Temat: Polska myśl szkoleniowa
Pozwolę sobie zamieścić tu wypowiedź Michała Globisza
Sam PZPN nie uzdrowi polskiego szkolenia. Pomóc muszą kluby
Pracując dwunasty rok z młodzieżowymi zespołami reprezentacyjnymi, zauważyłem niepokojącą tendencję. Coraz trudniej jest naszym drużynom przebić się do drugiej fazy Mistrzostw Europy U-17 czy U-19, nie mówiąc już o zakwalifikowaniu się do finałów tej imprezy.
O ile dystans pomiędzy Polakami a zespołami typu Hiszpania czy Francja pozostał ten sam (niestety duży!), o dziwo takie kraje jak Cypr, Malta, Luksemburg, Azerbejdżan czy Mołdawia wyraźnie się do nas zbliżyły. Zresztą nie tylko do Polaków. W ostatnim turnieju eliminacyjnym do ME U-17 Malta pokonała Holandię 2:1. A więc u tych „maluczkich" coś drgnęło.
Porównując grę naszych chłopców z tymi najlepszymi, rzucają się w oczy niedostatki i ułomności. Ustępujemy w indywidualnym wyszkoleniu technicznymi i to w tym podstawowym. Mam tu namyśli przyjęcie piłki, podanie, grę głową, drybling i umiejętność gry jeden na jednego. Tego PZPN nie nauczy (my, trenerzy związkowi, podczas kilku dni zgrupowania możemy tylko co najwyżej zwrócić uwagę na błędy). Nad tym należy pracować w klubach! Polskim piłkarzom zupełnie nieznana jest, a więc z pewnością nie uczona - gra bez piłki. Nasi zawodnicy nie mają takiego nawyku. Czyli nie szkoli się tego i znowu w tym przypadku nie jest winien PZPN, choć wiem, że najprościej obwiniać związek.
Nasi młodzi napastnicy nie umieją ograć przeciwnika w sytuacji jeden na jednego. Ostatnim, który to łatwo robił w mojej reprezentacji był Michał Janota, wcześniej Dawid Janczyk. Dlaczego jest ich tak niewielu? W rozgrywkach trampkarzy istnieje niemal zakaz dryblowania, gdyż nieudana „kiwka" może spowodować przegrany mecz i obsunięcie się w tabeli sześciolatków. A tego nie chcą przede wszystkim rodzice małolatów i prezesi klubów. Tych ostatnich nie interesują młodzi zawodnicy, gdyż proces szkolenia trwa kilkanaście lat, a kiedy taki piłkarz się rozwinie, czyli gdy sześciolatek osiągnie pełnoletniość, wówczas prezesa już w tym klubie nie będzie. On woli kupić gotowego zawodnika z państw bałkańskich lub z brazylijskich plaż.
Proponuję szefom klubów wprowadzić nowe motywacyjne zasady dla szkoleniowców pracujących z młodzieżą - nagradzać za jakość pracy, tzn. za liczbę dobrze wyszkolonych zawodników, za liczbę piłkarzy oddanych do pierwszego zespołu. I za to sowicie nagradzać. Za wygranie ligi niech będzie proporczyk i dalej do roboty!
Trzeba również zatrudnić wykwalifikowanych skautów, którzy wychwycą uzdolnioną młodzież w danym województwie. Swego czasu, pracując w Lechii, zwiedziłem wiele szkół podstawowych gdzie w porozumieniu z wuefistą dawałem chłopcom piłkę, by zagrali sobie wewnętrzny mecz. Nie wystarczy ograniczać się do tych, co sami przyjdą do klubu. Wielu przyjmuje się tylko po to, by skasować składkę od rodzica marzącego o wielkiej karierze syna, nieświadomego tego, że z niego nie będzie piłkarza.
Polscy piłkarze nawet nie potrafią odebrać piłki przeciwnikowi. To wina „śmiesznych" wojewódzkich lig juniorów. Jeżeli bardzo często wygrywa się w nich po 10:0, a nawet 20:0, a nawet były wyniki 30:0, to jak można wyegzekwować od chłopców grę defensywną, takie elementy, jak pressing czy podwajanie? W tych ligach najlepsze zespoły rozgrywają dwa mecze na właściwym poziomie, reszta to żenada. A gdy trzeba spotkać się z wymagającym przeciwnikiem i nastawić na agresywną postawę, okazuje się to często niewykonalne. Dlaczego? Bo tego nie robimy podczas całorocznych rozgrywkach ligowych. I tutaj jest rola mojego PZPN-u. Trzeba jak najszybciej zmienić strukturę rozgrywek młodzieżowych, tak aby dzieci do lat dwunastu nie grały na dużych boiskach, nie strzelały do dużych bramek i nie grały w składach jedenastoosobowych. Należy zwiększyć liczbę trenerów w klubach tak, aby jeden szkoleniowiec zajmował się grupą nie większą niż 12 zawodników. Należy tak ustawić rozgrywki, aby najlepsze zespoły mogły grać przeciwko równie mocnym kilka razy w roku, a nie tylko w finałach mistrzostw Polski.
Odbiegamy od piłkarskiego świata pod względem sprawności ogólnej, a szczególnie pod względem koordynacji ruchowej i zwinności. W związku z tym trudniej nam nauczyć nowych zadań w ramach techniki piłki nożnej. Czy PZPN to uzdrowi? Nie. Trzeba to robić i w klubach i w podstawówkach, gdzie zamiast zbierania liści z panią od gimnastyki, trzeba pracować nad sprawnością. W latach mojej młodości po szkole szliśmy na podwórko i bez udziału trenera bez przerwy grało się „małe" gry, kiwając się nieustannie. Nieświadomie pracowaliśmy nad techniką, sprawnością, wytrzymałością. Do klubu zapisywaliśmy się w wieku 12 lat. Czyli po sześciu latach swobodnego dryblowania. M.in. dlatego mieliśmy wtedy zawodników do kadry Kazimierza Górskiego, czy Antoniego Piechniczka. Sprawa Młodej Ekstraklasy. Z przerażeniem czytam, że jakiś starszy zawodnik został za karę przeniesiony z pierwszego zespołu do Młodej Ekstraklasy. Po to mają być zespoły rezerw, aby tam odesłać takiego gracza, a w ME niech grają łodzi i tylko Polacy. Wiem, że w PZPN o tym się mówi i wierzę, że niedługo zostanie wprowadzone to w życie. Kluby muszą monitorować obciążenia meczami i nie zamęczać młodych zawodników. Niemożna chłopca, który wraca z meczów kadry, następnego dnia zmuszać do gry w lidze. Znam nie jeden przypadek, że kończyło się to kontuzją przeciążeniową.
To nie przypadek, że z wielkim trudem zakwalifikowaliśmy się (Władysław Żmuda i ja) do drugiej rundy ME i nie jest winą Andrzeja Zamilskiego, że przegrał z Hiszpanią i Holandią. Na palcach jednej ręki wyliczę zawodników 18-letnich, którzy grają w ekstraklasie, a jeśli nawet grają, to w ilościach śladowych i bez błysku. Kto może pomóc biednej młodzieżowej piłce? Państwo i Wydział Piłkarstwa Młodzieżowego PZPN. Rząd powinien zmienić system podatkowy, zwiększyć dotacje finansowe oraz zobowiązać samorządy do przejęcia opieki nad sportem dziecięcym i młodzieżowym równolegle do szkolenia w klubach. PZPN musi zreorganizować wojewódzkie ligi juniorów i konsekwentnie pracować w swoich szkółkach piłkarskich, które są lekarstwem na ubogą pracę szkoleniową w klubach. Otoczmy szczególną opieką tych najzdolniejszych w województwach.
Michał Globisz, trener polskich mistrzów Europy U-18 (2001) i wicemistrzów Europy U-16 (1999). Od ponad ćwierć wieku związany z PZPN.