Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Reprezentacja Polski w kontenerze na placu budowy
Jaki szacunek ma mieć reprezentacja Polski u kibiców, skoro nie szanuje jej Polski Związek Piłki Nożnej? Co to jest, żeby najważniejsza polska drużyna grała mecze na obiektach klasy podrzędnego stadioniszcza w Albanii (Łódź) czy na placach budowy (Kraków)? Wiem, że reprezentacja Polski od jakiegoś czasu to nie jest czołówka światowa, ani nawet europejska. Ale żeby przed meczem międzynarodowym "biało-czerwoni" musieli się przebierać w kontenerze?! W KONTENERZE???!!!

Grzegorz Lato to żenującej klasy szef federacji piłkarskiej. Ponoć przed meczem z Ukrainą w Łodzi stał przed stadionem Widzewa i namawiał ludzi, żeby weszli na trybuny, bo gra polska kadra. Nawet za darmo niech wejdą, byle tylko weszli. Bo frekwencja na tym meczu zapowiadała się żenująco - i taka też była, pomimo desperackich prób prezesa PZPN. Teraz z kolei na mecz z Australią przyjdzie naszym grać na rozkopanym stadionie Wisły Kraków, gdzie szwankuje oświetlenie, nie ma dwóch z czterech trybun, a kontener będzie wyjątkowo wygodny. Tak nie traktuje się reprezentacji Polski, nawet jeśli ma się zobowiązania powyborcze. Można jakoś inaczej się odwdzięczyć swoim wyborcom, choćby rozdając im koszulki ze swoim autografem czy zapraszając na kilka głębszych. Ale we własnym zakresie.

Protestuję przeciwko obniżaniu prestiżu naszej reprezentacji narodowej poprzez idiotyczne decyzje PZPN. Kadra powinna mieć wszystko, co najlepsze - nawet jeśli...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Powrót do pięknych porażek
No i jestem rozdarty po meczu Polski z Australią. Bo z jednej strony gra naszej reprezentacji mogła się podobać, było szybko, aktywnie, z częstą zmianą pozycji, dużą liczbą strzałów (15) i sytuacji podbramkowych. Był optyczna przewaga "biało-czerwonych" i długie okresy, kiedy Australijczycy niemal nie wychodzili ze swojej połowy. Ale z drugiej strony jest wynik, rzecz w piłce najważniejsza. Wynik 1:2, czyli kolejna porażka Polaków w tym roku.

Daleki jestem od peanów, jakie wygłaszali podczas meczu obaj komentatorzy - Dariusz Szpakowski i Radosław Majdan, według których reprezentacja zagrała świetnie. Ale również nie jest mi bliska opinia (wygłaszana choćby na FootballBlogu przez eintrachta), że Polacy zagrali fatalnie. Traktując rzecz szeroko - kadra zagrała dobry mecz, ale raziła nieskutecznością. Podchodząc wąsko do tematu - wynik jest najważniejszy, za styl punktów nie przyznajemy. Koniec, kropka.

Jako kibic polskiej reprezentacji z uznaniem przyjąłem styl gry w meczu z Australią. Jednak moje zaniepokojenie wzbudza kilka ważnych rzeczy. Przede wszystkim to, że nie z każdym przeciwnikiem można zagrać tak otwarty futbol, jak wczoraj z "kangurami". Lepiej zorganizowana w grze reprezentacja strzeliłaby wczoraj naszym nie 2, a 5 goli. Po drugie - fatalna skuteczność. 15 strzałów na bramkę i jeden gol przy 3 strzałach Australijczyków i dwóch golach wygląda wręcz żenująco. Po trzecie - słaba gra Żewłakowa. Jak dotąd blok obronny opierał się na nim jako na (mimo wszystko) najsilniejszym filarze. Po dwóch meczach kadry już widać, że "Żewłak" staje się najsłabszym elementem polskiej defensywy. Gra chyba tylko po to, żeby dobić do 100 meczów w reprezentacji. Obie stracone bramki obciążają głównie jego - przy pierwszej dał się ograć jak junior na zwód trampkarski, przy drugiej faulował na rzut karny.

Ale są i pozytywy, które warto dostrzec. Przede wszystkim...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Moje futboje - Garść wspomnień z zagranicy i fatalna kontuzja
Granie w piłkę, nawet na niższych szczeblach, wiązało się 20 lat temu również z wyjazdami zagranicznymi. Było to o tyle fajne, że czasy i władze nie puszczały za granicę zbyt chętnie. No ale sportowcy to co innego! Dzięki temu odwiedziłem kilka krajów i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że grałem na europejskich boiskach. A że z reguły dostawaliśmy tam w tyłek...? Co zrobić, dla takich gówniarzy z demoludu, jakimi przecież byliśmy, już sam wyjazd tak kręcił w głowie, że na boisku plątały nam się nogi.

Napiszę o trzech zagranicznych wojażach, które utkwiły mi w głowie najbardziej. Każdy z nich wrył mi się mocno w pamięć z różnych powodów.

Pierwszy - Węgry, miejscowość Seged. Pojechaliśmy tam z kadrą Łodzi na jeden mecz w związku z jakimś świętem tego miasta oraz otwarciem nowego miejskiego stadionu. Oczywiście nie pytajcie mnie, dlaczego na taki turniej pojechaliśmy akurat my - tego nie wiem. Tak czy siak zagraliśmy mecz z juniorską reprezentacją Węgier. Żadnych nazwisk nie pamiętam, pamiętam za to jedną rzecz z samego meczu: murawę. Nigdy wcześniej na tak gładkiej i równej nawierzchni nie graliśmy. Piłka kopnięta po niej toczyła się i nie podskakiwała! Normalny cud. Oczywiście polegliśmy z Węgrami 0:3, ale nie mieliśmy żadnych szans na wygraną - nikt z nas nie umiał grać na takiej murawie. Ja ciągle podświadomie oczekiwałem, że piłka gdzieś mi podskoczy, odbije na jakiejś nierówności - a tu nic. Mimo wszystko zaprezentowaliśmy się przyzwoicie, organizatorzy byli zadowoleni, a my wszystkim tłumaczyliśmy, że przegraliśmy celowo, by nie popsuć tego wielkiego węgierskiego święta.

Wyjazd w latach 80-tych na Węgry oznaczał nie tylko sportowe emocje, ale również emocje związane z pełnymi sklepami. Nie wiem dlaczego, ale węgierskie sklepy pełne były...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Olsztyńska wojenka z piłkarskimi wiatrakami
"Miasto wolne od futbolu". To brzmi niemal jakby ktoś powiedział: "Impreza wolna od alkoholu" albo "Facet wolny od myśli o kobietach" (w tym drugim przypadku oczywiście eliminujemy panów myślących o panach). Czysta utopia i pomysł wzbudzający uśmiech na twarzy. Nie da się w naszym kraju wprowadzić w życie czegoś takiego. Ale mimo wszystko ktoś w Polsce postanowił spróbować. Radni miasta Olsztyn wymyślili, że ich urocza metropolia na czas EURO 2012 zamieni się w azyl dla tych, którzy nie cierpią piłki nożnej.

Okres piłkarskiego święta, jakim będą Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie, Olsztyn miałby przetrwać proponując uciekającym od futbolowego szaleństwa ciche warmińsko-mazurskie przystanie, szum starożytnego lasu i chlupot chłodnych fal Jeziora Ukiel. Plus imprezy kulturalno-oświatowo-rekreacyjne. No super. Ale chyba miłośników futbolu z miasta nie wygonią?

O Olsztynie zrobiło się w Polsce głośno. Większość pukała się w czoło, jednak inni (w tym ja) dostrzegali w tym kroku sposób na promocję miasta. Oczywiście w jakiś sposób się to udało, aczkolwiek nie jestem przekonany, żeby było to świadome zagranie władz Olsztyna - raczej próba ratowania twarzy po upublicznieniu całkowicie chybionego pomysłu.

Dlaczego chybionego? Choćby dlatego, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

W co gra Dawid Nowak?
Dawid Nowak to jedna z polskich nadziei na gole w reprezentacji. Piłkarz z drygiem do strzelania bramek, niezły napastnik, inteligentny na boisku, ambitny. Ale jak wielu naszych dobrych zawodników - niezwykle kontuzjogenny. Non stop jakiś uraz, wykluczający go z regularnego treningu. A wszyscy wiedzą, że chory piłkarz to żaden piłkarz. Dlatego podpisanie umowy z Polonią Warszawa wielu uznało za przejaw szaleństwa ze strony Józefa Wojciechowskiego. Tymczasem Nowak wystrychnął JW na dudka.

Dawid Nowak podpisał umowę już w lipcu 2010 r., ale zagrać w Polonii miał dopiero od nowego roku (2011). Czas do przejścia na Konwiktorską miał spędzić w dotychczasowym klubie, GKS Bełchatów. W związku z tym kontraktem Józef Wojciechowski przelał na konto piłkarza 0,5 mln złotych. Całkiem niezły układ jak na zawodnika, który tak naprawdę jeszcze niczego w Polsce nie udowodnił.

Jednak do akcji wkroczył GKS. Władze klubu twardo oznajmiły, że Nowak nie zagra w tym klubie żadnego meczu w Ekstraklasie i zostanie odesłany na treningi do drużyny młodzieżowej. No i Dawid zaczął kręcić, wahać się. W końcu odesłał Wojciechowskiemu te pół miliona i zapowiedział, że nie przechodzi do Polonii. Dlaczego, skoro umowę już podpisał? Bo podobno kwota przyszła na jego konto dwa tygodnie po terminie, a to pozwala mu na zerwanie kontraktu bez żadnych konsekwencji. Wojciechowski najpierw się zapienił (jak to on) i zapowiedział kroki prawne, namawiając zresztą piłkarza, żeby znalazł sobie dobrych prawników. Później oświadczył, że nie potrzebuje w swojej drużynie żadnego inwalidy (zwłaszcza umysłowego - jakim według niego okazał się Nowak). Sam zawodnik, jakby lekko wystraszony, liczy na bełchatowskich prawników. Chyba nie ma do końca czystego sumienia w całej tej sprawie.

Ale o co chodzi? Bo chyba nie o to, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kazimierz Deyna - wspomnienie o geniuszu
1 września 1989 roku w San Diego zginął Kazimierz Deyna. Piłkarz, który wyprzedzał swoją epokę. Piłkarz kochany w Warszawie i nienawidzony w innych miastach Polski. Osobiście pamiętam rozmowy dorosłych (wychowywałem się w Łodzi), którzy w moich szczenięcych latach z lekceważeniem wyrażali się o umiejętnościach "Kaki". A jeśli już trzeba było powiedzieć o nich coś pozytywnego, to zaraz wyciągało mu się jego milczkowatość i słabą elokwencję. Na szczęście Deyna nie był politykiem. Był Piłkarzem.

Celowo napisałem "Piłkarzem" z wielkiej litery. Niedawno minęła 21 rocznica śmierci Deyny, a pamięta się o nim do tej pory. Wspomina jego umiejętność prowadzenia gry, przegląd pola, technikę, podania przed nos do napastników i niesamowite gole. Wielu raziło, że Deyna wygląda nieco rachitycznie, że nie jest typem boiskowego walczaka i zabijaki. Ale odkąd jego zabrakło w Polsce nie pojawił się ŻADEN rozgrywający, który zbliżyłby się klasą do tego piłkarza. Prawdziwego przywódcy, kapitana, świetnego piłkarza klasy światowej. I nie zmieni tego nawet niewykorzystany rzut karny w meczu z Argentyną podczas mundialu w 1978 roku.

Warto przypomnieć tak w skrócie początki Deyny w prawdziwej piłce. Był wychowankiem Włókniarza Starogard Gdański, skąd trafił do Łodzi, do ŁKS. Tu początkowo grał w drugiej drużynie, w pierwszym składzie zadebiutował w meczu z Górnikiem Zabrze. I tyle. CWKS Legia uznał, że Deyna ma grać na Łazienkowskiej - więc natychmiast dostał powołanie do wojska. Od tej pory na długie lata związał się z Legią i został jej symbolem. Grał w stołecznym klubie przez 12 lat. W reprezentacji rozegrał 97 meczów, choć wcześniej obliczano, że ponad 100 - i strzelił 41 goli. W 1974 roku został wybrany trzecim piłkarzem Europy przez "France Football". Wywalczył złoty i srebrny medal olimpijski, trzecie miejsce na mundialu w 1974 roku. Wybrany "Piłkarzem XX wieku w Polsce" przez tygodnik "Piłka Nożna". Sukcesy Deyny można by jeszcze długo wymieniać. Ale nie w tym rzecz.

Rzecz w tym, że był piłkarzem zjawiskowym. Podawał i strzelał jakby od niechcenia, a piłka trafiała dokładnie tam, gdzie miała trafić. Nie wiem kiedy znowu doczekamy się takiego rozgrywającego, takiego "mózgu drużyny". Absolutnie wszyscy, którzy grali z nim lub przeciwko niemu, podkreślają te jego walory piłkarskie.

Nie był kochany poza Warszawą. Wielokrotnie wygwizdywany...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 10.09.10 o godzinie 23:26
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

V kolejka Ekstraklasy: Warszawa w odwrocie, Bakero w Hiszpanii, dziadkowie w gazie
No i powieźli Bakero. Już kilkakrotnie wieszczyłem tutaj, że dni Bakero w Polonii Warszawa są policzone (np.tutaj i tutaj). Kiedy Józef Wojciechowski zatrudniał u siebie Pawła Janasa pewne było, że nie po to, by "Janosik" siedział w administracji i palił cygara. Hiszpan w zasadzie wyleciał już 3 miesiące temu, kiedy chciał postawić się JW po tym, jak ten zwolnił z Polonii jego brata. Potem szybciutko położył uszy po sobie i przyjął wszystkie warunki pryncypała. Wystarczyła jednak pierwsza porażka i już Bakero na Konwiktorskiej nie ma.

To najgłośniejsze wydarzenie piątej kolejki Ekstraklasy sezonu 2010/11. Dotychczasowy lider rozgrywek, warszawska Polonia, przegrała u siebie z Koroną Kielce 1:3. Dwa gole dla kielczan zdobył niezawodny w tym sezonie (6 bramek w 5 meczach, trafienia w każdym spotkaniu) Andrzej Niedzielan. Józef Wojciechowski po stracie trzeciego gola ostentacyjnie opuścił trybuny. Korona Kielce chyba nigdy nie była tak wysoko w tabeli Ekstraklasy (III miejsce).

Najwyżej w historii jest również Jagiellonia Białystok. Tutaj szaleje kolejny z "dziadków", Tomasz Frankowski. Ofiarą "Franka" i spółki została tym razem Wisła Kraków. 36-letni snajper trafił po raz 137 w historii swoich występów w Ekstraklasie. Wisła z kolei prezentuje się fatalnie, nowy trener z Holandii ma przed sobą masę pracy. Pecha miał w tym meczu Paweł Brożek, który co prawda otworzył wynik zaraz na początku spotkania, ale w ostatniej minucie meczu pomylił się dosłownie o milimetry i jego drużyna poległa w Białymstoku.

Znów przegrała Legia Warszawa, tym razem z...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 13.09.10 o godzinie 17:33
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ranking FIFA - Polska najniżej w historii!
No i pięknie. Wyczyny naszych biało-czerwonych "orłów" nie mogły zostać niezauważone przez mechanizm ustalający kolejność reprezentacji narodowych w rankingu FIFA. Polska kadra pobiła swój własny rekord z marca 1998 roku, kiedy to była sklasyfikowana na 61 miejscu. Teraz jest o 5 oczek niżej. Oczywiście nie ma co robić histerii z tego powodu, ale warto zaznaczyć, że od 1993 roku (czyli od uruchomienia rankingu) Polacy nie byli tak daleko światowej czołówki.

66 miejsce to dla jednych kompromitacja, dla innych powód do kolejnych kpin, dla jeszcze innych nic nie znaczące miejsce w nic nie znaczącym rankingu. Moim zdaniem nie ma się co przejmować, ale cały świat widzi, że nasza reprezentacja jest za takimi potęgami, jak:

...

Zobacz te potęgi i resztę artykułu
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia się rozleci?
Komunikat Legii Warszawa brzmi krótko: "Zarząd Legii Warszawa na wniosek sztabu szkoleniowego postanowił we wtorek (14.09 - przyp. szatanski) skierować czasowo do treningów z zespołem Młodej Ekstraklasy trzech zawodników pierwszej drużyny: Piotra Gizę, Macieja Iwańskiego i Jakuba Wawrzyniaka. Ponadto do Zarządu Legii wpłynęły wnioski o ukaranie pięciu piłkarzy za nieprzestrzeganie regulaminu dyscyplinarnego Klubu...". Krótko i groźnie.

Pewne jest, że wymienieni z nazwiska zawodnicy nie zagrają w Legii w najbliższym meczu przeciwko Zagłębiu Lubin. Sam komunikat oraz sankcje mają z pewnością związek z fatalną postawą piłkarzy stołecznego klubu w obecnym sezonie Ekstraklasy. Nikt przy Łazienkowskiej 3 nie ukrywał ogromnych nadziei przed rundą jesienną, wydano parę euro na wzmocnienia, sprowadzono Macieja Skorżę i... przeliczono się.

Legia gra słabo, narasta frustracja w piłkarzach, trenerach i samym ITI. Póki co oficjalne wypowiedzi działaczy klubu świadczą o tym, że Skorża ma jeszcze szansę na zachowanie posady, że nikt póki co nie chce go zwalniać. Ale między wierszami da się wyczuć, że zarząd klubu oczekuje zdecydowanych działań. I te decyzje dyscyplinarne właśnie temu mają służyć - dać Skorży czas. Na co? Czy ten trener jest w stanie zrobić z Legii drużynę na miarę aspiracji właścicieli i kibiców? Od zawsze w to wątpiłem.

Atmosfera w drużynie jest fatalna. Starzy wyjadacze szkodzą i...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wysoki poziom i dużo goli - podsumowanie I kolejki Ligi Mistrzów
Nie chce mi się opisywać wszystkich meczów tej pierwszej kolejki Ligi Mistrzów. Wbrew tym wszystkim, którzy wieszczyli słabe mecze, nudne widowiska i mało bramek okazało się, że piłkarze postanowili nie grać zachowawczo. Oglądaliśmy generalnie fajne, wciągające mecze i - pomimo że to dopiero pierwsza kolejka, kiedy wszyscy z reguły zabezpieczają swoje tyły - dużo ofensywnych, ciekawych akcji. Oczywiście najlepiej zaprezentowały się ekipy Barcelony, Arsenalu, Valencii i Chelsea.

W 16 meczach zawodnicy strzelili 44 gole, co daje całkiem przyzwoitą średnią 2,75 bramki na mecz. Tylko jedno (!) spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem (co zaskakujące - Manchester United vs. Glasgow Rangers). W tym bezbramkowym meczu mieliśmy za to najbardziej dramatyczny wydarzenie tej kolejki Ligi Mistrzów - i niestety najsmutniejsze. Otóż zawodnik Manchesteru, Ekwadorczyk Valencia, w starciu z Kirkiem Broadfootem doznał otwartego złamania kostki. Nawet nie chcę o tym myśleć, a co dopiero na to patrzeć. Valencia ma ten sezon już oczywiście z głowy.

W zasadzie wygrali wszyscy ci, którzy wygrać mieli - Real, Chelsea, Arsenal, Milan, Barcelona,Lyon, Benfica czy Valencia. Pewne niespodzianki to porażki Marsylii u siebie czy remisy Manchesteru czy Interu Mediolan. Godne podkreślenia jest to, że generalnie drużyny przegrywające prezentowały się nieźle, grały całkiem ambitnie i (może poza Sportingiem Braga) walczyły do końca.

Powiem wprost - jestem zaskoczony...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Przegląd ekstraklasowych serwisów internetowych
Tak mnie coś tknęło, żeby zerknąć na strony internetowe klubów Ekstraklasy. Żeby sprawdzić, czym tak naprawdę nasze drużyny żyją, co jest dla nich najważniejsze. W sumie czas na jakąś głębszą refleksję wydaje się być odpowiedni, mamy 5 kolejek za sobą i kluby wiedzą, na czym stoją. W niektórych wręcz wiedzą to aż za dobrze i już zaczynają się pierwsze, mniej lub bardziej nerwowe ruchy. Postanowiłem pokazać na FootballBlogu po 5 pierwszych newsów ze stron każdego klubu Ekstraklasy.

Jedziemy po kolei, czyli według aktualnych wskazań tabeli. Pierwsza połówka tabeli (druga innym razem):

1. Jagiellonia Białystok (http://jagiellonia.pl):

* Zawistowski: Stać nas na dobry wynik (wywiad z piłkarzem wypożyczonym z Jagiellonii do Arki Gdynia przed meczem obu tych drużyn)
* Sandomierski typuje wyniki 6. kolejki
* Wyjazd na Flotę Świnoujście (kibice organizują sobie wyjazd na 1/16 Pucharu Polski - 22.09.2010)
* Bilety na Zagłębie dziś od 12.00 (rusza sprzedaż biletów na mecz "Jagi" z "Miedziowymi")
* Stadion info - część 1 (krótkie info o budowie nowego stadionu Jagiellonii).

A więc generalnie nuda. Jagiellonia bez specjalnej hurraekstazy podchodzi do liderowania w Ekstraklasie, życie toczy się własnym torem. I dobrze.

...

Zobacz inne serwisyTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 16.09.10 o godzinie 18:30
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Antyranking Public Relations - PZPN na czele, a jakże
ech Poznań właśnie w najgłupszy z możliwych sposób stracił dwubramkowe prowadzenie w Turynie, a ja trafiłem na "Antyranking Public Relations", przygotowany przez branżowy miesięcznik "Press" wraz z grupą specjalistów od PR. Generalnie chodziło o to, żeby napiętnować najgorsze działania PR, które z założenia miały poprawić jakąś kryzysową sytuację, a przyniosły skutki wręcz odwrotne. Antyranking powstał ku przestrodze innym, żeby tak nie robili. Otwiera go Polski Związek Piłki Nożnej.

Jakiś czas temu powstał serwis koniecpzpn.pl. Władze polskiej piłki zareagowały w sposób wręcz alergiczny na żądania serwisu - odwołanie prezesa Grzegorza Laty i całego zarządu, wyłonienie fachowych i kompetentnych następców oraz wprowadzenie reform. Pewnie "leśne dziadki" nawet by nie zerknęły na tę stronę w internecie, ale zapisało się na nią ponad 300 tysięcy (!) użytkowników. I zaczęła się nerwowa atmosfera.

Właśnie reakcja PZPN w tej sytuacji okazała się wystarczająca, żeby wspiąć się na szczyt Antyrankingu. Co my tu czytamy w uzasadnieniu?

...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rudnevs popsuł mi tekst
Już miałem gotowy tekst o tym, jak to po frajersku Lech przegrał z Juventusem w Turynie. No bo przecież prowadząc po 30 minutach dwiema bramkami nie powinno się przegrywać meczu. No bo klasowy zespół w takiej sytuacji trochę się przyczaja i punktuje szarżującego, zranionego rywala. Tymczasem Lech owszem, ciut się przyczaił, ale po frajersku stracił dwie bramki (Chiellini x 2) i jego gra zaczęła wyglądać desperacko. Po chwili Del Piero huknął z daleka i zamiast prowadzenia Lech przegrywał.

No i wtedy zacząłem pisać tekst zatytułowany "Lech Frajer Poznań". Ale "Kolejorz" miał w tym meczu dwa spore atuty. Trenera oraz Łotysza. Trener Jacek Zieliński oparł się pokusie zastąpienia zmęczonego napastnika (Artjoms Rudnevs) świeżym napastnikiem (Wichniarek lub Tschibamba). Zdjął Peszkę i Stilicia, Rudnevsa zostawił. Nowi napastnicy narobili trochę szumu na boisku (nic więcej chyba nie umieją), a Rudnevs w 93 minucie, jessssu, co on zrobił! Pierdyknął tak, że Del Piero mógł się poczuć lekko zawstydzony. Piłka musnęła jeszcze poprzeczkę i zrywając pajęczynę zatrzepotała w siatce bramki Juventusu. Gol rodzaju "stadiony świata", a Rudnevs zanotował hat-trick.

Łotysz uratował twarz Lechowi. Nie ma co narzekać, mecz naprawdę mógł się podobać. Teraz tylko nie można się poddać jakiejś nieuzasadnionej euforii - to uwaga pod adresem piłkarzy Lecha. Remis w Turynie to niezły wynik, ale trzeba pamiętać, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki i przez indywidualne błędy w defensywie (Arboleda, Kotorowski) poznaniakom uciekło. Pozytywy? Oczywiście Rudnevs, zaskakująco Peszko i Kriwiec, gra do końca. Negatywy to słaba forma Arboledy i bardzo niepewny Kotorowski. Piszę "niepewny", choć powinienem napisać "nierówny" - bo kilka interwencji miał na bardzo wysokim poziomie. Negatywem również określiłbym sposób gry Lecha po przerwie, kiedy zespół prezentował się wręcz żałośnie.

Trzeba Lechowi przyznać jedno...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Za duża ta Liga Europejska
Kiedyś myślałem, że Liga Mistrzów (UEFA Champions League) to potężne rozgrywki. Ale to, co teraz Michel Platini zrobił z niegdysiejszym Pucharem UEFA, zwanym obecnie Ligą Europejską (UEFA Europa League) to już lekka przesada. Najpierw czterostopniowe bodaj kwalifikacje, a teraz faza grupowa. Faza, składająca się z...12 (słownie: dwunastu) grup! Mamy nawet Grupę K i Grupę L. Pierwszy raz na oczy widzę coś takiego, takie cholerne monstrum. I przyznam bez bicia - wczoraj zasnąłem oglądając skróty meczów I kolejki LE.

Nie no, fajnie, że tyle meczów, tyle goli i w ogóle. Tyle klubów zaangażowanych, tylu kibiców rozentuzjazmowanych - w tym nawet kibiców z Polski. Każdy otrzyma swoją pulę pieniędzy i wszyscy są zadowoleni. Tylko esencja futbolu gdzieś w tym wszystkim ginie. Powiem wprost - 8 grup w Lidze Mistrzów i 12 grup w Lidze Europejskiej to taka dawka piłki nożnej naraz, że nawet najzagorzalsi fani futbolu wymiękają. A na drugi dzień niczego się nie pamięta. Piłka staje się papką, miałkim produktem wciskanym w masowej skali odbiorcom. Mecze przestają być świętem, czymś wyjątkowym. Masz kibicu 40 meczów w 3 dni, baw się dobrze. Oszaleć można!

Jeszcze żeby było jak kiedyś, w systemie pucharowym. Każdy mecz o coś, prawdziwe emocje. Nie, teraz mamy do końca roku fazę grupową, w której dopiero ostatnie jej mecze o czymś zadecydują. Oczywiście fajnie jest poekscytować się meczem Lecha z Juventusem, ale...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

VI kolejka Ekstraklasy: Zeszłoroczni zwycięzcy jak zeszłoroczny śnieg
Gdzie mistrzowie z tamtych lat? Gdzie oni są? Przecież się wzmocnili, przecież mieli znów dzielić i rządzić w Ekstraklasie. Lech Poznań, Wisła Kraków, Legia Warszawa, Zagłębie Lubin... Próżno ich szukać na czele polskiej ligi w tym sezonie. Karty rozdają teraz ekipy z Białegostoku, Zabrza, Bełchatowa i Kielc. Oczywiście trudno o sensowną analizę po rapem 6 kolejkach. Ale jasno widać, że nikt nie będzie padał na kolana przed najlepszymi w ostatnich sezonach. Poziom się wyrównał, niestety w dół.

Dzisiaj zacznę od prywaty. Nareszcie pokazał się łódzki Widzew. Odprawił z bagażem 5 goli wrocławski Śląsk, łupem podzielili się Marcin Robak (3) i wicelider tabeli najlepszych strzelców, Darvydas Sernas (2). Mam wrażenie, że pomimo całej estymy, jaką w stolicy Dolnego Śląska cieszy się Ryszard Tarasiewicz, to jego dni na stołku trenera Śląska są policzone. Chyba że jego drużyna zacznie tłuc przeciwników jednego po drugim. A Widzew zaczął wspinaczkę w górę tabeli - i oby zatrzymał się na samym szczycie.

Zawiodła Jagiellonia Białystok, od której - jako lidera - wymaga się najwięcej. Zasłużona porażka z Arką w Gdyni chluby białostocczanom nie przynosi. Mogło być jeszcze gorzej, ale piłka pod koniec meczu zamiast w bramce "Jagi" zatrzymała się na słupku. Ale nie bądźmy zbyt rygorystyczni, Jagiellonia dopiero pracuje na miano lidera z prawdziwego zdarzenia. Bardzo jestem ciekawy dalszej postawy podopiecznych trenera Probierza, który uchodzi za najbardziej obiecującego szkoleniowca młodego pokolenia w Polsce. No bo skoro Tarasiewicz, Ulatowski i Skorża konsekwentnie deprecjonują swoją pozycję...

A propos Skorży - rewolucja w składzie i tupnięcie nogą trenera nic nie...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 19.09.10 o godzinie 22:03
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Gra o Puchar Polski. W TVN Turbo
1/16 finału najmniej interesujących kibiców, piłkarzy, trenerów, działaczy i inwestorów rozgrywek w naszym kraju (Pucharu Polski, zwanego również - od nazwy jedynych frajerów, którzy w to inwestują - REMES Pucharem Polski) odbędą się 21 i 22 września. Czyli dziś i jutro. Jest kilka ciekawych par, parę meczów zapowiadałoby się być może nawet całkiem przyjemnie, gdyby nie fakt, że transmisje przeprowadzi całkowicie niszowa TVN Turbo. Zasięg? 0,38% udziału w rynku. Kto to zobaczy?

Co prawda prawa do transmisji wykupiła TVP Sport (zresztą z niewiele lepszym zasięgiem), ale wybrane mecze zamierza pokazywać dopiero od następnej rundy rozgrywek. A już teraz mamy choćby takie pary, jak ...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Układ zero-jedynkowy
Siedem na dziesięć meczów 1/16 finału Pucharu Polski zakończyło się wynikami 0:1. Swoje mecze (22 września 2010) w tym stosunku wygrały: Śląsk Wrocław, Legia Warszawa, Polonia Warszawa, Lech Poznań, Wisła Kraków, GKS Bełchatów oraz Cracovia. Z tego "zero-jedynkowego" układu wyłamały się jedynie ŁKS Łódź (3:0 z Polonią Bytom) oraz Lechia Gdańsk i Korona Kielce (zwycięstwa 2:0 na wyjeździe). 90% meczów wygrali goście, tutaj znów wyróżnił się ŁKS - zwyciężył jako jedyny gospodarz.

Co więcej - w pozostałych meczach gospodarze nie zdołali strzelić ANI JEDNEGO gola! Diagnoza tego zjawiska jest jedna i od lat niezmienna: nikomu w Pucharze Polski (w obecnym jego kształcie) grać się po prostu nie chce. Faworyci co prawda zwyciężają, ale minimalnym nakładem sił, pozostali przegrywają planowo, starając się jedynie nie skompromitować.

Puchar Polski wymaga zdecydowanych zmian. Organizacyjnych, finansowych i wizerunkowych. Marzy mi się taki prestiż krajowego pucharu, jakim cieszy się on na Wyspach Brytyjskich czy w Hiszpanii. I niech w zapomnienie odejdzie to przeklęte rozstawianie drużyn, przez co taka Wisła Kraków nie może na wczesnym etapie rozgrywek zmierzyć się z Lechem Poznań. I niech Polski Związek Piłki Nożnej przestanie udawać, że Puchar Polski cokolwiek go obchodzi, tylko niech się weźmie do roboty. Albo modernizacja i nowe otwarcie, albo likwidacja.

Zainteresowanie kibiców meczami też symboliczne - jedynie w...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Afera alkoholowa w reprezentacji Polski
Mecz reprezentacji Polski z Australią odbył się 7 września, a więc ponad dwa tygodnie temu. Aż 14 dni zajęło dziennikarzom dotarcie do informacji dotyczących przyłapania Sławomira Peszki i Macieja Iwańskiego na nocnym piciu alkoholu po spotkaniu z kadrą "Kangurów". Póki co jedno jest pewne: Peszko pił alkohol w pokoju Iwańskiego. Potem wyszedł z tego pokoju i... dalej mamy kilka wersji kolejnych wydarzeń. Trener Smuda miał już zakomunikować: "Peszko i Iwański już u mnie nie zagrają!". Czyżby?

Według "Rzeczpospolitej" o 4 rano Peszko wyszedł z pokoju Iwańskiego i spotkał na korytarzu asystenta Smudy Jacka Zielińskiego oraz dyrektora Konrada Paśniewskiego. Mieli się wdać w słowne przepychanki, w których to piłkarz Peszko zwymyślał obu panów i podważył kwalifikacje pierwszego z nich. Po czym wyraził wątpliwości w kwestii możliwości jakiegokolwiek zaszkodzenia jemu, reprezentantowi Polski, przez obu panów, w dalszej karierze piłkarskiej.

Inne wersje tej historii mówią, że piłkarze mogli pić piwo w barze, ale nie mogli w pokojach. Według kolejnej wersji całkowicie zamroczony Peszko pomylił pokoje i zaczął dobijać się do apartamentu Iwańskiego. Jeszcze inni podają, że w pokoju Iwańskiego balowało od ośmiu do dwunastu kadrowiczów. Wszyscy są zgodni co do tego, że starcie Peszki z panami Zielińskim i Paśniewskim miało miejsce. Sam piłkarz też to przyznaje i już przeprosił za swoje zachowanie. Sam Zieliński twierdzi, że na korytarzu zamienił kilka słów z Peszką, ale była to kulturalna rozmowa dwóch dżentelmenów, bez żadnego podważania kompetencji czy impertynencji.

Smuda zareagował od razu i...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Cracovia - kolejny nowy stadion w Polsce
Oglądając mecz Widzewa Łódź z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski uwagę moją zwróciła płachta. Wielka płachta białego materiału z rzucającym się w oczy niestarannym napisem, że kibice Widzewa żądają od władz miasta decyzji w sprawie stadionu dla łódzkiego klubu. Wtedy przypomniało mi się, że w najbliższą sobotę do użytku zostanie oddany nowiuteńki stadion Cracovii, ponoć istne cacko. Tym się właśnie różni prezes Filipiak od Cacka. Sylwestra Cacka, prezesa Widzewa. Czym?

Ano tym, że nie zapowiada buńczucznie postawienia za własne pieniądze pięknego stadionu dla swojego klubu, ale działa. Prezesowi Cracovii negocjacje z władzami miasta poszły na tyle dobrze, że Kraków zainwestował w nowy obiekt ponad 200 milionów złotych. Bardzo nowoczesny stadion będzie mógł pomieścić 15,5 tysiąca kibiców i prezentuje się naprawdę bardzo przyzwoicie. Z każdego miejsca na trybunach świetnie widać to, co się dzieje na murawie. To typowo piłkarski stadion, kameralny i przytulny. I w przeciwieństwie do np. stadionów Legii, Wisły czy Lecha jest oddany do użytku jako kompletny, wykończony obiekt.

Zastosowano na nim zupełnie nowy system kontroli geometrycznej twarzy wchodzących widzów, co ma zapewnić bezpieczeństwo na trybunach i stuprocentową identyfikację ewentualnych pseudokibiców.

Oczywiście sąsiedzi z Wisły z sarkazmem komentują, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Piłkarze piją, biją i zdradzają - tak było, jest i będzie
Ostatnia "afera krakowska" wpłynęła na mnie refleksyjnie. No bo dlaczego piłkarze piją? Dlaczego zdradzają swoje kobiety, nierzadko fascynująco atrakcyjne, z kobietami sprzedajnymi? Dlaczego tłuką się w lokalach o podłej reputacji? Uważam, że odpowiedź jest prosta i w sumie oczywista. Po prostu piłkarze to w 99 procentach prostacy. Kolesie o niskim IQ oraz niewielkich i najprostszych potrzebach. Większości futbolistów wystarczy się schlać, zerżnąć jakąś dupę albo walnąć w ryj komuś o inteligentnym spojrzeniu.

Dlatego nie ma się co dziwić, że piłkarze co i raz są przyłapywani przez media na mniejszych lub większych grzeszkach. A ile z tych grzeszków w ogóle nie widzi światła dziennego i jest zamiatana pod dywan? Oczywiście w demaskowaniu takich sytuacji przoduje brukowa prasa na Wyspach Brytyjskich, dzięki temu wypłynęły sprawy Rooneya, Terry'ego, Cole'a, Croucha czy ostatnio Beckhama - żeby tylko przytoczyć przykłady najsławniejszych zawodników, którzy notorycznie zaliczają skoki w bok.

W Polsce głównie słyszy się o powszechnym alkoholizowaniu się graczy. Piją od najmłodszych lat (tu akurat wiem, widziałem, przeżyłem), bo piją starsi, więc kto nie pije, ten jest albo kretynem, albo ciotą, albo - w najlepszym przypadku - kapusiem. Picie jest najprostsze i dodaje odwagi - nie ma co ukrywać, piłkarze z słabą inteligencją są potwornie zakompleksieni. Alkohol pozwala im nabrać pewności siebie. To nie do końca prawda, że pieniądze sprawiają, iż młodzi zawodnicy stają się nagle cholernie pewni siebie. To tylko pozory, taka otoczka, która ma im zapewnić poczucie bezpieczeństwa.

Kolejny ważny aspekt tego wszystkiego to...

Zobacz pełny artykuł



Wyślij zaproszenie do