Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wielka kupa
Nie ma się pastwić nad naszymi "piłkarzami". Na pewno robili wszystko, co w ich mocy. Na pewno chcieli pokonać potentatów z Azerbejdżanu, Grecji i Austrii. Na pewno oczyma wyobraźni widzieli już te swoje nowe bryki kupione za szmal zarobiony w Lidze Europejskiej. Nie udało się. Odpadli wszyscy. Zgodnie z dewizą "w kupie raźniej" - odpadli w komplecie. Zrobili wielką kupę i wspólnie się nią upaprali. Od czubków swoich wielkich łbów po końce zakrzywionych paluchów u stóp. I teraz śmierdzi.

Największe rozczarowanie to naturalnie Wisła Kraków. Wydawało się, że ubiegłorocznej kompromitacji z Levadią Tallin nic nie będzie w stanie przebić. Zresztą sami "piłkarze" zapowiadali, że o podobnej sytuacji nie ma absolutnie mowy. Teraz pełny profesjonalizm, ambicja, odpowiednie nastawienie i inne bla bla bla. Niektórzy nawet w to uwierzyli i rywala z Karabachu nikt w zasadzie poważnie nie brał. Niestety, mało poważnie wzięli ich również wiślacy. No i dostali baty - przegrali oba mecze i jako ewidentnie słabsza drużyna pożegnali się z marzeniami o Lidze Europejskiej. Dla mnie najbardziej symptomatyczne było to, że trzecia drużyna ligi azerskiej rozbiła w puch wicemistrza Polski. Odnosiło się wrażenie, że Azerowie to Barcelona, a Wisła to Wisła. Do przerwy w rewanżu Karabach prowadził już 3:0, po przerwie bawił się i czekał na ostatni gwizdek arbitra. To już nie jest dno ani piach. To jest WIELKA KUPA. Trener Wisły, Henryk Kasperczak, podał się do dymisji, która...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ruszył nowy sezon plus nowy konkurs
Reprezentacja Polski dołuje i przez najbliższe dwa lata nie rozegra żadnego meczu o punkty. Polskie kluby juz w zasadzie zakończyły swoją przygodę w europejskich pucharach - jak zwykle wtedy, kiedy najlepsi jeszcze nawet o nich nie pomyśleli. Cóż więc pozostało polskim kibicom? Liga. Szumnie zwana Ekstraklasą, choć "ekstra" w niej są w zasadzie tylko przekręty czy pieniądze dla niektórych "gwiazd" (Ebi Smolarek kasuje ponad 4 tysiące zł za dzień). Sezon 2010/2011 właśnie się zaczął.

Liga z pewnością się nie wzmocniła. Kilkudziesięciu anonimowych piłkarzy z zagranicy plus Ebi Smolarek przyszło, odeszło kilku naprawdę wartościowych graczy (Lewandowski, Marcelo, Głowacki). Sporo zmian personalnych w samych klubach, kilka spektakularnych i bolesnych zmian (jak choćby Artur Sobiech wyrwany Ruchowi przez Polonię Warszawa), kilka nieoczekiwanych roszad trenerskich (np. Rafał Ulatowski w Cracovii czy ucieczka Pawła Janasa z Widzewa). Ale to wszystko przypomina mieszanie w tej samej brei, w której wszystko jest mętne i niesmaczne. O jakości nawet nie wspominając.

Nie wiem, kto zostanie mistrzem Polski w tym sezonie. Patrzę na nazwy klubów i nie widzę żadnego zdecydowanego faworyta. Co oznacza jedno - poziom Ekstraklasy się wyrównał. Niestety w dół. A wczoraj jadąc samochodem słuchałem wywiadu Jerzego Engela dla radiowej Trójki, który twierdzi, że PZPN nie ma żadnego wpływu na działalność klubów i w ogóle na poziom polskiej piłki. Że związek odpowiada wyłącznie za reprezentację Polski. No i jak ma być dobrze w naszym futbolu?

Ogłaszamy więc nowy konkurs - "Kto zostanie mistrzem Polski w sezonie 2010/11?".

Zasady są proste:
...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Skauting w Polsce - wanted dead or alive
Zacznijmy od definicji. "Skauting (ang. scouting – przeprowadzanie wywiadu/rekonesansu) – dziedzina z zakresu zarządzania sportem obejmująca obserwację rozgrywek i treningów drużyn z różnych klas rozgrywkowych z uwzględnieniem różnych kategorii obserwacji przez wyselekcjonowanych pracowników klubów sportowych lub innych organizacji zwanych skautami." Myślę, że to dość prosta i jasna definicja, zaczerpnięta z Wikipedii, ale moim zdaniem oddająca ducha tej profesji. A teraz prościej.

Generalnie chodzi o to, że klub nawiązuje współpracę/zatrudnia jednego/kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu skautów (np. w Udinese jest ich ponad 30) i wysyła ich w świat. Ci jeżdżą po meczach różnych drużyn rozmaitych klas rozgrywkowych i kategorii wiekowych i polują. Bawią się w myśliwych, wyszukując talenty i diamenty. Teoretycznie zawód wydaje się być totalną bajką - jeździ się po świecie, ogląda mecze, przygląda się poszczególnym zawodnikom, wystawia im oceny i oferuje klubowi, z którym się współpracuje. Tak naprawdę to chyba nie takie proste - tym bardziej, że kluby chcą płacić za efekty, a nie za samo wyszukiwanie nowych gwiazd.

Ale skauting nie polega wyłącznie na wyszukiwaniu i rekomendowaniu nowych gwiazd (a tak naprawdę kandydatów na przyszłe gwiazdy, bo coraz młodsi chłopcy są "kupowani" przez kluby), ale przede wszystkim na organizacji pracy w klubie z młodzieżą. Wzorcowo mają to opanowane Holendrzy, przez wielu ekspertów ich system jest uznawany za wzorcowy. Na czym polega ten system? Przede wszystkim na wyrobieniu wśród młodziutkich (8-10-letnich) chłopców podstawowych elementów sztuki piłkarskiej: umiejętności taktycznych, umiejętności technicznych oraz komunikacji na boisku. Dlatego w Holandii już w tym wieku dzieci rozgrywają mecze w pełnych, 11-osobowych składach, a każdy profesjonalny klub tworzy młodzieżowe akademie piłkarskie. Tam skauci zajmują się nie tylko wyszukiwaniem talentów w kraju i za granicą, ale również szkolą młodzież. Każdego roku akademie w Holandii wypuszczają wielu zdolnych i nieźle ukształtowanych piłkarzy, których bardzo chętnie zatrudniają u siebie zagraniczni potentaci.

Bardzo często słyszę, jak wykpiwane są polskie kluby za to, że znajdują nowych piłkarzy na serwisie YouTube - jakże niesłusznie:) We Włoszech opracowano specjalny system wideo, który umożliwia nagrywanie i przeglądanie meczów z niemal całego świata. Dzięki temu włoscy spece od wyszukiwania talentów co weekend mogą sobie...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Real Mallorca idzie na wojnę z UEFA?
Historia to raczej niebywała - UEFA wykluczyła z rozgrywek Ligi Europejskiej klub hiszpański. Konkretnie Real z pięknej Majorki. Za co? A za to, że klub ma długi. Długi sięgające ponoć 85 milionów euro. Kwota zaiste imponująca, więc UEFA mogła sobie według własnych przepisów Real Mallorca z LE relegować (czyli nie przyznać licencji). Klub oczywiście odwołał się od tej decyzji, ale naturalnie władze UEFA to odwołanie ze spokojem oddaliły. Zespół z Balearów nie składa broni, a UEFA stosuje własne prawo wybiórczo.

Real Mallorca zamierza pozwać UEFA przed sądem cywilnym. Jest to działanie wielce ryzykowne, jeśli weźmie się pod uwagę alergię władz piłkarskich na jakąkolwiek ingerencję jakichkolwiek sądów czy innych władz w działalność UEFA, FIFA czy jakiejkolwiek innej federacji futbolowej. Wystarczy przypomnieć sobie losy polskich ministrów sportu, którzy zamarzyli sobie ucywilizowanie PZPN-u. Dlatego czyn (a w zasadzie dopiero jego zapowiedź) świadczy albo o wielkiej determinacji hiszpańskiego klubu, albo o niewyobrażalnej głupocie jego prezesa. Chyba nie bez kozery Don Kichot był Hiszpanem...

Oczywiście należy z wielką uwagą śledzić ciąg dalszy tej sprawy, bo jakikolwiek proces przeciwko UEFA czy (jesssu!) wyrok sądu nakazujący tej instytucji działanie wbrew jej intencjom to dopiero byłaby sensacja!

Pozostaje jeszcze kwestia hipokryzji władz europejskiego futbolu. Oto bowiem słynna Barcelona ogłosiła właśnie, że jej całkowite zadłużenie przekracza już 400 milionów euro. Jednak nikt w UEFA się nawet nie zająknąl, żeby nie przyznawać Barcelonie licencji na grę w Lidze Mistrzów. Ciekawe dlaczego?

...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wakacyjna forma, żenująca skuteczność - witamy w Ekstraklasie
o to zaczęli. Wielu kibiców z utęsknieniem czekało na rozpoczęcie nowego sezonu polskiej Ekstraklasy. Tym bardziej, że pomimo braku poważniejszych wzmocnień nasza liga zapowiadała się całkiem ciekawie - kilka głośnych powrotów, nieoczekiwanych transferów i niezłych (potencjalnie) nazwisk zrobiło swoje. Rzeczywistość pierwszej kolejki Ekstraklasy jednak wielu sprowadziła na ziemię, choć niektórzy z pewnością znajdą parę pozytywów. Jak chociażby pierwsze gole Artura Sobiecha w Polonii Warszawa czy Artjomsa Rudnevsa w Lechu.

Polonia Warszawa spokojnie pokonała na wyjeździe słabego chyba w tym sezonie Górnika Zabrze. O ile ekipa z Konwiktorskiej wzmocniła się dość poważnie (wspomniany już Sobiech, Ebi Smolarek, Bruno, Patryk Rachwał, Jakub Tosik), to wśród nabytków zabrzańskich uwagę może zwrócić ewentualnie kontrowersyjny Mariusz Jop czy wiecznie niespełniony talent Aleksander Kwiek. No i na boisku było widać różnicę klas pomiędzy obiema drużynami, choć Górnik bardzo ambitnie próbował dotrzymywać kroku Polonii. "Czarne Koszule" jednak dość szybko objęły prowadzenie po strzale głową Artura Sobiecha (oczywiście nie chodzi o to, że ktoś głową Artura Sobiecha trafił do bramki:). Były zawodnik Ruchu Chorzów był bardzo aktywny w swoim debiucie w barwach ekipy z Warszawy, ale skuteczności starczyły tylko na tę jedną bramkę. W drugiej połowie swojego gola dołożył Adrian Mierzejewski i Polonia wygrała 2:0.

Ciekawie było w Łodzi, gdzie po wyrównanym meczu mistrz Polski Lech Poznań zremisował 1:1 z Widzewem. Jednak najbardziej spektakularnym wydarzeniem na boisku było zderzenie Bartosza Bosackiego z Ugochukwu Ukahem, w wyniku czego kapitan "Kolejorza" wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu. Gola w debiucie zaliczył Łotysz Artjoms Rudnevs, który ma być panaceum Lecha na katastrofalną skuteczność. Pożyjemy, zobaczymy.

Wielką niewiadomą była forma GKS Bełchatów, który w okienku transferowym pozbył się wielu piłkarzy z podstawowego składu. Jednak na słabiutką Polonię Bytom wystarczyli ci, którzy pozostali wzmocnieni kilkoma zawodnikami (np. Marcin Żewłakow - po 12 latach znów w polskiej lidze, Grzegorz Baran, Zlatko Tanevski).

Inne ciekawe wydarzenia można policzyć na palcach jednej ręki...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Łódzki Klub Sportowy za rok w Ekstraklasie?
W Ekstraklasie dopiero jedna kolejka za nami (a i to niecała), zaś I liga rozegrała już mecze dwóch kolejek w nowym sezonie. Zdaje się, że na zapleczu najwyższego szczebla rozgrywek będzie może być dużo ciekawiej niż w Ekstraklasie. Mnie najbardziej cieszy dobra i skuteczna postawa ŁKS-u, który odprawił z kwitkiem dwie ekipy mające ambicje walczyć o pierwsze miejsca na koniec sezonu: szczecińską Pogoń (u siebie 2:1) i Dolcan Ząbki (na wyjeździe 2:0). W obu tych meczach główne role odegrały nowe nabytki klubu z Łodzi.

I chociaż przed rozpoczęciem sezonu wydawało się, że ŁKS raczej usadowi się w środku tabeli, to po dwóch kolejkach chyba można zaryzykować stwierdzenie, iż awans może być w zasięgu klubu z Al. Unii. Brak wiary w łodzian przebija również w typach użytkowników w konkursie ligowym na FootballBlogu. Jednak szybko utworzona drużyna pokazała już niezłą postawę i na dodatek ma trochę piłkarskiego szczęścia, które jest niezbędne do odnoszenia sukcesów.

Niebagatelne role w ekipie trenera Pyrdoła odgrywają dziś nowi zawodnicy - Jakub Kosecki, Marcin Mięciel, Krzysztof Mączyński czy Marcin Smoliński. Syn Romana Koseckiego w obu meczach strzelił po jednym golu, swoje trafienie zanotował również Mięciel. Dwaj pozostali kreują grę łodzian, rozgrywają piłkę i nieźle sobie radzą w środku pola. Połączenie sił nowych piłkarzy z zawodnikami już w ŁKS grającymi daje - póki co - bardzo przyzwoite efekty. Radzi sobie również, wbrew moim wcześniejszym obawom, również trener Pyrdoł, którego wcześniejsze doświadczenia raczej mnie nie przekonywały. Teraz jestem skłonny dać mu szansę:)

Niestety nie popisują się łódzcy kibice, a w zasadzie "kibice" - podczas meczu w Ząbkach urządzali sobie awantury na trybunach i przerwali na kilka minut mecz w pierwszej połowie. Mam nadzieję, że klub i inni kibice szybko sobie z nimi poradzą. Szkoda czasu i pieniędzy na takich imbecyli.

W związku z dobrymi występami ŁKS-u wraca chyba sprawa stadionu...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 15:27
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Co z tymi "Orłami"?
Tym razem tekst (wbrew pozorom) wcale nie o polskiej reprezentacji. Nie tak dawno temu Roman Kosecki rzucił pomysł, którym zaraził premiera Donalda Tuska - chodziło o małe kompleksiki sportowe dla dzieci i młodzieży z niedużymi boiskami do piłki nożnej i koszykówki. Tak powstał program "Orlik 2012". Dziś Orlików jest już chyba ponad tysiąc, ma być 3 tysiące. Piękna idea, wdrożona w życie. Czyli w Polsce też można. Jednak same Orliki to za mało - z czego Kosecki zdał sobie szybko sprawę.

No i w obliczu - jakby nie patrzeć - sukcesu Orlików powstał program pod kryptonimem "Orzeł". Chodzi w nim o to, aby (wzorem budowanych w całej Polsce Orlików) rozpocząć program budowy w całym kraju kompleksów sportowych, w skład któych miałoby wchodzić pełnowymiarowe boisko piłkarskie (105x68m) ze sztuczną nawierzchnią, ogrodzeniem, sztucznym oświetleniem i trybunką na przynajmniej 1000 osób. Zamysł programu zakładał błyskawiczne tempo budowy takich boisk w całej Polsce. Szacunkowy koszt budowy do około 2,6 miliona złotych, z czego Ministerstwo Sportu i Turystyki miało dać milion - reszta to środki zapewniane już przez powiat, gminę czy wieś. Ponoć według tych wytycznych powstały już dwa boiska (w Konstantynowie Łódzkim oraz Płotach z zachodniopomorskiem). Nawiązując nieco do tego projektu programu firma Remes wybudowała w Opalenicy kompleks z 16 boiskami (i chwała jej za to!).

W 2011 roku Ministerstwo miało zaplanować przeniesienie środków z Orlików właśnie na program "Orzeł" - w wysokości 200 milionów złotych. Według planów w ciągu trzech lat miałoby powstać około 200 nowych zupełnie boisk.

No i dochodzimy do sedna. Jakkolwiek idea szczytna i być może nawet do zrealizowania (choć moje wątpliwości wzbudzały od początku te gigantyczne koszty, jakie musiałyby ponosić powiaty czy gminy - 1,6 miliona złotych w teorii), to informacja kilka miesięcy temu poszła w świat, zaistniała w kilku miejscach i... wszystko ucichło. Na stronach Ministerstwa Sportu i Turystyki próżno szukać informacji na ten temat. Być może po wstępnym audycie okazało się, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nowy stadion Zagłębia Lubin - już gotowy
Jeśli ktoś pamięta jeszcze stary, komunistyczny moloch, który przez wiele lat nazywano stadionem Zagłębia Lubin, musi te swoje wspomnienia gdzieś porządnie zachować. Bo już tego potworka nie ma. Zagłębie Lubin z dumą zaprezentowało swój nowy, bardzo nowoczesny stadion, który swoją premierę (jako całkowicie ukończony obiekt) będzie miał już w najbliższą sobotę, 14 sierpnia. Wtedy to gospodarze podejmą u siebie zabrzańskiego Górnika. No i pięknieje nam Ekstraklasa!

Stadion nie jest przesadnie duży (16300 miejsc - najwyraźniej KGHM w końcu przestał przesadnie eksponować swoją ekonomiczną potęgę), ale spełnia wymagania UEFA na 3 w 4-stopniowej skali ocen. Co oznacza, że poza finałami Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej mogą się tu odbywać wszelkie mecze krajowe czy międzynarodowe (pucharowe). Obiekt posiada oprócz zwykłych miejsc siedzących również miejsca i loże dla VIP-ów, a także dla osób niepełnosprawnych. Jest w pełni zadaszony. Oświetlenie to 196 jupiterów (według innych źródeł 150) o mocy 2000 lux, co spełnia wymogi telewizji HDTV. Klasyczny, piłkarski stadion, bez wielkiego zadęcia i przegięcia. Koszt - około 125 milionów złotych.

Według zapewnień architektów niesamowita ma być akustyka tego obiektu. Tu mały cytat (Jacek Kulicki, szef firmy, która wybudowała stadion): "Akustyka obiektu sprawia, że doping kibiców odbijając się od zadaszenia spada na murawę i trybuny...". Dość obrazowe:) Ważne jest to, że kibiców od murawy będzie dzieliło zaledwie kilka metrów, nie powstaną żadne barierki. Stadion oczywiście jest monitorowany i bezpieczny.

Zagłębie postanowiło zainwestować, gdyż stary stadion zaczął się po prostu sypać, a jego remont pochłonąłby zapewne więcej kasy niż budowa nowego. A klub nie zamierza mieć problemów z licencjami. Jest w Polsce jeszcze sporo klubów, które spokojnie mogłyby pójść w ślady lubińskiego klubu, jak na przykład...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 10.08.10 o godzinie 15:57
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Znamy skład Polaków na mecz z Kamerunem
Skoro dziś środa 11 sierpnia, to o godzinie 20.30 rozpocznie się towarzyskie spotkanie reprezentacji Polski z finalistą ostatniego mundialu w RPA, ekipą Kamerunu. Co prawda "Nieposkromione Lwy" na Mistrzostwach Świata zaprezentowały się bardzo słabo, to jednak mecz powinien być dla kibiców interesujący - choćby dlatego, że zobaczymy w jakiej formie reprezentacyjnej są polscy piłkarze. Na tle - mimo wszystko - dość wymagającego rywala. Właśnie poznaliśmy skład Polaków.

Jest kilka zaskakujących decyzji Franciszka Smudy. Przede wszystkim niezrozumiałe przywiązanie do słabego Pawła Brożka. Ten rozkapryszony wieczny talent strzelecki moim zdaniem już dawno zwiądł. Chyba żaden polski piłkarz nie dostał tylu szans od kolejnych selekcjonerów, z których niemal wszystkie zmarnował. Dla mnie Brożek jako piłkarz zdyskwalifikował się kilka lat temu, kiedy jako młody, ale już ukształtowany piłkarz odmówił wyjazdu za granicę mówiąc, że jest na to jeszcze niegotowy. Dla takich zawodników nie powinno być miejsca w reprezentacji.

Dziwi mnie również powołanie dla Wojtkowiaka, który w pucharowych meczach Lecha Poznań grał wprost katastrofalnie. Źle się ustawiał, fatalnie wybijał piłki, nie istniał w grze ofensywnej. I jeszcze jedno zaskoczenie, choć takie nie do końca - kolejny pierwszy skład dla Dariusza Dudki. O nim to już nawet nie chce mi się pisać. Ten notoryczny ogrzewacz ławy w Auxerre znajduje uznanie w oczach trenerów polskiej reprezentacji od wielu już lat z powodów dla mnie bliżej nieokreślonych.

A Michał Żewłakow to będzie grał w kadrze chyba do końca świata. To kolejne dla mnie nieporozumienie - czemu Smuda nie testuje innych zawodników na pozycji stopera? Zdaję sobie sprawę, że od jakiegoś czasu na tej pozycji nie mamy się kim pochwalić, ale kiedy mamy próbować, jak nie podczas meczów sparingowych? Tym bardziej, że Żewłakow podczas EURO 2012 będzie miał już 36 lat i raczej wątpię, żeby jeszcze wtedy grał na reprezentacyjnym poziomie. Chociaż...

No i jeszcze Fabian, którego powołanie odbieram jako próbę...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Kamerun 0:3: Szukanie pozytywów po kolejnej porażce
Obiecałem sobie przed meczem z Kamerunem, że będę szukał pozytywów w grze reprezentacji Polski. Że nie będę narzekał, kwękał, jęczał, marudził ani psioczył. Że zachowam się jak prawdziwy polski kibic, który zawsze wierzy. Miałem nadzieję, że zobaczę jedenastu walczących, dobrze ustawionych i nieźle grających zawodników z orzełkami na piersi. Nie udało mi się. Kolejny fatalny mecz Polaków, kolejne spotkanie bez pomysłu, bez umiejętności, bez wiary w siebie. Bez sensu.

Zacznijmy od pozytywu. Bo jednak jeden udało mi się znaleźć. Po raz kolejny pozytywem okazał się Kuba Błaszczykowski. Jedyny polski zawodnik, który potrafi minąć przeciwnika dryblingiem, który ma siłę i kondycję do biegania przez całe 90 minut, jedyny, który patrzy i widzi na boisku. Jedyny, który potrafi celnie podać na większą odległość. I cholernie ambitny.

Ćwierć pozytywu to piękny strzał Rafała Murawskiego w poprzeczkę w pierwszej połowie.

Reszta negatywnie. Negatywnie mimo wszystko Robert Lewandowski, który nie potrafi strzelić gola w żadnej sytuacji, jaką miał - a ta z samej końcówki meczu to już wołała o pomstę do nieba! Wtedy do szaleństwa doprowadził mnie komentujący to spotkanie niejaki Andrzej Dawidziuk, który stwierdził (UWAGA!!!), że nie powinniśmy wymagać od "Lewego", żeby wykorzystywał takie okazje, jeśli ma ich w meczu tak niewiele. No żesz k... mać! Lewandowskiemu dałbym jeszcze jakieś szanse w kolejnych meczach, Dawidziukowi dziękuję raz na zawsze.

Bramkarze wpuścili, co mieli wpuścić. Obrona strasznie, zero zrozumienia, defensorzy ogrywani jak dzieci (przy wszystkich straconych golach). Glik i Sadlok to może są utalentowani, ale grają jak sieroty. Wojtkowiak chyba z kontuzją, Kowalczyk nieźle w defensywie, ale zmarnował dwie setki (wtedy nieoceniony Dawidziuk skomentował UWAGA!!!, że nie możemy wymagać od obrońcy, żeby wykorzystywał takie sytuacje, bo jest przecież obrońcą). Żewłakow pewnie w kilku sytuacjach, umie się ustawiać, ale jest już za wolny - mimo wszystko wciąż najlepiej w defensywie. Dudka piach, Obraniak piach. Murawski (poza jednym strzałem) piasek. Rybus piach. Matuszczyk - grał za krótko, pokazał się parę razy. Peszko - wejście smoczka miał, raz strzelił wprost w bramkarza prawa nogą, raz zrobił lewą nogą coś (w dobrej sytuacji), czego nawet moja lewa noga nie potrafi. Nie wiem, co zrobił. No i znów ten jego wzrok - ja nie mogę na to patrzeć! On ma takie bezradne oczy ten Peszko!

Brożek kuźwa piach po raz kolejny. Mam nadzieję, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zarobki piłkarzy - szlag trafia czy śmiech ogarnia?
Nigdy nie żałowałem dobrym piłkarzom wysokich zarobków. Oczywiście fajnie jest zarobić sporo kasy, pojeździć po świecie, poznać paru sławnych ludzi, pojawić się w kolorowych pismach. Ale to krótka kariera, góra 15 lat - a potem... bardzo różnie. Czasem wręcz dno. Ale to, co przeczytałem dzisiaj, lekko mnie ruszyło. Otóż Manchester City zaproponował (według dziennika "The Sun) 4-letni kontrakt piłkarzowi Barcelony, Zlatanowi Ibrahimoviciowi. Szejkowie chcą mu płacić... pół miliona funtów. Tygodniowo.

Szybki rachunek - 2 miliony funtów miesięcznie, 24 miliony rocznie. W przeliczeniu na złotówki około 116 milionów złotych. Licząc dalej mamy:

* 9,67 miliona złotych miesięcznie,
* 317,81 tysięcy złotych dziennie,
* 13,24 tysiąca złotych za godzinę,
* 220,7 złotych na minutę,
* 3,68 złotego na sekundę.

I tak dzień w dzień, przez 4 lata. Można żyć? Można, a jakże. Czy ten piłkarz jest tyle wart? Jeśli ktoś chce mu tyle zapłacić, to chyba tak. Oczywiście nie ma co pisać, że byłby to najlepiej opłacany piłkarz świata - Messi, Cristiano Ronaldo i cała zarabia dużo mniej. Czy jest granica zarobków piłkarzy? Dopóki władze nie wprowadzą czegoś, co w NBA nazywa się "salary cap", to raczej ja tej granicy nie dostrzegam.

Pamiętam szok, kiedy w latach 80-tych ubiegłego wieku Widzew Łódź zapłacił za...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Podwójny Piątek Trzynastego - Legia na kolanach
Przyznam szczerze - derby Warszawy zawsze były jakby obok mnie. Jako rodowity łodzianin mecze klubów ze stolicy (delikatnie mówiąc) ignorowałem. Ale teraz rzecz nieco się zmieniła - zarówno Legia, jak i Polonia dokonały chyba największych i najgłośniejszych transferów w tym roku i ich mecz wzbudził również we mnie spore zainteresowanie. Rezultat spotkania - dla mnie wielkie zaskoczenie. Zdecydowane i zasłużone zwycięstwo "Czarnych Koszul", Józef Wojciechowski chyba wreszcie jest zadowolony...

Zaczęło się jeszcze przed derbami, kiedy to Polonia przyznała kibicom Legii 300 wejściówek, a legioniści oczekiwali 5 razy tyle. Kiedy nie udało się zwiększyć tej puli, Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa zapowiedziało, że w ogóle rezygnuje z jakichkolwiek biletów na ten mecz i atmosfera się mocno zwarzyła. Nie pomogły tłumaczenia Polonii, że po prostu na jej stadionie nie ma większej ilości miejsc w sektorze dla gości. Jak do tej pory klub z Konwiktorskiej nie dochrapał się takiego obiektu, jaki niedawno otwarto przy Łazienkowskiej 3.

Inna afera przed tym meczem wybuchła w momencie, kiedy się okazało, że normalni kibice posiadający Kartę Kibica Legii nie będą mogli kupić biletów na mecz z Polonią w kasie - szczegóły opisał eintracht75 tutaj.

Sam mecz stał na wysokim poziomie jak na warunki polskiej Ekstraklasy. Pierwsza połowa wyrównana, z kilkoma niebezpiecznymi sytuacjami pod obiema bramkami - jednak bezbramkowa. W drugiej połowie Polonia przeprowadziła trzy zabójcze akcje zakończone naprawdę pięknymi bramkami. We wszystkich swój poważny wkład miał Łukasz Piątek - dla mnie objawienie tego spotkania. Najpierw wbiegł w okolice pola karnego Legii, idealnie podał na 20-22 metr do Bruno, a ten piekielnie mocnym strzałem w lewy róg bramki Legii pokonał Antolovicia. Nie ma co kryć, golkiper z Łazienkowskiej chyba się lekko spóźnił przy tej interwencji.

W 71 minucie na boisku pojawił się Euzebiusz Smolarek i już...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

FIFA chce likwidacji remisów
Piłka nożna boryka się z problemem sędziów, którzy niedowidzą lub po prostu nie nadążają wzrokiem za szybko lecącą piłką i błyskawicznie przemieszczającymi się piłkarzami. Wielokrotne przykłady jasno pokazują, jak często wypaczane są wyniki właśnie przez zwykłe ułomności ludzkie. I to, że FIFA powinna zająć się właśnie tym palącym problemem jak najszybciej. Tymczasem Blatter po raz kolejny daje dowód uwiądu możliwości swoich szarych komórek. Chce powrotu "złotego gola". I nie tylko.

"Złoty gol" miał kiedyś uatrakcyjnić mecze w Mistrzostwach Świata w 1998 roku. Uznano bowiem, że rozstrzyganie remisowych spotkań w fazie pucharowej za pomocą dogrywki i rzutów karnych jest niesprawiedliwe. Że sprawiedliwe jest za to kończenie ich w dogrywce w momencie, kiedy jedna z drużyn strzeli pierwszego gola. Jako zwolennik rzutów karnych uważałem (i nadal uważam), że "złoty gol" to pomysł po prostu idiotyczny. Zresztą nie bez kozery szybko wycofano się z tego pomysłu. Ja stoję na stanowisku, że dogrywka i ewentualne jedenastki to nie tylko sprawiedliwy, ale i jakże emocjonujący sposób rozstrzygania meczów.

Blatter chce pójść jeszcze dalej. Ma dość nierozstrzygniętych meczów podczas Mistrzostw Świata w fazie grupowej. Ma dość remisów - chce więc, aby po meczu zakończonym podziałem punktów strzelano rzuty karne, które miałyby wyłonić zwycięzcę. To prosta droga do wyeliminowania remisów w ogóle. Piłka nożna bez remisów? Z seriami rzutów karnych po każdym nierozstrzygniętym meczu? Kolejny idiotyzm, przynajmniej z kilku powodów.

Po pierwsze - FIFA zawsze podkreśla, że chce, aby futbol był taki, jak wcześniej. Dlatego nie można zmieniać przepisów za często i w ogóle. Tymczasem chce likwidacji remisów?? Remisów, które są w piłce nożnej odkąd pamiętam? Hipokryzja, paranoja, brak konsekwencji i pomieszanie z poplątaniem.

Po drugie - chce wprowadzenia "złotego gola" (czyli wyeliminowania wpływu serii rzutów karnych na wynik spotkania) przy jednoczesnym wprowadzeniu tychże serii rzutów karnych po każdym remisie? Gdzie tu sens?

Po trzecie...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Manuel Jimenez od poniedziałku trenerem Wisły Kraków?
Tomasz Kulawik, bez względu na wynik meczu z Ruchem Chorzów przestanie być pierwszym trenerem Wisły Kraków po dymisji Henryka Kasperczaka. Bogusław Cupiał chce mieć szkoleniowca z zagranicy, z dobrym nazwiskiem i z autorytetem. Kulawik raczej nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Według nieoficjalnych źródeł decyzja już zapadła - pierwszym trenerem "Białej Gwiazdy" będzie Manuel Jimenez, były reprezentant Hiszpanii oraz szkoleniowiec Sevilli (2007-2010).

Cupiał wraz z Basałajem zorganizowali swego rodzaju casting. Na giełdzie trenerskiej przewijały się różne nazwiska, najgłośniej było o Diego Simeone, Danie Petrescu czy jakimś tajemniczym Włochu (zapewne Nevio Scali). W zasadzie o samym Jimenezie się nie mówiło, dla mnie to mimo wszystko niespodzianka. Aczkolwiek bardzo miła, bo Hiszpan dał się poznać z bardzo dobrej strony podczas pracy w Sevilli (między innymi trzecie miejsce w Primera Division). Jako trener prowadził ekipę z Andaluzji w 136 meczach, z których 75 wygrał, 22 zremisował i 39 przegrał. Co najważniejsze, przez długi czas Sevilla grała naprawdę bardzo solidny futbol.

Od 23 marca 2010 roku Jimenez jest bezrobotny - ciekawe dlaczego jego niezła praca w Sevilli nie znalazła uznania w żadnym uznanym klubie europejskim. To znaczy nie znalazła do teraz. Zobaczymy, czego Hiszpan dokona z Wisłą Kraków.

Ciekawe również...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 15.08.10 o godzinie 20:20
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Powiesić sędziego?
Coś ostatnio dużo piszemy tu o Legii, a w zasadzie o meczach z udziałem tej drużyny (ostatnio choćby w kontekście sparingu z Arsenalem czy derbów z Polonią), ale jakoś tak się dziwnie składa, że właśnie wtedy dzieją się rzeczy warte opisania. Nie inaczej było podczas spotkania z Cracovią, które kończyło de facto pierwszą kolejkę Ekstraklasy. Zresztą musiało być, skoro po meczu trener krakowian, Rafał Ulatowski, mówił coś o wieszaniu sędziego na wieży Kościoła Mariackiego.

Sam mecz wyglądał w przeważającej większości tak: Legia chaotycznie atakowała, Cracovia wyprowadzała groźne kontry. A to dlatego, że już w 4 minucie goście sprawili zimny prysznic pewnym siebie legionistom. Wtedy to Ślusarski wykorzystał rzut karny. Cracovia uznała, że wynik jest świetny i trzeba go bronić. No i pewnie by się udało, bo Legia grała niedokładnie, nieskutecznie i nieładnie dla oka. Brakowało w zasadzie wszystkiego, a przede wszystkim dobrego zawiązania akcji ofensywnych w środku pola. Wyróżniał się, po raz pierwszy pozytywnie, bramkarz Antolović, który uchronił swoją drużynę przed utratą kolejnych goli. Gdyby Cracovia miała choćby 25% skuteczności, szaleńcza pogoń Legii na nic by się zdała. A tak...

W 77 minucie meczu Komorowski strzałem głowo-barkiem pokonał Cabaja przy biernej postawie krakowskich obrońców. Remis Cracovię też satysfakcjonował, więc z całych sił starała się go dowieźć do końca. W opóźnianiu gry celował zwłaszcza Marcin Cabaj, który wreszcie tak rozsierdził arbitra tego meczu, że ten podyktował rzut wolny dla Legii za nieregulaminowe przetrzymanie piłki przez golkipera Cracovii. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry! Vrdoljak dotknął piłki, Iwański strzelił do siatki. Koniec meczu, Legia wygrała pierwsze ligowe starcie na swoim nowym stadionie. Cracovia zaś została skarcona za swój minimalizm i przekombinowanie. Czy słusznie?

Moim zdaniem jak najbardziej. Trener Cracovii, Rafał Ulatowski, z wściekłością komentował wydarzenia z ostatniej minuty meczu i wylewał wiadra pomyj na sędziego Stefańskiego. Bo jego młodzi chłopcy zasłużyli na dobry wynik, bo dla nich remis na Łazienkowskiej to spełnienie marzeń. Że sędzia teraz powinien pojechać z nimi w jednym autokarze. Że sędziego kibice w Krakowie na pewno powiesiliby na wieży Kościoła Mariackiego. Że Cabaj trzymał piłkę 6 sekund. Że żaden sędzia w takim momencie nie dyktuje rzutu wolnego. Etc.

Mam nadzieję, że "Ulat" już ochłonął. Rozumiem jego rozgoryczenie, bo...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Stadionoholizm polski
Wszyscy wiedzą, że nieuchronnie zbliża się EURO 2012. Na to polsko-ukraińskie cudowne EURO budują się nowe, piękne stadiony. Cudowne obiekty. Swoje cudeńka stawiają już w Poznaniu (Stadion Lecha), Warszawie (Stadion Narodowy), Wrocławiu (Stadion Miejski) i Gdańsku (PGE Arena). Dodatkowo, ciągle licząc na uśmiech losu, zrządzenie boskie czy interwencję Opatrzności, swoje stadiony modernizują w Chorzowie i Krakowie - bo a nuż się okaże, że i tam jakiś mecz EURO się odbędzie.

To już w sumie 6 nowych lub zmodernizowanych obiektów. Ledwie czubek góry lodowej... Bo Polskę ogarnął stadionoholizm. Gdzie się człowiek nie obejrzy, tam coś budują lub planują wybudować. I to nie tylko w dużych miastach - ale może od tych zacznijmy. W Warszawie stanął nowy, piękny stadion Legii, w Lubinie stadion Zagłębia. Budują się nowe obiekty dla Cracovii (rzecz jasna w Krakowie) i Arki Gdynia. Trwają przygotowania w Rzeszowie, a jesienią wykonawców swojego stadionu zacznie szukać Lublin.Modernizuje się również Częstochowa.

Ale nie tylko duże miasta inwestują w infrastrukturę sportową. Patrzę i własnym oczom nie wierzę! Na liście budów mamy takie miasta jak: Kutno, Puławy, Łomża, Kołobrzeg, Ostróda, Stalowa Wola, Ostrów Wielkopolski. W planach czekają kolejne inwestycje: Środa Wielkopolska, Rybnik, Tychy, Sosnowiec, Bielsko-Biała... Pewnie te miasta jeszcze sobie trochę poczekają, ale muszę przyznać, że rozmach jest niezły. Główną rolę odgrywają tu nie tylko samorządy, ale przede wszystkim dotacje z Unii Europejskiej. No i boom, jaki niesie ze sobą wspomniane już EURO 2012. Według niektórych wiecej stadionów powstaje na świecie jeszcze tylko w RPA i Brazylii.

Są jednak w tym wszystkim i łyżki dziegciu. Największe z nich to Górnik Zabrze, Polonia Warszawa, Widzew Łódź i Łódzki Klub Sportowy (Łódź generalnie). To kluby, które bezwzglednie powinny mieć swoje własne, piękne stadiony. Górnik, przejety swego czasu przez giganta ubezpieczeniowego, miał rozkwitnąć jak piękna, pąsowa róża na zabrzańskich hałdach, a tymczasem może się zdarzyć tak, że stadion w ogóle nie powstanie. A wtedy Allianz się wycofa, sprzeda akcje miastu, którego nie stać na samodzielne utrzymywanie klubu. W tym przypadku ewidentnie nawala samorząd Zabrza. W Polonii sytuacja jest nieco odmienna - właściciel klubu chce wybudować stadion, ale miasto Warszawa nie chce się zgodzić na inne niż sportowe wykorzystanie terenów wokół obiektu - na co z kolei nalega Józef Wojciechowski. No i mamy pat. W Łodzi tymczasem trwa odwieczny spór o to, komu miasto powinno stadion wybudować - Widzewowi czy ŁKS-owi. Co prawda właściciel Widzewa, Sylwester Cacek, obiecuje kibicom, że...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Lech wreszcie wygrywa, niespodzianka na Ukrainie
Wreszcie! Lech Poznań, teoretycznie osłabiony brakiem Wojtkowiaka, Bosackiego, Gancarczyka czy Peszki pokazał, że można grać i wygrywać bez niemal połowy podstawowego składu. Skromne zwycięstwo nad Dnipro, absolutnym faworytem tego dwumeczu, zaskoczyło chyba wszystkich - ze mną włącznie. Miejmy nadzieję, że to nie jest wyjątek od reguły, ale pierwsza jaskółka, która zwiastuje nadejście lepszych czasów dla polskiego futbolu.

Lechici pojechali do Dniepropietrowska na pożarcie. Ukraińcy zarabiają kilka razy więcej, sprowadzają zawodników za kilka milionów euro, mają przebogatego właściciela. Lech ostatnio dołuje, odpadł z hukiem z eliminacji do Ligi Mistrzów, kompromitował się w Ekstraklasie. Tymczasem początek meczu zdecydowanie dla "Kolejorza", bramka wisiała w powietrzu. Aż w 5 minucie meczu, po świetnej centrze Stilicia, Arboleda zrobił to, co umie chyba najlepiej w Polsce - ustawił się w polu karnym, wziął na plecy obrońcę i delikatnie musnął futbolówkę swoją krótko przystrzyżoną głową. Co zaskakujące - Lech nie cofnął się do desperackiej obrony, ale spokojnie kontynuował grę. Bez forsowania tempa, ale spokojnie utrzymując Dnipro z daleka od własnej bramki. A kiedy już Ukraińcom udało się przedrzeć, na drodze stawał im bardzo dobrze dziś dysponowany bośniacki bramkarz Lecha, Jasmin Burić.

Zresztą w poznańskiej drużynie było dziś wielu dobrze grających piłkarzy - na wyróżnienie z pewnością zasłużyli Arboleda, Kikut, Henriquez, Djordjević, Kiełb, Bandrowski. Średnio zagrał Stilić, choć bardzo się starał - jak na niego nawet bardzo bardzo. Bardzo słabo za to zaprezentował się Kriwiec i Tshibamba. Generalnie siła ofensywna Lecha to obecnie pięta achillesowa klubu - słabi Tshibamba i Wichniarek oraz jeszcze bez możliwości gry w pucharach Rudnevs. Zdecydowanie za mało.

W drugiej połowie obraz meczu nie zmienił się za bardzo, Dnipro atakowało zaciekle, ale bardzo chaotycznie. Za to już w doliczonym czasie gry Lechowi dopisało szczęście, kiedy strzały Ukraińców trafiały w słupek i w poprzeczkę.

To był naprawdę...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 19.08.10 o godzinie 21:39
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pamiętne mecze: Polska - Belgia (MŚ Hiszpania 1982)
Zawsze się zastanawiałem nad tym, który mecz reprezentacji Polski jest dla mnie najważniejszy. Oczywiście spośród tych, które ogarniam swoją pamięcią, które oglądałem i które wzbudziły we mnie najwięcej emocji. No i wreszcie wybrałem. Z góry chcę przeprosić wszystkich fanów "Orłów Górskiego", nie jest to żadne spotkanie reprezentacji Polski z lat 70-tych. To mecz z Belgią na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku. Mecz, który dla mnie jest absolutną klasyką i wzbudza do dziś ogromne wzruszenie.

Co się działo w 1982 roku w Polsce - wszyscy wiemy. Stan wojenny, reprezentacja Polski ogarnięta ostracyzmem w całej Europie do Mistrzostw Świata przygotowuje się grając mecze z drużynami klubowymi. Ciemny okres w historii naszego kraju. Z tym ciepłym, hiszpańskim światełkiem, dzięki któremu łatwiej było żyć w towarzystwie transporterów opancerzonych na ulicach. A to światełko trwało dzięki polskim piłkarzom.

Po słabiutkich meczach z Włochami i Kamerunem, kiedy już wszyscy wieszali psy na naszych, ci w końcu się obudzili i przez 45 minut wbili 5 goli przecież nie tak słabemu Peru. No i nasi w drugiej rundzie mieli zagrać z Belgią (srebrny medal na rozegranych 2 lata wcześniej Mistrzostwach Europy) i ZSRR (zawsze groźnym przeciwnikiem, dodatkowo w Polsce znienawidzonym).

Oczywiście kluczowe znaczenie miało mieć to pierwsze spotkanie, z Belgią. Belgowie mieli wtedy naprawdę niezły skład, z gwiazdami Millecampsa, Coecka, Vanderbergha, Vercauterena czy Ceulemansa. Szczęśliwie dla nas w bramce nie mógł wystąpić jeden z najlepszych wtedy golkiperów na świecie, Jean-Marie Pfaff. Ale i tak faworytem byli Belgowie, zresztą doskonale dało się to wyczuć nie tylko w komentarzach przedmeczowych, ale generalnie to wisiało w powietrzu.

Tym większym zaskoczeniem była czwarta minuta meczu, kiedy Grzegorz Lato genialnie zastawił piłkę na prawym skrzydle i wycofał ją na linię pola karnego do Zbigniewa Bońka. Ten walnął z pierwszej piłki bez większego namysłu, futbolówka niemal rozerwała siatkę tuż pod poprzeczką belgijskiej bramki. Dla mnie jeden z najpiękniejszych goli w historii futbolu w ogóle. Jak trudno jest tak idealnie trafić można sprawdzić osobiście lub patrząc na mecze w telewizji - piłkarze w takiej sytuacji gremialnie odchylają się i wywalają piłkę wysoko nad bramką. Boniek sieknął wzorcowo.

Belgów zatkało, w Polsce przed telewizorami euforia. Do dziś pamiętam tę radość i tę cholerną niepewność, czy czasem zaraz Belgowie się nie wezmą do roboty i nie strzelą nam gola wyrównującego. Na szczęście nic takiego się nie stało, nasi czujnie pozwolili grać rywalom, pewnie bronił Młynarczyk (wyłapał pięć strzałów rywali). No i czekaliśmy na kontry. Akcja z 27 minuty meczu to kolejne wzorcowe rozegranie piłki - wymiana piłki z prawej strony między Janasem, Dziubą i Smolarkiem, po chwili Kupcewicz kapitalnie przeniósł akcję na lewą stronę kilkudziesięciometrowym podaniem wprost na głowę Buncola. Ten idealnie odegrał do Bońka, który zmysłowo przelobował Theo Custersa i zdobył drugiego gola. Przyznam szczerze, że wtedy nawet żal mi się zrobiło belgijskiego bramkarza... Gol typu "stadiony świata". No i zwycięstwo zaczęło być coraz bardziej realne.

Po przerwie Boniek...

Zobacz pełny artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

III kolejka Ekstraklasy - Potentaci podnoszą głowy
Polska Ekstraklasa nabiera rozpędu i nabiera rumieńców. Już nie chce mi się pisać o niskim poziomie naszej ligi, raczej zwracam uwagę na to, że piłkarze wreszcie wzięli się za strzelanie goli i dbanie o odpowiedni poziom emocji na boisku. Jedna rzecz mnie wszak zastanawia: jak to jest, że w przeciętnej Kavali Ebi Smolarek gra piach, a przyjeżdża do Polski, dostaje najwyższy kontrakt w lidze, strzela gole i pokazuje, że jednak coś tam umie. A nie sądzę, aby Kavala była silniejsza niż Polonia Warszawa.

Tymczasem po trzech kolejkach Polonia prowadzi w tabeli Ekstraklasy z kompletem zwycięstw. Smolarek znów wszedł z ławki i znów zdobył gola. Trener Bakero doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak długą przerwę w normalnych treningach i grze miał Ebi, więc wpuszcza go jeszcze w niepełnym wymiarze meczowym. Jak na razie efekty są znakomite, w pokonanym polu "Czarne Koszule" tym razem pozostawiły ekipę Zagłębia Lubin, które wszak stawiło liderowi mocny opór i przez jakiś czas nawet prowadziło. Cudownym strzałem w 26 minucie spotkania popisał się Bartczak - co można zobaczyć tutaj:

co można zobaczyć tutaj.

W drugiej połowie gospodarze wzięli się do roboty, strzelili dwie bramki (Sobiech, Smolarek) i spokojnie kontrolowali przebieg meczu. Na trybunach przy Konwiktorskiej zasiadł Franciszek Smuda, który zapowiedział baczne przyjrzenie się grze Ebiego. I prawdopodobnie młody Smolarek otrzyma powołanie na zbliżające się mecze towarzyskie reprezentacji Polski z Ukrainą i Australią.

Niestety, na powołanie raczej nie może liczyć Andrzej Niedzielan - a szkoda. Napastnik Korony Kielce zapewnił swojej drużynie jednobramkowe zwycięstwo na wyjeździe w meczu z Polonią Bytom i był to trzeci gol "Wtorka" w trzecim kolejnym spotkaniu ligowym. Bytomianie tym meczem potwierdzili, że będą raczej bronić się w tym sezonie przed spadkiem do I ligi.

Za to rozkręcił się Lech Poznań - wreszcie. W obliczu rewanżu u siebie z Dnipro trudno było o lepsze ostrzeżenie dla Ukraińców, "Kolejorz" rozjechał Cracovię aż 5:0. Poznaniacy zdemolowali ekipę trenera Ulatowskiego, która chyba jeszcze nie podniosła się po jakże pechowej porażce w Warszawie na Łazienkowskiej. Ciekawe na jak długo wystarczy cierpliwości prezesowi Filipiakowi - trzecia kolejna porażka "Pasów" i ostatnie miejsce w tabeli bez zdobytego punktu, za to z 10 straconymi golami. Nie tego spodziewano się w Cracovii przed sezonem, kiedy zatrudniano tam jednego z najbardziej obiecujących polskich trenerów młodego pokolenia. Przed Rafałem Ulatowskim masa pracy, nie tylko czysto piłkarskiej, ale również psychologicznej. Nie jest łatwo pozbywać się czerwonej latarni.

Drugi z kolei mecz wygrała Legia, tym razem 1:0 na Oporowskiej ze Śląskiem Wrocław. Trzy punkty zapewnił "Wojskowym" krytykowany zewsząd Maciej Rybus sprytnym strzałem z 16 metrów. Była to nokautująca odpowiedź Legii po strzale w poprzeczkę Vuka Sotirovicia. Generalnie Śląsk sprawiał niezłe wrażenie, ale wynik do końca meczu już nie uległ zmianie. Zainteresowanie tym meczem było ogromne, już w środę sprzedano ostatnie bilety. Oby tak dalej z tą frekwencją.

Coraz lepiej radzi sobie skazywany na walkę o utrzymanie GKS Bełchatów. Klub, który poniósł chyba największe straty personalne przed sezonem...

Zobacz pełny artykułTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 22.08.10 o godzinie 22:08
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Artur Boruc - reaktywacja
O tym, że Artur Boruc jest świetnym bramkarzem - wiemy i nie ma co roztrząsać tu tego truizmu. Pisałem już na FootballBlogu parę razy o naszym golkiperze, nie zawsze w samych superlatywach. Teraz wydaje się, że Boruc znów jest na fali wznoszącej. Wyrwał się wreszcie z celtikowego marazmu i przeszedł do włoskiej Fiorentiny, zdecydowanie schudł, wziął się za treningi i wygląda na to, że wygryzł z pierwszego składu dotychczasowego pewniaka, Sebastiena Freya.

Dodatkowo bramkarz otrzymał powołania na mecze reprezentacji Polski (z Ukrainą i Australią). Franciszek Smuda do tej pory chyba obawiał się Artura Boruca, zresztą słychać głosy ekspertów, że ten zawodnik "rozwali kadrę od środka". Nikt nie ukrywa, że bramkarz Fiorentiny ma trudny charakter, ale go ma - w przeciwieństwie do większości naszych reprezentantów. Dlatego akurat "rozwalenia" reprezentacji przez Boruca się nie obawiam.

No i proszę. Wydawało się, że to już koniec wielkiej kariery Artura. Że już nic dobrego się w niej nie zdarzy. Tymczasem transfer do Włoch chyba bardzo mu pomógł. Dobre mecze w Fiorentinie mogą zaowocować nie tylko trwałym powrotem do reprezentacyjnej bramki (rywale na tej pozycji znacznie obniżyli loty), ale także wreszcie przejściem do naprawdę wielkiego klubu. Moim zdaniem Boruc w optymalnej formie to bramkarz godny każdego europejskiego klubu, łącznie z Barceloną, Realem czy Manchesterem United.

Oby nie zmarnował tej szansy. Frey tak łatwo się nie podda (ale to akurat dobrze, Polak lubi taką rywalizację), więc trzeba utrzymać dobrą dyspozycję i pomagać swojej nowej drużynie w odnoszeniu zwycięstw. No bo co z tego, że Boruc zagra genialny mecz (jak w sparingu z Valencią), skoro i tak obrona Fiorentiny dopuści do utraty dwóch goli, a atak nic nie strzeli?

Ciekawe, kiedy w ślady Artura pójdą Łukasz Fabiański (znów bez szans na pierwszego bramkarza w Arsenalu) i Tomasz Kuszczak (ponownie przegrał rywalizację z emerytem Edwinem van der Sarem, dodatkowo Alex Fergusson przebąkuje o sprowadzeniu na Old Trafford Gianluigiego Buffona)...

Zobacz pełny artykuł



Wyślij zaproszenie do