Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rzeźnia w Madrycie
Nie ukrywam, że lubię Real Madryt. Nie jestem absolutnie żadnym tam fanatykiem ani "socio", ale jeśli ktoś mnie zapyta - tak, wolę Real od Barcelony. Teraz jednak nie będę pisał o mojej sympatii do "Królewskich", ale o jednym meczu. A w zasadzie nawet o jednym wydarzeniu, które w czasie tego meczu miało miejsce (bodajże w 75. minucie). Oczywiście chodzi o rewanżowe starcie Realu z lokalnym rywalem Atletico w ćwierćfinale Ligi Mistrzów (22.04.2015). Może jednak na początek kilka słów o samym meczu.

Pierwszy mecz tego ćwierćfinału na Vicente Calderon zakończył się bezbramkowym remisem i w rewanżu przez bardzo długi czas zanosiło się na dogrywkę. Real z ostatnich ośmiu spotkań z Atletico wygrał tylko jedno (w finale Ligi Mistrzów 2014 - 4:1 po dogrywce), a to rozpoczął w bardzo osłabionym składzie (wypadli m.in. Bale, Benzema czy Modrić). Mimo to w zasadzie przez cały mecz "Królewscy" dominowali niepodzielnie na murawie. Podopieczni Diego Simeone ograniczali się do totalnej destrukcji wszystkimi możliwymi sposobami. Dlatego mecz był bardzo emocjonujący (wszak jeden gol zmieniał całkowicie sytuację na boisku), ale stał na średnim poziomie. Głównie z powodu taktyki obranej przez Atletico.

Na czym polegała ta taktyka? W sumie wyłącznie na maksymalnym zagęszczaniu środka pola i formacji defensywnej oraz na kopaniu rywali. Piłkarsko w tym meczu Atletico zaprezentowało się na poziomie juniorów młodszych. Jestem przekonany, że w lidze rugby Simeone i jego rzeźnicka banda odnaleźliby się fenomenalnie. Przyznam szczerze, że na tym poziomie rozgrywek nie przypominam sobie tak topornie i brutalnie grającej drużyny. Owszem, można się zachwycać tym, że odkąd trenerem jest Argentyńczyk, wyniki Atletico są naprawdę przyzwoite, no i że zespół ma charakter - ale moim zdaniem to zdecydowanie za mało. Brakuje w tym wszystkim jakości, finezji, piękna. Tak, ambicją czasem można pokonać Goliata - i to się świetnie sprzedaje, i to znajduje wielu fanów. Ale sorry, żeby być naprawdę wielką drużyną, trzeba mimo wszystko właśnie w takich meczach mieć na podorędziu typowo piłkarskie, wysokie umiejętności. A tego w Atletico brak.

Pomyślałem sobie nawet, że Atletico grając z Realem to może jest jak tych trzystu Spartan...

Zobacz gola, faule i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Stadiony w Łodzi
by Robert Breen
Szkoda, że w naszej prowincjonalnej Łodzi nigdy nie powstanie taki stadion (mam tu na myśli nie tylko wygląd i pojemność, ale i to co znajduje się pod trybunami...m.in. Muzeum Historii Legii) i szkoda, że przez najbliższych kilka/kilkanaście lat (lekko licząc) nie będziemy mieli drużyny tego kalibru... a w latach 90-tych Widzew ogrywał Legię i grał w Lidze Mistrzów. Dziś to już inna epoka, pozostały póki co wspomnienia...

Fatalne zarządzanie infrastrukturą sportową w Łodzi przez lata doprowadziło do tego, że w chwili obecnej powstają dwa stadiony, jeden miejski i drugi... miejski !

Takie bareizmy tylko w Łodzi ! Na al. Unii 2, gdzie zwykł swe mecze rozgrywać ŁKS powstała już piękna trybuna o pojemności 5.7 tyś, jest właśnie zadaszana, a krzesełka mają pojawić się w przeciągu miesiąca. Wygląda bardzo nowocześnie, tylko podstawowe pytanie, które zadaje każdy oglądający (a nie do końca wtajemniczony w aspekty budowy) to gdzie jest reszta stadionu, czyli pozostałe trzy trybuny ?! Ano, nie ma... i póki co nie będzie ! Taki jest plan. Szybko przeskakujemy na wschodnią część miasta; al. Piłsudskiego 138 - stadion Widzewa (ma być miejski). Tutaj widzimy jedno wielkie gruzowisko z wałami ziemi dookoła. Wygląda to jak po wybuchu bomby. OK. Tak ma być, to są prace rozbiórkowe, za kilka tygodni zacznie się "prawdziwa" budowa, a za półtora roku ma powstać obiekt na 18 tyś. widzów. Tyle tylko, że nie będzie on dostatecznie wyposażony w odpowiednie zaplecze parkingowe, VIP roomy, etc. A to oznacza, że drużyna tam grająca, jeśli w przyszłości (pewnie bardzo dalekiej) awansuje do europejskich pucharów - będzie tam mogła rozgrywać tylko mecze rund przedwstępnych ! Stadion nie będzie spełniał norm UEFA w tym zakresie. Mecze fazy grupowej trzeba będzie rozgrywać gdzie indziej ! Super ! Naprawdę warto wydać te 127 mln zł, żeby zbudować stadion - bubel ! Jeśli chodzi o obiekt na al.Unii 2 to ta wspomniana jedna trybuna (wybudowana za ponad 95 mln zł) będzie świetnie wyposażona, będzie spełniała wszystkie normy i kryteria UEFA. Problem jednak w tym, że będzie to tylko JEDNA TRYBUNA !

Czy nie było lepiej poszukać niezależnej lokalizacji...

Zobacz pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 25.04.15 o godzinie 07:22
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Losowanie półfinałów LM i LE: Ciepłe kulki
Zwolennicy teorii spiskowych znów triumfują. Przed losowaniem par półfinałowych twierdzili, że kaktus im na dłoni wyrośnie, jeśli Barcelona trafi na Real Madryt. No i co? No i wyszło na to, że mieli rację. Nie będzie hiszpańskiego półfinału i starcia dwóch gigantów z Półwyspu Iberyjskiego już na tym etapie rozgrywek. Rysą na tej teorii jest fakt, że w ćwierćfinale hiszpański Real grał z hiszpańskim Atletico Madryt. No ale w sumie można spokojnie stwierdzić, że Atletico to nie Barcelona i nie zapewni (ewentualnie) takich emocji w finale. A Gran Derbi w ostatnim meczu Ligi Mistrzów w tym sezonie to zbyt łakomy kąsek dla UEFA... No i stało się tak, jak miało się stać.

Ja jednak widzę dużo poważniejszą rysę w rozumowaniu zwolenników spiskowej teorii. Otóż finał LM odbędzie się w Berlinie. A któż inny niż Bayern Monachium w finale dostarczyłby więcej emocji, kibiców i wpływów? Gdyby UEFA faktycznie kombinowała z losowaniem, podsunęłaby Bayernowi teoretycznie najsłabszy Juventus, a w drugiej parze zetknęła Real z Barceloną. Wtedy starcie mistrza Niemiec z dowolną ekipą z Hiszpanii byłby naprawnę lukratywnym wydarzeniem. Ale może się mylę :)

Podobnie w Lidze Europejskiej. Do półfinałów trafiły dwie drużyny włoskie. I choć to nie ten sam kaliber, co w LM, to również tutaj nie będzie krajowego półfinału. Napoli i Fiorentina mogą ewentualnie spotkać się w finale.

A jak UEFA niby manipuluje wynikami? Teoria spiskowa mówi, że kulki różnią się ciepłotą - i stąd mieszający w wazie wie, którą ma wybrać :)

A teraz już na poważnie. Oto półfinałowe pary LM i LE.

...

Zobacz pary i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia nie chce być mistrzem Polski, czyli jak obniża się poziom polskich klubów
Nie ukrywam, dwumecz z Celtikiem Glasgow w eliminacjach do Ligi Mistrzów napawał optymizmem. To, w jaki sposób Legia rozprawiła się ze Szkotami - nie ukrywajmy, zwyczajnie imponował. Nawet ja, łodzianin, byłem oburzony decyzją UEFA, która wyeliminowała mistrza Polski z walki o LM. Choć byłem przekonany, że Legia jest na bardzo dobrej drodze do tego, by stać się naprawdę niezłą, europejskiej klasy ekipą. Utwierdzały mnie w tym przekonaniu jej dokonania w grupie Ligi Europejskiej i zajęcie w niej pierwszego miejsca. Niestety, znów wyszedłem na naiwniaka. Miało być tak pięknie, a jest jak zawsze. Legia zmarnowała zimę i w 2015 roku najpierw przegrała dwumecz z Ajaksem w LE, a teraz gra gorzej niż przeciętnie.

Zamiast pewnego tytułu mistrzowskiego, czeka ją trudna walka z grupą pościgową (która, bądźmy szczerze, też goni tak, jakby chciała, a nie mogła). Z aury drużyny, która w cuglach wygra Ekstraklasę i zawojuje Europę, nie pozostało dosłownie nic. Legia nie potrafi wygrywać z dowolymi polskimi drużynami w tym roku, obniżyła poziom i prezentuje się bardzo przeciętnie. Jedyne, z czego może być zadowolona, to awans do finału Pucharu Polski.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Lewandowski mistrzem Niemiec, Boruc awansował do Premier League
Bardzo dobre informacje docierają do nas z zachodniej Europy. Zwłaszcza z Niemiec i z Anglii. W Niemczech Bayern Monachium na cztery kolejki przed końcem Bundesligi ma już piętnaście punktów przewagi nad drugim w tabeli Wolfsburgiem i nic nie jest mu w stanie odebrać 25. (tak, dwudziestego piątego) w historii tytułu mistrza kraju. Z kolei na Wyspach Artur Boruc swoim wypożyczeniem do Bournemouth całkowicie odmienił oblicze tego zespołu. Świadczy o tym fakt, iż przyszedł do drużyny w czasie sezonu, gdy ta zajmowała 15. miejsce w tabeli z ośmioma punktami na koncie, a teraz jest na miejscu drugim i ma 87 punktów. Polak rozegrał w tym czasie 36 meczów (22 zwycięstwa, 10 remisów, 4 porażki) i zachował czyste konto w 15 (!) spotkaniach. Bournemouth awansowało do Premier League pierwszy raz w historii.

Żeby być do końca prawdomównym, drużyna Boruca jeszcze może stracić bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Kiedy? Jeśli tylko przegra swój ostatni mecz w sezonie (2 maja z Charltonem, który zajmuje teraz 10. miejsce w tabeli), a trzecie Middlesbrough pokona Brighton & Hove Albion (20. miejsce) na tyle wysoko, że nadrobi 19-bramkową różnicę w bilansie goli, jaka dzieli Bournemouth od Middlesbrough. Ktoś w to wierzy? Wiem, że w piłce cuda się zdarzają, ale sorry, nie takie:)

Co teraz wydarzy się w życiu Artura Boruca? Jest przecież tylko wypożyczony do Bournemouth z Southampton. "The Cherries" być może go wykupią, ale niewykluczony jest przecież również powrót Polaka na St. Mary's Stadium, bo przecież Fraser Forster jest poważnie kontuzjowany i w bramce stoi 38-letni Davis. Jednak nie sądzę, aby Boruc chciałby wrócić do Southampton i znów grzać ławę po wyzdrowieniu Forstera...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Frajerzy z Monachium
Na początek będzie jednak o Telewizji Polskiej. Nie ukrywam, że rozbawiła mnie informacja, że w TVP 1, w najlepszym czasie, zostanie wyemitowany półfinałowy mecz Pucharu Niemiec. Co z tego, że spotykały się ekipy Bayernu Monachium i Borussii Dortmund, gdzie grają polscy zawodnicy (Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski)? Półfinał Pucharu Niemiec? Błagam... W zupełności wystarczyła relacja w TVP Sport. Widać wyraźnie, jak bardzo telewizji publicznej brakuje piłki nożnej - wszak Ekstraklasę i ligi zagraniczne pokazuje nc+, a mecze reprezentacji Polski Polsat. Jak się nie ma, co się lubi...

Tak czy inaczej mecz obejrzałem. Byłem przekonany, że Bayern spokojnie poradzi sobie z podopiecznymi Juergena Kloppa - bo jest w gazie, ostatnio rozgrywa świetne mecze i przed chwilą został mistrzem Niemiec (choć może to ostatnie lekko zdekoncentrowało monachijczyków). No i przez większość meczu piłkarze Pepa Guardioli panowali na boisku, strzelili gola (Lewandowski) i z łatwością generowali kolejne dogodne okazje. Co z tego - nie potrafili ich wykorzystać (np. Lewandowski w sytuacji sam na sam trafił w poprzeczkę). No i się zemściło...

Wszystko zmieniło wejście na boisko Henricha Mchitarjana. Ormianin bez żadnych kompleksów rozkręcił grę Borussii i asystował przy wyrównującym trafieniu Patricka Aubameyanga.

No i doszło do dogrywki. W tym czasie...

Zobacz gole, karne, faul na Lewandowskim i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Śmierć kibola - czy ktoś wreszcie przejrzy na oczy?
Wielokrotnie tutaj wyrażałem swoje zdanie na temat kiboli wszelkiej maści, ich zachowania, zwyczajów, postawy. Nie było (i nadal nie jest) to pochlebne zdanie, bo wciąż nie podoba mi się to, w jaki sposób niejednokrotnie kibice jednej czy drugiej drużyny manifestują swoją "miłość" do klubu lub wykorzystują mecze jako pretekst do zwykłych pyskówek czy mordobicia. Lub jeszcze innych kryminogennych czynów. Ale ostatnio zginął młody facet, który został postrzelony przez policjanta. I to już mną - nie ukrywam - wstrząsnęło.

Kolega Sasin zaraz napisze o nieudolności policji, która przyczynia się do tego, że w Polsce rośnie (nie bójmy się tego słowa) nienawiść między służbami porządkowymi a kibicami (kibolami - nie bójmy się również tego słowa). Moim zdaniem jednak problem jest dużo bardziej złożony - i obawiam się, że jest po prostu nierozwiązywalny. Przynajmniej w obecnej sytuacji.

Przede wszystkim chodzi o samo postrzeganie roli policji w społeczeństwie. Policjant jest zajebisty, kiedy złapie złodzieja, mordercę, gwałciciela. Wtedy wszyscy biją brawo, gratulują, rozpływają się w zachwytach. Kiedy jednak policjant próbuje wyegzekwować prawo prewencyjnie (choć nie tylko) w stosunku do innych grup (np. kiboli), wtedy staje się obiektem ataków, kpin, szyderstw i obelg. Totalnej nienawiści. A także poniżania. Czy tylko dlatego, że broni ustanowionego prawa? Że uniemożliwia rozpierduchę? Że nie pozwala na łamanie prawa? Przecież gdyby zapytać ludzi w ankiecie, czy dobre jest łamanie prawa, odpowiedzieliby w większości, że nie. Że nie może być tak, aby ktoś przyszedł nam do domu i nas pobił. Że policja powinna albo temu zapobiec, albo znaleźć i ukarać winnych. Dlaczego więc jest taka nienawiść do policji, kiedy próbuje bronić prawa na stadionie piłkarskim?

Moim zdaniem to już jest spirala. Samonakręcający się mechanizm - i trzeba to jak najprędzej przerwać. Kibole nienawidzą policji, prowokują ją, próbują mimo wszystko konfrontacji. Mają do tego społeczne przyzwolenie (milczące, choć nie zawsze) - w Polsce jest już przecież zwyczajem, że w najlepszym przypadku patrzy się przez palce na "bohaterów", którzy może robią coś nie do końca legalnie, ale przy okazji utrą nosa państwu czy organom ścigania (a potem w sondażach wielkie zdziwienie nad skalą patologii w naszym kraju). Dotyczy to również kiboli - na co dzień przecież z reguły w miarę normalnych obywateli. Policjanci doskonale to wyczuwają i odczuwają na każdym kroku. Pogardliwe określenie "psy" to jeden z delikatniejszych przejawów tej niechęci. Najdotkliwiej odczuwają to policjanci, którzy próbują zaprowadzić porządek na stadionie w przypadku awantur czy zadym. Za to, że bronią prawa lub uniemożliwiają jego łamanie, spotyka ich w najlepszym przypadku stek obelg i paskudnych wyzwisk. Często lecą w ich kierunku różne przedmioty. Czy kogoś dziwi, że i wśród policjantów narasta nienawiść? To są normalni ludzie, którzy przyszli do pracy. Za to, że stoją po stronie prawa, spotyka ich poniżenie, brutalność i chamstwo. Czy jeśli (załóżmy) przychodzisz do roboty, a tam czeka awanturujący się klient, który wyzywa cię od skurwysynów (etc.), czujesz się fajnie? Chcesz go przytulić? A może zwyczajnie chcesz dać mu w pysk?

Nie chcę bronić policji, nie taki mam zamiar. Chcę pokazać pewien mechanizm. Oczywiście...

Zobacz film z tej tragedii oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

A może Ty chcesz kupić herb Widzewa?
Spójrzcie, co można kupić. W sumie niedrogo, raptem za 2,5 miliona złotych netto. Dobra, wiem, że to cena wywoławcza, ale może nie zgłosi się zbyt wielu chętnych i będzie można stać się właścicielem herbu Widzewa Łódź za jeszcze niższą stawkę? Nie sądziłem, że dożyję czasu takiego spektakularnego upadku łódzkiego futbolu - ale stało się. Najpierw ŁKS, teraz Widzew. ŁKS jakoś powolutku wychodzi na prostą, zachował swój oryginalny herb (choć też działo się, działo...) i walczy gdzieś tam w III lidze o awans do ligi drugiej. Nawet stadion ma już prawie gotowy (co prawda z jedną trybuną, ale zawsze). A Widzew? Tonie w długach, sportowo ledwie zipie w ogonie I ligi. I ma właściciela, który rujnuje go permanentnie i do bólu skutecznie.

A teraz wystawił na sprzedaż historyczny herb klubu. Czy trzeba lepszego świadectwa upadku?

Wszyscy wiedzą, jak wygląda herb Widzewa - zresztą nie tylko w Polsce. Herb klubu z przepiękną historią, klubu, który wielokrotnie dostarczał kibicom w całej Polsce powodów do dumy. Tylko że trzeba już przestać oglądać się na wspaniałą przeszłość, a zająć się teraźniejszością i - przede wszystkim - przyszłością. Na razie przyszłość maluje się w barwach czarnych. Jedyny promyk to budowa nowego stadionu przy al. Piłsudskiego, choć w sumie kto tam będzie grał, jeśli Cacek wszystko wyprzeda? Kto zgasi światło?

Gruchnęła wiadomość, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zażarta walka o niemistrzostwo Polski
W największych i najważniejszych ligach już wszystko wiadomo. W Niemczech mistrzem Bayern Monachium, we Włoszech Juventus Turyn, w Anglii Chelsea, w Hiszpanii Barcelona. NUDA. A u nas? Proszę bardzo! Walka na całego i jeszcze nic nie wiadomo. Nie wiadomo, kto zostanie mistrzem, nie wiadomo, kto spadnie. Ba, nie wiadomo nawet, kto do Ekstraklasy awansuje! Kibice trzymani w niepewności do samego końca, media płoną, dziennikarze zacierają ręce, a gospodarze stadionów zacierają ręce. Dzieje się, oj... i to jeszcze jak! Pomyśleć, że to wszystko dzięki reformie naszej ligi. Szkoda tylko, że obserwujemy spektakl iście kabaretowy, który z futbolem ma coraz mniej wspólnego.

Pisałem już o tym jakiś czas temu, ale problem narasta i pęcznieje. Co jest bowiem ideą przewodnią sportu zawodowego? Po co i o co grają poszczególne zespoły? Na przykład w takiej Primera Division albo Premier League? Co jest najważniejsze? Każdy normalny kibic i normalny człowiek powie: "mistrzostwo". Bingo! Zobaczcie, jak reaguje prawdziwy piłkarz, kiedy mistrzostwo kraju definitywnie wymknie mu się z rąk - wystarczy przykład Cristiano Ronaldo. Rozpacz, łzy, wściekłość. No, ale to przykład z normalnej ligi dotyczący normalnego zawodowca. A jak jest w Polsce? Jak jest w Ekstraklasie?

Ekstraklasa
A w Ekstraklasie najpierw się wydawało, że Legia wygra ligę w cuglach. Potem coś się pozmieniało w nogach i głowach legionistów, dali się doścignąć grupie pościgowej. Przez dłuższy czas udawało im się utrzymać na pierwszym miejscu, bo Lech i spółka, kiedy tylko Legia przegrywała mecz i była na wyciągnięcie ręki, również uzystkiwał wynik, który pozwalał spokojnie pozostać na miejscu innym niż pierwsze. Ale zdarzyła się taka sytuacja, że Lech przyjechał do Warszawy i wygrał z Legią na Łazienkowskiej. A może Legia przegrała z Lechem? Tak czy inaczej kluby zamieniły się miejscami. W Poznaniu niby się cieszą, ale w zaciszu swoich szatni rwą włosy z głowy. Bo "Kolejorz" wyszedł na prowadzenie w Ekstraklasie. Tragedia.

...

Zobacz pełny tekst i genialne trafienie Barrientosa

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Od dziecka interesuję się piłką nożną. Znalazłem stronę dzięki której piłkarskie emocje mam na wyciągniecie ręki http://www.mundial2014.net.pl/

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Przyjrzałem się wątkowi i fajny był to pomysł, szkoda, że już trochę zapomniany. Myslicie, że warto obserwować, może wrócić? ;)



Wyślij zaproszenie do