Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Piłkoznawca: 9. kolejka Ekstraklasy PLUS
Zgodnie z apelami wymęczonych do cna koniecznością typowania MASY meczów uczestników "Piłkoznawcy", zmodyfikowałem (czytaj: zmniejszyłem) nieco ilość obstawianych spotkań. Mam niekłamaną nadzieję, że obecnie zaproponowana dawka nie okaże się dla nikogo przesadnie uciążliwa... Proponuję zatem jedynie 19 meczów - dziewiątą kolejkę Ekstraklasy oraz wybrane mecze z Premier League, Primera Division i Bundesligi. Chyba dacie radę? :)

Oczywiście zapraszam do zabawy kolejnych uczestników - sprawdźcie, na ile znacie się na piłce nożnej.

Moje typy:

...

Zobacz pełny tekst i dołącz do zabawy :)
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Artur, wracaj do Polski!
Staram się podchodzić do futbolu z chłodną głową. Z reguły mi się nie udaje, ale naprawdę się staram. Wielokrotnie rozumiem pewne sytuacje, racjonalnie są dla mnie oczywiste. Jednak emocje i tak biorą górę. I tak jest również w tym przypadku. Media podały krótki, suchy i lakoniczny komunikat: Artur Boruc został wypożyczony z Southampton do drugoligowego AFC Bournemouth. Rozumiem to. Nowy trener (Ronald Koeman) sprowadził do klubu nowego bramkarza, Frasera Fostera. Anglika, stukającego do bram reprezentacji kraju, młodszego o 8 lat. Zapłacił za niego 10 milionów funtów i musi na niego postawić. Sytuacja dość jasna - dotychczasowy golkiper ma ustąpić miejsca. Ale szlag mnie trafia i tak.

Twarde prawa rynku i futbolu są okrutne. W poprzednim sezonie Southampton był rewelacją Premier League, również dzięki Borucowi. Fakt, że polskiemu bramkarzowi przytrafiły się dwa klopsy (komu się one nie przytrafiają?) nie wpłynął na generalną, bardzo pozytywną, ocenę jego postawy. Na dodatek Polak swoim charakterem mobilizująco wpływał na swoich kolegów. Wszystko to okazało się warte funta kłaków, bo nowy trener ma zupełnie inną wizję drużyny. Jego prawo. Ale - mimo wszystko - wskazanie ambitnemu zawodnikowi ławki w sytuacji, kiedy ten jest w dobrej formie i czuje, że może dać klubowi jeszcze więcej, jest sytuacją zwyczajnie dołującą.

Boruc nie chciał się zgodzić na grzanie ławy ani na siedzenie na trybunach, więc znaleziono mu inne rozwiązanie: wypożyczenie. I wysłano go do totalnie anonimowego dla polskih kibiców klubu, który obecnie jest beniaminkiem Championship (drugiej ligi angielskiej) i który wlecze się w jej ogonie (15. miejsce). Jestem więcej niż pewien, że taka sytuacja jest dla polskiego bramkarza zwykłym upokorzeniem.

Zdaję sobie sprawę z tego, że Boruc ma już 34 lata i perspektywicznym zawodnikiem nie jest. Wątpię również, by kupił go jakiś wielki klub (chyba że powtórzyłby się przypadek Jerzego Dudka, wycierającego z dumą swoim tyłkiem kurz na ławce Realu Madryt). Nawet genialny sezon w Bournemouth nie zaowocuje spektakularnym transferem.

Dlatego chyba najwyższa pora na powrót do Polski. A konkretnie do Legii. Artur Boruc wielokrotnie powtarzał (w tym również ostatnio), że gra w Warszawie jest jak najbardziej możliwa, on chętnie tu wróci. Jestem przekonany o tym, że Bogusław Leśnodorski z Borucem już rozmawiał. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie dobra forma i silna pozycja w zespole z Łazienkowskiej Dusana Kuciaka. Nie wiem, czy Henning Berg tak z marszu wstawiłby Boruca do bramki.

Moim zdaniem idealny scenariusz jest taki:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wspaniały gol CR7, potworna siła ataku Realu i tylko ciut mniejsza Lecha
Deportivo La Coruna - Real Madryt 2:8 (liga hiszpańska, 20.09.2014)

Real zaczął fatalnie sezon 2014/2015, stracił kilku zawodników i dość długo szukał swojego stylu. Albo inaczej - dość długo zajął mu powrót do stylu, z jakiego znany jest na świecie od wielu lat. Czyli ogromnej dysproporcji między siłą w defensywie a ofensywą. Ja nie wiem, czy ten mecz z Deportivo oznacza ostateczną rezygnację z prób wyrównania tych dwóch potencjałów przez Carlo Ancelottiego. Zgoda na odejście Xabiego Alonso, który trzymał w ryzach te pierwsze obronne zasieki "Królewskich" mogła oznaczać, że Real znów stawia zdecydowanie na ofensywę. Co prawda kupiono Toniego Kroosa (choć to zawodnik o trochę innych parametrach niż Alonso) i sprzedano ultraofensywnego Angela Di Marię, ale tylko dlatego, że na Santiago Bernabeu trafił James Rodriguez. Początkowo wielu pukało się w głowę, ale jeśli Real nadal będzie tak grał, jak na Riazor, to o kontrowersyjnych transferach szybko się zapomni.

Mnie w tym meczu oszołomiły dwie rzeczy (pomijam ilość goli). Po pierwsze - absolutnie GENIALNY pierwszy gol Cristiano Ronaldo. Wiadomo było, że on świetnie strzela głową, ale ten gol jest po prostu wzorcowy. Perfekcyjny. Ja wiem, że potem piękne bramki strzelili i James, i "Chicharito". Ale według mnie najpiękniejszym trafieniem w tym meczu popisał się właśnie CR7.

Drugie wydarzenie, które zrobiło na mnie wrażenie, to "wejście smoka" Javiera Hernandeza. "Chicharito" został kupiony do Realu z Manchesteru United za śmieszne pieniądze (2,5 miliona euro). Meksykanin w Premier League nie rozwinął skrzydeł, nie grał tak, jak powinien. To facet z wybitnym talentem do strzelania goli, jednak musi zaskoczyć, zatrybić. Na Old Trafford tak naprawdę nigdy nie dostał swojej szansy. Obawiam się, że i w Madrycie będzie pełnił raczej rolę jokera, będzie wchodził z ławki (tak jak było właśnie w tym meczu, gdy zastąpił Garetha Bale'a). Ale tutaj być może będzie mu lepiej. Strzelił dwa przecudnej urody gole i może wreszcie zacznie grać na poziomie, do jakiego bez wątpienia jest predestynowany.

Jestem jednak przekonany, że Carlo Ancelotti, jako Włoch z krwi i kości, nie zapomni o obronie. To przecież Włosi wymyślili "catenaccio" (tu więcej o tym systemie gry) i nie sądzę, aby trener "Królewskich" łatwo znosił fakt, iż jego drużyna ma najgorszą obronę w całej Primera Division (średnio tracone dwa gole na mecz!).



W Ekstraklasie z kolei...

Zobacz 18 goli z tych dwóch meczów i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dwa smutne memy
Dwie rzeczy dziś jakoś tak mnie uderzyły. Pierwsza to kontrast, jaki dziś wszyscy chyba dostrzegamy między reprezentacjami Polski w siatkówce i piłce nożnej. Druga to wywiad z Piotrem Zielińskim, jaki przeczytałem dziś w Przeglądzie Sportowym. No i wyskoczyły dwa memy, jak Atena z głowy Zeusa.

Siatkarze kontra piłkarze

Zakończone mistrzostwa świata w siatkówce, podczas których reprezentacja Polski zdobyła złoty medal, uświadomiły mi zgrzebność naszej rodzimej piłki nożnej. Jako kibic piłkarski wciąż znajduję kolejne argumenty, które moim adwersarzom w różnych dyskusjach mają uświadomić, dlaczego to futbol, a nie siatkówka, jest sportem narodowym w Polsce. Koronnym argumentem jest to, że kibice w naszym kraju kochają piłkę nożną nie ZA COŚ, ale POMIMO tego, że jest taka, a nie inna. Trochę już opatrzona, niefajna, bez sukcesów. I dlatego jest to miłość prawdziwa. A siatkówkę kibice kochają tylko wtedy, gdy są sukcesy. Oczywiście nie mam tu na myśli pasjonatów tego sportu. Ale bądźmy szczerzy, takich pasjonatów nie jest specjalnie dużo.

Mimo wszystko zazdroszczę siatkarzom. Są mistrzami świata, dumną i wielką drużyną. Nasza reprezentacja piłkarska z kolei jest przedmiotem kpin, żartów i niewybrednych dowcipów. Kibice siatkówki oglądają co chwila zwycięstwa naszych nad Niemcami, Rosją, Francją czy innymi potęgami. Kibice piłkarscy czekają na zwycięstwo nad Niemcami od początku historii futbolu w Polsce.

Kibice piłkarscy mają mniejsze oczekiwania. Nikt nie wymaga od reprezentacji, żeby była mistrzem świata. Nam na razie wystarczy wygrana z Niemcami i awans do EURO 2016. Czy to naprawdę tak wiele?

Piotr Zieliński

...

Zobacz oba memy i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zaczynamy prawdziwe kwalifikacje do EURO 2016, są powołania na mecze z Niemcami i Szkocją
Mecz z Gibraltarem odbębniony, ale teraz już prawdziwi rywale przed reprezentacją Polski w walce o EURO 2016. Najpierw (11 października) starcie z mistrzami świata, Niemcami, a trzy dni później ze Szkocją (tych to zwłaszcza kibice Legii powitają przeciągłymi gwizdami). Pierwszy rywal dla wielu polskich kibiców wydaje się poza zasięgiem naszej reprezentacji, ale - powtarzając piłkarską "prawdę" - to piłka nożna, jeden z najbardziej nieprzewidywalnych sportów świata, gdzie nawet słabszy może wygrać z silniejszym. I tego się trzymamy.

Selekcjoner Nawałka Adam ogłosił zagraniczne powołania na te dwa mecze. Jak zwykle jest kilka kontrowersji (osobiście zaliczam do nich Mączyńskiego, Olkowskiego, Wojtkowiaka i Sobotę), ale generalnie wygląda na to, że trener wyciąga pewne wnioski (brak słabiutkiego Klicha, powołanie dla jeszcze grającego w pierwszym składzie Bayeru Leverkusen Sebastiana Boenischa - choć ostatnio był najsłabszy w zespole). Jest Milik i Teodorczyk. Czekamy na kilku zawodników z Ekstraklasy, mam nadzieję, że wśród nich będą Żyro, Kucharczyk, Sadlok, Mila i Starzyński.

Trochę mnie frustruje to, że Nawałce nie dają pretekstu do powołania tacy piłkarze, jak Zieliński, Pawłowski, Wszołek, Wolski czy Salamon, ta młoda fala młodzieżowców, którzy jeszcze niedawno dawali jakieś podstawy do patrzenia z optymizmem w przyszłość polskiej reprezentacji. Szkoda.

Oto zagraniczne powołania Nawałki:

...

Zobacz powołania i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Cristiano Ronaldo - cztery mecze, trzy hat-tricki
Cristiano Ronaldo robi wszystko, żeby kibice zapomnieli mu (ale i całej reprezentacji Portugalii) fatalny występ na mistrzostwach świata w Brazylii. On chyba na serio chce mimo wszystko zdobyć "Złotą Piłkę"... Szaleje w Primera Division, szeleje w Lidze Mistrzów. Strzela gole jak na zawołanie i w ilościach wręcz hurtowych. Po sześciu kolejkach ligi hiszpańskiej (piszę te słowa 7 października 2014) ma na swoim koncie już trzynaście (!!!) goli, co daje a) średnią 2,17 bramki na mecz i b) przewagę aż sześciu goli nad drugim w klasyfikacji strzelców Neymarem.

Co więcej, CR7 wyrównał rekordowe osiągnięcia Alfredo di Stefano i Telmo Zarry, którzy w całej swojej karierze zanotowali w lidze 22 hat-tricki. Portugalczyk już ma 22, a ile jeszcze grania przed nim...

Trzy ostatnie hat-tricki zanotował w czwartej, piątej i siódmej kolejce Primera Division. W meczach z Deportivo La Coruna, Elche i Athletic Bilbao trafiał z regularnością szwajcarskiego zegarka, po trzy razy.

Popatrzmy.

...

Zobacz gole CR7 i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pewna wygrana z Niemcami
Codziennie czytam pełne ekstazy artykuły i komentarze, jakie to koszmarne problemy ze składem ma Joachim Loew albo że kolejny z niemieckich piłkarzy boi się Polski i "ucieka" w kontuzję. Wyczuwa się w tych wszystkich tekstach jakąś taką satysfakcję i coraz większe "balonikowanie" (czyli: pompowanie balonika). Bo oto nadarza się Polakom niepowtarzalna okazja do pokonania Niemców po raz pierwszy. Bo skoro skład im się wykrusza, to przyjadą zawodnicy, których nasi z łatwością rozpykają na Stadionie Narodowym. Oczywiście tak nie jest.

Tak, Loew nie ma do dyspozycji kilku zawodników o znanych nazwiskach. Kariery zakończyli Philipp Lahm i Per Mertesacker, kontuzje leczą Marco Reus, Sami Khedira, Bastan Schweinsteiger, Benedikt Hoewedes, Julian Draxler i Mario Gomez. Poza składem znalazł się Kevin Grosskreutz (obniżka formy zawodnika Borussii Dortmund). Ale co z tego? W składzie, w pełni zdrowi, są przecież jeszcze tacy zawodnicy, jak:

Manuel Neuer
Mats Hummels
Jerome Boateng
Mesut Oezil
Lukas Podolski
Toni Kroos
Andre Schuerrle
Thomas Mueller
Mario Goetze.

Taka ekipa, uzupełniona kilkoma mniej doświadczonymi (co nie oznacza, że gorszymi) zawodnikami, może z łatwością pokonać nie tylko naszą reprezentację, ale każdą na świecie. Dlatego podniecanie się kłopotami Niemców przed meczem z Polską jest co najmniej bez sensu.

Oczywiście, trzeba zwrócić uwagę na fakt...

Zobacz pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 08.10.14 o godzinie 11:35
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Słowacka niespodzianka?
Słowacja - Hiszpania 2:1 (eliminacje EURO 2016, 9.10.2014)

Sensacja? Raczej nie. Prędzej niespodzianka. Co prawda niemal wszyscy (łącznie ze mną) obstawiali zwycięstwo podopiecznych Vicente Del Bosque, ale coraz bardziej już widać, że w Hiszpanii już niedługo będzie piłkarskie trzęsienie ziemi. Jeszcze kilka takich meczów i z kadrą pożegnają się ci, których syte ostatnie lata doprowadziły do stanu samozadowolenia i rozleniwiającej konsumpcji sławy i popularności. Moim zdaniem czas panów Casillasa (co za błąd przy pierwszym golu dla Słowacji!), Busquetsa, Silvy, Iniesty i paru innych mijają bezpowrotnie. Również selekcjonera, który powinien był odejść już fatalnych dla Hiszpanii mistrzostwach świata w Brazylii (nie wyszli nawet z grupy).

A Słowacy pokazali, jak trzeba grać z faworytami. Nie opuszczało ich również szczęście, bo przewaga Hiszpanów była wyraźna - no i mieli w bramce Kozacika, który bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach.

...

Zobacz gole z tego meczu i kilku innych oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Toż to SZOK! Zgadzam się z Janem Tomaszewskim...
Przeczytałem znakomity wywiad Dariusza Wołowskiego z Janem Tomaszewskim - oczywiście chodziło o przemyślenia odnośnie eliminacyjnego meczu z Niemcami. Przyznam, że jestem zaskoczony. Tomaszewski mówi tak, jakby całe to jego oszołomstwo, z którego przecież słynie, wyparowało mu na chwilę z głowy. To wypowiedź owszem, kontrowersyjma, ale na pewno niepozbawiona sensu i racji. Ciężka do przełknięcia dla kibiców reprezentacji Polski, którzy podniecani tekstami i komentarzami mediów nakręcają się maksymalnie na ten jeden mecz i wierzą, że teraz jest właśnie TEN najlepszy moment na wygranie z Niemcami. Tylko czy ta wygrana naprawdę musi być naszym priorytetem?

"Porzućmy romantyzm" - to główna myśl przewodnia tego wywiadu. Tomaszewski zadaje proste pytanie: co jest naszym celem? Wygrana z Niemcami czy awans do EURO 2016? Odpowiedź jest (przynajmniej moim zdaniem, ale również Tomaszewskiego) prosta: celem jest awans. Idąc więc dalej tokiem rozumowania, "Tomek" przyjmuje jedno założenie: Niemcy i tak wygrają tę grupę, są absolutnym faworytem i nie ma szans, by ktokolwiek im zagroził w zdobyciu pierwszego miejsca w grupie. Nam pozostaje zatem walka o drugie miejsce, a naszymi rywalami w tej walce są Szkoci, Irlandczycy i Gruzini. To z nimi musimy wygrywać mecze, żeby awansować na EURO 2016. I w kontekście meczu z Niemcami trzeba wziąć pod uwagę fakt, że 3 dni później gramy właśnie ze Szkocją, teoretycznie najsilniejszą ekipą z tego grona.

Tomaszewski wysnuwa prosty wniosek: nie ma się co zabijać o zwycięstwo z Niemcami. On mówi więcej - porażka z Niemcami nie jest dla nas problemem. Dużo ważniejsze jest spotkanie ze Szkocją i wygrana w tym meczu. Nie ma sensu "wykrwawiać" się za wszelką cenę próbując ułańskimi, brawurowymi szarżami skruszyć niemiecki mur, by pod koniec meczu popełnić jeden błąd w defensywie i przegrać 0:1, a potem ledwo powłóczyć nogami w meczu ze Szkotami. Trzeba podejść do meczu maksymalnie racjonalnie - wzmocniona defensywa i kontry. Brzydko, ale skutecznie. Maksymalizacja własnych atutów i totalne neutralizowanie mocnych stron rywala. Czyli parkujemy autobus (skąd my to znamy?).

To rozsądny tok myślenia i bardzo mi bliski. Tak, bardzo chciałbym, aby nasza reprezentacja wygrała wreszcie z Niemcami i wcale tego nie ukrywam. Natomiast to, co mówi Tomaszewski, ma sens. Pod jednym warunkiem: że faktycznie Niemcy są poza zasięgiem. Dziś tego nie wie nikt. Masa kontuzji wśród kluczowych graczy, nasycenie się sukcesem przez innych (po mistrzostwie świata w Brazylii) oraz kilku niedoświadczonych reprezentacyjnie zawodników w składzie może spowodować, że Niemcy okażą się rywalem do pokonania.

Bo widzę jedną słabość w rozumowaniu Jana Tomaszewskiego...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jakiś taki niedosyt po meczu ze Szkocją
Los bywa kapryśny. W meczu z Niemcami reprezentacja Polski oddała trzy celne strzały na bramkę rywali i strzeliła dwa gole. Kilka dni później nasz wyczyn powtórzyli Szkoci - trzy strzały, dwa gole. Niestety dla nas - w meczu z reprezentacją Polski. Nasi piłkarze potrafili odpowiedzieć również dwoma golami i zamiast spodziewanego zwycięstwa skończyło się na zasłuzonym remisie. Nie jestem zachwycony poziomem tego spotkania, zawiodło mnie kilku piłkarzy i rozczarował trochę trener Nawałka. Szokująco słaby okazał się arbiter, który sędziował tak, jakby drukował dla Szkotów. Już za sam fakt podyktowania rzutu wolnego dla naszych rywali po tym, jak Greer nakładkę niemal urwał nogę Lewandowskiemu, powinien być podstawą do długiej dyskwalifikacji sędziego.

Ale po kolei. Z reprezentacji, w porównaniu do składu na Niemcy, ubyło trzech zawodników: Wawrzyniak, Jodłowiec i Rybus. W ich miejsce zobaczyliśmy Jędrzejczyka, Mączyńskiego i Sobotę. Tutaj trener Nawałka wykazał się intuicją w 50%. Występ Jędrzejczyka jak najbardziej na plus. Mączyński - pół na pół (gol, kilka fajnych zagrań, ale najczęściej niewidoczny i nieskuteczny). Sobota - nieporozumienie meczu. Zdziwiło mnie zwłaszcza niewystawienie Michała Żyry. Ale widocznie trener miał inny pomysł.

Wydawało się, że będziemy prowadzić grę, tymczasem w pierwszej połowie przewaga w posiadaniu piłki była po stronie Szkocji (60 do 40). Nasi próbowali ataku pozycyjnego, ale po chwili oddawali piłkę i biegali między rywalami. Szkocja zagęściła środek pola i sektor obronny, grała bardzo agresywnie i szybko. Polakom brakowało pomysłu.

Na szczęście udało się wyjść na prowadzenie. Fatalny błąd popełnił Hutton, wybił piłkę za krótko, dopadł do niej Mączyński i plasowanym strzałem umieścił futbolówkę przy prawym słupku Marshalla. Wszystko to miało miejsce chwilę po wydarzeniu, o którym już wcześniej napisałem. Greer nakładką omal nie urwał nogi Lewandowskiemu, a sędzia ze stoickim spokojem wskazał na przewinienie Polaka. Nie wiem, jak ślepym trzeba być idiotą, żeby nie dostrzec takiego MEGAFAULU...

...

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Sorry siatkówko, taki mamy klimat
Jak to jest? Polscy siatkarze w imponującym stylu wygrywają mistrzostwa świata i budzą powszechny entuzjazm w narodzie. Chwilę później polscy piłkarze wygrywają jeden (!) mecz i wzbudzają w narodzie histerię. Histeria to entuzjazm do potęgi. Przypomnę, że polska reprezentacja w siatkówce, aby zdobyć tytuł mistrza świata, musiała rozegrać bodajże 13 meczów (!!!), z których tylko jeden taktycznie (tego się trzymajmy) przegrała. Pozostałe zakończyły się jej triumfami. W pokonanym polu pozostawiła najlepsze drużyny świata - Brazylię (dwukrotnie!!!!!), Rosję, Serbię, Argentynę, Włochy, Iran, Francję i Niemcy. Poza tym wygrała również z Kamerunem, Wenezuelą i Australią. Reprezentacja piłkarska wygrała z osłabionymi Niemcami.

Mecze siatkarzy oglądało na trybunach rekordowo dużo kibiców - ponad 600 tysięcy. Sam mecz otwarcia, który został rozegrany na Stadionie Narodowym, obejrzało ponad 50 tysięcy widzów. Gdyby nie fakt, że Polsat bezsensownie zakodował imprezę, przed telewizorami zasiadłyby grube miliony. Wydawało się, że nie można w Polakach wzbudzić już większej radości i emocji. I dumy.

Aż przyszedł mecz w ramach eliminacji do EURO 2016. Do Warszawy przyjechali Niemcy, mistrzowie świata. Zespół mocno przetrzebiony kontuzjami, syty sukcesami na nie tak dawno temu zakończonym mundialu. [przypomnę tylko, że siatkarze też grali z Niemcami na MŚ] Przed spotkaniem sporo było nadziei na pierwsze zwycięstwo w historii nad naszymi zachodnimi sąsiadami, ale jak zwykle przeważali sceptycy. No bo Niemcy to Niemcy, bez względu na skład, w jakim wystąpią. Bo to mistrzowie świata i nigdy jeszcze z nimi nie wygraliśmy. Ani za czasów Bońka, ani Deyny czy Lubańskiego. Dlaczego mielibyśmy wygrać teraz?

Ale udało się. Wynik 2:0 poszedł w świat, a w Polsce zaczęła się istna histeria. Naturalnie nieuzasadniona, bo nasi piłkarze nagle z nieudaczników nie stali się mistrzami świata. Dowodem na to był kolejny mecz, ze Szkocją, kiedy to udało się zremisować 2:2. Ale dla kibiców (ani dla mediów) nie miało to żadnego znaczenia. Od soboty 11 października do wtorku 14 października 2014 roku mieliśmy w Polsce totalne szaleństwo. I to tylko po jednym meczu!

Rację miał Maciej Rybus mówiąc w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", że "piłkarze zepchnęli siatkarzy z piedestału". Oberwało mu się za tę opinię, poszło sporo krytycznych komentarzy i hejtów w internecie. Ale to tylko przejaw kompleksów, jakie mają kibice siatkówki w Polsce. Bo Rybus stwierdził tylko fakt. Tym jednym meczem piłkarze spowodowali taką histerię w Polsce, która przykryła czapką to, co działo się po siatkarskim mundialu. Że to niesprawiedliwe? Może. Że niezasłużone? Może. Że niezrozumiałe? Może. Ale prawdziwe.

Po mistrzostwach świata w siatkówce pojawiło się sporo propozycji, aby to właśnie ta dyscyplina stała się sportem narodowym w Polsce. Bawiły mnie te sugestie, bo przecież nie da się dekretem czy ustawą nadać tej czy innej dyscyplinie statusu "sportu narodowego". O ogóle nie ma przecież w ustawodawstwie takiego pojęcia. Rozumiałem te emocje, ale uznałem tę propozycję właśnie za przejaw pewnego rodzaju zakompleksienia. I tak traktuję ją do tej pory. Jeśli bowiem mamy mówić o czymś takim, to w Polsce już mamy "sport narodowy". Jest nim piłka nożna. Porównanie reakcji po siatkarskim mundialu i po meczu piłkarzy z Niemcami unaocznia to wszystkim wyraźnie. I w najbliższym czasie nic tego nie zmieni.

A jeśli jeszcze nasi "kopacze" (sorry, od meczu z Niemcami już tak naszych piłkarzy nikt nie nazywa) zaczną odnosic jakie takie sukcesy, gdzieś awansują, z kimś wygrają - to ja nie wiem, co musieliby zrobić siatkarze czy przedstawiciele innych dyscyplin, żeby zepchnąć futbolistów z piedestału...

I to nie jest tak, że kibice nie doceniają innych dyscyplin. Przeciwnie, kochają je. Uwielbiają je oglądać, dopingować, puszyć się jak paw po sukcesach. Osobiście oglądam siatkówkę, lekkoatletykę czy kolarstwo i wspieram naszych jak tylko mogę. Ale mimo wszystko piłka nożna budzi we mnie największe emocje.

Natomiast wspomniana histeria po meczu z Niemcami zaskoczyła nawet mnie.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kolejny ślepy sędzia - kiedy to się skończy?
W zasadzie przestałem pastwić się nad ślepymi sędziami. Ale czasem szlag mnie trafia taki, że nie mogę się powstrzymać i muszę. Inaczej się uduszę:) Dlatego teraz będzie słów kilka o niedowidzącym rosyjskim arbitrze Karasiewie, który sędziował spotkanie Ligi Mistrzów (!) pomiędzy Schalke i Sportingiem Lizbona. Mecz był bardzo zacięty i do 90. minuty mieliśmy remis (3:3). Wtedy pan Karasiew postanowił zaistnieć w futbolowych annałach. Albo po prostu chciał pomóc niemieckim sojusznikom. Tak czy inaczej... podyktował rzut karny dla Schalke po tym, jak piłka trafiła w twarz Adriena Silvę, jednego z zawodników Sportingu.

Wszystkie powtórki potwierdzają, że Portugalczyk nawet nie musnął futbolówki ręką. Dostał centralnie w gębę i na tym powinna się ta historia zakończyć. Niestety. Rosjanin dołożył kolejną cegiełkę do sędziowskiego muru ślepoty, niekompetencji, złej woli czy przekupstwa (niewłaściwe skreślić), który od lat wytrwale budowany jest przez władze piłkarskie. Są błędy, które wypaczają wyniki meczów - i ten błąd do takich się właśnie zaliczał. Szczególnie bolesny dla piłkarzy, którzy w ciągu 90 minut zostawiają na boisku masę zdrowia. Tylko po to, by jakiś niedowidzący palant z gwizdkiem wszystko zepsuł jedną błędną decyzją.

Tak to wyglądało:

...

Zobacz tę sytuację i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Eriku Lamelo, Ciebie też nienawidzę!
Kiedyś nienawidziłem Angela di Marii, dziś nienawidzę Erika Lameli. Obu z tego samego powodu - bo potrafią w czasie meczu wykorzystać umiejętność gry raboną. Rabona to po polsku (choć nie w tłumaczeniu bezpośrednim) "krzyżak". Czyli kopnięcie piłki nie tą nogą, którą kopnęłoby w danej sytuacji 99,999999999999999999999999999999999% piłkarzy na świecie. Tylką tą drugą. Zawijając ją w ekwilibrystyczny sposób przez tę nogę, która normalnie posłużyłaby do kopnięcia piłki. A nienawidzę ich za to, bo ja nie posiadłem tej umiejętności w takim stopniu, aby wykorzystać ją w czasie gry w piłkę. Aaaaaaaaaaaaa!!!!

Dobra, koniec tej udawanej nienawiści. Idę potrenować rabonę. A wy sobie popatrzcie na genialnego gola Argentyńczyka (jak di Maria!) Erika Lameli. Bramka ta padła w spotkaniu pomiędzy Tottenhamem a Asterasem Tripolis w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej (5:1 dla Anglików).

...

Zobacz gola Lameli i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nie zagłaskać Milika!
No i wyszło na moje. A przynajmniej wychodzi z każdym dniem coraz bardziej. Od wielu miesięcy pisałem, że Arkadiusz Milik to gracz z wysokiej półki i że powinien grać w reprezentacji razem z Robertem Lewandowskim. Okazało się, że kiedy selekcjoner Nawałka wreszcie mnie posłuchał, trafił w dziesiątkę. Milik w meczach z Niemcami (2:0) i Szkocją (2:2) strzelił po jednym golu. Dostał również większy kredyt zaufania od Franka de Boera, trenera Ajaksu Amsterdam (w którym na co dzień występuje) - no i widać, że to jest najlepszy sposób, żeby z Polaka wykrzesać płomień dobrej gry. Najpierw niezły występ przeciwko Barcelonie i asysta przy golu, potem gol i asysta w lidze (przeciwko Go Ahead Eagles), wreszcie dwa gole w Pucharze Holandii. Arkadiusz Milik jest ewidentnie na krzywej wznoszącej.

Na dodatek został nominowany przez włoską gazetę "Tuttosport" do nagrody "Golden Boy", którą przyznaje się najlepszemu młodemu (do 21 roku życia) zawodnikowi w Europie. Głosują dziennikarze europesjkich pism sportowych (na przykład l'Equipe, France Football, Marca), natomiast swoje odrębne głosowanie mają internauci. W tym właśnie głosowaniu jeszcze niedawno prowadził Arkadiusz Milik przed ogólnym faworytem do tego tytułu, Reheemem Sterlingiem z Liverpoolu. Ale najwyraźniej kibice z Wysp wzięli się za głosowanie, bo w chwili obecnej (30 października 2014, godzina 5:07) na czele jest młody Anglik (38,6% głosów), zaś Polak spadł na drugie miejsce (34,5%). Ale jak znam polskich internautów, zaraz zacznie się wielka akcja i Milik wygra to głosowanie w cuglach...

Jeśli chcesz, żeby faktycznie tak się stało, zawsze możesz oddać swój głos - można to zrobić tutaj: http://www.tuttosport.com/sondaggi/calcio/golden_boy/r....

Oczywiście nominacja do tytułu "Golden Boy" (przypomnę tylko, że wcześniej zdobywali tę nagrodę między innymi Leo Messi, Sergio Aguero, Cesc Fabregas czy Mario Goetze) nie oznacza jeszcze jej zdobycia. Kokurentami Arkadiusza Milika, oprócz wspomnianego Sterlinga, jest jeszcze 38 innych piłkarzy. Oto pełna lista:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Listopadowe powołania Nawałki
Piłkarski październik anno domini 2014 mieliśmy naprawdę udany. Reprezentacja Polski pokonała Niemców w meczu eliminacji do EURO 2016 i jest liderem w swojej grupie, Legia świetnie radzi sobie w Lidze Europejskiej i jest liderem w swojej grupie. Ale wszystko, co dobre, szybko się kończy - dlatego październik już przeszedł do historii. I nastał nam listopad. Dobrze by było dobre wyniki powtórzyć i zakończyć reprezentacyjny rok w dobrych humorach na fotelu niekwestionowanego lidera grupy D. Aby tak się stało, trzeba 14 listopada pokonać Gruzinów na ich terenie. A potem (cztery dni później), w ramach roztrenowania, zmierzyć się towarzysko ze Szwajcarią.

Selekcjoner wysłał zatem powołania. Póki co do klubów zagranicznych. Oto pełna lista zawodników, których Adam Nawałka chce zobaczyć na przedmeczowym zgrupowaniu.

...

Zobacz skład i pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 31.10.14 o godzinie 16:56
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zaduszkowa modlitwa za piłkarską Łódź
W dzień zaduszny wspominamy swoich zmarłych i modlimy się za nich. Mnie dziś wzięło na wspominki o dwóch największych łódzkich klubach piłkarskich i kilka słów prośby o lepszą dla nich przyszłość (bo jeszcze nie umarły, jakoś żyją, choć ledwo dyszą...). Nie chce mi się tutaj rozdzielać ŁKS-u i Widzewa, oba kluby są mi bliskie, choć z zupełnie innych przyczyn. Widzew to klub mojego dzieciństwa, które przypadło na największe sukcesy pucharowe, tytuły oraz czasy Bońka, Smolarka i Młynarczyka. ŁKS z kolei to klub, w którym spędziłem dziewięć lat, reprezentując jego barwy na różnych szczeblach nauki piłkarskiego abecadła. Oba kluby reprezentują moją rodzinną Łódź i darzę je wielkim sentymentem. Niestety, od dłuższego już czasu nie odwzajemniają mojego uczucia.

Widzew od czasów Ludwika Sobolewskiego nie miał szczęścia do swoich władz. Co prawda był jeszcze przebłysk niezłej organizacji i dobrej gry za rządów trójcy Pawelec-Grajewski-Koussan, ale kłótnie i szalbierstwa tych panów szybko wyszły na jaw i w zasadzie pogrążyły Widzew w bagnie, z którego nie wyszedł do dziś. Z kolei ŁKS nigdy nie miał porządnego zarządu, ten klub zawsze funkcjonował na zasadzie irracjonalnej zasady, że "jakoś to będzie". Co prawda był okres, kiedy klub miał porządnego sponsora (Antoni Ptak), ale on na futbolu znał się tak, jak ja na gwiazdach (więc raczej słabo), otaczał się dziwnymi doradcami i miał kosmiczne pomysły (na przykład zastąpienie polskich piłkarzy Brazylijczykami). Ptak odszedł i ŁKS zaczął staczać się po równi pochyłej.

Gdzie są teraz oba łódzkie kluby? Widzew gra (jeszcze) w I lidze (po ostatnim spadku z Ekstraklasy). Prezes Sylwester Cacek obiecywał błyskawiczny powrót do elity, ale tymczasem Widzew bezapelacyjnie okupuje ostatnie miejsce, przegrywa kolejne mecze i prezentuje poziom niegodny nawet łódzkich podwórek. Wszyscy sensowni piłkarze odeszli, ci, którzy mieli być wzmocnieniem (jak na przykład Injac) - grają "piach". Prezes kłóci się z kibicami, obie strony bezlitośnie oskarżają się o degrengoladę klubu, obrażają się na każdym kroku i wydają kolejne oświadczenia na oświadczenia, które druga strona wydała na ich wcześniejsze oświadczenia. O trenerach nawet szkoda gadać. Nikt nie traktuje już poważnie ani Widzewa (co boli najbardziej), ani Cacka, ani piłkarzy. Jeden wielki śmiech przetacza się po całej Polsce. Jak można było doprowadzić TAKI klub do takiego stanu?!

ŁKS z kolei już najgorsze ma chyba za sobą. Totalny upadek klubu, degradacja do czwartej ligi. Teraz klub walczy już w trzeciej lidze, gdzie zajmuje trzecie miesce w tabeli i ma realne szanse na walkę o II ligę. Po wielu zawirowaniach ustabilizował się jako tako zarząd, klub jest biedny, ale widać, że ambitny. Drużynę przejął trener Andrzej Kretek, pod którego wodzą notuje całkiem przyzwoite wyniki. Naturalnie nie jest to sytuacja, z której ktokolwiek przy Al. Unii mógłby być zadowolony, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że miejsce ŁKS jest w Ekstraklasie - i to z pewnością jest główny cel wszystkich w tym klubie.

Zresztą - podobnie jest przecież w Widzewie. Jednak oba kluby, moim zdaniem, są teraz w odwrotnych sytuacjach. ŁKS odbił się od dna i wspina się mozolnie coraz wyżej (oby skutecznie). Z kolei Widzew sunie w dół i (niestety) mam wrażenie, że albo skończy się to derbami w II lidze w kolejnym sezonie, albo powtórką z łódzkiej rozrywki w postaci zakończenia przygody w II lidze i rozpoczęcia następnego sezonu w IV lidze, już jako zupełnie nowy klub. No chyba, że znajdzie się porządny sponsor.

Paradoksalnie...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wielki szacunek, czyli Robert Lewandowski dedykuje
Ten post będzie krótki, bo samo wydarzenie nie zasługuje na specjalnie dogłębną analizę - po prostu szkoda czasu. Jednak wydaje mi się na tyle istotne, żeby zastanowić się nad nim przez moment. Chodzi o nadawanie pewnym drobnym sprawom czy gestom, zupełnie normalnym dla większości ludzi, statusu spraw czy gestów wybitnych, cholernie istotnych, wiekopomnych. Albo przynajmniej godnych "wielkiego szacunku". A wszystko po to, aby zaintrygować, skłonić do kliknięcia, nabicia sobie oglądalności. I nie mówię tu już o nadawaniu artykułom o miałkiej czy powierzchownej treści tytułów, przy których klękają narody. Mówię o zjawisku nadawania rangi SUPERWYDARZENIA rzeczom, które są normalne. Ale wykonane przez celebrytę stają się z automatu czymś rzekomo wyjątkowym.

Idealnym tego przykładem jest post, zamieszczony na Facebooku przez "Przegląd Sportowy". Zamieszczam go poniżej.

[tu jest zdjęcie:)]

To post, który pojawił się 2 listopada 2014 po meczu Bayernu Monachium z Borussią Dortmund. Robert Lewandowski strzelił w tym meczu gola swojej byłej drużynie, a świętując bramkę uniósł ręce, dedykując ją swojemu zmarłemu tacie. Gest fajny, mówiący trochę o samym Robercie. Ale czy naprawdę zasługujący na "wielki szacunek"?

No właśnie. Oczywiście nic nie mam przeciwko takiemu celebrowaniu. Uważam wręcz, że jest to bradzo fajne, wręcz rozczula mnie to. Bo wiem, jaka jest radość po strzeleniu gola i jak nie myśli się wtedy specjalnie. Dlatego coś takiego świadczy o tym, że faktycznie pamięta się o tej osobie i że faktycznie poświęca mu się tę chwilę radości, ten moment, z którego zmarła osoba z pewnością byłaby dumna.

Ale taki gest wykonała już cała masa piłkarzy, to nie jest nic wyjątkowego. Zasługuje na szacunek? Na pewno nie. A już na pewno nie na "wielki szacunek". Bo to jest normalna sprawa. Każdy w jakiś sposób wspomina, czci swoich zmarłym bliskich. Czy ich postawa zasługuje na "wielki szacunek"? Czy moje pójście na cmentarz i zapalenie zniczy na grobie bliskiej mi osoby zasługuje na "wielki szacunek"? Nie, to jest naturalna sprawa, normalna rzecz. Na "wielki szacunek" zasługują ci, którzy leżą w grobie. Ja, przychodząc na ten grób czy myśląc o nich na "wielki szacunek" nie zasługuję.

Dlatego również gest Roberta Lewandowskiego jest czymś zupełnie normalnym i co najwyżej świadczy dobrze o samym zawodniku. Że jest normalnym, dobrze wychowanym facetem. A za to "wielki szacunek" należy się między innymi jego ojcu.

Ale "Przegląd Sportowy" idealnie...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jedziemy do Gruzji!
Autor: Robert Breen (FootballBlog.pl)
No i już listopad, czyli przygód reprezentacji ciąg dalszy, a co za tym idzie i naszych emocji nikt oszczędzać nie będzie... Tym razem wybrańcy Nawałki zmierzą się z teamem Temura Kecbai, niegdyś świetnego piłkarza. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, mecz z Gruzją Polska rozpocznie w składzie: Szczęsny - Piszczek, Glik, Szukała, Jędrzejczyk - Krychowiak, Jodłowiec - Grosicki, Milik, Rybus - Lewandowski. Takie już można rzec klasyczne ustawienie 1-4-2-3-1. Nie ulega wątpliwości, że musimy z tego niełatwego terenu wywieźć 3 punkty. Przeanalizujmy plusy i minusy nie tylko naszej kadry, ale ogólnie zdefiniujmy zagrożenia i mocne punkty.

- napastnicy - w świetnej formie są Lewandowski i Milik, który zaczął regularnie grać w Ajaxie i strzelać bramki, o Lewym to nawet nie ma co pisać, wiadomo - klasa światowa ! Co ważne – gra dwoma ‘attacante’ sprawiła, że w ofensywie zrobiła się przestrzeń i już nie brakuje nam tak bardzo goli Lewego (oczywiście, że brakuje – podpowiada mi moje drugie ‘ja’!), kiedy strzelają je inni. Lewandowski skutecznie ściąga na siebie obrońców rywali, robiąc miejsce innym ofensywnie usposobionym graczom.

- taktyka - wierzę, że trener Nawałka pomny doświadczeń swoich poprzedników nie będzie próbował grać krótko, technicznie po ziemi. Po pierwsze Gruzini naprawdę dobrze prezentują się w pojedynkach "jeden na jeden" i co każdy wie - są dobrze wyszkoleni technicznie. Mamy zawodników (w każdej formacji) silnych i rosłych, którzy są w stanie powalczyć w powietrzu. Myślę, że powinniśmy zdominować ich fizycznie, zagrać z kontry ze szczególnym uwzględnieniem stałych fragmentów gry. Krychowiak i Jodłowiec muszą utrzymać bezpieczny dystans do linii obrony. To w dużej mierze od nich będzie zależał styl gry naszej ekipy. We współczesnym futbolu defensywni pomocnicy mają wyjątkowe znaczenie. Nie tylko mają rozbijać ataki, ale konstruować akcje pierwszym podaniem, to oni mają w pierwszym rzędzie być tymi , którzy po stracie piłki odbudowują ustawienie.

- ostra gra – wiadomo Gruzini grają na pograniczu faulu niemal non stop, ale w dzisiejszym futbolu to norma. Trzeba uważać na zagrania łokciem zwłaszcza przy górnych piłkach. Chociaż czasem warto dać się sfaulować...

- Rybus – tak na dobrą sprawę jak będzie prezentował się tak jak w meczu z Niemcami, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy grali w… dziesiątkę ! Nie wiem czy trener zdecyduje się go wystawić od pierwszej minuty? Mam nadzieję, że zawodnik na pamięć zna już tamten mecz i poprawi swoją postawę.

- środkowi obrońcy – obaj mają podobne charakterystyki jako zawodnicy - są silni fizycznie, dobrze grają głową, ale jeśli chodzi o kreatywność to jest kiepsko, podobne ma się z ich szybkością. Muszą uważać na niewysokich i szybkich napastników gruzińskich, bo ci będą wyjątkowo chętnie padali w polu karnym!

- Jędrzejczyk i Piszczek...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Panowie piłkarze, nie popsujcie nam roku!
Na początek fakty, czyli dwie tabele. Pierwsza z nich to tabela Grupy D eliminacji do EURO 2016. Druga to tabela Grupy L Ligi Europejskiej. Obie na dzień 7 listopada 2014.

Eliminacje EURO 2016, Grupa D:
Miejsce Reprezentacja Mecze Punkty Bramki
1 Polska 3 7 11:2
2 Irlandia 3 7 10:2
3 Szkocja 3 4 4:4
4 Niemcy 3 4 3:4
5 Gruzja 3 3 4:3
6 Gibraltar 3 0 0:17



Liga Europejska 2014/2015, Grupa L:
Miejsce Drużyna Mecze Punkty Bramki
1 Legia Warszawa 4 12 5:1
2 Trabzonspor 4 7 5:3
3 Lokeren 4 7 2:4
4 Metalurg Charków 4 0 2:6



Reprezentacja Polski, choć nikt (nawet ja, z moim wrodzonym optymizmem) się tego nie spodziewał, zajmuje pierwsze miejsce w swojej grupie po trzech kolejkach. Trzy mecze to stanowczo za mało, aby skakać w górę z radości - bo przed "Biało-czerwonymi" jeszcze siedem trudnych (no dobrze, może sześć trudnych) spotkań. Ale pokonanie mistrzów świata, Niemców i remis z coraz lepiej grającymi Szkotami ujmy nam przecież nie przynoszą. A zdecydowane pokonanie autsajderów z Gibraltaru to chyba też żaden powód do wstydu (kiedyś, gdy męczyliśmy się z San Marino czy innymi takimi reprezentacjami, można było szydzić i śmiać się, wysokie zwycięstwo powinno być normą - i było).

Tak czy inaczej...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Takiej asysty jeszcze nie widziałem...
Legia wygrała z Metalistem u siebie i z pewnością kolega Sasin niedługo coś na ten temat napisze. Tymczasem chcę napisać nie tyle o tym meczu ani nawet nie o golach strzelanych przez mistrza Polski. Co więcej, nawet nie zamierzam rozpisywać się na temat cudownego gola, jakiego Legii wbił niejaki Wasyl Kobin (wypożyczony do Metalista z Szachtara). Bo choć bramka jest zaiste wielce efektowna, to z całym szacunkiem, ale kilka takich już w swoim życiu widziałem. Tym razem chwilkę poświęcę asyście autorstwa argentyńskiego piłkarza, Marco Torsiglieriego. Bo ta asysta jest zwyczajnie MAGICZNA.

...

Zobacz asystę i gola oraz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do