Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Szkoda Bayernu. Hoenessa wcale
Każdy człowiek ma przynajmniej dwie twarze, nie ma się co czarować. Jedni są przykładnymi urzędnikami w pracy, a w domu leją żonę i dzieci. Inni z kolei zabijają za pieniądze, w wolnym czasie hodując egzotyczne rybki i dokarmiając bezdomne pieski. Uli Hoeness, szef Bayernu Monachium, też miał dwie twarze. Był (jest?) znakomitym menedżerem wielkiego klubu piłkarskiego, a z drugiej strony człowiekem uzależnionym od hazardu i kantującym niemieckiego fiskusa na potęgę. W jego przypadku na potęgę 28,5 miliona euro niezapłaconych podatków. Od zysków ze spekulacji na giełdach oraz walutach. Zysków, które skrzętnie ukrywał na tajnych kontach w Szwajcarii. Za te machlojki Uli Hoeness pójdzie do więzienia na 3,5 roku - chyba że sąd zmieni wyrok po apelacji.

O co tak naprawdę chodzi?
Sprawa Hoenessa wypłynęła na początku 2013 roku, kiedy to dziennikarze niemieckich mediów dotarli do szefa Bayernu jako jednej z wielu osób, która ukrywała swoje dochody i nie płaciła podatków. Uli zdecydował się przyznać do wszystkiego w sytuacji, kiedy uświadomił sobie, że prawda i tak wyjdzie na jaw. Przyznał się do tych machlojek i stanął przed sądem - choć podobno jeszcze na sali sądowej starał się umniejszać swoją winę i kluczyć. No i właśnie, po zaledwie 4 dniach procesu, usłyszał wyrok. 3,5 roku więzienia. Bez zawiasów. Oczywiście adwokat Hoenessa zapowiedział odwołanie się, więc na prawomocny wyrok przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Internetowi obrońcy w akcji
Natychmiast uaktywnili się samozwańczy obrońcy Hoenessa, których nie brak w internecie. Oczywiście w większości stosując dość standardową metodę, czyli odwracania uwagi od najważniejszej sprawy - czyli postawy moralnej szefa Bayernu. Przypominają oni zasługi dla bawarskiego klubu i piłkarstwa w Niemczech w ogóle lub zachwycają się jakością i szybkością działania niemieckiej temidy. W obu przypadkach mają rację. Uli Hoeness stworzył z Bayernu najlepszy klub świata i jeden z najbogatszych. Niemiecki wymiar sprawiedliwości faktycznie zadziałał znakomicie i szybko, w Polsce pewnie taki proces toczyłby się latami. Ale nie w tym jest rzecz.

Samo sedno
Rzecz jest tylko i wyłącznie w tym, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wisła wypowiedziała wojnę kibolom. Kto następny?
Przepisy zabraniają kibicom odpalania pirotechniki na stadionie. Co więc robi sprytny kibic krakowski? Idzie do knajpy, która znajduje się przy stadionie. I tam, w ogródku restauracji, odpala race. Część z tych rac leci na stadion i wpada na trybuny oraz płytę boiska. Kibiców (kiboli raczej) ukarać nikt nie może, bo - szczęśliwie - nikomu nic się nie stało, a i odpalać rac w pobliżu stadionu nikt nie zabrania. Odpowiednie organa już podobno pracują nad tym uchybieniem w przepisach, do roboty wziął się również prezes Wisły Kraków, Jacek Bednarz. Wyklęty przez Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków, znienawidzony przez kiboli klubu. Poszedł na wojnę z SKWK. Nareszcie ktoś to zrobił. Ciekawe, na ile starczy mu determinacji. Albo Bogusławowi Cupiałowi, który od wielu już lat utrzymuje Wisłę ze swoich pieniędzy.

Co zrobił na razie Bednarz? Zabronił opraw meczów. zlikwidował wszystkie przywileje SKWK, unieważnił identyfikatory, dzięki którym działacze SKWK mogli poruszać się po całym stadionie. Na dodatek klub zabronił kibolom (których podejrzewa o udział we wspomnianym na początku zakłócaniu porządku podczas meczu Wisła - Ruch Chorzów) wstępu na wszystkie mecze Wisły aż do odwołania. Na wszystkie mecze Wisły i na inne imprezy, które będą się odbywać na obiekcie przy Reymonta 22 w Krakowie. Trzeba przyznać - decyzje odważne i ostre. Ich konsekwencje obejmą około 400 kiboli.

Na dodatek, co czytamy w komunikacie klubu, Wisła postanowiła również uniemożliwić nabywanie biletów i wchodzenie na mecze "osobom, które od lat zakłócały porządek na meczach przy Reymonta 22".

Zarząd klubu zawiesił również wszelkie negocjacje z SKWK. Nie będzie żadnych rozmów. W rewanżu SKWK zawiesiło swoją działalność i zapowiedziało, że na meczach Wisły nie będzie żadnego dopingu. Dopóki "w klubie będą pracować takie osoby jak prezes Bednarz, prezes Pilch czy trener Smuda". Co kibole mają do Smudy, dzięki któremu ich ukochany klub walczy jeszcze o podium w tym sezonie, nie wiem. Ale oni mają swój świat.

Powiem wprost - nie lubiłem do tej pory Jacka Bednarza. Jakoś mi nie pasował, moim zdaniem był słabym działaczem, nie miał nosa do transferów. Ale...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

W tym teraz gram
Nie mogę przestać grać w piłkę. To silniejsze ode mnie i nawet nie próbuję z tym walczyć. Po zakończeniu gry i treningów na profesjonalnym poziomie (czytaj: codziennie), jeszcze na studiach grałem w lidze szóstek w Łodzi w drużynie "Browar", którą założyli kumple z pobliskiego podwórka. Tłukliśmy tam przez wiele lat, ale losy rzuciły nas w końcu poza Łódź i przygoda z szóstkami się skończyła. Potem szukałem "swojej" drużyny przez jakiś czas, próbowałem to tu, to tam - ale zawsze rezygnowałem. Bo gra z ludźmi, którzy są o wiele słabsi, nie przynosi żadnej radości. Wreszcie trafiłem na skład, w który wsiąkłem na wiele lat - fantastyczni faceci, z pasją, umiejętnościami, sercem do piłki. Niestety, gra na hali (na parkiecie) negatywnie odbiła się na moim kręgosłupie. Musiałem odpuścić na kilka miesięcy.

Nie wrócę już do gry na twardych nawierzchniach, więc trzeba było szukać znowu. Z pomocą przyszedł kolega McMardy, który ze swoimi kumplami gra (w zasadzie grał - o czym za chwilę) na Hali Piłkarskiej. Sztuczna trawa to nawierzchnia, którą mój kręgosłup znosi lepiej niż parkiet, więc uznałem, że trzeba spróbować. Poszedłem - i było ok. Poziom wystarczający (choć moja kondycja... ech), towarzystwo naprawdę w dechę. Będę znów regularnie grał, co cieszy mnie niezmiernie.

Był jeden problem - obuwie. Od biedy na takiej murawie można grać w lankach (czyli butach z podeszwą, z której wystają przytwierdzone na stałe plastikowe korki), ale nie umiałem się do tego przyzwyczaić. Było za twardo. Po raz pierwszy w życiu musiałem zatem udać się na zakupy i zaopatrzyć się w turfy. A dokładniej w buty, których podeszwa ma turfy - specjalnie zaprojektowane wypustki, dostosowane do gry na sztucznej murawie. Pojechałem do dużego sklepu ze sprzętem sportowym i... wtedy się zaczęło:)

Wybór turfów był całkiem spory, ale okazało się, że...

Zobacz zdjęcia i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Gol taki, że Zlatan może zzielenieć z zazdrości
Al Ramtha - Al Wihdat 0:1 (liga jordańska, 15.03.2014)

Czasem trzeba mieć szczęście. Niejaki Motaz Salhani miał go aż w nadmiarze. Cudowny gol, bajeczny, nieoczekiwany - ale jednocześnie również wielce przypadkowy. Jestem przekonany, że o piłkarzu Salhanim już nigdy więcej nie usłyszymy. I tym ten gość różni się od Zlatana Ibrahimovicia. Zlatan, gdyby strzelił taką bramkę, zrobiłby to celowo.

Tym niemniej wspaniałe trafienie.

Zobacz tego gola i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Garść refleksji na temat polskiej piłki
Im bliżej końca sezonu, tym jaskrawiej widać, że faktycznie nie ma w Polsce klubu, który chciałby zostać mistrzem. Generalnie ta nasza Esktraklasa to jest jakiś cholernie dziwny twór: kluby nie chcą wygrywać, kibice nie chcą kibicować, sponsorzy nie chcą sponsorować. No i mamy jeszcze reprezentację, która w ogóle chyba niczego nie chce, a jej piłkarze najchętniej graliby wyłącznie o punkty ligowe (za granicą, rzecz jasna). Nie mam pojęcia, jak ten cały twór pod nazwą "polska piłka nożna" jeszcze w ogóle się trzyma kupy, skąd się biorą ludzie, którzy chcą płacić za bilety czy wykładać miliony za transmisje meczów Ekstraklasy. Pewnie dlatego, że jeszcze nie umarli tacy kolesie jak Szatański, Sasin, Stasiak czy Jonkisz. Ale jeszcze kilka takich sezonów i kto wie...?

Do tych smutnych refleksji skłoniły mnie trzy wczorajsze mecze. Przede wszystkim Legii z Wisłą oraz Ruchu z Piastem. Legia prowadziła u siebie już 2:0, grała nieźle, a Wisła straciła Głowackiego i musiała walczyć w dziesiątkę. I co zrobili podopieczni Henninga Berga? Odpuścili. Zamiast kontrolować grę, strzelić jeszcze jednego gola i dobić przeciwnika, pobimbali sobie. Już myśleli, że mecz jest wygrany? A może przypomnieli sobie, że gra o awans do Ligi Mistrzów skończy się kolejną kompromitacją? Nie wiem, co i czy w ogóle myśleli legioniści, fakt jest taki, że Wisła wyrównała. Trener z Norwegii już chyba żałuje swojej decyzji o podjęciu pracy na Łazienkowskiej.

Ale co tam Legia! Ruch dopiero pokazał "klasę"! Jego kibice liczyli na to, że remis lidera to wielka szansa na odrobienie kolejnych punktów i włączenie się na poważnie w walkę o mistrzowski tytuł. Tym bardziej, że Ruch pod wodzą trenera Kociana osiągał niezłe wyniki, a sam Słowak już zaczął uchodzić w Chorzowie niemal za świętego. O, wielka kibicowska naiwności! W derbach Śląska (kolejnych już...) "Niebiescy" zagrali słabiutko i przegrali u siebie z Piastem Gliwice 0:2. Jak na drużynę, która chciała wyrwać rywalom punkty z gardła, żeby trafić na miejsce w tabeli tuż za Legią, zaprezentowali się żenująco. Może to i dobrze, bo w Lidze Europejskiej szykowałaby się kolejna kompromitacja.

Z kolei w Lechu trochę niechcący wyszedł strzał młodemu Możdżeniowi i "Kolejorz" zgarnął komplet punktów w meczu z Podbeskidziem w ostatnich sekundach meczu. Wydaje się jednak, że to bardziej zwycięstwo dla trenera Rumaka niż dla wysokiej pozycji w tabeli.

Niestety, ktoś tę Ekstraklasę wygrać musi. Ktokolwiek by to nie był, awans do Ligi Mistrzów, po raz chyba osiemnasty czy dziewiętnasty z rzędu, pozostanie w sferze marzeń. Podobnie będzie z kolejnymi klubami, które zaprezentują się w Lidze Europejskiej.

Kolejna refleksja dotyczy...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nowy stadion w Łodzi? Umrzeć można ze śmiechu
Już tyle było obietnic. Tyle pięknych słów, projektów. Ale nie chcę narzekać. Poczekam sobie. Teraz się tylko trochę pośmieję pod nosem. Ponabijam się. Bo w Łodzi zapowiedziano budowę stadionu na Widzewie. Umarliście ze śmiechu? Bo ja prawie. Władze miasta ogłosiły przetarg na budowę nowego obiektu przy alei Piłsudskiego oraz przebudowę pobliskich dróg. Miasto chce wydać na to 170 milionów złotych. Zainteresowane firmy mają 40 dni na złożenie ofert. Stadion ma mieć minimum 18 tysięcy miejsc i musi spełniać warunki Ekstraklasy i ligi rugby. Prezes Widzewa szczęśliwy, kibice pewnie również.

Łódź jednocześnie na obiekcie ŁKS buduje Centrum Sportu - z boiskiem piłkarskim, trybuną, boiskami treningowymi i czymś tam jeszcze. Skąd to biedne miasto weźmie na to wszystko pieniądze? Czytam bowiem w tym samym czasie, że Łódź wymiera. W ostatnich 25 latach liczba mieszkańców skurczyła się o ponad 140 tysięcy mieszkańców, ludzie wyjeżdżają, więcej umiera niż się rodzi. Kto będzie chodził na mecze ŁKS i Widzewa za parę lat na te piękne, nowe stadiony?

To oczywiście smutny sarkazm. Życzę Łodzi jak najlepiej, niech...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2
autor: Krzysztof Sasin FootballBlog.pl

Po drugim meczu w którym Legia na własne życzenie podarowała rywalowi 2 punkty Andrzej Kmicic by powiedział "umysł objąć tego nie może, głowa pęka..."
Naprawdę w głowie się nie mieści jak Legia mogła stracić u siebie kolejne 2 pkt.
Przecież miała wszystko w swoich rękach.
Bramka w 2 minucie, od 27 minuty Wisła gra w 10 a po 36 minutach już było 2:0. i nawet zmarnowana setka w ostatniej akcji pierwszej połowy przez Henrika Ojamę nie wzbudziła większych obaw.

Niestety to co działo się w drugiej połowie to istna żenada.
Warszawskim galaktikos w dupach się poprzewracało i pomyśleli że są już druga Barceloną.
Niestety jak było w reklamie grali co prawie jak Barcelona.
Ale w tym wszystkim zapomnieli też, że gra w piłkę polega na zdobywaniu bramek. A z tego klepania piłki nic nie wynikało. Legia odniosłem wrażenie postanowiła dowieść to prowadzenia do końca meczu nie pocąc się zbytnio.
Brakowało w tym klepaniu zagrań za linię obrony.

Trener Henning Berg przed meczem mówił, że nie ważne czy ktoś jest napastnikiem czy pomocnikiem ale ważne jak gra w ataku.
Otóż czy to Ondrej Duda czy Miroslav Radovic na napastników nie nadają się absolutnie.
Owszem czasami znajda się w polu karnym, bo grają wysoko, ale zwłaszcza było to widać w drugiej połowie, ze brakowało gościa grającego na linii spalonego.

A trener Berg wykonał różne zmiany ale nie takie jak powinien.
Może trzeba było przesunąć Henrika Ojamę do ataku, wpuścić na środek ataku choćby Kucharczyka.
Kogokolwiek a nie wymieniać skrzydłowych co nic dało.

Do tego swoje dołożyła obrona Legii, która momentami grała fatalnie.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

W Lidze Mistrzów gospodarze wzięli, co swoje

Real Madryt - Schalke 3:1 (1/8 finału Ligi Mistrzów, 18.03.2014)
W pierwszym meczu drużyna Schalke z otwartymi ramionami i otwartą bramką powitała gości z Madrytu i dała wbić sobie aż sześć goli. Dlatego rewanż w Madrycie był czystą formalnością, nawet najwięksi fantaści i fanatycy Schalke nie brali chyba pod uwagę, że niemiecki klub zdoła odrobić tę stratę. No i nie odrobił. Emocji w rewanżu wiele nie było, Real dominował, CR7 błyszczał. Strzelił dwa gole, mógł kilka więcej. I przyznam się do jednej rzeczy - dopiero w tym meczu dostrzegłem, że Ronaldo biega inaczej niż inni piłkarze. Jak on drobi tymi nózkami, jak szybciutko nimi przebiera:) No i jak zostawia rywali z tyłu na krótkich odcinkach sprintu. Zupełnie tak, jakby jego postać była puszczona na przyspieszonych obrotach. Śmiesznie to wygląda, ale jest niesamowicie skuteczne.

Chelsea - Galatasaray Stambuł 2:0 (1/8 finału Ligi Mistrzów, 18.03.2014)

Wynik z pierwszego spotkania (1:1) teoretycznie dawał jeszcze cień nadziei zawodnikom Galatasaray, ale ten cień został błyskawicznie okiełznany przez Samuela Eto'o (4. minuta meczu) i całkowicie zlikwidowany przez Gary'ego Cahilla jeszcze przed przerwą. Chelsea zagrała tak, jak trzeba było z turecką drużyną, zneutralizowała największe zagrożenie ze strony Didiera Drogby - i spokojnie awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Sam Drogba, który na Stamford Bridge rozegrał mnóstwo spotkań w barwach Chelsea i który strzelił dla tej drużyny masę goli, nie pograł sobie za bardzo. Bo nie tylko on świetnie zna Chelsea - również Chelsea świetnie zna jego.

...

Zobacz gole z tych meczów i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

FIFA, odbierz Rosji mundial!
Wiem doskonale, że mundial to impreza sportowa, a FIFA stara się nie mieszać do polityki. Ale są sytuacje wyjątkowe. Kiedyś wykluczono Jugosławię za działania wojenne na jej terytorium. Teraz czas na odebranie Rosji prawa do organizacji mistrzostw świata w 2018 roku. To już nie są żarty, aneksja Krymu, agresja wobec innego niepodległego kraju, łamanie wszelkich możliwych praw, przepisów, oszustwa wyborcze, strzelanie do ludzi, zabijanie obywateli Ukrainy, łamanie praw człowieka. Nie wiem, Putin zrobił w zasadzie wszystko, żeby mu ten mundial odebrać. Tylko czy Blaterowi wystarczy jaj?

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że mundial w Rosji w 2018 roku i tak się nie odbędzie, bo po prostu zostanie zbojkotowany przez większość reprezentacji. Kto tam może zagra? Białoruś? Korea Północna?


Obrazek


Zobacz pełny tekst i weź udział w sondzie
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Liga Mistrzów: Tak się ucieka spod topora...

Manchester United - Olympiakos Pireus 3:0 (1/8 finału LM, 19.03.2014)

W pierwszym meczu Olympiakos pokonał Manchester United 2:0 i przyjechał na Old Trafford bronić tej całkiem niezłej zaliczki. Niestety, miał podwójnego pecha. Po pierwsze - trafił na cholernie zmotywowanych i zmotywowanych podopiecznych Davida Moyesa. Pod trenerem i zawodnikami paliła się (i dalej się pali) ziemia, ich wyniki w tym sezonie są tak dalekie od oczekiwań, jak stąd do Plutona. Tylko awans do ćwierćfinału LM mógł powstrzymać to, co nieuniknione - a więc personalne trzęsienie ziemi w Manchesterze. Wyrok chyba już zapadł, ale jego wykonanie odroczono. Po drugie - mistrz Grecji miał w tym meczu niefart. Całkiem niezłe sytuacje sobie chłopaki stworzyli, ale nicn nie wpadło. De Gea bronił perfekcyjnie. Van Persie strzelił hat-tricka. Awans - Manchester United.

Borussia Dortmund - Zenit St. Petersburg 1:2 (1/8 finału LM, 19.03.2014)

Mecz bez większych emocji. Zenit pierwszy mecz przegrał u siebie 2:4 i kwestia awansu była przesądzona. Co prawda Hulk dość szybko (i jakże urodziwie!) strzelił na 1:0, ale wkrótce Kehl uspokoił atmosferę na stadionie trafiając do siatki rywali. Jak zwykle walczył Lewandowski, ale z tej walki wynikło jedynie zalanie się krwią przez Hubocana i żółta kartka, która wyklucza Polaka z udziału w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. Jakoś ta Borussia bez Reusa prezentuje się średnio...

To już wszystkie mecze 1/16 finału Ligi Mistrzów. Znamy już pełny skład ćwierćfinałów. Losowanie par odbędzie się w piątek, 21 marca, o godzinie 12.

...

Zobacz gole z tych meczów i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pary ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej - będzie się działo!
Liga Mistrzów w tym sezonie zaskakuje - najbardziej tym, że w zasadzie nie ma żadnych zaskoczeń. W fazie ćwierćfinałowej znalazły się naprawdę najlepsze ekipy w tym sezonie (ok, może poza Manchesterem United - ale i mistrz Anglii też przecież wygrał swoją grupę - jak cała reszta). I nie miało większego znaczenia samo losowanie, bo z góry było wiadomo, że będą same hity. No i mamy te hity. Będzie na przykład rewanż za ubiegłoroczny półfinał, będzie starcie tytanów z Anglii i Niemiec, Zlatan sprawdzi Mourinho, a na deser bratobójczy mecz hiszpańskich drużyn. Rzadko bywam podekscytowany po losowaniu, ale tym razem chyba jestem:) Pierwsze mecze już niedługo - 1 i 2 kwietnia, rewanże 8 i 9 kwietnia. Będzie się działo!

Odbyło się również losowanie fazy ćwierćfinałowej Ligi Europejskiej. Tu nie ma aż takich emocji, ale i te mecze zapowiadają się dość ciekawie. Faworytem bukmacherów jest Juventus Turyn, ale po tym, co ostatnio prezentuje, to sam nie wiem... Gdyby nie Pirlo, turyńczyków w ogóle nie byłoby już w LE. Dla mnie na faworyta wyrasta tu FC Basel, które w 1/8 finału, grając w dziesiątkę i przegrywając na boisku Red Bull Salzburg zdołało wyszarpać awans. Widać, że to ekipa z charakterem. I jest prawdopodobne, że dołączy do nich już w przyszłym sezonie Łukasz Fabiański. Fajnie zapowiada się pojedynek hiszpańsko-portugalski oraz holendersko-portugalski. Pierwsze mecze odbędą się 3 kwietnia, rewanże 10 kwietnia.

...

Zobacz wszystkie pary i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Gran Derbi. I wszystko jasne
Nie ma w ten weekend ciekawszego meczu piłkarskiego od Gran Derbi, czyli starcia dwóch największych hiszpańskich klubów: Realu Madryt i Barcelony. Nie ma sensu chyba opisywać, jakie znaczenie ma wynik tego spotkania dla kibiców obu zespołów. Żadne nasze polskie derby, nawet wzięte razem, nie oddzadzą klimatu i atmosfery tego, co dzieje się w Hiszpanii przy okazji takiego meczu. Nienawiść między tymi dwoma klubami jest wręcz przysłowiowa, a mówi się wręcz, że kibice tych klubów wybaczą swoim piłkarzom nawet to, że nie sięgnęli po tytuł, jeśli w danym sezonie pokonali rywali. Bo Real i Barcelona to nie są zwykłe kluby. To również reprezentanci swoich regionów - Barcelona Katalonii, a Real - Kastylii.

Zatem ten mecz to również kwintesencja konfliktu politycznego i kulturowego, bo Katalonia to region krnąbrny, który chce autonomii lub nawet niepodległości, a Kastylia to siedziba króla i wszystko, co związane jest z centralizmem państwowym Hiszpanii. Generalnie ciężka sprawa:)

Ale umówmy się - podteksty pozasportowe mogą sobie być, ale nas interesuje spotkanie, jego przebieg oraz wynik. Tak sobie zerkam na statystyki Gran Derbi i trzeba przyznać, że ciut lepszy jest Real Madryt: do dziś (czyli do 21 marca 2014) odbyło się 225 takich meczów. Real wygrał 90 z nich, 87 razy triumfowała Barcelona, 48 razy padał remis. Bilans bramkowy też jest korzystny dla "Królewskich" - 375 goli strzelonych, 360 straconych.

Do tej pory najwięcej goli w Gran Derbi strzelali Alfredo di Stefano i Leo Messi - po 18. Dwanaście trafień ma na koncie Cristiano Ronaldo.

Tak patrzę sobie na te wyniki poprzednich meczów między Realem i Barceloną i dochodzę do wniosku, że z reguły były to spotkania bardzo wyrównane. Ale nie brakuje również wysokich wyników. Na przykład zwycięstwo Realu 8:2 w sezonie 1934/1935 czy Barcelony 7:2 w sezonie 1950/1951. Ostatnie wysokie zwycięstwa to triumfy Barcelony: 5:0 (w sezonie 2010/2011 czy 6:2 (w sezonie 2008/2009). Real równie wysoko zwyciężył dawno temu - 5:0 w sezonie 1994/1995.

Nie ma sensu bawić się w przytaczanie wszystkich wyników Gran Derbi. Postanowiłem pokazać wyniki ostatnich dziesięciu Gran Derbi:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ależ łomot! Szczęsny zdążył przed siódmą

Chelsea - Arsenal 6:0 (Premier League, 22.03.2014)

Nie tak miał wyglądać swój tysięczny mecz szkoleniowca Arsenalu, Arsene Wengera, oj nie tak. Można bowiem przegrać z Chelsea na Stamford Bridge, to żaden wstyd. Ale dać się upokorzyć 0:6? I to komu, temu pyskaczowi Mourinho? Bądźmy szczerzy, Arsenal nie istniał w tym meczu. Nie ma się za bardzo co pastwić nad Arsenalem, to już nie pierwszy raz, kiedy dostają łomot z taką masą goli na minusie. Miały w tym spotkaniu miejsce dwa wydarzenia, o których trzeba wspomnieć.

Po pierwsze - rzut karny dla Chelsea i wyrzucenie z boiska Kierana Gibbsa. Sytuacja tak przekomiczna, że można by się z niej śmiać do rozpuku, gdyby nie to, że to kolejny dowód na bardzo poważny problem w piłce: sędziowie nie nadążają i popełniają masę błędów. Trzeba ich wesprzeć kamerami! A o co poszło? Ano o to, że strzał Hazarda wspaniałą paradą sparował na rzut rożny nie Wojciech Szczęsny, ale zawodnik z pola, Oxlade-Chamberlain. Powinien dostać czerwoną kartkę, bez dwóch zdań. Ale sędzia, nie wiadomo dlaczego, pokazał ją wspomnianemu wcześniej Gibbsowi. No, ubaw po pachy! :)

Po drugie - gol Mohameda Salaha. Zgadnijcie, gdzie miał grać młody Egipcjanin? Macie jeden strzał, na pewno będzie celny. Otóż, Salah miał grać tam, gdzie za słaby był nawet Robert Lewandowski. Czyli w Legii. Nie gra, bo był - tak samo, jak "Lewy" - za cienki na Legię. No to poszedł do Chelsea.

A Lewandowski...

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

FreekickzProjectPL: Episode 27
Najnowszy filmik fanatyków pięknych goli z FreekickzProjectPL

Michau, Pikoo, Tag i Roy obudzili się z zimowego snu. Żeby było trudniej trafiać do siatki, wzięli sobie bramkarza Pcionka, który robi wszystko, żeby popsuć reszcie przyjemność bezbolesnego umieszczania piłki w siatce. Jak widać wcale nie trzeba być Ronaldinho, Cristiano Ronaldo czy Zlatanem Ibrahimoviciem, żeby uroczo trafiać z rzutów wolnych. Jestem szczery - ja tam wolę normalnie pograć w gałę, ale ewidentnie pochwalam każdy ruch na świeżym powietrzu i każdy fajny pomysł na siebie.

Może kiedyś i ja się skuszę na jakiś występ z chłopakami...? ;)

Zobacz filmy i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wielkie emocje, kupa goli, zwroty akcji, czerwone kartki, karne, kontrowersje - Gran Derbi w najlepszym wydaniu

Real Madryt - Barcelona 3:4 (Primera Division, 23.03.2014)

Nie zachwycam się ligą hiszpańską, ale trzeba przyznać, że mecz Real - Barcelona był wspaniałym widowiskiem. Dawno nie widziałem takiego spotkania, w którym byłoby tyle emocji, zwrotów akcji, kontrowersyjnych decyzji sędziego, walki na wysokim poziomie. Do tego siedem goli, trzy rzuty karne, czerwona kartka i liczne spięcia między piłkarzami. Na dodatek hat-trick Leo Messiego. Fajny, naprawdę fajny mecz. Dzięki takiemu wynikowi walka o mistrzostwo Hiszpanii nabiera dodatkowych kolorów - Barcelona ma już tylko jeden punkt straty do "Królewskich". Choć na czele i tak na razie jest Atletico Madryt :)

Trzeba przyznać, że stanęły naprzeciwko siebie zespoły o wyrównanych potencjałach. Początek dla gości, których na 1:0 już w 7. minucie wyprowadził - po wspaniałej akcji i precyzyjnym podaniu Messiego - Andres Iniesta. Potem jeszcze znakomite okazje na podwyższenie wyniku zmarnowali Messi oraz Neymar - i do głosu doszedł Real. A w zasadzie duet Angel di Maria - Karim Benzema. Ten pierwszy dwa razy w ciągu pięciu minut idealnie podawał, ten drugi dwa razy pokonał Victora Valdesa i Real wyszedł na prowadzenie. Ale tuż przed przerwą znów genialna akcja Barcelony, piłka jak po sznurku, zabawa w polu karnym, Messi silnym strzałem pokonuje Diego Lopeza. Po tej akcji doszło do zamieszania w polu karnym Realu, bo sprowokowany przez Fabregasa Pepe wdał się z nim w przepychanki i jakieś symulki po delikatnym muśnięciu się czołami. Doszło do tłumnego wyjaśniania sobie sytuacji przez piłkarzy obu klubów i sędziego.

A w drugiej połowie właśnie sędzia lśnił najbardziej...

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Galaktisch Gruppe, czyli "galacticos" po niemiecku
Znacie/pamiętacie żart o tym, jak nazywa się motyl w różnych językach? Po angielsku to oczywiście "butterfly", po włosku "farfalla", po francusku "papillion", po hiszpańsku "mariposa", po węgiersku "pillangó" - we wszystkich niemal językach słowo, które określa motyla, brzmi ładnie, sympatycznie, melodyjnie. Bo motyl właśnie taki jest - ładny i sympatyczny. A jak nazwali motyla Niemcy? "Schmetterling"! Dla niewtajemniczonych czyta się to SZMETERLING. Jak można tak nazwać tego pięknego owada? Dobra, ale dlaczego o tym teraz piszę? Bo właśnie teraz mamy w Niemczech najlepszy klub świata. Jakiś czas temu Real Madryt określano mianem "galacticos" - czyli galaktyczni. Brzmiało to całkiem fajnie dla ucha, prawda? Po niemiecku pewnie będzie to brzmiało "Galaktisch Gruppe":). Innymi słowy: Bayern Monachium.

Nie znam niemieckiego w stopniu takim, by na 100% być pewnym tego określenia - proszę najwyżej o poprawienie. Tak czy inaczej, niemal rok temu zastanawialiśmy się, co lepiej może zrobić Pep Guardiola z Bayernem, skoro klub ten, pod wodzą Juppa Heynckessa, zdobył wtedy w rekordowym tempie (na sześć kolejek przed końcem) tytuł mistrza Niemiec, potem Puchar Niemiec oraz Ligę Mistrzów, demolując wręcz w półfinale Barcelonę (w sumie aż 7:0). Odpowiedź mamy już dziś, przynajmniej częściową. Bayern Monachium zapewnił sobie mistrzostwo Niemiec na SIEDEM (!) kolejek przed końcem Bundesligi w tym sezonie. Czyli rekord Heynckessa został wymazany. Pozostałych tytułów nie można zdobyć wcześniej, można je ewentualnie zdobyć EFEKTOWNIEJ. Czy tak się stanie? Zobaczymy. Ciężko jednak będzie Bayernowi zrobić w tym sezonie coś BARDZIEJ SPEKTAKULARNEGO niż wspomniane już 7:0 z Barceloną.

Język niemiecki nie jest równie melodyjny i zgrabny, jak hiszpański, włoski czy francuski - ale w piłce nie ma to żadnego znaczenia. "Galaktisch Gruppe" z Monachium miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze. 23. tytuł mistrza Niemiec zapewniło jej wyjazdowe zwycięstwo 3:1 nad Herthą Berlin.

...

Zobacz gole z meczu Hertha - Bayern oraz pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 26.03.14 o godzinie 06:55
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Manchester United przegrywa derby - koniec Moyesa?

Manchester United - Manchester City 0:3 (Premier League, 25.03.2014)

Już chyba tylko cud (czytaj: triumf w Lidze Mistrzów) może uratować posadę Davida Moyesa na Old Trafford. Kilka dni temu błysk geniuszu Robina van Persie pozwolił "Czerwonym Diabłom" awansować do ćwierćfinału Champions League, a ich kibicom tchnął nadzieję na lepszą przyszłość. Ale przyszły derby Manchesteru i "Citizens" sprowadzili United na ziemię. Trzeba powiedzieć to sobie wprost już teraz: z tej mąki chleba nie będzie. David Moyes przegrał.

Jeśli Manchester United nie wygra Ligi Mistrzów, to nie zobaczymy tej drużyny w przyszłym roku w europejskich pucharach - co jest sytuacją wręcz niewyobrażalną. Na tytuł mistrza Anglii szans od dawna nie ma, z Pucharu Anglii odpadł. Drużyna gra fatalnie, na boisku mnoży błędy. Poza boiskiem wcale nie jest lepiej. Moyes nie panuje nad piłkarzami, nie potrafi ich zmotywować, tchnąć w nich jakiś entuzjazm, radość gry. Gdzieś przeczytałem, że Moyes z Manchesteru United zrobił drugi Everton (który prowadził wcześniej) - i wypada zgodzić się z tym zdaniem. "Czerwonych Diabłów" boją się dziś co najwyżej kilkuletnie dzieci, kiedy patrzą jednym okiem na logo klubu. Reszta zaczyna się powoli z nich naśmiewać. Żal patrzeć, naprawdę.

Pytanie: kto po Moyesie?

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Liga Narodów UEFA

Jakiś czas temu kolega Sasin napisał kilka słów na temat idei Ligi Narodów. Wyraził wtedy obawę, że te rozgrywki pewnie nigdy nie powstaną - i miał ku temu pewne powstawy, bo Polska i inne kraje nie zgadzały się wtedy na ten projekt. A tu proszę, niespodzianka! Kongres UEFA na kongresie w Astanie (jakby ktoś nie wiedział - Astana to miasto w Kazachstanie) zadecydował jednogłośnie (!), że Liga Narodów ruszy już w 2018 roku, po mundialu w Rosji (mam jeszcze nadzieję, że mimo wszystko FIFA te MŚ Rosji odbierze). Trochę zaskakuje pośpiech, w jakim Platini i spółka tę decyzję podjęli, a także brak konsultacji choćby z trenerami, ale według mnie to całkiem dobra decyzja. Inaczej: to bardzo dobra decyzja dla kibiców. Trochę gorsza dla szkoleniowców.

O co chodzi z tą Ligą Narodów? To koncepcja dość stara, która od wielu już lat przewija się przy różnych okazjach - w skrócie: to liga reprezentacji krajów europejskich. A w zasadzie cztery ligi (grupy): A, B, C i D. Przynależność do poszczególnych grup określi ranking UEFA. Obecnie mamy 54 reprezentacje (ostatnio doszedł Gibraltar) i podział ma wyglądać następująco:

grupa A - 12 reprezentacji
grupa B - 12 reprezentacji
grupa C - 14 reprezentacji
grupa D - 16 reprezentacji.

Gdyby Liga Narodów miała ruszyć dziś, reprezentacja Polski znalazłaby się grupie B (jesteśmy sklasyfikowani teraz na 21. miejscu w rankingu UEFA).

Reguły mają być podobne, jak w rozgrywkach ligowych. Z każdej grupy można będzie spaść do grupy niższej (oczywiście poza grupą D), z każdej grupy będzie można awansować wyżej (oczywiście poza grupą A). Grupa A ma zostać podzielona na 3 podgrupy tak, aby na koniec sezonu spotkać się na miniturnieju (coś na kształt Final Four w siatkówce). I tam ma zostać wyłoniony triumfator sezonu.

Fajne jest to, że gra się tu nie tylko o chwałę, prestiż czy pieniądze, ale również o... awans do EURO czy mistrzostw świata. Będą tzw. dzikie karty (4 na ME i 3 na MŚ) dla uczestników Ligi Narodów.

Szczegółów oczywiście jeszcze nie ma, będą dopracowywane. Wygląda to wszystko nieźle, ale - jak zwykle - jest kilka wątpliwości.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0
Sasin by FootballBlog.pl

Polskie El Classico? Polskie Gran Derbi? Derby Polski?
No cóż można po tym meczu napisać, ze jaka liga takie Gran Derbi.
Ja bym ten mecz określił raczej mianem El Padako:)

Generalnie z wielkich zapowiedzi nie zostało nic, poza fajną atmosferą na trybunach.
Legia zgarnęła cenne 3 punkty, choć w zasadzie to 1,5 i na tym w zasadzie można poprzestać z opisem meczu.

Cóż Legia traciła punkty kiedy była zdecydowanie lepsza a teraz zdobyła kiedy była zwłaszcza w drugiej połowie słabsza.
No ale z drugiej strony przez 90 minut grała w 10, bo najpierw Duda wystąpił w roli parodysty i statysty a potem godnie go zastąpiła nasza perła z Gruzji.
Na szczęście dla Legii Lech ma w składzie Ślusarskiego 2.0, i w drugiej połowie mimo przewagi pokazał wzorcowy pokaz nieudolności.

Niestety Legia gra nadal dramatycznie w obronie zwłaszcza na bokach. Obaj boczni obrońcy w defensywie to porażka a jak dojdzie do tego elektryczny Dossa Junior, to przy lepszej drużynie mającej w składzie pół dobrego napastnika skończyłoby się workiem bramek w plecy.

Gra do przodu wg trenera Berga to kolejny dramat.
Takie ustawienie na dwóch defensywnych pomocników i zrobienie z Radovica napastnika ma może sens kiedy ma się na defefe3nsywnym pomocniku piłkarzy potrafiących grac do przodu.
Niestety Tomasz Jodłowiec czasami zagra a Ivica Vrdoljak nie potrafi.

Generalnie to mam wrażenie, ze Vrdoljak gra tylko dlatego, ze jest kapitanem. Sporo prostych strat i żadnego pożytku.

Przesunięcie Radovica do ataku sprawiło, że Legia nie ma piłkarza w środku, który potrafi rozegrać piłkę i powstała tam gigantyczna dziura.
Pewnie w założeniach miał to robić Ondrej Duda, ale on póki co się nie nadaje a wczoraj zagrał na poziomie Dwaliszwilego czyli popsuł każda akcję w jakiej brał udział.
A już tę kiedy rozgrywał z Michałem Żyro popsuł w sposób koncertowy i już myślałem że Żyro to mu przyłoży za brak podania.

Oczywiście ja się nie znam ale może lepiej darować sobie jednego def. pomocnika cofnąć z powrotem Radovica do pomocy a w ataku dać Orlando Sa, Michała Kucharczyka czy nawet Henrika Ojamę, który jest przecież napastnikiem.

Ale Ojamaa to osobny rozdział.
On ma momenty, jest piekielnie szybki, ale niestety za bardzo chce grać sam.
Jak próbuje zagrywać to są to groźne akcje, bo na szybkości potrafi minąć 2-3 rywali i jest miejsce.
Tyle, ze robi to bardzo rzadko.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Marcin Robak - bohater? Heros? Kozak? Nie, zwykły człowiek
Powiem tak: 28. kolejka Ekstraklasy blednie w obliczu tego, co zrobił Marcin Robak. Blednie. Ten facet zrobił coś, na co nie byłoby stać zdecydowanej większości piłkarzy: zagrał mecz w momencie, gdy dosłownie kilka godzin wcześniej zmarła jego mama. Zagrał, strzelił dwa gole i na dodatek zapewnił swojej Pogoni Szczecin cenny remis na wyjeździe w Kielcach. W zasadzie nie ma sensu rozpatrywać tego wydarzenia w aspekcie sportowym, ale przede wszystkim w etycznym, moralnym. Kim bowiem trzeba być, aby w takiej sytuacji wyjść na mecz i zagrać? Dlaczego nie wracać od razu do domu, do najbliższych, żeby połączyć się w żałobie po najbliższej osobie?

Żeby nie było wątpliwości - nie mam pojęcia, jak ja bym zachował się w takiej sytuacji. Nie wiem. Domyślam się, że pewnie rzuciłbym wszystko i jechał do domu. Marcin Robak został z kolegami i pomógł im walczyć o ligowe punkty. Jestem dla niego pełen podziwu. Facet udowodnił, że jest nie tylko dobrym piłkarzem, ale również fajnym człowiekiem. Dlaczego? Bo zagrał w tym meczu nie dla kibiców, nie dla drużyny, ani nawet nie dla samego siebie. Zagrał dla swojej zmarłej mamy. Jestem przekonany, że właśnie taka byłaby jej wola. By został i grał. Do niej zawsze zdąży, pogrzeb i tak nie odbyłby się bez niego. Żałoba go nie ominie.

Nie ma co lać wody, wdawać się w jakieś niepotrzebne dywagacje. Marcinie, wielki szacunek dla Ciebie!

Zobacz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do