Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Liga Mistrzów: Piłkarska gościnność gospodarzy część 2
Arsenal - Bayern Monachium 0:2 (1/8 finału LM, 19.02.2014)

Gościnność Arsenalu w stosunku do przybyszów z Bawarii wręcz poraża. Co prawda początek meczu miał jakby zastraszyć Bayern, Arsenal rzucił się do ataków i mecz wyglądał naprawdę dobrze, ale trwało to raptem trochę ponad pół godziny. W tym czasie piękny prezent sprawił swoim ziomalom Mesut Oezil nie wykorzystując rzutu karnego. Natomiast w 38. minucie swój podarek dorzucił Niemcom nasz Wojtek Szczęsny, faulując dość niefrasobliwie Arjena Robbena w polu karnym. Czerwona kartka to ten podarek od Wojtka. No i rzut karny dla Bayernu. Ale Alaba postanowił choć częściowo zrewanżować się za prezenty i trafił w słupek. W tym czasie w bramce Arsenalu stał już nasz Łukasz Fabiański, który jednak jakby nie zrozumiał intencji kolegów z Arsenalu i zaprezentował się naprawdę dobrze. Oba gole dla Bayernu po prostu paść musiały. No i "Kanonierzy" raczej już z Ligą Mistrzów się powoli żegnają.

AC Milan - Atletico Madryt 0:1 (1/8 finału LM, 19.01.2014)

Z kolei prezentem piłkarzy AC Milan (ostatniej włoskiej drużyny w tegorocznej Lidze Mistrzów) była koszmarna wręcz NIESKUTECZNOŚĆ. Chłopaki z Milanu ostrzeliwali słupki, poprzeczki lub po prostu marnowali świetne okazje. W drugiej połowie kilka razy podobną nieskutecznością zrewanżowali się goście z Madrytu, ale w końcu Diego Costa zapomniał się i głową skierował futbolówkę do bramki gospodarzy. Naturalnie mediolańczycy, jak to Włosi, nie wyciągnęli żadnych wniosków i już do końca meczu trzymali się tej swojej, wręcz przysłowiowej, włoskiej gościnności. I dlatego w kolejnej rundzie najprawdopodobniej zobaczymy podopiecznych Diego Simeone.

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nawałka out?
Tak mnie coś tknęło, żeby - tak dla odmiany - pomyśleć. Nie za bardzo wiedziałem, o czym mam myśleć (przyzwyczajenie to druga natura człowieka, odzwyczajenie tym bardziej), więc pomyślałem najprościej, jak umiałem. Że pomyślę o reprezentacji Polski, jej selekcjonerze i ostatnich powołaniach na mecz ze Szkocją. Wiem, temat średni, ale mój odzwyczajony od wysublimowanego myślenia mózg podsunął mi tylko to jedno. Co było zrobić? Usiadłem i zacząłem myśleć. Słabo mi to szło od samego początku, zatem i wnioski mogą być słabe. Ale co tam:)

Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to to, że Nawalka nie nadaje się na selekcjonera. Kilka meczów już poza nim, mógłby już zacząć próbować nadać tej naszej reprezentacji jakiś nowy błysk, coś własnego, swojego, "nawałkowego". Miałem nadzieję, że po tych egzotycznych zaciągach, które pojawiły się w meczach z Norwegią i Mołdawią, w kolejnych selekcjoner zacznie budować faktycznie swoją reprezentację.

Tymczasem włazi do tej samej rzeki, w której utopili się już i Smuda, i Fornalik. Powołuje w zasadzie tych samych piłkarzy, stworzonych do gry topornej, mało błyskotliwej i w zasadzie nieskutecznej. Znów będziemy grać z dwoma defensywnymi pomocnikami i osamotnionym Lewandowskim z przodu. Znów będziemy liczyć na błysk Błaszczykowskiego (kiedy już się wyleczy) i znów nie osiągniemy żadnego sukcesu.

Pomijam tu celowo kwestię defensywy, bo to nasza narodowa bolączka od dawna. Tym razem chciałbym się skupić na grze do przodu.

O idiotycznym powołaniu dla Peszki już wspominałem wcześniej. Znów powołanie dostał Rybus, dla którego reprezentacja to zwyczajnie za wysokie progi. Znów powołanie dostał Sobota, który zagrał jeden dobry mecz (z Danią), a potem zgasł jak knotek zdmuchnięty sapnięciem Shreka. Kurczę, gdzie są młodzi, którzy już posmakowali kadry? Gdzie Zieliński, gdzie Wszołek, gdzie Wolski? Gdzie Furman? Chłopaki, którzy mają pojęcie o rozegraniu piłki, dużo widzą na boisku, umieją zagrać z pierwszej piłki i prostopadle uruchomić napastnika... Dlaczego ich nie ma? To jest najbliższa przyszłość naszej reprezentacji! Po co brać tych, którzy już wielokrotnie zawiedli i niczego do reprezentacji nie wnoszą?

Reprezentacja Polski gra dokładnie tak, jak mówi jedno z najgłupszych piłkarskich powiedzeń: jak przeciwnik pozwala. I do takiego stylu właśnie idealne jest ustawienie na wskroś defensywne, w którym zawodnicy z przodu nie mają z kim grać - bo wszyscy bronią dostępu do własnej bramki. Czekamy na to, co zrobią rywale - a nuż stracą piłkę i pójdziemy z kontrą? Tylko kto ma z tą kontrą pójść?

Zresztą, o czym my mówimy. Zobaczmy...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Marcin Robak Show
Co prawda kolega Sasin już wstawił swój komentarz odnośnie meczu Pogoń Szczecin - Lech Poznań, ale nie chcąc mieszać w strukturze jego tekstu postanowiłem napisać coś od siebie oddzielnie i przy okazji wstawić dwa filmiki - z bramkami oraz z fragmentami pomeczowej konferencji prasowej. Co tu dużo pisać? Nie przypominam sobie takiego wyczynu ostatnio z boisk Ekstraklasy, żeby jeden facet wbił pięć goli w jednym meczu. Marcin Robak z pewnością zapisał się złotymi zgłoskami w historii Pogoni Szczecin.

Nie chcę również, przynajmniej jeszcze, specjalnie wychwalać Dariusza Wdowczyka, ale trzeba przyznać, że w Szczecinie wykonuje naprawdę dobrą robotę. Co na mnie wywarło w tym meczu największe wrażenie, to gra Pogoni skrzydłami oraz perfekcyjne dogrania Japończyków (ile ten Akahoshi ma już asyst!). Wydaje się również, że przejęcie Patryka Małeckiego to był strzał w dziesiątkę, choć - tak samo, jak z Wdowczykiem - warto tu się jeszcze powstrzymać z przesadnymi pochwałami. Moją uwagę zwrócił również młody prawy obrońca Pogoni, 19-letni Sebastian Rudol - może coś z tego chłopaka być.

Dobry mecz Pogoni, fatalny Lecha. Choć w przeciwieństwie do kolegi Sasina nie zwalniałbym jeszcze Rumaka. Niech pogra jeszcze kilka meczów i pokaże jaja. A nuż taki zimny prysznic podziała mobilizująco. Ale na miejscu włodarzy "Kolejorza" postawiłbym jasny warunek: jeszcze jedna kompromitacja i do widzenia! Wiśta wio!

Na koniec kilka słów o Robaku...

Zobacz gole, konferencję prasową i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Widzew najgorszy w Europie
Tym razem nie zamierzam pastwić się nad ŁKS - tam trwa walka o powrót klubu i budowa nowego stadionu, trzeba trzymać kciuki. W tym tekście kilka słów o Widzewie, klubie, który uchodzi za symbol twardego, piłkarskiego charakteru i walki do ostatniej minuty. Klubie Bońka, Smolarka, Tłokińskiego, Żmudy, Janasa, Wragi, Młynarczyka, Wójcickiego, Pięty i całej masy wielkich piłkarskich nazwisk. Z tamtego Widzewa nic już w Łodzi nie ma. Dziś Widzew zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy i jest najpoważniejszym kandydatem do spadku. No i jest najgorszy w Europie.

Widzew najgorszy w Europie? Ale jak to? W czym? Dlaczego??

Już wyjaśniam. Czytam sobie właśnie tekst Jacka Stańczyka z wp.pl, który wyliczył, że nie ma w Europie w tym sezonie drugiej tak słabej drużyny pod względem występów na obcych stadionach. Widzew (stan na dzień 22.02.2014) przegrał WSZYSTKIE mecze wyjazdowe! Owszem, są ekipy, które zdecydowanie "autsajderują" w swoich ligach, ale one mają choćby jeden wyjazdowy remis na swoim koncie. Widzew po stronie zdobyczy punktowych na wyjeździe wciąż utrzymuje "dumne" zero.

Co więcej, Widzew nie wygrał żadnego z ostatnich 23 (!!!) meczów wyjazdowych. Jak podaje redaktor Stańczyk, nie udaje się to łódzkiemu klubowi od 20 października 2012 roku, kiedy to słabszy od Widzewa okazał się u siebie Piast Gliwice.

Więcej o szczegółach i porażających widzewskich statystykach można przeczytać TUTAJ.

Jak to skomentować? Nie wiem...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

FreekickzProjectPL, czyli czas na rzuty wolne!
Czas na rzuty wolne!

Na YouTube coraz częściej można zauważyć wzrastającą liczbę filmików i przede wszystkim kanałów, które robią to, co FreekickzProjectPL - nagrywają rzuty wolne i wrzucają je do sieci. Ta polska ekipa jest obecnie na #1 miejscu w kraju pod względem liczby wyświetlonych filmików spośród kanałów czysto tematycznych o rzutach wolnych. Kim oni są? Dlaczego to robią? Jak powstał ten projekt? Oto kilka słów od chłopaków, którzy wszystko wymyślili.

Geneza projektu jest prosta, wręcz banalna. Dwóch chłopaków z jednej miejscowości w ramach rekreacji spotykało się na boisku by, kolokwialnie mówiąc, "połoić w gałę". Dzień po dniu wykorzystywali każde wolne wiosenne popołudnie, aby pokopać piłkę.

"To był marzec 2012. Codziennie chodziliśmy na boisko z Damianem (TAGiem) trochę postrzelać na bramkę, poruszać się po zimie. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że dobrze nam to wychodzi. Nie wiem czy przypadkiem wpadliśmy na kanał freekickerz, który jest najbardziej prestiżowym kanałem o tematyce rzutów wolnych na YouTube, czy szukaliśmy takiego kanału, ale po obejrzeniu ich filmików stwierdziliśmy, że możemy robić to samo, co oni. Wtedy z Polski była dosłownie garstka kanałów o takim profilu".

"Zaczęliśmy nagrywać kompaktowym aparatem cyfrowym, a za statyw mieliśmy zwykły platon. Zupełna prowizorka, ale początki zazwyczaj takie są. Zaprosiliśmy trzeciego kolegę, a miesiąc później skompletowaliśmy skład i od tamtej pory nasz projekt liczył już 4 osoby. Oficjalnie nasz kanał powstał w czerwcu 2012 roku - tę datę uznajemy za początek naszego projektu, czyli funkcjonujemy już niecałe 2 lata. To dobry wynik."

...

Zobacz ich rzuty wolne i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Losowanie grup eliminacyjnych do EURO 2016
Niemcy, Irlandia, Szkocja, Gruzja i Gibraltar - oto rywale reprezentacji Polski w walce o prawo gry w Mistrzostwach Europy w 2016 roku we Francji. Mogło być znacznie lepiej (Grupy B czy F), ale nie można narzekać. Patrząc na ten skład Grupy D stwierdzam jedno: z Niemcami nie możemy wygrać, z Gibraltarem nie możemy przegrać. Pozostali rywale mogą nam zarówno złoić tyłek, jak i oddać punkty niemal bezboleśnie. Przypomnę, że do EURO 2016 awansują dwie pierwsze drużyny z każdej grupy plus najlepsza trzecia drużyna ze wszystkich trzecich plus cztery z pozostałych trzecich, wyłonione w barażach.

W EURO 2016 po raz pierwszy wezmą udział aż 24 reprezentacje.

Reprezentacja Francji, jako gospodarz turnieju, ma zagwarantowany udział w turnieju. Jednak po raz pierwszy w historii ekipa gospodarzy będzie miała prawo gry meczów towarzyskich z reprezentacjami najmniej licznej grupy eliminacyjnej. Jest to o tyle dobre dla Francji, że dzięki tej sztuczce reprezentacja "Trójkolorowych" pozostanie w grze, nie będzie się martwić o załatwienie jakichś rywali do nieistotnych meczów towarzyskich. Tak np. było z reprezentacją Polski przed EURO 2012 - nasi grali sparingi z jakimiś przypadkowymi rywalami, tracąc rytm meczowy i poziom zaangażowania.

Tym razem Francuzom to nie grozi. A to, że szefem UEFA jest właśnie Francuz (Michel Platini), to zupełny przypadek...

Mecze eliminacyjne rozpoczną się we wrześniu 2014, zakończą zaś w listopadzie 2015 roku.

PS. Warto zauważyć, że zarówno ze Szkocją, jak i z Niemcami już niedługo rozegramy mecze towarzyskie.

...

Zobacz grupy eliminacyjne i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pogoń się zbroi
Tak trochę po cichu, tak ciut niepozornie, rośnie nam bardzo ciekawa drużyna w Ekstraklasie. Drużyna bez większych sukcesów do tej pory (bo przecież dwa tytuły wicemistrza Polski, trzy finały Pucharu Polski i mistrzostwo Polski juniorów to nie są osiągnięcia, które powalają na kolana...), ale od jakiegoś czasu z niezmiernie ambitnym trenerem (Wdowczyk) i pomysłem na wzmacnianie składu. Dariusz Wdowczyk bardzo chce przynajmniej dwóch rzeczy: zamazania wielkiej plamy korupcyjnej oraz posady selekcjonera reprezentacji Polski. Sukces z Pogonią może mu w tym pomóc.

Mam wrażenie, że Pogoń najlepiej wykorzystuje zimowe okno transferowe. Wdowczyk ze swoim sztabem nieźle kombinuje. Sprowadził do klubu zawodników młodych i bardzo perspektywicznych (pomocnik Dominik Kun, 20-letni reprezentant kadry U-21 czy 18-letni napastnik Filip Kozłowski), ale również niezłego, doświadczonego Serba Pavle Poparę. Na dodatek sięgnął po dwóch weteranów polskich boisk - Patryka Małeckiego i ostatnio Rafała Murawskiego. Obaj to byli reprezentanci Polski, którzy mają coś do udowodnienia. Małecki to przecież niesforne "cudowne dziecko" Wisły Kraków, które nigdy nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Murawski z kolei z hukiem wyleciał z Lecha Poznań z powodów (podobno) dyscyplinarnych. Małecki już zadebiutował w Pogoni i pokazał się z dobrej strony w meczu z Lechem (5:1). Natomiast Murawski ma być reżyserem gry Pogoni i wielce prawdopodobne, że zadebiutuje w nowym klubie już w meczu z Podbeskidziem.

Ci dwaj ostatni zawodnicy są w trochę podobnej sytuacji, co Wdowczyk. Cała trójka chce coś wszystkim udowodnić. Cała trójka jest w stanie pociągnąć resztę drużyny i osiągnąć w tym sezonie naprawdę dobry wynik. Czy tak się stanie? Biorąc pod uwagę, że Pogoń ma już teraz nieźle poukładane formacje (atak z Robakiem, pomoc z Akahoshim, Bąkiem, Ławą czy obronę z Gollą, Frączczakiem i Hernanim) można przypuszczać, że na wiosnę będzie to jeden z kandydatów do walki o najwyższe cele w Ekstraklasie.

Co prawda strata do liderującej Legii Warszawa wynosi aż 13 punktów, ale...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Liga Mistrzów: Niemcy to wzór gościnności
Były czasy, gdy dobre lub bardzo dobre europejskie kluby z duszą na ramieniu jeździły do Niemiec na mecze z tamtejszymi drużynami. Bo wiedziały, że natrafią tam na świetnie wyszkolonych i zmotywowanych wojowników, a dotkliwa porażka i powrót do domu z bagażem kilku goli są wielce prawdopodobne. Jednak w tegorocznej 1/8 finału Ligi Mistrzów niemieckie kluby z otwartymi ramionami i otwartymi bramkami przywitały swoich gości. Najpierw Bayer Leverkusen dał sobie wbić 4 gole PSG, a teraz Schalke pozwoliło się zdemolować Realowi Madryt aż 1:6! Jeśli tak dalej pójdzie do języka wejdzie określenie "niemiecka gościnność"...:)

Real Madryt to przykład drużyny, która z wizytami na niemieckiej ziemi miał jak najgorsze wspomnienia, a taki Cristiano Ronaldo mógł wręcz nabawić się niemieckiej traumy. Jednak najlepszym panaceum na te wszystkie dolegliwości była wizyta w Schalke i sześć goli zaaplikowanych miejscowej ekipie. Odbyła się klasyczna demolka, Real grał, jak chciał, a ogólnego fatalnego wrażenia nie jest w stanie zatrzeć nawet GENIALNY gol Huntelaara w doliczonym czasie gry. W Realu świetnie funkcjonowały wszystkie formacje, a interwencja Casillasa na samym początku meczu, kiedy wybronił strzał Draxlera z kilku metrów, była po prostu fenomenalna.

...

Zobacz gole oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Będą zmiany na stadionach?
Sejmowa podkomisja pracuje w pocie czoła nad nowymi pomysłami odnośnie zmian w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Pomysły, które kilka dni temu wyciekły do mediów, już wzbudzają kontrowersje i liczne komentarze. Niektórzy uznają je za pójście po rozum do głowy, inni krytykują i już wynajdują potencjalne zagrożenia. Głos zabrało również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które zgłosiło sporo wątpliwości do propozycji parlamentarzystów. Faktycznie, zmiany są dość poważne i radykalne. Czy zostaną uchwalone i czy wejdą w życie?

O co chodzi? Oto kilka podstawowych zmian, które najprawdopodobniej zostaną przedstawione do przegłosowania w parlamencie:

1. Brak obowiązku wyrabiania sobie karty kibica, żeby wejść na mecz ligowy.
2. Ustanowienie na każdym stadionie tzw. trybun ultras - stojących, bez numerowanych miejsc siedzących, przeznaczonych dla najbardziej zagorzałych kibiców.
3. Upoważnienie Ekstraklasy SA oraz PZPN do nakładania zakazów stadionowych.
4. Likwidacja tzw. meczów podwyższonego ryzyka. W zamian za to mają zostać wprowadzone trzy kategorie imprez masowych:

A - bez zagrożeń
B - z obawą wystąpienia naruszeń porządku
C - obawa aktów przemocy.

Autorzy zmian i Ekstraklasa SA przekonują, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska poznała rywali
autor: Minus
O rywalach już kilkakrotnie się wypowiadaliście się, ale czas na mnie. Napiszę swoje spostrzeżenia w kilku punktach:

Niedzielna atmosfera

Polsat ma prawa na EURO 2016. Przez moment się ucieszyłem, bo myślałem, że może będzie bardziej obiektywnie, ale myliłem się. Losowanie dało mi do zrozumienia, że najważniejsze jest miłe wrażenie niż konstruktywna krytyka. Wojtek Kowalczyk, który jest uważany za krytyka, zaczął nagle odlatywać mówiąc, że mamy szansę wygrać prawie wszystkie mecze u siebie (!!!). Mało tego - poinformował, że na wyjeźdźcie możemy też mieć stosunkowo łatwo. Kasa do kieszeni, byleby tylko "januszy" uszczęśliwić...

Paradoks

Największym paradoksem jest to, że najłatwiejszy mecz może czekać nas z... Niemcami!! Wiecie dlaczego? Dlatego, że od razu będziemy na straconej pozycji. Wtedy gramy najlepiej, bez ciśnień i bez żadnej presji. Owszem, Niemcy to zupełnie inny poziom, ale dla kibiców najważniejsza będzie walka i agresywność.

Beznadziejna gra u siebie

Tylko z Anglią zagraliśmy na remis (1:1) i to był jedyny
poważny przeciwnik, z którym graliśmy solidnie. Oczywiście od razu mówiąc, że dostaliśmy bardzo słabą Anglię. Tak to mordowaliśmy się z Mołdawią, mordowaliśmy się do pewnego momentu z San Marino i dostaliśmy w dupę od Ukrainy. Tych śmiesznych meczy towarzyskich nie liczę, bo to nie ma najmniejszego sensu. Po prostu uważam, że o wszystkim zadecyduje selekcja i wszystko jest w rękach Adama Nawałki, by osiągnąć jak najlepszy rezultat.

...

Zobacz pełny tekst jednego z footballblogerów
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Już niedługo premiera filmu "Mundial. Gra o wszystko"
Już niedługo, bo 15 maja (świat) i 23 maja (Polska) premierę będzie miał film wyjątkowy i ważny. Film, na który nasz kraj czekał ponad 30 lat. Prawdziwa opowieść o wydarzeniach, które toczą się w trakcie, wokół i obok mistrzostw świata, które odbyły się w 1982 roku w Hiszpanii. W czasie dla Polski wyjątkowych, podczas stanu wojennego. Dla mnie, jako wówczas 10-letniego brzdąca, ten mundial to była wyłącznie piłka nożna, co mnie tam interesowały "Solidarność", czołgi, Związek Radziecki czy stan wojenny. Ale dla większości dorosłych, opozycjonistów, działaczy czy samych piłkarzy ta cała sytuacja miała wręcz posmak groteski czy wręcz totalnej aberracji.

Nie wszyscy wiedzą, że wyjazd naszej reprezentacji do Hiszpanii stał pod wielkim znakiem zapytania. W końcu - z punktu widzenia świata - w Polsce były łamane prawa człowieka, władza siłą dławiła opory społeczne. Za takie coś dzisiaj FIFA zawiesza w prawach członka i wyklucza z wszelkich rozgrywek. Na szczęście się udało, a nasi piłkarze wywalczyli trzecie miejsce na świecie.

Oczywiście największym "smaczkiem" tego mundialu z naszego punktu widzenia było spotkanie z ZSRR, które decydowało o awansie do półfinału mistrzostw. Telewizja Polska z jeszcze większą zaciętością kasowała wszelkie obrazy z meczu, kiedy było widać flagi "Solidarności", a jej pracownicy modlili się, aby nasi zawodnicy nie zrobili "czegoś głupiego" w trakcie spotkania. Na szczęście nasi zremisowali 0:0, awansowali kosztem ZSRR do półfinału - i obyło się bez skandalu. Ale w Polsce radość z wyeliminowania znienawidzonych Rosjan wykraczała daleko poza kibicowskie standardy. To było coś jak wcześniejsze triumfy nad ZSRR: piłkarzy 2:1 w Chorzowie, siatkarzy w finale Igrzysk Olimpijskich w Montrealu czy hokeistów w czasie mistrzostw świata. Euforia.

...

Zobacz trailer filmu oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Liga Europejska: Nareszcie jakieś emocje! Niemieckiej gościnności ciąg dalszy
Eintracht Frankfurt to kolejny niemiecki, gościnny klub. W pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej Niemcy wywieźli znakomity wynik z Porto, remisując tam 2:2. Remis i dwa strzelone gole na wyjeździe stawiały Eintracht w znakomitej sytuacji. Ale dała znać o sobie ta ostatnio niezwykle wybujała niemiecka gościnność. Co prawda Frankfurt prowadził już 2:0, a na 5 minut przed końcem jeszcze 3:2, ale wreszcie piłkarze uznali chyba, że nie warto psuć niemieckim klubom znakomitych ostatnio statystyk - i ugościli gości z Portugalii tak, jak tylko Niemcy gościć potrafią. Pozwolili Ghilasowi strzelić trzeciego gola i to FC Porto awansowało do 1/8 finału. To naprawdę godne podziwu:)

Taki sam wynik padł w Razgradzie, gdzie Łudogorec w ostatnich minutach spotkania uratował remis i awans - kosztem Lazio Rzym. W pierwszym meczu Bułgarzy sprawili niespodziankę, bo na wyjeździe pokonali rzymian 1:0. Włosi wciąż jednak przez ekspertów byli traktowani jak faworyci i pojechali na rewanż z dużą dozą pewności siebie. Gol w 19. sekundzie meczu (!!!) tylko utwierdził piłkarzy Lazio w przekonaniu, że ten mecz będzie spacerkiem. Gdy na 2:0 wynik podwyższył Perea, Włosi zaczęli witać się z gąską. Zdecydowanie za wcześnie. Dwa gole Bułgarów i remis 2:2 na 10 minut przed końcem oznaczał koniec marzeń Lazio (gol na 2:2 to istne kuriozum!). Jednak od czego jest Klose? Niemiecki napastnik z Polski podwyższył wynik na 3:2 i na kilka minut przed końcem to Włosi bylo w 1/8 finału. Ale desperackie wrzucenie piłki w okolice pola karnego Lazio, sprytne trafienie Quixady i to Łudogorec cieszy się dziś z awansu.

Masę kontrowersji i emocji wzbudził również mecz Tottenhamu z Dnipro Dniepropietrowsk. Pierwszy mecz to zwycięstwo Ukraińców u siebie 1:0. W rewanżu, tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie, gola strzeliło Dnipro (Zozulya) i Tottenham musiał strzelić 3 gole (bez straty kolejnych), żeby awansować. No i udało się, choć wielu obserwatorów uważa, że winę za to ponosi przede wszystkim sędzia, który usunął strzelca gola Zozulyę za rzekome uderzenie w twarz Vertonghena. Po obejrzeniu paru powtórek stwierdzam, że Zolulya przynajmniej wykonał ruch głową w kierunku głowy przeciwnika, jakby chciał go uderzyć. Tamten wykorzystał okazję i fiknął jakby trafił go centralnie Mike Tyson. Arbiter pokazał czerwoną kartkę Ukraińcowi jednak słusznie, bo przepisy pozwalają karać za sam zamiar, ale sam rzekomo poszkodowany powinien obejrzeć przynajmniej żółtą kartkę za symulowanie. Osłabione Dnipro nie przetrwało naporu zdeterminowanego Tottenhamu, straciło 3 gole (dwa trafienia Adebayora) i odpadło z Ligi Europejskiej.

...

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 0:0. Mecz przerwany po 45 minutach. Walkower 0:3 dla Jagiellonii
autor: footballbloger Sasin

Nie tak miała wyglądać relacja z meczu z Jagiellonią.
I chyba nikt się nie spodziewał, ze mecz przy ul. Łazienkowskiej potrwa tylko 45 minut.
No ale cóż mleko się rozlało.
Ale przyznaję, ze czytając wszelakie komentarze "oburzonych" i "wiedzących co powinno się zrobić" ręce opadają.
Ale o tym za chwilę.

O samych pierwszych 45 minutach nie warto pisać. Poziom meczu z obu stron był tak żenująco niski, że już za samo to należało przerwać mecz a kibiców przeprosić i odesłać do domu.
Swoja drogą tak na marginesie to może jest rozwiązanie. Jak mecz będzie chujowy to jakiś delegat wkroczy i zakończy spotkanie po 45 minutach by nie wkurzać kibiców. Coś takiego by się na pewno przydało w meczu Lechia Wisła:)

No ale to co najistotniejsze nie działo się na murawie a na trybunach.
Choć całość można podsumować tekstem Kazika:
"Stało się, stało się, to co miało się stać"

I można powiedzieć, że krótka aczkolwiek treściwa awantura na trybunach Legii jest pokłosiem bardzo wielu rzeczy, o których pisałem wielokrotnie. No ale w niektórych kwestiach jakoś nie znalazły zrozumienia moje kwestie.

Ale tak by pewne rzeczy usystematyzować.
Generalnie zaczęło się od tego, że kibice Legii wywiesili skradzioną kibicom gości flagę do góry nogami. Jak udało im się ja w ogóle wnieść na stadion to już pozostanie słodka tajemnicą ochrony, o której też za chwilę.
To wkurzyło cześć kibiców gości, choć jak podkreślają co niektórzy chodziły słuchy, że ta akcja kibiców z Białegostoku była planowana.
Generalnie goście zaczęli rzucać petardami w sektory kibiców Legii, i szarpać się z ogrodzeniem, przy całkowicie biernej postawie ochrony.
Dobrze, że na ten mecz powiększono strefę buforową na trybunie południowej (niestety kosztem wygonienia stamtąd kibiców Legii, którzy mieli karnety na te miejsca) bo pewnie więcej petard sięgnęłaby celu.
A tak chyba tylko kilka.

Mirosław Starczewski, wiceprzewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa, delegat PZPN:

"Jestem zażenowany. To, co zobaczyłem, to dramat. Panika, przerażenie. Jedna petarda wybuchła tuż przy dziewczynce, której od razu była potrzeba pomoc lekarza. Pseudokibice Jagiellonii sprowokowali sytuację. Rzucali petardy, wyłamali 2,5-metrowy płot. Pseudokibice Legii opuścili swój sektor i wtargnęli na ten dla gości. Mało brakowało, a ludzie z Białegostoku musieliby skakać z trybuny, żeby uniknąć konfrontacji z osiłkami."

I Inny wpis kibica

tom, 04.03.2014 10:23 - *.play-internet.pl

Chciałbym zauważyć, że Jaga postanowiła wyłamać bramy również na zachodnia trybunę. Ja byłem na 123 i mało brakowało a kilkudziesięciu kibiców Jagielloni wdarłoby się przez bramy i tam. Nie wiem czemu nikt o tym nie mówi, ze jaga szturmowała nie tylko bramkę na trybunach, ale przede wszystkim bramy pod trybunami. jeszcze chwila i vipy miały by niemiłą niespodziankę...

Zobacz pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 06.03.14 o godzinie 06:39
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Bo szkocka była za mocna, czyli sabotaż Nawałki
Ja dziś bardzo krótko o meczu ze Szkocją. Bo tu nie ma się za bardzo o czym rozpisywać. Selekcjoner Nawałka powołania śle na lewo i prawo, bo niby chce testować, próbować. I świetnie. Tylko jeśli chciałby naprawdę testować, to nie robiłby zmian pod koniec drugiej połowy! Trzeba było sobie jasno powiedzieć: wynik w meczu ze Szkocją nie ma żadnego znaczenia. Próbujemy nowych rozwiązań. I wtedy liczne powołania zawodników, którzy mają udowodnić swoją przydatność do zespołu mają sens. Wpuszczanie ich na ostatnie minuty nie ma ŻADNEGO SENSU. Nawałka się zagrzał. To nie wróży dobrze, niestety.

Już nawet moje różowe okulary i racjonalne podejście związane z oceną trenera po wynikach meczów o stawkę zaczyna mnie irytować. Dlaczego? Bo tracę cierpliwość do Nawałki już teraz! Wygląda na to, że to nie jest selekcjoner, który zrobi coś z naszą reprezentacją. Mecz ze Szkocją:

a) potwierdził wszystkie, znane ogólnie, problemy i słabości naszej reprezentacji,

b) nie przyniósł żadnych pomysłów na naprawienie tego stanu rzeczy.

Bo czego się dowiedzieliśmy? Że Peszko nie nadaje się do reprezentacji? Że nie powinni w niej grać Brzyski, Szukała czy Sobota? To już wiedzieliśmy wcześniej. Że mamy dobrego bramkarza? Też mi odkrycie. Że Glik i Szukała nie mogą grać razem, bo są za wolni? Niemożliwe... Że Krychowiak jest dobry tylko w destrukcji? No ba! Że nie mamy porządnego rozgrywającego? Że Obranik ma niezły strzał z lewej nogi? Pół Europy zdaje sobie z tego sprawę. Że Milik potrzebuje kilku okazji, żeby strzelić gol? Też mi odkrycie. I tak dalej, i tak dalej...

Niczego nowego się nie dowiedzieliśmy po tym meczu. Niczego.

A teraz wrócę do wątku, poruszonego na samym początku. Nawałka powołał masę ludzi na ten sparing. SPARING! Dlaczego z nich nie skorzystał w meczu? Dlaczego ich nie sprawdził? Jak napisałem - wynik od początku trzeba było uznać za sprawę drugorzędną. Kibice by zrozumieli. Porażka w meczu, gdzie pół składu zmienia się w przerwie, nikogo by nie zaskoczyła, nie zmartwiła. Bo selekcjoner szuka i weryfikuje. A co teraz ma Nawałka?

Ma porażkę, ma mokre gacie i zero zweryfikowanych w warunkach meczowych nowych graczy. Bo sorry, ale nie uważam, żeby wpuszczenie w 75. minucie meczu Robaka i Polanskiego, w 82. Teodorczyka, w 88. Jodłowca i w 90. Komorowskiego cokolwiek dało. Nie dało ani reprezentacji, ani selekcjonerowi. Owszem, zawodnik może wejść i w 90. minucie i strzelić gola - ale bądźmy szczerzy, to są wyjątki. I NIC to mimo wszystko nie mówi trenerowi. Poza tym, że w tym przypadku miał fart, inaczej zwany trenerskim nosem.

Nawałka nie miał farta.

...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Do przyjaciół kiboli

Przyjaciele kibole!

Jako kulturalny człowiek nie użyję w tym liście żadnego wulgaryzmu, ale mam nieukrywaną nadzieję, że zrozumiecie, co tutaj piszę. Jeśli nie wszyscy, to może choć część z was zrozumie i przetłumaczy kolejnym. Zrozumienie tych kilku słów nie powinno nastręczać zbyt wielu problemów, napiszę najprościej, jak się da. Bez zdań wielokrotnie złożonych i bez wykorzystywania wyrazów, których znaczenie musielibyście sprawdzać w słownikach (choć prędzej w wyszukiwarkach).

Mój list będzie krótki i zwięzły. I na koniec tego wstępu: piszę w imieniu własnym. Wyłącznie. Choć jestem przekonany, że wyrażam nie tylko moje opinie.

Odejdźcie. Dajcie sobie spokój. Przestańcie. Odpuśćcie sobie. Nie niszczcie futbolu, bo to jest zbyt piękna gra, żeby tak ją traktować. Nie demolujcie stadionów, bo to obiekty nie tylko dla was i wybudowane nie tylko za wasze pieniądze.

Tłuczcie się. Bijcie się między sobą. Nabijajcie sobie guzy, podbijajcie oczy. Łamcie sobie ręce i co tylko chcecie. Naparzajcie się. Pięściami, kijami, łomami, kamieniami - czym chcecie. Rzucajcie petardy. Podkradajcie sobie flagi. Zdobądźcie nawet broń palną i strzelajcie do siebie. Możecie się nawet pozabijać. Ale róbcie to tam, gdzie nie zagrażacie tym ludziom, którzy na mecz idą po to, żeby obejrzeć dobre widowisko i kibicować swojej drużynie.

Kibicować. To słowo-klucz, które rozumiecie na opak. Kibicowanie nie polega na demolowaniu trybun, bójkach na stadionie, łamaniu prawa. Kibicowanie polega na wspieraniu piłkarzy swojego klubu oraz wspieraniu tego klubu w ogóle. Jak się ma do tego wspierania rozwalanie własnego stadionu? Jak się ma do tego narażanie rzekomo swojego ukochanego klubu na wielotysięczne kary finansowe, na zamykanie stadionu, na ponoszenie gigantycznych kosztów waszego wandalizmu? Czy dbacie o swoje kobiety bijąc je, wyrywając im ręce czy nogi?

Wiem, że czujecie się niezrozumiani. Wielokrotnie jesteście biedni. Sfrustrowani. Macie za mało pieniędzy lub za mało okazji, żeby dać się wyszumieć hormonom, które w was buzują. Rozumiem, że potrzebujecie być w stadzie, słuchać jednego przywódcy, który mówi wam, co macie robić. Że musicie być wojskiem, musztrowanym, szkolonym, tresowanym. Że jedynym waszym marzeniem jest to, żeby machać rączkami tak, jak pokaże wam jeden czy drugi prowodyr. Że lubicie być zwyczajną masą, sterowaną przez innych. Ale czy naprawdę celem waszego życia jest słuchanie i wykonywanie rozkazów?

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dziś tak trochę nietypowo - zapraszam do wzięcia udziału w sondzie na FootballBlog.pl.
Jakie nagrody chciałbyś wygrywać w konkursach FootballBloga?
Są różne opcje do wyboru. Zapraszam, już niedługo sporo konkursów z nagrodami:)

Weź udział w sondzie
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Bayern Monachium pobił rekord Bundesligi
Bayern Monachium bezlitośnie prze po kolejny tytuł mistrza Niemiec w stylu godnym legionów starożytnego Rzymu. Rozbija po drodze wszystkie przeszkody i bije następny rekord - tym razem w ilości kolejnych zwycięstw. 6:1 z Wolfsburgiem oznacza szesnasty (!!!) z kolei ligowy triumf podopiecznych Pepa Guardioli. W tym sezonie Bayern ma już 20 punktów przewagi (pod warunkiem, że dziś swoje spotkanie wygra Borussia Dortmund) nad drugim w tabeli klubem Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i Piszczka. Jeszcze ze 3 kolejki i Monachium będzie mogło oficjalnie cieszyć się z kolejnego mistrzostwa Niemiec. To dziś bez wątpienia najlepszy klub świata.

Oto historyczna seria Bayernu Monachium - wszystko wskazuje na to, że na 16 kolejnych zwycięstwach się nie skończy...

19.10.2013: Bayern Monachium - Mainz 4:1
26.10.2013: Bayern Monachium - Hertha Berlin 3:2
2.11.2013: Hoffenheim - Bayern Monachium 1:2
9.11.2013: Bayern Monachium - Augsburg 3:0
23.11.2013: Borussia Dortmund - Bayern Monachium 0:3
30.11.2013: Bayern Monachium - Eintracht Brunszwik 2:0
7.12.2013: Werder Brema - Bayern Monachium 0:7
14.12.2013: Bayern Monachium - HSV 3:1
24.01.2014: Borussia Moenchengladbach - Bayern Monachium 0:2
29.01.2014: VfB Stuttgart - Bayern Monachium 1:2
2.02.2014: Bayern Monachium - Eintracht Frankfurt 5:0
8.02.2014: Nuernberg - Bayern Monachium 0:2
15.02.2014: Bayern Monachium - Freiburg 2:0
23.02.2014: Hannover 96 - Bayern Monachium 0:4
1.03.2014: Bayern Monachium - Schalke 5:1
8.03.2014: VfL Wolfsburg - Bayern Monachium 1:6

Podsumowując:

16 meczów
16 zwycięstw - 0 remisów - 0 porażek
stosunek goli: 55 strzelonych i tylko 8 straconych
połowa z tych meczów kończyła się zwycięstwem Bayernu 3 i więcej golami



Oczywiście...

Zobacz gole z meczu Wolfsburg - Bayern 1:6 oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Spacerek Bayernu i Atletico, pokazał się Fabiański
Bayern z wielkim spokojem awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Dwubramkowa zaliczka z pierwszego meczu oraz wizerunek najlepszej drużymy klubowej świata wystarczyły w zupełności na to, żeby pozbawić Arsenal jakichkolwiek nadziei na coś więcej niż remis w tym spotkaniu. Bawarczycy przeważali, ale nie forsowali przesadnego tempa. Zmarnowali kilka sytuacji, ale trzeba jasno powiedzieć: Łukasz Fabiański był w wybornej formie. Wybronił niemal wszystko, łącznie z rzutem karnym. Stracony gol obciąża konto fatalnej defensywy Arsenalu - najpierw Ribery ograł Gervinho JAK DZIECIAKA, Schweinsteiger wbiegł sobie w pole karne jak na treningu, dostał świetne podanie i zanim obrońcy z Londynu zorientowali się w ogóle w sytuacji, reprezentant Niemiec sprytnym strzałem pokonał Polaka.

Poza tą sytuacją Fabiański spisywał się doskonale i po prostu musi odejść z Arsenalu. Nie może zawodnik tej miary gnuśnieć na ławce rezerwowych, bo skończy jak Tomasz Kuszczak, o którym dziś już praktycznie nikt nie pamięta. Podobno Łukasza chce zatrudnić FC Basel - co nie byłoby złym pomysłem, bo Szwajcarzy to przecież regularni uczestnicy Ligi Mistrzów.

Za to w drugim meczu byliśmy swiadkami upadku AC Milan. To już chyba koniec drużyny, która jest bezpośrednim spadkobiercą tego WIEKIEGO Milanu sprzed lat. Formuła się wyczerpała, trener Clarence Seedorf (o ile pozostanie na stanowisku) będzie musiał wymyślić coś zupełnie innego. Rozkapryszone gwiazdy (Balotelli, Kaka, Robinho, Essien) nie są w stanie dobrze grać w Serie A (dziesiąte miejsce), więc nic dziwnego, że i Liga Mistrzów okazała się zbyt wymagająca.

Trochę żal patrzeć teraz na Milan, ale przecież nic nie trwa wiecznie. Dziś na topie jest Bayern Monachium - i nikt nie wie, jak długo na nim pozostanie. Chwilę temu rządziła Barcelona, teraz gra dużo słabiej i już nie jest faworytem ani do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii, ani wygrania Ligi Mistrzów (pewnie wciąż mając w głowie 0:7 z Bayernem w półfinale LM w sezonie 2012/2013).

...

Zobacz wszystkie gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Obejrzałem "Mundial. Gra o wszystko" - było warto. Polecam!
No dobrze - jak zapowiedziałem, tak zrobiłem. Obejrzałem film "Mundial. Gra o wszystko", czyli dokument o czasie, kiedy w stanie wojennym polski futbol, na przekór wszystkim i wszystkiemu, osiągnął jeden ze swoich największych sukcesów. Trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii w 1982 roku. Nieprawdopodobna historia, dziś, w okresie względnego dobrobytu, całkowicie nie do powtórzenia. Ale ten film to nie tylko gole i kulisy przygotowań reprezentacji do hiszpańskiego mundialu. To również historia ludzi, którzy w okresie stanu wojennego zostali internowani za to, że działali na rzecz wolnej Polski, w "Solidarności". Jak oni traktowali tamte mistrzostwa? Czy je w ogóle mogli oglądać? Dlaczego niektórzy z nich bojkotowali mundial?

To dla dzisiejszych młodych ludzi zamierzchła historia. Stan wojenny i mistrzostwa świata w Hiszpanii. Ile to już lat minęło? Czas był straszny, komunizm, bieda, puste sklepy, kartki, kolejki po wszystko. Piłka nożna (zresztą zgodnie z planami partii sprzed wielu lat, wdrażanymi cholernie konsekwentnie w życie) stanowiła jedną z niewielu rozrywek mas robotniczo-chłopskich. Futbol miał być tą odskocznią, która pozwoli biednym ludziom zapomnieć o szarzyźnie codzienności. I tak było. Piłka wzbudzała emocje i namiętności, nawet w tym ponurym okresie, kiedy na ulicach polskich miast pojawiły się czołgi.

Na szczęście świat pozwolił nam zagrać na tym mundialu. Co wcale nie było takie oczywiste, bo przecież stan wojenny to dla FIFA ewidentny powód zawieszenia każdej reprezentacji. Na szczęście się udało. W eliminacjach pokonaliśmy rywali (zwłaszcza triumfy nad Niemiecką Republiką Demokratyczną miały swoje znaczenie i drugie dno) i mogliśmy cieszyć się z awnsu. Do dziś pamietam, jak na Stadionie Śląskim w Chorzowie chyba najmniejszy na boisku Andrzej Buncol głową strzelił zwycięską bramkę, a podczas rewanżu w Lipsku szalał niezapomniany Włodzimierz Smolarek.

Nikt nie chciał z nami grać przed mistrzostwami świata.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jeszcze emocje czy już zwykłe chamstwo?
Jakiś czas temu, podczas meczu Premier League pomiędzy Hull i Newcastle miał miejsce incydent. Stojący przy linii bocznej, w swojej dozwolonej strefie, trener gości Alan Pardew został po chamsku odepchnięty przez zawodnika Hull, Davida Meylera (who, the fuck, is David Meyler?). Zrządzenie losu sprawiło, że trener stał akurat na drodze panu piłkarzowi, który wybiegł poza boisko w pogoni za piłką. Co zrobił trener Pardew? Zagotował się. Bo każdy w takiej sytuacji by się zagotował. I jak piłkarz Meyler wracał na boisko, Pardew podszedł do niego i bęc! go z baśki w okolice podgardla. Wywiązała się karczemna awantura, piłkarz dostał chyba żółtą kartkę za to, a trener wyleciał na trybuny. I nie warto by było o tym w ogóle pisać, gdyby nie rażąca niesprawiedliwość.

Zrobiła się mała afera i Football Association zareagowała. Nałożyła na trenera karę w wysokości 60 tysięcy funtów oraz zakaz przebywania na ławce rezerwowych podczas siedmiu kolejnych meczów swojej drużyny (Newcastle) z zastrzeżeniem, że podczas trzech pierwszych meczów W OGÓLE nie może go być na stadionie. Żeby było weselej, klub ukarał go grzywną w wysokości 100 tysięcy funtów.

Można powiedzieć - kara drakońska, ale słuszna. I nawet mógłbym się z tym zgodzić, gdyby nie pewien mały drobiazg: Pardew został po chamsku zaatakowany przez wypełnionego testosteronem piłkarza. Zareagował tak, jak pewnie większość z nas by zrobiła. Został ukarany. Ale, do chuja najjaśniejszego, dlaczego ŻADNEJ kary nie dostał Meyler, który sprowokował całe zajście i jako PIERWSZY naruszył godność cielesną trenera?! Jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Jak można w takiej sytuacji piłkarza zostawić bez żadnej kary, choćby finansowej? On musi wiedzieć, że takie zachowanie jest niedopuszczalne. I że nikt bezkarnie nie może atakować trenera czy innej osoby na stadionie.

Pozornie podobna, ale jednak zupełnie innego typu sytuacja miała ostatnio miejsce podczas meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Inna, ale jakże symptomatyczna: otóż...

Zobacz filmik i zdjęcia oraz pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 14.03.14 o godzinie 06:36



Wyślij zaproszenie do