Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Najciekawsze sytuacje i gole z meczu Steaua - Legia 1:1
Wrzucam na szybko skrót wideo z tego meczu, szczegółowej analizy dokona jak zwykle kolega Sasin. Legia wywiozła niezły wynik z Bukaresztu, choć sam mecz był dość dziwny - mistrz Polski mógł spokojnie przegrać go kilkoma bramkami, ale również mógł wygrać 2:1 (sędzia nie uznał drugiego gola Koseckiemu).

Najważniejsze, że sprawa awanasu jest otwarta i podczas rewanżu w Warszawie możemy spodziewać się dużych emocji.

Zobacz skrót z tego meczu
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Steaua Bukareszt - Legia Warszawa 1:1
by Sasin, FootballBlog.pl
Na ten moment w Legii czekano od dawna. Klub z Łazienkowskiej przystąpił do ostatniej fazy walki o Ligę Mistrzów.
Niby już plan minimum został wykonany, bo Legia zapewniła sobie grę w fazie grupowej Ligi Europejskiej, ale Liga Mistrzów to Liga Mistrzów.
By pokonać ten ostatni etap trzeba w dwu meczu wygrać rywalizację ze Steauą Bukareszt. A to już nie będzie walka z pół amatorami z Walii czy przeciętniakami z Molde. Mistrz Rumunii to może nie jest Real, Bayern Monachium czy MU ale to nie jest drużyna słaba. Ale też jest drużyna absolutnie w zasięgu mistrzów Polski.

Pierwszy becz został rozegrany w Bukareszcie i co już stało się w tym sezonie w pucharach normą w meczach wyjazdowych Legia rozgrywa bardzo słabą pierwszą połowę, w której liczy na Dusana Kuciaka a w drugiej połowie próbuje zadać decydujące ciosy lub odrabiać minimalne straty.
Tak tez było i tym razem.

Legia w meczu ze Steaua zagrała w składzie:

12. Dusan Kuciak - 25. Jakub Rzeźniczak, 3. Tomasz Jodłowiec (27' 28. Łukasz Broź), 2. Dossa Junior, 14. Jakub Wawrzyniak - 37. Dominik Furman, 21. Ivica Vrdoljak - 18. Michał Kucharczyk (75' 33. Michał Żyro), 32. Miroslav Radović, 20. Jakub Kosecki - 9. Marek Saganowski (81' 13. Wladimer Dwaliszwili)

Ławka rezerwowych: 84. Wojciech Skaba, 28. Łukasz Broź, 17. Tomasz Brzyski, 7. Henrik Ojamaa, 33. Michał Żyro, 13. Wladimer Dwaliszwili, 23. Helio Pinto

Trener Urban pewnie do ostatniej chwili zastanawiał się jak zestawić linię obrony i ostatecznie zdecydował się na najgorszy wariant z możliwych, mianowicie na środku defensywy ustawił Dossę Juniora i Tomasza Jodłowca.
Niestety Jodłowiec o ile coraz jest całkiem niezły na pozycji def. pomocnika o tyle na stoperze jest bardzo słaby. A przy nim dość niepewny Dossa Junior powoduje, że takie ustawienie jest bardzo groźne.
Na szczęście wydarzenia boiskowe zmusiły trenera do skorygowania tego ustawienia, choć kosztem kontuzji Jodłowca.
W ataku trener Urban tez w końcu darował sobie grę na notorycznie nieprzydatnego Dwaliszwilego.

Jak napisałem na wstępie Legia tradycyjnie wyjazdowy mecz w europejskich pucharach zagrała słabo. Mnożyły się straty, także niewymuszone. Dużo niedokładności. Bardzo słabo i to przez cały mecz grał Ivica Vrdoljak.
I od pierwszej minuty to gospodarze prowadzili grę, rozgrywali. Legia jakby wystraszona, przygaszona głownie biegała za piłką.
Już w 2 minucie Adrian Popa przedarł się lewym skrzydłem i niemalże z narożnika boiska wrzucił piłkę w pole karne, ale Dusan Kuciak pewnie ją złapał.
W 4 minucie dla odmiany z drugiej strony rajdem popisał się Cristian Tanase ale jego wrzutkę wybili obrońcy Legii.
Legioniści pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 6 minucie, kiedy to po rozegraniu w środku boiska piłkę otrzymał Miroslav Radovic, który od razu podał do wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Koseckiego.
Podanie jednak było ciut za lekkie i obrońca gospodarzy zdołał wybić piłkę spod nóg skrzydłowemu Legii.
W 7 minucie znów zaatakowali gospodarze. Iasmin Latovlevici dostał znakomite prostopadłe podanie od Tanase w pole karne, ale Kuciak okazał się szybszy i zażegnał niebezpieczeństwo.
W 11 minucie kolejne rozegranie piłki przed polem karnym i błąd obrony Legii skutkowało świetnym prostopadłym podaniem do Federico Piovaccariego, ale przegrał on pojedynek sam na sam z Kuciakiem.
Mecz nieustannie toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy na nic nie pozwalali legionistom. A kiedy ci byli przy piłce momentalnie doskakiwali do nich piłkarze Steauy, nie pozwalając na rozegranie piłki i zmuszając do kolejnych błędów.
Na szczęście dla Legii długimi fragmentami mimo prowadzenia gry i optycznej przewagi z tego ataku pozycyjnego nic nie wynikało.

W 24 minucie...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pała, pała i pała, czyli kolejny niezdany egzamin z Ligi Mistrzów
Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2 (el. Ligi Mistrzów, 27.08.2013)

Na początek kibole. Najpierw mnie zaskoczyli pozytywnie - serce dla UEFA (nawet biorąc pod uwagę, że skrót został mniejszymi literami zupełnie inaczej rozwinięty) to był świetny pomysł i zrobiony z klasą. Czyli można? Można. Niestety, chwilę później kibole pokazali swoje prawdziwe oblicze, odpalając mnóstwo rac. Napiszę wprost - to sabotowanie klubu. Tak nie zachowują się prawdziwi kibice, którzy wiedzą, że ich klub jest na cenzurowanym, że ma i będzie miał spore kary finansowe. To idiotyczne - teraz UEFA zamknie im pewnie nie tylko jedną trybunę, ale cały stadion. I znów odezwą się głosy o bezsensie zbiorowego karania. Ale ci ludzie sami się o to proszą! Cała trybuna za bramką niemal płonęła od tych rac. Tacy kibole nie zasługują na Ligę Mistrzów.

Jeszcze jak czytam komentarze typu "Niesamowita oprawa kibiców Legii" albo "wiesz, najfajniejsze w tym wszystkim, że mimo porażki kibice po raz kolejny nie zawiedli. Dla mnie mega opcja:)", to ręce opadają. Kurwa mać, czy ci ludzie nie mają mózgów?!

Teraz kilka słów o meczu. Od razu uprzedzam - nie będę się pastwił nad piłkarzami Legii Warszawa (poza może paroma wyjątkami). Co prawda po raz kolejny przeżyłem wielkie rozczarowanie brakiem awansu polskiej drużyny do Ligi Mistrzów, ale bądźmy dorośli - to już 18 lat, można się było choć trochę przyzwyczaić. Mamy swego rodzaju status quo w tej materii.

Nie będę również szczegółowo analizował spotkania, skupię się na kilku sprawach, które już zasygnalizowałem w komentarzu kolegi Minusa - dodam, że moim zdaniem komentarzu bardzo ostrym, ale i trochę niesprawiedliwym.

Dla mnie Legia przegrała ten dwumecz nie na początku drugiego spotkania, kiedy to w 10 minut straciła dwa gole (po jakich błędach!). Uważam, że mistrz Polski nie awansował do Ligi Mistrzów, bo w drugiej połowie rewanżu ze Steauą Bukareszt nie stworzył sobie ANI JEDNEJ (oczywiście poza golem Rzeźniczaka w ostatniej minucie) sytuacji podbramkowej, z której mógłby paść gol. Ani jednej, podkreślam to z całą mocą. Pomijam strzał głową Saganowskiego, bo sędzia gwizdnął spalonego (do tego również jeszcze wrócę).

Nie można myśleć o wygraniu meczu, jeśli nie stwarza się sytuacji podbramkowych. W drugiej połowie Legia nie miała żadnego pomysłu na zagrożenie bramce Steauy. No żadnego. Powolne rozgrywanie wszerz boiska, totalnie bezprodukrywne szarpanie się na skrzydłach (w czym brylowali Kosecki i Bereszyński) i fatalne (FATALNE!!!) dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. Czy Urban nie widział, że 99% centr Furmana było złych? Jak można było nie zareagować?

Mam problem z Koseckim, bo większość komentatorów uznała go za najlepszego zawodnika w drużynie Legii w tym meczu. Moim zdaniem jest to błędna opinia. Fakt, chłopak walczył, próbował, szarpał, był faulowany - ale co z tego? Jaki efekt przyniosły te jego rajdy? Czy stworzył jakieś zagrożenie pod bramką rywala? W drugiej połowie lepiej pokryty już w zasadzie niczego nie pokazał.

Muszę, po raz już nie wiem który, wrócić do kwestii spalonych. Jestem jak najdalszy od spiskowej teorii dziejów, ale:

...

Zobacz gole, oprawę kibiców i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dobra gra, wynik zły, Brazylia nie dla nas
Szkoda. To pierwsze parlamentarne słowo, jakie przychodzi mi do głowy po meczu Polski z Czarnogórą. Remis 1:1 wobec zdecydowanych zwycięstw Anglii i Ukrainy oznacza, że mundial w Brazylii nasi reprezentanci obejrzą sobie w telewizji. Szkoda awansu, szkoda tego remisu, szkoda niewykorzystanych sytuacji i szkoda, że na boiskach piłkarskich wciąż nie ma możliwości weryfikacji decyzji sędziów, bo przynajmniej dwa razy pomylili się w kluczowych momentach. Ale liczy się wynik i brak awansu. Jak dla mnie oznacza to, że selekcjoner Waldemar Fornalik powinien przestać pełnić tę funkcję.

Co można napisać o spotkaniu z Czarnogórą? Na gorąco tyle, że gra dużo lepsza niż wynik. Wreszcie nie bolały mnie zęby, kiedy patrzyłem na polską reprezentację. Był pomysł na grę, dobrze wprowadzili się do kadry nowi zawodnicy - Klich, Zieliński, Sobota czy Szukała. Była walka, wyprzedzanie rywali, były dobre akcje, emocje i sytuacje podbramkowe.

Były jednak również mankamenty. Przede wszystkim w defensywie (raz pomylił się Boruc), czego efektem była bramka dla rywala w 11. minucie. Fatalne ustawienie w obronie, błąd Glika i gol. Ale co ważne, nasi reprezentanci szybko odpowiedzieli - błąd defensywy czarnogórskiej, Lewandowski wymanewrował dwóch obrońców i strzelił nie do obrony. Później, już do końca, Polacy mniej lub bardziej udatnie atakowali, a rywale bronili się i wyprowadzali czasem kontry. Wynik się nie zmienił, choć powinien.

Daleki jestem od obwiniania sędziów za brak zwycięstwa Polski nad Czarnogórą. Ale faktem jest, że w przynajmniej jednej sytuacji, która mogłaby się okazać kluczową, arbitrzy się pomylili. Zamiast podyktować rzut karny za faul na Sobocie, odgwizdali pozycję spaloną, chyba Błaszczykowskiego. Ewidentny błąd, który wypaczył wynik spotkania. Wiem, że karny to jeszcze nie gol, ale dlaczego Polska została pozbawiona szansy na podwyższenie wyniku?

Przez błąd sędziego. Który to już taki błąd? Ile jeszcze ich musi być, żeby FIFA i UEFA poszły po rozum do głowy?

Kilku piłkarzy zasługuje...

Zobacz gole i komentarz po meczu
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Najgorsze uczucie
Co było najgorsze w meczu Polski z Czarnogórą...? Wynik? Nie, choć faktycznie zamknął nam drogę do Brazylii. Gra Polaków? Nie, bo była całkiem dobra. Brak skuteczności? Nie, ale naprawdę mogła irytować. Odgwizdanie spalonego zamiast karnego na Sobocie? Nie, choć moja nienawiść do sędziego w tamtej chwili była niewyobrażalna. Błędy w obronie? Nie, bo bardzo ofensywne ustawienie reprezentacji Polski bardziej narażało nasz uszczuplony blok defensywny na ataki dobrych technicznie rywali. Najgorsze było to, co nastąpiło w ostatnich sekundach spotkania.

Najgorsze było to, że ograbiono mnie z radości. Że ten wybuch euforii po golu Błaszczykowskiego sędzia boczny (który wcześniej mylił się na potęgę) zamienił w stek przekleństw i takiego rozczarowania, że nawet nie potrafię tego wyrazić. Fatalny asystent głównego arbitra, który wcześniej dwukrotnie widział wyimaginowane pozycje spalony w korzystnych sytuacjach dla naszych, nagle doznał olśnienia i podjął słuszną decyzję. Ale ta decyzja wkurwiła mnie niemiłosiernie. Bo przecież padł gol w ostatnich sekundach, gol dla naszych, gol dający zwycięstwo, trzy punkty i wciąż jakieś tam szanse na awans na mundial w Brazylii. Gol po pięknej akcji. Gol, który wprawił w euforię nie tylko kilkadziesiąt tysięcy ludzi na stadionie, ale na pewno parę milionów przed telewizorami. Sędzia główny już wskazał na środek boiska. By po chwili zmienić decyzję i anulować gola. I sprowadzić kibiców z nieba do piekła.

Nie kwestionuję tej decyzji, bo była słuszna...

Zobacz filmy i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Konkurs rozstrzygnięty, czyli książki wciąż do rozdania
Jakiś czas temu ogłosiłem konkurs. Miałem cztery książki o Robercie Lewandowskim do rozdania, zadałem dość proste pytania. I cóż, chyba jednak pytanie było za trudne, bo przyszła tylko jedna prawidłowa odpowiedź. Następnym razem chyba zadam pytanie typu "Czy Robert Lewandowski jest Polakiem?"... Prawidłową odpowiedź (choć nie bez kłopotów) podał jeden z naszych okazyjnych komentatorów, Wiesiu. Przypomnę, że pytałem o to, ile goli strzelił "Lewy" w sezonie 2012/13 podczas trwania jego serii dwunastu kolejnych meczów ze strzeloną bramką w Bundeslidze. Prawidłowa odpowiedź to 14 goli.

To wszystko oznacza, że mam do rozdania jeszcze trzy wolne egzemplarze książki "Lewy. Sylwetka piłkarza" (autorstwa Natalii Doległo). Nie będzie już żadnego konkursu (czuję tę ulgę, czuję...), po prostu oddam je tym, którzy pierwsi się do mnie w tej sprawie odezwą.

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Komentator Eurosportu po pijaku?
No i zrobiła się mała afera - Tomasz Burnos, jeden z moich ulubionych komentatorów piłkarskich, nagle stał się sławny. A wszystko po tym, kiedy opisywał skróty meczów eliminacyjnych do mistrzostw świata (piątek, 6 września) w sposób wskazujący na wcześniejsze spożycie jakchś środków odurzających (prawdopodobnie alkoholu). Słuchanie pana Tomasza tego wieczoru nie tylko dostarczało wiedzy o oglądanych wydarzeniach, ale również stanowiło wspaniałą rozrywkę:) Jego sposób mówienia, pociąganie nosem, nieoczekiwane pauzy, zaśmiewanie się z własnych żartów, kłopoty z mówieniem - to wszystko stanowiło naprawdę przeuroczą mieszankę.

Niestety, kierownictwo Europsportu nie zna się na żartach. Komentator został zawieszony, o jego losach w najbliższych dniach zadecydują władze kanału. W mediach już ukazały się przeprosiny.

Powiem tak, zupełnie poważnie: Tomasza Burnosa natychmiast powinna przejąć telewizja publiczna i dać mu komentować mecze reprezentacji Polski. Jest to facet, który (jeśli potwierdzi się domysł o alkoholu) lepiej komentuje mecze po pijaku niż Dariusz Szpakowski na trzeźwo. Wniosek nasuwa się sam i jest oczywistością.

Szpakowski musi odejść!

Posłuchaj komentarza Tomasza Burnosa
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Prognoza jedenastki na San Marino
by Minus, FootballBlog.pl
Jutro (czyli de facto dziś, a po dziś wczoraj, przedwczoraj etc. - ważne, ze 10 września 2013) nadejdzie ostatni mecz w eliminacjach, który wygramy. Oczywiście kwestią dyskusji tego meczu będzie ilość strzelonych bramek, ale myślę, że przez 30 minut może być naprawdę ciężko. Kilku zawodników oczywiście nie zagra. Waldemar Fornalik da szansę tym, którzy nie zagrali przeciwko Czarnogórze. Przedstawię teraz swoją prognozę pierwszej jedenastki na ten mecz:

Bramkarz:

Łukasz Fabiański (wieczny rezerwowy Arsenalu) – Mistrz ławek. Człowiek, który jest na zasadzie w reprezentacji. Grają w swoich klubach: Kuszczak, Trela, Słowik czy też Sandomierski, ale lepiej powołać Łukasza. Ma umiejętności, ale nie ma ambicji. Gdyby chciał zmienić klub, już by to zrobił. Lekkim usprawiedliwieniem może być, to, że jak grał w swoim klubie, to wpadek nie zaliczał, ale daleko mu do tej najwyższej formy.

Prawy obrońca:

Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa) – Wawrzyniak kontuzjowany, Boenish jest tragiczny, więc tym pierwszym wyborem będzie Rzeźniczak (chyba, że Wszołek zagra na swojej nowej pozycji lewego obrońcy). Na pewno lepszą perspektywą byłoby powołanie Michała Żyro, który byłby idealny na tą pozycje. Rzeźniczak w Legii grał na prawie wszystkich pozycjach, więc nie będzie miał problemów z dostosowaniem się.

Środek obrony:

Bartosz Salamon (Sampdoria) – Człowiek, który od roku nie grał poważnie w piłkę, jest powoływany w meczu o stawkę. Śmiać się czy płakać? Ale na San Marino powinno wystarczyć. Ten chłopak jest jedną wielką nie wiadomą, bo w sumie pewnie będzie świetnie grał, ale nadal go nie zobaczyliśmy z bardzo wymagającym przeciwnikiem

Artur Jędrzejczyk (Krasnodar) – Najlepszy środkowy obrońca. Nie ma w chwili obecnej lepszego. Na mecz z Ukrainą musi wyjść duet: Glik – Jędrzejczyk. Innego wyboru i rozwiązania na tą chwilę po prostu nie ma. Szybki, dynamiczny i dobrze podłączający się pod pole karne przeciwnika.

Prawy obrońca:

...

Zobacz resztę prognozowanego składu i komentarz Minusa
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

San Marino - Polska, czyli stracony gol jak fetysz
Wygraliśmy z San Marino 5:1 i w zasadzie na tym mógłbym zakończyć ten tekst. Oczywiście nic z tego, kilka słów trzeba naskrobać - bo, mimo wszystko, parę ciekawych rzeczy się wydarzyło i warto o nich wspomnieć. Tych kilka rzeczy to (kolejność przypadkowa): gol dla San Marino, Piotr Zieliński, Paweł Brożek, polska defensywa, podtrzymane szanse na awans do mistrzostw świata. I na tym zamierzam skupić się w swoim komentarzu po meczu z ostatnią drużyną (choć ex aequo z Bhutanem i Wyspami Turks and Caicos) w rankingu FIFA.

Zacznę od gola dla San Marino. Trzy cytaty:

Artur Boruc: "Wstydzę się tej bramki"
Waldemar Fornalik: "Zabrakło czystego konta. Nie powinniśmy stracić tej bramki"
Alan Gasperoni (rzecznik federacji San Marino): "...w meczu z Polską zamierzamy zmazać plamę po tej wysokiej przegranej (0:9 z Ukrainą - przyp. szatanski). W naszym przypadku oznacza to ambitną i pełną poświęcenia grę. Chcemy również strzelić Polsce gola..."

O co chodzi z tym golem? Dla mnie jest to zupełnie niezrozumiała sytuacja. Bo jeśli od biedy nadążam za tokiem myślenia pana rzecznika San Marino (w końcu San Marino nie strzeliło gola od niemal 5 lat, w tych eliminacjach miało czyste konto po stronie zdobyczy bramkowej), o tyle jęki Polaków są dla mnie całkowicie irracjonalne. Nie widzę niczego zdrożnego w straconej bramce, nawet jeśli strzela nam ją San Marino. Zdarza się, taki jest futbol. Ważne, żeby strzelić więcej niż stracić. I to wystarczy.

San Marino strzeliło nam gola po pięknie wykonanym rzucie wolnym i kapitanej główce bankiera Alessandro Della Valle. Fakt, błędy w kryciu w polu karnym były katastrofalne, ale gol zacny i nie ma się czego wstydzić. Najważniejsze, że chwilę później poszła akcja i Błaszczykowski z powrotem wyprowadził Polskę na prowadzenie.

A ten gol to jakiś fetysz się zrobił teraz. Zupełnie niepotrzebnie.

Piotr Zieliński...

Zobacz gole z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kibole Legii, czyli Homo nonsapiens
Patrząc na ostatnie "wyczyny" kiboli warszawskiej Legii we Włoszech dochodzę do wniosku, że to jest jakiś zupełnie odmienny gatunek człowieka. Nie znam łaciny, więc roboczo (i pewnie niegramatycznie) nazwę go "Homo nonsapiens". Czyli, w wolnym tłumaczeniu, człowiek niemyślący. Potocznie można go określić mianem idioty, debila, kretyna czy półgłówka. Jedno jest pewne: kiboli Legii nie można nazwać "kibicami" ani "fanami" tego klubu, bo oni najzwyczajniej w świecie go niszczą. Dosłownie i w przenośni. To są jacyś dywersanci, podesłani przez Lecha czy Polonię.

W głowie mi się bowiem nie mieści, żeby prawdziwi kibice, kilka godzin po ogłoszeniu przez UEFA największej kary finansowej w dziejach Legii (150 tys. euro), zrobili znów dokładnie to samo, za co tamta kara została nałożona! Choć to nie tylko kara finansowa, ale również zamknięcie stadionu Legii na mecz w Lidze Europejskiej z Apollonem Limassol oraz groźba zamknięcia obiektu na jeszcze jeden mecz z zawieszeniem na 5 lat. W obliczu tego, co zrobili kibole, kolejna dotkliwa kara finansowa oraz odwieszenie kary zamknięcia stadionu są tylko formalnością.

A co zrobili kibole Legii we Włoszech?

Odpalili kilkadziesiąt rac przed rozpoczęciem meczu z Lazio. Wszyscy wiedzą, że race są zakazane, a ich odpalanie zakazane. Między innymi za to Legia notorycznie jest karana przez Platiniego i spółkę.
Próbowali sforsować bramki wejściowe Stadionu Olimpijskiego przed meczem z Lazio.
Rzucali odpalonymi petardami we włoskich policjantów.
Próbowali wedrzeć się na tereny Koloseum oraz sforsować ogrodzenie Ołtarza Ojczyzny.
Robili aferę na lotnisku Fiumicino.

Paru jeszcze zatrzymała policja na autostradzie. W sumie zatrzymano 16 osób.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Za co nienawidzę Angela Di Marii
Nie znoszę tego chudego Argentyńczyka. Nienawidzę go wręcz. Z każdym ponownym obejrzeniem jego asysty w meczu z Kopenhagą nienawidzę go coraz bardziej! Nie wiem, jak można w PEŁNYM BIEGU w TAKI sposób zacentrować IDEALNIE na glowę kolegi z drużyny, i się NIE ZABIĆ. Lub choćby się nie przewrócić! Wspaniała asysta Angela Di Marii w meczu Realu Madryt przeciwko FK Kopenhaga w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. Kosmiczna asysta wręcz.

Choć jak się już patrzy na spokojnie, to przecież mógł normalnie zacentrować, po bożemu, klasycznie. Ja rozumiem, że on prawą nogę ma wyłącznie po to, żeby się nie przewrócić w czasie biegu, ale chyba zacentrować nią potrafi? Ale nie, musiał kur... krzyżakiem to zrobić!

Powtarzam: nienawidzę go za to!



Ta asysta miała miejsce 2 października 2013 roku, a mecz Real Madryt - FK Kopenhaga skończył się wynikiem 4:0.

Zobacz tę asystę i pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 03.10.13 o godzinie 16:42
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Fornalik szokuje powołaniami
Desperacja Waldemara Fornalika poraziła mnie. Nawet nie wiem, jak skomentować powołanie do reprezentacji Mariusza Lewandowskiego, Marcina Wasilewskiego, Sławomira Peszko i Grzegorza Wojtkowiaka. Nie wiem, nie rozumiem, jak można brać do kadry na najważniejsze mecze ludzi, z którymi nigdy (Lewandowski, Peszko, Wojtkowiak) czy już od dawna (Wasilewski) się nie współpracowało... O co tu chodzi? Czy naprawdę pan selekcjoner myśli, że ci ludzie dadzą mu awans do mistrzostw świata?

Nie przekonuje mnie tłumaczenie trenera, że to na wypadek, gdyby Krychowiak, Polanski czy Klich zarobili kolejne żółte kartki i nie mogli grać z Anglią. Jak można myśleć, że ludzie, którzy niczego sensownego nie dali reprezentacji (może poza Lewandowskim), kiedy byli w gazie, kiedy grali w dobrych klubach i kiedy byli regularnie powoływani do kadry - że oni teraz poprowadzą nas do triumfu nad Anglią?! Przecież to jakaś irracjonalna historia jest...

Tym niemniej niezmiennie mocno trzymam kciuki za reprezentację Polski w meczach z Ukrainą i Anglią. I wciąż wierzę w awans (choć to równie irracjonalne, co powołania Fornalika).

Oto pełny skład osobowy na najważniejsze mecze (a przynajmniej jeden mecz - ten pierwszy z Ukrainą) w 2013 roku:

...

Zobacz skład i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

To ma być mistrz Polski?!
No i mamy jasną odpowiedź, dlaczego mistrz Polski od siedemnastu lat nie gra w Champions League. Bo nawet w Lidze Europejskiej, na własnym boisku, Legia Warszawa, mistrz Polski, dostaje łomot od beznadziejnie słabego Apollonu Limassol. Z Cypru. I po tej kompromitującej porażce Legia po dwóch kolejkach ma ZERO zdobytych punktów i ZERO strzelonych bramek. Wstyd, żenada, obciach. Nie chce mi się szukać kolejnych określeń dla postawy mistrza Polski. Na stadionie nie było kibiców (kara UEFA) i już słyszę komentarze, że to przez brak dopingu Apollon wywiózł 3 punkty z Warszawy. Słabe to wszystko...

I słabszego rywala już w grupie nie będzie. Zatem marzenia o awansie do kolejnej rundy trzeba odłożyć na półkę z science fiction.

Szkoda słów na opisywanie gry Legii. A co jest najgorsze? Że Legia prowadzi zdecydowanie w Ekstraklasie. Zatem również w najbliższej (i pewnie również w tej dalszej) przyszłości Liga Mistrzów będzie wolna od polskiej myśli futbolowej.

Na koniec optymistycznie: Legia ma tylko 4 punkty straty do lidera grupy:)

...

Zobacz gola z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

"Legła, Legła Warszawa"
Zastanawiam się, czy to już totalny brak trzeźwej oceny sytuacji czy jeszcze tylko chęć wywołania burzy tam, gdzie nie widać nawet skrawka białego obłoczka... Odpaliłem sobie z rana serwis internetowy Przeglądu Sportowego i na stronie głównej napadł na mnie wielki tytuł: "Skandal! Małecki znów stracił rozum". Jako że jestem nieświadomym konsumentem internetu, tytuł na mnie zadziałał. Kliknąłem. Czytam "Patryk Małecki obrażał piłkarzy Legii". Coraz lepiej... Miałem już nadzieję, że będzie mięso, że facet rzucił parę "kurew" i zbrukał honor i cześć któregoś z legionistów. Jakże cieszyła się ta zła część mojego JA! A tymczasem...

...tymczasem chodziło o to, że Patryk Małecki, po meczu, który Wisła wygrała u siebie z Legią, przytulił się do maskotki w postaci smoka i wyśpiewał hymn wszystkich szczęśliwych kibiców, których drużyna wygrała z Legią. Czyli "Legła Warszawa". Zła część mojego JA natychmiast zwinęła manatki, natomiast obudziła się ta zgryźliwa i złośliwa. Co my tu bowiem wyczytać możemy w tym tekście?

"To była chwila zapomnienia. Po zwycięstwie nad Legią Patryk Małecki stracił zdrowy rozsądek".

I dalej:

"Na nagraniu widać, że Małecki doskonale wiedział, jakie są słowa".

Zwłaszcza ten ostatni cytat rozwalił mnie totalnie. Nie wiem, jak wygląda całe nagranie z tego "wydarzenia" (wujek youtube tym razem mnie zawiódł), ale jeśli mnie pamięć nie myli, to słowa tej pieśni nie są specjalnie rozbudowane i skomplikowane, nawet dla takiego "intelektualisty", jak Małecki. Tam bowiem przez cały czas powtarzają się tylko DWA słowa, czyli "legła Warszawa" w układzie:

LEGŁA, LEGŁA WARSZAWA
LEGŁA, LEGŁA WARSZAWA
LEGŁA, LEGŁA WARSZAWA
LEGŁA, LEGŁA WARSZAWA

I tak w kółko. Zatem faktycznie, ciężko jest NIE WIEDZIEĆ, jakie to są słowa. Tym bardziej, że Małecki to znany kibol Wisły Kraków i trudno go posądzać o to, że po meczu z Legią obejmie się ze smokiem wawelskim i na cały głos będzie ryczał "Legia, Legia Warszawa"!

Teraz wrócę na chwilkę do cytatu o chwili zapomnienia...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Peszko popsuł Salamona
Nie, nie chodzi o to, że czteronerkowy Sławomir Peszko zabrał młodego Salamona na piwo i sprowadził na złą drogę. Tym razem zawodnik FC Koeln sfaulował swojego kolegę z reprezentacji na treningu i ten (kolega Salamon, nie trening) najprawdopodobniej będzie musiał opuścić zgrupowanie kadry i tym samym nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecze z Ukrainą i Anglią. Biorąc pod uwagę, że Salamon to jeden z przytomniejszych naszych defensorów, oceniam działanie Peszki jako dywersję i/lub sabotaż.

I po co było go powoływać, tego Peszkę, selekcjonerze Fornalik? Przyjechał, pewnie nawet nie wstanie z ławki rezerwowych, ale obronę już panu wykrusza...

Dziś jeszcze dotarła informacja, że Arkadiusz Milik został odesłany do reprezentacji U-21, która walczy o mistrzostwa Europy oraz igrzyska olimpijskiej w Rio de Janeiro. Bez komentarza.

Pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

To jest skład na Ukrainę?
Który to już nasz "mecz ostatniej szansy"? Nie ma sensu nawet tego liczyć. Ale, tak zupełnie szczerze, wolę takie mecze niż te "o pietruszkę". "Realiści" i wieczni kwękacze już dawno postawili krzyżyk na tej naszej reprezentacji, ale to ich prawo i ich wybór. Ja przestanę wierzyć w awans do mistrzostw świata w Brazylii dopiero wtedy, kiedy stracimy wszelkie nań szanse. Teraz wolę emocjonować się samym meczem. W Charkowie faworyzowana Ukraina postara się wybić podopiecznym Waldemara Fornalika ostatki myśli o Rio de Janeiro. W Warszawie przegraliśmy 1:3. Pora na rewanż.

Oficjalnego składu na to spotkanie selekcjoner jeszcze nie podał, ale z różnych i "dobrze poinformowanych" źródeł wynika, że Polacy wyjdą na boisko w składzie:

...

Zobacz prawdopodobny skład Polski i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zakuta pało, Polaku, zakuta pało!
Zacznę od tego, że czuję się fatalnie. Nie dlatego, że nasi znów przegrali "mecz o wszystko". Choć w zasadzie złe samopoczucie z tego powodu mam. Ale jakoś porażki "Biało-czerwonych" nigdy nie wprowadzają mnie w fatalny nastrój. Jednak tym razem czuję się naprawdę źle. Bo w meczu z Anglią będę zmuszony trzymać kciuki za dumnych synów Albionu. I nie, nie chcę, żeby nasi "godnie pożegnali się z eliminacjami do mistrzostw świata". Nie chcę również, by Polska po raz piewszy wygrała z Anglikami na Wembley. Chcę, żeby nasi zagrali tam kiepsko i dostali baty. Tym samym dołączam do kolegi Sasina i grona kwękaczy. Ale nie dlatego, że źle życzę naszym.

Dlaczego więc chcę, żeby nasi dostali w dupę w Londynie? Bo mam serdecznie dość tego skromnego, nieśmiałego, z przestraszonymi oczkami i w efekcie fatalnego selekcjonera reprezentacji Polski. Może on jest niezłym trenerem ligowym, ale kadra to dla niego o kilka numerów za duży garnitur. I nie chcę, aby po ewentualnym dobrym występie z Anglią, nie daj Boże zwycięstwie, odezwały się w Polsce głosy, żeby jeszcze dać Fornalikowi szansę. Nie, nie i jeszcze raz nie.

Dlatego po raz pierwszy w życiu nie życzę Polakom zwycięstwa w meczu międzypaństwowym. Wstydzę się tego, nie ukrywam. Ale to dla dobra naszej reprezentacji.

Fornalik musi odejść.

A sam mecz? Jak zwykle - ładna porażka. Sam pomysł Fornalika nawet nie był zły - wyjście na pierwszą połowę w składzie wskazującym na grę z kontry. Mało oryginalnie, ale teoretycznie uzasadnione. I do przerwy jakoś to wyglądało. Ukraińcy nie mieli przewagi, nasi dobrze ich powstrzymywali, mieliśmy kilka sytuacji. Po przerwie również. ALE! Najważniejszą rzeczą w takiej grze jest (poza destrukcją) SKUTECZNOŚĆ! Z góry zakładamy przy nastawieniu na kontry, że nie będziemy mieli zapewne zbyt wielu sytuacji podbramkowych. Zatem trzeba BEZWZGLĘDNIE wykorzystać te, które się stwarza.

Polacy nie wykorzystali ŻADNEJ sytuacji podbramkowej. Lewandowski znów spieprzył "dwusetkę" ekspediując piłkę obok bramki strzelając głową z kilku metrów i nie będąc atakowanym przez żadnego z obrońców (wspaniała centra Mierzejewskiego). Po chwili mój KURWA "faworyt", Peszko, w stylu jaki znamy z jego arcykompromitującego występu przeciwko Niemcom (tu można o tym przeczytać) - sam na sam z bramkarzem i strzał w boczną siatkę. Po prostu jak trampkarz. Ale co się dziwić, on ma takie same przestraszone wiecznie oczka, jak Waldemar Fornalik.

Jak się nie strzela, to się nie wygrywa - proste jak cała piłka nożna.

Błąd Wojtkowiaka to...

Zobacz skrót z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Holandia - Węgry 8:1: Tak się gra!
Holandia - Węgry 8:1 (eliminacje MŚ 2014, 11.10.2013)

Cóż można napisać... Holendrzy z przytupem pokazali Węgrom ich miejsce w szeregu. Rzadko padają takie wyniki, kiedy nie gra San Marino czy Liechtenstein. Robin van Persie ustrzelił hat-tricka, a Holendrzy zapewnili sobie udział w mistrzostwach świata w Brazylii. I dobrze, bo grają naprawdę dobry futbol. Myślę, że prawdziwą gratką byłby na mundialu mecz między odwiecznymi rywalami, czyli Holandią i Belgią, która również ma teraz świetny skład.

Szkoda, że nasi zobaczą to jedynie w telewizorach.

Zobacz gole z tego meczu
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Na czym polega problem selekcjonera Fornalika
Ten tekst będzie wyjątkowo krótki. Przeczytałem wywiad z Waldemarem Fornalikiem i już wiem, na czym polega jego problem. I dlaczego, w związku z tym, NATYCHMIAST musi on przestać pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej. We wspomnianym wywiadzie (Gazeta Wyborcza, 14.10.2014) całkiem niezły (wydawać by się mogło) trener wypowiada zdanie, które CAŁKOWICIE dyskwalifikuje go jako szkoleniowca drużyn starszych niż trampkarze młodsi. Dla podkreślenia, iż nie jest to zdanie wyrwane z kontekstu, zacytuję pytanie dziennikarza w całości i odpowiedź trenera - również w całości.

"Przemysław Iwańczyk: W piątek po meczu w rozmowie z reporterem Polsatu Sport zobaczyłem Waldemara Fornalika sprzed kilkunastu miesięcy., kiedy jeszcze prowadził Ruch Chorzów. Zeszła z pana presja, widać było gołym okiem.

Waldemar Fornalik: Jeśli tak to pan odebrał, widocznie coś w tym było. Często zastanawiałem się, jak może wyglądać mecz z Ukrainą. Układałem go sobie w głowie. To, co zobaczyłem w Charkowie, było zgodne z moimi wyobrażeniami. Nieszczęśliwie stracony gol zniszczył dobre wrażenie o drużynie, bo wielu, niestety, patrzy na to spotkanie przez pryzmat wyniku".

Wytłuszczenie ostatniego zdania to moja sprawka. Jestem zszokowany słowami selekcjonera reprezentacji Polski. Informuję:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Cuda Panie, cuda!
ulciak, FootballBlog.pl
Jeśli w meczu piłki nożnej zdarzył się cud, to wiedz, że gdzieś w pobliżu był On - Sędzia. 18 października 2013 roku na stadionie w Hoffenheim również tam był. Nazywał się Brych, Felix Brych. W 70. minucie meczu pomiędzy TSG 1899 Hoffenheim a Bayerem Leverkusen, przy stanie 0-1, rzut rożny wykonywali zawodnicy Bayeru. Dośrodkowanie w pole karne, do piłki wyskakuje Stefan Kiessling i oddaje strzał głową w stronę bramki. Piłka minimalnie przechodzi obok słupka, uderza w boczną siatkę, przerywa ją i...

...przez dziurę wpada do bramki! Sędzia Felix Brych uznaje gola, w tym momencie jest 0-2 dla gości z Leverkusen. Powtórki pokazują, że sędziemu została pokazana dziura, a ten mimo wszystko nie zmienia swojej decyzji. Normalnie cuda Panie, cuda ;)

Dziwna była początkowa reakcja bramkarza "Wieśniaków" – a raczej jej brak oraz Kiesslinga, który najpierw złapał się za głowę (bo jak mógł nie strzelić z takiej odległości), a po chwili cieszył się z gola, którego nie strzelił. Nie tego oczekujępo czołowym piłkarzu Bundesligi, który w zeszłym sezonie był królem strzelców. Ok – gol golem, wygrana wygraną, kasa kasą, ale szacunku kibiców nie kupi za to. Ani powołania do kadry niemieckiej ;)

Sędzia popełnił też inne błędy, których po „golu” Kiesslinga nikt nie będzie pamiętał. Brych najpierw nie uznał prawidłowo strzelonej bramki Modeste dla gospodarzy, następnie w 83 minucie podyktował „wapno”, po faulu którego nie było w polu karnym. Niestety wykonujący rzut karny Roberto Firmino nie pokonał bramkarza Bayeru, nie pomogły też dwie dobitki jego kolegów - piłka dwa razy odbiła się od słupka.

Mecz...

Zobacz tego gola i pełny tekst



Wyślij zaproszenie do