Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL
Poniedziałkowy przegląd ośmiu tytułów prasowych.
FAKT
Łukasz Piszczek dla Faktu: Szkolenie w Polsce to przypadek.
Pavel Hapal tęskni za Zagłębiem.
Doświadczony szkoleniowiec zza południowej granicy, który swego czasu awansował ze słowacką MSK Żilina do fazy grupowej Ligi Mistrzów, miał w Lubinie zbudować drużynę, która nie tylko z powodzeniem będzie walczyła w ekstraklasie, ale też pokaże się w europejskich pucharach. Skończyło się na wielkim fiasku. W tym sezonie Hapal stał się pierwszą ofiarą zwolnień szkoleniowców w ligowych klubach. Patrząc jednak na to, jak Zagłębie przygotowane jest do rozgrywek, jakie transfery uczynił czeski trener latem i jak teraz drużyna gra, to nic dziwnego, że tak się stało. Hapal szkoleniowcem lubińskiego zespołu był od października 2011 roku. Widać, że bardzo zżył się z klubem oraz drużyną. Przyjechał nawet na wyjazdowe spotkanie Zagłębia z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Z rodzinnego Kromieryża na Morawach nie miał daleko. Po meczu rozmawiał też z zawodnikami, których sprowadzał do lubińskiego klubu: Robertem Jeżem (32 l.), Adamem Banasiem (31 l.) czy Lubomirem Guldanem (30 l.). Widać, że Hapal mocno żałuje, że jego praca z Zagłębiem skończyła się niepowodzeniem i nie może dalej pracować w bogatym polskim klubie.
RZECZPOSPOLITA
Kadra Polski: dzieli ich Orange.
Dziś w Gdańsku początek zgrupowania przed meczem z Danią. Szykuje się pomarańczowe zamieszanie. Waldemar Fornalik ma ciągle pod górkę. A to kontuzje podstawowych piłkarzy, a to milion chętnych do pomocy, by kadra zaczęła wygrywać, a to rezygnacja Ludovica Obraniaka. Szanse awansu na mundial mamy już tylko matematyczne, selekcjoner zarzeka się, że ciągle wierzy w wyjazd do Brazylii, ale jakoś to mało przekonujące. W środę w Gdańsku reprezentacja zagra w towarzyskim meczu z Danią. Piłkarze spotkają się pierwszy raz od początku czerwca, kiedy przywieźli z Kiszyniowa zawstydzający remis z Mołdawią, po którym droga na mundial bardzo im się wydłużyła. Fornalik został na stanowisku, chociaż wszyscy mówili o tym, że Zbigniew Boniek nie wytrzyma i wręczy mu dymisję. Prezes PZPN zacisnął zęby i pozwolił Fornalikowi pracować do czasu utraty matematycznych szans na awans. Czyli przynajmniej do początku września, kiedy zagramy na stadionie w Warszawie z Czarnogórą. Trener nie może jednak pracować w spokoju nawet na ostatniej prostej. Zgrupowanie rozpoczyna się w cieniu kolejnego zamieszania organizacyjnego. Przy okazji meczu z Danią jeden ze sponsorów reprezentacji, firma Orange, chciał wykorzystać Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Wojciecha Szczęsnego do nagrania filmu reklamowego. Lewandowski i Błaszczykowski się jednak zbuntowali. Agenci piłkarzy uważają, że sponsor nadużywa ich wizerunku, mimo że w umowach zapisane jest, że wykorzystywany będzie cały zespół.
GAZETA WYBORCZA
Syn Krzysztofa Warzychy zadebiutował w reprezentacji Grecji w... piłce plażowej.
Arkadiusz Warzycha kariery na miarę słynnego ojca - ikony Ruchu Chorzów i Panathinaikosu Ateny - już nie zrobi. 26-letni napastnik zapewnia jednak, że wcale go to nie martwi. Napastnik zadebiutował w turnieju w reprezentacji Grecji. - Koledzy zaproponowali mi, żebym z nimi potrenował. Spodobało mi się i tak się zaczęło. Nie rezygnuję jednak z gry na dużych boiskach - opowiada. Arkadiusz Warzycha nie gra na miarę talentu słynnego ojca. - Nie udało się. Przez ostatnie lata grałem głównie w trzeciej lub czwartej lidze greckiej. To nie jest powód do zmartwień. Trenuję też dzieci i młodzież. Na znajomości ojca nie liczę. Jak się nie gra dobrze w piłkę, to i znajomości nie pomogą - podkreśla. Piłkarz reprezentował w ostatnich latach takie kluby jak APO Nikiforos, AO Vrilission, AO Glykon Neron, GS Agion Anargyron, Olympiakos Loutrakiou, AE Irakleiou czy PAS Oropo.
Reprezentant Haiti, coraz bliżej podpisania kontraktu z Widzewem.
23-letni Kevin Lafrance prawdopodobnie w poniedziałek lub we wtorek podpisze umowę z Widzewem Łódź. Reprezentant Haiti, który posiada także francuskie obywatelstwo, od tygodnia trenuje z drużyną z al. Piłsudskiego. Wszystko wskazuje na to, że na początku tygodnia podpisze kontrakt z Widzewem. W sobotę Lafrance po raz pierwszy na żywo oglądał swoich kolegów w akcji, którzy wysoko przegrali z Górnikiem Zabrze 0:3. - Szkoda, że spotkanie zakończyło się takim wynikiem. Wydaje mi się, że to była zbyt wysoka porażka. Widzew stworzył sobie kilka sytuacji. Gdyby chociaż wykorzystał jedną z nich, to myślę, że spotkanie zakończyłoby się lepszym rezultatem - mówił po meczu Lafrance. - Zabrakło też trochę szczęścia i większej koncentracji w niektórych momentach, jak przy stracie drugiej bramki [samobójczej Thomasa Phibela - red]. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. To była fatalna pomyłka. I dodał: - Podobała mi się atmosfera i doping kibiców. Chcę tutaj grać i wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Widzew jest młodą, ale bardzo zdolną drużyną. Liczę na to, że się przydam. Z trenerem Radosławem Mroczkowskim i szefami klubu ustaliliśmy już prawie wszystkie warunki. Być może uda mi się zadebiutować w najbliższym meczu w Pucharze Polski. Gdyby z jakiegoś powodu, co jest jednak mało prawdopodobne, negocjacje nie zostały sfinalizowane, to mam też tzw. plan B. Jestem piłkarzem i muszę być przygotowany na różne sytuacje. Ale jak już mówiłem, najbardziej chciałbym zostać w Łodzi.
SPORT
Marcin Brosz ocenia nowych zawodników Piasta.
Nowy piłkarz Piasta Carles Martinez w każdym z dotychczasowych meczów zaczynał grę w pierwszym składzie, ale był zmieniany już po niespełna godzinie gry. Trener Marcin Brosz wyjaśnia jednak, że ma nadal pełne zaufanie do Martineza. - Bazujemy na przygotowaniu motorycznym, a okres przygotowawczy Carlesa nie wyglądał tak, jak reszty zespołu. Do tego dochodzi kwestia aklimatyzacji. On nagle znalazł się w innej kulturze, gdzie mówi się w innym języku. I mimo że do swego zawodu jest bardzo dobrze przygotowany, to musimy dać mu trochę czasu - mówi w "Sporcie" trener . Brosz podkreśla: - Ja będę go na pewno bronił, bo widzę w nim fightera.
DZIENNIK POLSKI
Michał Miśkiewicz: Wbiłem sobie piłkę do bramki.
Ma Pan sobie coś do zarzucenia, jeżeli chodzi o sytuację, w której Balaj zdobył wyrównującą bramkę dla Jagiellonii?
- Przy wszystkich straconych bramkach mam sobie coś do zarzucenia. Chciałem zrobić coś więcej, ale nie wyszło. Nie wiem dokładnie, co się tam stało. Strzał był silny, zobaczyłem piłkę w ostatnim momencie, chciałem ją wypchnąć, ale ześlizgnęła się z rękawicy. Tak jak wcześniej było szczęście, bo jeden z rywali trafił w spojenie słupka z poprzeczką, tak w tej sytuacji było nieszczęście. Wbiłem sobie piłkę do bramki. Szkoda że straciliśmy gola w takich okolicznościach. Cały mecz byłem bezrobotny, a w końcówce nie udało mi się pomóc zespołowi i zamiast wygrać, remisujemy.
Przyznaje Pan, że to był strzał do obrony?
- Mogłem obronić. Co mam powiedzieć. Balaj mocno kopnął, ale ja od siebie wymagam dużo więcej i uważam, że w takim momencie powinienem pomóc zespołowi i tę piłkę wyciągnąć, ale nie z siatki.
Co Pan mógł zrobić lepiej w tej sytuacji?
- Powinienem obronić. Strzał był bardzo mocny. Zareagowałem tak, że chciałem wybić piłkę otwartymi rękawicami i się ześlizgnęła. Muszę zobaczyć tę sytuację w telewizyjnych powtórkach i wyciągnąć wnioski.
POLSKA THE TIMES
Ojamaa: Grałem w wielu klubach, ale w Legii chcę zostać na dłużej.
O Ligę Mistrzów powalczycie ze Steauą Bukareszt. Pan podobno wolał trafić na Celtic?
- Każdy zespół, który mogliśmy wylosować, jest silny. Na tym etapie eliminacji nie ma słabeuszy. Celtic byłby dla mnie znajomym przeciwnikiem, w zeszłym roku grając dla Motherwell, nieźle sobie z nim radziłem. Wygraliśmy dwa z czterech meczów, w jednym z nich strzeliłem gola i zaliczyłem asystę. Steaua jest doświadczonym zespołem, dobrze radzi sobie w europejskich pucharach. Oczekuję tego dwumeczu z niecierpliwością, to będzie dla Legii poważny test.
Faza grupowa LM jest realna?
- Tak, ale nie będzie łatwo. W pucharach potrzeba trochę szczęścia, być albo nie być zależy od dwóch meczów. Wszystko może się zdarzyć. Gol na wyjeździe może zadecydować. Jeśli zagramy na naszym najwyższym poziomie, mamy dużą szansę.
Spotykamy się tuż przed Pana wylotem na zgrupowanie kadry Estonii. Jaką ma Pan tam pozycję? Grał Pan w większości meczów eliminacji do mundialu, ale w kadrze na ostatnie sparingi Pana zabrakło...
- Kończyłem wtedy szkołę. Porozmawialiśmy z trenerem i doszliśmy do wniosku, że mogę odpuścić te sparingi. Ich terminy były trochę nietypowe. Na dodatek miałem w nogach ciężki sezon. Ta nieobecność nie znaczyła więc nic wielkiego, jestem gotowy, by pomóc kadrze i grać w pierwszym składzie.
SUPER EXPRESS
Razack Traore: Muszę zapłacić za wolność...
Abdou Razack Traore (25 l.), była gwiazda Lechii Gdańsk, za wszelką cenę chce odejść z Gaziantepsporu. Turcy zgodzili się go puścić, ale piłkarz musi się... wykupić. Odzyskanie wolności będzie go kosztowało ponad milion złotych. Reprezentant Burkina Faso chciałby trafić do Legii. Jeszcze nie rozwiązałem kontraktu, ale zrobię to w najbliższym czasie. Nie widzę swojej przyszłości w tym klubie. Od początku mi się tu nie układało...
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dziennikarze o konflikcie Lewandowskiego z PZPN.
Czy Robert ma rację w konflikcie z PZPN?
JACEK KUROWSKI (dziennikarz TVP): Można odnieść wrażenie, że sponsor chce wykorzystać największe gwiazdy reprezentacji, zasłaniając się umową z PZPN. Na miejscu Roberta mógłbym poczuć się wykorzystywany. Związek po prostu popełnił grzech zaniedbania, bo przecież z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia choćby w przypadku Macieja Żurawskiego. Problem po części wziął się z tego, że w ostatnim czasie nie mieliśmy takich gwiazd i tego typu sytuacje nie miały miejsca.
BOŻYDAR IWANOW (dziennikarz Polsatu Sport): Na pewno bardzo duże znaczenie ma sama umowa, jaką podpisał Robert ze związkiem. Nie widząc konkretnych zapisów, trudno tak do końca rozstrzygnąć, kto ma rację. Nie wykluczam, że Lewandowski zwyczajnie broni swoich praw, ale z drugiej strony: przecież on czy Kuba Błaszczykowski nie klepią biedy. Gdy moja firma prosi mnie, bym ją zareklamował, nie robię tego dla pieniędzy. Czuję się z nią związany. Może podobnie powinny postąpić gwiazdy reprezentacji?
Eugen Polanski: Ta kadra potrafi grać w piłkę.
Opuścił pan boisko w 86. minucie sobotniego spotkania Hoffenheim z Nürnberg. Co się stało?
- Poczułem ból w przywodzicielu i od razu zasygnalizowałem trenerowi, że lepiej nie ryzykować i zrobić zmianę. Nie wiem jeszcze, jak poważna jest to sprawa, czekam na wynik badań. Zresztą do szpitala trafiłem dość późno, bo zaraz po spotkaniu zostałem wytypowany do kontroli antydopingowej. Na stadionie byłem jeszcze dwie godziny po meczu, dlatego opóźniły się moje badania.
Przyjedzie pan na zgrupowanie reprezentacji?
- Niestety nie. Lekarz stwierdził, że nie powinienem ryzykować. Nie wiem nawet, czy będę mógł zagrać w następnym meczu ligowym.
Remis 2:2 z Norymbergą na otwarcie rozgrywek 1. Bundesligi to sukces czy rozczarowanie?
- Po tym, co działo się podczas meczu, podział punktów jest dla nas rozczarowaniem. Wypracowaliśmy sporo sytuacji, powinniśmy zdobyć więcej bramek. Do tego arbiter nie uznał nam prawidłowo strzelonego gola.
Kielce: Manifestacja poparcia dla Ojrzyńskiego?
Dymisja Leszka Ojrzyńskiego poruszyła całe miasto. Kibice szykują wielką manifestację, piłkarze wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Prezes mydlił nam oczy. Nie chciał wyjaśnić prostej rzeczy: czemu Ojrzyński wyleciał. Pokażemy swoje zniesmaczenie tą sytuacją. Na trybunach i w mieście. Nie zostawimy tak tego - mówi Mateusz, jeden z przedstawicieli prężnie działającej grupy kibiców Korony. Poddenerwowany. Koronie kibicuje od dziecka. Prowadzi sklep "Fanatyk" z kibicowskim asortymentem zaraz przy sercu miasta - deptaku przy ul. Sienkiewicza. Główna ulica Kielc jak zawsze tętni życiem. Słoneczne popołudnie to świetny czas na rodzinny spacer i obiad. Sielanka i wakacyjna atmosfera kończy się za rogiem. Przy ul. Dużej 24. Tam gdzie półtora miesiąca temu powstał "Fanatyk" i gdzie kibice przychodzą omawiać rzeczy związane z klubem. W "Fanatyku" wciąż unosi się atmosfera żalu, rozczarowania i niezrozumienia.