Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Upadły Smuda, upadła Wisła - to musi być miłość
Kto by pomyślał, że moje słowa z połowy marca ziszczą się tak szybko? Napisałem wtedy, że (tu cytat): "...jedyną szansą na to, żeby Smuda jeszcze jakoś uratował swoją karierę, jest powrót do Polski. Tutaj jeszcze żyją ludzie i działacze, którzy pamiętają sukcesy "Franza" - jak choćby te odnoszone z Widzewem Łódź". No i trafił się taki jeden - Bogusław Cupiał, prezes krakowskiej Wisły. Na przekór zdrowemu rozsądkowi, na przekór koszmarnie nieudanej przygody Smudy z SSV Jahn Regensburg, wszystko wskazuje na to, że zatrudni on Smudę od nowego sezonu.

Jak wielka musi być depresja Cupiała obecnymi wynikami i grą "Białej Gwiazdy", że sięga po człowieka, który od tylu lat niczego już nie osiągnął? I co teraz można napisać o samym Smudzie? Moim zdaniem to jego absolutnie ostatnia szansa. Jeśli nie odniesie sukcesu z Wisłą, będzie musiał wyemigrować tam, gdzie nikt nie słyszał o jego kompromitacjach. Nie wiem, może Samoa Amerykańskie?

Nie rozumiem decyzji Cupiała, totalnie irracjonalna. To musi być miłość, nie ma innego wyjścia:)

Nie chce mi się już pisać o Smudzie.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ręce opadają, następny błąd sędziego - i następny wypaczony wynik meczu!
Już nie wiem, śmiać się, płakać, współczuć, walić łbem o ścianę z bezsilnej desperacji. Kolega Sasin zaraz wspaniale opisze spotkanie Wisły z Legią, ale nad ślepotą sędziego bramkowego Jarzębaka nie można przejść do porządku dziennego. Wypaczył wynik meczu nie dostrzegając z odległości jednego metra, że zawodnik Legii Jędrzejczyk wygarnął piłkę już zza linii kończącej boisko. Chwilę później gola dla warszawskiej drużyny zdobył Dwaliszwili i zrobiło się 0:1. To była dopiero 13. minuta i Wisła miała dużo czasu, żeby odwrócić wynik spotkania.

Ale spotkanie zakończyło się przegraną Wisły 1:2. Łatwo policzyć, że gdyby nie błąd arbitra, wynik brzmiałby 1:1 i krakowianie zdobyliby jeden punkt. Tymczasem niewidomy arbiter spieprzył sprawę.

Jak to możliwe, żeby z jednego metra nie zobaczyć półmetrowego autu? Nie ma sensu się nad tym zastanawiać, bo to jest NIEMOŻLIWE! Sędzia oszukał Wisłę. Po prostu. Oszukał. Nie wiem, kto mu za to zapłacił. A może nikt mu nie płacił, może on po prostu nie lubi Wisły Kraków?

Tak czy inaczej, każdy z tych trzech powodów (ślepota, korupcja, antypatia) niedostrzeżenia wspomnianego autu dyskwalifikuje go jako sędziego. Pan Jarzębak powinien zająć się czymś innym.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Uli Hoeness oszustem podatkowym
Uli Hoeness uczynił z Bayernu Monachium jeden z najlepiej zarządzanych klubów świata. Duma Monachium nie ma praktycznie żadnych długów i pieniędzy w bród. Co pięknie przekłada się na osiągnięcia sportowe - w tym sezonie Bayern jest już mistrzem Niemiec, za chwilę zdobędzie Puchar Niemiec i uchodzi za najpoważniejszego kandydata do wygrania Ligi Mistrzów. Wydawać by się mogło, że sezon idealny. Niestety, na jaw wyszły właśnie finansowe (a w zasadzie podatkowe) machlojki Hoenessa, które rzucają cień na cały klub. I to właśnie teraz, kiedy Bayern walczy z Barceloną.

Garść szczegółów. Uli Hoeness unikał płacenia podatków w Niemczech. Założył sobie konto w Szwajcarii (co jest w Niemczech przestępstwem) i bunkrował tam sobie miliony euro. Niestety dla niego i tym podobnych oszustów, Szwajcarzy zaczęli udostępniać dane takich osób władzom niemieckim. Odbywa się to w nieco partyzanckich warunkach, bo Niemcy zdobywają te dane, oględnie mówiąc, nieoficjalnie (najczęściej są one zdobywane nielegalnie przez pośredników). Oficjalne porozumienie w tej sprawie, póki co, zostało zablokowane przez partie opozycyjne.

Ale władze niemieckie te dane i tak otrzymują. Ogłaszają to w mediach i dają czas oszustom na ujawnienie swoich kont w Szwajcarii. W innym przypadku - proces i jakiś bardzo niesympatyczny wyrok sądu. Hoeness prawdopodobnie zdążył ujawnić swoje malwersacje podatkowe i nawet zapłacił już sześć milionów euro tytułem uregulowania zaległości. Jednak smród ten będzie się za nim ciągnął jeszcze bardzo długo.

Ile prezes Bayernu zamelinował na swoich szwajcarskich kontach? Różne źródła podają różne kwoty. Od 10 do nawet 100 milionów euro. Ale nie kwota jest tu ważna. Ważne jest to, że oto najpoważniejszy człowiek najlepszego niemieckiego klubu okazał się zwykłym, małym oszustem, dorabiającym sobie nielegalnie na szwajcarskim boku do swojej gigantycznej pensji z jeszcze bardziej gigantycznymi premiami. Oto człowiek, który w mediach gani innych (łącznie z szefem FIFA Seppem Blatterem) za malwersacje i korupcję, sam jest prostackim złodziejaszkiem. Żenujący upadek i dowód na to, że nie ma znaczenia narodowość, pozycja społeczna czy majątek, jaki się zgromadziło. Chciwość i chęć zysku za wszelką ceną jest wszechobecna.

Jednak to, że takie rzeczy dzieją się w Niemczech, kraju, który przez wielu jest wręcz idealizowany, a przynajmniej utożsamiany z praworządnością, uczciwością i wysoką etyką obywateli - to już...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Piękny wieczór w Monachium, Barcelona upokorzona - tylko znów ci sędziowie...
No i nie będzie emocji w Barcelonie. Cztery gole wpakowane Valdesowi przez Bayern raczej (piszę "raczej" wyłącznie z szacunku do futbolu) wykluczają skuteczną odpowiedź podopiecznych Tito Vilanovy w rewanżu na Camp Nou. Jedyne, o co może walczyć teraz Barca, to zachowanie twarzy i honorowe pożegnanie się z Ligą Mistrzów. No i mój typ na finał (Bayern - Borussia Dortmund) ma coraz większe szanse na realizację... Szkoda tylko, że znów sędziowanie sięgało dna - arbiter nie podyktował dwóch ewidentnych karnych dla nowego mistrza Niemiec, za to uznał mu dwa gole, których nie powinno być.

Ale najpierw kilka wrażeń z samego meczu. Bayern wygrał zdecydowanie i nie pozostawił najmniejszych wątpliwości, kto był lepszy. Barcelona niemal nie istniała (to "niemal" to też z szacunku dla futbolu). Zupełnie nie wiem, po co Vilanova trzymał na boisku Messiego, którego nazwisko może robi wrażenie na PSG czy w Primera Division, ale nie wzrusza w najmniejszym stopniu podopiecznych Heynckesa. I o ile jeszcze nie w pełni sprawny Argentyńczyk potrafił zrobić różnicę w ćwierćfinale z Paris Saint-Germain, to przeciwko Bayernowi nie zagrał nic. NIC. Zero udanych dryblingów, mnóstwo niecelnych podań, brak zagrożenia dla bramki Neuera. To był taki mecz, w którym tworzy się własną legendę. Messi tworzy ją od jakiegoś czasu, ale na Allianz Arena pokazał, że z kontuzją i presją przeciwnika nie umie sobie poradzić.

Zresztą cała Barcelona zagrała wczoraj fatalnie. Nie widziałem żadnego wyróżniającego się pozytywnie zawodnika "Blaugrany". No dobra, Pique się wyróżniał, choć jego łysa pała nie musiała się wszystkim podobać... A tak już poważnie - Bayern przygotował się na Barcelonę perfekcyjnie. I jeśli nie wygra Ligi Mistrzów, to będzie to megasensacja.

No właśnie, Bayern. Przecież gdyby nie jego świetna forma, Barcelonie pewnie znów by wystarczyła jej tiki-taka i słaby Messi, żeby wygrać mecz. Ale mistrz Niemiec nie pozwolił (prawie) mistrzowi Hiszpanii zupełnie na nic. Jakieś tam śladowe zagrożenie bramki Bayernu raz czy dwa razy było, ale to nawet nie ma o czym wspominać. Nie było śladu po ofensywnej potędze Barcelony!

Drużyna z Monachium...

Zobacz gole, kontrowersyjne sytuacje i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Genialne gole: Robin van Persie i gol XXI wieku
Robin van Persie szaleje w ekipie Manchesteru United. "Czerwone Diabły", również dzięki jego masie goli (do tej pory 24) zapewniły już sobie koronę mistrza Anglii w sezonie 2012/2013. Doszło do tego po wygranym przez United meczu z Aston Villa (3:0) i przegranej City z Tottenhamem (1:3). I właśnie w starciu z Aston Villą Holender strzelił barmkę, którą Alex Ferguson mianem "najpiękniejszego gola XXI wieku". Szkot lekko się pospieszył, ale trzeba przyznać, że van Persie strzelił genialnie.

Żeby nie było, oczywiście w momencie podania był na spalonym:) Ale teraz to zupełnie naturalne, że sędziowie nie widzą ofsajdów.

...

Zobacz genialne trafienie Holendra
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

BOSKI LEWANDOWSKI!!!!
Na początek kilka słów o moich proroctwach. Przed meczem Borussii Dortmund z Realem Madryt podzieliłem się ze znajomymi trzema przepowiedniami: że Borussia wygra 3:1, że Lewandowski strzeli 2 gole i że będziemy mieli niemiecki finał Ligi Mistrzów w tym sezonie (tak naprawdę to ostatnie proroctwo wypowiedziałem jeszcze przed meczem Bayernu z Barceloną). Wszyscy pukali się w czoło, ja sam - szczerze mówiąc - raczej traktowałem te przewidywania w kategoriach życzeniowych. A tu proszę, rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania!

Mój serdeczny kolega huczny podzielił się już swoimi wrażeniami z półfinału LM między Borussią i Realem w innym komentarzu (tu można to przeczytać), ale nie mogłem sobie odpuścić własnego tekstu. Po prostu sytuacja jest zbyt ekscytująca, żeby to sobie odpuścić. Bo takie emocje, wzruszenia i poczucie dumy, jakie zapewnił mi Robert Lewandowski, nie zdarza się często. A w zasadzie nigdy jeszcze nie było tak, żebym patrzył z niedowierzaniem w telewizor i przecierał oczy ze zdumienia, bo oto Polak, koleś jeszcze niedawno grający na pruszkowskich boiskach, rozpieprza w drobny pył najbardziej utytułowany klub świata, z najlepszym trenerem i graczami wartymi setki milionów euro! Zresztą "rozpieprza" to mało powiedziane! Strzela im cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów! Spokojnie, w zasadzie bez emocji, metodycznie i skutecznie.

Jeśli prawdą jest, że Robert podpisał już umowę z Bayernem, to monachijczycy znów mogą zacierać swoje łapska z zadowolenia, bo po meczu z Realem wartość Lewandowskiego wzrosła o wiele milionów euro. Jeśli jednak takiej umowy jeszcze nie ma, to teraz tych dwadzieścia parę milionów jest już z pewnością kwotą nieaktualną.

Ale chrzanić te pieniądze! Powiem wprost: duma mnie rozpiera i radość. I jestem wdzięczny działaczom Legii Warszawa, że nie docenili Lewandowskiego i nie wzięli go do klubu. Dzięki temu mogłem w środowy wieczór skakać w górę z radości i krzyczeć po każdej bramce "Lewego", którą wbijał Realowi Madryt. Z Legią babrałby się tylko w naszej przaśnej Ekstraklasie, rozmieniając swój talent na drobne. Dlatego chwalmy Legię, chwalmy Trzeciaka czy innego Jóźwiaka, BRAWO PANOWIE!

Lewandowski to idealny dowód na to, co zawsze powtarzam:

...

Zobacz wszystkie gole Lewandowskiego i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Łódzki stadion na Marsie?
Tekst sasina, jednego z footballblogerów
Ten news powinien zainteresować naszego gospodarza. Powiem więcej, aż dziw, ze nic o nim nie wypomniał. Być może oto pisze się nowy rozdział Łódzkiej piłki a zwłaszcza jej międzyplanetarnej ekspansji.

Oto do gry w odbudowę Łódzkiej piłki, której ważnym elementem mają być nowe stadiony (choć może się okazać, ze nie będzie drużyn) włączył się Marsjański Związek Piłki Nożnej.

By nie przedłużać oddajmy im głos:

"Szanowni Państwo,

Jesteśmy przedstawicielami Marsjańskiego Związku Piłki Nożnej. Na naszej
planecie szerokim echem odbiła się informacja, że władze ziemskiego
miasta Łódź chcą zbudować stadion o pojemności 15 tysięcy miejsc dla
klubu nieposiadającego drużyny piłkarskiej licząc, że dzięki nowemu
stadionowi klub ten odbuduje się, a jego drużyna stanie się wiodącą na
Ziemi. Z radością przyjęliśmy fakt, że w końcu w naszym układzie
planetarnym pojawili się rządzący z prawdziwą wizją i fantazją. Sposób
działania władz Łodzi zaimponował nam i doszliśmy do wniosku, że skoro
Łódź uznała taki pomysł za logiczny i realny to powinna zainteresować ją
również koncepcja inwestycji dużo bardziej ambitnej. Dlatego też
reprezentując nasz Związek zaproponowaliśmy władzom Łodzi: Pani
Prezydent Hannie Zdanowskiej oraz Panu Przewodniczącemu Rady Miasta
Łodzi Tomaszowi Kacprzakowi, rozpoczęcie rozmów na temat łódzkiej
inwestycji stadionowej na Marsie.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Przyjście wiosny
Pamiętam z przedszkola taki piękny wierszyk Jana Brzechwy "Przyjście wiosny". Do tej pory znam go na pamięć, bo jest zabawny, mądry i ze zwierzątkami. A ja w przedszkolu byłem fanem wszelkiej maści zwierzątek:) I ten właśnie wierszyk, pomijając fakt, że całkiem niedawno ta wiosna do nas przyszła, przychodzi mi na myśl, kiedy czytam te dziesiątki artykułów o Robercie Lewandowskim i o tym, gdzie będzie grał w przyszłym sezonie. Jedni mówią, że tu, inni, że tam, a jeszcze inni, że jeszcze gdzie indziej. Każdy coś wie, coś wysnuwa, coś sobie dopowiada. A Robert przyjdzie pieszo...:)

Dla wszystkich, którzy zapomnieli już o tym uroczym wierszyku, przypomnienie i chwilowy powrót do dzieciństwa:

Jan Brzechwa "Przyjście wiosny"
Naplotkowała sosna
Że już się zbliża wiosna

...

Przypomnij sobie wierszyk Brzechwy i zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

XXIV kolejka Ekstraklasy: Kto mistrzem, kto spadnie?
Odpocznijmy na moment od Roberta Lewandowskiego i przez chwilę coś o naszej Ekstraklasie. Bo zaczęło być ciekawie. Legia straciła swoją czteropunktową przewagę nad Lechem, a Podbeskidzie goni tych, którym się już wydawało, że mają zapewniony bezpieczny byt w lidze na następny sezon (chwilowo pomijamy spekulacje na tematy licencji dla klubów). Kluby ze środka tabeli natomiast, tradycyjnie, zajęły się rozdawaniem (sprzedawaniem?) punktów potrzebującym. Choć akurat Zagłębie mnie tym razem bardzo zaskoczyło...

Ale najpierw o Lechu i Legii, jedynych kandydatach do mistrzowskiego tytułu (co prawda matematycznie jeszcze Śląsk i Górnik mają szanse na mistrza, ale bądźmy poważni). Legia chyba uznała, że w każdym meczu rywale będą czekać na wyrok albo zaczną sami sobie strzelać gole. Jednak Piast się nie pokapował i padł remis, który oznacza stratę bezcennych punktów w walce o pierwsze miejsce. Lech z kolei fatalnie zaprezentował się w Białymstoku, ale z pomocą Świętej Katarzyny, Świętego Rafała i błogosławionego Franciszka (patronów kolejarzy) wywiózł stamtąd zwycięstwo i zmniejszył stratę do lidera z Warszawy do dwóch punktów. Do końca ligi pozostało sześć kolejek, więc walka zapowiada się pasjonująco. Tylko czy prezentując tak niski poziom którykolwiek z tych klubów zasługuje na tytuł?

Pytanie retoryczne, 90% ludzi w Polsce odpowie, że nie zasługuje. Ale mistrz musi być wyłoniony, więc sorry...

Jest jedna pozytywna strona tego wszystkiego - będą emocje. I to emocje związane nie tylko z walką o tytuł, ale również z utrzymaniem w Ekstraklasie. Podbeskidzie walczy z uporem maniaka o to, by w przyszłym sezonie nie grać w I lidze - i trzeba przyznać, idzie mu to doskonale. Tym razem bielszczanie zanotowali wyjazdową wiktorię nad ekipą Lechii Gdańsk, która w niemal każdym meczu udowadnia, że nie zasługuje na grę na takim stadionie, jak PGE Arena. Robert Demjan nie trafił, więc Ljuboja odetchnął, bo wciąż jest pierwszy w klasyfikacji najlepszych strzelców.

Wygrał też...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kolejny news z miasta Łodzi: Stadion Miejski w neutralnym miejscu
Prezydentowa Łodzi - według dobrze z reguły poinformowanego Expressu Ilustrowanego - podjęła decyzję o wybudowaniu stadionu miejskiego nie na terenie kojarzonym z ŁKS (obiekt przy al. Unii) ani nie w miejscu obecnego stadionu Widzewa. Wobec protestów kibiców obu klubów (prawdopodobnie) Hanna Zdanowska uznała, że jeśli zabawi się w Salomona, to rozwiąże problem raz na zawsze. I pewnie byłoby to dobre wyjście (inaczej: najlepsze w zaistniałych okolicznościach), gdyby zostało podjęte już dawno temu i gdyby łódzkie władze trzymały się go konsekwentnie.

Tymczasem konsekwencji najbardziej w tym wszystkim brakuje. Wcześniejsza decyzja, która sytuowała Stadion Miejski przy al. Unii (czyli tam, gdzie jest obiekt, na którym gra ŁKS), zostanie cofnięta. Nie wiem, jakie konsekwencje będzie to miało w kontekście wspierania łódzkich klubów przez władze miasta, ale w obecnej sytuacji można ewentualnie mówić o jedynie o wspieraniu Widzewa - bo ŁKS-u po prostu nie ma. Co będzie dalej z tym klubem, tego nie wie nikt.

Nie chcę znów wnikać w kwestie, które wielokrotnie poruszałem na Footballblogu. Teraz napiszę kilka słów o tym, jak sobie wyobrażam rozwój sytuacji ze stadionem miejskim w moim rodzinnym, pięknym mieście.

Stadion miejski powinien być jeden. Łodzi nie stać na wspieranie dwóch klubów. ŁKS obecnie praktycznie nie istnieje, ale nikt (poza kibicami Widzewa) nie wyobraża sobie, żeby tak miało być również w przyszłości.

Stadion miejski powinien...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Punk football...do 3 razy sztuka
Mamy nowego footballblogera:) Zapraszam do pisania!
FC United of Manchester. Klub założony przez kibiców Manchester United w 2005 roku po przejęciu MUFC przez rodzinę Glazerów rozgrywa mecze na siódmym szczeblu angielskich lig piłkarskich (EvoStick League Premier Division North). Grają w cieniu wielkich sąsiadów - Manchester United, którzy właśnie zdobyli 20 mistrzostwo kraju, napędzanych arabskimi dolarami Manchester City oraz kilku innych okolicznych klubów tułających się po niższych angielskich ligach jak Bury, Oldham, Rochdale, Bolton itd...

Klub w swoim rodzaju unikatowy ze względu na to, że w 100% jest w posiadaniu i władaniu kibiców /członków. Jedno członkostwo, jeden głos niezależnie od wkładu finansowego. W tym sezonie liczba członków to 3210 (bodajże rekordowa), z tego 2766 to członkowie dorośli z prawem głosu. Jak widać to liczba wystarczająco duża to prowadzenia klubu na tym poziomie rozgrywek. Mało tego, tylko poprzez wykupywanie udziałów, kibice zebrali ogromną sumę 1,7 miliona funtów ktora zasili budżet na budowę nowego stadionu w dzielnicy Manchesteru Moston. Jest nadzieja że budowa ruszy jeszcze przed wakacjami.

Wracając do tytułu, trzeci sezon z rzędu FCUM zagra w play offach o awans do Conference North. W dwóch ostatnich sezonach...

Zobacz pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 04.05.13 o godzinie 09:05
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Bunt Stadionów - dokument
Tekst sasina, jednego z footballblogerów - polecam!
O polskich kibicach powiedziano już wiele, także tutaj o różnych ich obliczach.
Ale chyba wreszcie ktoś zadał sobie trud by zobaczyć o co tu chodzi, co jest nie tak że obraz kreowany w mediach, że kłamstwa wykrzykiwane przez Tuska jest tak różny jeśli wejdzie się na stadion.
Oczywiście nie jest to film zrobiony przez dziennikarzyny Gówna Wyborczego, bo oni maja już w swój zawód wpisane kłamstwa i oszczerstwa.
Ale to są media antypolskie od lat.
Oni nie mieliby pozwolenia na coś takiego, i chyba już w tym swoim zacietrzewieniu zwyczajnie by nie potrafili.

Fakt są rzeczy które mi się nie podobają, których nie podzielam, ale nie zapominajmy, że stadiony to przekrój całego naszego społeczeństwa i tak jak na ulicach osiedlach tak i na stadionach są różni ludzie.

Ale patrząc na to wszystko przypomniało mi się hasło głoszone przez srebrną drużynę z Barcelony Janusza Wójcika.
Wtedy młodzi gniewni rzucili hasło „Zmieniamy szyld i jedziemy dalej”

I mam przekonanie graniczące z pewnością, ze dokładnie to samo wydarzyło się w Polsce. Że zmieniono tylko szyld, a ludzie...

Zobacz film "Bunt stadionów" i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Niemiecka inwazja na Europę
Niemcy znów atakują! Tym razem niepodzielnie panują w Lidze Mistrzów i jest to realne odzwierciedlenie wysokiego poziomu, jaki prezentuje obecnie Bundesliga. Nie ukrywam, że cieszę się z sukcesów niemieckiego futbolu, który przestał być "tylko" do bólu skuteczny i efektywny, stał się na dodatek widowiskowy i atrakcyjny. Finał pomiędzy Borussią Dortmund i Bayernem Monachium z pewnością będzie wspaniałym spektaklem. W cieniu tego meczu odbędzie się finał Ligi Europejskiej, z udziałem Chelsea i Benfiki Lizbona. Ten mecz wzbudza jednak dużo mniejsze zainteresowanie - proporcjonalnie do przepaści, jaka dzieli Champions League i Europa League.

Napisano już niemal wszystko o niemieckim walcu, który przetoczył się po hiszpańskich gigantach w półfinałach Ligi Mistrzów. Na FootballBlogu zajęliśmy się dokładniej pierwszymi meczami Borussii z Realem (4:1) i Bayernu z Barceloną (3:0), nieco na boku zostawiając rewanże, które wydawały się być formalnością. I faktycznie, formalnością okazał się mecz na Camp Nou, gdzie podopieczni Juppa Heynckesa po raz drugi zmiażdżyli Barcelonę, tym razem 3:0. Przyznam, że bezradność Barcy była wręcz porażająca. Vilanova po kolei ściągał z boiska najwieksze swoje gwiazdy, żeby oszczędzić im schodzenia z boiska po końcowym gwizdku wśród cieszących się rywali. Messiego w ogóle nie posłał do boju. Żaden z piłkarzy Barcelony nie był w stanie oddać mocnego strzału na bramke Neuera, wszystko było jakby żywcem wyjęte z naszej Ekstraklasy. A Bayern się bawił, głównie kosztem słabiuteńkiego Pique, który zaliczył chyba najsłabszy mecz w swojej karierze. "Okraszony" pięknym, kolankowym samobójem...

...

Zobacz podsumowanie po meczach półfinałowych, wszystkie gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Walka przed finałem LM: Klopp atakuje Sammera, Błaszczykowski z klasą, Lewandowski nie strzela karnego
Co prawda finał tegorocznej Ligi Mistrzów dopiero 25 maja, ale przedsmak emocji, jakie nas czekają na Wembley, mieliśmy właśnie na stadionie w Dortmundzie, gdzie (prawie) wicemistrzowska Borussia podjęła mistrzowski Bayern. Co prawda obaj trenerzy nie zagrali optymalnymi składami. Co prawda stawka była dużo niższa. Ale emocji nie brakowało, nie tylko na boisku, ale również poza nim. I nie sądzę, żeby to było wyreżyserowane - po prostu nerwy zaczynają puszczać jednym i drugim.

Zaczęło się już wcześniej, od wzajemnych złośliwości w mediach i na konferencjach prasowych. Doszła jeszcze przecież sprawa transferu Mario Goetzego (za 37 milionów euro z Borussii do Bayernu) oraz rozdmuchana do granic możliwości historia z prawdopodobnym przejściem do Bayernu Roberta Lewandowskiego. Jednak to, co wydarzyło się na Signal Iduna Park przeszło najśmielsze oczekiwania. Zaczęła się wojna podjazdowa i pierwsze potyczki przed główną bitwą.

Najpierw to, co najbardziej zbulwersowało wszystkich obserwatorów meczu - czyli brutalny faul Rafinhi na Kubie Błaszczykowskim. Wyglądało to tak:

...

Zobacz filmy, zdjęcia i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

[b]Jednak Niemcy to nie Ameryka[b]
Nie tak dawno temu opisałem krótko historię matactw i oszustw podatkowych prezesa Bayernu Monachium, Uli Hoenessa. Ten pan, wbrew niemieckiemu prawu, założył sobie konta w Szwajcarii, gdzie bunkrował masę pieniędzy i dzięki temu płacił dużo mniejsze podatki. Wszystko wyszło na jaw, pan Hoeness ze strachu przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości ujawnił swój przestępczy proceder i oddał jakąś kwotę fiskusowi. Nie wiem, czy to działanie wystarczające dla niemieckich sądów, ale wiem, że właśnie zarząd Bayernu Monachium do szczętu się skompromitował.

Ale zanim o tej kompromitacji, wspomnę jeszcze o reakcji kolegi eintrachta, który w komentarzu (na facebooku) do tamtego tekstu napisał, że niemieckie prawo, w przeciwieństwie do polskiego, ściga i przykładnie karze wszystkich, również takich bogatych i dużo mogących obywateli, jak Uli Hoeness. Póki co nie słyszałem o żadnej karze dla Hoenessa, za to widziałem go roześmianego i w klubowym szaliku na trybunach w Monachium podczas meczu z Barceloną, a teraz się właśnie dowiedziałem, że zarząd Bayernu JEDNOGŁOŚNIE opowiedział się za pozostawieniem go na stanowisku prezesa klubu.

Śmiać mi się chce z tego, jak Hoeness tłumaczy się z całej tej sprawy. Przeprosił działaczy i wyraził skruchę! Na dodatek powiedział: "Zrozumiałem, że popełniłem ciężki błąd i próbuję, zgłaszając się samemu, przynajmniej częściowo ten błąd naprawić". Spadłem z krzesła:) 61-letni facet NIE WIEDZIAŁ, że przez tyle lat popełniał przestępstwo? Dopiero teraz to zrozumiał, kiedy zaczęło mu grozić więzienie? Jakimi idiotami musieli być zatem działacze Bayernu, że wybrali na prezesa zarządu kretyna, który nie był świadomy popełniania tak oczywistego przestępstwa?

Oczywiście piszę to z ironią, bo przecież...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:1 Finał Pucharu Polski (2 mecz)
[i]Na kolegę Sasina zawsze można liczyć:)[/b]
Puchar jest Nasz !!! Puchar do Legii należy!!!.
Tak chciałoby się zakrzyknąć dumnie po wygranym dwumeczu finałowym, po tym jak Legia zdobyła Puchar Polski po raz 16, a po raz 3 z rzędu.
Ale niestety ten drugi mecz, jego przebieg gra Legii sprawiła, że nie do końca mogę w pełni się z tego cieszyć.
Bo gdyby miał opisać grę gospodarzy w tym meczu, to powinienem, no cóż przemilczeć to wszystko i zakończyć moja pisaninę.
Bo tego co zaprezentowała Legia na boisku nie da się za bardzo ubrać w słowa. I tak po prawdzie, to gdyby Śląsk miał choć jednego w miarę ogarniętego napastnika, to pomimo zaliczki z Wrocławia to właśnie goście wracaliby z Warszawy z Pucharem Polski w rękach…

...

Na resztę tej barwnej opowieści zapraszam na FootballBloga
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ljuboja: Piłeś? Won! Radović: Piłeś? Płać!
Danijel Ljuboja i Miroslav Radović poszli w tango po zdobyciu Pucharu Polski. Co prawda Legia przegrała w fatalnym stylu drugi mecz finałowy ze Śląskiem na własnym stadionie, ale pierwszy mecz wygrała wyżej i mogła triumfalnie ogłosić światu, że oto po raz szesnasty zdobyła to trofeum. Jednak przed legionistami daleko ważniejsze mecze, które zadecydują o tym, czy klubowi uda się obronić pierwsze miejsce w tabeli i zdobyć tytuł mistrza Polski. Serbowie jednak postanowili sobie pobalować i zostali przyłapani przez prezesa Leśniodorskiego w klubie Enklawa.

Jestem przekonany, że w różnych miejscach stolicy balowała zdecydowana większość składu Legii, ale akurat ci dwaj mieli pecha. Dziwi zwłaszcza beztroska postawa Ljuboji, który od jakiegoś czasu jest na "czarnej liście" trenera Urbana, zarabia najwięcej, gra coraz mniej i klub tylko szukał pretekstu, żeby się go pozbyć. Serb podał taki powód na tacy - dosłownie. I Legia natychmiast to wykorzystała. Danijel Ljuboja został "odsunięty od drużyny", ale to eufemizm. Pogra sobie teraz w Młodej Ekstraklasie, a od nowego sezonu na pewno nie będzie go już przy Łazienkowskiej.

Radoviciowi się upiekło, bo - paradoksalnie - jest bardziej potrzebny Legii niż Ljuboja. Piszę "paradoksalnie", bo Ljuboja to przecież najlepszy strzelec drużyny, walczący o tytuł najlepszego snajpera w sezonie, facet, który potrafi zrobić różnicę na boisku. Choć również bardzo silna osobowość, indywidualista. No, ale klub ma bardzo wartościowych zmienników Serba - Dwaliszwilego i Saganowskiego. A Radović? To człowiek, który potrafi z wielką łatwością kreować zagrożenie pod bramką przeciwnka, niezastąpiony - póki co - w Legii. Więc jemu w sumie się upiekło, dostał tylko karę finansową. Jednak uważam, że i Radović szybko odejdzie z Legii. Moim zdaniem jest coraz słabszy i Urban na pewno szuka już kogoś na jego miejsce.

Powstaje pytanie: dlaczego klub tak nierówno potraktował obu zawodników? Dlaczego jednego ukarał drastycznie, drugiego łagodniej? Odpowiedź na to pytanie padła wyżej, a oficjalna wersja jest taka, że Ljuboja to recydywista, przyłapany na piciu wielokrotnie. A Radoviciowi przytrafiło się to rzekomo pierwszy raz. Akurat w to nie wierzę, ale nie ma to żadnego znaczenia. Ljuboja żegna się z Legią.

Ciekawe, jak to zamieszanie w Legii odbije się na jej formie sportowej...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wieś w Ekstraklasie
Tym razem - wbrew tytułowi - nie będę nabijał się z mentalności piłkarzy polskiej Ekstraklasy. Napiszę kilka słów o klubie, który - dużo na to wskazuje - w przyszłym sezonie zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej. O klubie z miejscowości, którą trudno nawet określić mianem "wsi" - to jakaś maleńka osadka gdzieś w Małoplsce. Sprawdziłem liczbę ludności w miastach, z których kluby walczą obecnie w Ekstraklasie - w zasadzie nie ma czego porównywać. Dość powiedzieć, że w Niecieczy stadion ma trzy razy więcej miejsc na trybunach, niż cała wieś ma mieszkańców!

Oczywiście chodzi o klub z bardzo mało medialną nazwą - Termalikę Bruk-Bet Nieciecza. Jednak zanim o samym klubie, nie mogę sobie odmówić dokończenia tematu liczby ludności, no nie mogę...!

Oto mała tabelka pokazująca ilość mieszkańców miast, które mają swoje kluby w Ekstraklasie (dane z Wikipedii):
Miejscowość Ilość mieszkańców
Warszawa 1 711 324
Kraków 759 131
Łódź 722 022
Wrocław 591 101
Poznań 552 393
Gdańsk 460 517
Szczecin 409 211
Białystok 294 675
Kielce 201 363
Gliwice 186 347
Zabrze 179 861
Bielsko-Biała 174 291
Chorzów 111 563
Lubin 74 886
Bełchatów 60 485
NIECIECZA 726

Tak jest, tu nie ma pomyłki! Nieciecza ma 726 mieszkańców:) Co oznacza (przy założeniu, że kadra klubowa liczy 20 piłkarzy), że w Warszawie (dwa kluby) jeden piłkarz z Ekstraklasy przypada na 42 783 mieszkańców, w Krakowie jeden na 37 957 mieszkańców... i tak dalej. W najmniej ludnym Bełchatowie jeden gracz Ekstraklasy przypada na ponad trzy tysiące mieszkańców. Tymczasem w Niecieczy jeden piłkarz kadry seniorskiej przypada na... 36 mieszkańców. Tam się chyba wszyscy znają:)

Żeby jeszcze było weselej, warto napisać, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Szalona niedziela w Ekstraklasie
Wieszanie psów na Ekstraklasie to modne i uzasadnione zajęcie. Jednak tym razem będę pisał w samych superlatywach! Mam gdzieś poziom, nienajlepsze ustawienie czy mnóstwo niewykorzystanych sytuacji. W niedzielę miałem okazję obejrzeć dwa mecze T-Mobile Ekstraklasy, mecze, które zapowiadały się na typową walkę o ligowe punkty. Tymczasem w tych dwóch meczach padło więcej goli niż w niejednej CAŁEJ kolejce ligowej, a emocje trwały do samiuteńkiego końca - bo oba rozstrzygnęły się w doliczonym czasie gry. Niesamowite:)

Mowa oczywiście o meczach Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław i Lechii Gdańsk z Ruchem Chorzów. Napiszę wprost - spodziewałem się typowej, polskiej kopaniny, bez emocji, ze śladową ilością goli. Złożyłem swoje boskie ciało na sofie i zacząłem skakać po kanałach, od czasu do czasu zaglądając tam, gdzie trwała relacja z pierwszego ze wspomnianych spotkań. Co wracałem na ten kanał, to widziałem zmianę wyniku. Wkurzony postanowiłem wytrwać przy Ekstraklasie. I było warto:)

Piast ograł mistrza Polski w sposób, rzekłbym, profesorski. Poziom meczu był wyrównany, oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ale to gliwiczanie przeprowadzili deycdującą akcję w 93. minucie, kiedy to jeden rezerwowy (Cicman) wbiegł w pole karne i idealnie obsłużył podaniem do tyłu drugiego rezerwowego, Murawskiego. Ten ostatni silnym strzałem z pierwszej piłki dał bezcenne trzy punkty Piastowi. Akcja wręcz filmowa, prostopadłe podanie do Cicmana (autorstwa Polaka albo Klepczyńskiego) takie, że Xavi ani Iniesta by się go nie powstydzili. Warto podkreślić, że wtedy gliwiczanie grali już w dziesięciu, bo czerwoną kartkę zobaczył Oleksy.

Po golu Murawskiego bezcenne było obserwowanie reakcji obu trenerów. Brosz (Piast) przebiegł w ekstazie pół boiska, a Levy (Śląsk) rzucił na ziemię marynarkę i pięściami okładał pleksiglasową szybę, która osłaniała ławkę rezerwowych - przy okazji klnąc po czesku ile wlezie. Wspaniałe emocje!

No i co... Piast...

Zobacz gole z meczów Piast-Śląsk i Lechia-Ruch oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Finał Ligi Europejskiej: Trzech mędrców piwnych
Udało się zebrać w końcu, co prawda tylko we trzech, ale zawsze to jakaś miła odmiana - obejrzeć mecz w wyłącznie męskim, futbolowym gronie. Przy piwie, w pubie, w otoczeniu innych miłośników piłki nożnej, którym nie przeszkadza transmisja na kilku telewizorach i wielkim ekranie. Rzecz jasna spędziliśmy czas nie tylko na gapieniu się w mecz i komentowaniu poszczególnych zagrań - takie spotkania to przecież idealna okazja do pogadania o życiu i tym podobnych pierdołach.

Ale tutaj skupię się wyłącznie na wrażeniach sportowych. Koledzy Sasin i McMardy chyba mi wybaczą, jeśli nie będę się rozpisywał o ich ostatnich podbojach sercowych czy milionach złotych, które zarobili inwestując w Emiratach Arabskich...:)

Przed meczem w zasadzie wszyscy byliśmy zgodni - Benfica będzie atakować, Chelsea zagra swoje, czyli przyczai się i skontruje. Ja z kolei bardzo wierzyłem w siłę defensywy angielskiej drużyny, byłem początkowo bardzo zaskoczony przewagą, jaką udało się wypracować Portugalczykom. Ale kiedy zobaczyłem, jak seryjnie marnują znakomite sytuacje, jak się przewracają w polu karnym - widziałem, że scenariusz może być tylko jeden. Wygra Chelsea. Poza tym przecież nad Benfiką ciąży "klątwa Guttmanna":)

W mediach często przytacza się ostatnio anegdotę, jakoby wyrzucony z Benfiki (w 1962 roku, po zdobyciu z nią drugiego z rzędu Pucharu Europy) węgierski trener Bela Guttmann rzucił na klub klątwę. Że Benfica nie wygra żadnego pucharu przez kolejne 100 lat! Można się z tego śmiać i nabijać, ale porażka z Chelsea w finale Ligi Europejskiej była jej... siódmym z kolei przegranym pucharowym finałem! Od 1962 roku Benfica Lizbona nie wygrała żadnego pucharu! Oto lista bezskutecznych prób:

1963: Benfica - AC Milan 1:2 (Puchar Europy)
1965: Benfica - Inter Mediolan 0:1 (Puchar Europy)
1968: Benfica - Manchester United 1:4 (Puchar Europy)
1988: Benfica - PSV Eindhoven 0:0, karne 5:6 (Puchar Europy)
1990: Benfica - AC Milan 0:1 (Puchar Europy)
1983: Benfica - Anderlecht Bruksela 0:1, 1:1 ((Puchar UEFA)
2013: Benfica - Chelsea 1:2 (Liga Europejska)

Zaiste imponująca lista portugalskiej bezsilności...

Równie bezsilni byli napastnicy...

Zobacz gole i pełny tekstTen post został edytowany przez Autora dnia 17.05.13 o godzinie 10:37



Wyślij zaproszenie do