Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Estonia za silna dla nas
Era Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski rozpoczęła się chyba najgorzej, jak tylko mogła. Po raz pierwszy w historii przegraliśmy z Estonią, zaprezentowaliśmy futbol iście podwórkowy, a pomysły strategiczne nowego trenera może i są dobre, ale wykonawców potrzebujemy lepszych. Odniosłem również wrażenie, że Fornalik ma ochotę tak ustawiać reprezentację, jak to robił z Ruchem Chorzów. Niestety, okazało się, że Estończycy są lepsi od Zagłębia Lubin. A może reprezentacja Polski jest słabsza od Ruchu?

Pierwsza połowa, na którą wyszliśmy w zestawieniu 1-4-4-2, to była katastrofa. Być może sam pomysł miał jakiś sens, ale nie z takimi wykonawcami. Zresztą, moim zdaniem selekcjoner popełnił błąd, wystawiając dwóch napastników i żadnego gracza kreatywnego w środku pola. No bo po cholerę nam mocniejsza siła ataku (choć patrząc na beznadziejnego Sobiecha i naprawdę słabego Lewandowskiego trudno było w ogóle mówić o jakimkolwiek ataku), jeśli w strefie pomocy nie mamy nikogo, kto potrafiłby częściej niż raz na 45 minut stworzyć napastnikom jakąś sytuację podbramkową. Rybus? Jedna akcja. Borysiuk? Jedno dobre podanie. Polanski? Nic. Błaszczykowski? Jedno dobre podanie i parę bezproduktywnych rajdów. Trochę starali się boczni obrońcy, Wawrzyniak miał jedno (!) świetne dośrodkowanie z lewej strony, Piszczek kilka akcji prawym skrzydłem. Ale przepraszam, jeśli taka Estonia nas miażdży w polu, to co będzie z Czarnogórą czy Ukrainą? O Anglii nie wspominając...

Kilka słów o grze naszego rywala w pierwszej połowie. Trzeba przyznać, że Estończycy zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. W zasadzie mogli prowadzić do przerwy 2:0, bo mieli okazje. Na szczęście (który to już raz?!) niefrasobliwą grę naszej defensywy ratował Szczęsny, kilka razy naprawdę świetnie interweniując. Z kolei przeciwnicy grali bardzo twardo, wysokim pressingiem, przeszkadzali nam skutecznie w wyprowadzaniu i konstruowaniu akcji ofensywnych.

W drugiej połowie bezsensownego zupełnie Sobiecha zastąpił Mierzejewski i zaczęło się coś dziać. System 1-4-2-3-1, którym najczęściej grał Smuda, chyba wszedł najbardziej w krew naszym piłkarzom. Po pierwsze, pewniej zaczęła grać defensywa - bo mieliśmy mniejszą dziurę w środku pola. Po drugie, Mierzejewski to chyba jedyny obecnie piłkarz w reprezentacji, który potrafi coś sensownego zrobić z piłką w akcji ofensywnej, dużo widzi na boisku. Po trzecie - Fornalik dał mu szybko wsparcie i wpuścił do gry jeszcze Kamila Grosickiego. I ci dwaj piłkarze ewidentnie rozruszali reprezentację. Było już kilka składnych akcji ofensywnych, rywale zaczęli się gubić.

Po raz kolejny jednak dała znać najpoważniejsza chyba bolączka naszej reprezentacji...

Zobacz relację video z tego meczu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Głupi jak piłkarz?
Na początek kilka cytatów. Fragmentów wypowiedzi ludzi, zdawać by się mogło, dosyć inteligentnych. Medalistów olimpijskich. Osób powszechnie znanych w Polsce, choć przedstawicieli dyscyplin sportu, delikatnie mówiąc, niszowych. Próżno bowiem szukać w internecie statystyk dotyczących ilości osób, jakie w Polsce uprawiają pchnięcie kulą, podnoszenie ciężarów czy windsurfing. Wiem również, że temat jest już lekko przebrzmiały, jednak nie mogę przejść bez komentarza obok słów, jakie wydusili z siebie Tomasz Majewski, Zofia Noceti-Klepacka oraz Szymon Kołecki.

Tak w ogóle obu panów bardzo lubię i cenię, zaś wspomnianej pani nie znam kompletnie. Jednak została brązową medalistką olimpijską w windsurfingu, więc dla paru osób w Polsce może być autorytetem. Dlatego również jej słowa postaram się jakoś sensownie skomentować.

Dobrze, więc pora na zaanonsowane na wstępie cytaty.

Zaczniemy od największego ze wspomnianych osobników, Tomasza Majewskiego. Herosa, co się zowie, dwukrotnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą (panią zostawimy sobie na koniec). Cóż powiedział Tomasz Majewski? "Patrzy się na nas (czyli na kogo? - red.) przez pryzmat piłkarzy, a to błąd, bo większość sportowców (aaa, chyba chodziło o sportowców - red.) to normalni, inteligentni ludzie, którzy zarabiają kasę, uprawiając sport, a nie tylko zarabiają kasę. Wbrew pozorom jest nas wielu, a że masa piłkarzy nie pasuje do tej definicji, to już nie moja wina. Kiedyś piłkarze to byli prawdziwi sportowcy, z którymi można było pogadać o wszystkim. Obecnie nie interesuje ich nic, nawet nie wiem, czy piłka nożna ich interesuje. Pieniądze, ja, pieniądze, ja - to ich życie".

Teraz Szymon Kołecki: "W tym miejscu chciałbym zadać pytanie do każdego z osobna człowieka, który czyta moje słowa: chcesz być bogaty czy chcesz mieć honor i być szanowanym człowiekiem? To dwie różne rzeczy. Bo ja - szczerze mówiąc - wolę za darmo trenować mniej popularną dyscyplinę i osiągać w niej sukcesy, za które ludzie darzą mnie szacunkiem, niż być polskim piłkarzem".

No i obiecana Zofia Noceti-Klepacka: "Kiedy młodzi polscy piłkarze zaczynają zarabiać pieniądze, często wydaje im się, że złapali Pana Boga za nogi i od razu przestają dążyć do doskonałości. Nie zależy im, żeby stawać się lepszymi zawodnikami. Osiągają jakiś określony poziom, na którym później pozostają. Gubi ich minimalizm i brak wizji, że można stać się najlepszymi piłkarzami świata. A tak naprawdę można!".

Dziękujemy Wam, nasi znakomici medaliści olimpijscy, za tak szeroką i jednocześnie wnikliwą analizę środowiska piłkarskiego oraz specyfiki charakteru oraz cech umysłowych polskich futbolistów. To bezcenne spostrzeżenia, które otworzyły mi oczy na stan faktyczny. Czego się dowiedziałem z tych złotych myśli?

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kadra na mecze z Czarnogórą i Mołdawią
Po blamażu z Estonią i wielu krytycznych komentarzach pod swoim adresem, selekcjoner Waldemar Fornalik postanowił dokonać kilku kosmetycznych zmian w składzie reprezentacji na wielce istotne mecze eliminacyjne z Czarnogórą i Mołdawią. Jest kilka pozornych niespodzianek, ale jestem przekonany, że to wyłącznie kosmetyka. Ani Saganowski, ani Glik, ani Krychowiak w tych obu meczach nie zagrają dłużej niż po parę minut. Fornalik znów postawi na sprawdzony przez Franciszka Smudę skład i liczy na cud.

Tylko, czy się na ten cud doczeka, a wraz z nim kibice? Może wydaje mu się, że ten skład musi w końcu zaskoczyć i będzie roznosił kolejnych rywali? Śmiem wątpić, ale podobno z pustego to i Salomon nie naleje. I że krawiec kraje, jak mu materiału staje. Albo że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Pożyjemy, zobaczymy... Już w sumie niedługo, bo mecz z Czarnogórą 7 września, a Mołdawia na rozkładzie września 11 (w rocznicę ataku na World Trade Center). Będziemy liderem po dwóch kolejkach w swojej grupie eliminacyjnej? Szczerze w to wątpię, ale trzeba zbierać punkty wszędzie tam, gdzie tylko można.

Bo z Anglią może być troszkę ciężej (mecz 16 października).

Skład na Czarnogórę i Mołdawię:

...

Zobacz skład i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Real z Superpucharem Hiszpanii, Barcelona na kolanach!
Mało kto przypuszczał, że Real zdobędzie Superpuchar Hiszpanii. Mourinho jeszcze nie wygrał na Santiago Bernabeu z Barceloną, na dodatek "Królewscy" zanotowali zdecydowanie słabszy start w nowym sezonie niż odwieczny rywal z Katalonii. Jednak dwa kompromitujące błędy w obronie (najpierw Mascherano, później Pique - którego jak dziecko na podwórku ograł Cristiano Ronaldo) pozwoliły strzelić Realowi dwa gole już na początku meczu. I takiej przewagi klub z Madrytu nie roztrwonił.

Co prawda gol Messiego z rzutu wolnego pozwolił Barcelonie zachować bezpośredni kontakt z Realem i mieć szansę na wyrównanie w drugiej połowie, jednak podopieczni Jose Mourinho nie pozwolili już na wiele swoim rywalom i mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla "Królewskich".

A Barcelona? Sama sobie winna...

...

Zobacz wszystkie gole i pełny tekst >>Tomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 30.08.12 o godzinie 06:13
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rozlosowano Ligę Mistrzów, Borussia Dortmund ma pole do popisu
No i już wszystko wiadomo. W Monte Carlo rozlosowano fazę grupową Ligi Mistrzów na sezon 2012/2013. Oczywiście bez mistrza Polski, który najpierw w fatalnym stylu odpadł z eliminacji to piłkarskiej elity Europy, by później w jeszcze gorszy sposób, z bagażem 10 bramek, opuścić Ligę Europejską. Ale to nie czas i miejsce na użalanie się nad stanem polskiej piłki. Mam wrażenie, że teraz zaczęło się użalanie nad losem Borussi Dortmund, która trafiła to "grupy śmierci" - choć moim zdaniem to właśnie w ten sposób rodzą się wielkie kluby. Jeśli chce się dominować, trzeba wygrywać ze wszystkimi.

A mistrz Niemiec z pewnością ambicje ma niemałe. Równie niemałe zapowiadają się emocje w Lidze Mistrzów, kluby zacne, kasa ogromna, prestiż i sława czekają:)

Oto podział na grupy:

...

Zobacz grupy oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Adieu Europo, czyli Śląsk i Legia za słabe na puchary
W zasadzie chyba wszystko, co miało zostać napisane na temat "wyczynów" polskich klubów w europejskich pucharach w tym sezonie, już zostało napisane. Dno z mułem na sto metrów, bez dna, od którego można by się odbić. Wstyd, żenada, kompromitacja. Żadnej z naszych drużyn nie udało się przebrnąć przez eliminacje - ani do Ligi Mistrzów (co w sumie jest już polską tradycją), ani do Ligi Europejskiej. Teraz jeszcze niech tylko reprezentacja dostanie w dupę od Czarnogóry, Mołdawii i Anglii. I spokojnie będzie można wprowadzać kuratora do PZPN.

Najsłabszy mistrz Polski od wieków, Śląsk Wrocław, nie podjął walki w zasadzie z nikim. Dostał baty (w sumie 1:6) od mistrza Helsingborga (który później nie miał ŻADNYCH szans z Celtikiem Glasgow), żeby później zostać rozjechanym przez Hannover, przeciętniaka z Bundesligi (w sumie 4:10). W ostatnim swoim występie podopieczni (już zwolnionego) Oresta Lenczyka polegli 1:5, błagając Niemców o najniższy możliwy wymiar kary. I pewnie skończyłoby się na jakimś 1:2, gdyby nie Artur Sobiech, który w dupie miał błagalne spojrzenia wrocławian, tylko walczył o swój byt w klubie z Bundesligi i trafił dwa razy.

Całe szczęście, że zawstydzających męczarni mistrza Polski nie musimy już oglądać. I że nie musi ich oglądać piłkarska Europa.

Trochę bardziej walczyła Legia. Nie ma co ukrywać, klub z Warszawy jest w tym sezonie o niebo lepiej przygotowany do sezonu niż Śląsk Wrocław. Przegrał awans do Ligi Europejskiej z Rosenborgiem Trondheim jedną bramką, walcząc do końca. Jednak odmłodzony skład warszawskiego klubu nie dał jeszcze rady. Patrząc jednak na to, jak już teraz gra młodzież z Łazienkowskiej, widzę promyk nadziei na lepszą przyszłość. Żeby tylko poprowadzić sensownie politykę kadrową, sensownie wzmacniać skład, a nie tylko liczyć kasę za sprzedaż najlepszych zawodników. Tylko czy to możliwe?

Legia straciła szansę na awans do fazy grupowej...

Zobacz gole z tych meczów i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Mecz Czarnogóra - Polska wyłącznie w systemie pay-per-view
No i stało się (przynajmniej wszystko na to wskazuje). Chyba po raz pierwszy w historii meczu reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata nie zobaczymy za darmo w telewizji. Jak już napisał kolega sasin, TVP jest za biedna na wygórowane żądania finansowe SportFive i zrezygnowała z transmisji. Natomiast w systemie PPV będzie można obejrzeć ten mecz w Polsacie, Canal+ oraz UPC. Koszt? 20 złotych. Dużo? Mało? Pewnie niewiele, ale polscy kibice nie są przyzwyczajeni do płacenia za coś, co należy im się jak psu zupa...

No i jestem wściekły. Nie zamierzam oczywiście płacić za możliwość obejrzenia tego meczu, bo nie i koniec. Bez względu na to, czy będzie to 20, 200 czy 2 złote. Po prostu są pewne zasady. Mecze reprezentacji Polski, zwłaszcza te o coś, mają być dostępne bezpłatnie. Można żądać kasy za oglądanie pojedynków bokserskich na przykład, to jest dla mnie zrozumiałe. Ale nie wolno oczekiwać, że za mecze eliminacyjne do mundialu kibice będą płacić dodatkowe pieniądze.

Oczywiście, poziom gry naszej reprezentacji jest niewysoki i ktoś może powiedzieć, że nie wolno takiego chłamu pokazywać w publicznej telewizji za darmo. Że nie wolno publicznych pieniędzy wydawać na tak żałosny spektakl. I że jak ktoś chce mimo wszystko się męczyć, to niech zapłaci. Ale moim zdaniem to droga donikąd. Jeśli mamy telewizję publiczną, jej psim obowiązkiem jest relacjonowanie meczów reprezentacji kraju w najpopularniejszej dyscyplinie sportu. Tak samo, jak nie oczekuje się płacenia za relacje z Olimpiady czy emisji Wiadomości.

Niestety, z drugiej strony szlag mnie trafia, bo TVP, gdyby jednak zdecydowała się zapłacić za transmisję, nabiłaby kabzę firmie SportFive, która od wielu lat tkwi w chorym układzie z PZPN. Więc bezpłatne gapienie się na wyczyny naszych futbolistów oznacza pękatą kieszeń panów Placzyńskiego i Laty. Z drugiej strony, jeśli ludzie zdecydują się zapłacić w systemie PPV, to tak czy owak kieszeń obu panów będzie cięższa. Tak źle, i tak niedobrze.

Tak czy inaczej, ja na pewno...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Czarnogóra - Polska: Na troje babka wróżyła
Polska zremisowała z Czarnogórą 2:2 w Podgoricy, choć mogła spokojnie ten mecz wygrać, jak również mogła go spokojnie przegrać. Dziwne było to spotkanie, rozgrywane w naprawdę niesamowitych warunkach, stworzonych przez jeszcze głupszych kiboli niż nasi polscy. Sam Robert Lewandowski mógł strzelić trzy gole, ale moim zdaniem był i tak najlepszym zawodnikiem na boisku. Czarnogórcy zmarnowali kilka stuprocentowych okazji, jednego gola nie uznał im sędzia. Dwie czerwone kartki. Naprawdę dużo się działo.

Miłe złego początki

A zaczęło się wspaniale dla naszych. Faul na Lewandowskim w olu karnym i jedenastkę spokojnie wykorzystał Kuba Błaszczykowski. I od tej chwili zakończył się normalny mecz. Aż do przerwy działy się rzeczy dla mnie niezrozumiałe.

Zaczęli czarnogórscy, fanatyczni i obłędnie ksenofobiczni kibole. Z wściekłości zaczęli rzucać na boisko różne przednioty, a na polu karnym, gdzie stał Przemysław Tytoń, wybuchały petardy. Sędzia przerwał spotkanie na kilka minut, ale wreszcie nakazał grać - pomimo tego, że kibole za polską bramką wcale się nie uspokoili.

Ale to nie kibole z Czarnogóry zaskoczyli mnie najbardziej - powszechnie znany jest ostry bałkański temperament. Zaskoczyli mnie polscy piłkarze. Choć w zasadzie akurat to nie powinno być nic dziwnego... Otóż Polacy od siódmej minuty meczu zaczęli... bronić jednobramkowego prowadzenia! Czarnogórcy w zasadzie nie schodzili z naszej połowy, grali pomysłowo, z rozmachem, nieźle technicznie. I wbili nam trzy gole jeszcze do przerwy (w tym jeden nieuznany, choć moim zdaniem niesłusznie). "Biało-czerwoni" grali gorzej niż fatalnie. Koszmarnie słaba była w tym czasie nasza obrona, eksperymentalnie ustawiona para stoperów (Wasilewski, Glik) popełniała błąd za błędem, dopuszczając co chwila do groźnych sytuacji pod bramką. Na dodatek, po ogłuszeniu przez petardę, dość niepewnie prezentował się w tym okresie Tytoń.

No i jeszcze zupełnie nie funkcjonował nasz teoretycznie największy atut, czyli gra z kontrataku. Środek pola nie istniał.

Zupełnie inna drużyna

Na szczęście skończyło się tylko na dwóch golach dla Czarnogóry....

Zobacz gole z meczu oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Mołdawia: Panie prezesie, zadanie wykonane!
"Panie Prezesie, zadanie wykonane!". Tymi słowami może dziś (jutro?) Waldemar Fornalik przywitać się z Grzegorzem Lato. O stylu jutro nikt nie będzie pamiętał. Teraz liczy się wyłącznie to, że Polska zrobiła to, co musiała i pokonała Mołdawię 2:0 po golach Błaszczykowskiego i Wawrzyniaka. Oczywiście trzeba tradycyjnie ponarzekać na styl i formę naszych kadrowiczów, ale najważniejsze są 3 punkty. Plan minimum został zrealizowany i teraz można spokojnie przygotowywać się do meczu z Anglią.

Przed

Przed meczem wszyscy mówili tak: "Styl nie jest ważny, ważne są 3 punkty". Albo "Bez zwycięstwa z Mołdawią ten jeden punkt, heroicznie wydarty Czarnogórcom, nie będzie miał sensu". I tak dalej, i takie tam.

W trakcie

Ciężko było. Mołdawianie, po druzgocącej porażce u siebie z Anglią, nie poprosili o najniższy wymiar kary. Byli równorzędnym rywalem dla nas, mieli swoje niezłe okazje - ale wszyscy wiemy, że liczy się to, co w sieci. Najpierw trafił Błaszczykowski. Z karnego, po (według niektórych) kontrowersyjnej decyzji sędziego. Pierwsza połowa i większa część drugiej to bezład na boisku, często kurczowe trzymanie się własnego pola karnego przez podopiecznych Fornalika, niedokładne podania i posiadanie piłki po 50% dla obu zespołów. Zaskoczenie? No chyba.

Na szczęście ostatnie 20 minut to już zdecydowana przewaga Polaków, bo Mołdawianie chyba lekko opadli z sił. Drugie trafienie (Wawrzyniak, głową po świetnej centrze Błaszczykowskiego) uspokoiło naszych rywali, którzy już całkiem odpuścili sobie defensywę, ale mimo to stworzyli jeszcze dwie niezłe sytuacje podbramkowe.

Nasi strzelili jeszcze dwa gole, słusznie nieuznane przez sędziów (spalone). Swoje okazje mieli wprowadzeni na boisko Sobiech i Krychowiak. Zdziwiło mnie zdjęcie z murawy najlepszego w naszej reprezentacji Mierzejewskiego oraz ustawienie Sobiecha za zmęczonym Lewandowskim. Bardzo dobrze bronił Tytoń. Znów słabo było w środku pola oraz w defensywie, która doprowadzała do niebezpiecznych sytuacji. Zawiódł mnie Marek Saganowski, który udowodnił, że w reprezentacji grać nie potrafi.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pancernik kulowaty maskotką mundialu w Brazylii
Wstrząsająca wiadomość dotarła do nas ze źródeł zbliżonych do FIFA: otóż maskotką kolejnych mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbędą się w 2014 roku w Brazylii, będzie pancernik. Nie, nie ten, który ostrzałem Gdańska rozpoczął II Wojnę Światową. Znacznie mniejszy i będący na wymarciu pancernik kulowaty, zwany z portugalska "tatu-bola", zdystansował w wyścigu do bycia maskotką mundialu pumę, papugę arę oraz (cokolwiek to jest) "Saci".

Podobno zwierzątko to, w razie zagrożenia życia, zwija się w kulkę i w ten sposób unika pożarcia przez drapieżniki (choć, skoro jest na wymarciu, ta metoda wydaje się być z lekka zawodna...). Kulka, w którą zwija się pancernik, przypomina skórzaną piłkę, co okazało się najważniejszym argumentem za tym, aby właśnie to endemiczne zwierzę zwyciężyło w konkursie na maskotkę mundialu.

Pancernik nie ma jeszcze imienia, co...

Zobacz maskotkę i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rocznica hańby polskiego futbolu
Dzisiejszy (13 września 2012) tekst w stołecznym wydaniu "Gazety Wyborczej" uśwadomił mi stopień upadku polskiej piłki nożnej. Nie uświadomiły mi tego aż tak dobitnie klęska reprezentacji na EURO 2012, ani tegoroczne "wyczyny" naszych klubów w europejskich pucharach. Jeden mały artykulik mnie powalił po prostu. Tytuł brzmi "Kiedyś Legia wygrywała w LM". O czym jest sam tekst? Powstał w rocznicę debiutu Legii Warszawa w Lidze Mistrzów. Pomijam zawartość merytoryczną. Szokuje mnie obchodzenie 17. rocznicy meczu w Lidze Mistrzów!

Przypomnę, że chodzi o mecz Legii z Rosenborgiem Trondheim (13.09.1996), który polski zespół wygrał 3:1.

No bo jakie rocznice powinniśmy obchodzić? Moim zdaniem te związane z realnymi sukcesami. No bo czy sukcesem jest wygranie pojedynczego meczu, albo awans z grupy? Oczywiście, że nie. Sukcesy to zwycięstwa, zdobycie jakiegoś trofeum. Choćby awans do finału... Ale nie coś takiego.

Jakie rocznice obchodzą inni? Czy Barcelona celebruje jakieś tam zwycięstwo w pucharach? Czy w katalońskich gazetach opisują ze szczegółami jakiś tam dawno rozegrany mecz w europejskich pucharach? Jakiś zwykły mecz, nie żaden finał? Może pojedyncze, choć jakoś nic do głowy mi nie przychodzi. Dotyczy to oczywiście nie tylko Barcelony, ale całej masy normalnych klubów.

Ktoś powie - jaka piłka, takie rocznice. Podpisuję się pod tym. Jak nisko musi być nasz futbol, jeśli największa gazeta w kraju przypomina jakieś zupełnie nieistotne spotkanie z Ligi Mistrzów? Dlaczego jest to u nas powód do obchodzenia (czy choćby przypominania) rocznicy, na dodatek wcale nie okrągłej? Czy wystarczającym pretekstem do tego jest fakt, iż od 1997 roku żaden polski klub nie powąchał nawet Ligi Mistrzów?

Autor tego tekstu ekscytuje się tym, że Legia, po niezłej postawie w grupie, awansowała wtedy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Mnie to nie podnieca w najmniejszym stopniu. Ale przeraża mnie również to, że od tylu lat żadna polska drużyna nie zbliżyła się do tego "osiągnięcia" warszawskiego klubu.

I to jest jedyny sens, jaki widzę w obchodzeniu/przypominaniu takiej rocznicy. To rocznica hańby polskiej piłki nożnej. Może faktycznie warto o tym pamiętać, przypominać co roku. Dodając z wściekłością kolejną jedynkę - bo ile jeszcze takich rocznic polski kibic będzie musiał strawić? Za rok będzie 18, potem 19, 20... Proponuję jakieś czarne marsze...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Brazylia - Argentyna 2:1: Towarzysko, ale bez litości
My śpimy, a oni grają w najlepsze:) Mecz odwiecznych rywali z Ameryki Południowej, bez wątpienia derby, które porównać można jedynie do meczów Real Madryt - Barcelona. O trzeciej w nocy naszego czasu stanęły naprzeciwko siebie reprezentacje Brazylii i Argentyny. Ci pierwsi konsekwentnie przygotowują się do mundialu, którego są gospodarzem (ostatnio roznieśli Chiny aż 8:0), ci drudzy bez Leo Messiego i kilku innych graczy, którzy walczyli ze swoimi klubami w europejskich pucharach.

Mecz, jak zwykle, był bardzo zacięty, a decydującego o zwycięstwie Brazylii gola strzelił z rzutu karnego Neymar. Brazylijscy piłkarze i kibice cieszyli się tak, jakby właśnie zdobyli tytuł mistrza świata...

Zobacz gole z tego meczu
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kompromitacja za 2 miliardy
Kogo obchodzi, że decyzję o niezamykaniu dachu na Stadionie Narodowym przed meczem Polski z Anglią podjął delegat FIFA? Wczoraj w świat poszedł jasny sygnał: w Polsce nadal rządzą idioci i półgłówki. Dokładnie takie samo odczucie zakwitło w sercach tych wszystkich, którzy kupili bilety na to spotkanie i przyjechali często z daleka. Wzięli urlopy, mieli załatwiony transport powrotny. I co? I wielkie gówno. Teraz muszą kombinować, bo kolejni idioci podjęli decyzję o rozegraniu meczu na drugi dzień.

A przez co to całe zamieszanie? Przez deszcz, oczywiście. Wszystkie stacje telewizyjne, radiowe, portale internetowe - wszyscy trąbili, że będzie padać w trybie ciągłym w dniu meczu. Mimo wszystko nie zamknięto dachu na obiekcie, na który obywatele polskiego państwa wydali niemal 2 miliardy złotych. Dodatkowo spieprzony drenaż murawy boiska nie pozwolił wodzie sprawnie odpływać w czeluście warszawskich kanalizacji - więc woda stała w ilościach uniemożliwiających rozegranie spotkania. Nikt przy zdrowych zmysłach w takich warunkach nie gra. Więc meczu nie było.

Mnie zastanawia kilka rzeczy. Przede wszystkim dlaczego nie zamknięto dachu? Sam proces trwa... 12 minut. Widać było jak na dłoni, że deszcz leje i wystarczyło zerknąć do internetu na kilka godzin przed meczem, żeby się zorientować, że nie przestanie lać. I zamknąć dach. Spotkanie by się odbyło, dziś emocjonowalibyśmy się wynikiem, stylem, golami - a nie czymś, czego nie sposób inaczej nazwać niż skandalem czy żenadą.

Druga sprawa - o co chodzi z tym drenażem? Czemu nie działa? Dlaczego woda stała na murawie zamiast spływać z niej? Przypomnę, że wymiana murawy na Narodowym nie kosztuje standardowych 400 tysięcy złotych, a około miliona. Za takie pieniądze chyba trzeba wymagać, żeby wszystko działało jak trzeba? Ktoś powiedział, chyba Jerzy Dudek, że boisko przypomina wielką wannę napełniającą się wodą. Może ktoś następnym razem wyciągnie korek?

Trzecia kwestia...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Prawdziwe gwiazdy meczu, którego nie było
Meczu Polska - Anglia we wtorek (16.10) się nie odbył, bo spadł deszcz i zamienił boisko w wielką wannę. Piłkarzy więc w akcji nie zobaczyliśmy, za to błysnęły gwiazdy dwóch osobników, którzy wykorzystali nieuwagę stewardów i wtargnęli z impetem na murawę. Trochę pobiegali, uciekając przed goniącymi ich porządkowymi. Wzbudzili aplauz publiczności zgrabnymi padami i ślizgami na mokrej murawie. Po czym dali się schwytać, nie stawiając oporu...

W sumie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie fakt, iż jeden z tych osobników jest bliskim kuzynem mojej małżonki, a ten drugi jej kolegą:)

...

Zobacz film
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Anglicy dziękują za jeden punkt
Po aferze z dachem doczekaliśmy się wreszcie pozytywnych wrażeń czysto sportowych. Reprezentacja Polski zremisowała z Anglią 1:1 w 39. rocznicę meczu na Wembley, gdzie padł identyczny rezultat. Wtedy ten remis dawał nam awans do mistrzostw świata w RFN, teraz dał zastrzyk nadziei na lepsze jutro polskiej reprezentacji. Bo Polacy zagrali naprawdę świetny mecz i bądźmy szczerzy - Anglicy powinni dziękować niebiosom, że wywieźli ze Stadionu Narodowego jeden punkt.

Ale liczy się wynik - i ten mnie w żaden sposób nie satysfakcjonuje. Anglicy zagrali dużo słabiej niż "biało-czerwoni", stworzyli sobie raptem może ze dwie dogodne sytuacje bramkowe, mieli mniej sił i mniej pomysłów na boisku. Strzelili gola po dość przypadkowym strzale Wayne'a Rooneya (błąd Piszczka w kryciu) i nie byli w żadnym stopniu dumnymi "synami Albionu". Polacy za to konstruowali ciekawe akcje po obu skrzydłach, z dużą ilością podań, szybko, nieszablonowo. Znów zabrakło umiejętności wykorzystywania stwarzanych sytuacji - i nad tym trzeba zdecydowanie popracwać.

Kilku piłkarzy zasługuje na wyróżnienie. Przede wszystkim Grzegorz Krychowiak, świetny w odbiorze piłki i dobry w grze do przodu. Będziemy mieli pociechę z tego zawodnika. Podobał mi się Kamil Grosicki, który wreszcie zagrał od początku meczu i widać było jego ogromny potencjał, szarpnięcie. To trochę taki "jeździec bez głowy", ale - jeśli będzie dostawał więcej szans - wyrobi się. Po raz pierwszy chyba napiszę coś pozytywnego również o Kamilu Gliku - nie dość, że strzelił gola, to jeszcze jakby trochę okrzepł w defensywie, nieźle radził sobie z kryciem i blokowaniem strzałów czy podań. Może jeszcze coś z niego będzie...

Kilka słów o Pawle Wszołku. Mam wrażenie, że to będzie pewny punkt naszej reprezentacji już niedługo. Robi jeszcze sporo błędów, ale ma jedną cechę, której dawno nie widziałem u żadnego polskiego piłkarza młodego pokolenia - nie boi się próbować, nie boi się grać. Nie chowa się za plecami bardziej doświadczonych kolegów. Jest trochę bezczelny. I super - teraz pora na pokazanie pełni swoich możliwości i ciężką pracę. Oby tak dalej.

No i...

...

Zobacz pełny tekst i gole
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Najdłuższe Lato XXI wieku dobiega końca. Co teraz?
Polski Związek Piłki Nożnej to demokratyczne ciało, więc w sposób wielce demokratyczny wybiera swojego prezesa. Najpierw kandydat na to szacowne stanowisko musi zdobyć poparcie (rekomendacje) minimum 15 szefów wojewódzkich związków piłki nożnej lub klubów Ekstraklasy i I ligi. Później następuje głosowanie 118 delegatów, gdzie do zwycięstwa wystarczy zwykła większość głosów (50% plus 1). Proste i jakże sympatyczne. Tym sympatyczniejsze, że wspomnianych 15 głosów nie zebrał obecny prezes, Grzegorz Lato. Najgorszy prezes PZPN w historii tej instytucji.

Oczywiście Lato wściekł się niemożebnie, no ale nagrabił sobie i całemu środowisku piłkarskiemu tak bardzo, że obietnice i perspektywy gór pieniędzy dla jego popleczników okazały się za skromnym bodźcem do popierania kandydatury prezesa. "Złotousty Grzegorz" z promiennym, olśniewającym uśmiechem stracił nagle cały swój blask i iście dyzmowski urok. Ciekawe, co ten biedny Lato teraz będzie robił...? W jesieni swojego życia.

Nowego prezesa związek wybierze już 26 października. Kto go będzie wybierał? Jak wspomniałem wcześniej, delegatów jest 118. Są to:

szefowie wojewódzkich związków piłki nożnej (60 sztuk)
delegaci klubów Ekstraklasy i I ligi (50 sztuk)
przedstawiciel środowiska sędziowskiego (1 sztuka)
Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej (3 sztuki)
przedstawiciele futbolu kobiecego (2 sztuki)
przedstawiciele futsalu (2 głosy).

A komu udało się zebrać wystarczająco dużo rekomendacji, żeby stanąć do walki o najbardziej pożądane stanowisko w najbogatszym sportowym związku w Polsce? Otóż kilku panom się to udało... W kolejności alfabetycznej:

Antkowiak Stefan
Boniek Zbigniew
Kosecki Roman
Kręcina Zdzisław
Potok Edward.

Kto wygra?

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zbigniew Boniek prezesem PZPN
Zbigniew Boniek został nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie ma już Grzegorza Laty, nie ma "betonowych" Antkowiaka, Kręciny czy Potoka. Odpadł koniunkturalny poseł PO, Roman Kosecki. Środowisko PZPN zagłosowało tak, jak chcieli tego polscy kibice - wybrało Zbigniewa Bońka, choć dla wielu działaczy jest to wciąż ciało obce, facet z zupełnie innej bajki. Nie wiem, czy to efekt faktycznej potrzeby zmian czy też Boniek obiecał im zachowanie kadrowego status quo. Wtedy wilk (opinia publiczna) byłby syty, i owca (działacze) cała.

Jak wyglądało samo głosowanie? Potrzebne były dwie tury, więc załatwiono sprawę dość szybko. Zaskakująco błyskawicznie odpadł Stefan Antkowiak, który zebrał w pierwszej turze jedynie 10 głosów. Pozostali uzbierali:

Boniek - 45
Potok - 27
Kosecki - 19
Kręcina - 17.

W drugiej turze bezwzględną większość uzyskał Zbigniew Boniek:

Boniek - 61
Potok - 27
Kosecki - 15
Kręcina - 12.

Zastanawia mnie mimo wszystko wysokie poparcie dla przedstawiciela "leśnych dziadków", pułkownika Edwarda Potoka. Widać ewidentnie, że stara gwardia trzyma się jeszcze mocno i Bońkowi wcale nie będzie łatwo z jakimiś poważniejszymi reformami.

Rozbawiła mnie...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Urugwajczykom trzęsą się łydki - reprezentacja Polski w komplecie
14 listopada w Gdańsku reprezentacja Polski rozegra mecz towarzyski z Urugwajem. Selekcjoner Waldemar Fornalik wcześniej ogłosił nazwiska piłkarzy z zagranicy, teraz nadeszła pora na wybrańców z Ekstraklasy. Mam wrażenie, że piłkarzom wcale nie na rękę jest ten listopadowy sparing, najchętniej skupiliby się na grze w klubach i przygotowaniach do zbliżających się Świąt. No, może poza kilkoma wyjątkami w postaci debiutantów i reprezentacyjnych gołowąsów. Ale grać trzeba, taka praca...

Dla mnie każdy mecz reprezentacji jest cenny, zwłaszcza wtedy, kiedy kadra jest w fazie transformacji, kiedy wchodzą nowi, młodzi zawodnicy, kiedy mamy małą zmianę warty. Trzeba, aby właśnie ci nowi grali jak najczęściej, żeby poczuli atmosferę reprezentacji i międzynarodowej konfrontacji. Niech Milik z Teodorczykiem powalczą z kimś innym niż obrońcy Ekstraklasy, niech pokażą, na co ich stać. Niech Kuszczak wyjdzie w końcu i niech udowodni, że nie wolno skreślać go w żadnym wypadku. Niech pokażą się Jędrzejczak i Wszołek. Po to są mecze towarzyskie.

Oraz po to, żeby poćwiczyć kilka wariantów rozegrania piłki, stałych fragmentów gry, ustawienia w defensywie i akcji ofensywnych. Wynik w takim meczu jest sprawą drugorzędną, ale nie może być mowy o jego lekceważeniu. Każde zwycięstwo buduje morale zespołu. Nawet jeśli rywał przyjedzie w słabszym składzie. Tym bardziej trzeba mu wtedy złoić skórę...

Na stadionie w Gdańsku wymieniają właśnie murawę, więc nie życzę sobie narzekań na jakość boiska. Kibiców też ma być sporo, podobno większość biletów już została wyprzedana. Tylko ten deszcz mnie martwi, prognozy są nienajlepsze...:))

Oto pełny skład na Urugwaj:
...

Zobacz skład Polski i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Smuda trenerem Zagłębia Lubin
Czytałem niedawno analizę sytuacji w drużynie Zagłębia Lubin (nie pamiętam już gdzie, ale to akurat nie ma większego znaczenia). Autor tej analizy cieszył się, że wreszcie będziemy mieli do czynienia z sytuacją, że za słabe wyniki drużyny odpowiedzą sami piłkarze, a nie trener. Podobno właściciele Zagłębia byli bardzo zadowoleni z pracy Pavla Hapala i podłamani postawą zawodników. Czech miał ponoć budować nowy zespół, a szatnia miała zostać porządnie przewietrzona. Prezes KGHM wpadł na dodatek w szał, kiedy okazało się, że rezerwowy Sernas zarabia więcej od niego...

Tymczasem wszystko wyszło jak zwykle. Pavel Hapal stracił stanowisko i nie zrobi z Zagłębia Lubin Realu Madryt. Jego miejsce zajął Franciszek Smuda. Jak widać szefowie miedziowego kolosa uwierzyli kibicowskiej przyśpiewce, w myśl której "Franek Smuda czyni cuda!" i powierzyli właśnie jemu misję wydobycia zespołu ze strefy spadkowej. Jestem przekonany, że utrzymanie klubu w Ekstraklasie to główne zadanie "Franza" na ten sezon. A także budowanie ekipy na kolejne rundy, aby wyniki Zagłębia odpowiadały jego potencjałowi.

Czy Smuda sobie poradzi?
...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Niesiemy światło tym, co ciągle widzą ciemność – a niesiecie też rozum?
No dobra chyba najwyższy czas by ten temat poruszyć. Szczerze jeszcze niedawno ten tekst miał wyglądać inaczej, ale ostatnie wydarzenia a zwłaszcza wypowiedzi wielu kibiców, seria oświadczeń trochę jego wydźwięk zmieniły:)

Jak wiadomo każdy mówi, ze mecze bez kibiców nie mają sensu, ci zaś wg wielu dodają kolorytowi zwłaszcza naszej szarej ligowej rzeczywistości.
Tyle, ze ostatnio co i rusz wybuchają nowe konflikty, bojkoty. Pojawiają się wzajemne pretensje, oskarżenia, obrzucanie błotem także przez samych kibiców jednego klubu.

Nie raz tu stawałem po stronie kibiców piętnując zachowania i działania klubów, policji, ochrony czy urzędników. I w wielu kwestiach zdania nie zmieniam.
Ale ostatnie wydarzenia, a w zasadzie konsekwentne działanie i zachowanie części kibiców zasiadających na stadionie Legii na Żylecie sprawiło, że po raz pierwszy od dawna mam odmienne zdanie od nich.

Wiadomo, ze ci się obrazili, że wygłaszają swoje pretensje, piszą oświadczenia. Tylko w tym wszystkim niestety zapomnieli o jednym, mianowicie o tym, że bardzo mocno się do zaistniałej sytuacji przyczynili.
Jak pisałem nie raz działania ochrony na polskich stadionach, policji, postępowanie urzędasów z wojewodą mazowieckim (który to znów zamknął pół trybuny Północnej, bo kibice odpalali race w Szczecinie) na czele to jeden wielki dramat i pokaz skrajnej głupoty i nieudolności.

...

Zobacz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do