Tomasz
Szatański
Profesjonalne
zarządzanie
projektami
Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL
Estonia za silna dla nasEra Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski rozpoczęła się chyba najgorzej, jak tylko mogła. Po raz pierwszy w historii przegraliśmy z Estonią, zaprezentowaliśmy futbol iście podwórkowy, a pomysły strategiczne nowego trenera może i są dobre, ale wykonawców potrzebujemy lepszych. Odniosłem również wrażenie, że Fornalik ma ochotę tak ustawiać reprezentację, jak to robił z Ruchem Chorzów. Niestety, okazało się, że Estończycy są lepsi od Zagłębia Lubin. A może reprezentacja Polski jest słabsza od Ruchu?
Pierwsza połowa, na którą wyszliśmy w zestawieniu 1-4-4-2, to była katastrofa. Być może sam pomysł miał jakiś sens, ale nie z takimi wykonawcami. Zresztą, moim zdaniem selekcjoner popełnił błąd, wystawiając dwóch napastników i żadnego gracza kreatywnego w środku pola. No bo po cholerę nam mocniejsza siła ataku (choć patrząc na beznadziejnego Sobiecha i naprawdę słabego Lewandowskiego trudno było w ogóle mówić o jakimkolwiek ataku), jeśli w strefie pomocy nie mamy nikogo, kto potrafiłby częściej niż raz na 45 minut stworzyć napastnikom jakąś sytuację podbramkową. Rybus? Jedna akcja. Borysiuk? Jedno dobre podanie. Polanski? Nic. Błaszczykowski? Jedno dobre podanie i parę bezproduktywnych rajdów. Trochę starali się boczni obrońcy, Wawrzyniak miał jedno (!) świetne dośrodkowanie z lewej strony, Piszczek kilka akcji prawym skrzydłem. Ale przepraszam, jeśli taka Estonia nas miażdży w polu, to co będzie z Czarnogórą czy Ukrainą? O Anglii nie wspominając...
Kilka słów o grze naszego rywala w pierwszej połowie. Trzeba przyznać, że Estończycy zaprezentowali się całkiem przyzwoicie. W zasadzie mogli prowadzić do przerwy 2:0, bo mieli okazje. Na szczęście (który to już raz?!) niefrasobliwą grę naszej defensywy ratował Szczęsny, kilka razy naprawdę świetnie interweniując. Z kolei przeciwnicy grali bardzo twardo, wysokim pressingiem, przeszkadzali nam skutecznie w wyprowadzaniu i konstruowaniu akcji ofensywnych.
W drugiej połowie bezsensownego zupełnie Sobiecha zastąpił Mierzejewski i zaczęło się coś dziać. System 1-4-2-3-1, którym najczęściej grał Smuda, chyba wszedł najbardziej w krew naszym piłkarzom. Po pierwsze, pewniej zaczęła grać defensywa - bo mieliśmy mniejszą dziurę w środku pola. Po drugie, Mierzejewski to chyba jedyny obecnie piłkarz w reprezentacji, który potrafi coś sensownego zrobić z piłką w akcji ofensywnej, dużo widzi na boisku. Po trzecie - Fornalik dał mu szybko wsparcie i wpuścił do gry jeszcze Kamila Grosickiego. I ci dwaj piłkarze ewidentnie rozruszali reprezentację. Było już kilka składnych akcji ofensywnych, rywale zaczęli się gubić.
Po raz kolejny jednak dała znać najpoważniejsza chyba bolączka naszej reprezentacji...
Zobacz relację video z tego meczu i pełny tekst