Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nuda przed EURO 2012
Jakoś tak nudno się zrobiło. Reprezentacja wybrana, mecze powygrywane, pięć ostatnich spotkań bez straty gola, wszyscy zdrowi. Malkontenci przycichli. Jedyna ekscytacja to obsada lewej obrony, no bo dlaczego gra Boenisch, skoro zawsze grał Wawrzyniak, a jak Boenisch wrócił do zdrowia i prawie nic nie grał w klubie, to Smuda wystawił go do składu, choć Boenisch prezentuje się jak napompowany Pinokio, a Wawrzyniak to warszawska torpeda de lux, więc powinien grać Wawrzyniak, a nie Boenisch?

Kibice wierzą w naszych piłkarzy, są pełni optymizmu. Po fali jakiejś takiej niechęci do Smudy i jego metod treningowych, teraz oglądam i słyszę całą masę ludzi, którzy wierzą w dobry wynik Polski na EURO 2012. Stadiony oddane, większość dróg oddanych, dworce lśnią czystością, strefy kibica się budują, na ulicach biało-czerwono.

Nawet nasi zawodnicy jacyś tacy lepsi nam się jawią, bardziej profesjonalni, zjednoczeni. Obraniak, Perquis, Boenisch i Polanski śpiewają hymn przed każdym meczem. Boenisch zmienił klub i przeszedł z Werderu Brema do VfB Stuttgart. Za Lewandowskiego Borussia chce 30 milionów euro, a jak dobrze zagra na EURO 2012, to ta cena ma wzrosnąć jeszcze do pułapu, który ciężko sobie wyobrazić.

Na dodatek nudno w reklamach - wszędzie Błaszczykowski, Smuda i cała reszta. Co prawda kiedyś już przeżywaliśmy taką inwazję futbolistów w spotach (przed mundialem w 2002 roku) i nie skończyło się to za dobrze, ale teraz nasi czują się tak dobrze, że tamta lekcja nie ma najmniejszego znaczenia.

Teraz z kolei patrzę na wywiad z Franciszkiem Smudą w programie Tomasza Lisa - flaki z olejem. Zero kontrowersji, rozmowa w przyjacielskim klimacie. Właśnie się dowiedziałem, że Ludo Obraniak ma bardzo dobry głos i zaśpiewał trenerowi przed meczem z Andorą cały hymn Polski. Prawda, jakie to wzruszające? O, a Damien Perquis zaprosił na mecze reprezentacji swoją babcię i dziadka.

Mam tylko nadzieję, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ależ się dłuży...
Zostało dwadzieścia parę godzin do EURO 2012, a mi się to wszystko tak niemiłosiernie dłuży... Też tak macie? Tych kilkaset dni jakoś szybciej mi zleciało niż ten moment do inauguracji turnieju. Teraz staram się robić cokolwiek, żeby tylko zabić jakoś czas, który zwalnia tak, jakby zaraz chciał ruszyć wstecz. Trochę mnie to denerwuje. I jakoś pokończyły mi się pomysły na mordowanie tego pierońskiego czasu. Chyba po prostu coś sobie poczytam...

Swoją drogą to cholernie dziwne uczucie. Pamiętam jak dziś, kiedy Platini wyciągnął tę kartkę z Polską i Ukrainą oraz totalny amok, jaki ogarnął nasz kraj. Wtedy nie słyszało się malkontentów, wszyscy się cieszyli. Później przyszedł czas na wybór miast-gospodarzy i zaczęły się wzajemne pretensje i obrażanie. Potem premier złożył kilka obietnic i zaczął się wyścig z czasem. Oraz kwękanie malkontentów i czarnowidztwo pesymistów.

Moim zdaniem udało się. Nie będę wnikał w szczegóły, ale widzę, że z najważniejszymi elementami całej układanki zdążyliśmy. Wszystko oczywiście wyjdzie w praniu. Teraz pora na dobry wynik sportowy.

Franciszek Smuda i reprezentacja też nie mieli łatwo...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Grecja 1-1, czyli zero zaskoczeń
(tekst hucznego, jednego z footballblogerów)

Jedenastka z orzełkami na koszulkach, która wyszła wczoraj w Warszawie na murawę Stadionu Narodowego, to pierwszy brak zaskoczenia. I OK, lepszych Smuda nie miał (z jedym zastrzeżeniem co do lewej obrony).

Ale to, że nie dał reprezentacji żadnego zastrzyku nowych sił z ławki w II połowie, to zbrodnia i kolejny brak zaskoczenia. Bo przecież Smuda to palant - jak raczył zauważyć W KOŃCU nasz szanowny Gospodarz bloga.

Nie zaskoczyło też w sumie to, że spuchli po I połowie i w drugiej mieliśmy roller coaster bez trzymanki, thriller i (niemal) grecką tragedię.

Przypominam, że podstawowymi cechami, które spełniała każda grecka tragedia antyczna, są :-):

1. Zachowanie zasady trzech jedności:

- miejsca (akcja dzieje się w jednym konkretnym miejscu),

- czasu (czas akcji ma odpowiadać czasowi wystawiania sztuki na scenie);

- akcji (jeden wątek fabularny).

2. Istotą akcji jest konflikt tragiczny;
konflikt tragiczny polegał na z góry skazanej na porażkę walce
człowieka z losem, na istnieniu dwóch równorzędnych racji, między
którymi bohater musi wybierać, a każdy wybór jest zły.

Wielu przewidywało, że za mocno pracowali w Austrii. Dość słabi, choć i dość sprytni Grecy mecz wytrzymali kondycyjnie lepiej, choć to zaawansowana wiekowo reprezentacja - ale i przy okazji doświdczona.

Mecz przeżyłem bardzo - pewnie jak większość - to też nie jest nic odkrywczego.

Po bramce Lewandowskiego wiedziałem, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Grecja: Trio, lider, sędziowie i cud
Znakomity tekst kolegi hucznego (Polska - Grecja 1-1, czyli zero zaskoczeń), z którym w zasadzie zgadzam się w 100%, pozwolił mi po obudzeniu się NIE PISAĆ własnej analizy. Aczkolwiek kilka uwag z mojej strony musi paść.

Trio z Dortmundu mnie zawiodło. Okej, w pierwszej połowie było chłopaków
widać, szarpali, stwarzali sytuacje, wypracowali gola. Ale w drugiej? Żenada. Błaszczykowskiego W OGÓLE jakby nie było na boisku. Lewandowski
nie miał żadnej okazji, a Piszczek w zasadzie ograniczał się wyłącznie do destrukcji. Choć i tak prawa strona wyglądała o niebo lepiej niż lewa. Boenisch to nieporozumienie. On nie powinien być nawet w 23-osobowym składzie na EURO 2012. Liczę również na przebudzenie Rybusa, bo w sparingach błyszczał, a wczoraj zagrał piach niemiłosierny.

Kondycja naszych orłów to kolejny temat. W sparingach wyglądali kwitnąco, pod koniec meczów biegali jak na początku. Z Grekami wypstrykali się już do przerwy? Bo co, bo daszek był zasłonięty? No proszę...! Ale faktem jest, że w drugiej połowie biegali tak, jakby mieli kisiel po kolana. Zupełnie tego nie rozumiem, bo dotyczyło to absolutnie wszystkich naszych zawodników. Nawet Piszczka. O co chodzi?

Moim zdaniem niestety znów o psychikę. Z całym szacunkiem - Błaszczykowski nie jest liderem. Ten zespół nie ma lidera, kogoś, kto wziąłby towarzystwo za mordę i wykrzyczał mu prosto w twarz, przy okazji ochlapując śliną, co to towarzystwo ma robić. Bo drużyna piłkarska jest jak oddział wojska, który idzie na wojnę. Gdzieś tam jest dowódca, generał (niech będzie, że z dużą dozą tolerancji nazwiemy tak Smudę), ale na polu walki oddział musi mieć jakiegoś kaprala, którego słucha. A nasza reprezentacja nie ma nikogo takiego. Kiedy słuchałem wypowiedzi Marcina Wasilewskiego, który na pytanie, kto jest liderem zespołu odpowiedział, że nie ma takiego (ale to dobrze, bo każdy może nim zostać w chwili kryzysu), to nóż mi się w kieszeni otwierał. Nie ma tak! Lider musi być - a nasz zespół nie ma kogoś takiego. W Grecji jest choćby taki Karagounis, który najlepsze lata ma już za sobą, który nie wykorzystał rzutu karnego - ale który ma taką charyzmę i szacunek zespołu, że od razu tam widać, kto rządzi. Kto mobilizuje choćby krzywym spojrzeniem spod swojej greckiej, krzaczastej brwi. I tak powinno być - zwłaszcza w momentach, kiedy zawodzi generał. U nas wczoraj Smuda zawiódł najbardziej.

I znów o BRAK...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Tomasz Zimoch - Król Polskich Komentatorów
Nie wszyscy znają Tomasza Zimocha, bo to komentator przede wszystkim radiowy. Kiedyś, pamiętam, próbował swoich sił jako rywal Dariusza Szpakowskiego, ale poległ w starciu z największym szpakiem Polski. Chyba był zbyt spontaniczny. Ale ja uwielbiam go słuchać, bo zawsze facet daje z siebie wszystko przed mikrofonem. Nie inaczej było podczas meczu Polska - Grecja, kiedy niemal stracił głos po golu strzelonym przez Roberta Lewandowskiego. Tego trzeba posłuchać, obowiązkowo!:)

...

Posłuchaj komentarza Zimocha i czytaj pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rada dla selskcjonerów: Wtedy zaczniemy wygrywać mundiale
Właśnie dotarło do mnie, dlaczego polskie drużyny odpadają z imprez
mistrzowskich już w pierwszej rundzie. W sumie to dość proste rozumowanie, oparte na obserwacjach kilku ostatnich dużych imprez piłkarskich: mundiali 2002 oraz 2006 i EURO 2008. No i początku EURO 2012. Powód jest prosty: bo grupy są nie cztero-,
a pięciozespołowe. Gdyby były pięciozespołowe, gralibyśmy 4 mecze, a nie 3. Bo jak gramy 3,
to:

- pierwszy mecz wychodzi raczej słabo lub bardzo słabo,

- co ma zrobić
trener po jednym meczu? jeśli pozmienia skład, wtedy wyjdzie na to, że
jego selekcja była do dupy - a żaden na to sobie nie pozwoli; zatem na drugi mecz reprezentacja Polski wychodzi w takim samym składzie,

- i znów wychodzi słabo - bo dlaczego ma wyjść lepiej, skoro grają ci sami, którzy zawiedli w pierwszym spotkaniu?

- trzeci mecz, jako że już bez znaczenia, bo...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jaki skład na Rosję?
Jutro spotkanie z Rosją, mecz, który co prawda jeszcze o niczym nie decyduje, ale wyjaśni z pewnością bardzo wiele w kontekście sytuacji reprezentacji Polski w grupie A. Z tego, co widzę, nasi nastawiają się na walkę o remis, żeby w ostatnim spotkaniu (z Czechami) wygrać i spokojnie awansować do kolejnej rundy. Jakbyśmy z góry zakładali brak możliwości wygrania z Rosjanami (poza Grosickim, który zapowiada "zmiażdżenie rywali") i oczywiste 3 punkty zdobyte na Czechach. To jakaś paranoja!

Pisałem wcześniej, że 3 mecze w grupie to dla polskich selekcjonerów za mało, żeby dokonać sensownych i odważnych zmian w składzie po pierwszym meczu (Rada dla selekcjonerów). Wygląda również na to, że pierwszy mecz to również za mało dla Franciszka Smudy, żeby coś zmienić, żeby wyeliminować słabsze ogniwa. Z tego, co widzę, zanosi się na jedną zmianę wymuszoną (Tytoń za Szczęsnego) oraz (być może) drugą zmianę stricte defensywną (Dudka za Obraniaka). Tylko, że ja widzę jeszcze przynajmniej dwie pozycje, gdzie sytuacja wymaga interwencji: lewa obrona i lewa pomoc.

Sebastian Boenisch, jak dla mnie, w ogóle nie powinien się pojawić na EURO 2012 jako piłkarz. Jako widz - oczywiście, super. Ale nie jako zawodnik, na dodatek pierwszego składu! Zwłaszcza, że ani w sparingach, ani w meczu z Grecją, niczego specjalnego nie pokazał. Całe zagrożenie szło prawym skrzydłem Greków. Tam, gdzie beztrosko hasali sobie (choć raczej człapali) panowie Boenisch i Rybus. Za Boenischa - Jakub Wawrzyniak.

Rybus mnie zmartwił. Naprawdę...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nabite w butelkę, czyli jak jarzębinę wpuścić w maliny
Było tak: Telewizja Polska, Radio Zet i Polski Związek Piłki Nożnej zorganizowały sms-owy konkurs na oficjalny przebój reprezentacji Polski na EURO 2012. Jak większość wie, dość nieoczekiwanie zwyciężyła piosenka ludowego girlsbandu Jarzębina pod tytułem "Koko koko EURO spoko". Prosta piosenka napisana pod ludową melodię (którą już kiedyś wykorzystał m.in. Wojciech Kilar) zdobyła serca ludzi, którzy masowo na nią głosowali, zostawiając w pokonanym polu produkcje czysto komercyjne.

Jednak konia z rzędem temu, kto słyszał tę piosenkę na stadionach EURO 2012. Media, organizatorzy turnieju i inne odpowiedzialne struktury jakby wstydziły się tej piosenki. Jakby wybór ludzi wprawił ich w niezłe zakłopotanie. Ciągle w radiu i telewizji słyszę utwór "Stadion oszalał" Libera i zespołu InoRos, natomiast "Koko koko..." - jak na lekarstwo. Przypomina mi to sytuację z disco polo, kiedy prawie cała Polska bawiła się przy tej muzyce, ale w mediach w ogóle jej nie było. Jakaś paranoja.

Nie pozwolono, mimo obietnic, na wykonanie (było, nie było) hymnu reprezentacji przed meczem z Grecją. Wydymano panie z Jarzębiny wręcz koncertowo. Po chwilowym amoku w mediach (zespół był zapraszany niemal wszędzie, nawet do programu Szymona Majewskiego), mamy do czynienia niemal z totalnym wyciszeniem. Zupełnie tego nie rozumiem. Ja wiem, że pamięć ludzi jest krótka i szybko zapominają o większości wydarzeń, ale ja doskonale pamiętam, czym miała być zwycięska piosenka w tym konkursie - miała być hymnem reprezentacji na EURO 2012. Tymczasem została pogrzebana i przyklepana dokładnie. Zero. Null.

Na szczęście inni o niej pamiętają. Na przykład tacy Anglicy...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Rosja: Znakomity mecz "biało-czerwonych"
Za nami najlepszy mecz reprezentacji Polski od momentu, kiedy kadrę objął Franciszek Smuda. Wreszcie widzieliśmy na boisku jedenastu ludzi, którzy dokładnie wiedzą, po co wyszli na murawę. Bardzo dobrze zorganizowanych, walczących, myślących, wyprzedzających swoich rywali. Grających z głową i myślą przewodnią. Trzymających się przedmeczowych założeń trenera. Niezmordowanych, świetnych kondycyjnie. Egzamin zdał również Franciszek Smuda.

Mecz Polska - Rosja miał nam dać odpowiedź, w jakim miejscu jest nasza reprezentacja. Po spotkaniu z Grecją nie wiedziałem, która kadra jest prawdziwa: ta z pierwszej połowy, kiedy nasi rywale przez większość czasu nie wiedzieli, co się dzieje, czy ta z drugiej, bezradna i powolnie człapiąca po boisku. Odpowiedź przeszła oczekiwania, ale na ostateczne potwierdzenie jakości gry reprezentacji Polski musimy jeszcze poczekać.

Rosjanie w pierwszym meczu rozbili Czechów 4:1 i co poniektórzy widzieli ich już ze złotymi medalami na szyjach. Eksperci wieszczyli pogrom naszej reprezentacji przez "Sborną". Tymczasem nic z tego. To właśnie podopieczni Dicka Advocaata powinni się cieszyć z remisu 1:1, bo to Polacy przeważali i mieli więcej okazji do zdobycia kolejnych bramek.

W pierwszej połowie częściej przy piłce byli Rosjanie, ale to o niczym nie świadczy. Nie stworzyli sobie praktycznie żadnej dogonej sytuacji, a gola strzelili po ewidentnym błędzie polskiej defensywy. Druga połowa to już popis naszych zawodników, którzy pod koniec meczu wręcz zabiegali rywali. Ci powinni dziękować Bogu, że nie przegrali spotkania.

Powtórzę to, co napisałem już w komentarzach:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska odpadła z EURO, czyli czas na rozliczenia
Wybraliśmy się z kolegami eintrachtem i sasinem na mecz Polska - Czechy. Wiem, że to brzmi irracjonalnie, ale wepchnęliśmy się we trzech w stutysięczny tłum i dopingowaliśmy reprezentację Polski (kolega eintracht najgłośniej, ale on tylko udawał...). Niestety, nasze starania były bezowocne, wszyscy wiemy, jak zakończył się mecz z naszymi południowymi sąsiadami (0:1). Czas na fotorelację z tego wydarzenia przyjdzie wkrótce, teraz kilka króciutkich słów podsumowania.

Koniec parasola ochronnego nad Smudą. Koniec czekania na efekty jego pracy. Niestety, te okazały się fatalne, choć wiele wskazywało na progres. Kwękacze i pesymiści triumfują - i to jest dla mnie najgorsza informacja ze wszystkich. Teraz wszyscy ci, którzy wieszczyli klęskę, noszą głowy wysoko z głupawym usmieszkiem "A nie mówiłem?"... Nie musiało tak być.

Bo teraz najłatwiej popastwić się na selekcjonerze, ale jedno jest pewne: przegraliśmy dlatego, że nie umiemy strzelać goli. W meczu z Grecją w pierwszej połowie powinno być 3:0, w meczu z Rosją moglismy wygrać w drugiej połowie. W starciu z Czechami przez pierwsze 30 minut powinniśmy strzelić rywalom spokojnie 2-3 gole. Zadam pytanie, o ile mogę: kto tych wszystkich goli nie strzelił? Smuda? Jednak nie... Nie strzelili tego nasi piłkarze. Naturalnie wybrani przez selekcjonera. Ale bądźmy szczerzy: skład, poza kilkoma wątpliwościami, był naprawdę optymalny.

Odpowiedzialność ponosi jednak Smuda. Zapowiedział już, że odchodzi - i dobrze. Czekam na jego następcę i na efekty jego pracy. Oby z lepszym efektem, bo już mam dość wysłuchiwania po meczach nieśmiertelnego refrenu polskich kibiców "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało"... Jak mnie ta pieśń irytuje!!! Stało się, kurwa, stało!

Mam nadzieję, że odejdzie również Grzegorz Lato, który...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Czy Błaszczykowskiemu odbiło?
Reprezentacja Polski odpada z EURO 2012. Miliony kibiców w sportowej żałobie. Trener Smuda podaje się do dymisji. W kraju obfita dyskusja, "piłkoszał" i w ogóle. No i w tym momencie głos zabiera kapitan reprezentacji Polski. Co powiedział? Zaatakował prezesa PZPN, Grzegorza Latę. Z jakiego powodu? Czyżby z powodu słabych warunków przygotowań do turnieju? Może z powodu zbytniej ingerencji prezesa w pracę selekcjonera? A może dlatego, że po prostu prezes Lato jest do dupy?

Nie. Kapitan Błaszczykowski nie zajmuje się takimi pierdołami. To nie w jego stylu. On jest przecież zawodnikiem wielkiej Borussi Dortmund, zbiera świetne recenzje, wywalczył sobie pewne miejsce w pierwszym składzie mistrza Niemiec. Zarabia masę pieniędzy, żyje w luksusie. Jego nie interesują takie gówniane tematy.

Kapitan Błaszczykowski, gwiazda reklam Biedronki i wszelkich innych możliwych spotów telewizyjnych, zarzucił prezesowi Lacie (po meczu z Czechami), że... rodziny piłkarzy miały problemy z otrzymaniem bezpłatnych biletów na mecze na EURO 2012!!!! No przecież odjechałem, kiedy to przeczytałem... Ręce i wszystko inne mi opadły.

Oto cytaty z Błaszczykowskiego, które pogłębiają moją frustrację (za: Wirtualna Polska):

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Veni, Vidi, Wtopa
Znakomity komentarz Maćka na FootballBlogu
Roczniki z lat 70-tych dorastały w tej cudownej atmosferze sukcesów polskiej piłki nożnej. Pamiętam, że w każdej wolnej chwili biegałem z chlopakami za piłką, gdzie przenosiliśmy nasze emocje podpatrzone chwilę wcześniej w telewizorze bądź przeczytane w gazecie sportowej. Wielu z nas chciało być Reprezentacją Polski, a w niej Bońkiem, Smolarkiem, Deyną, Szarmachem, Młynarczykiem, etc. Przenosząc póżniej emocje klubowe nie zapomne momentów, kiedy na boisku podwórkowych stawałem się Romanem Wójcickim lub Wiesławem Wragą. Piłka nożna wypełniała nam cały wolny czas po lekcjach. Graliśmy do oporu, tak jak tysiące chlopaków w całej polsce.
Część z moich boiskowych kumpli dostało się później do klubów. Zaczynali od trampkarzy. Ja tez mam epizod w mojej ukochanej Jagielloni. Czułem się niezmiernie wyróżniony możliwością grania w pierwszej jedenastce mojego rocznika. Pamiętam radość z pierwszego sprzętu (dres, korki, getry, rękawice bramkarskie), jaki otrzymałem z klubu. Wszystko to leżało na krześle obok mojego łóżka i długo w nocy nie mogłem zasnąć patrząc z uwielbieniem na prezent, który dla mnie już stanowił przepustkę do wielkiego świata futbolu. Z mojej grupy tylko Radek Sobolewski osiągnął najwięcej. Grupę wyżej grali Tomek Frankowski, Marek Citko, Daniel Bogusz, Bartosz Jurkowski. Mimo, że dzieliło nas niewiele lat, to oni byli dla nasi mistrzami i wzorami do naśladowania na każdym treningu. Podpatrywaliśmy ich pilnie.

Dlaczego zacząłem od własnych wspomnień?

Po przegranej z Rosją zacząłem się zastanawiać, kim byli dla pokolenia piłkarzy, którzy graja w kadrze, ich mistrzowie? Ile spędzali czasu na podwórku tłukąc zawzięcię w gałę? O czym myśleli - o byciu laureatem "Złotego buta"? A może zdobywcą decydującej bramki w finale Mundialu? Być może marzyli o tym, aby przy 50.000 widzów wysłuchać na murawie Mazurka Dąbrowskiego. A może jednak schodzili na rzeczy przyziemne i myśleli, że dzięki piłce nożnej będa mieć kasę, najnowsze fury i najfajniejsze dupy?

Co ich motywowało do gry w piłkę?

I co tak naprawdę ich motywowało do walki na EURO 2012?

Mineły juz blisko 24 godziny od porażki...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pięciu sędziów już mamy - na osiemnastu czekamy, czyli kolejne błędy arbitrów
Liczba "osiemnaście" w tytule jest całkowicie przypadkowa, może być nawet stu dwudziestu sędziów. Trzystu (jak Spartan pod Termopilami) albo pięciuset. Bez znaczenia. Bo i tak co chwila się mylą. W większości w nieistotnych sytuacjach - i wtedy te ich błędy albo są lekceważone albo wręcz w ogóle niezauważane. Ale od czasu do czasu nasi mistrzowie gwizdka i chorągiewki dają ciała w kluczowym momencie meczu. Jak podczas spotkania Ukraina - Anglia. Sędziowie najpierw nie dostrzegli spalonego, by chwilę później nie uznać prowaidłowego gola strzelonego przez Ukrainę.

"Błąd ludzki". "Pomylić się to ludzka rzecz". To słowa Pierluigi Colliny, szefa Komisji Sędziowskiej UEFA. Dla tego pana ta cała sytuacja to tylko "błąd ludzki", sprawa totalnie nieistotna. Nieważne, że ta "ludzka rzecz" pomogła wyrzucić za burtę EURO 2012 reprezentację Ukrainy. Dwa i pół roku przygotowań, miliony euro, wielkie nadzieje kilkudziesięciu milionów kibiców ukraińskich - to wszystko poszło się walić w ułamku sekundy. Co prawda ten nieuznany gol dawał w tamtym momencie raptem remis 1:1, który sprawiał, że Ukraina i tak odpada, ale to była 62. minuta meczu i jeszcze wszystko mogło się zdarzyć. Ukraińcy dostaliby dodatkową motywację.

Jak do tego doszło, że sędzia Viktor Kassai nie uznał tego gola? Proszę, oto dowód rzeczowy:

...

Zobacz dowód rzeczowy i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kazimierz Deyna powrócił do Warszawy
tekst kolegi sasina
Czerwcowy czas to przede wszystkim Euro 2012 rozgrywane na polskich i ukraińskich boiskach. Przez nie umknęło mi wiele innych rzeczy, choćby odbywający się właśnie finał NBA (dziś w nocy Miami wygrało całą serię 4:1 z Oklahoma City Thunder).
Nie na wszystko mam czas.

Nie znalazłem tez czasu na opisanie jeszcze jednego ważnego wydarzenia, ale dziś akurat mam, bo wypoczywam po zabiegu i pobycie w szpitalu.
Ale do rzeczy.

Oto po 23 latach Kazimierz Deyna, tak jak chciał powrócił do Warszawy. Urna z jego prochami została sprowadzona i w dniu 6 czerwca spoczęła w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach.
Pogrzeb miał charakter państwowy, asyście orkiestry i żołnierzy Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego.
Kaziemierz Deyna został pochowany niedaleko grobu wybitnego trenera Kazimierza Górskiego. Jak powiedziała minister sportu Joanna Mucha, pochówek Deyny w sąsiedztwie Górskiego nie jest przypadkowy. - Obaj tworzyli historię i obaj są częścią historii sportu i piłki nożnej - przyznała minister sportu, podczas przemówienia w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Deyna spoczął także obok dwukrotnego medalisty olimpijskiego we florecie Witolda Woydy.

O to wydarzenie zabiegano od lat. Jednak żona Deyny pani Mariola Deyna-McMullan była temu z różnych powodów przeciwna. Z jednej strony chciała mieć grób męża blisko siebie, a z drugiej strony jak choćby przy inicjatywie Jacka Gmocha ówczesnego prezesa CWKS Legia wietrzyła zwykłą chęć taniego poklasku.
To wszystko sprawiało, że przez lata nic w tym temacie się nie działo. Jednak wciąż czynione były próby, dyskretne rozmowy, namowy.
Pani Mariola Deyna-McMullan została także zaproszona do udziału w jury, które miało wybrać projekt pomnika Deyny. W końcu jednak udało się uzyskać Jej zgodę i kazimierz Deyna mógł powrócić.

- Nie wierzyłam, że...

Zobacz zdjęcia i pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 22.06.12 o godzinie 18:50
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska - Czechy: Fotorelacja ze Strefy Kibica
Mecz z Czechami (0:1), który zadecydował o definitywnym odpadnięciu reprezentacji Polski z EURO 2012, dawno już za nami, ale dopiero teraz udało mi się zebrać wszystkie zdjęcia i wstawić je na FootballBlogu. Wybraliśmy się na ten mecz z kolegami sasinem i eintrachtem. Pełni nadziei ruszyliśmy na podbój Strefy Kibica pod Pałacem Kultury i Nauki. Jako że nie lubię tłumów, miałem duszę na ramieniu. Ale z taką obstawą niczego nie musiałem się obawiać. I faktycznie, było całkowicie spokojnie. Ale do rzeczy.

Z kolegą eintrachtem zapakowaliśmy się do samochodu i skierowaliśmy się w kierunku Stadionu Narodowego. Co prawda mecz Polska - Czechy odbywał się we Wrocławiu, ale i na głównej polskiej arenie EURO działo się wiele, bo tam starli się Grecy z Rosjanami. Udało się nam zaparkować samochów niedaleko stadionu (po krótkiej rozmowie ze strażą miejską, która nie dopuszczała aut w pobliże) i udaliśmy się w kierunku Strefy Kibica. Musieliśmy przejść obok Stadionu Narodowego, później pokonać Most Poniatowskiego, kilka przecznic do Ronda de Gaulle'a, Alejami Jerozolimskimi w pobliże PKiN. W sumie prawie godzinka spokojnego spaceru.

(Aha, na zdjęciach widnieje godzina. Trzeba dodać do niej wartość 1, aparat nie uwzględnił zmiany czasu...).

...

Zobacz zdjęcia i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

FootballBlog znów pojawił się w mediach
Jakiś czas temu pisałem tutaj o cytacie z FootballBloga, jaki pojawił się w tygodniku "Angora". Tym razem miło mi poinformować, że nasz blogserwis zaistniał w kolejnych dwóch ogólnopolskich mediach: prestiżowym miesięczniku "e!stilo" (traktującym o ekologii i stylu życia) oraz portalu tvp.info (czyli serwisie telewizji publicznej). Wygląda na to, że w jakiś sposób FootballBlog zaczyna już nieco szerzej funkcjonować w przestrzeni medialnej. Oczywiście nie zmienia to w żaden sposób skromnego charakteru samego serwisu oraz tworzących go autorów.

Miesięcznik "e!stilo" wykorzystał część recenzji, jaka pojawiła się na FootballBlogu. Recenzji znakomitej autobiografii Andrzeja Iwana pod tytułem "Spalony" (tutaj przeczytasz całość artykułu: Wstrząs). "e!stilo" opublikowało tekst w najnowszym numerze (wydanie wakacyjne 3/21 2012 na stronie 53) i można go obejrzeć wyłącznie w formie papierowej (nie wiem, czy istnieje wersja elektroniczna całego magazynu). Kiedy tylko zrobię skan artykułu, oczywiście wstawię go tutaj.

Drugi cytat to...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kto po Smudzie? Nie ma znaczenia
W Polsce trwa w najlepsze publiczna dyskusja, kto powinien zastąpić Franciszka Smudę na stanowisku selekcjonera naszej reprezentacji. Pada mnóstwo nazwisk. Początkowo faworytem wydawał się być Maciej Skorża, potem doszli kolejni - Orest Lenczyk, Piotr Nowak, Waldemar Fornalik, Michał Probierz, Adam Nawałka, Henryk Kasperczak. Również z zagranicy - Werner Liczka, Sven-Goran Eriksson, Avram Grant, Ottmar Hitzfeld czy Berti Vogts. Faworytami prezesa Laty są Fornalik i Vogts. Ale ta cała dyskusja jest bez sensu.

Grzegorz Lato znów zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Publicznie ogłosił, że jego kandydatami na stanowisko nowego selekcjonera są Waldemar Fornalik i Berti Vogts. Słyszałem publiczną wypowiedź tego pierwszego, który absolutnie nie chce zabierać głosu w tej sprawie. Bardziej otwarty jest Niemiec, który obecnie prowadzi reprezentację Azerbejdżanu i który twierdzi, że zamierza wypełnić kontrakt z tamtejszą federacją i o ofercie PZPN niczego nie wie. Lato z dyplomacją ma tyle wspólnego, co ja z badaniami kosmosu.

Jednak to wszystko, cała ta dyskusja, nie ma najmniejszego sensu. Nie ma żadnego znaczenia, kto będzie selekcjonerem naszej reprezentacji. Sukcesów i tak się nie doczekamy żadnych. Może przypadkowo gdzieś awansujemy, może wygramy parę spotkań z San Marino czy Andorą, może wygramy jakiś sparing z reprezentacją z pierwszej dwudziestki rankingu FIFA. Ale nic więcej. Bo nie mamy żadnego systemu, który byłby w stanie wyszkolić i wyselekcjonować najlepszych piłkarzy. Nie pomogą żadnu magowie futbolu, jeśli Robert Lewandowski jest tylko jeden. Takich Lewandowskich powinniśmy mieć na pęczki. Wtedy dyskusja nad wyborem selekcjonera miałaby jakiś sens.

Bo teraz jest tak, jak ze wspomnianą reprezentacją Azerbejdżanu...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dlaczego uwielbiam rzuty karne
Żeby wszystko było jasne od samego początku - nie chodzi mi o to, że uwielbiam rzuty karne wykonywane w czasie trwania meczu, czyli w pierwszych 90 minutach czy dogrywce. Nie. Ja uwielbiam rzuty karne strzelane w sytuacji, kiedy dogrywka nie przynosi rozstrzygnięcia. Kiedy już piłkarze słaniają się ze zmęczenia, a tu jeszcze (przynajmniej niektórzy z nich) muszą jeszcze wykrzesać maksimum koncentracji na ten jeden, jedyny moment, kiedy muszą pokonać bramkarza przeciwnika strzałem z 11 metrów.

Bo przecież nie strzelić karnego to wstyd. Jeśli ktoś kiedyś stanął 11 metrów przed bramką piłkarską (której wymiary to 7,32 na 2,44 metra), to doskonale wie, że praktycznie nie sposób nie strzelić gola z rzutu karnego. Naprawdę. Jedenaście metrów do odległość tak niewielka, a "wrota" tak przeogromne, że tylko cud może pomóc bramkarzowi w obronie strzału. A nie trafić w bramkę to już trzeba być prawdziwym ignorantem piłkarskim.

A jednak wielu, wielu najlepszych piłkarzy świata nie strzeliło ważnych karnych w swojej karierze. Dość wspomnieć, tak na szybko, Michela Platiniego, Zico, Roberto Baggio, Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo. Dlaczego tak się dzieje?

Większość ekspertów zgadza się co do jednego - rzut karny, zwłaszcza ten strzelany w serii jedenastek po dogrywce, to ogromny stres. Te karne decydują bowiem o tym, czy reprezentacja (albo klub) zagra dalej w jakiejś ważnej imprezie. Każdy gol jest tu na wagę złota. Patrzą na to z reguły miliony widzów. Nie wszyscy są w stanie udźwignąć tę presję.

Presję wzmaga dodatkowo fakt, że bramkarza nikt nigdy nie obwini o to, że wpuścił gola z rzutu karnego. Natomiast pechowy strzelec natychmiast zostanie obwołany nieudacznikiem. Jego szczęście, jeśli koledzy będą trafiać i w efekcie pokonają rywala. Jeśli natomiast to się nie uda, wtedy psychika takiego pechowego strzelca siada na jakiś czas. W niektórych przypadkach blokada przed strzelaniem rzutów karnych może pozostać na bardzo długo.

Dla mnie kończenie nieroztrzygniętego meczu serią rzutów karnych to wspaniały pomysł. To kwintesencja...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Śląsk, Ruch, Legia i Lech znają już swoich pucharowych rywali
EURO 2012 trochę wypaczyło nam perspektywę. W zasadzie nie będzie przerwy między sezonami 2011/12 i 2012/13. 1 lipca będziemy emocjonować się finałem mistrzostw Europy, a już 5 lipca swoją przygodę z Ligą Europejską zaczyna poznański Lech. Będzie to pierwsza runda kwalifikacji do LE. Co prawda nie ma co porównywać emocji związanych z EURO 2012 do tego, co będziemy przeżywać ogladając zmagania polskich klubów w meczach z drużynami, których nazw nikt wcześniej nie słyszał, ale sezon 2012/2013 można w zasadzie uznać za otwarty.

Ale zacznijmy według ważności, od Ligi Mistrzów. A w zasadzie od eliminacji do tych rozgrywek. Śląsk Wrocław, mistrz Polski, zaczyna walkę o LM od drugiej rundy. Rywalem będzie czarnogórska Buducnost Podgorica. Pierwszy mecz 17-18 lipca, rewanż 24-25 lipca. Pierwszy mecz w Czarnogórze.

Oto pełna lista I i II rundy eliminacji Ligi Mistrzów sezonu 2012/2013:

...

Zobacz zestawienia par i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jacek Gmoch też dorabia w reklamach
Sam nie wiem, co o tym sądzić. Z jednej strony żałosne to jest, w jaki sposób trener, były selekcjoner reprezentacji Polski, asystent kultowego Kazimierza Górskiego, wielki strateg i spec od banku informacji, wydurnia się w reklamach dyskontu. Jak deprecjonuje swoje osiągnięcia, jak nadwyręża swój autorytet (choć dla wielu żadnej z tych rzeczy nie ma). Z drugiej z kolei może to być mimo wszystko dowodem na dystans, jaki do siebie ten facet ma. Rozbawia mnie jego głos, zaangażowanie i temperament w tych reklamach. A co wy o tym sądzicie?

Mowa oczywiście o Jacku Gmochu. Podkłada on swój głos do reklam Lidla. Nie jest to polot Biedronki czy rozmach Tesco, ale dla kibica piłkarskiego głos tego pana jest na tyle charakterystyczny, że zwróci uwagę na te spoty.

Sam początkowo myślałem, że to niemożliwe, by Gmoch aż tak nisko upadł, żeby tak się wygłupić. Że to ktoś inny pariodiuje jego głos. No ale jak na sam koniec pan Jacek się przedstawia, to wszelkie wątpliwości opadły. Powstał niesmak. A później, oprócz niesmaku, odrobina zrozumienia. No bo w sumie...

Zobacz reklamy i pełny tekst



Wyślij zaproszenie do