Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ostatni tydzień Ekstraklasy
Ani się obejrzeliśmy, a już mamy tylko kilka dni do ostatecznych rozstrzygnięć w Ekstraklasie. Dwie ostatnie kolejki, rozegrane w iście ekspresowym tempie (3 i 6 maja) i... koniec! Dowiemy się, kto zostanie mistrzem Polski w sezonie 2011/2012, a także, kto spadnie i kto awansuje. To znaczy kto spadnie już wiemy - na pewno Cracovia. Drugie miejsce w mało wygodnej windzie do I ligi zajmie ktoś z pary ŁKS - Lechia Gdańsk. Zdecydowanie większe szanse na spadek mają (niestety) łodzianie.

Lechia ma jednak fatalny rozkład jazdy na te dwie ostatnie kolejki - gra z najpoważniejszymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego. Najpierw podejmie u siebie Legię Warszawa, by trzy dni później zmierzyć się z Ruchem Chorzów. O jakiekolwiek zdobycze punktowe łatwo nie będzie, bo zarówno Legia, jak i Ruch nie mogą sobie już teraz pozwolić na jakiekolwiek straty punktów, jeśli marzą o pierwszym miejscu.

Jednak dwie porażki Lechii nie gwarantują oczywiście ŁKS-owi pozostania w Ekstraklasie. Łodzianie muszą wygrać oba mecze, które pozostały im do końca sezonu. A wygrywanie jest zadaniem, które w tej rundzie przychodziło temu klubowi jak mi przychodzi latanie - czyli generalnie rzadko. ŁKS traci najwięcej goli, a strzela tyle, co kot napłakał. No i jest biednym klubem. Zwycięstwa z Bełchatowem i Jagiellonią przyjdą mu z wielkim trudem i na tę chwilę wyglądają mi na mission impossible.

Bo co prawda ani klub z Bełchatowa, ani z Białegostoku, o nic już nie grają i oba chętnie bawią się w rozdawanie punktów potrzebującym (zwłaszcza ten pierwszy), ale przynajmniej Jagiellonia postawi łodzianom trudne warunki i nie odpuści meczu. Bo jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Hajto nie chciał skorzystać z okazji, żeby udowodnić Świerczewskiemu, kto jest lepszym trenerem-widmo w Ekstraklasie.

Czyli wygląda na to, że mimo wszystko do I ligi zleci - obok Cracovii - również ŁKS. Wiem, cuda się zdarzają, a nadzieja umiera ostatnia. Ale dziś jestem realistą.

Ale zostawmy dół tabeli, bo na górze mamy rzeczy zdecydowanie bardziej ekscytujące. Na tytuł mistrzowski ma jeszcze szansę 5 klubów, a różnice punktowe są minimalne. Legia, Śląsk, Ruch, Lech i Korona walczą łeb w łeb i naprawdę bardzo trudno wskazać, kto zajmie pierwsze miejsce.

Zacznijmy od góry...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Szeroka kadra Smudy na EURO 2012
Jest jeden skandal w powołaniach Smudy na EURO 2012 i od tego skandalu chcę zacząć. Bo uważam, że "Franz" popełnia duzy, bardzo duży błąd. Chodzi mi o absolutny brak powołania, nawet na listę rezerwową, dla Tomasza Kuszczaka. Wielokrotnie podśmiewałem się z bramkarza Watfordu, kiedy na siłę walczył z wiatrakami w Manchesterze United, ale chłopak poszedł po rozum do głowy i zbiera rewelacyjne noty w Championship. Dlaczego Smuda go nie powołał?!

Powołał za to wiecznego rezerwowego w Arsenalu, czyli Łukasza Fabiańskiego. No to bez sensu totalnie. Smuda, gdzie konsekwencja? Przestałeś powoływać Kuszczaka, bo nie bronił w United - to rozumiem. Nie przestałeś powoływać Fabiańskiego, mimo że ten nie broni w Arsenalu - tego nie rozumiem. Kuszczak zaczął świetnie gra i broni regularnie. Dlaczego nie ma go w składzie? Tego również nie rozumiem.

I to w zasadzie jedyny skandal w powołaniach - jak dla mnie. Są jeszcze mniejsze lub większe zaskoczenia. Jak Glik, Matuszczyk, Boenisch, Kucharczyk, Sobiech czy Brożek. Ale to pikusie w porównaniu z Kuszczakiem.

Dobrze, że w szerokim składzie znalazł się Wolski, mam nadzieję, że Smuda weźmie go do ostatecznego składu (23 nazwiska) i chłopak stanie się pełnoprawnym reprezentantem Polski z realnymi szansami na grę i rozwój. Szkoda, że tylko w rezerwie znalazł się Piech, ale patrząc na marnowane przez niego seryjnie sytuacje w ostatnim meczu z Cracovią, może to słuszna decyzja Smudy.

Nie ma oczywiście w składzie Artura Boruca, ale to historia wielokrotnie już wałkowana. I nie ma semsu do niej wracać.

Tak samo, jak nie ma sensu komentować słów jednego z posłów PiS, nigdysiejszego reprezentanta Polski, który naszą kadrę określił mianem reprezentacji "hańby narodowej". Te porównania pisze wszystkim posłom PiS chyba ten sam człowiek, bo zawsze mają dokładnie taki sam wydźwięk. Jednym słowem - żenujące.
...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Hymn EURO 2012 i hymn polskiej reprezentacji
No dobrze, o gustach się nie dyskutuje. Większość imprez sportowych ma dziś swoje piosenki, które lansuje i dzięki którym się lansuje. Lepsze, gorsze... różne. Niewątpliwie to fajna idea, do dziś pamiętam motywy muzyczne choćby z zimowej olimpiady w Sarajewie (1984 rok!!) czy ostatniego mundialu w RPA (2010). Nasze EURO 2012 też ma swój utwór, który już - nie bójmy się tego słowa - stał się przebojem. A ostatnio nasza reprezentacja również dorobiła się własnego hymnu na EURO, utworu ludowego. "Koko Euro Spoko" zespołu "Jarzębina". Uśmiecham się teraz...

Ale zacznijmy od prawdziwego przeboju, który od kilku miesięcy króluje w rozgłośniach radiowych, czyli "Endless Summer" wykonawczyni o ksywce Oceana (skąd ja ją znam?). Piosenka mi się podoba. Jest co prawda dyskotekowa, ale wpada w ucho i można sobie przy niej popodrygiwać przy różnych okolicznościach. I chyba o to właśnie chodzi.

No ale ten nasz, swojski utwór pań z małej wioski Kocudza (województwo lubelskie), mający być hymnem polskiej reprezentacji i polskim hitem na EURO 2012, to już prawdziwa sensacja! "Koko Euro Spoko" pozostawiło w tyle piosenki takich wykonawców, jak Maryla Rodowicz, Feel, Wilki, Chemia, Poparzeni Kawą Trzy czy lansowany niemiłosiernie wszędzie hit Libera i Ino Ros. W skład zespołu "Jarzębina" wchodzi osiem niewiast w wieku różnym (od 32 do 82 lat).

No i tu mam problem. Niby fajnie, niby promocja polskiej kultury ludowej... Ale jakoś to wszystko mi tu nie pasuje. Mam wrażenie, że ta piosenka została wybrana nie dlatego, że jest chwytliwa, że wpada w ucho. Raczej została wybrana na przekór. Głosowali ludzie, więc postanowili zagrać na nosie wszystkim, którzy są zaangażowani w EURO 2012. I pewnie najczęściej głosowali ci, którzy uważają, że EURO 2012 będzie naszą wielką klęską. Uznali, że żałosna impreza i żałosna reprezentacja zasługują na taką właśnie - bądźmy szczerzy - obciachową piosenkę.

Nie, nie mam nic przeciwko polskiej kulturze ludowej. Nie wstydzę się jej. Ale ta piosenka niczego polskiego w Europie i na świecie nie wypromuje. Wszyscy, łącznie z nami, będą przy niej puszczać oko i szeroko się śmiać. Ale nie z radości. Ten śmiech będzie ironiczny.

Czy tak chcemy być odbierani? Naprawdę? Bo jestem przekonany, że ci, którzy na ten utwór głosowali, nigdy w życiu nie byli w skansenie. A ta piosenka to ich pierwszy i ostatni zapewne kontakt z polską kulturą ludową.

...

Posłuchaj piosenek i zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ekstraklasa: Mistrza wciąż nie ma, za to spadkowicze w komplecie
Powiem wprost: Legia Warszawa to najbardziej frajerska drużyna w tym sezonie w Ekstraklasie. Już nawet nie ŁKS czy Cracovia, które spadają z hukiem do I ligi. Nie. Najwiekszymi frajerami polskiej ligi wszystkich szczebli w sezonie 2011/2012 jest Legia. Drużyna, która miała mistrzostwo Polski wyłożone na talerzu. No ale nie można wygrać Ekstraklasy zdobywając w czterech ostatnich meczach 2 (słownie: dwa) punkty! Może to i dobrze, nie lubię, kiedy mistrzem mojego kraju są frajerzy.

I tyle o Legii. Jeśli ktoś nie chce, mistrzem musi zostać ktoś inny. Chyba najbardziej mistrzem chce mimo wszystko zostać Śląsk albo Ruch. Największe szanse mają teraz wrocławianie, bo tylko od nich zależy, czy zdobędą tytuł, czy też nie. Jeśli wygrają ostatni mecz z Wisłą w Krakowie, nikt pierwszego miejsca im nie odbierze. Wszyscy pozostali kandydaci (Ruch, Lech i Legia) muszą liczyć na korzystne wyniki w meczach innych pretendentów do tytułu.

Ale Śląsk nie przegra z "Białą Gwiazdą". Nie wyobrażam sobie, żeby oba zespoły się nie dogadały. Wisła nie gra już o nic, nie obroniła tytułu, nie zdobyła niczego w tym sezonie. Czy będzie chciała walczyć na całego z silnym Śląskiem? Wątpię. Koniec sezonu, premii nie będzie. Po co narażać się na kontuzje?

Ruch Chorzów zagra w ostatnim meczu z Lechią Gdańsk. Lechia osiągnęła swój cel, zapewniła sobie utrzymanie wygrywając sensacyjnie z Legią, więc nie będzie się męczyć w starciu z "Niebieskimi" - bo i po co? Dla podopiecznych Waldemara Fornalika tytuł wicemistrzowski to i tak wielki sukces.

Lech z kolei pojedzie do Łodzi, żeby spokojnie ograć Widzew. Rudniew strzeli dwa gole, żeby podbić jeszcze cenę za swój transfer.

A Legia? Miało nie być już o Legii.

Z Ekstraklasy, oprócz Cracovii, spada również Łódzki Klub Sportowy. Po raz kolejny okazało się, że zebranie grupy przypadkowych zawodników, choćby z niezłymi nazwiskami, nie warantuje utrzymania w lidze. Teraz czeka ŁKS mozolne budowanie drużyny, żeby od sezonu 2013/2014, już pewnie na nowym stadionie, miał kto grać. Co oznacza, że walkę o awans do Ekstraklasy trzeba zacząć już teraz.

Nie ulega wątpliwości, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

"Cała Polska w cieniu Śląska"
Jaka liga, taki mistrz. Ekstraklasa w tym sezonie co prawda trzymała w niepewności do samego końca, ale poziom... Poziom naszej ligi, choć wielu wydawało się to niemożliwe, obniżył się. Piszę to z bólem serca, bo już wydawało się, że mamy do czenienia z prcesem wręcz odwrotnym. Legia całkiem nieźle radziła sobie w Lidze Europejskiej, mieliśmy sporo przyzwoitych meczów, piękne gole, rosnącą frekwencję... Ale 2012 rok zweryfikował wszystko w dół. I mam wrażenie, że Śląsk został takim mistrzem trochę z łapanki.

Wystarczy przypomnieć, że po zimowej przerwie, na 13 meczów, podopieczni Oresta Lenczyka wygrali ledwie 5 (w tym w większości ze słabeuszami), no i dostali sławetne lanie na Łazienkowskiej z Legią (0:4). Naturalnie nie liczą się pojedyncze wyniki, a suma punktów uzbieranych przez cały sezon. W tym zbieraniu to Śląsk okazał się najlepszy i teraz świętuje tytuł mistrza Polski. Drugi w swojej historii (pierwszy w 1977 roku). Dla Oresta Lenczyka to również ledwie drugi triumf w lidze. Wcześniej wygrywał ją w... 1979 roku.

Wielki apetyt na tytuł w ostatnich kolejkach przejawiał Ruch Chorzów. I bądźmy szczerzy - gdyby nie frajerskie wyniki ze słabeuszami (zwłaszcza z ŁKS-em u siebie w 28. kolejce), to "Niebiescy" triumfowaliby w lidze po raz piętnasty. No, ale jeśli nie ogrywa się spadkowiczów, to trudno myśleć o ostatecznym zwycięstwie. Podopieczni Waldemara Fornalika mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie. Jednak w Chorzowie wszyscy z optymizmem patrzą w przyszłość - trener zostaje jeszcze na dwa sezony, a klub ma się wzmocnić. Może powstać z tego naprawdę niezły team.

Jednakże na miano największych frajerów tego sezonu zapracowali niewątpliwie zawodnicy Legii Warszawa. Przez długi czas przewodzili stawce i w pewnym momencie wydawało się nawet, że drużyny z "grupy pościgowej" dały sobie spokój i pogodziły się z tym, że będą walczyć co najwyżej o drugie miejsce w tabeli. Tymczasem Legia w ostatnich meczach sezonu urządziła sobie prawdziwy festiwal traconych punktów, remisując aż pięć razy i przegrywając dwa mecze. Co prawda zdarzały się i zwycięstwa, ale stanowczo zbyt rzadko. A wystarczyło wygrać albo zremisować jeden mecz więcej. No i Mariusz Walter odpuścił. Ciekawe, co teraz stanie się z Maciejem Skorżą...

Kilka słów o wyczynach warszawskich (legijnych) kiboli. Ja rozumiem ich rozczarowanie. Trzecie miejsce w lidze i miano frajerów sezonu mogą zaboleć tak ambitnych ludzi. Ale nic, (NIC!) nie tłumaczy rzucania na boisko petard hukowych i rac. Nic nie tłumaczy steku wulgaryzmów, jakimi zostali obrzuceni piłkarze oraz właściciele klubu. I to w sytuacji, kiedy sami zawodnicy bronią kiboli w swoich wypowiedziach, bratają się z nimi lub (jak to miało miejsce ostatnio) dają im do potrzymania Puchar Polski (nie wiedziałem, czy śmiać się czy płakać, kiedy Ljuboja z Radoviciem przekazywali puchar w ręce "Starucha"). Teraz ci sami piłkarze okazali się (w najlepszym przypadku) "pajacykami". Większości wyzwisk nawet nie ma sensu cytować. Pod koniec meczu (chyba na znak protestu) "żyleta" opuściła trybuny. Później wrócili tylko po to, by znów lżyć wszystko i wszystkich, również dziękujących im za doping piłkarzy. Pomyślałem sobie wtedy, że tacy kibice jednak nie zasługują na to, by ich drużyna została mistrzem Polski. Oni zawsze będą frajerami.

Czwarte miejsce w tabeli zajął Lech Poznań. Przed sezonem oczywiście uznano by to za niespodziankę, ba - wręcz sensację. Jednak jestem przekonany, że po fatalnej serii i kompromitującej grze pod wodzą Jose Mari Bakero, wszyscy w stolicy Wielkopolski już pogodzili się z miejscem gdzieś w środku tabeli. Tymczasem drużynę objął niejaki Rumak (Mariusz), człowiek dla mnie totalnie anonimowy. No i chwilę trwało, nim tchnął w swoich zawodników nowego ducha, ale w końcu to zrobił i Lech zaczął wygrywać wszystko...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Janku, wypierdalaj!
"W tym momencie wstyd mi, że grałem kiedyś w koszulce z orłem, która teraz jest profanowana". To słowa byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej, obecnie posła, Jana Tomaszewskiego. Słowa, za które ten człowiek powinien się wstydzić do końca swojego życia. No ale wstydzić się z pewnością nie będzie, bo przecież nie ma w nim ani krzty rozumu. Jest za to wysuszona do cna kora mózgowa i skleroza jak się patrzy. Nie wiem, na ile poseł Tomaszewski myśli tak naprawdę, a na ile jest to gra obliczona na gładkie wślizgnięcie się do dupy swojego szefa i politycznego mentora, Jarosława Kaczyńskiego.

Jakakolwiek byłaby odpowiedź na powyższą wątpliwość, poseł (a niegdysiejszy gracz) Tomaszewski dał kolejny przykład swojej bezradności umysłowej. Bo co? Bo w kadrze grają Perquis, Obraniak i Polanski? Bo gra Piszczek? I dlatego trzeba wstydzić się za grę w reprezentacji Polski? Dlatego trzeba wstydzić się naszego godła? Może jeszcze pan poseł Tomaszewski odda swoje trofea, jakie zdobył z kadrą i poprosi o wykreślenie swojego nazwiska z annałów?

A może napisze nową historię polskiego futbolu? Bez swojego udziału choćby w meczu na Wembley? Tylko kto wtedy zatrzyma Anglię? Jaki będzie wynik? Chętnie bym się tego dowiedział.

Dziś Tomaszewski wstydzi się, że nosił kiedyś reprezentacyjną koszulkę. A kiedyś się nie wstydził? Z tego, co pamiętam, była to koszulka z orłem bez korony. Była to reprezentacja kraju komunistycznego - a zatem rozsławiał tym samym kraj zbrodniczy, w którym rządziła bezpieka i partyjni notable, skorumpowani do cna. Wtedy mu to nie przeszkadzało?

Nie przeszkadzało mu to, kiedy reprezentował kraj, w którym wszyscy kupują i sprzedają mecze? Naprawdę? Dziś już wiemy, że ten proceder kwitł od wielu, wielu lat. I wtedy w reprezentacja Polski zapewne w 90% składała się z piłkarzy, którzy byli w to wszystko umoczeni. Teraz przeszkadza mu jeden Piszczek? No błagam!

Piłkarze naturalizowani, którzy nie mają prawa nazywać się "prawdziwymi Polakami". A kim, kurwa, jest "prawdziwy Polak"? I kto dał prawo Tomaszewskiemu do weryfikowania przynależności tego czy owego do tego zacnego grona? Zapewne on sam bądź jego szef, którzy z rozkoszą używają takiego słownictwa. Czy Tomaszewski jest prawdziwym Polakiem? Czy prawdziwy Polak wstydziłby się Białego Orła?

W reprezentacji Polski grają...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wstrząs
Kilka dni temu kolega sasin napisał na łamach FootballBloga krótką recenzję książki Andrzeja Iwana "Spalony". Za krótką tę recenzję napisał. Dlatego ja niniejszym postanowiłem naskrobać coś więcej. Mimo że jest sobota, mimo że jest godzina piąta z hakiem. Nie śpię i tak od dwóch godzin, bo musiałem skończyć czytać tę książkę. Musiałem! Jest znakomita. Szczera, do bólu prawdziwa. Wzrusza, bawi, przeraża. Odsłania kulisy piłkarskiego życia i polskiej piłki nożnej.

Odsłania to, czego zwyczajni ludzie, tacy jak ja, nie wiedzą. Albo z czego nie zdają sobie sprawy. Albo może po prostu nie chcą wiedzieć. Powiem wprost - czytając tę książkę byłem w szoku. Zresztą cały czas jestem. Może dlatego, że nigdy prawdziwym piłkarzem nie zostałem i nigdy nie interesowało mnie balangowanie po treningach czy meczach. A może dlatego, ze nigdy nie musiałem martwić się o to, co zrobić z wolnym czasem, bo grając w piłkę zawsze mieszkałem z rodzicami, na swoim osiedlu, gdzie miałem masę zajęć i pomysłów na życie pozapiłkarskie?

Najpierw, zanim o samej książce, kilka słów o tym, jak ja pamiętam Andrzeja Iwana. I powiem szczerze - pamiętam go blado. Czyli słabo. Nie dlatego, że był słabym zawodnikiem, ale dlatego, że... kiedy byłem mały, kręciła mnie przede wszystkim reprezentacja Polski i Widzew Łódź. A Andrzej Iwan niestety w reprezentacji nigdy tak naprawdę nie zaistniał. Owszem, zaliczył dwa mundiale - ale w Argentynie w 1978 roku prawie nie grał, a w Hiszpanii miał poważną kontuzję i nie zagrał wcale. Owszem, słyszałem o nim, wiedziałem, że istnieje, że gra nieźle w piłkę, że strzelił dwa gole w jakimś meczu reprezentacji Polski, ale przez bardzo długi czas o Andrzeju Iwanie nie wiedziałem praktycznie nic. Dużo później uświadomiłem sobie, jak wybitnym był graczem, jak niesamowicie utalentowanym. I jakim zmarnowanym.

Teraz dowiedziałem się, dlaczego tak było. I uważam, że ta książka to LEKTURA OBOWIĄZKOWA każdego młodego sportowca (nie tylko futbolisty). Absolutnie obowiązkowa. Bo z brutalną szczerością opowiada o wszystkich pokusach, wszystkich pułapkach, jakie niesie ze sobą życie piłkarza. Wiem, były inne czasy - ale jestem przekonany, że teraz wcale nie jest inaczej. Pokus jest nawet więcej. Więcej jest pieniędzy.

Iwan mnie zaskoczył. Bo pisze chyba o wszystkim, co przeżył. O uzależnieniu od alkoholu, o nałogu hazardowym, o kontaktach z mafią, o machlojkach na styku piłki z biznesem, władzą i służbami, o próbach samobójczych, o korupcji w piłce, o swoich relacjach z innymi zawodnikami, o rodzinie... Są nazwiska, są miejsca, okoliczności. Są w szczegółach opisane afery, których był świadkiem czy wręcz uczestnikiem - jak chociażby chyba ta najsłynniejsza, kiedy miał pobić kelnerkę w restauracji "Stylowa".

Naturalnie nie będę pisał tutaj, czego dowiedziałem się z tej książki, ale muszę wspomnieć jedną historię, przy której się po prostu...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Puchar jest nasz!
Borussia Dortmund rozstrzelała w finale Pucharu Niemiec wielki Bayern Monachium. Trzy razy trafił Robert Lewandowski, dwie asysty zaliczył Kuba Błaszczykowski, a jedną Łukasz Piszczek. Każdy strzelony przez podopiecznych Jurgena Kloppa gol w tym meczu jest został bezpośrednio wypracowany lub strzelony przez Polaków. I to w meczu, do którego Bayern podszedł wyjątkowo, bo wcześniej przegrał kolejne mistrzostwo Niemiec. I jeśli nie wygra z Chelsea finału Ligi Mistrzów, sezon będzie dla niego bezwzględnie stracony.

Sam mecz stał na niezłym poziomie i dostarczył wielu emocji. Siedem bramek w takich spotkaniach nie zdarza się często. Bayern musiał i bardzo chciał ten mecz wygrać, bo to klub, który po prostu musi wszystko wygrywać - inaczej właściciele i kibice są wściekli. Mistrzostwo kraju uciekło wraz z Borussią Dortmund, teraz mieli okazję udowodnić, że jednak są lepszym zespołem.

Jednak po raz kolejny wyszło na to, że w tym sezonie najlepszym niemieckim klubem jest Borussia. Na nic zdały się buńczuczne zapowiedzi monachijczyków, na nic wielkie nazwiska w składzie, na nic chęci. Dortmund rozegrał znakomite spotkanie, strzelił szybko gola i dał się wyszumieć podopiecznym Juppa Heynckesa (którego twarz wraz z upływem minut robiła się coraz bardziej czerwona...). No i wyprowadzał kolejne skuteczne trafienia. Pod koniec meczu bawarczykom pozostała jedynie frustracja.

A Polacy? Proszę bardzo:

3. minuta meczu: Błaszczykowski do Kagawy (1:0)
41. minuta meczu: Błaszczykowski faulowany w polu karnym, "jedenastkę" na gola zamienia Hummels (2:1)
45. minuta meczu: Lewandowski strzela swoejgo pierwszego gola (3:1)
58. minuta meczu: Lewandowski strzela swojego drugiego gola (4:1)
81. minuta meczu: Piszczek do Lewandowskiego, ten strzela swojego trzeciego gola w tym meczu (5:2).

...

Zobacz wszystkie gole oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Tygodnik "Angora" cytuje FootballBloga
Miło mi poinformować, że FootballBlog i jego niewątpliwa rola opiniotwórcza zostały w końcu dostrzeżone przez ogólnopolskie media. Za takie należy przecież niewątpliwie uznać tygodnik "Angora", którego nakład wynosi ponad 550 tysięcy egzemplarzy. W numerze 20/2012 (1144) na stronie 16 znajdujemy obszerny cytat z footballblogowego tekstu "Janku, wypierdalaj!". Nie ma się co rozwodzić, FootballBlog rośnie w siłę!

...

Zobacz pełny tekst i przeczytaj cytowany artykuł
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dwa ważne mecze, których nie widziałem
Szykowałem się na finałowe spotkanie Ligi Mistrzów Anno Domini 2012 bardzo. Skład tego finału był zaskakujący, bo przecież Chelsea odprawiła z kwitkiem Barcelonę, a Bayern Monachium po rzutach karnych pokonał Real Madryt. Miały być kolejne nudnawe Gran Derbi, a szykował się pełnokrwisty mecz dwóch walecznych, niezmordowanych drużyn. Co z tego, skoro meczu nie obejrzałem.

Wprawdzie zdążyłem zameldować się w hotelu w Waszyngtonie przed godziną rozpoczęcia finału, ale niepiłkarskie towarzystwo psychicznie zmusiło mnie do podziwiania uroków stolicy USA... Szczęśliwie idąc smętnie po Pennsylvania Avenue trafiliśmy do pubu "Elephant & Castle", gdzie postanowiliśmy opłukać spragnione gardła zimnym piwem. Weszliśmy do środka, a tam... czyste szaleństwo! Pięć czy sześć wielkich telewizorów nastawionych na soccer! Nie żaden football amerykański, żaden baseball, żadna koszykówka ani hokej. Nawet nie lacrosse! Finał naszej europejskiej Ligi Mistrzów! I to końcówka dogrywki... Lepiej trafić nie mogłem.

Pub pełny kibiców obu drużyn, choć łatwo dało się zauważyć przewagę fanów Chelsea. Moje towarzystwo już wiedziało, że przed końcem meczu nie dam się nigdzie stamtąd wyciagnąć, więc grzecznie zamówiło sobie piwo i usiadło przy stolikach na zewnątrz. A ja na własne oczy widziałem już serię rzutów karnych, początkową radość Niemców i ostateczny triumf Anglików.

...

obacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Oburzeni na EURO 2012?
W ostatnich dniach/tygodniach/miesiącach sporą karierę robi słówko "oburzeni". Coraz więcej "oburzonych" pojawia się tu i ówdzie z byle powodu. Modnie jest być "oburzonym" po prostu. Nawet w moim ulubionym Radiu TOK FM po 23 jest taka audycja - można sobie zadzwonić i ponarzekać. Zjawisko "oburzenia" pojawiło się oczywiście po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych, ale nasi rodacy podchwycili ten trend z wielką ochotą i "oburzają" się na wszystko. Również na EURO 2012.

Na co można się "oburzać"? Oczywiście na to, że są stadiony, za które zapłacilismy jako społeczeństwo miliardy złotych. A można było te pieniądze wydać na przedszkola etc. Można na to, że nie wszystkie autostrady wybudowane - a przecież rząd obiecał, że na EURO 2012 będą gotowe. Że dworce jakieś takie dziwne. Że UEFA przejęła nasze obiekty i może z nimi robić, co chce. Że trawa na naszych stadionach nie chce rosnąć. Że korki w miastach i wszystko rozkopane.

Do grona "oburzonych" na EURO 2012 dołączyła również pani redaktor Magdalena Dubrowska z Gazety Wyborczej. Na co "oburza" się owa pani? Oto garść cytatów (z artykułu "Schrupać paluszki kibica", GW 26.05.2012):

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Mistrzowie krajowi 2012
EURO 2012 sprawiło, że większość europejskich lig zakończyła swoje rozgrywki dużo wcześniej niż zwykle. Dzięki temu już teraz znamy ich wszystkich. W Europie, jak zwykle, było trochę niespodzianek (np. triumfy Montpellier we Francji czy Manchesteru City w Anglii), ale mieliśmy również sporo "tradycyjnych" mistrzów (jak choćby w Hiszpanii czy Holandii). Oto pełna lista europejskich mistrzów krajów w 2012 roku:

Polska: Śląsk Wrocław
Anglia: Manchester City
Hiszpania: Real Madryt
Włochy: Juventus Turyn
Niemcy: Borussia Dortmund
Francja: Montpellier
Holandia: Ajax Amsterdam
Portugalia: FC Porto
Belgia: Anderlecht Bruksela



Pozostałe kraje:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kogo spławi Smuda?
Dwa mecze towarzyskie reprezentacja Polski ma za sobą. Oba zakończyły się skromnymi zwycięstwami (po 1:0 z Łotwą i ze Słowacją), co moim zdaniem nie wygląda rewelacyjnie. Wprawdzie nie tracimy goli, ale to raczej "zasługa" słabo zmotywowanych przeciwników. A w przodzie sporo okazji, ale skuteczność zatrważająca. Ze Słowacją w ogóle nie był widoczny Robert Lewandowski - więc jeśli skutecznie pokryli go niezmotywowani Słowacy, to jak będzie z Grekami, Rosjanami i Czechami? Ale akurat "Lewy" wyjazd na EURO 2012 ma pewny.

W niedzielę o 13.45 (chyba, nie pamiętam dokładnie) w TVP Franciszek Smuda ogłosi nazwiska trzech zawodników, którzy nie zaliczą EURO 2012 i wrócą do domów. Tymczasem już dzisiaj wiemy, że turnieju nie obejrzy nawet z ławki rezerwowych Łukasz Fabiański. Odnowiła mu się kontuzja barku i zastąpi go prawdopodobnie Grzegorz Sandomierski. Biedak będzie musiał opuścić słoneczną Teneryfę...

A kogo skreśli Smuda? Moim zdaniem Kucharczyka, Glika i Jodłowca. Przekonamy się.

Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu ze Słowacją. Pierwsza połowa była całkiem niezła w naszym wykonaniu, Słowacy głównie się bronili, a nasi oddali mnóstwo strzałów na ich bramkę. Trafił jedynie Damien Perquis, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach reprezentacji Polski. Po przerwie weszło kilku zmienników i obraz gry zmienił się radykalnie. Na boisku rządzili Słowacy i tylko dobrej dyspozycji Szczęsnego zawdzięczamy czyste konto bramkowe z tyłu.

...

Zobacz gola Perquisa i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Glik, Jodłowiec, Kucharczyk nie jadą na EURO 2012
Moje przewidywania się sprawdziły - Kamil Glik, Tomasz Jodłowiec i Michał Kucharczyk wracają do domów i nie zagrają na EURO 2012. Franciszek Smuda w swoim niezrozumiałym dla nikogo stylu wyjaśnił w telewizji, dlaczego akurat ci, a nie inni - niestety nie potrafię ani zrozumieć, ani zacytować jego argumentacji. Jakby selekcjoner nie był w stanie powiedzieć wprost, że wśród cienkich zmienników ta trójka była akurat najsłabsza.

Zatem ostateczny skład na EURO 2012 to:

...

Zobacz skład reprezentacji Polski i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Piast Gliwice i Pogoń Szczecin w Ekstraklasie
Piast Gliwice i Pogoń Szczecin awansowały do T-Mobile Ekstraklasy. Kwestie awansu rozstrzygały się do samego końca, bo w walce liczyły się jeszcze Zawisza Bydgoszcz i Kolejarz Stróże, a chwilę wcześniej również Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Z tą Termaliką to w ogóle dziwna sprawa, bo kilka kolejek wcześniej prowadziła w tabeli i prezentowała się bardzo solidnie. Ale w pięciu ostatnich kolejkach poniosła 4 porażki i raz zremisowała (zresztą w ostatnim meczu, kiedy nie miała już żadnych szans na awans). Im strzelać nie kazano?

Awansowały ekipy, które miały szansę już rok temu trafić do Ekstraklasy, ale wtedy ŁKS i Podbeskidzie okazały się za silne. Łodzianie w kiepskim stylu i ze spuszczoną głową wracają do I ligi w towarzystwie beznadziejnej Cracovii. Wzmocniła się grupa śląska - Piast dołączył do Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów. Z powrotem mamy Pogoń z głodnego sukcesów Szczecina. Mam nadzieję, że oba nowe kluby wniosą do Ekstraklasy coś więcej niż tylko desperacką walkę o utrzymanie.

Dla porządku dodam, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Rozstrzygnięcie ligowego konkursu FootballBloga - sezon 2011/2012
Sezon ligowy 2011/2012 za nami. Większość rozstrzygnięć ligowych zapadła dużo wcześniej, jednak z całkowitym rozstrzygnięciem naszego konkursu musieliśmy czekać aż do 27 maja, kiedy to ostatecznie wyjaśniła się kwestia awansów do Ekstraklasy. Nie brakowało zaskakujących rozstrzygnięć, co zdecydowanie wpłynęło na wyniki konkursu FootballBloga oraz - nie ukrywajmy - na absolutnie sensacyjne pierwsze w nim miejsce. Wygrał czarny koń, ktoś, na kogo nikt nie stawiał. Czyli ja:)

Oczywiście nie ma mowy o żadnym kumoterstwie ani nepotyzmie. Trochę mi nawet głupio, no ale co mam zrobić? Mam nadzieję, że w kolejnym konkursie postaracie się trochę bardziej...

Co obstawialiśmy? Pierwszą trójkę Ekstraklasy, zwycięzcę Pucharu Polski, spadkowiczów z Ekstraklasy, króla strzelców Ekstraklasy oraz drużyny, które awansowały z I ligi.

...

Zobacz wyniki konkursu oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

EURO 2012: Konkurs FootballBloga
W sumie czemu nie, pobawić się możemy! EURO 2012 zaraz się zacznie, więc może, idąc za głosami kolegów z FootballBloga, ogłoszę maleńki konkursik na najlepszego typera. Oczywiście nie będziemy obstawiać wyników poszczególnych meczów, bo od takich ekstrawagancji jest masa innych, zwyczajnych serwisów. My poobstawiamy sobie kilka wybranych przeze mnie osobiście rozstrzygnięć polsko-ukraińskich mistrzostw Europy.

Oto wybrane kategorie oraz punktacja. Po meczu finałowym podsumuję punkty i ogłoszę zwycięzcę. Myślę, że pozostali zrzucą się dla niego na piwo:)

...

Zobacz warunki konkursu i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kogo szokują "Stadiony nienawiści"?
Już chyba wszystkie media i wszystkie mniejsze czy większe autorytety wypowiedziały swoje zdanie na temat (rzekomo) szokującego materiału, jaki wyemitowała angielska stacja BBC. "Stadiums of Hate" (Stadiony nienawiści) to półgodzinny dokument, jaki zrealizował jeden taki wiecznie zdziwiony angielski blondynek w Polsce i na Ukrainie. Był na kilku meczach, pogadał z kilkoma osobami. Powiem wprost - ten materiał może być szokujący co najwyżej dla angielskiej królowej albo Benedykta XVI.

Na początek jedna uwaga: film został zrealizowany podczas meczów ligowych i dotyczy przede wszystkim relacji między nienawidzącymi się kibolami klubów ligowych. Każdy wie, że na trybunach podczas EURO 2012 tych ludzi nie będzie, a przynajmniej nie będzie w formie zorganizowanej. Więc panikarskie przesłanie dokumentu oraz szok, z jakim (świadcząc o absolutnej hipokryzji) się spotkał w Anglii, są totalnie bez sensu. Nikt z Polski nie wróci do Anglii w trumnie.

Dlatego uważam emisję filmu w okresie bezpośrednio poprzedzającym EURO 2012 za krok wyłącznie marketingowy, mający na celu wzrost popularności oraz wykorzystanie koniunktury do działań "public relations".

Natomiast merytoryczna wartość samego filmu jest nie do podważenia. Spora jego część dzieje się w mojej rodzinnej Łodzi, więc mogę potwierdzić wszystko to, co zarejestrowała kamera. I obraźliwe napisy na murach domów i bloków, i taką zero-jedynkową nienawiść między kibicami ŁKS-u i Widzewa, której efektem są częste rozróby, demolowanie stadionów, bójki i ustawki. Tak po prostu jest. Oczywiście prawdą jest również antysemityzm i rasizm, które nie są celem samym w sobie, ale sposobem wyrażania swojej pogardy i nienawiści. Podobnie jest w Warszawie, Krakowie czy jakimkolwiek innym mieście. I to nie tylko na poziomie klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Mam czasem okazję obserwować efekty "przyjacielskich" spotkań między kibicami OKS Otwock i Mazura Karczew. Jakieś totalne zadubie piłkarskie, ale metody zwalczani "rywali" dokładnie takie same.

Generalnie "Stadiums of Hate" nie odkrywa Ameryki...

Zobacz film i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Za czym kolejka ta stoi?
Patrzę właśnie na telewizyjne migawki z Krakowa. Dzikie tłumy, ludzie z obłędem w oczach, ściśnięci jak szproty w tomacie, falujący jak wody odpływu i przypływu w księżycową pełnię. Niektórzy spędzili całą noc, żeby być jak najbliżej kas, kiedy zostaną otwarte. Na co ci wszyscy ludzie liczą? Na co czekają? Czyżby rozdawano lekarstwo na głupotę? Niestety - dla nich - nie. W Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego rozdawano bilety. Bilety na EURO 2012? O nie. Bilety na treningi. Na co?! Na treningi? Polacy zdurnieli na maksa...

Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, jak można ryzykować życie i zdrowie tylko po to, żeby zobaczyć jak żonglują piłkami reprezentanci Włoch, Holandii czy Anglii. Szanuję ludzi szajbniętych na punkcie EURO 2012, mnie to również kręci. Ale w życiu nie poszedłbym stać kolejce, męczyć się w niej przez całą noc, by rano w fatalnym tłumie dać się miażdżyć przez innych szajbniętych. I po co? Żeby wejść na trening? Błagam!

Zastanawiają mnie przyczyny tego zjawiska. Z czego to wynika? Z gigantycznego zainteresowania turniejem w naszym kraju? Ze specyfiki natury kibica piłkarskiego? A może z zakompleksienia Polaków, którym zawsze się wydaje, że inni są lepsi?

Żeby być dobrze zrozumianym - nie potępiam ochoty obejrzenia treningu Anglików. Sam chętnie bym się wybrał. Ale zdobywanie wejściówek w tak urągających warunkach? Nie wiem, co musiałoby się stać z moim mózgiem, żebym tam się znalazł. Musiałbym najzwyczajniej w świecie ocipieć.

Na szczęście...

Zobacz filmik i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

O żeż w mordę, czyli biała warga Edyty Górniak
Kurczę, myślałem, że to są jakieś jaja! Że to jakiś głupawy żarcik domorosłych artystów z internetu. Że przecież można raz dać ciała, ale potem wyciąga się jakieś wnioski. Przecież Edyta Górniak już nie jest dzieckiem, ma w końcu kończy w tym roku 40 lat... Już raz się skompromitowała pseudoartsytycznym "wykonem" naszego pięknego hymnu podczas mundialu w 2002 roku. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że to będzie koniec piłkarskich przygód wokalistki. Płonne nadzieje.

No i jak? Dla mnie szok. Górniakowa wygląda jakby miała śmietanę na górnej wardze albo jakby zapomniała wytrzeć sobie usta po małym lodziku. Albo może wcale nie takim małym...? Ile kasy trzeba, żeby kobieta zdecydowała się na coś takiego? Pewnie niemało, banki mają wszak bardzo duże budżety reklamowe. Ja wiem, że EURO 2012 to niezły pretekst do promocji własnej osoby, ale nie ma chyba drugiej tak fatalnie zapisanej w historii polskiego futbolu artystki. Zatem wybór banku - jak dla mnie kula w płot.

Jedno jest pewne...

Zobacz reklamę i pełny tekst



Wyślij zaproszenie do