Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Michał Probierz znów zmieni klub?
Michał Probierz to jednak dziwny facet. Niedawno opuścił nagle Łódzki Klub Sportowy, by poprowadzić grecki Aris Saloniki. Szło mu - bądźmy szczerzy - rewelacyjnie. Wyciągnął Aris (jak wcześniej ŁKS) ze strefy spadkowej, zaprowadził w klubie porządek (m.in. wywalił do rezerw najlepszego Meksykanina Nery Castillo) i wygrał np. z Panathinaikosem Ateny. Wygląda na to, że warsztat trenerski Probierz ma naprawdę opanowany, wie o co w tym wszystkim chodzi. Ale najwyraźniej ten szkoleniowiec ma problemy z głową. Bo nie wierzę, że nie wiedział wcześniej o problemach finansowych Arisu.

Teraz nagle okazało się, że problemy te są tak ogromne, iż Michał Probierz zapowiedział rozwiązanie kontraktu z greckim zespołem. Bo piłkarzom nie płaci się od kilku miesięcy, bo zapowiedziano wyprzedaż najlepszych graczy w najbliższym okienku transferowym. Pewnie klub ma również zaległości w stosunku do samego Probierza. Ale powtórzę - nie wierzę, żeby trener nie wiedział o tym wcześniej. Po prostu dostał pewnie nową ofertę z jakiegoś innego, pewnie lepszego klubu.

Jest również inna teoria.

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Świąteczno-noworoczne życzenia prezesa PZPN: Jedno wiemy, Lato umie czytać!
Wiem, pewnie już wszyscy widzieliście te "życzenia", które pojawiły się przed Świętami na stronie internetowej Polskiego Związku Piłki Nożnej. "Cała Polska widziała", cała Polska się śmiała. Nie mogło tych życzeń zabraknąć również na FootballBlogu, choć tak naprawdę to nie były żadne życzenia. To było orędzie - do tej pory z orędziami występowali premierzy, prezydenci, papieże... Ale prezes PZPN?! Mam wrażenie, że to chyba pierwszy taki przypadek w historii. Pomijając jednak całą teatralność i absurdalność tego wydarzenia, szokuje czytanie "życzeń"... z kartki!

Nie wiem, czy jest w Polsce ktoś, kto (może poza panią Olejkowską i panem Gołosem) wytrzymali i dotrwali do końca przemówienia prezesa Laty. Ja nie wytrzymałem, nie będę zgrywał twardziela. To jest dobre dla psychicznych masochistów albo fanatycznych wielbicieli króla strzelców mundialu z 1974 roku. Ja nie jestem ani jednym, ani drugim.

Dlatego niespecjalnie namawiam do oglądania tych wypocin. Chyba że ktoś ma na to ochotę.

PS. Tak na marginesie - ludzie odpowiedzialni za PR w PZPN powinni zostać dyscyplinarnie zwolnieni z pracy. Natychmiast.

...

Zobacz filmiki oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Historia futbolu w pigułce
Piłka nożna (futbol, ang. football, niem. Fuβball, hiszp. fútbol, wł. càlcio, amer. soccer) to od wielu już lat najpopularniejsza na świecie dyscyplina sportu. Według badania Big Count przeprowadzonego na zlecenie FIFA w 2006 r. ponad 270 milionów ludzi jest zaangażowanych w tę dyscyplinę jako piłkarze, trenerzy, sędziowie, działacze lub lekarze i masażyści. Na całym świecie istnieje obecnie 208 lokalnych związków zrzeszonych w FIFA. Fenomenem tej popularności zajmują się specjaliści wielu nauk, jak dotąd bezskutecznie. Czym bowiem wytłumaczyć fascynację milionów ludzi sportem, w którym dwudziestu dwóch dorosłych mężczyzn ugania się za skórzaną kulą? Namiętności wzbudzane przez futbol daleko wykraczają również poza piłkarskie stadiony i boiska. Świat żyje piłką nożną i w najbliższej przyszłości nic nie jest w stanie tego zmienić.

...

Zobacz ryciny, pełny tekst i pierwszy piłkarski filmik
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Manchester United w wielkim dole, Ferguson do odstrzału
Co się dzieje z wielkim Manchesterem United? Kiedy piłkarska Europa wycofała się na z góry określone, zimowe pozycje, Premier League gra jak szalona. I chyba to ekstremalne (choć przecież w Anglii całkiem normalne) tempo nie wychodzi na dobre Aleksowi Fergusonowi i jego podopiecznym. Chwilę wcześniej przegrali Ligę Mistrzów ze słabiutkim FC Basel, przegrali ostatni ligowy mecz w 2011 roku (2:3) z jeszcze słabszym (ostatnie miejsce w tabeli!) Blackburn u siebie (!), przegrali pierwsze ligowe starcie w 2012 roku ze średnim Newcastle United (0:3). Forma cieniutka. Co się dzieje?

Nastroje w klubie chyba również nie są najlepsze. Faworyzowany przez Fergusona, kupiony za wielkie pieniądze potencjalny następca Petera Schmeichela i Edvina van der Sara hiszpański młokos David de Gea zawodzi. Wpuszcza masę bardzo głupich bramek, jest niepewny na linii i na przedpolu i z pewnością nie spełnia ogromnych oczekiwań, z jakimi go na Old Trafford ściągano. Może warto było jednak wcześniej postawić na Kuszczaka?

Sfrustrowany jest z pewnością największy gwiazdor "Czerwonych Diabłów", Wayne Rooney. Nie dość, że zgubił gdzieś swoją świetną formę, to jeszcze na dodatek pod koniec 2011 roku musiał zaplacić aż 250 tysięcy funtów (grubo ponad milion złotych!) kary za złamanie regulaminu klubu - czyli wyjście z żoną i znajomymi do nocnego klubu. Alex Ferguson się wściekł i nie wystawił Rooneya do składu na mecz z Blackburn. Pewnie był przekonany, że jego zespół nawet bez swojej największej gwiazdy poradzi sobie z autsajderem - a tu taka przykra niespodzianka. I to w dzień jego siedemdziesiątych urodzin!

Kilka dni później jeszcze większe upokorzenie...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pierwszy międzypaństwowy mecz piłkarski w historii: Szkocja - Anglia (1872)
W cyklu "Pamiętne mecze" pisałem do tej pory o spotkaniach, które odbyły się w epoce telewizji. Tym razem pora na mecz rozegrany nie tylko przed epoką telewizji, ale również przed epoką radia. Pierwszy piłkarski mecz międzypaństwowy. Prawdopodobnie (choć to prawdopodobieństwo graniczące z pewnością) nie żyje już żaden naoczny świadek tego meczu, choć według źródeł było ich kilka tysięcy. Nie ma również żadnych zdjęć, ponieważ fotograf co prawda pofatygował się na stadion w Glasgow, ale nie przewidział wagi wydarzenia i poszedł sobie przed rozpoczęciem zawodów.

Pierwszy międzypaństwowy mecz piłkarski odbył się 30 listopada 1872 roku w Glasgow. Naprzeciwko siebie stanęły reprezentacje Szkocji i (jakżeby inaczej) Anglii. Wynik jest całkowicie nieistotny - tym bardziej, że nie padła żadna bramka (zatem co bystrzejsi i tak się zorientują, iż wynik brzmiał 0:0).

Były to absolutne początki piłki nożnej jako dyscypliny sportowej w ogóle na świecie (nie licząc lekko naciąganych protoplastycznych historii o kopaniu obłych przedmiotów na przestrzeni tysięcy lat). Raptem dziewięć lat wcześniej (26.10.1863 roku) miało miejsce kluczowe wydarzenie w nowożytnych dziejach futbolu, czyli spotkanie przedstawicieli dwunastu klubów i szkół z Londynu we Freemason's Tavern. Czego efektem było powołanie pierwszego ns świecie związku piłkarskiego - The Football Association.

Anglicy pojechali na mecz do Glasgow, bo skąpi Szkoci nie...

Zobacz pełny tekst, składy i relację graficzną
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Messi, Messi, Messi... trzeci raz z rzędu najlepszym piłkarzem świata
Nie zamierzam podniecać się tym razem grą Leo Messiego. Trochę mnie już to znudziło, te jego gole, nudne wygrywanie z Barceloną i totalna nieudolność w reprezentacji Argentyny. Owszem, swego czasu uznałem Messiego za geniusza - i wciąż uważam, że to genialny futbolista. Ale zaczynam się skłaniać do opinii, że on jest genialny wyłącznie w Barcelonie. Poza Barceloną niczego jeszcze nie pokazał, nie osiągnął. A ostatnie Copa America, gdzie nie strzelił nawet gola i nie pomógł reprezentacji Argentyny awansować choćby do półfinału, to kwintesencja Messiego poza Barceloną.

Leo Messi to piłkarz, który chyba nie istnieje bez genialnych asystentów - choć Xaviego czy Iniesty raczej mianem "asystentów" określać się nie powinno. Jednak to właśnie oni doprowadzili reprezentację Hiszpanii do mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata, niejako przy okazji dając Messiemu możliwość zaprezentowania się w Barcelonie. Kto więc powinien być najlepszym piłkarzem globu?

Cristiano Ronaldo w trójce moim zdaniem znalazł się trochę na wyrost. Co on tam osiągnął? A, strzelił 40 goli w sezonie 2010/2011 i zdobył w związku z tym nagrodę Złotego Buta. Aha... cóż. I co z tego? W lidze, gdzie funkcjonują wyłącznie dwa porządne kluby, a reszta to tło i worki do strzelania goli - w sumie takie sobie osiągnięcie.

Za co Messi otrzymał Złotą Piłkę FIFA w 2011 roku? Pewnie za to:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zgryźliwi tetrycy w Młodej Ekstraklasie ŁKS
Chyba żaden klub Ekstraklasy nie ma tak zaawansowanej wiekowo kadry drużyny Młodej Ekstraklasy jak od dzisiaj Łódzki Klub Sportowy. Choć określenie "zaawansowanej wiekowo" to eufemizm, gdyż zespół z zaplecza ŁKS zasilili piłkarscy emeryci. I w sumie można by się z tego zdrowo pośmiać, gdyby nie to, że cała sytuacja jest po prostu tragiczna. Z pierwszego zespołu zostali wyrzuceni gracze, którzy jesienią stanowili o obliczu drużyny - fakt, że niespecjalnie rewelacyjnym, ale obecny skład też lepszego poziomu nie gwarantuje. A starych wyrzucono, bo nie zgodzili się na obniżenie kontraktów.

le jeszcze przez chwilę się pośmiejmy. Oto krótki rzut oka w metryki nowych nabytków ekipy Młodej Ekstraklasy ŁKS:

Marcin Mięciel - rocznik 1975 (37 lat)
Marcin Adamski - rocznik 1975 (37 lat)
Maciej Bykowski - rocznik 1977 (35 lat)
Sebastian Szałachowski - rocznik 1984 (28 lat)
Tomasz Nowak - rocznik 1985 (27 lat).

Piękne? Śmieszne? Żałosne? Chyba wszystkiego po trochu. Tym bardziej, że to wcale nie koniec zesłań do drużyny młodzieżowej. Oprócz starszaków poleciało również trochę młodzieży: Artur Gieraga, Artur Golański, Przemysław Kita, Patryk Kubicki i Pavle Velimirović.

Jest oczywiście druga strona medalu - klub szuka oszczędności, nowych rozwiązań. Tnie koszty maksymalnie, renegocjuje umowy. Podpisuje nowe kontrakty z piłkarzami, którzy mogą podnieść poziom sportowy drużyny - Pawłem Łobodzińskim czy Pawłem Sasinem, być może z Piotrem Komanem, Krzysztofem Żukowskim czy Ivanem Udareviciem. Jednak nie podoba mi się totalny brak wiarygodności klubu, działanie po omacku, w stylu godnym czasów pirackiego kapitalizmu. Nie zgadzasz się na renegocjację podpisanej umowy - to won do Młodej Ekstraklasy.

Mam nadzieję, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Komu jest potrzebny Listkiewicz?
No i mamy wielki comeback w środowisku polskich sędziów piłkarskich. Z wielkiego, choć prestiżowego niebytu (od 2007 roku był koordynatorem UEFA ds. EURO 2012), przerywanego od czasu do czasu komentatorskimi fuchami w różnych stacjach telewizyjnych - Michał Listkiewicz został szefem szkolenia polskich sędziów. Za tym powrotem zamieszanego w aferę korupcyjną byłego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej stoi nowy przewodniczący Kolegium Sędziów, Zbigniew Przesmycki. Liczy bowiem na wsparcie Listkiewicza przy wdrażaniu reform w polskim sędziowaniu.

W zasadzie nie wiem, po co to wszystko samemu Listkiewiczowi. Ma znakomite koneksje w UEFA, jest tam szanowany i hołubiony wręcz ponad stan. Zapisał piękną kartę w historii polskiego i światowego futbolu - dość przypomnieć jego wyczyn podczas mundialu w 1990 roku we Włoszech, kiedy to sędziował w aż ośmiu meczach mistrzostw, w tym w meczu otwarcia i finale (jako sędzia liniowy). Poza tym to on przecież zebrał wszystkie pochwały jako prezes PZPN, kiedy to UEFA przyznało nam i Ukrainie organizację EURO 2012. Jest światowcem. Oczywiście nieco zbrukanym podejrzeniami (choć bez żadnego prawomocnego wyroku) o udział w aferze korupcyjnej (oskarżany kilkakrotnie o przyjmowanie korzyści majątkowych) czy bierność w walce z samą korupcją w polskim środowisku piłkarskim. Po co mu to polskie piekiełko?

Wygląda na to, że decyzja Przesmyckiego wiąże się z...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Puchar Narodów Afryki 2012
Puchar Narodów Afryki w 2012 roku odbędzie się w dwóch krajach - w Gabonie i Gwinei Równikowej. Pozwolę sobie nie komentować tego wyboru, dokonanego przez CAF (Afrykańską Konfederację Piłkarską) ani nie porównywać problemów krajów-gospodarzy z problemami, jakie my mamy z organizacją EURO 2012 i lękiem przed kompromitacją. Skupię się wyłącznie na sportowej stronie tej imprezy. PNA 2012 rozpoczyna się 21 stycznia, zaś mecz finałowy zaplanowano na 12 lutego. Mecze będą rozgrywane zaledwie na czterech stadionach, udział bierze szesnaście reprezentacji.

Puchar Narodów Afryki to bez wątpienia najbardziej barwna i nieobliczalna impreza piłkarska na świecie. Spontaniczni i kolorowi (w sensie fantazji w doborze strojów i ich barw, rzecz jasna) kibice, piłkarze grający futbol pozbawiony taktycznego skrępowania, tak charakterystycznego dla Europy i Ameryki Południowej. Nieobliczalność sytuacji politycznej oraz wszechogarniająca bieda dopełniają obrazu turnieju, w którym dosłownie wszystko jest możliwe.

Pierwszy mecz turnieju zostanie rozegrany pomiędzy ekipami Gwinei Równikowej i Libii na Estadio de Bata. Finałowe starcie zaplanowano natomiast na obiekcie Stade d'Angondje w Libreville.

W Pucharze Narodów Afryki w 2012 roku zagrają:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pepe znaczy debil
Poszukałem sobie w internecie, co może oznaczać w języku portugalskim słówko "pepe" - i nie znalazłem. Znalazłem natomiast to słówko w słownikach hiszpańskim, tahitańskim oraz włoskim. W tym pierwszym oznacza coś niedojrzałego, w drugim motyla, a w trzecim - pieprz. W zasadzie wszystkie trzy określenia pasują do Pepe, Brazylijczyka z portugalskim paszportem. Choć według mnie to boiskowy kretyn, który nawet posiada pewne umiejętności czysto piłkarskie, ale skutecznie przykrywa je swoim wizerunkiem idioty. Jego ostatni "wyczyn" to spacer po dłoni Leo Messiego.

Generalnie rozumiem, po co Jose Mourinho trzyma w składzie Realu Madryt Pepe. Bo to waleczny i brutalny piłkarz, dla którego nie ma "świętych krów" na boisku. To szalona bestia w ludzkiej skórze, która uprzykrza życie przeciwnikom. A od czasu do czasu zrobi coś, za co potępia go cały piłkarski świat. I to Mourinho w zawodnikach ceni chyba najbardziej - sam nie jest przecież do końca normalny.

Ale Pepe jest przede wszystkim debilem. Tego, co czasem wyprawia na boisku, nie można określić mianem normy. Mecz Realu z Barceloną w ćwierćfinale Copa del Rey dobitnie to udowodnił. Pepe od początku szalał po boisku, brutalnie faulował (jak wtedy, gdy równo z trawą wyciął Sergio Busquetsa) albo nieudolnie symulował faule - co bezlitośnie obnażały kolejne powtórki.

Jednak samego siebie Pepe przeszedł w 63. minucie spotkania, kiedy niby przypadkowo, niejako po drodze do sędziego, najpierw kopnął kolanem sfaulowanego przed chwilą Leo Messiego, by sekundę później przespacerować się (ewidentnie celowo) po dłoni Argentyńczyka, którą ten nieopatrznie opierał na murawie. Niewątpliwie było to bardzo bolesne, ale Pepe z miną niewiniątka podszedł do arbitra wykłócać się o faul, którego według niego oczywiście na Messim chwilę wcześniej nie było.

Oto ta sytuacja:

...

Zobacz filmiki i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

ŁKS - wkrótce zamknięcie?
Nie ma szczęścia Łódzki Klub Sportowy. Nie może ustabilizować swojej sytuacji, nie może znaleźć bogatego właściciela. Ciągłe zawirowania, ciągłe afery, ciągła niepewność. W ten sposób nie mozna normalnie funkcjonować. Ja już nawet nie wspominam o jakichkolwiek sukcesach, bo o tym w Łodzi nawet nikt nie myśli. Teraz ŁKS walczy o uniknięcie ogłoszenia upadłości, która oznacza wycofanie klubu z rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Trzech piłkarzy nie zgodziło się na renegocjację kontraktów, co oznacza brak w kasie 2 milionów złotych i fatalne kłopoty ŁKS.

Ci piłkarze to Marcin Mięciel, Marcin Adamski i Maciej Bykowski - zatem najstarsi w klubie (w sumie mają... 109 lat). Oni wiedzą, że nie zarobią już w karierze wielkich pieniędzy i będą walczyć o kasę do końca. Bez względu na to, czy będzie to oznaczać upadłość ŁKS. Oczywiście ich rozumiem, klub podpisał umowę, klub musi się z niej wywiązać. Piłkarze to tylko najemnicy, którzy przychodzą i odchodzą - i którzy graniem w piłkę zarabiają na życie swoje i swoich rodzin. Ta trójka nie ma już czasu na wspaniałomyślność względem klubu, który dla nich znaczy nie więcej niż etat dla magazyniera. Tu nie ma miejsca na sentymenty. Sprawa trafiła już do sądu (nakaz zapłaty) i konta ŁKS zostały zablokowane.

Rzecz jasna nie rozumieją tego kibice Łódzkiego Klubu Sportowego, dla nich bez wątpienia Mięciel, Adamski i Bykowski to zdrajcy i zaprzańcy. Władze klubu oficjalnie chcą poinformować prezydent Łodzi, Hannę Zdanowską, o fatalnej sytuacji i przypomnieć o niegdysiejszej obietnicy zasilenia budżetu kwotą 2 milionów złotych, złożonej przez poprzedniego prezydenta miasta. Także kibice planują tłumne udanie się pod łódzki magistrat, żeby jednych wspierać, a drugich przekonywać.

Jednak to, co się teraz dzieje przy Al. Unii to nic nowego. Od bardzo dawna wiadomo, że...

Zobacz pełny tekst i nową stronę główną oficjalnego serwisu ŁKS
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Stadion Narodowy w Warszawie oficjalnie otwarty - nareszcie!
Kilka danych statystycznych: 58000 miejsc na trybunach, 4600 miejsc premium, 800 miejsc VIP, 106 miejsc dla niepełnosprawnych, 69 (sic!) lóż dla VIP-ów, 900 miejsc dla mediów. 965 toalet, 1765 miejsc parkingowych, 4 restauracje, 4 ekrany LED o powierzchni powużej 200 metrów kwadratowych. 203920 metrów kwadratowych całkowitej powierzchni, fitness klub, 19 klatek schodowych, 11000 ton głównej konstrukcji stalowej, 400000 ton betonu. 7 hektarów dachu i inne cuda-wianki. 29 stycznia Stadion Narodowy w Warszawie został uroczyście otwarty!

Kosztował niemal 2 miliardy złotych i był budowany niemal 4 lata. Wychwalany pod niebiosa przez jednych za supernowoczesną formę i zaawansowanie technologiczne, potępiany przez innych za to, że po prostu stanął - bo przecież te wszystkie pieniądze mogły zostać przeznaczone na przedszkola i dożywianie biednych dzieci. Jego utrzymanie będzie kosztowało rocznie około 30 milionów złotych, co kole w oczy jeszcze innych.

Dla mnie to wszystko jest nieważne. Cieszę się, że mamy wreszcie w Polsce piękne i funkcjonalne stadiony, na których bez wstydu będzie można rozgrywać mecze w międzynarodowej obsadzie. Jestem dumny z tego obiektu i dumny z każdego innego nowoczesnego stadionu w naszym kraju. Niech szybko kładą murawę na Narodowym i wpuszczają tam piłkarzy. Ale dołączam do apelu wielu kibiców, którzy pojawili się na imprezie inaugurującej funkcjonowanie tego obiektu - żeby nasi futboliści choćby postarali się zbliżyć poziomem swojej gry do jakości, jaki prezentuje Stadion Narodowy.

Niemal codziennie przejeżdżam koło stadionu od samego początku jego budowy i widziałem, jak rodził się w bólach i zwątpieniu. Kiedyś z dumą będę o tym opowiadał swoim dzieciom. Bo choć może to naiwne i trochę dziecinne, ale od zawsze marzyłem, że przestanę zazdrościć innym krajom ich wspaniałych aren sportowych. Od wielu lat słyszałem "Wembley", "San Siro", "Camp Nou", "Santiago Bernabeu", "Old Trafford" i różne takie. Teraz mam u siebie w Polsce obiekty, których mogą nam zazdrościć inni. Ale nie popadam oczywiście w hurraoptymizm - historię stadionów budują nie krzesełka, tony szkła i stali czy loże dla VIP-ów, ale piękne i niezapomniane mecze. Gwiazdy, które tworzą genialne widowiska. Emocje, piękne gole, smutek po porażkach i ekstatyczna wręcz radość po zwycięstwach. Poczucie więzi - ze swoimi piłkarzami, innymi kibicami w biało-czerwonych barwach, ze stadionem. Stadion Narodowy teraz musi zapracować na swoją legendę. Przynajmniej taką, jaką zdobył Stadion Śląski. Zajmie mu to trochę czasu, ale kiedyś trzeba zacząć.

Stadion Narodowy w Warszawie zaczął pracować na swoją legendę...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zrzuta na ŁKS
Wiem, temat Łódzkiego Klubu Sportowego pojawia się ostatnio na FootballBlogu jakby częściej. Jednak uważam, że sytuacja ŁKS wymaga szczególnego potraktowania. Jak pewnie większość wie, klub popadł w ogromne tarapaty finansowe. Kilku zawodników nie zgodziło się na renegocjację zarobków i w kasie zabrakło około 2 milionów złotych. A jako że właściciele klubu nie mają obecnie tyle w swoich dziurawych skarpetach (nawet Marcin Gortat...? ejże...), to za ratowanie klubu wzięli się kibice. Założono Komitet "Ratujmy ŁKS" i rozpoczęła się wielka zbiórka pieniędzy.

Choć chyba słowo "wielka" należałoby wziąć w cudzysłów. Do poniedziałku 30 stycznia do godziny 17 udało się uzbierać około 30 tysięcy złotych. W obliczu ziejącej dwumilionowej dziury to niemal kropla w morzu. Sama miesięczna kwota utrzymania drużyny to 800 tysięcy. Ciekawe, jak zakończy się ta cała historia, bo jeśli tak dalej pójdzie, władzę w klubie przejmą kibice. Już podobno palą się do negocjacji finansowych z poszczególnymi zawodnikami. Bo z jednej strony to naprawdę piękna i szlachetna inicjatywa, ale z drugiej bardzo moim zdaniem niebezpieczna. Klub zarządzany przez kibiców (kiboli?) daleko nie zajedzie.

Do zrzutki dorzuciła się również prezes Warty Poznań, Izabella Łukomska-Pyżalska. Co prawda kwota 3 tysięcy złotych na kolana nie powala, ale w tym przypadku liczy się gest. Bardzo ładny, choć jedyne, co teraz może naprawdę pomóc ŁKS-owi, to znalezienie sponsora lub inwestora z prawdziwego zdarzenia i prezesa, który postawi klub na nogi.

Tak mnie zastanawia, czy w przypadku klubów sportowych można mówić o przyjaźni? Mamy w języku polskim piękne przysłowie, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Łódzki Klub Sportowy w biedzie jest, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Szuka więc przyjaciół. Są gdzieś tacy w ogóle? Czy komuś - poza kibicami i panią Łukomską-Pyżalską - zależy na tym, żeby ŁKS grał w Ekstraklasie? Przecież jeśli klub upadnie, wycofa się z Ekstraklasy lub znacząco obniży poziom, to przecież dla całej reszty tylko lepiej. Ubywa może nie najsilniejszy, ale zawsze jakiś tam rywal. Dlatego jakoś czarno widzę najbliższą przyszłość klubu, w którym spędziłem swoje późne dzieciństwo i wczesną młodość. Niestety.

Tym bardziej podziwiam ludzi, którzy nie uciekają jeszcze z tonącego okrętu pomalowanego w biało-czerwono-białe barwy. Został trener Tarasiewicz, choć po ludzku przyznaje, że miał (i chyba nadal ma) chwile zwątpienia. Nie uciekają w sporej części piłkarze, wciąż jeszcze wierzący w lepsze jutro klubu. To naprawdę napawa otuchą.

Póki co słabo z...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Głupi Murzyn
Trwają rozgrywki Pucharu Narodów Afryki. Rzecz jasna praktycznie nikogo one nie interesują, mecze w fazie grupowej generalnie toczone są w słabym tempie, emocji jak na lekarstwo, goli nie więcej. Co ważniejsze, futbol w afrykańskim wydaniu przestał już chyba bawić - jest chaotyczny, do bólu przewidywalny i po prostu najzwyczajniej w świecie nudny. Oby faza pucharowa coś w tej kwestii zmieniła. Tymczasem mamy pierwszą "gwiazdę" tego turnieju, niejakiego Ekangę Amię z Gwinei Równikowej. Klasycznego głupka, któremu się wydaje, że świat stanął w miejscu i nie ma kamer:)

Amia postanowił przysymulować faul. Że niby jego ktoś kopnął i zrobił mu krzywdę. W meczu z Senegalem przebiegł obok rywala i padł na mokrą murawę. Po czym usiadł w oczekiwaniu albo na gwizdek albo (chyba prędzej) na oklaski widowni w podziwie dla jego umiejętności aktorskich. Nie doczekał się ani jednego, ani drugiego. Więc postanowił zaszaleć.

Rzucił się na trawę i zaczął zwijać swe prężne ciało w spazmach niewyobrażalnego bólu. Trzymał się za nogę, wykrzywiał twarz w paroksyzmach nieprawdopodobnego cierpienia, kręcił urocze bączki. Aż wreszcie stewardzi ulitowali się nad zdezorientowanymi kibicami i wynieśli kretyna poza boisko.

...

Zobacz filmik i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ariel Borysiuk, pierwsza ofiara pięknych polskich stadionów
Dwa średnie (choć przynajmniej jeden z ciut wyższej półki) europejskie kluby zabijają się o młodego pomocnika warszawskiej Legii, Ariela Borysiuka. Oba są ponoć tak zdeterminowane w kwestii pozyskania tego zawodnika, że wszystko zrobią i wszystko przełkną, byle tylko szczawik z Polski raczył wybiec w ich trykotach na boisko. Mowa o niemieckim Kaiserslautern i belgijskim FC Brugge. Polak prawdopodobnie wyląduje w końcu u naszych zachodnich sąsiadów, a o rejteradzie z Belgii zadecydował ponoć... bardzo brzydki stadion, ileż brzydszy od stadionu Legii przy Łazienkowskiej!

O transferowaniu Borysiuka przez jego menedżera, Mariusza Piekarskiego, można by nakręcić brazylijską telenowelę (akurat te tematy Piekarskiemu są znakomicie znane). Najpierw w mediach podano informację, że Borysiuk dogadał się z Kaiserslautern i przechodzi do tego klubu. Wsiadł w samolot, ale... do niemieckiego klubu w ogóle nie dojechał! W tym czasie otrzymał bowiem podobno BAJECZNĄ ofertę z FC Brugge. Szczegółów oczywiście nie znamy, ale piłkarz odnalazł się w Belgii, zostawiając na lodzie Niemców. Bez słowa wyjaśnienia.

W Brugii wszystko było cudowne i wspaniałe. Lukratywny, pięcioletni kontrakt, kupa kasy, dobry klub - choć w słabej lidze. Wystawna kolacja na cześć Ariela już czekała, czekał również przebogaty właściciel klubu z mrożącym się szampanem, truskawkami i pokojem pełnym roznegliżowanych panienek. Tymczasem nasz bohater postanowił jeszcze rzucić okiem na obiekty klubowe i... zamarł z przerażenia! Przeżył normalny szok cywilizacyjny, bo stadion FC Brugge, jednego z najlepszych klubów w historii belgijskiej piłki, okazał się marną namiastką prawdziwego futbolowego obiektu, na jakim od kilkunastu miesięcy gra Borysiuk. Już zapomniał biedak, na czym grał wcześniej. Skleroza w tak młodym wieku?

No ale Ariel nie mógł przecież podpisać klubu z tak podłym stadionem...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Zabójstwo futbolu w Kairze
Wydarzenia w Kairze, szaleństwo i zbiorowy amok podczas meczu piłkarskiego, inspirowane politycznie czy nie, 70 ofiar śmiertelnych, ponad 1000 rannych, walki na ulicach, mordercy w barwach klubowych i z chustami na gębach. Nie interesuje mnie taka piłka nożna. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu futbolu do rozwiązywania problemów politycznych oraz jako pretekstu do naparzania się i zabijania. Do niedzieli na znak protestu na FootballBlogu nie pojawi się żaden nowy tekst.

Nie ma nic więcej w tym tekście na FootballBloguTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 03.02.12 o godzinie 23:02
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Najlepsze ligi świata: Serie A (liga włoska)
Mam kłopot z ligą włoską. Niby grają tam świetni zawodnicy (jak choćby mój najbardziej ulubiony Zlatan Ibrahimović), niby mają świetne kluby z Juventusem, AC Milan czy Interem Mediolan, niby jeszcze do niedawna pracowali tam wybitni trenerzy (Jose Mourinho), niby mają wielkie sukcesy i długą tradycję, piękne stadiony i masę kibiców, ale mimo wszystko Serie A nie smakuje wytrawnie. Kilka afer (np. Totonero, Calciopoli) dość poważnie wstrząsnęło włoską piłką, zaufanie kibiców spadło, ogromne pieniądze zostały ograniczone do dużych, a liga stała się zwyczajnie nudna. Trzeba być teraz wielkim fanem calcio, żeby fascynować się futbolem spod znaku włoskiego buta.

A trzeba przyznać, że tradycje Włosi mają zacne. Mistrza kraju wyłaniają od 1898 roku, zorganizowaną ligę mają od roku 1929. Do 1929 roku walka o tytuł mistrzowski była rozgrywana w grupach regionalnych, skąd najlepsi awansowali do decydujących meczów. Oczywiście scudetto (jak powszechnie nazywa się tytuł mistrza Włoch) zdobywały głównie kluby z Turynu (Juventus) oraz z Mediolanu (AC Milan oraz Inter), choć nie można powiedzieć, by Serie A była aż tak bardzo zdominowana przez nieliczne kluby jak chociażby Primera Division przez Real Madryt i Barcelonę. A kto wie, jak potoczyłaby się historia potyczek włoskich klubów, gdyby nie wielka tragedia AC Torino, która położyła kres podobno najlepszej klubowej drużynie wszech czasów...?

Warto na chwilę jeszcze wrócić do wątku nudnej włoskiej ligi. I do czegoś, co nazywa się catenaccio. Jakiś czas temu, właśnie we Włoszech (choć niektórzy twierdzą inaczej), wymyślono coś, co po polsku oznacza "rygiel". Czyli krótko mówiąc filozofię, której głównym założeniem jest: nie można przegrać meczu, jeśli nie straci się gola. No i proszę bardzo, włoskie drużyny poświęcają urodę futbolu na rzecz żelaznej defensywy. Skutki? Wystarczy spojrzeć na grę i nie ziewać - prawie niemożliwe. Na dodatek Włosi są mistrzami symulowania oraz wykłócania się o wszystko na boisku. Aczkolwiek trzeba przyznać, że całkiem sporo sukcesów taki styl gry im przyniósł, łącznie z tytułami mistrzów świata.

...

Zobacz garść statystyk i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Świerczewski i Hajto kontra Piechniczek, czyli wojna
Nareszcie coś się dzieje w polskiej piłce. Co prawda to wciąż tylko przygrywka przed EURO 2012 i lekko przesolony sezon ogórkowy, ale przestaje być nudno. Nie chce mi się nawet komentować sytuacji obdarowywania byłego już sekretarza generalnego PZPN, Zdzisława Kręciny, kwotą 37,5 tysiąca złotych miesięcznie do końca tego roku. Ale już napięta sytuacja między nienawidzącymi się panami Świerczewskim i Hajtą z jednej strony a Piechniczkiem z drugiej - to już całkiem inna para kaloszy. Bo znakomicie obrazuje dużo szerszy problem niż niechęć kilku osobników płci męskiej.

To kwintesencja sytuacji, kiedy spora grupa działaczy trzymających władzę nieuchronnie zbliża się do odsunięcia na boczny tor i zdaje sobie sprawę, że nic na to nie jest w stanie poradzić. Ale jeszcze trzymają się swoich stołków i z zajadłością godną stetryczałych dziadków bronią swoich pozycji przed nacierającymi młodymi (ok, nie zagalopujmy się - młodszymi) wilkami. Pierwszą grupę reprezentuje w mediach najczęściej Antoni Piechniczek, wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych. Tę drugą - Tomasz Hajto i Piotr Świerczewski. Jednym i drugim jest bardzo nie po drodze.

Skąd jednak ten konflikt? Przecież ani Hajto, ani Świerczewski póki co nie kandydują do PZPN, a jedynie chcą trenować drużyny z Ekstraklasy? Wygląda więc na to, że Piechniczek może czuć się bezpiecznie przy swoim kominku. A jednak panowie walczą w mediach zajadle.

Oczywiście mamy kilka powodów. Przede wszystkim...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Afrykanie nigdy nie będą mistrzami świata
Poświęciłem swój cały wieczór na oglądanie półfinałowych meczów w Pucharze Narodów Afryki. Nie pamiętam tak źle, fatalnie spędzonego czasu. Futbol afrykański to coś niebywale ciężkiego i niestrawnego. To absolutny chaos, fatalne przygotowanie techniczne, o jakiejkolwiek taktyce nie ma w ogóle mowy. Skuteczność na poziomie pantofelka. Może ci chłopcy są wybiegani, może są ambitni, ale jedno, co naprawdę dobrze im wychodzi, to te nieliczne radości po strzelonych golach. No ale nic dziwnego - gdyby europejskie reprezentacje trafiały raz na dziesięć prób, też przygotowałyby teatr, tańce i dzikie wygibasy.

Pierwszy półfinał - Zambia przeciwko Ghanie. Ghańscy gwiazdorzy wyszli na boisko przekonani, że ich przeciwnicy położą się na murawie i będą błagać o najniższy wymiar kary. Zapomnieli jednak, że Zambijczycy za wszelką cenę będą chcieli zagrać finał w Libreville, stolicy Gabonu. Dlaczego? Bo właśnie w Gabonie, w 1994 roku, w katastrofie lotniczej zginęła cała piłkarska reprezentacja Zambii. I ta dzisiejsza będzie chciała w jakiś symboliczny choćby sposób uczcić tamto jakże tragiczne wydarzenie.

Ale żeby nie być jednostronny - zarówno Zambia, jak i Ghana grały tak, jakby to były reprezentacje młodzieżowe. Żal było patrzeć, zęby bolały, włosów przestawały rosnąć, a oczy desperacko szukały ciekawszego zajęcia. Choć przyznam, zaczęło się całkiem przyzwoicie, Zambijczycy zaatakowali, a Ghana już w 5 czy 6 minucie miała rzut karny. Fatalnie, fatalnie wykonany przez Asamoaha Gyana. Ten podszedł sobie do strzału jak na treningu, puknął piłeczkę ledwo co i myślał, że bramkarz znajdzie się gdzieś chyba na którymś z pobliskich baobabów. A tu niespodzianka, zambijski golkiper położył się dokładnie tam, gdzie leniwie potoczyła się piłka - i ją wybił.

Tak na marginesie - nie powinno się strzelać praworęcznemu bramkarzowi karnego w jego (bramkarza) lewą stronę. Łatwiej...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Superpucharowa kompromitacja
Jeśli w taki sposób ratuje się resztki prestiżu Superpucharu w Polsce, to nic dziwnego, że nikogo wynik tego meczu nie interesuje. Właśnie władze polskiej piłki nożnej straciły jedyną i raczej niepowtarzalną okazję, by w ogóle czyjąkolwiek uwagę mecz o Superpuchar przyciągnąć. Pomysł rozegnania spotkania między Legią a Wisłą w czasie prawdziwej, piłkarskiej inauguracji Stadionu Narodowego wydawał się być przedni - wreszcie świetny obiekt, zapewne komplet publiczności, odpowiednia otoczka, atmosfera, kibice spragnieni piłki w wykonaniu najlepszych polskich drużyn. Ale jak zwykle - koncert nieudolności sprawił, że o Superpucharze można zapomnieć.

Naturalnie zdaję sobie sprawę z tego, że większość kibiców na Stadionie Narodowym przyszłaby tam nie dla meczu, ale dla samego obiektu. Żeby go obejrzeć "w akcji" albo żeby móc się później chwalić wnukom, że tego dnia byli w tym historycznym momencie właśnie tam. Ale to nieważne, bo gdyby drużyny stworzyły efektowne widowisko, to sens rozgrywania meczu o Superpuchar nabrałby dużo wyraźniejszych kolorów.

Dlaczego meczu nie będzie? Bo policja, straż pożarna i sanepid zaprotestowały. Czegoś tu nie rozumiem. Wcześniej wszystko było w porządku, była huczna inauguracja Narodowego, wszystkie odpowiednie służby zgodę wyraziły. A po kilku dniach dowiadujemy się, że mecz o Superpuchar nie może zostać rozegrany. Każdy mecz międzypaństwowy - proszę bardzo. Ale nie mecz pomiędzy polskimi klubami. Podobno chodzi o zagrożenie, jakie stwarza potencjalnie obecność na trybunach zwaśnionych kiboli Legii i Wisły.

No dobrze, po chwili zastanowienia zaczynam rozumieć. No ale o tym, jakie kluby zagrają o Superpuchar było chyba wiadomo od dawna? Dlaczego...

...

Zobacz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do