Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wisła bez problemów w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów
O dziwo są w Europie drużyny słabsze od polskich. Dziś się okazało, że ekipa Skonto Ryga to w porównaniu z "Białą Gwiazdą" słabi juniorzy. Wisła Kraków pokonała rywali 2:0 w stylu niemal profesorskim, bez zbędnego wysiłku. Styl gry - dużo lepszy niż w Rydze, gole zdobyli Małecki i Iliew po bardzo podobnych akcjach. Teraz na podopiecznych Roberta Maaskanta w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów czeka Liteks Łowecz. Zespół z pewnością lepszy od Skonto, ale patrząc na dzisiejszą grę mistrza Polski - na pewno w zasięgu Wisły.

Wreszcie obudził się Patryk Małecki. Jego występ, zwłaszcza w drugiej połowie, był naprawdę obiecujący. Nieźle zaprezentowali sie Pareiko, Iliew, Melikson, Wilk, Sobolewski, ambitnie Genkow. Defensywa tradycyjnie słabiej, bo nawet fatalne Skonto potrafiło sobie skonstruować kilka groźnych sytuacji podbramkowych. Maaskant ma wizję zespołu, ale trochę żałuję, że nie próbował jakichś nowych rozwiązań taktyczno-personalnych w drugiej połowie meczu, kiedy sytuacja była już jasna.

...

Zobacz gole z tego meczu, inne wyniki i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Paragwaj wygrywa w rzutach karnych, czyli żenujące widowisko w półfinale Copa America
Wstałem dziś nieco wcześniej i obejrzałem dogrywkę oraz rzuty karne w drugim meczu półfinałowym Copa America 2011 pomiędzy Paragwajem i Wenezuelą. Ale chyba nic nie straciłem, ze słów komentatorów wynikało, że poziom meczu pozostawiał wiele do czynienia, a przez pierwszych siedem minut dogrywki na boisku wydarzyło się więcej niż przez 90 minut podstawowego czasu gry. Wygrał Paragwaj w rzutach karnych i awansował do finału NIE WYGRYWAJĄC DO TEJ PORY ŻADNEGO MECZU! Piłka południowoamerykańska chyli się ku upadkowi.

Przez tych 30 minut dogrywki Wenezuela grała jak Brazylia za najlepszych czasów, a Paragwaj desperacko się bronił. Dość powiedzieć, że przez wspomniane pierwsze siedem minut dogrywki Wenezuelczycy dwa razy trafili w słupek i nie wykorzystali sytuacji sam na sam. Później również stwarzali bardzo groźne sytuacje, biegali między Paragwajczykami jakby mijali slalomowe tyczki, ale zawsze czegoś pod bramką Vilara im brakowało - albo rewelacyjnie paragwajski goalkeeper bronił ich strzały. Naprawdę bardzo przyjemnie patrzyło się na ich grę i ciężko było uwierzyć, że to dogrywka - biegali bowiem jakby mecz się dopiero zaczynał.

Ofensywna gra Paragwaju w zasadzie nie istniała, ich jedynym celem było dotrwać do rzutów karnych. Wybijali piłkę na oślep, nie potrafili wymienić kilku podań, na dodatek grali chamsko, faulowali i symulowali. Jeden z nich wyleciał z boiska z czerwoną kartką, drugi za brutalne uderzenie zawodnika Wenezueli otrzymał jedynie żółtą kartkę, trener i asystent Paragwaju wylądowali na trybunach za awantury przy bocznej linii.

No ale to jest również futbol. Wszystkie te brudne sztuczki Paragwaju się opłaciły i doszło do rzutów karnych. W nich jeden z Wenezuelczyków się pomylił, a rywale pewnie wykorzystali wszystkie "jedenastki" i awansowali do finału Copa America 2011. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, żeby do finału jakiejkolwiek dużej imprezy awansowała drużyna, która w zasadzie nie wygrała żadnego meczu bez serii rzutów karnych. To uzmysławia, jakim słabym zespołem jest Paragwaj. I jeśli taka ekipa dostaje się do finału Copa America, jest to świadectwem tego, jak słaba jest obecnie piłka z Ameryki Południowej.

Naturalnie nie jest to z mojej strony jakakolwiek próba stwierdzenia, że na finał bardziej zasłużyła Wenezuela, bo w futbolu liczą się gole, a nie piękno gry. Jednak to, co prezentuje na tym turnieju Paragwaj to ANTYFUTBOL pisany wielkimi literami. Myślałem, że nigdy nie zobaczę na własne oczy reprezentacji grającej większy antyfutbol niż Grecja na EURO 2004, ale jednak doczekałem tej chwili. Mam tylko nadzieję, że Urugwajczycy rozbiją tę grupkę fatalnych paragwajskich strzelców rzutów karnych w proch i pył w finale 24 lipca.

Nawet pomimo tego, że Larissa Riquelme obiecała striptiz...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Śląsk Wrocław lepszy od Dundee United
Nie wiem, jak można wyjść na mecz bez napastników. Jak można jechać do słabego rywala i rozpocząć mecz od obrony skromnej zaliczki z pierwszego meczu. Jednak Orest Lenczyk właśnie tak postąpił. Ustawił skład defensywnie i... od razu dostał dwa gole w 5 minut. I niech dziękuje Bogu, że Dundee to zwykli szkoccy wyrobnicy, a nie ciut lepsza drużyna. Bo nie udałoby się awansować do III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Na szczęście tym razem się szczęście sprzyjało. A zwycięzców ponoć się nie sądzi. Za to zobaczyliśmy bardzo ładne gole, zwłaszcza ten Dudka - "stadiony świata"!

Jak wspomniałem - początek meczu to szok dla Śląska. Pięć minut spotkania i 0:2. Dundee nie dość, że odrobiło straty, to jeszcze w dwumeczu wyszło na prowadzenie. Na szczęście rośli Szkoci mają również braki w grze defensywnej i dają sobie strzelać gole takie w ich stylu - centra Mili z rzutu rożnego i główka Elsnera. I Śląsk przez kilka chwil był w III rundzie. Co z tego, kiedy w 44 minucie Keleman fauluje w polu karnym i Śląsk dostaje tzw. "gola do szatni". A bramkarz wrocławian powinien iść na klęczkach do Częstochowy, że za ten faul nie zobaczył czerwonej kartki. Do przerwy 1:3 i Dundee z awansem.

Na szczęście Lenczyk poszedł po rozum do głowy (w zasadzie nie miał wyjścia) i Śląsk zaatakował. Już wcześniej na boisku pojawił się Voskamp, po przerwie wszedł Sobota i gra ofensywna zaczęła jakoś wyglądać. Szkoci popełnili błąd wrocławian (a może opadli z sił) i oddali inicjatywę. Wreszcie na strzał zza pola karnego zdecydował się Sebastian Dudek i piłka wpadła w samo okienko bramki Dundee United. Piękny strzał i - co ważniejsze - dający Śląskowi awans do kolejnej rundy.

Dundee jeszcze zaatakowało i w doliczonym czasie gry mogło wyrównać...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

24 lipca - dzień otwarty na Stadionie Narodowym
Fajna informacja dla fanów piłki nożnej - 24 lipca (czyli w niedzielę) będzie można wejść sobie na teren Stadionu Narodowego i bezkarnie po nim połazić. Po płycie boiska, po trybunach, po zapleczu. Ponoć pojawią się również (co mnie akurat kręci średnio) niektórzy "partnerzy i przyjaciele Stadionu Narodowego, architekci, organizatorzy imprez, przedstawiciele właścicieli i władz miasta". Myślę, że to fajna inicjatywa i warto pojawić się między 10 a 18 na najważniejszym polskim stadionie. Tym bardziej, że będzie można podejrzeć ostatnie prace modernizacyjne.

Jedno mnie martwi...

Zobacz pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 22.07.11 o godzinie 13:41
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kilka ekstraklasowych newsów przedsezonowych
Ekstraklasa przez najbliższe dwa lata nie będzie Ekstraklasą, ale T-Mobile Ekstraklasą. Jest już nowe logo, a ma być więcej kasy dla klubów - w zależności od popularności rozgrywek nawet 20 milionów na sezon. Oprócz tego kilka niespodzianek personalnych - Michał Probierz nie jest już trenerem Jagiellonii, zastąpił go w tempie iście ekspresowym Czesław Michniewicz. Chorwat Bodul wystawił do wiatru Lechię Gdańsk, a Sebastian Szałachowski ma podpisać kontrakt z ŁKS. Ljuboja już strzela dla Legii, pijany kibic kompromituje Polonię, a Melikson chce grać dla Polski.

T-Mobile Ekstraklasa

Od kilku bez mała tygodni tajemnicą poliszynela było to, że T-Mobile, niemiecki gigant telekomunikacyjny (który przejął Erę) stanie się sponsorem tytularnym Ekstraklasy. Oczywiście zgodnie ze sztuką nikt ani w samej Ekstraklasie, ani tym bardziej w Polskim Związku Piłki Nożnej, tej informacji nie potwierdzał ani jej nie zaprzeczał. We mnie ta cała transkacja wzbudza ambiwalentne odczucia. Z jednej strony fajnie, że polska piłka i polskie kluby dostaną więcej pieniędzy, ale z drugiej wszyscy widzimy, ile pieniędzy w polskiej piłce jest wyrzucanych w błoto. Sama zmiana nazwy polskiej ligi oraz uzupełnienie jej logo o ten wściekły różo-fiolecik zupełnie mi nie przeszkadza.

Przedstawiciele sponsora oraz samej Ekstraklasy karmią nas jakimiś głodnymi kawałkami o "realizacji misji" (T-Mobile) oraz możliwości rozwoju ligi zawodowej z "tak potężnym i doświadczonym sponsorem" (Ekstraklasa). To tylko okrągłe zdania, mam nadzieję, że zamienią się w czyny i fakty.

Michniewicz za Probierza

W Jagiellonii w końcu pozbyli się pyskującego Michała Probierza. Trener, w którym wielu upatrywało (a może wciąż jeszcze upatruje) przyszłego selekcjonera reprezentacji Polski, najpierw sromotnie przegrał walkę o tytuł mistrzowski w sezonie 2010/11 (spadł nawet z podium), później skompromitował się w I rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej (żenada w dwumeczu z Irtyszem Pawłodar), by na sam koniec ostro zaatakować w mediach właścicieli klubu, który od jakiegoś czasu regularnie płaci mu wysoką pensję. Na jego miejsce przychodzi do Białegostoku szkoleniowiec nie mniej pyskaty, ale moim zdaniem z dużo większym potencjałem - czyli Czesław Michniewicz.

Michniewicz odszedł niedawno z łódzkiego Widzewa, gdzie nie dogadał się z prezesem Cackiem w kwestii finansowej. Długo bezrobotny nie pozostał - i dobrze, bo "polski Mourinho" powinien pracować. Dla dobra polskiego futbolu.

A Probierz? Oczywiście z jednej strony ma rację - polska baza treningowa nie należy do najlepszych w Europie. Ale jemu zaczęło to przeszkadzać akurat dopiero przed kompromitacją z Irtyszem - mam wrażenie, że chodziło po prostu o zepchnięcie z siebie odpowiedzialności za tę wpadkę. Cóż, teraz swoje umiejętności będzie mógł zaprezentować w innym klubie - z pewnością znajdą się chętni.

Chorwacki oszust wykiwał Lechię Gdańsk

Darko Bodul miał znacząco wzmocnić siłę uderzeniową Lechii Gdańsk. Od kilku dni zapowiadano jego transfer ze Sparty Rotterdam (która ostatnio wypożyczyła go do CD Nacional), pozostały tylko badania medyczne i złożenie podpisu na rocznym kontrakcie. Tymczasem Chorwat z austriackim paszportem (wychowanek szkółki piłkarskiem Ajaksu Amsterdam) poprosił o dzień wolny i... uciekł do Sturmu Graz, z którym błyskawicznie podpisał umowę i już został zgłoszony do Ligi Mistrzów. Chciałoby się powiedzieć "i ch... z nim" - i cóż, chyba mu to powiedzmy. "Ch... z tobą, Darko!".

Szałachowski w ŁKS?

Sebastian Szałachowski rozmawia z Łódzkim Klubem Sportowym w kwestii zatrudnienia na kolejny sezon. Gdyby transfer doszedł do skutku, "Szałach" byłby kolejnym byłym zawodnikiem Legii Warszawa, który związał się z ŁKS. Przypomnę, że w Łodzi grają już piłkarze związani kiedyś z CWKS: Marcin Mięciel, Marcin Smoliński, Marek Saganowski, Bogusław Wyparło. W poprzednim sezonie był jeszcze Jakub Kosecki, ale Legia nie zgodziła się na kolejne wypożyczenie tego zawodnika.

Legia Warszawa wygrywa, Danijel Ljuboja strzela

Kontynuując wątek związany z Legią Warszawa...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Znakomity Urugwaj mistrzem Ameryki Południowej
Niby futbol nie jest sprawiedliwy, ale mnie cholernie cieszy zwycięstwo Urugwaju nad Paragwajem w finale Copa America 2011. Już wcześniej pisałem o tym, że nie pasuje mi styl gry (a właściwie bezwstydny "bezstyl"), jaki na tym turnieju prezentowali Paragwajczycy (to była taka - nawiązując do nazwy kraju - "paragra"). W końcu Urugwaj pokazał im miejsce w szeregu i wybił z głowy marzenia o trzecim triumfie w Copa America. Forlan i Suarez podzielili się łupem bramkowym, a ich przeciwnicy snuli się po boisku jakby czekając na końcowy gwizdek sędziego i mały wymiar kary.

Zresztą Urugwaj od początku narzucił swoje warunki gry - dłużej utrzymywał się przy piłce, groźnie atakował, sensownie rozgrywał piłkę i był bardzo dynamiczny w swoich poczynaniach. Już w trzeciej minucie powinno być 1:0, ale sędzia nie zauważył, że paragwajski obrońca ręką wybił piłkę po dobitce Lugano. Co się odwlecze... W 12 minucie Luis Suarez (po rykoszecie) pokonał Villara i podopieczni Oscara Tabareza wyszli na prowadzenie.

Później Paragwajczycy przejęli optycznie inicjatywę, ale nie potrafili zagrozić bramce Muslery. Urugwaj znakomicie kontrolował grę i wyprowadzał zabójcze kontry. Po jednej z nich sam na sam z Villarem znalazł się Forlan, ale jeszcze tym razem paragwajski bramkarz (zresztą wybrany na najlepszego golkipera Copa America 2011) był górą. Do czasu. Na 3 minuty przed przerwą fatalny błąd defensywy Paragwaju, Rios podaje do Forlana, a ten lewą nogą atomowym strzałem zdobywa drugiego gola dla urugwaju. Villar nawet nie drgnął.

W drugiej połowie na uwagę zasługują trzy wydarzenia. Pierwsze...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wizyta na Stadionie Narodowym - wreszcie widać, na co wydano te miliardy...
Cóż... 24 lipca 2011 roku zorganizowano dzień otwarty na Stadionie Narodowym w Warszawie. No to poszedłem, bo nie wylosowałem biletów na mecze na tym obiekcie podczas EURO 2012. Trzeba było zobaczyć, co i jak. I nie ukrywam, że odczucia mam ambiwalentne. Bo stadion stoi, owszem. Jest ładny - a raczej ma zadatki na takowy. Prezentuje się okazale i odnosi się wrażenie, że kolejny termin jego oddania (chyba 30 listopada) zostanie tym razem dotrzymany. Ale mnie nurtuje ciągle pytanie - czy ten obiekt naprawdę wart tych niemal 2 miliardów złotych?!

Odpowiadam sobie od razu - nie jest. Nie mam pojęcia, dlaczego ten stadion musi tyle kosztować. W jednym z wcześniejszych tekstów porównywałem koszty budowy Narodowego do kosztów budowy stadionów gdzie indziej. Nie jest również budowany według pierwotnej koncepcji, nie będzie obok centrum sportu, kompleksu hotelowo-szkoleniowego, hali sportowej. No ale zostawmy te narzekania, dzień otwarty przyniósł sporo fajnych wrażeń i refleksji.

Przede wszystkim pokazał, że Polacy tęsknią za imprezami plenerowymi. Na Stadion wybrało się tego dnia ponad 75 tysięcy ludzi! Tłumy ściągały zewsząd, często w biało-czerwonych barwach. Co prawda sam pobyt na Narodowym ograniczał się do wejścia wraz z tłumem rodaków przez surowy tunel wprost na betonową "murawę", pokręceniu się po niej lub wystaniu się w kilometrowym wężyku kolejki na trybunę i wyjściu wraz z innym tłumem rodaków na zewnątrz, ale moim zdaniem - warto było. Choćby dlatego, żeby kiedyś pokazać swoim wnukom - "Patrzcie, dziadek był na tym stadionie, gdzie rodziła się najlepsza polska reprezentacja piłkarska wszech czasów":) No dobrze, poniosło mnie ociupinkę...

Oczywiście sam stadion to jeden wielki plac budowy. Na zewnątrz wre praca, w środku pozostały chyba wyłącznie roboty wykończeniowe. Krzesełka zainstalowane (choć większość przykryta folią), loże prezentują się elegancko. Akustyka jest fajna, iglica robi imponujące wrażenie. Naprawdę ładny stadion na wysokim, światowym poziomie.

Ale powtórzę z uporem maniaka - ZA DROGI!

(...)

Zobacz zdjęcia i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Skład na Gruzję, Polanski powołany
10 sierpnia reprezentacja Polski zmierzy się w Lubinie z reprezentacją Gruzji. Mecz jak mecz, ale i tak będzie budził wielkie emocje z powodu jednego człowieka - Eugena Polanskiego. Franciszek Smuda dotrzymał słowa i wysłał powołanie defensywnemu pomocnikowi FSV Mainz. O sensowności tego powołania pisałem już wcześniej, więc nie zamierzam znów się tym ekscytować. Mam tylko nadzieję, że selekcjoner naszej reprezentacji okaże się równie otwarty na inne pomysły powołań - i to na pozycjach, gdzie naprawdę brakuje nam wartościowych piłkarzy.

Patrząc na zawodników powołanych na spotkanie z Gruzją widać ewidentnie, że Smuda zakończył etap testowania nowych twarzy. Stawia najwyraźniej na zgrywanie się sprawdzonego składu, co - powiem wprost - zaskakuje mnie całkowicie. Bo wszyscy pamiętamy, czym skończyło się przedwczesne zakończenie etapu prób i błędów za czasów Jerzego Engela i Pawła Janasa. Moim zdaniem właśnie mecz z Gruzją, rywalem (mimo wszystko) z niższej półki niż Francja, Meksyk czy Włochy, mógłby być wykorzystany na sprawdzenie kilku piłkarzy zasługujących przynajmniej na próbę. Mam tu na myśli na przykład Małeckiego (choć nie wiem, jak groźna jest ta jego kontuzja), Klicha, Sobiecha czy... Meliksona. Zapowiedzieć im - panowie, macie jedną szansę na pokazanie się. "Daję" wam mecz z Gruzją, pokażcie na co was stać. Niech gryzą trawę. Zaufać im. Ale nie...

Nie podoba mi się to. I jak broniłem Smudy (w zasadzie bronię go nadal - przed zwolnieniem przed finałami EURO 2012), tak to zachowanie, takie decyzje są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Bo nasza reprezentacja naprawdę nie jest jeszcze personalnie gotowa i selekcjoner musi jeszcze sprawdzać kolejnych kandydatów. Żeby później nie skończyło się powołaniami jakichś "sibików", którzy...

Zobacz skład Polski i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wisła z furą szczęścia i sporą zaliczką wraca do Krakowa
Dobrze, bardzo dobrze... Ale tylko jeśli patrzy się na wynik. Wisła Kraków pokonała na wyjeździe Liteks Łowecz 2:1 i jest już jedną nogą w IV rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Co prawda mistrz Bułgarii stworzył sobie dużo więcej sytuacji podbramkowych, ale tym razem piłkarskie szczęście było po stronie "Białej Gwiazdy". Dość powiedzieć, że dwukrotnie mistrza Polski od utraty gola ratowała poprzeczka, że sędzia nie uznał gola dla Bułgarów (choć mógł), że sędzia uznał pierwszego gola dla Wisły (choć nie musiał). A to, co Tom robił z Diazem po lewej stronie...

Mecz generalnie stał na słabym poziomie. Masa chaosu na boisku, przypadkowych podań, sporo fauli. Liteks atakował z iście bałkańską fantazją, ale nic z tych ataków nie wychodziło. Co mnie dziwi, bo defensywa Wisły to skrzyżowanie sera szwajcarskiego i sieci rybackiej. Tyle nieporozumień, tyle niedokładności, brak porozumienia w szykach obronnych krakowskiej ekipy to jeden z większych problemów Roberta Maaskanta. I ta forma Juniora Diaza, w końcu wielokrotnego reprezentanta swojego kraju (Kostaryka) - Brazylijczyk Tom co chwila ośmieszał go przy bocznej linii, ten sam piłkarz zresztą (po kolejnym minięciu Diaza) wyrównał stan meczu na 1:1 tuż przed przerwą.

Na szczęście Wisła ma w swoich szeregach Maora Meliksona i Radosława Sobolewskiego. Ten drugi wykonał gogantyczną pracę w środku pola, walczył, odbierał piłki, podawał. I asystował przy pierwszym golu dla Wisły - autorstwa Michaela Lameya. Dwóch wiślaków było w tej akcji na pozycjach spalonych, ale arbiter z Norwegii uznał, że nie brali oni udziału w akcji.

Po przerwie gra się trochę uspokoiła, Bułgarzy atakowali, ale Wisła nie pozostawała dłużna. Zwycięskiego gola dla krakowian strzelił Melikson, spokojnie wykorzystując sytuację sam na sam. Tę akcję powinni oglądać wszyscy młodzi piłkarze - pomocnik z Izraela rewelacyjnie wyszedł na pozycję, znakomicie się zastawił i spokojnie strzelił obok interweniującego bramkarza Liteksu. Wzorcowa akcja.

Później...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Czwarteze koszykko - letko nie bedzie
W 2014 roku piłkarzy z całego świata na mundialu powita Brazylia. Szykuje się piękny turniej w kraju rozkochanym w futbolu do szaleństwa - oczywiście o ile ojczyzna Pele zdąży z wybudowaniem stadionów i całej infrastruktury. Z czym podobno wcale nie jest różowo. Ale to nie nasze problemy. Nasze problemy zaczną się w sobotę 30 lipca. Tego dnia w pięknym i okrutnym Rio de Janeiro odbędzie się losowanie grup eliminacyjnych do Mistrzostw Świata w 2014 roku. A kłopoty się zaczną, bo reprezentacja Polski będzie losowana z czwartego koszyka.

To i tak lepiej niż z piątego, co groziło nam całkiem realnie. Na szczęście udało się wygrać z drugą (choć inni twierdzą, że z czwartą czy piątą) reprezentacją Argentyny, dzięki czemu w rankingu FIFA wyprzedziliśmy (uwaga!) Armenię.

Ale tak naprawdę - jakie to ma znaczenie. Trzeba wygrywać ze wszystkimi, jeśli chce się dostać na mundial i próbować w chwale wrócić do ojczyzny. Pitolenie o koszykach to zaciemnianie obrazu. Bo nawet będąc w koszyku trzecim czy drugim można trafić do "grupy śmierci" i odpaść w przedbiegach.

Oczywiście dla porządku warto przypomnieć, kto w jakim koszyku się znalazł. Choćby dla ciekawości, żeby sobie podywagować o sznasach i potencjalnych rywalach. I to wszystko. Wyniki losowania trzeba przyjąć ze spokojem i zacząć się przygotowywać do eliminacji, by po prostu móc do Brazylii polecieć. Choć i tak teraz najważniejsze jest EURO 2012. Bo przecież to, jaka reprezentacja Polski i pod czyją wodzą te eliminacje rozpocznie zależy od wyniku "biało-czerwonych" na polsko-ukraińskich mistrzostwach Europy.

Dla informacji: na brazylijski mundial awansują...

Zobacz koszyki oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Eliminacje do Ligi Europejskiej - nasi nie przegrywają
Tak, to prawda - pierwsze mecze naszych drużyn w III rundzie eliminacji (zarówno do Ligi MIstrzów, jak i Ligi Europejskiej) przyniosły bardzo przyzwoity bilans: dwa zwycięstwa (oba na wyjazdach) oraz jeden remis. O zwycięstwie Wisły Kraków nad Liteksem Łowecz pisałem w innym miejscu, teraz pora na słów kilka o wyczynach Legii Warszawa i Śląska Wrocław. I nie ukrywajmy - obie drużyny są w skrajnie różnych nastrojach po swoich meczach. Śląsk podejmował u siebie Lokomotiw Sofia, a Legia wyjechała do Turcji na spotkanie z Gaziantepsporem.

Najpierw Śląsk. Krótko mówiąc - zawód. Bezbramkowy remis w meczu z Bułgarami to w zasadzie porażka wrocławian. Oczywiście wynik ten nie przekreśla szans na awans do kolejnej rundy, ale stawia podopiecznych Oresta Lenczyka w mało komfortowej sytuacji - przede wszystkim muszą w Sofii strzelić gola. A to może być dla Sebastiana Mili i spółki naprawdę problem nie lada. Zwłaszcza kiedy się patrzy na ich strzelecką indolencję, jaką zaprezentowali na stadionie przy Oporowskiej w starciu z Lokomotiwem. Przyznam szczerze - dawno nie widziałem takiej niemocy w ataku. Dawno.

Sam Ćwielong mógł to spotkanie wygrać 3:0. Nic dziwnego, że nie chcieli go w Wiśle Kraków - to był popis totalnego braku wszystkiego pod bramką przeciwnika: umiejętności, zimnej krwi, szczęścia. "Skutecznie" w marnowaniu dogodnych sytuacji sekundowali mu Celeban, Mila, Diaz i Sobota.

Lokomotiw miał jedną czy dwie okazje do strzelenia gola, ale stroną zdecydowanie przeważającą był Śląsk. I powinien wygrać, by ze spokojną głową jechać do Bułgarii na wycieczkę krajoznawczą. Niestety, jak się lubi horrory, to trzeba walczyć do końca. Wynik rewanżu jest sprawą otwartą, szanse rozkładają się po równo. No chyba, że Śląsk znów nie będzie chciał strzelić żadnej bramki...

Rewanż 4 sierpnia w Sofii.

Z kolei miłą niespodziankę swoim kibicom sprawiła Legia Warszawa. Skazywana na porażkę w starciu z Gaziantepsporem wygrała mecz i ma bardzo przyzwoitą sytuację przed rewanżem w Warszawie (4 sierpnia). Gola decydującego o zwycięstwie strzelił (po świetnym podaniu Ljuboji) Miroslav Radović. I wcale nie musiało skończyć się na jednobramkowej wiktorii - na kilka minut przed końcem piłkę po strzale głową Vrdoljaka (to skrót myślowy, oczywiście w tym meczu grano piłką, a nie głową Vrdoljaka) Turcy wybili z linii bramkowej.

Jednak bądźmy szczerzy - tak jak Śląsk u siebie Gaziantepspor był stroną przeważającą i zmarnował masę sytuacji podbramkowych. Jednak świetny mecz (poza jednym poważnym błędem) rozegrał Wojciech Skaba, który albo dobrze bronił, albo miał szczęście. Obie rzeczy niezbędne przyzwoitemu golkiperowi.

Słabiej za to zaprezentował się za to...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Co za gol Neymara! Czemu tak nie grał na Copa America?
Dobra, powiem wprost: może i czasem strzeliłem gola jak Wayne Rooney - klasycznie z przewrotki, może czasem zdarzyło mi się strzelić gola z połowy boiska - jak to zrobił Michaił Siwakow. Ale nigdy, powtarzam: nigdy nie strzeliłem takiej bramki, jak Neymar w meczu Santosy z Flamengo w lidze brazylijskiej. Facet zrobił to po prostu GENIALNIE. I w dodatku na pełnym biegu - widać, że ćwiczy takie zagrania i raczej nie dostrzegam tam przypadku. Przepiękny, fantastyczny gol. Piłka nożna w pełnej krasie. Mógłbym tak jeszcze długo, ale po co. Najlepiej zobaczyć samemu.

Szkoda tylko, że Neymar nie grał tak porywająco na Copa America 2011. Wtedy reprezentacja Brazylii z pewnością nie odpadłaby w ćwierćfinale. Mam nadzieję, że tego młodziaka nie dotknie "syndrom Messiego", który świetnie gra w klubie, a w reprezentacji co najwyżej przeciętnie.

Zobacz wreszcie tego gola!
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ekstraklasa ruszyła z kopyta, "Kolejorz" rozjechał "Rycerzy Wiosny"
Jako były piłkarz ŁKS ucierpiałem w piątkowy wieczór niemożebnie. "Rycerzom Wiosny" (czyli ŁKS-owi) najwyraźniej piłkarskie lato nie służy. Na stadionie w Bełchatowie (ŁKS ma zakaz gry w Łodzi na "swoim" obiekcie) Lech Poznań przejechał się po "rycerzach" łamiąc i gniotąc bez litości ich tekturowe zbroje. Katów łodzian było trzech: Rudnev (onegdaj zwany Rudnevsem), Stilić i Możdżeń. Pierwszy ustrzelił hat-tricka, drugie świetnie dyrygował zespołem i strzelił kapitalnego gola, a trzeci wzorowo asystował. Jeśli ŁKS myślał, że w Ekstraklasie gra się jak w I lidze, to już teraz tak nie myśli.

Chociaż mecz rozpoczął się od ataków piłkarzy z Łodzi, które zmusiły lechitów do cofnięcia się na swoją połowę. Jednak wystarczyła pierwsza składna akcjaLecha, by Wyparło musiał sięgnąć do siatki. Idealnym podaniem popisał się Możdżeń, a Rudnev (onegdaj zwany Rudnevsem) spokojnie wykorzystał sytuację sam na sam. Powtórki pokazały jednak, że rosyjski Łotysz był na pozycji spalonej.

Chwilę później ŁKS zapłacił frycowe po raz drugi. Prawą stroną kapitalną szarżą popisał się ponownie Możdżeń i znakomicie zacentrował w pole karne. Tam przyczajonego Rudneva (onegdaj zwanego Rudnevsem) w pokonaniu Wyparły wyręczył młody Stefańczyk, popisując się perfekcyjnym lobem. "Bodzio W." nie miał najmniejszych szans.

Tak samo jak 5 minut później. Semi Stilić wbigł sobie między zawodników ŁKS i huknął z 25 metrów lewą nogą. Odchodząca piłka wpadła do siatki obok desperacko interweniującego Wyparły. Piękna bramka, stadiony świata.

Po przerwie gra nieco "siadła", Lech trochę odpuścił, ale ŁKS nie był w stanie stworzyć sobie dobrej okazji strzeleckiej. Próbował szarpać Marek Saganowski, ale...

Zobacz gole i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Po losowaniu grup eliminacyjnych: Polska zagra na mundialu w Brazylii
Anglia, Czarnogóra, Ukraina, Mołdawia i San Marino. Te reprezentacje stoją na drodzę Polski do mistrzostw świata w 2014 roku, które zostaną rozegrane w Brazylii. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Osobiście najbardziej obawiałbym się Czarnogóry, cała reszta jest do spokojnego ogrania. Absolutnie nie boję się Anglików, Ukraina i Mołdawia mogą stawić lekki opór. San Marino dostarczy punktów wszystkim, więc równie dobrze tej ekipy mogłoby w "naszej" grupie H w ogóle nie być. Eliminacje do brazylijskiego mundialu zaczną się we wrześniu 2012 roku.

A zakończą (o ile nie będzie planowanego na grudzień 2012 końca świata) w październiku 2013.

Co można powiedzieć o grupach? Na papierze mocno prezentują się grupy B, D oraz I. Cała reszta ma swoich zdecydowanych faworytów.

Sama ceremonia losowania była nudna aż po kres moich możliwości. Prowadził ją jakiś konferansjer z typowo po niemiecku brzmiącym brazylijskim nazwisku oraz piękna pani w zadziwiającej fryzurze. Nasz koszyk (czwarty) losował Ronaldo, który chyba założył się z kumplami, że do końca roku będzie ważył 200 kilogramów. Nuda panie, flaki z olejem i w ogóle. No i już teraz wiem, dlaczego brazylijscy artyści estradowi nie są mi w ogóle znani:)

Pan w zielonych włosach, którego widać w logo brazylijskiego mundialu, już jest załamany:)

Oto pełny zestaw...

Zobacz grupy eliminacyjne i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Mamy nowy sezon, więc konkurs musi być - typujemy!
Podobno sezon 2011/2012 ma być wyjątkowy. Po trzyletniej posusze Ekstraklasa ma znów bogatego sponsora - T-Mobile. Polskie kluby kupują na potęgę, również zawodników z jakimiś nazwiskami i z jakimś potencjałem. Mamy nowe stadiony (kilka się jeszcze buduje), choć ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Mecze ligowe transmitowane są w trzech telewizjach przez cztery dni tygodnia. Na dodatek oczy całej Europy będą przez ten rok skierowane na Polskę szczególnie - bo koniec tego sezonu to przecież EURO 2012, największa piłkarska impreza w naszym kraju.

Oczywiście będziemy to wszystko śledzić i weryfikować. Tymczasem ogłaszam kolejny konkurs - analogiczny do ogłoszonego rok temu. Zapraszam do typowania!

Zasady są proste:

1. Udział mogą wziąć wyłącznie zarejestrowani użytkownicy FootballBloga.
2. Typujemy pierwszą trójkę, zdobywcę Pucharu Polski, spadkowiczów z T-Mobile Ekstraklasy, króla strzelców Ekstraklasy oraz drużyny, które do Ekstraklasy awansują z I ligi.
3. Konkurs startuje...

Zobacz kolejne zasady i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

I kolejka Ekstraklasy 2011/12: Wystartowali!
Rozgrywki ligowe to chleb powszedni piłkarskiego kibica. Mecze reprezentacji, mundiale, puchary - to słodkie desery (czasem o smaku bardziej przypominającym gorzki piołun). Ekstraklasa jest tym, czym na co dzień żyje prawdziwy fan futbolu. Na szczęście dla wielu letnia przerwa w rozgrywkach polskiej najwyższej klasy rozgrywkowej dobiegła końca. Piłkarze wybiegli na boiska (choć nie wszędzie - o czym później) i chyba nie zawiedli. Mecze I kolejki Ekstraklasy były ciekawe, zacięte, walczono do końca. Aura trochę mieszała szyki, ale może właśnie dlatego było tak ciekawie...

Piątek, 29.07.2011:

ŁKS - Lech Poznań 0:5 (czytaj opis meczu i zobacz gole)

Gole: (LECH) Artjom Rudnev (3), Cezary Stefańczyk (sam.), Semir Stilić

O samym meczu wcześniej już napisałem. Odniosłem wrażenie, że trener Andrzej Pyrdoł nie poradził sobie z prowadzeniem drużyny w Ekstraklasie, ale myślałem, że dostanie od kierownictwa Łódzkiego Klubu Sportowego jeszcze przynajmniej okazję do rehabilitacji. Niestety, pan Pyrdoł szkoleniowcem ŁKS już nie jest. W oficjalnym komunikacie napisano, że "z powodów osobistych, rodzinnych i zdrowotnych nie będzie on w stanie angażować się w dalsze prowadzenie drużyny...". I tak dalej, ta dziwaczna nowomowa, za którą stoi zwyczajna ochota zmiany trenera.

Naturalnym kandydatem na szkoleniowca ŁKS-u wydawał mi się w związku z tym bezrobotny od jakiegoś czasu Rafał Ulatowski, wychowanek klubu z Al. Unii. Jednak władze "Rycerzy Wiosny" miały inny pomysł i na stanowisku trenera zatrudniono nikomu nieznanego Dariusza Bratkowskiego.

Polonia Warszawa - Lechia Gdańsk 1:0

Gol: (POLONIA WARSZAWA) Bruno

"Czarne Koszule" w kolejnym sezonie pod opiekuńczymi skrzydłami Józefa Wojciechowskiego znów grają o najwyższe cele. W klubie nie ma już Euzebiusza Smolarka (ma ponoć podpisać lukratywny kontrakt w Katarze), Artura Sobiecha (transfer do Hannoveru) oraz Adriana Mierzejewskiego (transfer do Trabzonsporu). Zastąpić ich mają np. Daniel Sikorski, Marcin Baszczyński (powrót do Ekstraklasy), Robert Jeż i Edgar Cani.

Lechia Gdańsk przyjechała na Konwiktorską bez lęku i z zamiarem wywiezienia nad morze trzech punktów. Mecz był fajnym widowiskiem, tempo w zasadzie nie siadało, ale gol padł tylko jeden. "Wejście smoka" zanotował Paweł Wszołek, który w dwie minuty po wejściu na boisko popisał się dokładnym dośrodkowaniem. Bruno mógł strzelać na siłę, ale wybrał wariant techniczny - i pokonał Małkowskiego płaskim strzałem. Pod koniec meczu sędzia mógł jeszcze podyktować karnego dla gości, ale chyba trochę się przestraszył. Tylko nie wiem kogo - przecież kibice Polonii Warszawa to bardzo kulturalni ludzie, a prezes Wojciechowski - do rany przyłóż:)

Sobota, 30.07.2011:

...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Najlepsze piłkarskie reklamy - Turkish Airlines & Manchester United
Od dawna chodzi mi po głowie sporo pomysłów na nowe cykle na FootballBlogu. Dziś mam chwilę czasu, więc rozpoczynam nowy serial: "Najlepsze reklamy piłkarskie". I nie chodzi mi tu o reklamówki promujące piłkę nożną (choć nie wykluczam takich w przyszłości), ale o takie, gdzie występują piłkarze. I od razu przechodzę do rzeczy. Cykl inauguruje najlepszy (moim zdaniem) w ostatnich latach przykład perfekcyjnego wykorzystania futbolistów w spocie reklamowym. Nigdy w życiu nie przebije go ani Messi z Chipsami ani Cristiano Ronaldo z antyperspirantem...

Chodzi mi o tytułową reklamę telewizyjną tureckich linii lotniczych Turkish Airlines z piłkarzami Manchesteru United w roli głównej. Jak napisałem - dla mnie to perfekcyjny spot. Co dla mnie najważniejsze, mogę go oglądać wielokrotnie, za każdym razem z jednakową przyjemnością. Reklama TA jest znakomicie zrealizowana i zagrana, nie ma nawet ułamka sekundy zmarnowanego czasu czy momentu na nudę.

Scenariusz polega na tym, że drużyna Man United gdzieś sobie leci komfortowym samolotem pasażerskim. Piłkarze robią to, co zwykle robi się w samolocie - czytają, jedzą, grają w szachy... W pewnym momencie nieuważna stewardessa otwiera schowek, z którego wypada futbolówka. I zaczyna się szaleństwo:)

Zawodnicy Manchesteru popisują się sztuczkami technicznymi, podają piłkę do siebie, jakby licytowali, który zachwyci innych bardziej niż pozostali. W końcu Wayne Rooney postanawia zakończyć całą tę zabawę w swoim stylu, czyli potężnym strzałem z woleja. Niestety, piłka nieuchronnie kieruje się prosto w głowę zaczytanego sir Bobby'ego Charltona. Zwolnienie lotu piłki i pokazanie przerażonych twarzy piłkarzy to majstersztyk. Tym razem Rooney miał szczęście - Edvin van der Sar w ostatniej chwili łapie piłkę. Bobby Charlton w najlepsze czyta dalej, a Wayne Rooney oddycha z ulgą.

Tak w skrócie to wszystko wygląda. Piękna, klimatyczna reklama. Podkreślająca zasady, jakimi kierują się...

Zobacz reklamę i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Takich czarodziejów nam teraz potrzeba!
"Move Your Imagination" to hasło kampanii wizerunkowej, jaka ma promować Polskę i polską turystykę na świecie. Kiedyś był polski hydraulik, teraz mamy serię projektów różnego typu oraz kilka spotów reklamowych. Nie będę się zagłębiał w analizowanie tej kampanii, ale chcę zwrócić uwagę na jedną z reklamówek, które zostały przygotowane na jej potrzeby. To filmik zrealizowany przez Tomasza Bagińskiego, a więc specjalistę co się zowie. Ma on promować Polskę pod kątem EURO 2012. I szczerze mówiąc - jestem zawiedziony.

Najpierw wspomniany spot reklamowy:
[tu jest filmik - do zobaczenia na FootballBlog]

Nie bardzo rozumiem przesłanie tego filmu, być może jestem już ciut upośledzony... Na sześcianie zawieszonym w jakiejś próżni (kosmosie?) pojawia się muskularny osobnik płci męskiej upstrzony biało-czerwonymi malowankami. Nie pytam już nawet o to, skąd tam się wziął etc. Ważne, że jest. Facet obleczony jest w jakieś prześcieradłospodnie i zaczyna podskakiwać. Najwyraźniej przygotowuje się do czegoś specjalnego. Kręci głową, macha rękami... by w końcu zastygnąć na moment w kontemplacyjnej pozie...

Aż wreszcie zaczyna się demolka! Koleś wymachuje rękami i nogami, robi piruety, a powierzchnia sześcianu zaczyna pękać, latają ciężkie kamienie... W końcu nasz bohater uderza pięścią w ziemię, co powoduje jej rozpęknięcie i wytrysk czegoś podłużnego. A potem to już banał - koleś tańczy jakby brał udział w "You Can Dance", a wkoło niego powstaje... Stadion Narodowy! Widać konstrukcję obiektu, trybuny, murawę - istny czarodziej:)

Na koniec scena żywcem wzięta ze Shreka...

Zobacz filmik oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Piszczek na pół roku poza reprezentacją Polski
Łukasz Piszczek coraz bardziej mi się podoba. Rzecz jasna nie pod kątem jego atrakcyjności fizycznej, ale jako człowiek. Naturalnie nie pochwalam, a wręcz potępiam działania korupcyjne, za które otrzymał już wyrok (rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata plus 100 tysięcy złotych grzywny) oraz ostatnio karę wymierzoną przez Wydział Dyscypliny PZPN, czyli 6 miesięcy zawieszenia w prawach zawodnika reprezentacji Polski. Ale jego szczegółowe wyjaśnienia plus honorowe przyjęcie (bez odwoływania się) wszystkich kar sprawia, że moja sympatia do Piszczka wzrasta.

Piłkarz Borussii Dortmund miał prawo odwołać się od ostatniej decyzji WD PZPN i bardzo prawdopodobne, że i ta kara zostałaby mu zawieszona. Jednak jak głosi oficjalny komunikat wydany przez Piszczka, zawodnik nie zamierza się odwoływać i dobrowolnie podda się wymierzonej karze. Zatem przyjmuje kary z pokorą, wie, że zrobił źle (choć za młodu, kiedy człowiek popełnia różne błędy) i... moim zdaniem wygrywa swoją godność. Fajne to jest.

Naturalnie powstaje pytanie, które i na FootballBlogu było podnoszone - czy ludzie z wyrokami sądowymi (Piszczek, Dudka) są godni tego, by grać w reprezentacji Polski? Moim zdaniem tak, jeśli za popełnione czyny odpokutują. Każdy powinien dostać drugą szansę. Wiem, że reprezentant Polski powinien świecić przykładem. Ale czy przykład zachowania Łukasza Piszczka nie jest właśnie czymś, co powinno być standardem po otrzymaniu zasłużonej kary?

Oczywiście należy ważyć rangę popełnionych przestępstw. Mimo wszystko inaczej...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Smuda, bierz tego Meliksona!
Wisła Kraków oczywiście awansowała do kolejnej, czwartej już, rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Ale nie to po dzisiejszym meczu rewanżowym z Liteksem siedzi mi w głowie - choć jest ważne i bardzo sympatyczne. Dziś zobaczyłem na boisku faceta, jakiego brakuje reprezentacji Polski. Faceta, który wszystko widzi, potrafi znakomicie i nieszablonowo podać, potrafi prowadzić grę zespołu, potrafi przewidzieć zagrania przeciwnika. Faceta, który dysponuje fantastycznym przyspieszeniem i świetną techniką. I któy strzela gole. Zobaczyłem Maora Meliksona w pełnej krasie. Powołanego do reprezentacji Izraela.

Na trybunach meczu Wisła - Liteks zasiadł Franciszek Smuda. Selekcjoner polskiej reprezentacji widział to, co wyczyniał na boisku Melikson, na własne oczy. Widział standing ovation i mam nadzieję, że dotarło do niego, że musi żałować za słowa, które wypowiedział nie tak dawno temu - że temat Meliksona dla niego w ogóle nie istnieje. Bo piłkarz powiedział, że wolałby zagrać w kadrze Izraela. Jednak Smuda ostatnio powołał do kadry Eugena Polanskiego, który podobne słowa powiedział rok temu, kiedy pokazał "Franzowi" figę z makiem. A Melikson Polsce przyda się o niebo bardziej niż Polanski.

Dlaczego piszę o Meliksonie w kontekście reprezentacji Polski? Bo, jak wielu wie, zawodnik ten posiada również polski paszport, a poza tym ostatnio zapowiedział, że jeśli otrzyma powołanie od Smudy, odpowie pozytywnie. Nie wiem, czy te słowa są aktualne w kontekście powołania do reprezentacji Izraela, ale mecz Polski z Gruzją jest wcześniej niż spotkanie ekipy Luisa Fernandeza.

Smuda, do dzieła!

A co do samego meczu z Liteksem - znakomita postawa Wisły. Bułgarzy się odgrażali, ale nie mieli prawa wygrać tego spotkania. Robert Maaskant perfekcyjnie ustawił drużynę, mistrz Polski miał sporą zaliczkę z pierwszego starcia w Łoweczu (gdzie wygrał 2:1). Zresztą o tym, jak zmotywowani byli wiślacy świadczy postawa Patryka Małeckiego, który po drugim golu Meliksona z rzutu karnego (na 2:0) podbiegł do bramkarza Liteksu i wyrwał mu piłkę z rąk, by szybko pobiec na środek boiska.

Dawno nie widziałem polskiej drużyny tak...

Zobacz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do