Tomasz
Szatański
Profesjonalne
zarządzanie
projektami
Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL
Tomasz Kuszczak odnalazł swój rozumTomasz Kuszczak właśnie awansował do półfinału Ligi Mistrzów. Ale nie to jest dla mnie najważniejszą informacją związaną z tym zawodnikiem. Najważniejsze jest to, że polski bramkarz wreszcie zmądrzał. Co prawda dużo za późno, ale lepiej późno niż wcale. Mam wrażenie, że kolekcjonowanie kolejnych trofeów siedząc na ławce rezerwowych w końcu mu się przejadło. Swoje robi również zbliżające się EURO 2012, gdzie Kuszczak chce się znaleźć jako uczestnik, a nie bierny obserwator z trybun czy sprzed telewizora. Jednak tli się w nim jeszcze jakaś iskierka ambicji.
Zmądrzał, bo wreszcie zapowiedział odejście z Manchesteru United. Być może nie miał wyjścia, bo - jak sam przyznaje - nikt w klubie nie zaproponował mu rozmów na temat przedłużenia kontraktu. Sir Alex Ferguson najwyraźniej nie widzi dla Kuszczaka miejsca w bramce "Czerwonych Diabłów", a zdaje sobie sprawę, że Polak na ławce coraz bardziej się frustruje. Od kilku lat pierwszym bramkarzem na Old Trafford jest wiekowy Edwin van der Sar, a polski golkiper tylko incydentalnie wychodzi na boisko. W składzie Manchesteru United znajduje się również całkiem niedawno sprowadzony Duńczyk Lindegaard, a tajemnicą poliszynela jest to, ze Ferguson marzy o młodym Davidzie de Gea z Atletico Madryt. Co prawda Hiszpan deklaruje dozgonną miłość do swojego obecnego klubu, ale wszyscy wiedzą, że pieniądze mogą wszystko zmienić.
Wracając do Tomasza Kuszczaka. Ogłosił właśnie, że ten sezon jest jego ostatnim w klubie z Old Trafford. Od dawna wiadomo, że Polakiem interesuje się przynajmniej kilka klubów - i to nie tylko z Wysp. Jednak bramkarz deklaruje, że nie chce zmieniać otoczenia, co oznacza chęć pozostania w Premier League. Zainteresowanie Kuszczakiem przejawiają między innymi Aston Villa, West Ham czy Galatasaray Stambuł. Wydaje się więc, że problemów z zatrudnieniem Polak mieć nie będzie.
Teraz wszystko zależy od niego. Nie wiem, jak sobie poradzi z...
Zobacz pełny tekst