Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Opowieści Króla Kibiców: Piechniczek dwa!
Kiedy Antoni Piechniczek zgodził się zostać po dziesięcioletniej przerwie ponownie selekcjonerem, zapewne nie przypuszczał, w co się pakuje. Zderzenie z rzeczywistością okazało się brutalne. Byłeś 2 czerwca 1996 roku w Moskwie?

Nie. Ale byłem w stołecznym Novotelu na pierwszej konferencji prasowej z udziałem nowego starego selekcjonera. Z kilku źródeł znam dobrze przebieg wydarzeń. Nasza reprezentacja korzystała z hotelu w pobliżu Kremla, który tradycyjnie gościł zagraniczne ekipy sportowe. Rosjanie przyjęli naszych piłkarzy tak, jak wtedy mogli. Z pewnością jednak nikt nie chodził głodny. Po prostu Andrzej Juskowiak, Kowalczyk i Tomasz Iwan poczuli się urażeni dokonanymi zmianami. Zapowiedzieli rezygnację z występów w kadrze. Dla Piechniczka było to zupełnie nowe doświadczenie. Ulegając namowom Dziurowicza, chciał pomóc naszej reprezentacji, która przez szesnaście miesięcy nie odniosła zwycięstwa w oficjalnym meczu. Napotkał jednak zupełnie inne pokolenie futbolistów. Nie mógł pojąć, jak można obrazić się na swój narodowy zespół. Powtarzał, że to rodzaj krucjaty, zamknięty, elitarny klub, do którego wstęp mają tylko najlepsi.

W październiku 1996 roku znów miałeś okazję odwiedzić Wembley...

W porządku. Na trybunach siedziałem niedaleko Lubańskiego i Szarmacha. Dwadzieścia trzy lata po golu Domarskiego Marek Citko strzelił w siódmej minucie na 1:0! Znów prowadziliśmy z Anglią w Londynie! Niestety, niektórym naszym piłkarzom zabrakło chyba poczucia własnej wartości. Nagle przestraszyli się, że mogą wygrać. Proste błędy indywidualne, głównie bramkarza Woźniaka, sprawiły, że Alan Shearer dwukrotnie trafił i zapewnił swej drużynie zwycięstwo 2:1. Tym razem z kolei obrażony poczuł się Maciej Szczęsny i zapowiedział rozstanie z reprezentacją. Po powrocie do kraju Piechniczek i jego gracze zebrali wprawdzie wiele pochwał, ale punkty uciekły.

Na początku 1997 roku władze międzynarodowe przywróciły do łask - po licznych zabiegach - Stadion Śląski, który w międzyczasie został poważnie zmodernizowany. Być może przez to stracił swą magię. Za dużo...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dobra strona kibola
Nie mam dobrego zdania o kibolach. Uważam, że kibole psują widowisko piłkarskie swoimi chamskimi odzywkami, wulgaryzmami kierowanymi pod adresem wszystkich i wszystkiego, szowinizmem. Czytam również, że panoszą się na trybunach, handlują narkotykami, trafiają w szeregi gangów (lub z nich się wywodzą). Ale jest druga strona medalu - bez nich na stadionie byłoby raczej cicho i nudno. Kulturalni kibice, zwani pogardliwie "piknikami", nigdy nie stworzą takiej oprawy meczu, żeby poczuć ciarki na plecach. Kibole są w stanie niemal umrzeć za swój klub. Dlatego chcę dać im szansę.

Wielokrotnie wymieniałem się uwagami z użytkownikami internetu, będącymi kibolami. I zawsze wraca w tych rozmowach wątek "Gazety Wyborczej" i jej niezrozumiałej dla wielu krucjaty przeciwko środowisku kibolskiemu. Nie chcę do tego wracać ani roztrząsać, kto ma rację. Chcę się dowiedzieć, jacy kibole są naprawdę. Chcę pokazać, że kibole to nie tylko wulgarne przyśpiewki na trybunach czy średniowieczne ustawki pod lasem. Dlaczego?

Oto powód. Cytat z jednej z wyżej wspomnianych wymian zdań z Kubą Olkiewiczem (mam nadzieję, że się nie obrazi za wykorzystanie danych osobowych): "...Wyborcza nie dostrzega zupełnie pozytywnych działań tego środowiska. Wspominanie patriotów, marsze hołdujące naszym świętom państwowym, dbanie o najmłodszych, akcje dokarmiania, dofinansowania, zakup profesjonalnego sprzętu rehabilitacyjnego, czasem zasilanie budżetu klubu, jak ostatnio w Gorzowie". Koniec cytatu.

Chętnie będę pokazywał na FootballBlogu - i w granicach możliwości nagłaśniał - właśnie takie pozytywne przykłady. Jeśli coś się pojawi - stworzę nawet specjalny dział, w którym będziemy wspólnie walczyć o lepszy wizerunek piłkarskich kiboli. Wiem, że kibole (póki co pozostanę przy tym określeniu, choć zdaję sobie sprawę, że jest odbierane pejoratywnie) to część kultury futbolowej. Nie wyobrażam sobie stadionu wypełnionego wyłącznie "piknikami". Ale można być kibolem bardziej cywilizowanym.

Z przyjemnością włączę się w proces poprawiania wizerunku polskich kiboli. Piszcie na maila, wysyłajcie przykłady, zdjęcia, teksty. Proszę jedynie o to, by nie były to wasze fantazje - interesują mnie faktyczne dokonania, faktyczne działania. Byle pozytywne. Bo jeśli GW o tym nie chce pisać - bardzo proszę, ja o tym napiszę. Póki co oglądalność FootballBlog ma trochę mniejszą, ale zawsze warto od czegoś zacząć.

Czekam na przykłady...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dobra strona kibola (DeSKa): Inicjatywy kibiców Legii Warszawa
No i słowo stało się ciałem. Zgodnie z zapowiedzią będziemy pokazywać polskich kiboli od innej, niewątpliwie lepszej strony. Na początek inicjatywy kibiców warszawskiej Legii, zgłoszone do mnie przez kolegę sasina, znanego skądinąd fana stołecznego klubu. Swoje propozycje co prawda wpisał jako komentarz do tekstu będącego wstępem całej akcji "Dobra strona kibola (DeSKa)", ale ja chcę te inicjatywy opisywać w oddzielnych pozycjach. Tak, żeby stworzyć katalog dobrych uczynków polskich kiboli. Bo aż serce rośnie, jak czyta się coś takiego...

Zaczynamy od zbiórki darów dla Domu Dziecka Nr 16 w Warszawie (akcja pod nazwą "1916 uśmiechów"). Kibice Legii Warszawa ustalili z dyrekcją tej placówki, jakie produkty są dzieciakom najpilniej potrzebne, zrobi ściepę i te produkty kupili. A potem do tego domu dziecka dostarczyli. W sumie uzbierali niemal 2 tysiące złotych.

Kolejna inicjatywa legionistów to impreza dla podopiecznych Domu Dziecka Nr 1 w Warszawie. Kibice zabrali dzieci do stadniny "Patataj". Oprócz przejażdżek konnych na maluchów czekały również jazdy bryczką po okolicy, ognisko z kiełbaskami i paczki ze słodyczami.

Inne inicjatywy Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa to:

(...)

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Litwa - Polska 2:0: Piachowas porażkas
No i zdarzyła się naszym "orłom" pierwsza porażka w tym roku. Porażka poniesiona w fatalnym stylu po meczu, o którym wszyscy powinni szybko zapomnieć. Wszyscy, poza polskim selekcjonerem i polskimi piłkarzami. Mam nadzieję, że Franciszek Smuda potrafi wyciągać wnioski. Kiedyś przegrał z Hiszpanią 0:6 i przestał grać "hurraoptymistycznie" z każdym napotkanym rywalem. Jednak teraz przesadził - no bo jak można grać z rywalem klasy Litwy wykorzystując tylko jednego napastnika?! Rozumiem to, że przede wszystkim zabezpieczamy tyły, ale na Boga, mecze wygrywa się strzelając gole.

Mecze towarzyskie są po to, żeby ćwiczyć rozmaite warianty gry. Tymczasem odnoszę wrażenie, że Smuda wynalazł jedno ustawienie i testuje je za każdym razem. Kiedy zabrakło Jelenia, z przodu pozostał osamotniony Lewandowski, a ofensywne akcje reprezentacji Polski są żenująco proste do rozszyfrowania i rozpaczliwie takie same. Aż zęby bolą od patrzenia.

W pierwszej połowie meczu z Litwą gra z przodu w zasadzie nie istniała - dwie, może trzy warte odnotowania zagrania, które stworzyły zagrożenie pod bramką naszych rywali. Trochę lepiej było po przerwie, kiedy weszli Peszko i Grosicki, a później Roger. Ale nie na tyle dobrze, by strzelić choćby jednego gola. Najlepsze okazje zmarnowali Lewandowski, Grosicki i Peszko (strzał w słupek).

Nie lepiej zaprezentowała się linia obrony. Bardzo słaby mecz teoretycznie najlepszego w tej formacji Głowackiego, który ma na sumieniu oba stracone gole. Zresztą oba zostały strzelone w bardzo podobny sposób, a bramkarz Sebastian Małkowski udowodnił, że nie uczy się na swoich błędach i wpuścił do siatki dwa takie same strzały. Oba w ten sam sposób.

W środku pola gra nie wyglądała tragicznie po przerwie. W pierwszej odsłonie nasi nie potrafili rozegrać akcji składającej się z więcej niż trzy podania. Szkoda słów.

Kilka słów o naszych kibolach. Niestety, znów nie ma nic pozytywnego do napisania. Siły policyjne w Kownie postawione w stan maksymalnej gotowości zdały się na nic. Najpierw kibole, jeszcze przed meczem, demolowali stadion i najbliższą okolicę oraz starli się z litewską policją, a także - o zgrozo - z samymi sobą. To znaczy lali się po mordach w swoim gronie. Polak Polaka tłukł.

(...)

Zobacz gole oraz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dobra strona kibola (DeSKa): Inicjatywy kibiców Radomiaka
Jak widać akcja "Dobra strona kibola (DeSKa)" zatacza coraz szersze kręgi. Mamy już kolejne przykłady dobrego serca kibiców, tym razem tych związanych z Radomiakiem. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy klub z Radomia walczył w najwyższej klasie rozgrywkowej, dziś musi radzić sobie w III lidze. Jednak poziom rozgrywek nie ma tu najmniejszego znaczenia - liczą się dobre uczynki. A tych mamy tu całą listę. Podesłał je do mnie "yellow" - za co serdecznie dziękuję. Kibice Radomiaka nie ograniczają się wyłącznie do wspierania swojego klubu na rozmaite sposoby. Pomagają również innym.

Zacznę od tych drugich aktywności. Stowarzyszenie "Tylko Radomiak" współpracuje od kilku lat ze "Słonecznym Domem Dziecka" w Radomiu - organizuje dzieciakom wycieczki, akcje mikołajkowe, wspólne wyjścia na mecze, do kina. Cyklicznie współorganizuje również zbiórki prezentów dla małych pacjentów oddziałów Chirurgii Dziecięcej i Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.

(...)

Zobacz więcej inicjatyw kibiców Radomiaka
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kibole kompromitują Polskę bardziej niż piłkarze
Wszyscy piszą o kolejnych bandyckich wybrykach polskich kiboli, tym razem przed, w trakcie i po meczu towarzyskim z Litwą w Kownie. Idioci w biało-czerwonych barwach najpierw tłukli się między sobą, by później nawalać się ze służbami porządkowymi oraz litewską policją. Oczywiście oprócz tego zdemolowali trybuny, odpalali race i sikali na wszystko, co tylko osikać można było, łącznie z murami kościołów. O takim "drobiazgu", jak gwizdy w czasie grania hymnów czy wulgarne okrzyki nawet nie ma co wspominać. Litwini zapowiadali, że są przygotowani. Jednak polscy bandyci znów byli górą.

Najgorsze wcale nie jest jednak to, że ci kibole coś tam rozwalili, komuś przyłożyli czy coś obsikali. Najgorsze jest coś zupełnie innego. To, że teraz w swoich środowiskach są bohaterami. Podziwiają ich inni kibole. Wszak rozwalili stadion, na którym Litwa miała grać eliminacyjny mecz do EURO 2012 z Hiszpanią. Wszak sprawili manto tak znienawidzonym "psom". Opluwali znienawidzonych tych czy tamtych. Byli aresztowani! To dopiero jazda! Teraz wrócili do siebie i chwalą się, czego to nie dokonali. Pokazują rany. Z dumą prezentują to, co udało im się ukraść. I na następny mecz znów pojadą i znów zrobią zadymę. Nie ci, co byli w Kownie, to inni. Bo to jest wyczyn! To jest szpan!

Ani polskie władze, ani Polski Związek Piłki Nożnej do tej pory nie znalazły sposobu na polskich kiboli. I jakoś nie widzę żadnego pomysłu na to. Dziś premier Tusk grzmi o hańbie narodowej, Grzegorz Lato zapowiada ogromne sankcje. A wszyscy doskonale wiemy, że popyskują, pogadają - i nic z tym nie zrobią.

Cała Europa, ba, cały świat pisze już o bandytach z Polski. Na kolejny mecz, z Grecją w Pireusie, w ogóle nie ma biletów dla Polaków. Za rok EURO - i co? Kto tu do nas przyjedzie, jeśli przed meczem dostanie po gębie i/lub zostanie okradziony, a na trybunach otrzyma cios krzesełkiem przez głowę? Kto zaryzykuje poparzenie racą? Na mecze naszej reprezentacji w końcu zaczną chodzić wyłącznie fanatycy, a trybuny trzeba będzie za każdym razem odbudowywać. Czy naprawdę tego chcemy? Czy naprawdę tego chcecie, idioci?

Ja znam odpowiedź na to pytanie. Tak, stadionowi bandyci chcą być sami na trybunach. Oni nienawidzą normalnych kibiców, którzy chcą przyjść na stadion dla rozrywki, żeby spokojnie obejrzeć mecz, trochę pokibicować, pokrzyczeć, zabrać ze sobą syna czy córkę. Stadionowi bandyci uważają, że TYLKO ONI są prawdziwymi kibicami. Cała reszta to gówno, mogą spierdalać. Mogą sobie obejrzeć mecz przed telewizorem, w ciepłych kapciach. Na stadion przychodzą wyłącznie PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI. Bo kibicowanie to WALKA na pięści, noże, cegły i wszystko, co wpadnie do ręki.

Dlatego nie da się dogadać z tak myślącymi neandertalczykami. Niestety. Trzeba dawać im zakazy stadionowe i je bezwzględnie egzekwować. Karać tych ludzi finansowo lub zapędzać do robót publicznych. Piętnować...

(...)

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Nasi towarzysko z Grecją, inni walczą o EURO 2012
Fatalne życie ma selekcjoner reprezentacji Polski. Jak wygrywa mecze - źle, no bo przeciwnik słaby, a jak mocny, to w rezerwowym składzie albo z zawodnikami, którym nie chciało się grać. Jak przegrywa - źle, no bo przecież przegraliśmy w żenującym stylu, nie mamy reprezentacji, skompromitujemy się na EURO. Jak szuka piłkarzy za granicą - źle, no bo przecież mamy tyle swoich, polskich rodzimych talentów. Jak ktoś z polskimi korzeniami zagra w innej reprezentacji - źle, no bo znowu jakiś wielki talent wymknął nam się z rąk i teraz będzie błyszczał dla kogoś innego.

I tak dalej, i tak dalej. Ja trzymam się zdania, że Smuda ma pracować z kadrą do EURO 2012 i robić swoje. W naszym pięknym kraju jest niemal 40 milionów selekcjonerów, a każdy mądrzejszy od poprzedniego. Łatwo krytykować i narzekać, łatwo wieszać psy - kiedy się za nic nie odpowiada. Polscy reprezentanci to łatwy cel - nie są wybitnymi piłkarzami, a zarabiają sporo kasy i nie grzeszą przesadną inteligencją. Prosty jest również Franciszek Smuda. Ale wyciąganie daleko idących wniosków po pierwszej porażce od bodajże siedmiu meczów to raczej słaba umiejętność. Opluwanie tych ludzi to już żenujący przykład chamstwa i prostactwa. Bo wytykanie błędów i konstruktywna krytyka to jedno, a znęcanie się nad reprezentacją dla samego znęcania - to drugie.

Powiem wprost - nie sądzę, żeby reprezentacja na EURO 2012 uzyskała gorsze wyniki niż ta z EURO 2008 czy z mundiali 2002 i 2006. Daliśmy Engelowi, Janasowi i Beenhakkerowi poprowadzić kadrę na turniejach - dajmy i Smudzie. Jak sobie nie poradzi - powiemy mu "Do widzenia" i tyle. Zresztą ponawiam swoje pytanie: kto zamiast Smudy?

No dobrze, dość tego wywnętrzania się. Dziś Polska gra z Grecją, na szczęście na stadionie nie będzie zorganizowanej ekipy polskich kiboli - więc powtórka z Kowna raczej wykluczona. Reprezentanci na pewno będą chcieli zmyć podłe wrażenie ze spotkania z Litwą i zobaczymy, jak im się to uda. Na fatalną murawę tym razem nie będą mogli już narzekać. Ale za to mogą ich rozpraszać dwie inne rzeczy:

* pożegnalny występ w kadrze Michała Żewłakowa i brak zgody trenera na uczestnictwo kadrowiczów w okolicznościowej imprezie,
* smród związany z rzekomą orgietką zorganizowaną przez kilku reprezentantów przed meczem z Litwą oraz bojkot dziennikarzy.

Mam nadzieję, że Polacy wygrają z Grecją i...

Zobacz pełny tekst, skład Polaków i pary kwalifikacyjne na EURO 2012
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Grecja - Polska: Z przodu zero, z tyłu zero
No i cóż... kolejny mecz odfajkowany. Bez bramek, bez błysku, bez rewelacji. Ale za to z solidną grą w defensywie, która poza dwoma, może trzema poważniejszymi błędami (w końcówkach pierwszej i drugiej połowy) pokazała, że z przeciwnikiem klasy średniej radzi sobie bardzo dobrze. Za to im dalej do przodu, tym gorzej. Nie było komu przytrzymać z sensem piłki, rozejrzeć się i nieszablonowo ją rozegrać - wciąż brakuje nam playmakera z prawdziwego zdarzenia. Jakieś 5 - 6 dobrych sytuacji podbramkowych, z czego dwie stuprocentowe - ale nic do greckiej siatki nie wpadło.

Zawiódł przede wszystkim Robert Lewandowski. Miał sytuację meczu na początku drugiej połowy. Genialna (podkreślam jeszcze raz: genialna) asysta Sandomierskiego, który przechwycił piłkę po dośrodkowaniu i celowo (podkreślam: celowo) skierował piłkę idealnie do napastnika Borussii Dortmund. Ten zrobił prawie wszystko tak, jak trzeba - przyjął piłkę, "posadził" zwodem greckiego i zamiast spokojnie strzelić obok bramkarza do siatki, poczuł się zbyt pewnie. Zechciało mu się jeszcze kiwnąć greckiego golkipera, co skończyło się wybiciem piłki w pole. Później "Lewy" już całkiem zgasł na boisku i snuł się trochę bez sensu.

Świetny mecz Sandomierskiego. Kilka rewelacyjnych interwencji, duży spokój w polu karnym i bardzo dobre wprowadzanie piłki do gry. No i niezła komunikacja z blokiem defensywnym. To jest naprawdę materiał na bramkarza klasy światowej. Nie zdziwię się, jeśli po tym sezonie zmieni klub na dużo lepszy niż Jagiellonia Białystok.

Dobry mecz naszej obrony. Spokojni stoperzy, Głowacki o niebo lepiej niż z Litwą, Żewłakow na swoim solidnym poziomie. Podobnie Piszczek, który często zapędzał się do przodu, ale pokazywał się również w destrukcji. Coraz bardziej podoba mi się Sadlok, choć lewa obrona to nie jest jego domena - w klubie gra na środku defensywy. Bardzo spokojnie kasował akcje Greków po swojej stronie, potrafił wyprowadzić piłkę, włączyć się w akcje ofensywne i zgrabnie kiwnąć przeciwnika. Moim zdaniem powinien jednak częściej być próbowany jako stoper, bo tam podobno jest jeszcze lepszy.

Pomoc dziś grała bardzo chaotycznie. Błaszczykowski...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Jan Tomaszewski - Naczelny Kwękacz Kraju
Jan Tomaszewski jest uosobieniem klasycznego polskiego kibica. To taki ludowy trybun, który mówi publicznie to, co myśli przynajmniej 75% tych, którzy interesują się futbolem w pięknym kraju nad Wisłą. Człowiek nie przebierający w słowach, mówiący prostym i dosadnym językiem, często używający wulgaryzmów i niebanalnych bon motów. Krytykujący wszystkich i wszystko, wiecznie niezadowolony i wiecznie spocony. Facet z poziomem frustracji bliskim 100%, któremu po zakończeniu kariery piłkarskiej nic się nie udaje. Dlaczego więc ten człowiek wciąż funkcjonuje w mediach?

Kiedyś lubiłem Jana Tomaszewskiego. Jak grałem na podwórku w piłkę, każdy z nas stając na bramce automatycznie stawał się "Tomaszewskim". Bez dwóch zdań - legenda. Jednak od zawsze z trudnym charakterem, przekonany o swojej nieomylności. Kiedy zawiesił buty na kołku, imał się różnych zajęć - trochę trenerki, trochę działalności w PZPN, trochę komentowania. Wszędzie poległ.

Jako trener niczego nie osiągnął. Jako działacz w związku, szef bodajże Komisji Etyki, nie poradził sobie zupełnie (notabene był to mistrzowski ruch ze strony PZPN, wiecznie utyskujący na związek Tomaszewski nagle znalazł się po drugiej stronie barykady i przekonał się, jaki to ciężki kawałek chleba). Nie znam żadnego sukcesu tej Komisji pod jego wodzą. Jako komentator jest wdzięcznym obiektem dla dziennikarzy - bo jasno dowala wszystkim, jest wyrazisty, a dzisiejsze media takie indywidua kochają najbardziej. Ludzie uwielbiają patrzeć na kolesia, który wypluwa z siebie serie obraźliwych słow wymieszane ze śliną, który miesza wszystkich z błotem i NIGDY nie jest zadowolony.

Próbowałem znaleźć jakąś pozytywną wypowiedź Tomaszewskiego. Słabo mi to wyszło, wszędzie stek wyzwisk, pomówień i opinii na żenującym poziomie. Za to bardzo ciekawą lekturą zawsze są komentarze internautów pod tekstami, gdzie przytacza się wypociny naszego bohatera. Zdecydowana większość to słowa poparcia, z rzadka urozmaicone pukaniem się w głowę i nawoływaniem do spokojnej analizy sytuacji. W relacji 10 do 1.

Bo nie ma co ukrywać - czasem głos Tomaszewskiego dotyczy poważnych kwestii. Ale chyba przez nikogo nie jest brany na poważnie, bo właściciel tego głosu stracił autorytet dekady temu. Zmarnował się naprawdę wielki talent medialny. Stał się karykaturą samego siebie. Tak więc jesteśmy mistrzami w marnowaniu nie tylko piłkarskich talentów.

Próbuję jakoś ogarnąć Tomaszewskiego - skąd u niego tyle jadu i nienawiści? Skąd tak jednostronne postrzeganie rzeczywistości i tak odrażające środki wykorzystywane do jej opisywania? Czy to tylko kwestia jakości dzisiejszych mediów i sposobu Tomaszewskiego na zaistnienie w nich? Moim zdaniem nie.

Uważam, że Jan Tomaszewski ma problemy z samoakceptacją. Przyzwyczajony do sukcesów i masy komplementów jako zawodnik, nie uniósł...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Klub Kibica Reprezentacji - nareszcie
Właśnie Polski Związek Piłki Nożnej ogłosił rozpoczęcie działań mających na celu utworzenie "Klubu Kibica Reprezentacji". To znakomity pomysł - na mecze reprezentacji Polski będzie można wejść wyłącznie z taką kartą. To oczywiście wiąże się z podaniem własnych danych osobowych oraz z pełną jawnością kibica na meczu. Ułatwi to również walkę z kibolami, którzy podczas spotkań reprezentacji bardziej od samego meczu interesują się demolowaniem trybun i walką ze wszystkim, co się rusza. Kibole w internecie już nawołują do bojkotu meczów reprezentacji. Dlaczego?

Podobno chodzi o to, że taka karta będzie płatna. Krótko mówiąc trzeba będzie za nią zapłacić. Kwota ta jeszcze nie została ustalona, ale wszyscy wiedzą, że to wcale nie chodzi o żadne płacenie. Tylko o to, że będąc posiadaczem takiej karty - niestety dla kiboli - będzie się łatwiejszym celem dla wszelkiej maści organów ścigania czy prewencji. No i trudniej będzie o bezkarne łobuzowanie.

Mi to jakoś specjalnie nie przeszkadza. Z przyjemnością kartę "Klubu Kibica Reprezentacji" kupię i z dumą będę ją nosił w portfelu. Tym bardziej, że według słów szefa PZPN Grzegorza Lato, karta ta będzie upoważniała do zakupu biletów na mecze ligowe. I bardzo dobrze. Aczkolwiek nie wiem, jak będzie to wyglądało w praktyce, bo póki co jedynie sześć klubów ligowych (GKS Bełchatów, Polonia Warszawa, Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa i Zagłębie Lubin) zaakceptowało warunki wprowadzenia tzw. "ekstrakarty" - czyli karty powiązanej z centralnym systemem identyfikacji kibiców, takim samym na każdym stadionie. Lato co prawda zapowiada uruchomienie Centralnej Bazy Danych Kibiców, ale prezes PZPN już dużo rzeczy powiedział. Poczekajmy na efekty.

Tak na marginesie...

Zobacz pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 21:51
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Skandaliczny mecz w Bundeslidze
W Polsce mamy w ostatnich dniach wrzawę związaną z ekscesami wywołanymi przez naszych kiboli, tymczasem w Bundeslidze również trafił się skandal. Przykry dla mnie, bo zawsze przywołuję przykład trybun podczas meczów w lidze niemieckiej jako wręcz sztandarowe rozwiązanie kwestii kibiców. W miarę kulturalny doping wielu, wielu tysięcy fanów. Dziś mogliśmy się przekonać, jak jeden głupi "wyczyn" zidiociałego kibola nie tylko przyniesie karę dla jego klubu (walkower, kara finansowa), ale również nadszarpnie wizerunek tej naprawdę świetnej ligi w Europie.

Co się stało? W samej końcówce meczu pomiędzy St. Pauli i Schalke, przy stanie 0:2 dla gości z Gelsenkirchen, ktoś rzucił (i trafił) w sędziego bocznego plastikowym kuflem z piwem. Sędziemu nic się nie stało, ale główny arbiter zadecydował o zakończeniu spotkania. Nie wiadomo jeszcze, jakie kary na klub z Hamburga zostaną nałożone, ale bez wątpienia takie się pojawią i raczej będą surowe. Nikt w Niemczech nie może sobie pozwolić na psucie Bundesligi, która jest jednym z najlepszych niemieckich produktów marketingowych i która przynosi miliony euro każdego roku - klubom, piłkarzom i działaczom.

Poza tym "Ordnung muss sein", prawda?

Tak na marginesie - kibice St. Pauli mieli prawo byś sfrustrowani. W chwili, kiedy sędzia boczny otrzymywał cios kuflem, grali już w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach dla zawodników gospodarzy. Po drugie - arbiter nie uznał wyrównującego gola dla St. Pauli w momencie, gdy Schalke prowadziło 1:0 (dopatrzył się spalonego w dość kontrowersyjnych okolicznościach). Chwilę później goście przeprowadzili kontrę i prowadzili już dwiema bramkami. A w żyłach kibiców przecież nie krąży woda, tylko bardzo gorąca krew. No i stało się.

Co ciekawe, zaskoczeni decyzją sędziego byli...

Zobacz pełny tekst oraz całą opisywaną sytuację
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Śląsk urywa punkty Lechowi, piłkarze urywają kawałki murawy
No to przerwa na mecze reprezentacji już za nami. Wróciła Ekstraklasa i zaserwowała nam bardzo dobry, zacięty i stojący na niezłym poziomie mecz pomiędzy Lechem Poznań i Śląskiem Wrocław. Niestety znów w jednej z głównych ról wystąpił arbiter, który błędnie ocenił miejsce faulu i zagwizdał rzut karny z kapelusza. Piłkarze jednak postarali się później o piękne bramki, było kilka świetnych sytuacji bramkowych, słupki i wreszcie trzynasty mecz wrocławian pod wodzą Oresta Lenczyka stał się faktem. A Lech w końcówce mógł dziękować opatrzności, bo Madej i Sobota zmarnowali dwie "setki".

Zacznę jednak od biednej, poznańskiej trawy. To niekończąca się historia i miliony złotych wydane na coś, co wszędzie w Polsce rośnie - tylko nie przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Tym razem płyta prezentowała się bardzo zielono, ale... trawka była świeżutka, nie zakorzeniła się jeszcze porządnie. No i na taką młodziutką, niewinną trawkę wybiegło 22 kolesi w piłkarskich korkach - i zryło ją dokumentnie. Trawa latała na wysokościach tylko trochę wolniej od piłki. Co z nią teraz będzie...?

Wracając do wydarzeń na boisku. Pierwsza bramka padła z rzutu karnego i strzelił ją Mila. Jak wcześniej wspomniałem, rzutu karnego być nie powinno, bo Gikiewicz był faulowany ewidentnie przed linią 16 metrów. No ale przecież nie ma powtórek, sędzia ma zawsze rację i koniec gadki. Były i w zasadzie niedoszły gwiazdor reprezentacji Polski strzelił bardzo pewnie, Kotorowski nie miał żadnych szans.

I dopiero wtedy Lech zabrał się do roboty. Chwilę później piłka wpadła do wrocławskiej siatki, ale sędzia gola nie uznał, bo ponoć chwilę wcześniej futbolówka opuściła na moment boisko. Nie trzeba było długo czekać, kiedy świetnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Kikut, tam Ubiparip świetnie się znalazł i głową odegrał do wbiegającego Kriwca, który bez namysłu pieprznął z woleja obok bezradnego Kelemana. Piękna akcja, piękna bramka.

Niecałe dziesięć minut później w roli jeszcze bardziej głównej wystąpił Ubiparip. Wszystko rozpoczął Wołąkiewicz kapitalnym strzałem z dystansu - piłka trafiła w poprzeczkę, a defensywa Śląska zaspała. Wtedy jakby spod ziemi wyrósł w polu karnym Jakub Wilk i szybko odegrał futbolówkę właśnie Serbowi, który zdobył swojego pierwszego gola w Ekstraklasie bardzo mocnym strzałem z woleja. Ubiparip godnie zastąpił nieobecnego Rudnevsa.

Do przerwy już nic się nie zmieniło. Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

XX kolejka Ekstraklasy: No to mamy mistrza
Sporo wydarzyło się w XX kolejce Ekstraklasy i w zasadzie chciałbym ograniczyć się wyłącznie do wydarzeń stricte sportowych. Niestety, temat poruszany ostatnio obficie również na FootballBlogu - czyli zachowanie kiboli - znów jest na czołówkach wszystkich mediów. Tym razem warszawski kibol, o nienajmłodszej ksywie (nie chcąc go promować pominę ją milczeniem) walnął Kubę Rzeźniczaka w twarz. Zawodnikowi Legii Warszawa dostało się za słabą postawę na boisku i pyskowanie rozeźlonym kibolom, którzy lżyli swoich "ulubieńców". Władze klubu, jak głupi struś, wpieprzyły głowę w piasek.

W zasadzie nie dziwię się klubowi, bo przecież ów kibol miał już nigdy na stadion Legii Warszawa nie wejść. Po śmierci jednego z właścicieli ITI, Jana Wejcherta, ryczał (a z nim cała "żyleta") pod adresem Mariusza Waltera: "Jeszcze jeden!". Miał nie wejść i co? Nie dość, że wszedł, to nadal kieruje oprawami i ma identyfikator, dzięki któremu spokojnie porusza się po obiekcie. Legia wydała oświadczenie, w którym nazwała tego bandytę "kibicem" i będzie "badać okoliczności tego zdarzenia". Żenująca postawa, klub MUSI bronić swoich zawodników przed takimi atakami i piętnować je bezwzględnie. Co to za pracodawca, który pozwala obijać po gębach zatrudnionych u siebie pracowników? A że popsują się dobre relacje z kibolami? Naprawdę chcecie mieć takich kibiców?

Nie przyjmuję do wiadomości, że Wawrzyniak zagrał słabo i mu się należało. Zagrał słabo? Zwolnić, rozwiązać kontrakt, sprzedać. Bić? A może zabić? Jeśli nie będziemy piętnować takich zachowań, za chwilę bezkarni kibole za słabszą postawę pozbawią kogoś życia. Bo słabo grał i jeszcze śmiał pyskować.

I potem ci sami ludzie się dziwią, że nikogo nie interesują ich dobre uczynki, charytatywne działania i akcje dla domów dziecka.

Dość o tym. O samym meczu napisali już kilka słów sasin i Stasiu. Legia w zasadzie straciła wszelkie realne szanse na tytuł mistrzowski, zespół przegrał trzecie spotkanie z rzędu i dziewiąte w tym sezonie. Trener Skorża trzęsie tyłkiem, bo w każdej chwili może stracić robotę. Grupa ludzi, którą zebrał dzięki skautowi Jóźwiakowi i dyrektorowi Miklasowi okazała się przypadkową zbieraniną ludzi bez charakteru, bez wizji gry, bez większych ambicji. Okazjonalne zwycięstwa nie poprawiają obrazu tej drużyny, jej budowanie trzeba w zasadzie rozpocząć od nowa. I raczej pod nowym kierownictwem. Za to Ruch pokazał prawdziwie śląski charakter, a Arkadiusz Piech zaliczył pierwszy hat-trick w Ekstraklasie. I wygląda na to, że zespół z ulicy Cichej spokojnie utrzyma się w tym sezonie.

(...)

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ręce opadają
Zajście pomiędzy Jakubem Rzeźniczakiem a jednym z kiboli Legii Warszawa odbiło się szerokim echem w całej Polsce. Całą sytuację opisałem między innymi tutaj, chodzi o to, że piłkarz został uderzony w twarz. Psioczyłem na brak reakcji klubu - i wygląda na to, że chyba Legia faktycznie nie zajmie stanowiska w tej sprawie, zostawiając wszystko Stowarzyszeniu Kibiców Legii Warszawa. Haniebna i żenująca postawa kierownictwa klubu skłania mnie do refleksji, że rządzą tam same mięczaki i pospolici tchórze. Ludzie bez jaj. Żałośni oportuniści. Wstyd, panowie!

Tymczasem po swojemu rozwiązało sprawę SKLW. Poniżej oświadczenie (za: zyleta.info):

"SKLW informuje, że (tu pada nazwisko kibola, którego nie zamierzam promować - admin FootballBloga) i Kuba Rzeźniczak w dniu dzisiejszym się spotkali i wyjaśnili wszystkie nieporozumienia. Obie strony stwierdziły, że działały w afekcie - jeden za dużo powiedział, a drugi nie był w stanie się powstrzymać od czynu, który nie powinien mieć miejsca. Dla wszystkich, którym dobro Legii Warszawa leży na sercu emocje w aktualnej sytuacji muszą być zrozumiałe. Stowarzyszenie wyraża satysfakcję z tego, ze zarówno dla piłkarza, jak i kibica dobro Legii stoi na pierwszym miejscu".

Same nieścisłości znajduję w tym oświadczeniu:

1. Wyjaśnili sobie nieporozumienia? Zajście, podczas którego kibol bije piłkarza, nie jest "nieporozumieniem". Nieporozumienie jest wtedy, kiedy ja niewłaściwie kogoś zrozumiem. A jeśli ktoś komuś przyłoży w pysk, to jest to pobicie. Myślałem, że kibole lubią nazywanie spraw po imieniu. Czyżby coś się zmieniło?

(...)

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Co za gol! Futbol jednak jest piękny...
Pierwsze dwa ćwierćfinałowe mecze Ligi Mistrzów przyniosły zaskakująco wiele bramek - w starciu Realu Madryt z Tottenhamem padły ich cztery, a na San Siro kibice obejrzeli aż siedem! Co prawda Inter Mediolan przegrał niespodziewanie z Schalke 2:5, ale prawdziwą ozdobą tego spotkania było trafienie Serba Dejana Stankovicia z 25... sekundy! W tym przypadku fakt tak błyskawicznego gola ma mniejsze znaczenie. Istotą jest uroda strzału i kunszt zawodnika Interu. Widziałem w życiu naprawdę wiele cudownych bramek, ale ta zasługuje bez wątpienia na jedno z najwyższych miejsc!

W zasadzie nie ma co opisywać tego gola, trzeba go po prostu zobaczyć, najlepiej w jakości HD i przynajmniej kilku powtórkach. Celny wolej z połowy boiska (ponoć z 51 metrów!) zasługuje na wyjątkowe traktowanie.

Zatem życzę ekscytującego oglądania.

...

Zobacz tego gola
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Grad bramek w pucharach
Cóż można napisać. Pierwsze mecze ćwierćfinałowe europejskich pucharów dowiodły, że można na tym etapie rozgrywek grać skutecznie, pięknie dla oka i bez zbędnego kunktatorstwa. Nie pamiętam takiej średniej goli odkąd żyję. Jakie wyniki! 5:1, 2:5, 4:0, 5:1, 5:1, 4:1! Plus 0:1 i 1:1. Coś niesamowitego. Jaka średnia? Szybko liczę... W Lidze Mistrzów 4,5 gola na mecz, w Lidze Europejskiej - 4,75! To dziwne, że w ćwierćfinałach mamy aż takie dysproporcje między rywalami. Teoretycznie powinny zetknąć się teraz zespoły w miarę wyrównane, na podobnym poziomie. Tymczasem nic z tego.

Kto nam odpadnie z pucharów po meczach rewanżowych? Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można już dziś pożegnać takie ekipy, jak Tottenham, Inter Mediolan, Szachtar Donieck, PSV Eindhoven, Twente Enschede i Spartak Moskwa. Jedynie w dwumeczu Chelsea z Manchesterem United i Dynama Kijów ze Sportingiem Braga sprawa awansu do półfinałów jest w zasadzie otwarta. Co prawda "Czerwone Diabły" wygrały z Chelsea na Stamford Bridge po golu Wayne'a Rooneya, ale każdy wie, że w meczach angielskich zespołów bardzo łatwo o niespodzianki. Podopieczni Ancelottiego staną na głowie, żeby odprawić Man United z kwitkiem.

Zaskakuje mimo wszystko supremacja drużyn z Półwyspu Iberyjskiego w Lidze Europejskiej. Trzy z czterech drużyn (FC Porto, Benfica Lizbona i Villarreal) już niemal są w półfinale. Sporting Braga zremisował na wyjeździe 1:1 z Dynamem Kijów i u siebie będzie faworytem (co jest trochę dziwaczne w kontekście tego, co pisałem o Portugalczykach gdy ledwo przeszli Lecha Poznań). Biorąc pod uwagę, że w Lidze Mistrzów w półfinale powitamy niedługo Barcelonę i Real Madryt, możemy mieć sytuację, że z ośmiu ekip aż sześć będzie pochodziło z Portugalii i Hiszpanii. Na szczęście nawet jeśli tak się stanie, to mecze finałowe na pewno nie będą wewnętrzną sprawą drużyn z tych krajów - bo na 100% w półfinale Ligi Mistrzów dojdzie do starcia Barcy z Realem. Cóż to będą za mecze!

W Pucharze Polski za to...

Zobacz pełny tekst i wszystkie gole
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Ebi Smolarek to boiskowy bandyta
Euzebiuszowi Smolarkowi, już po jednym nieco lepszym niż padaka występie ligowym przeciwko kieleckiej Koronie, odbiła woda sodowa. Najpierw zaatakował w mediach Manuela Arboledę twierdząc, że obrońca Lecha Poznań twardy jest może w starciach z przeciwnikami, ale wystarczy tylko go szturchnąć, a już pada na ziemię i symuluje Bóg wie jaką kontuzję. Potem, podczas meczu przeciwko "Kolejorzowi", postanowił zweryfikować te swoje opinie i sprawdzić jak jest w rzeczywistości. Przez niemal godzinę weryfikował to z marnym skutkiem. Postanowił więc spróbować ostrzejszych środków.

Najpierw spróbował lewą ręką, a w zasadzie łokciem. Kolumbijczyk wybił piłkę z pola karnego, a przebiegający obok Smolarek trzepnął do mocno w kark. Arboleda rzecz jasna upadł, no bo co miał zrobić. Sędzia przerwał grę, ale chyba nie widział dokładnie całego zdarzenia, bo skończyło się jedynie na krótkiej pogawędce i małej przytulance z rozpalonym Ebim. Arbiter poinstruował poszkodowanego Arboledę, że ma wstać i zachować się jak prawdziwy mężczyzna. Powtórki przekonały wszystkich, że uderzenie wymierzone przez Smolarka było absolutnie celowe.

No ale co się odwlecze... Ebiemu odbiło już totalnie. Nie wystarczyło mu, że raz trzepnął Arboledę. Albo wydało mu się, że może bezkarnie obijać obrońcę Lecha. Dosłownie dwie minuty później jeden z obrońców Polonii wybił piłkę w okolice pola karnego Lecha. Ale co to? Arboleda znów leży, a Smolarek wymachuje swoimi chudymi rękami. Jakby się dziwił, dlaczego Kolumbijczyk znów leży. I znów czekamy na powtórkę. I znów powtórka jest dla Smolarka bezlitosna. Klasycznym krótkim prawym sierpowym Ebi posłał Arboledę na murawę. Tym razem już sędzie wszystko dokładnie widział i bez wahania pokazał oszalałemu synowi Włodzimierza czerwoną kartkę. Co mnie rozbawiło to to, że Smolarek jeszcze protestował! Żenująca sytuacja, naprawdę.

Jedno, co trzeba przyznać Ebiemu to fakt, iż udowodnił, że Arboleda przewraca się przy byle muśnięciu. No bo przecież chyba nikt trzeźwo myślący nie powie, że chuderlawy Smolarek dysponuje jakimś konkretnym, mocnym ciosem. Jednak czy to wszystko było warte czerwonej kartki? Szczerze wątpię.

Tak czy siak mam nadzieję, że...

Zobacz pełny tekst i obie te sytuacje
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wolej Błaszczykowskiego ratuje punkt dla Dortmundu
Jakiś czas temu napisałem, że Borussia Dortmund ma już mistrzowski tytuł w kieszeni. Wtedy przewaga drużyny, w której grają Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski, nad kolejną ekipą w tabeli Bundesligi, wynosiła 12 punktów. Przed 29 kolejką przewaga ta stopniała do punktów siedmiu, a jeśli Bayer Leverkusen pokona St. Pauli (w co nikt chyba nie wątpi), zmaleje ledwie do pięciu. Do rozegrania pozostanie w Niemczech jeszcze pięć kolejek i wygląda na to, że dortmundczycy będą musieli walczyć do samego końca o mistrzowską paterę.

W meczu Borussii Dortmund z Hamburger SV niemal do samego końca prowadził po golu Ruuda van Nistelrooya z rzutu karnego. W przedostatniej akcji meczu desperacko atakująca Borussia doczekała się sukcesu. Centra z lewej strony, przedłużenie piłki przez rezerwowego Patricka Owomoyelę do innego rezerwowego, Kuby Błaszczykowskiego. Ten bez namysłu huknął z woleja obok bezradnego Rosta. Chwilę potem trener Borussii, Juergen Klopp, zaprezentował przebieżkę wzdłuż linii boiska połączoną z niesamowitą gestykulacją. Widać było, jak ten jeden punkt jest niezmiernie ważny. Gdyby nie gol Kuby, przewaga po 29 kolejce mogłaby wynosić jedynie 4 punkty.

Oto gol Kuby Błaszczykowskiego:

(...)

Zobacz tego gola i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

XXI kolejka Ekstraklasy: Brązowy palec Arboledy
Wsadził czy nie wsadził? Oto najgorętsze pytanie ostatnich dni w polskim futbolu. W meczu pomiędzy Polonią Warszawa i Lechem Poznań doszło do gorszącego spektaklu z Ebim Smolarkiem i Manuelem Arboledą w rolach głównych. Najpierw przez niemal godzinę spotkania ścierali się ze sobą w mniej lub bardziej sportowy sposób. Potem Ebi nie wytrzymał i rąbnął Kolumbijczyka łokciem w kark, by minutę później poprawić prawym sierpowym. Czerwona kartka dla Smolarka i wijący się na murawie Arboleda. Później Ebi tłumaczył się, że Manuel wsadził mu palec w odbyt. Śmierdząca sprawa.

Sprawa ta ma szerszy kontekst. Od jakiegoś czasu w środowisku piłkarskim istnieje opinia, że Arboleda gra słabiej niż kiedyś. Że ostro i niemal brutalnie traktuje przeciwników, a sam odstawia przedstawienie, pada i symuluje Bóg wie jaką kontuzję przy niemal każdym kontakcie z przeciwnikiem. Cios Smolarka odbierany jako wręcz coś, co się Kolumbijczykowi należało i niemal wszyscy twierdzą, że gdyby nie Ebi, to sami by Arboledę tak samo potraktowali. Wszyscy są odważni w gębie.

W zasadzie nie ma co roztrząsać tematu, gorąca dyskusja wrze w innym wątku i tam można sobie wziąć w niej udział.

Co do meczu - strata Smolarka okazała się wręcz zbawienna dla Polonii, która od tego momentu zaczęła grać dużo lepiej i strzeliła zwycięskiego gola. Jego autorem był Artur Sobiech, który tak się podekscytował wydarzeniami meczowymi, że od razu udzielił porady selekcjonerowi reprezentacji Polski, Franciszkowi Smudzie. W wywiadzie powiedział, że Arboledy nikt nie lubi i nie powinien on być brany pod uwagę w kontekście powołań do kadry w przyszłości. Ciekawe - gdyby to powiedział jakiś turynowany kadrowicz, np. Kuba Błaszczykowski, to rozumiem. Ale szczawik, który zagrał kilka słabych meczy w reprezentacji, wypowiadający takie słowa, najzwyczajniej mnie rozbawił. Panie Sobiech, najpierw wykaż się pan czymś w reprezentacji, a potem zabieraj się za doradzanie Smudzie.

Dobra, dość o tym. Polonia w dziesiątkę wygrała z Lechem, dzięki czemu Jacek Zieliński mógł zatriumfować nad Jose Mari Bakero - obaj panowie za sobą nie przepadają, miksowali się ostatnio dość często na stołkach trenerskich w tych samych klubach. Bakero po tym spotkaniu wezwano na dywanik i wydaje się, że jego posada jest zagrożona.

Dwa punkty straciła prowadząca Wisła Kraków. W Kielcach prowadziła już z Koroną 2:0 (dwa gole Bułgara Genkowa), ale dała sobie wbić dwie bramki (drugą w 90 minucie - samobója strzelił Wilk). Kibice zobaczyli również dwa niewykorzystane rzuty karne! Jednego zmarnował Andradina, drugiego Małecki. Remis ten oznacza, że "Biała Gwiazda" wciąż zdecydowanie prowadzi w tabeli, ale jej przewaga nad drugą Jagiellonią Białystok zmalała do sześciu punktów, bo...

...Jagiellonia pokonała u siebie słabiutką Arkę Gdynia 1:0. Jedynego gola meczu zdobył Marcin Burkhardt. Spotkanie było bardzo wyrównane, a białostocczanie mieli po prostu trochę więcej szczęścia. Dzięki tej jednej bramce Jagiellonia zanotowała pierwsze wiosenne zwycięstwo, matomiast gdynianie na radość z wiktorii będą musieli poczekać przynajmniej do następnej kolejki. Jagiellonia się cieszy, bo...

Zobacz pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 12.04.11 o godzinie 15:02
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Dobra strona kibola: Inicjatywy kibiców Lecha Poznań
Jakoś nie mogę doczekać się przykładów pozytywnych, charytatywnych działań kibiców od samych kibiców, więc postanowiłem samodzielnie takich inicjatyw poszukać. Wbrew pozorom nie sprawiło mi to większej trudności, dla chętnego jest tego sporo w internecie. Na dzień dobry zająłem się "Wiarą Lecha", obecnie chyba najbardziej rozpoznawalną organizacją kibicowską w Polsce - głównie dzięki "promocji", jaką poznaniakom robi "Gazeta Wyborcza". Jednak w cyklu "Dobra strona kibola (DeSKa)" nie interesują mnie zadymy ani tego typu zachowania. I muszę przyznać, że WL bardzo pozytywnie zaskakuje.

Informacje o charytatywnych (i nie tylko) działaniach poznańskich kibiców spokojnie można znaleźć na oficjalnej stronie "Wiary Lecha" (http://wiaralecha.pl) i to na stronie głównej. Co my tu mamy (zaczynam od najnowszych inicjatyw)?

Przed meczem z Legią Warszawa (16 kwietnia 2011) przed stadionem Lecha zostaną podstawione dwa samochody, w których kibice będą zbierać dary rzeczowe dla domów dziecka, w których brakuje podstawowych produktów żywnościowych i higienicznych. WL apeluje do kibiców (zresztą nie tylko) o kupowanie i przekazywanie dzieciom mąki, cukru, konserw, makaronów, proszków do prania etc.

"Wiara Lecha" rozpoczęła współpracę z Młodzieżowym Domem Kultury Nr 1 w Poznaniu. Póki co brak informacji o charakterze tej współpracy - ale można się domyślać, że będzie to współpraca nadająca się do zaliczenia do pozytywnych działań kibiców.

Kolejne działania to:

(...)

Zobacz więcej inicjatyw kiboli Lecha oraz pełny tekst



Wyślij zaproszenie do