Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kobiety piłkarzy: Sylvie van der Vaart, żona Rafaela van der Vaarta
Sylvie van der Vaart, jak większość WAGs, była modelką. Później porwała ją telewizja, Sylvie pracowała m.in. w FoxKids oraz w stacji muzycznej TMF. Z czasem stała się również prezenterką własnych programów oraz gospodynią różnych imprez, m.in. ceremonii wręczenia nagród dla "Piłkarza Roku" FIFA (2008). Żeby było bardziej ekskluzywnie, zaprojektowała własną kolekcję biżuterii (Pure by Sylvie). No i last, but not least - została uznana "Najseksowniejszą Kobietą Holandii" w 2003 roku (ale umówmy się, biorąc pod uwagę poziom urody przeciętnej Holenderki nie jest to trudne...).

Naturalnie natychmiast zainteresowali się nią rozmaici łamacze damskich serc i zwykli chciwcy, którzy tylko marzyli o tym, żeby zaciągnąć piękną Sylvie do łóżka. Najskuteczniejszym adoratorem okazał się czołowy zawodnik reprezentacji Holandii, Rafael van der Vaart. Para pobrała się 10 czerwca 2005 roku i ma syna, Damiana Rafaela.

W 2009 roku u Sylvie zdiagnozowano raka piersi, jednak leczenie i chemioterapia były skuteczne i obecnie jest ona całkowicie zdrowa. No i jak wygląda...

Zobacz pełny tekst i zdjęcia Sylvie...:)
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kobiety piłkarzy: Yolanthe Sneijder Cabau, żona Wesleya Sneijdera
Yolanthe Sneijder Cabau to pół-Hiszpanka i pół-Holenderka. Pewnie stąd jej oryginalna uroda i wielkie powodzenie u mężczyzn (choć z pewnością większą zasługę ma tu hiszpański tatuś niż holenderska mamusia). Yolanthe jest oczywiście modelką, prezenterką telewizyjną oraz podrzędną aktoreczką w podrzędnych produkcjach filmowych i podrzędnych operach mydlanych. Obecnie pracuje na etacie telewizji BNN, gdzie zajmuje się programami dla młodziaków. W latach 2006, 2007 i 2009 wybierano ją najseksowniejszym kociakiem roku FHM, magazynu dla panów.

Jak więc widać Yolanthe ma urodę dość powszechną, lubianą przez większość przedstawicieli płci brzydkiej. Wesley Sneijder, świetny pomocnik reprezentacji Holandii, zagiął na nią parol zaraz po swoim rozwodzie z Ramoną Streekstra (styczeń 2009), z którą ma syna. Para (Wesley i Yolanthe) zaczęła się spotykać wiosną 2009 roku, ślub nastąpił 17 lipca 2010 roku. Póki co cicho o potomkach, ale znając płodność i rozbuchane chucie piłkarzy, niedługo coś oboje zmajstrują...

Zanim to nastąpi, kilka fotek seksownej Yolanthe...

Zobacz pełny tekst i fotki żony Wesleya Sneijdera
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Głupi jak Lech?
Do tej pory w języku polskim funkcjonowało powiedzenie "głupi jak but". Mam wrażenie, że niedługo urodzi się parafraza tego powiedzenia. Mistrz Polski, Lech Poznań, zaczyna działać na rynku transferowym tak, jakby jego działacze nie mieli umiejętności logicznego myślenia, analizowania i wyciągania sensownych wniosków. Większość polskich kibiców wie, że Lech (jako jedyna polska drużyna) awansował do fazy grupowej Ligi Europejskiej i na wiosnę będzie walczył z Bragą o awans do kolejnej rundy. Mądre kluby w takiej sytuacji wykorzystują okres transferowy na wzmocnienia. Głupie kluby się osłabiają. Jak Lech.

O przypadku Peszki pisaliśmy już co nieco na FootballBlogu. Lech podpisał z nim fatalny kontrakt z naprawdę minimalną kwotą odstępnego (mówi się maksymalnie o maksymalnie 700 tysiącach euro). Biorąc pod uwagę klasę zawodnika oraz rolę, jaką ten piłkarz odgrywa w drużynie "Kolejorza", są to pieniądze śmieszne. Tragifarsą jest również historia z FC Koeln. Pomijam już ambicje polskiego zawodnika, który tak cholernie chce przejść z mistrza Polski, klubu, który gra w europejskich pucharach, do jednego z najsłabszych zespołów Bundesligi, który po bardzo prawdopodobnym odejściu swojej jedynej gwiazdy (Lukasa Podolskiego) spadnie do niższej klasy rozgrywkowej. Pomijam te ambicje, bo wygląda na to, że Peszko żadnych ambicji nie ma. On chce po prostu więcej zarabiać - jednak zdaje się nie rozumieć, że jeśli pokaże się wiosną w pucharach, to jego wartość wzrośnie kilkukrotnie i będzie mógł wybierać wśród klubów znacznie lepszych od FC Koeln. No ale w Polsce piłkarze łapią pierwsze lepsze oferty z Zachodu, żeby czasem tamci nie zmienili zdania. Bo nasi piłkarze są po prostu słabi i boją się, że nie utrzymają formy w dłuższym okresie.

A kontrakt, jaki zawodnik ma podpisany z Lechem, to już farsa totalna. Przypomnę, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polacy przychodzą, Polacy odchodzą, Polacy zostają
amy krótki okres przerwy zimowej. Oczywiście nie wszędzie, bo na przykład tacy barbarzyńcy z Premier League grają non stop - niektórzy nawet co 2-3 dni i jeszcze potrafią stworzyć tak niesamowite widowisko jak derbowa potyczka Arsenalu i Chelsea, gdzie zawodnicy biegali za piłką jak szaleni. Jakby byli w samym środku sezonu. Nasi tymczasem generalnie "ładują akumulatory" albo zaprzątają sobie głowy transferami. Czy to w polskich, czy to w zagranicznych klubach mamy teraz czas zmian. Zapowiadanych, hipotetycznych oraz - z rzadka - rzeczywistych, które stają się faktem.

Faktem stała się przeprowadzka Kamila Glika z całkiem niezłego Palermo do fatalnego Bari. Polski obrońca rozegrał w sycylijskim włoskim klubie ledwie cztery mecze i zebrał fatalne noty. Nic więc dziwnego, że Palermo odesłało Glika do ostatniej ekipy Serie A. Jakoś wątpię w międzynarodową karierę tego piłkarza i raczej w kolejnym sezonie widzę go w którymś klubie Ekstraklasy. Nawet jeśli tym razem odmówił Wiśle Kraków.

Trochę mniej pewny na teraz jest transfer Sławomira Peszki z Lecha do FC Koeln. Niemcy jednak już twierdzą, że 2 stycznia Peszko jedzie z klubem na obóz zimowy. Polak już zdążył zaszokować lekarzy, bo... ma cztery nerki! Biedni medycy nigdy z takim fenomenem się nie zetknęli i już teraz o Peszce jest bardzo głośno za naszą zachodnią granicą. Kibice Lecha jeszcze wierzą, że transfer nie dojdzie do skutku, bo przecież drużyna ma w lutym walczyć o awans do kolejnej fazy Ligi Europejskiej, a tu kierownictwo klubu osłabia zespół. Póki co oficjalnie jeszcze decyzji nie ogłoszono.

Nie wiem, co musiałby zrobić sir Alex Fergusson, żeby Tomasz Kuszczak zrozumiał, że jego czas w Manchesterze United minął. Polak miał swoje szanse, ale nie zdołał przekonać do siebie coacha "Czerwonych Diabłów" i musi już dojrzeć do decyzji o odejściu z Old Trafford. Kilka tygodni temu Manchester pozyskał duńskiego bramkarza, Andersema Lindegaarda, a teraz w eter poszedł news, że Fergusson jedzie negocjować indywidualny kontrakt z Rene Adlerem, golkiperem Bayeru Leverkusen i reprezentacji Niemiec. Jeśli Kuszczak miał jeszcze jakieś złudzenia, teraz powinien się ich pozbyć. I przejść do Aston Villi, bo za jakiś czas wyląduje gdzieś na zadupiu i tyle będzie z jego kariery.

Fajne wyróżnienie spotkało...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Opowieści Króla Kibiców: Mundial by USA
Przed World Cup '94 musiałeś zdobyć amerykańską wizę, co nigdy nie było proste. Jak wyglądały twoje zabiegi?

Urzędnikom w ambasadzie USA nie mieściło się w głowie, że ktoś chce lecieć do Stanów Zjednoczonych tylko po to, by obejrzeć mistrzostwa świata w piłce nożnej. "Soccer to taka nudna gra. Reprezentacja Polski odpadła w eliminacjach, a telewizja będzie bezpośrednio transmitować mecze" - słyszałem podczas kolejnych wizyt w budynku przy ulicy Pięknej. Najwyraźniej byłem nieco podejrzany. Nie pomogło pismo, że od lat jestem społecznym działaczem PZPN. Pękli dopiero wtedy, gdy wykazałem, że prowadzę firmę budowlaną, mam opla omegę i własnościowe mieszkanie w stolicy. Wreszcie, 11 czerwca 1994 roku, wsiedliśmy z żoną do samolotu. Leciał z nami między innymi światowej sławy niewidomy gitarzysta, Jose Feliciano, który miał koncert w warszawskiej Sali Kongresowej. Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji - zdobyłem jego zdjęcie z dedykacją i autografem. Nieplanowane lądowanie w Oslo i ciemne chmury nad lotniskiem miały być zapowiedzią, że Norwegia może zostać czarnym koniem tych mistrzostw.

Pierwsze wrażenia za Wielką Wodą?

Niestety, większość znajomych Polonusów zawiodła. Przy różnych okazjach umawialiśmy się na te mistrzostwa. Tymczasem jeden akurat wyjeżdżał z rodziną na urlop, drugi zachorował, trzeci nie mógł zwolnić się z pracy, a kolejny przekonywał mnie, jakie te mistrzostwa drogie. To co ja miałem powiedzieć? Niezawodny okazał się tylko Rysiek Orłowski. W miarę możliwości pomagał mi podczas pobytu na Wschodnim Wybrzeżu, jeździł ze mną na wszystkie mecze.

Polacy mieszkający w Stanach ubolewali, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

"Orliki" lecą do prokuratury
Program "Moje Boisko - Orlik 2012" to sztandarowa inwestycja rządów Platformy Obywatelskiej. Najczęściej wymieniana po stronie sukcesów ekipy Donalda Tuska w sytuacji, kiedy opozycja zaczyna wymieniać litanię niepowodzeń rządu. Jednak lista otwieranych "Orlików" jest naprawdę imponująca, choć wielokrotnie słychać było głosy, że sama inwestycja albo nie jest do niczego potrzebna, albo są przy jej realizacji jakieś przekręty. Do tej pory jakoś nie słychać było jednak o żadnych konkretach czy dowodach. Sytuację odmienił reportaż w programie "Superwizjer TVN".

Generalnym i najważniejszym zarzutem dziennikarzy śledczych TVN jest to, że przy budowie "Orlików" doszło do wielu nieprawidłowości, że preferowano niektórych prywatnych przedsiębiorców, którzy nawet uczestniczyli w zamkniętych spotkaniach z przedstawicielami Ministerstwa Sportu i Turystyki jeszcze przed ogłoszeniem przetargów. Padł przykład konkretnego rozwiązania, na mocy którego wysokość trawy na obiekcie "Orlika" musi mieć 40 milimetrów wysokości, a jedynym producentem takiej trawy w Polsce jest bardzo dobry kolega byłego ministra, Mirosława Drzewieckiego.

Sprawa trafiła już do Prokuratora Generalnego - oczywiście za sprawą polityków opozycji (PiS), którzy natychmiast wyczuli świetną okazję, aby wbić Tuskowi szpilę w jego oczko w głowie. Natomiast SLD żąda, aby sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.

Naturalnie urzędnicy ministerstwa oraz przedstawiciele rządu bronią się...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Wiecha na Stadionie Narodowym - wiocha w telewizji publicznej
We wrześniu 2011 roku na Stadionie Narodowym reprezentacja Polski rozegra mecz z reprezentacją Niemiec. Spotkanie to, jakkolwiek jedynie rangi towarzyskiej, otworzy pewną epokę w polskim futbolu. Bo to właśnie 6 września "biało-czerwoni" zagrają na najnowocześniejszym obiekcie piłkarskim w naszym kraju. Stadion Narodowy pięknieje z każdym dniem, właśnie zawieszono na nim symboliczną wiechę przy asyście najważniejszych polityków Polski i Warszawy. Jednak nie obyło się bez obciachu, jaki zafundowała telewidzom pani reporter z telewizji publicznej, która przygotowała relację do wiadomości sportowych.

Ale zanim o obciachu, słów kilka na temat samego Stadionu Narodowego. 15 grudnia 2010 roku rozpoczęto na nim bardzo skomplikowaną operację zwaną "Big Lift". Chodziło o ustawienie linowej konstrukcji dachu wraz z iglicą (o wadze około 1800 ton) na wysokości 34 metrów nad płytą boiska. Zakończenie tego procesu nastąpiło zaraz na początku roku 2011, dzięki czemu można było ogłosić zakończenie ostatniego kluczowego etapu budowy samego Stadionu Narodowego. Teraz nastąpi w zasadzie wykańczanie konstrukcji obiektu, porządkowanie płyty boiska oraz budowanie ciągów komunikacyjnych wokół Stadionu - tak, aby w lipcu został oddany do użytku.

Póki co nikt nie chwali się infrastrukturą okołostadionową - słychać jedynie informacje, że kibice dojadą sobie do stadionu klimatyzowanymi tramwajami, a na metro trzeba będzie poczekać do 2014 roku. W bezpośredniej bliskości Stadionu Narodowego mamy linie tramwajowe i autobusowe oraz stację kolejki podmiejskiej, zatem teoretycznie wygląda to w porządku. Władze stolicy obiecują również, że budowa Stadionu to również jeden z etapów zwracania się miasta ku Wiśle - i oby faktycznie tak się stało.

Cicho na razie również o wykorzystaniu Stadionu Narodowego poza kilkoma okazjami w roku na mecze reprezentacji. Sam obiekt musi przecież jakoś zarabiać, choć jestem realistą i nie wierzę, żeby koszty jego budowy (niemal 2 miliardy złotych) kiedykolwiek miały się zwrócić. No ale czasem trzeba postawić coś reprezentacyjnego bez względu na to, że rachunek ekonomiczny przekonuje nas o bezsensowności tego przedsięwzięcia. Większość bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że wybudowanie takiego stadionu to wyłącznie sprawa prestiżowa, na dodatek wsparta założeniem "zastaw się, a postaw się". Obym się mylił.

Teraz o obciachu pani z telewizji. Szlag mnie trafia, jak słyszę, że...

Zobacz pełny tekst i filmik z operacji "Big Lift"
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Boruc imponuje, Dżeko powala
Uwielbiam Artura Boruca. To absolutnie nietuzinkowa osobowość, facet z jajami i własnym zdaniem. Nie chcę wracać do jego sukcesów czy wpadek, chcę zwrócić uwagę na słowa, które wypowiedział w jednym z ostatnich wywiadów telewizyjnych. Bramkarz Fiorentiny wypalił, że prawdziwe życie to on zacznie dopiero po zakończeniu swojej kariery piłkarskiej, teraz to on ma sielankę. Który z futbolowych "królów życia" myśli w ten sposób? Zdecydowana większość z nich boi się życia po zakończeniu zawodowej gry w piłkę, Boruc sprawia wrażenie, jakby do tej chwili wręcz tęsknił.

Nie mam pojęcia, czym Boruc będzie się zajmował za 10 lat. Pewnie zostanie celebrytą, ekspertem zapraszanym masowo do komentowania wydarzeń piłkarskich - jak to z reguły dzieje się z byłymi zawodnikami, którzy mają niewyparzony język. Może w ogóle usunie się w cień i zajmie się np. inwestowaniem zarobionych pieniędzy albo słodkim życiem rentiera. Może zajmie się działalnością charytatywną i wspomaganiem głodujących dzieci w Somalii. A może napisze kilka książek, niekoniecznie tworzonych przez ghostwritera wspomnień w stylu Wayne'a Rooneya.

Dobrze, że w polskiej piłce mamy takich ludzi. Potrafiących powiedzieć coś więcej, niż te wszystkie okrągłe i nudne do wyrzygania słówka, jakimi raczy nas 99% futbolistów. Pokazujących, że piłka nożna to również wielkie emocje, a piłkarze przeżywają swoje sukcesy i porażki przynajmniej tak samo, jak normalni ludzie. I przywracających wiarę w to, że zawodowi gracze w futbol mają w głowie coś więcej niż tylko fury, dupy i wielki szmal.

A Edin Dżeko? Bośniak pokazuje, co to znaczy porządny transfer. Nie jakieś "transferunie"...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kiedy powiem sobie dość...
Nie nie, nie liczcie na to, że przestanę prowadzić "FootballBloga". Słowa piosenki Agnieszki Chylińskiej, których użyłem w tytule tego tekstu, odnoszą się do właściciela Polonii Warszawa, Józefa Wojciechowskiego. Zastanawiam się, kiedy znudzi mu się żonglowanie trenerami lub kiedy skończą mu się naiwniacy, gotowi zaryzykować swój czas i dobre imię po to, aby po kilku tygodniach/miesiącach wylecieć na zbity pysk z posady szkoleniowca "Czarnych Koszul". Patrząc na zapał Wojciechowskiego i fun, jaki ma w takiej zabawie, obstawiam, że prędzej zabraknie chętnych trenerów.

Tym razem padło na Theo Bosa, holenderskiego szkoleniowca bez żadnych sukcesów na ławce trenerskiej. Facet ma 45 lat, prowadził w swojej karierze dwa kluby - Den Bosch i Vitesse Arnhem. Zresztą z tym ostatnim klubem Bos związany jest "od zawsze", rozegrał w nim niemal 400 meczów jako środkowy obrońca. Ostatnio zajął z Vitesse 14 miejsce w tabeli ligi holenderskiej i właściciel go po prostu zwolnił. Wojciechowski teraz stał się fanem szkoły holenderskiej, stąd właśnie angaż tego trenera. Bos podpisał dwuletni kontrakt z możliwością rozwiązania go po sześciu miesiącach. Ale dla prezesa Wojciechowskiego to pryszcz - jestem pewien, że jak będzie chciał, wywali Bosa za tydzień.

Skąd w ogóle Bos w Polonii? Otóż pan prezes zamarzył sobie na ławce trenerskiej... Leo Beenhakkera. Ale ten już wie, czym grozi pochopna decyzja z podjęciem pracy w Polsce, zna naszą polską specyfikę i z pewnością zna "wyczyny" Wojciechowskiego. Poza tym ma swoje lata, zarobił wystarczająco dużo i olał prezesa. Ten jednakże nie ustępował i poprosił o rekomendację Leo "International Level" Beenhakkera dla kogoś w zamian. No i padło na Bosa.

Dla mnie natomiast totalnym zaskoczeniem jest fakt zatrudnienia na stanowisku asystenta dla holenderskiego szkoleniowca...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Mundial w zimie? Tak. Bałwany będą? A jakże...
Zaczął "Kaiser", czyli Franz Beckenbauer. Na wieść o tym, iż mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2022 roku odbędą się w Katarze, wypalił, że chyba zimą. No bo latem temperatury i wilgotność, jakie panują w tym niewielkim kraju, są nie do wytrzymania dla normalnych ludzi. Zimą za to panuje sympatyczne dwadzieścia kilka stopni i jest całkiem przyjemnie. Początkowo FIFA ignorowała ten i podobne mu głosy, potem orzekła, że nie ma mowy, a teraz sam prezes, Sepp Blatter, ogłosił światu dobrą nowinę. "Jestem przygotowany na to, że mistrzostwa odbędą się zimą". Alleluja!

Po Beckenbauerze wielu trenerów, działaczy i samych piłkarzy zabrało głos w tej sprawie. Najbardziej rozbawił mnie rodak "Cesarza", Phillip Lahm, który powiedział, że w 2022 roku to on już będzie na piłkarskiej emeryturze i serdecznie współczuje grającym na katarskim mundialu zawodnikom. Tak czy owak FIFA musiała wziąć pod uwagę głos środowiska piłkarskiego, bo to już nie były pojedyncze wypowiedzi tego czy tamtego pana, ale autentyczna troska o zdrowie futbolistów oraz jakość widowiska. I nie uspokoiła sytuacji obietnica organizatorów, że stadiony będą a) najnowocześniejsze na świecie i b) klimatyzowane.

Wierzę, że właśnie tak się stanie i że stadiony będą niepowtarzalne, klimatyzowane, zrobotyzowane na maksa. Że pan robot zapyta mnie o to, czego chcę się napić albo czy nie powinien podgrzać siedzenia, na którym złożyłem swoje bezcenne cztery litery. No ale co zrobić poza stadionem? Skwar z nieba (40-50 stopni Celsjusza w cieniu), pewnie jakieś burze piaskowe, zero deszczu, sucho wszędzie, parząco wszędzie. FIFA zdaje sobie również sprawę z tego, że całkiem spora część jej ogromnych przychodów z mundiali generują kibice. Jeśli warunki będą tak skrajne, jak w Katarze latem, to przewidywane zyski mogą w tym azjatyckim słońcu z lekka stopnieć.

Zatem możemy się spodziewać całkiem normalnych mistrzostw. Pogoda będzie przyjazna, a do zimowego terminu piłkarze będą mieli czas, żeby się przyzwyczaić i przygotować. Szkoda tylko, że zabraknie - tak charakterystycznych dla europejskich klimatów - śniegu, mrozu, walki na śnieżki, sanek, nart, łyżew i tym podobnych zimowych klimatów. Być może te brakujące elementy zrekompensują bałwany, jakich pełno wszędzie, bez względu na szerokość czy długość geograficzną.

Mam tylko nadzieję, że próba uczynienia z piłki nożnej zimowej dyscypliny sportu okaże się jednorazowym wyskokiem działaczy. To pierwszy taki przypadek w historii - i oby ostatni. Jakoś dzisiaj nie wyobrażam sobie, aby emocjonować się mistrzostwami świata w przerwie między wieczerzą wigilijną a pasterką, w czasie Świąt Bożego Narodzenia, z sylwestrowym szampanem w ręku czy na noworocznym kacu... No ale w dobie zmieniającego się klimatu, może...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Fergusson podbija wartość Kuszczaka
Tomasz Kuszczak bronił z powodzeniem w dwóch ostatnich zwycięskich meczach swojego Manchesteru United - przeciwko West Bromwich Albion (2:1) oraz Stoke City (również 2:1). Alex Fergusson wychwala go pod niebiosa, pomimo że polski bramkarz nie miał specjalnie wielu okazji do wykazania się swoim kunsztem. Owszem, bronił pewnie i zdecydowanie, ale przeciwnicy byli z niższej półki i nie zmusili go do większego wysiłku. Teraz przed "Czerwonymi Diabłami" potyczka z Liverpoolem w FA Cup i Fergusson zapowiada, że między słupkami znów stanie Kuszczak. Czyżby Polak go przekonał do siebie?

Moim zdaniem raczej nie. Fergusson raczej chce pozbyć się Kuszczaka, któremu wciąż naiwnie się wydaje, że zagrzeje na dłużej miejsce w bramce United. Coach ma swoich faworytów, jednego już kupił (Duńczyka Lindegaarda), głośno mówi się o zainteresowaniu kilkoma innymi golkiperami (np. młodym Davidem de Geą z Atletico Madryt). Co prawda deklaracje Szkota są takie, że Kuszczak jest obecnie numerem dwa (po Edwinie van der Sarze), ale tak naprawdę chodzi o to, żeby sprzedać polskiego bramkarza za jak największe możliwie pieniądze. Oficjalnie mówi się, że Lindegaard nie gra, bo nie otrzaskał się jeszcze z angielskim stylem gry, ale ja w to nie wierzę.

Fergusson cieszy się w wysokiej formy Kuszczaka i z tego, że Polak gra w zwycięskich meczach. Ale głównie dlatego, że dzięki temu wartość naszego bramkarza rośnie i będzie można zażądać za niego większych pieniędzy. I z pewnością Kuszczak zagra w meczu z Liverpoolem. Naturalnie Kuszczak bierze te decyzje za dobrą monetę i - jak sam mówi - najgłośniej śpiewał "Happy Birthday" Fergussonowi po meczu z West Bromwich Albion. Chciałbym podzielać jego wiarę, ale jakoś nie umiem. Sir Alex ma już swoją wizję obsady pozycji bramkarza w Manchester United i raczej bluza z numerem jeden jest w tej wizji zarezerwowana dla kogoś innego. No bo czy można stawiać na kogoś, kto nie umiał do siebie przekonać przez ponad 4 lata?

Cieszy mnie dobra forma i...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Polska inwazja na Turcję
W 1683 roku Jan III Sobieski, z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, inflancki, smoleński, siewierski i czernihowski, rozbił wojska tureckie pod wodzą Kara Mustafy. Piękne zwycięstwo polskiej myśli militarnej oraz pokaz siły naszego oręża. Jednak król popełnił jeden zasadniczy błąd - nie ruszył na podbój Imperium Osmańskiego. To historyczne zaniedbanie naprawiają dziś polscy piłkarze. W ilościach niemal hurtowych przenoszą się z Ekstraklasy do tureckiej Super Lig. Czyżby włodarze niezłych klubów znad Bosforu zakochali się w potomkach husarzy?

Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne - polscy piłkarze (choć nie w takich ilościach) grywali w Turcji i to nieraz z sukcesami. Wystarczy wspomnieć na przykład Romana Koseckiego, który w latach 1990-92 robił furorę w Galatasaray Stambuł. Pamiętam anegdotę o tym, jak "Kosa" odszedł z tureckiego klubu - pretensje kibiców, którzy w dowód wdzięczności za dobrą grę kupili mu brylantowe kolczyki, a on najpierw je przyjął, a potem zaraz przeniósł się do hiszpańskiej Osasuny Pampeluna. Sukcesy w Turcji święcili również Jarosław Bako, Adam Zejer czy... Kaan Dobra (czyli Roman Dąbrowski), którzy zdobywali tytuły mistrzowskie.

Tureckie kluby są bogate i mogą sobie pozwolić na gwiazdy, choć z reguły na te, które już myślą o zakończeniu kariery lub są na jej ewidentnym zakręcie. Swego czasu grali tam np. Hagi, Roberto Carlos czy Nicolas Anelka. Teraz najgłośniejszym nazwiskiem jest bez wątpienia były gwiazdor Realu Madryt, Guti. Oprócz tego warto wspomnieć o Milanie Barosu albo Mamadou Niangu. Co charakteryzuje oprócz tego kluby tureckie? Wysokie gaże dla piłkarzy oraz luksusowe wille i samochody do dyspozycji na czas podpisanego kontraktu. Warto jeszcze wspomnieć o przyjemnej pogodzie oraz pełnych stadionach.

Ale paradoksalnie właśnie te pełne stadiony to największe przekleństwo dla słabiej dysponowanych zawodników. Presja kibiców jest bowiem przeogromna. Kochają swoich idoli, ale potrafią z dnia na dzień zacząć ich nienawidzić i na dodatek wyrażać tę nienawiść nie tylko werbalnie. Dlatego polscy piłkarze będą mieli naprawdę trudne zadanie do wykonania. Przekonanie do siebie trenerów, działaczy oraz fanatycznych kibiców. Niby wszędzie tak jest, że trzeba do siebie przekonywać tych ludzi, ale w Turcji wydaje się to być niemal "mission impossible".

Kogóż Rzeczpospolita wysłała już na podbój kraju spod znaku półksiężyca? Teraz grają tam już...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Pani prezes z Playboya
Warta Poznań ma nowego prezesa, a w zasadzie nową panią prezes. Niby nic takiego, w końcu kobiety coraz prężniej działają w biznesie i pełnią różne odpowiedzialne funkcje. Ale tym razem mamy do czynienia z bardzo atrakcyjną, młodą kobietą, która jeszcze niedawno temu była czynną modelką. Na dodatek pozującą do magazynów dla panów (m.in. Playboy czy CKM), niestroniącą od pokazywania swoich wdzięków. Oczywiście dziś widok roznegliżowanych pań troszkę nam już spowszedniał, ale mimo wszystko fotomodelka z Playboya jako prezes to zjawisko spotykane niezmiernie rzadko.

Jak widać jednak Izabella Łukomska-Pyżalska to nietypowa modelka. Od kilku lat wraz z mężem prowadzi jedną z najlepszych wielkopolskich firm deweloperskich i zapowiada kierowanie klubem twardą ręką. Ma ambitne plany i chce, by Warta grała atrakcyjnie dla oka (przynajmniej tak, jak ona prezentowała się na zdjęciach) i skutecznie. W klubie już zatrudniono nowego trenera (Bogusław Baniak) oraz dyrektora sportowego (Tadeusz Fajfer). Zmiany w Warcie były absolutnie konieczne, bo klub z Poznania jest w strefie spadkowej I ligi.

Była "Playmate Roku" Playboya ma zatem przed sobą bardzo trudne zadanie. Wierzy w swoich ekspertów i nie wygląda na to, że będzie wtrącać się w każdy aspekt prowadzenia drużyny, jak np. ma to w zwyczaju Józef Wojciechowski w Polonii Warszawa. Powiem wprost - jestem lekkim sceptykiem, jeśli chodzi o powodzenie misji ratowania Warty przez panią prezes. Jednak życzę jej wszystkiego najlepszego, tym bardziej, że Warta to wielce zasłużony klub i warto by było wyprowadzić go na prostą. Tym bardziej, że Lechowi przydałby się w końcu jakiś godny lokalny rywal.

I nie ukrywam, że podoba mi się...

Zobacz pełny tekst i zdjęcie pani prezes jako playmate roku
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Osi(o)łkowi w żłoby dano, czyli dylematy polskich kopaczy
Wiarygodność piłkarza buduje nie tylko jego postawa na boisku, ale również zachowanie poza nim. Wypowiadane słowa, postawa, konteksty. Do tej pory jakoś nie miałem problemów z klasyfikowaniem naszych polskich piłkarzy pod tym względem - wydawali się być względnie uczciwi (pomijając kwestie korupcyjne) i prostolinijni. Co mówili, to potem starali się zrobić, zrealizować. Może poza Dawidem Nowakiem, którego postawa przy transferze (nieudanym) do Polonii Warszawa kazała mi mocno zweryfikować zdanie na jego temat. W ostatnich dniach miało jednak miejsce kilka niepokojących zjawisk.

Po pierwsze - Wojciech Kowalewski. Wydawać by się mogło, że poważny facet. Wielki, łysy, czasem coś niegłupiego powie w telewizji. Miał trafić z Sibiru Nowosybirsk do Arki Gdynia. Był już po słowie z włodarzami klubu, jego agent (mający pełne plenipotencje bramkarza) złożył oświadczenie, że Kowalewski będzie zawodnikiem gdyńskiego klubu i taka informacja poszła w świat. Strony się dogadały. I nagle były reprezentacyjny golkiper wysłał pisemko do Arki, że... znalazł sobie lepszy klub i rezygnuje. Okazało się, że Kowalewski został bramkarzem cypryjskiego Anorthosis Famagusta. Naturalnie fajniejszy klimat, zapewne lepsza kasa i w ogóle. Ale czy dla takich rzeczy warto robić sobie z gęby cholewę? Warto tracić twarz i dobre imię za parę "ojro" więcej? Oczywiście wykiwany i wystawiony na pośmiewisko agent natychmiast zrezygnował z reprezentowania polskiego zawodnika, Arka Gdynia natomiast upubliczniła pełną treść negocjacji, jakie były prowadzone z Kowalewskim. Frapująca i żenująca lektura.

Po drugie - Kamil Poźniak...

Zobacz pełny tekstTomasz Szatański edytował(a) ten post dnia 20.01.11 o godzinie 22:58
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Murawski w Lechu, Rosjanie się ośmieszyli
Jeszcze kilka dni temu włodarze klubu z Kazania wyśmiewali w mediach plotki (pogłoski, informacje), jakoby Rafał Murawski mógł przejść z Rubina do Lecha Poznań. Ponoć "Kolejorz" chciał wykupić swojego byłego defensywnego pomocnika za milion euro (wcześniej sprzedał go do Rosji za 3,2 miliona euro). Rosjanie śmiali się, że milion to zdecydowanie za mało, że Lech może zapomnieć, że to niepoważne etc. I co? I ośmieszyli się, bo właśnie potwierdzono, że Rafał Murawski podpisał kontrakt z klubem z Bułgarskiej. Lech zapłacił za niego oczywiście milion euro. A kiedyś myślałem, że Ruscy umieją negocjować...

Reprezentant Polski ma zarabiać w Poznaniu 400 tysięcy euro rocznie. To dużo mniej, niż otrzymywał w Kazaniu (milion euro), ale Murawski fatalnie ponoć czuł się w Rosji, jego najbliżsi już dawno temu wrócili zresztą do Polski.

Z jednej strony fajnie, że niezły zawodnik wraca do Lecha i powinien go znacznie wzmocnić, z drugiej strony szkoda, że...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Opowieści Króla Kibiców: Na grobie idola
(...) jak w końcu trafiłeś na mogiłę Deyny?
Po nienajlepszych doświadczeniach postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i autokarem Greyhound dotarłem do San Diego. Kiedy zadzwoniłem do Marioli (żony Kazimierza Deyny - przyp. szatanski), okazało się, że akurat gości w domu Andrzeja Gowarzewskiego i Stefana Szczepłka. Oni już wcześniej byli na cmentarzu. Kupiłem więc mapę miasta i wyruszyłem na poszukiwanie cmientarza.

Po godzinnej jeździe autobusem i półgodzinnym spacerze trafiłem na jakiś inny. Zacząłem rozpytywać ludzi, ale wszystko jak w czeskim filmie. Wreszcie spotkałem grupkę młodzieży i dopiero ci młodzi ludzie zawieźli mnie we właściwe miejsce. Okazali się kibicami bejsbola i nazwisko Deyny nic im nie mówiło. Według Marioli mogiłę miałem rozpoznać po wiązance świeżych kwiatów.

Po wejściu na teren, który przypominał nasz park, zacząłem wędrówkę, rozglądając się wokół, aż doszedłem na wzgórek, do parkanu z urnami. Przypominało to szukanie igieł w stogu siana. Dopiero jakiś mężczyzna pokazał mi budynek administracji. Miałem szczęście, nie było jeszcze zamknięte. Zadzwoniłem do pani Marioli, ponieważ nie wiedziałem, co mam robić, jak znaleźć grób, ale już nie dokończyłem rozmowy, ponieważ grabarz dawał mi znaki, że właśnie przyszła administratorka. Po paru minutach sympatyczna kobieta zaprowadziła mnie do kwatery Madonna i wskazała grób Kazia.

Usiadłem przy płycie i głęboko odetchnąłem. Byłem naprawdę dumny, że jednak tu dotarłem. Zapaliłem znicz, miałem przy sobie proporczyk Legii, Jego zdjęcie i dwie koszulki - reprezentacyjną z orzełkiem oraz z meczu Legii z Manchesterem United. Niestety, nie udało się załatwić tej z benefisowego spotkania z Manchesterem City, na którym, jak mówiłem, nie mogłem być z przyczyn rodzinnych. Myślę, że Kazio mi to wybaczył.

Siedząc nad grobem swojego idola, zastanawiałem się nad nicością życia. Kiedyś uwielbiany przez miliony, po śmierci miał bardzo skromny i cichy pogrzeb. Nie dojechał nikt z...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Kadra gra, Smuda powołuje, kibice ciut się dziwią
Reprezentacja Polski wraca do gry. Póki co znów towarzyskiej, ale dla stęsknionych kibiców dobre i tyle. Pierwszy mecz z Mołdawią (6.02) wzbudza więcej kontrowersji niż drugi z Norwegią (9.02). Przede wszystkim dlatego, że odbędzie się poza oficjalnymi terminami FIFA, a więc kluby nie muszą zwolnić swoich piłkarzy na to spotkanie - w związku z tym Franciszek Smuda powołał wyłącznie piłkarzy z Ekstraklasy. Dla mnie to szansa dla dublerów, walka o ławkę rezerwowych w reprezentacji na EURO 2012. Bo przecież trener już ma w głowie podstawowy skład. I ten skład zagra z Norwegią.

Jakieś zaskoczenia? Raczej nie. Może powołanie dla młodego Krychowiaka czy chęć sprawdzenia Rogera (którego selekcjoner uważał jeszcze niedawno temu za nieprawdziwego Polaka) oraz Głowackiego. Smuda daje już jednoznaczny sygnał - selekcja powoli się kończy. Mnie szokuje kurczowe trzymanie się Glika oraz konsekwentne pomijanie Majewskiego oraz Cywki. Być może ci dwaj ostatni podpadli "Franzowi" w jakiś inny sposób poza boiskiem, bo nie da się inaczej wytłumaczyć jego awersji do tych piłkarzy. A miłość do Glika kiedyś odbije się Smudzie czkawką. Natomiast wielki plus za powołanie dla Szczęsnego - to nasz bramkarz na najbliższe 15 lat.

Ze znanych nazwisk brakuje mi tu jeszcze Sławomira Peszki, może selekcjoner nie chce go wyciągać z nowego klubu w okresie aklimatyzacji? Nie znam oficjalnego powodu braku powołania dla pomocnika FC Koeln, tym bardziej, że zbiera on całkiem niezłe recenzje za swoje pierwsze występy w drużynie z Kolonii. Może warto by jeszcze sprawdzić Marcina Wasilewskiego?

Nie wiem, czy nie będzie problemów z zawodnikami Polonii Warszawa - Józef Wojciechowski nie bardzo chce ich puścić na mecz z Mołdawią. Podobno dogadał się w tej kwestii z samym Franciszkiem Smudą, ale ten powołania dla polonistów wysłał. Dziwne to wszystko.

Pierwszy mecz (Polska - Mołdawia) odbędzie się w niedzielę, 6 lutego, o godzinie 20.30. Spotkanie z Norwegią Polacy rozegrają w środę w Faro (Portugalia).

...

Zobacz składy Polaków i pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Niemcy współgospodarzami EURO 2012?
EURO 2012 w Polsce i Niemczech zamiast w Polsce i na Ukrainie? Jak dla mnie scenariusz absolutnie nierealny, aczkolwiek UEFA po raz kolejny daje wyraz swojemu niezadowoleniu. Tym razem chodzi ponoć o to, że władze Ukrainy ingerują w wewnętrzne sprawy związku piłkarskiego (FFU). Zarówno UEFA, jak i FIFA, bronią jak cnoty swoich córek niezależności krajowych związków piłkarskich przed zakusami rządów i polityków w ogóle. Nie wiadomo o co do końca chodzi w tej konkretnej sprawie, prawdopodobnie o konflikt między Surkisem (szefem FFU) a prezesami wielkich klubów z Doniecka i Charkowa.

Ktoś się na kogoś poskarżył do UEFA, Platini się przejął i macha paluszkiem. To takie żałosne, takie słowiańskie. Dzieci chcą więcej zabawek w swoich piaskownicach, inne dzieci im w tym przeszkadzają i zgarniają co fajniejsze grabki i wiaderka. Wtedy te pierwsze dzieci idą do pani się poskarżyć. Niestety, drugie dzieci mają u pani większe chody. No ale pani, żeby nie wyjść na stronniczą, grozi wszystkim po równo. Czym grozi? Ano tym, że nie będzie balu. Nie będzie światełek, muzyki, tańców ani puchatego misia do przytulania, nie będzie nowych, fajnych koleżanek ani ponczu. Będzie jeden wielki kac.

No ale przecież nikt nie wierzy w to, że pani odwoła bal.

Załóżmy jednak, że zdarzy się niemożliwe - Platini zawiesza FFU i ogłasza, że odbiera EURO 2012 Ukraińcom. Polska jako współgospodarz oczywiście pozostaje (choć w ostatnich dniach znów zaktywizowali się "EUROsceptycy", głosząc, że nasz kraj absolutnie do organizacji imprezy przygotowany nie jest) oraz Niemcy. Nie zdecyduję się przewidzieć reakcji Ukraińców na ten ruch, to może być totalne szaleństwo. Ale zadowolenie naszych zachodnich sąsiadów czuję już teraz. Oczywiście w świat pójdzie informacja, że byłe demoludy...

Zobacz pełny tekst
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

Japonia mistrzem Azji 2011
Japonia zdobyła Puchar Azji, pokonując w finale reprezentację Australii (to nie pomyłka, jakiś czas temu Australijczycy przenieśli się z Oceanii do Azji, przynajmniej w futbolu). Jedyny gol padł w dogrywce, a jego strzelcem był zawodnik japoński o nazwisku Tadanari Lee. Gol może jedyny, ale jakiej urody! Szkoda, że sama impreza nie była szerzej transmitowana, kilka meczów stało na naprawdę niezłym poziomie. Sporą niespodzianką była z pewnością awans Uzbekistanu do fazy półfinałowej. Japonia zdobyła tytuł po raz czwarty w sześciu ostatnich imprezach - imponujący bilans zaiste.

A propos nietransmitowania Pucharu Azji w mediach - właśnie obejrzałem wiadomości sportowe w TVN, głównym wydaniu "Faktów". Redaktor Zawioła ani słowem o tym nie wspomniał. Było o skoczkach narciarskich, Marcinie Gortacie, Australian Open i meczu Chelsea w Pucharze Anglii. Żenada.

Sam turniej odbywał się w Katarze, więc ciekawscy mogli się przekonać, czy ten kraj da sobie radę z organizacją mistrzostw świata oraz jaka aura panuje tam zimą. Oglądając migawki oraz niektóre mecze wychodzi na to, że pomysł z terminem zimowym to...

Zobacz pełny tekst i zwycięskiego gola
Tomasz Szatański

Tomasz Szatański Profesjonalne
zarządzanie
projektami

Temat: NJUSY ZE SWIATA PIŁKI BY FOOTBALLBLOG.PL

W Anglii nie wolno żartować z kobiet - wywalają za to z pracy
Najpierw garść szczegółów. 22 stycznia odbył się mecz Premier League pomiędzy ekipami Wolverhampton i Liverpoolu. Wynik ma tu mniejsze znaczenie, najważniejsze wydarzyło się tuż przed meczem i już po nim. Przede wszystkim na sędziego liniowego wyznaczono kobietę, niejaką Sian Massey. Kiedy dowiedzieli się o tym dwaj komentatorzy Sky Sports - redaktor Richard Keys i ekspert Andy Gray - wymienili się kilkoma ironicznymi uwagami na ten temat. Reakcja telewizji Sky Sports była natychmiastowa - sławny na Wyspach ekspert (Gray) stracił pracę, a redaktor Keys został zawieszony.

Co powiedzieli sobie obaj panowie? Najpierw wyrazili zdziwienie, że kobieta będzie sędziować na linii, potem poddali w wątpliwość jej umiejętność oceny spalonego. Wszystko w formie żartobliwej, choć niepozbawionej lekko seksistowskiego podtekstu (do wysłuchania i obejrzenia poniżej). Dla mnie osobiście cała sytuacja jest skandalem, ale nie dlatego, że dwóch panów pożartowało sobie na temat jednej pani. Uważam, że skandalem jest zwolnienie z tego powodu dwóch kolesi z roboty. Poprawność polityczna jest zmorą dzisiejszych czasów. Nie można pożartować z nikogo, bo zaraz okaże się, że wyląduje się w sądzie lub na bezrobociu. Na Murzyna nie można powiedzieć Murzyn, tylko Afroamerykanin (w USA). Nie można powiedzieć, że kobiety są gorszymi kierowcami, bo zaraz zostanie się napadniętym przez obrońców czci i honoru płci pięknej (sam to kiedyś przeżyłem na własnej skórze...).

...

Zobacz pełny tekst i filmik z żartami obu panów



Wyślij zaproszenie do