Mariusz Czyż MUSC PL !
Temat: MANCHESTER UNITED
Taka skromna relacja z mojego wyjazdu do Amsterdamu :)DZIEŃ PIERWSZY.
Poranek 15 lutego okazał się być niezbyt ciekawy. Po obudzeniu się rano zastałem za oknami widok troszkę surowej zimy, przez noc nawaliło tyle śniegu, że szkoda gadać, do tego padał on dalej, więc zastanawiałem się ile autobus będzie miał opóźnienia i czy w ogóle będzie jechał. Nic jednak w swoich planach nie zmieniłem. Rano szybkie zakupy i ruszyłem do Gniezna. Tam miał dojechać mój kumpel z moim biletem i mieliśmy ruszyć razem na Amsterdam. Po przybyciu na miejsce okazało się że autobus ma minimum 2 h opóźnienia i żeby było ciekawiej to kumpel jedzie inna trasą i innym autobusem. Szybko wyjaśniłem w biurze że nie mam biletu ale nie było problemu . Skoczyłem na szybki obiad, kilka piwek i ruszyłem na Słubice!
Tam spotkałem się z kumplem, szybka przesiadka, przepakowanie bagaży i w drogę. Sama podróż trochę męcząca. Kiepsko było zwłaszcza ze spaniem bo miejsca było tyle „co kot napłakał”. Po postojach w Arnhem, Rotterdamie i gdzieś tam jeszcze, z 4 godzinnym opóźnieniem, po 16 godzinach jazdy dojechaliśmy do celu naszej podróży.
DZIEŃ DRUGI - MATCHDAY.
Amsterdam przywitał nas ciepłym klimatem rodem z polskiej wsi. Urocze, naturalne powietrze i klimat dużo bardziej sprzyjający niż w Polsce. Przy pomocy dziewczyny z Polski odszukaliśmy właściwy tramwaj i ruszyliśmy do reszty ekipy która urzędowała już w Amsterdamie od wtorku.
Pierwsze moje wrażenia z Amsterdamu przemierzając go tramwajem, to takie, że panuje tam niezły „kipisz”, głównie chyba spowodowany uprzywilejowaniem rowerzystów. Po niespełna 25 minutowej „podróży” dotarliśmy do hotelu. Okolica hostelu była naprawdę fajna (Sarphati park), co chociaż trochę przykrywało dosyć marne wrażenie spowodowane samym hostelem, lol. Dosłownie mogliśmy się cieszyć tylko łóżkiem, no ale o to chodziło, tym bardziej, że jak czas pokazał wracaliśmy do hostelu tylko spać. Spotkaliśmy się z resztą ekipy, szybkie przywitanie, podzielenie się pierwszymi wrażeniami, szybkie piwko i decyzja że ruszamy w drogę, skorzystać z uroków stolicy rozpusty... Z MUSC POLAND w Amsterdamie było w sumie 13 osób.
Ruszyliśmy pieszo i dzięki temu mieliśmy okazję zwiedzać i podziwiać uroki Amsterdamu. Przede wszystkim fajne wrażenie robią okolice przykanałowe, jak choćby Red Light District :) . Samo centrum również bardzo ładne, przestrzenne, cholernie dużo rowerzystów, dziwie się do tej pory, że ani razu nikomu nie wpadłem pod koła. Dużo naprawdę bardzo ładnych budynków, uliczek, mostków, kanałów itd. Podjechaliśmy jeszcze na stadion aby odebrać bilety na mecz i wróciliśmy na RLD, gdzie od samego rana w Old Sailor bawiło się Red Army. I się kurde zaczęło! Sama otoczka przedmeczowa świetna, coś tam pośpiewaliśmy (doping prowadził znany i lubiany pan Miyagi!) i genialny motyw z kanałem: po jednej stronie, przy Old Sailor kibice United, zaś po drugiej kibice Ajaxu. To wszystko tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=koBMZZ3axaM&feature=pla...
Jakiś Holender co latał z gołym tyłkiem wzdłuż kanału, rzucanie piwami i w ogóle czym popadnie, zaczął się robić lekki dym to i policja zaczęła nas spychać.
http://www.youtube.com/watch?v=HrlOyOX-9p8&feature=rel...
Jeden gwizd, zbierają się wszyscy. Postanowiliśmy się przenieść w inne miejsce, gdzie również rozlokowało się Red Army i po chwili znowu zadyma. Prowokacja spottersów, jeden ruch i poszło. Krzesła w powietrzu, rozbite szyby, momentalnie zebranie się masakrycznej ilości policji . Dokładnie chodzi o tą akcję:
http://www.youtube.com/watch?v=AyU94a_4GRg&feature=rel...
Kumpel idealnie określił nasza sytuację: „zawsze pakujemy się w epicentrum starć policji z kibicami .”
Przejdźmy już do meczu. Stadion wewnątrz (podobnie jak z zewnątrz) robił naprawdę fajne wrażenie, tak naprawdę przypominał mi trochę Old Trafford, tyle że sam stadion jest jednolity jeśli chodzi o poziom trybun itp. Pierwszy raz też znalazłem się na stadionie z rozsuwanym dachem. Nasza trybuna w dużej części wypełniała się bardzo różnymi osobami, od osobników młodych po emerytów, także było dziwnie podobnie jak na OT. Nie wiem czy to sprawka Thomasa Cooka, ale myślę, że po dużej części to wpłynęło na doping, który no niestety był MIZERNY, raz bardzo fajnie poleciało Busby Babes, praktycznie zawsze Thursday Nights (mistrzostwo!), ogólnie stypa. Ajax? Ci co oglądali w tv mówią, że mega dobrze im szedł doping. Albo według mnie doping mieli średni, no ale na pewno lepszy od naszego.
Po meczu już tradycyjnie centrum, tam w każdym lokalu mnóstwo Anglików. Śpiewy i zabawa do rana. My z ekipą wróciliśmy do hostelu jakoś koło 4, oczywiście wszyscy ledwo żywi.
DZIEŃ TRZECI
Oczywiście zaczął się od śniadania bo trzeba było nabrać energii na cały dzień . Z rana pożegnaliśmy się z resztą ekipy i ruszyliśmy na zwiedzanie Amsterdamu aby jak najlepiej wykorzystać czas który nam pozostał. Autobus powrotny mieliśmy o 21.00. Pozwiedzaliśmy, pokręciliśmy się, kupiliśmy pamiątki i czas szybko minął. Kręciło się jeszcze sporo Anglików po mieście ale widać było że są ostro „wczorajsi” :D
PODSUMOWANIE
Jeśli chodzi o sam wyjazd, ogólnie - REWELACJA!. Jechałem z myślą, żeby fajnie się pobawić i tak było! Plan wykonany w 110% . Zajebista ekipa z którą byłem, wszyscy super się dogadywaliśmy, żadnych spin w czasie całego wyjazdu. Co do Amsterdamu - fajne miasto - oferuje wiele dobrego :D. Zdecydowanie najgorsza sprawa to wszechobecna drożyzna. Z pewnością najlepiej będę wspominał atmosferę przedmeczową .
Za rok oczekuję wylosowania Ajaxu w LM !
UWS !