Temat: Leo Beenhakker - nastawienie go do Polskiej piłki ?
KAROLINA P.:
Leeeeeooooo;) Leeeeeooooo;)....
ja pokrzyczę...bo reprezentacja za jego czasów dała mi nie raz wiele radości i dostarczyła prawdziwych wrażeń:) nie raz zdarłam gardło na stadionie i nie raz jechałam setki km na mecz...bo było warto:)
to jest sport - raz się wygrywa na raz przegrywa...liczą się emocje...
Możecie sobie komentować,że baba to g....o wie...ale ja wiem swoje ...:)
Powtarzam...nasza kadra to nie reprezentacja Brazylii ani Portugalii...
Krzyczeć każdemu wolno każdy ma swoje zdanie i pogląd. Klonami nie jesteśmy.
Ja krzyczałem Leo Leo, ale po Euro mi przeszło nie co. Nie mniej dalej wierzyłem. Jednak te eliminacje odarły mnie z tej nadziei i wiary. a po końcowym gwizdku meczu w Mariborze krzyczałem Leo ale już w innym zupełnie tonie i po imieniu naszego selekcjonera były dość gorzkie słowa.
A to że Leo w czasie swojej pracy wieszał psy na związku, zrzucał na niego winę problemów naszej piłki to jak napisał Grzesiek robimy tutaj wszyscy to samo.
Ale jak mówił Ryszard Ochudzki nie mieszajmy dwóch różnych systemów walutowych.
Związek i jego postępowanie to jedno a praca Leo jako selekcjonera to drugie.
Na pewno Leo nie miał łatwo, bez przerwy był atakowany przez betonowych ludków, którym żal tyłki ściskał, że przyszedł gość z zewnątrz i śmiał uważać, że wie więcej niż oni i nie płaszczy się przed nimi.
Nie mniej w sumie ocenie podlega praca Leo jako selekcjonera. a ta miała w sumie 3 etapy.
1. eliminacje do Euro 2008 był to etap naprawdę udany. Kadra grała niezłą piłkę Leo wyszukiwał nowych piłkarzy, urządzał konsultację, pokazywał nam, ze i w Polsce rodzą się utalentowani piłkarze
2. Euro 2008 można powiedzieć,że poległ z kretesem, ale ponieważ te same problemy ze stabilnością formy w okresie po sezonowym mieli i Engel i Janas to uznaje tę etap za przeciętny, choć na pewno wszyscy liczyli że światowy trener poradzi sobie z tym bez problemów
3. eliminacje do RPA. Ten etap dla mnie jest po prostu porażka a kończy się żenująco.
Leo z każdą chwila miał dość kadry, walki z działaczami, odechciało mu się wyszukiwać nowych zawodników, nawet nie miał chęci na to by obserwować tych których ma i patrzeć czy są w formie, tylko wysyłał tę sama listę z nazwiskami co zgrupowanie.
Bardziej zajmowały go wycieczki do Feyenoordu i konsultacje w Holandii niż w Polsce mimo iż tu był zatrudniony a nie tam.
No i efekt z tego mógł być tylko jeden, choć wszyscy wierzyliśmy że jednak znów stanie się cud.
Po prostu mam wrażenie, ze w obu decydujących meczach mogła zagrać dużo silniejsza jedenastka. Bo jeśli powołuje się Łobodzińskiego i Trałkę a nie powołuję się znajdującego się w dobrej formie Peszki to o co w tym chodzi? nikt mi nie wmówi, że robi to człowiek, który ma jakiekolwiek rozeznanie w stanie formy naszych piłkarzy
A tak na koniec z Leo naszą piłka i związkiem jest jak dowcipie o małżeństwie, w którym jak są jakieś konflikty to wina leży zawsze po obu stronach. Zony i teściowej