Stanisław
Noskiewicz
grafiko-arch-proj.wy
staw
Temat: Kibole??? kibice??? co na to pan Mop?
21 października 2008 - 15:15Wódkę pili kuflami?
Policjanci z Rypina pojechali na mecz z Czechami. Pijany autobus nie dotarł jednak do Chorzowa, a jeden z pasażerów stracił nogę.
W czasie dalszej jazdy narastała agresja, toruńscy kibice grozili fanom innych klubów, o włos nie doszło do bójki. Na dodatek wysiadła klimatyzacja, nie można było otworzyć okien, paru pijanych wymiotowało.
Po tym artykule Komendant Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy wszczął wewnętrzne postępowanie w celu wyjaśnienia tej kontrowersyjnej historii. O wszelkich nowych ustaleniach przeczytasz w "Gazecie Pomorskiej"Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, bo policja najchętniej zamiotłaby ją pod dywan.
Zaczęło się niewinnie. Grupa policjantów z Komendy Powiatowej w Rypinie wymyśliła sobie, że w sobotę, 11 bm., pojadą do Chorzowa na mecz Polska-Czechy. Dwaj funkcjonariusze z sekcji kryminalnej wynajęli autobus. Okazało się jednak, że jest tylko kilkunastu chętnych. Policjanci zaczęli więc werbować krewnych, znajomych i innych cywili.
Najazd na zajazd
Pierwsze butelki wódki i piwa zaczęto otwierać już po opuszczeniu Rypina. Awantury zaczęły się jednak za Toruniem, gdzie wsiadło 15 kibiców, m.in. 3 policjantów. Torunianie pili wódkę z kufli. Następny postój był na włocławskim dworcu PKS, skąd zabrano dwie osoby. Część pasażerów bez zahamowań zaczęła publicznie załatwiać fizjologiczne potrzeby.
Gorzej było w przydrożnym zajeździe. Na próżno właścicielka protestowała, gdy pijacy zakłócali spokój wulgarnymi słowami, załatwiali potrzeby na klombach i skalniakach.
W czasie dalszej jazdy narastała agresja, toruńscy kibice grozili fanom innych klubów, o włos nie doszło do bójki. Na dodatek wysiadła klimatyzacja, nie można było otworzyć okien, paru pijanych wymiotowało.
W Łodzi zażądano postoju, ale w centrum miasta nie było gdzie. Wtedy jeden z kibiców uruchomił przycisk awaryjnego otwierania drzwi. Wypadł i dostał się pod koło autobusu. - Był pijany i prawdopodobnie chciało mu się wymiotować - mówi rzecznik łódzkiej policji, podinspektor Mirosław Micor. Trafił do szpitala, gdzie, jak wiemy nieoficjalnie, amputowano mu nogę.
Z butem na doktora
Jeden z pasażerów, znany doktor z Rypina, zaczął udzielać mu pomocy. Torunianin, który wcześniej miał mu za złe, że kibicuje innemu klubowi, kopnął klęczącego na ulicy lekarza. Inni odciągnęli pijaka. Przyjechały cztery radiowozy z 10 funkcjonariuszami. Informatorzy mówią o szarpaninie z kibicami, podinspektor Micor bagatelizuje, że tylko jedna z osób nie chciała się wylegitymować i trafi za to do sądu grodzkiego.
Gdy autobus odmówił posłuszeństwa, torunianie pojechali do Chorzowa taksówkami. Jak twierdzą nasi informatorzy, część torunian zrewidowała wcześniej zostawione w autobusie bagaże kibiców. Niektórym zginęły bilety na mecz. Po resztę pasażerów przyjechał wieczorem drugi autobus.
Jeszcze w miniony piątek rypiński komendant, insp. Wiesław Milarski, zapewniał nas, że policja nie ma z tą eskapadą nic wspólnego. Tyle, że wzięło w niej udział paru funkcjonariuszy, po cywilnem, w czasie wolnym od służby.
Wczoraj komendant potwierdził jednak, że to policjanci wynajęli autobus. Twierdzi, że do Chorzowa pojechało tylko 7 jego podkomendnych (nasi informatorzy mówią o 15). - Jeśli coś było nie tak, jeśli naruszono godność policji, na pewno zrobię, co do mnie należy - zapewnia komendant Milarski.
Podinsp. Micor, rzecznik łódzkiej komendy, nie kryje nawet, że policji nie interesuje wcale, kto organizował ten wyjazd i w nim uczestniczył. Ofiara była bowiem "kompletnym cywilem", a większość uczestników też stanowili cywile. Postępowanie zostanie prawdopodobnie umorzone.
I nie ma sprawy? My jednak do niej jeszcze wrócimy
ps: no dali do pieca-i nazwano ich kibicami :)