Piotr
Krakus
music, sport & event
management
Temat: Jeleń w Śląsku? - czyli S-F, ale nie fantasy.
Różnica między s-f a fantasy polega na tym, że to pierwsze opiera się na takich kategoriach jak badania, doświadczenia, symulacje, przewidywania. Fantasy z kolei to czysty produkt wyobraźni.Gdyby dziś ktoś zasugerował, że Śląsk Wrocław mógłby mieć w swoich szeregach Irka Jelenia, większość wzięłaby to za fantasy. Ja spróbuję jednak przekonać, że to raczej S-F, czyli coś co wydawało się niemożliwe, odległe, odważne, ale w historii tego gatunku okazało się, że niejednokrotnie idee S-F z lat 60-70-80-tych realizowano za pomocą dzisiejszej technologii, w obecnych czasach.
Czym się różniły Turcja i Grecja sprzed kilku lat w układzie sił europejskich (polit./ekon.) w stosunku do dzisiejszych czasów i naszego kraju? Na pewno nie były silniejsze i jednymi z dominujących. Jakim cudem więc pojawiły się w ich ligach gwiazdy pokroju Roberto Carlosa i innych, którzy na przestrzeni ostatnich lat sprawili, że ich kluby grają w LM i mają ciekawe rozgrywki? Zainwestowano. Ok, z pomocą państwa (regulacji prawnych), ale prywatny kapitał. U nas może być podobnie... i powinno.
Uważam, że w naszej lidze coś się może zmienić, kiedy właściciele klubów wyjdą z takiego założenia: Jeśli do naszej "produkcji sportowej" nie weźmiemy gwiazd, to "oglądalność" wciąż będzie słaba - nawiązując do nomenklatury z TV. Jeśli w jednym klubie pojawi się naprawdę dużego formatu gwiazda, może inni zaczną przeliczać, czy samemu nie opłaca się ściągnąć kolejną? A wtedy cała liga zacznie być atrakcyjna (skoro stadiony już są w drodze i o oprawę - "opakowanie towaru" nie musimy się martwić)
Masowa budowa stadionów (Śląsk, Lechia, Wisła, Lech, Cracovia, Legia, wcześniej Korona, Zagłębie, później Jaga, Widzew) determinuje z ekonomicznego punktu widzenia 2 rzeczy: wielką potrzebę zarobku na utrzymanie i spłacanie obiektów oraz, co najważniejsze, możliwość tego zarobku. Otóż mamy komfortowe miejsca, na które możemy sprzedawać bilety. Dziesiątki tysięcy miejsc. Więc róbmy tak, by znaleźć tylu klientów.
Co robić? Kupmy Jelenia do Śląska.
Wątek sportowy wreszcie: Załóżmy, że władze wrocławskiego klubu mogą w najbliższym roku przeznaczyć 1,5 mln Euro na transfery. Różnica jaka by była potrzebna do wykupienia zawodnika z Auxerre, to kolejne 1,5 mln. Czyli nieco ponad 6 mln PLN. Wiem, że pensje to kolejne wydatki, ale tu chodzi o przykład, a nie matematyczną analizę finansową.
Teraz mała symulacja z frekwencją: boimy się, że średnia widzów na mecze na nowych 40-tysięcznikach może być poniżej połowy, co grozi kłopotami z utrzymaniem obiektu. Ale gdyby w naszej drużynie, a także w lidze, zagrał Jeleń, a po nim inni rozpoznawalni w Europie piłkarze, to jestem sobie w stanie wyobrazić boom na piłkę i prawie 40 tys. frekwencję.
Różnica 20 tys. kibiców więcej na jednym meczu to, przy zachowawczych założeniach finansowych co do ceny biletu: 20000 miejsc x 30 PLN = 600 tys. PLN brutto za mecz u siebie. Wynik oszałamiający, zwłaszcza w dobie dzisiejszych zarobków z biletów naszych klubów. 10 meczów u siebie i Jeleń spłacony.
Oczywiście powyższe wyliczenia są śmiałe i odważne, ale uważam, że potrzebujemy odważnych inwestorów. Którzy chcą zrobić coś w skali Europy, a nie.. Grupy Wyszechradzkiej.
Jeśli będzie atmosfera na kupowanie gwiazd, to liga "chcąc nie chcąc" zyska na frekwencji ogromnie. Po wybudowaniu stadionów kluby muszą ponieść tego konsekwencje i realizować budowę silnej ligi. Odwrotu nie ma. Tylko czy kluby będą w stanie wspólnie ponieść ten ciężar pierwszych kroków?
Kto pierwszy zdruzgoce konkurencję wielkim nazwiskiem? Lech, który zapowiada zimowe wzmocnienia pierwszego składu? Wisła, która jeszcze nigdy tak naprawdę nie poszła na całość, mimo że za czasów Uche, Żurawskiego był już mały krok do wielkości? A może Lechia z nową polityką marketingową, "szalony" Filipiak z Cracovią czy... wreszcie może Solorz sięgnie po słuchawkę telefonu i powie: chcę Jelenia?