Krzysztof S. geodeta
Temat: Farbowane lisy czy jednak Polacy
Ostatnio za sprawą naszego narodowego głupka czyli Tomaszewskiego znów odżyła dyskusja odnośnie piłkarzy, którzy do kadry trafili, a którzy mieszkają, trenują w innych krajach a maja polskie korzenie.Tomaszewski mówi, ze brzydzi się taka kadrą, choć sam już zapomniał jak zachwycał się pomysłem, ze Polakiem stał się Olisadebe. Teraz ci kolejni mu już przeszkadzają.
A moim zdaniem powinno się rozdzielić tych naszych nowych Polaków. Na pewno przyznawanie polskich paszportów i potem powoływanie ich do reprezentacji takim piłkarzom jak wspomniany Olisadebe czy potem Roger, to skandal i nigdy nie powinno mieć miejsca. Inna sprawa, ze gdyby nie Olisadebe nasza kadra nie awansowałaby do MŚ w Korei i Japonii
Jednak takim powołaniom mówię stanowcze nie. Ale jest tez druga grupa piłkarzy, którzy z różnych powodów wychowali się i wyszkolili w innych krajach.
Owszem można się krzywić na piłkarzy jak Perquis czy Obraniak, którzy maja tylko polskie korzenie, bo z polski pochodziła ich babcia czy dziadek.
Ale tacy piłkarze jak Boenisch, Polanski czy Matuszczyk? To są piłkarza, którzy urodzili się w Polsce. Potem ich rodzice wyjechali do Niemiec kiedy ci byli mali i nie mieli żadnego na to wpływu. Trudno więc by potem jako prawdziwi Polacy (wg spoconego Janka) jeździli do Polski i by tu trenowali.
Zresztą dobrze że tego nigdy nie zrobili. Bo tak na zdrowy rozsądek, czy taki Podolski czy Klose, którzy tez przecież urodzili się w Polsce a potem wraz z rodzicami jako kilkuletni chłopcy wyemigrowali, gdyby trenowali w Polsce pod okiem polskiej myśli szkoleniowej osiągnęliby to co osiągnęli?
Jestem pewien, że nie.
To czemu z takich piłkarzy nie korzystać? Owszem w Polsce wygląda to tak jak w łapance. Kadra ma problem. Brakuje np. lewego obrońcy, to zaczyna się kombinowanie. Który lewy obrońca ma polskie korzenie a najlepiej także obywatelstwo. O jest Boenisch. No to nich pan Zdzisio jedzie i go zapyta czy by nie zagrał, to pan Zdzisio jedzie i pyta po meczu czy by nie zagrał. I albo słyszy sp***j albo może się zastanowię.
I na tym się najczęściej kończy.
A może gdyby to inaczej wyglądało to w kadrze Polski grałby chociaż Podolski, który nigdy nie krył, ze rozważyłby gry dla Polski, ale gdyby taka propozycja, powołanie się pojawiła. A skoro się nie pojawiła a pojawiło się powołanie z reprezentacji Niemiec, to z tego skorzystał.
Pojawiają się argumenty że to nie Polacy, bo nie mieszkają w Polsce, tu się nie wychowali. A jakie to ma znaczenie? Skoro urodził się w Polsce, albo rodzice są Polakami to co on nie jest Polakiem? Czy miliony polonusów to nie Polacy?
A skoro w naszym kraju szkolenie młodzieży tak mocno kuleje, to czemu nie skorzystać z tego, ze ktoś nam wyszkoli piłkarza?
Dziś w stacji Canal+ jest ciąg dalszy serii wywiadów z cyklu weekend z FC Porto. I w jednym z odcinków był wywiad z Tomaszem Podstawskim (i jego ojcem), który jest młodym piłkarzem FC Porto, a także kapitanem reprezentacji Portugalii U-17.
Fakt urodził się w Portugalii, ale to dlatego, ze jego matka jest Portugalką, tata Włodzimierz zaś Polakiem (byłym koszykarzem). Tak więc Tomek poza tym, ze jest oceniany jako nieprzeciętny talent mówi bardzo dobrze po polsku i nadal cała rodzina czuje więź z Polską.
A tymczasem zamiast z takim piłkarzem porozmawiać, zaprosić by reprezentował Polskę to działania związku to jakaś totalna amatorka. Bo jedyne co im udało się zrobić to próba nawiązania kontaktu. A jak się okazało można z młodym piłkarzem i jego ojcem się spotkać, porozmawiać. Nie ukrywają się.
http://www.sportowefakty.pl/pilka-nozna/270872/podstaw...
Mało tego. Nie odrzucają możliwości by młody pomocnik zagrał dla reprezentacji Polski, tylko że jak nikt się nim nie interesuje to pewnie za jakiś czas wybiegnie na boisko w koszulce pierwszej reprezentacji Portugalii.
Im pewnie to nie będzie przeszkadzało. W Polsce wielu by to raziło.
Dla mnie odrzucając powołania dla takich piłkarzy jak Roger czy Olisadebe polski związek tworząc system wyszukiwania takich piłkarzy od wieku juniorskiego spowodowałby, że polskie talenty nawet wyszkolone za granicą by nam nie uciekały.
Może wtedy nie byłoby takich sytuacji jak z Polanskim, który najpierw twierdził, ze dla Polski nigdy nie zagra a potem zmienił zdanie akurat tuż prze Euro (choć potem piłkarz tłumaczył się, ze został zapytany o to gdzieś po meczu ukradkiem i stad taka wypowiedź) albo z Martinem Kobylańskim, który nadal nie może się zdecydować i raz gra w reprezentacji młodzieżowej Niemiec a raz Polski.
Może gdyby taki system funkcjonował, te wyszukiwanie polskich piłkarzy za granica nie wyglądałyby jak przypadkowa, chaotyczna łapanka.
Może w kadrze graliby tacy piłkarze jak wspomniani Podolski, Klose (choć on raczej woli Niemcy) czy Radzinski.
Ps. Nie raz w takich dyskusjach czytam, że oni nawet nie mówią po polsku. To jak słucham Boenisch, Polanskiego czy dziś Tomasza Podstawskiego, to oni dużo lepiej mówią po polsku niż choćby Jeleń czy Smuda:)
Więc ten argument chyba odpada.