Wojciech
Jończyk
Przewodnik górski
tatrzański,
Instruktor
Narciarstwa Wyso...
Temat: Wbijać kije czy nie wbijać?
Jacek P.:Co do pierwszej części to wg mnie nie ma reguły. Każdy wyjazd będzie inny niezależnie, czy jest przemyślany i planowany, czy dopada nas znienacka. :)
Wojciech Jończyk:Jeśli ktoś traktuje narciarstwo jako profesję, to wcale mnie nie dziwi konieczność planowania. Ale ja traktuję to jako zabawę i rekreację.
Jak wyjazdy organizujesz głównie dla klientów to często tak jest.
Zresztą z moimi umiejętnościami, trudno podchodzić do tego inaczej ;)
Z doświadczenia wiem jednak, że często nieplanowane, spontaniczne wyjazdy dają więcej radości niż te, na które nastawiamy się od dłuższego czasu.
P.S.
Właśnie spojrzałem w tytuł wątku i myślę, że wbijanie należy porównać do planowania a nie wbijanie do spontaniczności - dzięki takiemu wybiegowi unikniemy oskarżenia o OT ;)
W drugiej (P.S.) potwierdzasz poniekąd brak wiary w swoje możliwości. Kiedy jedziemy na nartach z kijami to ich używamy niezależnie od tego czy dziobiemy nimi śnieg, szorujemy nimi po śniegu niczym broną, czy też trzymamy jakkolwiek w powietrzu. To nie ma żadnego znaczenia. Bierzesz kije na stok i trzymasz je w rękach podczas jazdy to ich używasz. :)Nie używasz, jak ich nie zabierasz na stok i z nimi nie jeździsz. :)
Slalomista używa kijków zupełnie inaczej niż zjazdowiec, specjalista od giganta, czy freerider. Ten ostatni często (ale nie zawsze) wbija kije podczas, bo to wynika ze specyfiki narciarstwa jakie uprawia.
Zjazdowiec praktycznie tego nie robi poza samym startem, specjalista od giganta podobnie, a slalomista nie będzie ich wbijał w śnieg jak to się robi przy śmigu. Szkoda na to czasu i do tego nie ma miejsca. Gadanie, że trzeba wbijać jest niewiele warte. To tak jak swego czasu większość instruktorów serwowała swoim początkującym uczniom "akrobatyczne" ćwiczenia, których ci nie byli w stanie poprawnie wykonać. Obecnie wielu nadal tak robi, a dla mnie szczytem już jest serwowanie klientowi nauki śmigu, kiedy ten ledwo stoi na nartach i z trudem udaje mu się jechać bez upadku. :)
Pewien mój znajomy z Poronina napisał nowy podręcznik nauki jazdy na nartach.
Sam jestem ciekaw efektu pracy jaką włożył w swoją książkę. :)