Bartosz Bukowski

Bartosz Bukowski grafik początkujący

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
tylko tych, którzy łamią prawo... ja nie uogólniam, to że Wy dbacie o imprezę nie znaczy, że Staruch może pluć na ludzi bo nie może..
Powyższa wypowiedz oznacza że ja "kibic" i wszyscy chyba na tym forum "kibice" chcą być przestępcami i mieć możliwość łamania prawa. Zupełnie nie ma Pan styczności z "Wiarą Lecha" i środowiskiem wygłaszając takie teorie z kosmosu.

tego nie powiedziałem, ale jeżeli "klub uczciwych kibiców" broni choćby jednego kolegi (koleżanki) który złamał prawo to jako klub stawia się po stronie łamania prawa. Wywalcie Starucha ze stadionu, z klubu kibica itp. i będzie OK :)

Ot i cała "znajomość" tematu. "Nie znam się, nie interesuje mnie to, ale wiem najlepiej".
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

tego nie powiedziałem, ale jeżeli "klub uczciwych kibiców" broni choćby jednego kolegi (koleżanki) który złamał prawo to jako klub stawia się po stronie łamania prawa. Wywalcie Starucha ze stadionu, z klubu kibica itp. i będzie OK :)

Ot i cała "znajomość" tematu. "Nie znam się, nie interesuje mnie to, ale wiem najlepiej".

bo nie rozumiem, o co chodzi w powyższym?
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
Krystian Pluciak:

ogólnie masz racje, mam tylko kilka wątpliwości
Jarek Żeliński:
Ale rząd idzie w inną stronę (np chce wprowadzić alkohol na stadionach a "my" walczymy z tym od dawna). To jest bezpieczne?

podobny problem z WARSem w pociągach... zawsze będzie problem: karać pijanych czy zakazać sprzedaży alkoholu... to chyba zależy od skali zjawiska

osobiście skłaniam się ku temu, by o tym zakazie decydował organizator a nie ustawodawca... brak zakazu ustawowego nadal pozwala organizatorowi zabronić picia... jako organizator ma prawo ustanowić swój ostrzejszy regulamin... ale tez ponosi konsekwencje zgody
Jako kibice nie chcemy pianych ludzi. Wszczynają burdy, niszczą doping i klimat.
Ograniczenie prędkości jest dla bezpieczeństwa, a zakaz odbywania się meczu ze względu "bezpieczeństwa" w Poznaniu gdzie od 1992 nie było zamieszek (w czasie zakazu nie było kibiców gości przez remont), to jakie ma uzasadnienia? Nagle zaczęli byśmy z tasakami latać?

nie oceniam decyzji konkretnych ludzi... wole o zasadach rozmawiać i ich ewentualnym tworzeniu lub łamaniu
To jest łamanie zasad przez konkretnych ludzi..;)
"Staruch" z Legii sam przyszedł na komisariat a w mediach że policja po akcji ujęła przestępcę...

widać było jak się zachowuje, wykazano nielegalne wynajmowanie pomieszczeń, to że sam polazł na policję go nie rozgrzesza...
Nie jest mowa o niewinności tylko kłamstwie w mediach...

Poza tym policja sama go wpuściła pomimo zakazu. Jednak z jego zeznań wynika że on powstrzymywał przed wejściem na murawę...

W Białymstoku i nie tylko za protesty anty rządowe dozór kuratora albo meldowanie na komendzie + duże mandaty.
Za stronę "antykomor" weszli komuś antyterroryści jak by tam miał przetwórnie koki i był poszukiwany w 7 stanach za zabójstwa masowe... (tu nie mówię czy przegiął ale formę akcji i koszta).

tak zwane "nieposłuszeństwo obywatelskie" nie oznacza bezkarności...

Jak Pan rozumie nie posłuszeństwo obywatelskie?
W proteście chodzi o to że nie chcemy tu polityki!

rozumiem to, wydaje mi się, że nie zmienia to faktu, że nie można dopuścić do łamania prawa, jeżeli Staruch lży kogoś to łamie prawo i robienie tego na stadionie nie usprawiedliwia nikogo, nawet napakowanego na meczy adrenalina kibica..
Chyba to już nie jest kibic. Mówiąc My mam namyśli kibica idącego się dobrze bawić i dopingować, stworzyć oprawę, względnie być gapiem... ale nie bić ludzi itp

Dlaczego cały czas jesteśmy myleni z przestępcami?
Represji.
Jak już ktoś się interesuje naszym bytem to niech z nami rozmawia o tym co zmienić a nie atakuje i zabrania mówić.

wiesz, jeżeli w grupie (z Wami) są "czarne owce" to najpierw grupa pozbywa się ich a potem niech rozmawia ...
Carne owce? Jeśli chodzi o ludzi robiących "dymy" jak to się mówi... to ja takich nie mam... Były parę lat temu, przyznaję.
Kibice jak chcą protestować to proszę pod biuro organizatora imprezy, bo to jego nieskuteczność wywołała reakcję Państwa, którego celem jest zagwarantowanie przestrzegania prawa.

Nie da to nic. Organizatorem jest PZPN, a tam się nic nie zmieni (nawet policja i rząd nie tknie układu bo by nas wykluczony z UEFA, zabrano euro LM LE Reprezentację..) klęska.

no to macie problem, protestujcie pod PZPNem a nie u ministra... albo uznajcie "układ" z jego konsekwencjami, nie można mieć ciastka i zjeść ciastka
Ale to PO nas atakuje.. pod PZPN protesty już były od wielu lat. Dopiero afera wywaliła część układu (już od lat było widać że czasem mecz jest sprzedany).
Gdyby każdą imprezę sprawiającą możliwość zagrożenia (od terroryzującego po zamieszki) to co by się odbyło? Niech ustawiają alkomaty itp... prewencja.Są takie możliwości, mamy 21 w.

wiesz bywam na koncertach i jakoś tam problemu "kiboli" nie ma.... więc problem tkwi gdzie indziej...
To zależy od koncertu... (byłem organizatorem lub pomocą przy organizacji...).
Co nie zmienia faktu że na własnym stadionie nigdy nie czułem zagrożenia... od hmm 10 lat ok... no może na "Okocimski Brzesko" hehe;))))))))))
Kibic zaś nie ma prawa oczekiwać, że okresowo będzie miła dyspensę od przestrzegania prawa.
;(((((( Łamania prawa?!
A kto lepiej dba o bezpieczeństwo? Staramy się wywalać alkoholików, burdziarzy , w standardzie (poza oczywistym "PZPN...") pilnujemy wykluczania wulgaryzmów. W zeszłym roku cała Europa piłkarska była w szoku po naszym dopingu...


nie zapominaj, że od utrzymywania porządku w cywilizowanym kraju jest policja lub na terenie prywatnym ochrona działająca w granicach prawa, nie można tworzyć "wysp" gdzie to nie działa...
Pilnuje? Może na ulicach tak, ale nie na stadionie... tzn nie pomagają.
Stadion jest tylko dla ochrony.
My też chcemy cały czas być bezpieczni, żeby mogły iść na mecz dzieci i matki naszych dzieci.

Dbamy o oprawy widowisk itp.. a Pan nazywa nas przestępcami???!!!

tylko tych, którzy łamią prawo... ja nie uogólniam, to że Wy dbacie o imprezę nie znaczy, że Staruch może pluć na ludzi bo nie może..

No pewnie że nie może... ale jak widać może ;(
Powyższa wypowiedz oznacza że ja "kibic" i wszyscy chyba na tym forum "kibice" chcą być przestępcami i mieć możliwość łamania prawa. Zupełnie nie ma Pan styczności z "Wiarą Lecha" i środowiskiem wygłaszając takie teorie z kosmosu.

tego nie powiedziałem, ale jeżeli "klub uczciwych kibiców" broni choćby jednego kolegi (koleżanki) który złamał prawo to jako klub stawia się po stronie łamania prawa. Wywalcie Starucha ze stadionu, z klubu kibica itp. i będzie OK :)
Jestem z Poznania.. nie ma starucha ;) np Litar...
to nie teorie z kosmosu, ja - od strony prawa - nie widzę żadnej różnicy pomiędzy klubem kibica legii a fanami np. Majki Jeżowskiej to i tu ma być porządek na imprezach.

Fani Legii maja trochę kłopot z dyscypliną (Lechia czasem i Wisła też)..
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Odnoszę wrażenie, że rozmawiamy o "części" widowni (kibiców), przyznaję, że mylą mi się Litar, Staruch i inni, rzecz w tym, że są "poza prawem"...

Wydaje mi się, że widownia to łącznie nawet kilka grup ludzi (typów kibiców), ale z perspektywy mnie jako niezrzeszonego kibica (mam prawo nie kumać waszych podziałów) albo ustawodawcy, jest to kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach z którymi jest jakiś problem.

Rozumiem oburzenie 'dobrych kibiców" ale niestety tu nie ma chyba innego wyjścia niż zbiorowa odpowiedzialność bo jak odróżnić dobrych od złych na bramce?
Krystian Szulc

Krystian Szulc When you’re making
music, it’s like
meditating, when
it’s...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
Odnoszę wrażenie, że rozmawiamy o "części" widowni (kibiców), przyznaję, że mylą mi się Litar, Staruch i inni, rzecz w tym, że są "poza prawem"...

Wydaje mi się, że widownia to łącznie nawet kilka grup ludzi (typów kibiców), ale z perspektywy mnie jako niezrzeszonego kibica (mam prawo nie kumać waszych podziałów) albo ustawodawcy, jest to kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach z którymi jest jakiś problem.
W Polsce 98% ludzi ma jakis problem i bynajmniej nie do kogos tylko ze sobą hehehe nawiązując do tematu, kibice doszli do wniosku ze stadion nalezy do nich i tak tez sie zachowywali. Budki z kiełbą za 15zł od sztuki czy inne numery... wcinanie sie komus w interes nigdy nie wychodzi na dobre nikomu. Patrzac na zachowanie kiboli, jestem za tym aby jezdzili w las i sie prali. Tolerowac na trybynach tego nie bede, wiec po czesci tusk ma racje ale z drugiej strony... zabierajac sie jak pies za jeża nic nie osiągnie. Powinno być jak w anglii, grzywna taka ze odechciewa sie łazenia na mecze. Nasi rodacy niestety maja tak poukladane w glowie ze najpierw zabezpiecza dupe od strony prawnej, czyli konszacht z policja a pozniej sie bawia w gangi, co jak widac dosc dobrze im wychodzi. Najpierw proponopwal bym zatem zabrac sie za strozow prawa a pozniej za kiboli...
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
Odnoszę wrażenie, że rozmawiamy o "części" widowni (kibiców), przyznaję, że mylą mi się Litar, Staruch i inni, rzecz w tym, że są "poza prawem"...

Wydaje mi się, że widownia to łącznie nawet kilka grup ludzi (typów kibiców), ale z perspektywy mnie jako niezrzeszonego kibica (mam prawo nie kumać waszych podziałów) albo ustawodawcy, jest to kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach z którymi jest jakiś problem.

Rozumiem oburzenie 'dobrych kibiców" ale niestety tu nie ma chyba innego wyjścia niż zbiorowa odpowiedzialność bo jak odróżnić dobrych od złych na bramce?

Litar część 1:

Informacja z dziennika wieczornego.
"Przywódca kiboli Lecha opluł kibica bo miał szal Polski"

"Mężczyzna, który podczas meczu reprezentacji Polski z Wybrzeżem Kości Słoniowej , miał zostać opluty przez szefa Wiary Lecha, może dostać zakaz klubowy. Podczas meczu z Borussią Dortmund złamał regulamin obiektu: był pijany, nie słuchał poleceń ochrony.

Na początku roku cała Polska usłyszała o tym, że na stadionie przy Bułgarskiej opluty został mężczyzna ubrany na biało-czerwono. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", właśnie ubiór miał być powodem awantury w "kotle" na trybunie II. Sprawa jest szczególnie bulwersująca, bo mężczyznę miał opluć Krzysztof M., szef stowarzyszenia kibiców (w ubiegłym tygodniu usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej.

Publikacja wstrząsnęła kibicami. Niektórzy - nie umniejszając winy M. - przekonywali jednak, że zaatakowany mężczyzna był pijany i to, a nie barwy narodowe, miało być przyczyną awantury. Później komentowali, że choć media informowały, że Maciej W. bał się złożyć wniosek o ściganie M. (ostatecznie postępowanie wszczęto z urzędu) obawy nie przeszkadzały mu regularnie przychodzić na mecze Lecha - był widywany tuż przy prowadzących doping. W czwartek widziano też, jak był wyprowadzany w asyście ochrony.

Jak się dowiedzieliśmy, ochrona interweniowała, bo grupa osób stała w przejściu. Jeden z mężczyzn (właśnie Maciej W.) powiedział, że zostanie, bo "wszyscy tu stoją". Zdaniem ochrony był opryskliwy, czuć było od niego alkohol. Badanie wykazało 1,25 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Według regulaminu stadionu uczestnik imprezy ma zajmować miejsce wyznaczone w dokumencie uprawniającym do wejścia, zakazuje się też wstępu osobie pod widocznym wpływem alkoholu. Zgodnie z zapisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych za niewykonanie poleceń porządkowych grozi do 2 tys. zł grzywny."

Ustawić alkomaty przed wejściem! Gazeta wyborcza jak zwykle kłamie!
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Litar wywiad:

"Rafał Golian, Michał Bugno: Rzadko wypowiadasz się w mediach. Dlaczego więc zgodziłeś się porozmawiać z Wirtualną Polską?

Krzysztof Markowicz "Litar": Generalnie nie rozmawiam z mediami. Natomiast w waszym przypadku miałem pewność, że moje słowa nie zostaną przekręcone.

Zanim przejdziemy do bieżących tematów, opowiedz jak zaczęła się twoja przygoda z kibicowaniem.

To było w roku 1992. Miałem dwanaście lat. To dość ciekawe, bo żaden z moich kolegów, ani nikt z rodziny, nie chodził wcześniej na mecze. Sam też nie wykazywałem większych zainteresowań piłką. Któregoś dnia przeczytałem o meczu Lecha w gazecie i poprosiłem tatę, żeby mnie na niego wziął. To było akurat spotkanie, na którym Lech zdobywał mistrzostwo Polski. Pierwszy wyjazd zaliczyłem w 1995 roku. Podczas powrotu dostałem pałą policyjną w plecy. Dla mnie było to coś nowego, natomiast dla jeżdżących na wyjazdy kibiców w tamtych czasach stanowiło normę. „Ścieżki zdrowia” to była normalna sprawa. Początek obstawy zawsze przytrzymywał kibiców, a tył ich nawalał. Przez pierwszych kilka lat mojego jeżdżenia na mecze, była to zupełna norma – szczególnie w Warszawie, Łodzi, czy na Śląsku.

Trudno chyba porównywać tamte czasy do warunków, jakie są dzisiaj.

Czasy się ucywilizowały. Zmiany zaszły zresztą we wszystkich sferach życia. Kiedyś jeździło się na wyjazdy obskurnym pociągiem, a dziś jedzie się samochodem. Kiedyś mecze były niebezpieczne, teraz jest inaczej. Aczkolwiek, w żaden sposób nie mówię, że kiedyś czasy były gorsze, bo ja akurat cieszę się, że na trybuny trafiłem w odpowiednim wieku. Może powiem mało skromnie, ale wiem, o czym mówię, kiedy mówię o kibicowaniu. Na trybunach przeżyłem wszystko, co było możliwe.

Uchodzisz za prekursora nowoczesnego kibicowania w Polsce, który walnie przyczynił się do stworzenia wspaniałej atmosfery na Bułgarskiej. Jak wspominasz tamte czasy?

Nic, co udało się zbudować na trybunach, nie jest moim osobistym sukcesem. Obojętnie, co i kiedy się działo, jest to zasługa całego środowiska kibicowskiego. Żeby cokolwiek się udało, muszą działać setki, czy tysiące osób. Miałem to szczęście, że mogłem koordynować, organizować i pomagać w realizacji pomysłów innych osób, czy też wymyślać swoje rzeczy – szczególnie na początku. Tamte czasy wspominam bardzo sympatycznie. Biednie, ale fajnie. Wiadomo, że w latach dziewięćdziesiątych jeszcze tego w Polsce nie było. Jak ktoś raz na rok, odpalił racę, to był wielki zachwyt. Nasze pierwsze oprawy były więc uznawane za jakiś krok milowy. Choć kiedy teraz patrzy się na oprawy z tamtych lat, to wydaje się to śmieszne.

Były prezes Radosław Majchrzak podkreślał, że bardzo pomogłeś Lechowi, kiedy spadł do drugiej ligi. Co z tamtych czasów, kiedy życie kibicowskie przy Bułgarskiej zaczynało kwitnąć, najbardziej utkwiło ci w pamięci?

Specyfika Lecha jest taka, że zawsze był to klub wielkopolski. Teraz jest już troszeczkę szerzej, ale to, co dla mnie zawsze było najważniejsze, to była jedność klubu, kibiców i piłkarzy. Taka była specyfika – każdy czuł, że jest to jego klub. Kiedy była bieda, grali wychowankowie czy też ludzie z Wielkopolski, ale każdy czuł się dobrze. Wszyscy byli blisko związani z klubem i stanowili jedną wielką rodzinę. Począwszy od pani sprzątaczki, a skończywszy na kibicach.

A jak odbierasz to teraz, kiedy sprowadzani są zawodnicy z całego świata? Czy nie wydaje ci się, że wszystko staje się mniej rodzinne, a bardziej komercyjne?

Oczywiście, że tak jest. Tu nawet nie chodzi o samych zawodników, bo nawet jak czasem przychodzą z zewnątrz, to bardziej gryzą trawę i lepiej niż wychowankowie rozumieją kibiców czy specyfikę klubu, jakim jest Lech. Natomiast sukcesy piłkarskie przyciągają kibiców sukcesu, fanów eventów, a niekoniecznie prawdziwych kibiców Lecha. Nie ukrywajmy, sukcesy mają duży wpływ na to, co dzieje się na trybunach.

Czy przed laty miałeś chwile zwątpienia, że jednak nie uda się tych trybun zapełnić? Kiedyś były pewne problemy z frekwencją na stadionie.

To był początek mojego kibicowania. Wtedy słaba frekwencja to była norma. Dopiero później zrobiło się lepiej. Generalnie był tylko jeden słabszy sezon, 2005/06, gdzie frekwencja spadła poniżej 10 tysięcy. Ale to jeszcze nie była jakaś tragedia. Natomiast dziś sam zastanawiam się, czy nie lepiej mieć stadionu na 25-30 tysięcy, bo wbrew pozorom, byłby zapełniony w większej części niż obiekt 40-tysięczny.

Dlaczego?

Bo byłby niedobór biletów i ludzie wszystkie wejściówki wykupiliby w karnetach.

Jak rodzina zapatrywała się na twoją kibicowską pasję, kiedy zacząłeś chodzić na mecze i jeździć na wyjazdy?

W tej kwestii miałem pełne zrozumienie rodziców. Mieli do mnie zaufanie, a ja realnie mówiłem, jak to wygląda.

Twoi rodzice interesują się piłką?

Ze względu na mnie pośrednio interesują się Lechem, ale nie są fanami piłki nożnej.

Kibicowanie łączyłeś ze studiami na Akademii Ekonomicznej, której jesteś absolwentem. Na jakim kierunku studiowałeś?

Zarządzanie inwestycjami i nieruchomościami.

Ciężko było pogodzić studia z licznymi wyjazdami na mecze?

Jak się ma dobre priorytety, czyli zawsze priorytetem jest mecz, to nie ma problemu (śmiech). Po prostu studiowałem trochę dłużej, ale było to związane również z tym, że prowadziłem swoją, słynną już, działalność gospodarczą. Do tego dochodziły mecze i różne funkcje. Ale nauka nigdy nie sprawiała mi problemów.

A jak rodzina podchodzi do tego, że głośno dziś o tobie w mediach? Wycinków z gazet chyba nie zbierają?

Zdecydowanie nie (śmiech). Wydaje mi się, że cała ta sytuacja dla mnie jest łatwiejsza niż dla mojej rodziny. Natomiast znają mnie, wiedzą, jak to wygląda, wiedzą, jakie są manipulacje i przekłamania części mediów. Nie chcę więc mówić, że po nich to spływa, bo ma to na nich jakiś wpływ. Ale wiedzą, że nie jest tak, jak się pisze.

Wiara Lecha powstała formalnie w 2004 roku. Podobno aktywnie uczestniczyłeś w jej tworzeniu. Jakie były początki działalności stowarzyszenia?

Nie byłem obecny wśród członków założycieli. Można się domyślić dlaczego...

To był czas, kiedy miałeś zakaz stadionowy.

Dokładnie. Nadszedł moment, że należało sformalizować stowarzyszenie, żeby ktoś był oficjalnym partnerem do rozmów. Bo tak naprawdę w naszej działalności, samej w sobie stricte, nic się nie zmieniło. Są te same osoby, które robią to samo. Ale jeżeli chce się podpisać umowę ze sponsorem, to trzeba wystawić fakturę. Jeżeli chce się współpracować z klubem bliżej, to należy podpisać umowę, gdzie są określone obowiązki obu stron. Była więc potrzeba założenia podmiotu, który ma umocowanie prawne.

Dziś Wiara Lecha organizuje szereg akcji charytatywnych, kibicowskich, patriotycznych itp. Tylko w ostatnim roku zorganizowaliście m.in. akcje „Wielkopolanie Powstańcom”, „Przez życie z Wiarą w Lecha”, „Niebiesko-Biały Mikołaj”, czy też zbiórki pieniędzy dla chorych dzieci. Jakie są wasze priorytety?

Przede wszystkim priorytetem stowarzyszenia jest kibicowanie Lechowi Poznań. Natomiast nie ogranicza się ono tylko i wyłącznie do dnia meczu. Jeżeli ktoś jest aktywnym kibicem, to 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu myśli o klubie i różnych rzeczach, które są z nim związane. I w momencie, kiedy mieliśmy już tylu członków, ilu mamy, to naturalne było to, żeby każdemu znaleźć jakąś niszę i żeby każdy mógł się w jakiś sposób realizować. Są ludzie, którzy chcą się angażować w akcje charytatywne i ludzie, którzy chcą poświęcić się przyciąganiu nowych ludzi na stadion. Jest też grupa, która zajmuje się akcjami patriotycznymi. Wiara Lecha już dawno przestała być stowarzyszeniem stricte kibicowskim. Teraz jesteśmy niejako połączeniem harcerstwa z domem kultury. Są też organizowane spływy kajakowe, turnieje itp.

Ilu teraz jest członków Wiary Lecha i w jakim są przedziale wiekowym?

Teraz, po wydaleniu niepłacących, jest nas 1100. Najmłodsi członkowie mają 18 lat, najstarszy ma 72 lata. To samo z wykształceniem. Tak, jak trybuny są pełnym przekrojem społecznym, tak samo jest z Wiarą Lecha. Różne jest wykształcenie członków. Są kobiety i mężczyźni. Są ludzie mieszkający w Polsce i na emigracji. Organizujemy liczne akcje, jednak chcę podkreślić, że nie robimy tego pod media. Robimy je dla siebie, ze względu na nasze przekonania i cele. Uważamy, że jest to konieczne i stosowne. Jeżeli media się zainteresują, to jest nam miło. A jeżeli nie, to trudno.

Nie uważasz, że jest to pewien błąd? Wiele działalności opiera się na mediach, wiele osób stara się współpracować z nimi i nagłaśniać pozytywne akcje.

Gdybyśmy pewne działania robili pod media, to narzucałyby nam one część rzeczy. A my robimy wszystko zgodnie z naszą ideologią i zasadami, które nie zawsze są rozumiane przez media czy też inne grupy społeczne. Mamy swoje zasady, swoje poglądy i zgodnie z nimi działamy.

Zgodnie z tą ideologią bardzo ważną wartością dla kibiców jest patriotyzm. Dlaczego patriotyzm jest ważny dla ciebie? Bardziej czujesz się patriotą lokalnym czy krajowym?

To trudne do wyjaśnienia. Nie jestem jakimś wielkim patriotą lokalnym, ani patriotą w skali ogólnopolskiej. Uważam jednak, że młodzi ludzie, np. z roczników dziewięćdziesiątych, to często ludzie bez poglądów i zainteresowań – takie sieroty życiowe, którym wszystko trzeba pokazać. Generalnie pokolenie Internetu. Uważam, że społeczność lokalną lub naród wiąże tradycja i historia, które trzeba pielęgnować. Niestety, w Polsce doszło do takiego momentu, że wszelkie takie akcje są wyszydzane... Dla mnie to jest po prostu paranoja i pomylenie pojęć. Tym bardziej że od razu, z automatu, takie działania przypisuje się skrajnej prawicy. To jest jakiś totalny absurd! Można przecież być liberałem czy lewicowcem, a zarazem patriotą, krzewiącym pamięć o bohaterach.

Przywiązujesz też dużą wagę do tradycji klubu. Podobno to właśnie ty przekonałeś klub do przywrócenia starego herbu z kolejową symboliką, co dla kibiców ma wielkie znaczenie?

Uważałem, że była to taka rzecz, która dla kibiców jest istotna. Trzeba pamiętać, że w całej swojej historii Lech miał wiele wersji herbu. Tak się złożyło, że najbardziej znany był przez najdłuższy okres. Uważałem, że pomysł z koziołkami w herbie był nietrafiony i należało wrócić do herbu kolejowego. Dosyć długo dyskutowałem na ten temat z prezesami, temat był poruszany na spotkaniach zarządu z kibicami. I w końcu stwierdzono, że można się tego podjąć. Niestety, poradzono się dziennikarzy i „znawców”, po czym uznano, że trzeba troszeczkę herb unowocześnić. Pojawiła się więc w nim tabliczka, zmieniono też trochę układ barw. Ale lepszy rydz niż nic. Na flagach kibicowskich dalej funkcjonuje herb bez tabliczki, ale tamten też jest przez nas akceptowany.

Nie trafia do ciebie model klubów, które co kilka lat zmieniają herby?

Nie. Proszę o to zapytać kibiców, którzy mają tatuaże z herbami. Do zmian dochodzi kiedy ktoś wszystko traktuje jak interes. Dzisiaj gramy na czerwono, jutro na zielono, mamy nowy herb, bo to się sprzeda. Takie coś można robić, kiedy na trybunie ma się konsumentów albo kiedy odbiorcą jest „kibic” z całego świata. Wtedy można podchodzić do barw i herbu merchendisingowo lub marketingowo. Natomiast jeżeli do klubu podchodzi się jak do czegoś więcej, jeżeli dla kogoś jest to część życia, ktoś chodzi na mecze przez kilkadziesiąt czy kilkanaście lat, to dla takiego człowieka jest to nieakceptowane. Jest wielu ludzi, którzy mają herb Lecha wytatuowany na sercu. I on ma go teraz zmieniać? Paranoja.

Nie zabiegacie o media, ale był czas, kiedy media zabiegały o was. W grudniu 2009 na gali telewizji Canal+ „Piłkarskie Oscary” otrzymaliście nagrodę dla najlepszych kibiców.

Nie wiem, czy tak zabiegały, bo była opcja, żeby kibice się tam jednak nie pojawili i żeby nagrodę odbierał klub. Nie byliśmy tam mile widziani. Były nieładne zagrywki, żebym ja tego nie odbierał, żeby w ogóle kibice nie odbierali nagrody. W końcu jednak klub powiedział, że w imieniu kibiców nagrody odbierać nie będzie.

Czyli w skrócie dla kibiców bez kibiców?

Tak. Zresztą, podobne zachowania obserwujemy przy innych sytuacjach. Że fajnie czasem z kibicami porozmawiać, posłuchać ich, a tak naprawdę podchodzi się do tych rozmów na zasadzie: ”niech sobie gadają”. A co do samej nagrody, chciałem zwrócić uwagę, że jeszcze zeszłej jesieni chwalono nas za super atmosferę w Poznaniu, czy na wyjazdach. Modelowy przykład współpracy z klubem. Nie zmieniło się nic. Tak samo dopingujemy, te same osoby zajmują się oprawami, te same osoby przeprowadzają te same akcje i nagle wszystko zmieniło się o 180 stopni. Nagle z tych dobrych staliśmy się tymi złymi.

Niedługo po tej gali „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że CBŚ rozbiła „szczyt grupy chuliganów piłkarskich”, którzy mają na koncie bójki i handel narkotykami. Zatrzymano 16 osób, które w mediach nazwano „gangiem kibiców Lecha”. Jako stowarzyszenie udowodniliście, że – wbrew temu, co sugerowano - zatrzymani ludzie nie mają związku z WL, a prokuratura nie postawiła zatrzymanym zarzutu handlu narkotykami na terenie stadionu. Czy wobec tego rozważaliście możliwość wejścia na drogę prawną za pisanie nieprawdy?

Mieliśmy pewne zawirowania prawno-formalne, natomiast te tematy nie są zapomniane i nie jest tak, że machamy na nie ręką. Jak najbardziej, wciąż jest możliwość, że m.in. za tamte publikacje wytoczymy autorom proces sądowy.

Po tamtych artykułach zorganizowaliście głośny bojkot „Gazety Wyborczej”. Jak on przebiegał?

Żeby była jasność, nie bojkotowaliśmy „Gazety Wyborczej” za to, że pisze o niewygodnych faktach, związanych z kibicami Lecha, czy też klubem. Bojkotowaliśmy ją dlatego, że jej dziennikarze manipulowali tymi faktami, generalnie stawiali wyroki przed rozpoczęciem sprawy i nie wysłuchiwali drugiej strony. Porównując do innych gazet, warsztat dziennikarski autorów tych artykułów, był po prostu słaby. Pryncypia zawodu mówią, że każdą rzecz trzeba przedstawić obiektywnie. Nawet jeżeli jest negatywna dla rozmówcy, to wypada dać mu się wypowiedzieć albo przedstawić wypowiedzi ludzi o różnych poglądach, żeby czytelnik mógł sobie samemu dojść do jakichś wniosków. Natomiast tutaj były postawione tezy, zarzuty, rozwiązania, a do tego wszystko było zmanipulowane i mijające się mocno z prawdą. Dlatego zdecydowaliśmy się na bojkot. Zresztą, wcześniej „Gazeta Wyborcza” chwaliła nas za bojkot Kompanii Piwowarskiej, pisząc, że to był taki ładny zryw konsumencki. Bojkot samej gazety nie okazał się już „takim fajnym bojkotem konsumenckim”. Nam zależało na jednej rzeczy – unaocznieniu ludziom tu w Wielkopolsce, jak działa Gazeta Wyborcza - żeby ludzie jej nie kupowali, nie wchodzili na stronę i nie reklamowali się.

Czy uważasz, że ten cel udało się osiągnąć?

Trudno powiedzieć, bo to był bardziej fakt medialny. Nie mam danych na ten temat. Wiadomo, że danymi można manipulować tak, jak było w przypadku Kompanii Piwowarskiej. Kiedy zrobiliśmy bojkot i im nie szło, to po prostu zrobili promocje. I słupki od razu fajniej wyglądały. Natomiast wizerunkowo na pewno stracili - tu na rynku wielkopolskim. Podejrzewam, że finansowo też – choć w skali lokalnej. Patrząc realnie, w globalnej skali było to dla nich pewnie tylko jakieś wahnięcie.

Miałeś świadomość, że po takiej akcji nie staniesz się raczej lubiany przez redakcję „GW”?

Miałem. Najśmieszniejsze jest to, że dziś jestem osobą nielubianą za wiele kwestii. Nawet wtedy, gdy nie mam z nimi nic wspólnego. Jako prezes zbieram jednak za wszystko, ale nie mam czego żałować, żalić się czy płakać. Trzeba przyjąć życie takie, jakim jest.

W styczniu „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł na Twój temat o wydarzeniach z meczu Polska – Wybrzeże Kości Słoniowej. Dlaczego doszło do tego głośnego incydentu?

Tutaj będę musiał się hamować z tego względu, że jest blisko sprawy sądowej i tam będę pewne rzeczy prostował. Nie mogę więc za dużo powiedzieć. Natomiast mogę powiedzieć, że sprawa nie jest czarno-biała. Zresztą, jeżeli ktoś nie sugeruje się tylko medialnymi doniesieniami, to chyba nie będzie myślał, że zaatakowałem rodzinę z dziećmi, ubraną w biało-czerwone barwy. Kwestia była zupełnie inna. Wystarczy zresztą obejrzeć sobie, najlepiej dwa razy, 15-minutowy zapis monitoringu, a nie zapis pocięty. I okaże się, że sporo tez, które były stawiane, są nieprawdziwe. Ale tego będę dowodził w sądzie. Przy piętnastominutowym zapisie, ja jestem tam jakieś sześć minut. I tam nikt nikogo nie wyrzuca i jest pełno ludzi w biało-czerwonych barwach naokoło.

Już w tym oświadczeniu video, które opublikowałeś kilka dni po głośnym artykule „Gazety Wyborczej”, zaznaczyłeś, które kwestie są nieprawdziwe. Nieprawdą było to, że wyrzuciłeś kobietę i nieprawdą było to, że wyrzuciłeś kogokolwiek z trybuny.

I nie chodziło o barwy biało-czerwone.

Więc o co chodziło?

O alkohol.

Człowiek, którego odepchnąłeś, był pod wpływem alkoholu?

Tak uważam. Tak się zachowywał. Zresztą, jak się okazuje, ostatnio ten pan też się pojawił pod wpływem alkoholu na stadionie. Człowiek ten nie jest przykładną głową rodziny, skoro z małoletnimi dziećmi przychodzi na stadion pod wpływem alkoholu.

Czy gdyby drugi raz miało dojść do tego wydarzenia, postąpiłbyś tak samo, czy inaczej?

Nie dałbym się sprowokować.

Czyli tego żałujesz? Że dałeś się sprowokować?

Dałem. Ale teraz już bym się nie dał sprowokować.

Kilka dni później WL zorganizowała konferencję w tej sprawie. Dlaczego nie chciałeś się na niej pojawić?

Z prostego powodu. Chciałem, żeby pojawili się też ludzie, którzy byli drugą stroną tego wydarzenia. Żeby można było przedstawić, jak to faktycznie wygląda. Natomiast w kwestii nagonki nie zamierzałem być tarczą do strzelania dla dziennikarzy. Wiadomo, że w takich sytuacjach przedstawiciele mediów nie słuchają, tylko strzelają. Nie uważałem, że będzie tam mieć miejsce jakakolwiek merytoryczna dyskusja. Natomiast chciałem, żeby w merytoryczny sposób zostały przedstawione moje racje. Po części się to udało, po części nie.

Czy prawdą jest, że tamten mężczyzna oczekiwał od ciebie osobistej wizyty i przeprosin?

Nic mi na ten temat nie wiadomo.

Byłeś zaskoczony, że z tego incydentu „GW” zrobiła tak wielką aferę?

Ja jestem zaskoczony dwiema rzeczami. Po pierwsze, jestem przekonany, że gdyby w tym zajściu nie było mnie, to pies z kulawą nogą by się nim nie zainteresował, nigdy by ten zapis monitoringu nie wypłynął i nie byłoby tematu. Po drugie, zdarzenie trwało 15 minut, było bacznie obserwowane przez ochronę, a nikt się tam nie pojawił. Dlaczego nie interweniował nikt z super profesjonalnej ochrony „Zubrzycki”, która była na tym meczu? I coś, co jest bardzo ciekawe, dlaczego w momencie, kiedy odszedłem z tego miejsca, od razu odjechała kamera i nikogo już nie interesowało, co tam się dzieje. Mimo, że przez kilka minut trwała tam jeszcze jakaś ożywiona dyskusja...

Nazwa “Pierwszy kibol RP” – śmieszy cię czy denerwuje?

Śmieszy. “Pierwszy kibol RP” to się kojarzy z kimś, kto ma wpływ na całe środowiska kibicowskie. A takiej osoby w Polsce nie ma. To jedno. A drugie – w momencie, kiedy się pojawiło, czułem pewne zażenowanie. Bo jeżeli moja osoba, obojętnie co tam się wydarzyło, przyćmiła wydarzenia w Tunezji i Egipcie, to coś tu jest chyba nie tak. Albo artykuł o wizycie prezydenta w Oświęcimiu znajduje się na którejś stronie, a ja jestem dużo wcześniej. Było mi zwyczajnie głupio.

Teraz jesteś pierwszy czy drugi? Bo już Staruch cię goni...

Myślę, że w tej kwestii nie rywalizujemy ze sobą. Zresztą, w żadnej nie rywalizujemy. Ale to już trzeba by spytać tych, którzy tworzą ten ranking. Ostatnio Staruch przebił bin Ladena, więc chyba jest pierwszy (śmiech).

Obaj macie problemy prawne. Konsultujecie się ze sobą?

My się znamy, ale bezpośredniego kontaktu ze sobą nie mamy. Spotkaliśmy się parę razy, ale teraz nie mamy gorącej linii.

Staruch na łamach „Nowego Państwa” bardzo pozytywnie wypowiedział się na twój temat.

Jest mi z tego powodu miło. Ja też uważam, że ktoś, kto poświęca całe życie dla swojego klubu, jak jest w przypadku Starucha, jest godzien szacunku. Lepszej pochwały dla fanatyka nie ma.

Dziś często sami używacie słynnego słowa „kibol”, nazywając w ten sposób samych siebie. To słowo pochodzi z gwary wielkopolskiej?

Z gwary poznańskiej. Jest bardzo ciekawy artykuł na ten temat autorstwa pani profesor z uniwersytetu, która jest językoznawcą. Wszystkim go pokazujemy, bo najlepiej przedstawia problem. Proszę spytać ludzi na stadionie. Tutaj każdy jest kibolem. To bardzo pozytywne określenie. Kibol to wierny kibic. I co ciekawe, zaczynają je stosować również kibice z innych klubów. Tam, gdzie wcześniej go nie było. Natomiast słowo to zostało zawłaszczone przez jedno medium, a teraz pojawia się już w wypowiedziach dziennikarzy innych mediów czy polityków. CO prawda narzuca mu się znaczenie negatywne, ale mnie to nie boli.

Czy nie masz wrażenia, że cała ta sytuacja powoduje, że kibice zaczynają się łączyć?

To prawda. Jedności nie będzie nigdy, bo każdy ma różną sytuację u siebie w stowarzyszeniu i u siebie w klubach. Działamy w różnych warunkach. Natomiast w kwestiach kluczowych potrafimy mówić jednym głosem, bo tylko wtedy mamy siłę przebicia. Jakaś niechęć między sobą, poza prywatnymi znajomościami, oczywiście nie zniknie. Bo rywalizacja między kibicami na wszelkich możliwych polach mobilizuje do działania.

Po incydencie z meczu Polska - WKS pozostałeś prezesem Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców i Wiary Lecha, jednak zrezygnowałeś ze swojej obecności w zespole PZPN ds. kontaktów z kibicami. Dlaczego?

Bo w momencie dzikiej obrony PZPN przed mediami, usłyszałem zdanie, że „eksperyment z kibicami się nie powiódł i nie będziemy z nimi rozmawiać”. Jak nie, to nie. „Do widzenia” z mojej strony.

Prezes Grzegorz Lato zapowiedział, że zostaniesz usunięty z tego zespołu i po prostu postanowiłeś go ubiec?

Nie. Słowa o tym, że mnie usunie, były później. Prezes Lato wypowiedział je pod naciskiem mediów. Natomiast już wcześniej, po wydarzeniach w Kownie, powiedział, że nie będzie rozmawiał z kibicami. Właśnie wtedy podjąłem swoją decyzję o rezygnacji.

Czy nie zastanawiałeś się nad tym, żeby zrezygnować z przewodnictwa w OZSK i WL?

Jeżeli chodzi o OZSK, to wkrótce kończy mi się kadencja. Już w zeszłym roku zapowiadałem zarządowi, że nie będę kandydował na drugą kadencję, bo z czasem łączenie różnych funkcji okazało się praktycznie niemożliwe. Mam przecież życie zawodowe, osobiste, do tego dwa stowarzyszenia. Nie można tylu rzeczy robić dobrze, więc kandydować na prezesa OZSK już nie będę. Natomiast ze stowarzyszenia WL rezygnować nie zamierzam. Jedynymi władnymi, żeby mnie odwołać, są członkowie stowarzyszenia. A na to się raczej nie zanosi. Nie ma takich sygnałów. Natomiast nawet, jeśli będę miał zarzuty jedne, drugie, trzecie, będę miał wyrok, czy nie, to nie ma to żadnego wpływu na naszą działalność. Nie zrezygnuję z czegoś, co budowałem przez ileś lat, co jest prawie całym moim życiem. I nie uważam, że przez jeden incydent, czy nawet dwa, powinienem chować głowę w piasek i udawać, że mnie nie ma. Tylko dlatego, że mamy zły PR? Bez przesady!

Jak uważasz, dlaczego po finale Pucharu Polski doszło do demolowania stadionu w Bydgoszczy, również przez kibiców z Poznania?

Emocje wzięły górę i poniosły kilkaset osób. Ja tego w żaden sposób nie usprawiedliwiam. Tam gdzie są tysiące ludzi, różne rzeczy mogą się zdarzyć. Widzimy to również po innych krajach. To nie jest jakaś specyfika Polski, bo wystarczy spojrzeć na finał Pucharu Czech, gdzie była wielka bieganina po murawie. Tak samo ze świętowaniem tytułu np. przez Genk czy Barcelonę. Wszędzie coś się działo! Oczywiście nie powinno być incydentów, ale nie demonizujmy tego wydarzenia z Bydgoszczy.

Pytanie, czy powinny być za to nakładane zakazy stadionowe?

Przede wszystkim nikt nigdy nie zaakceptuje kar zbiorowych. Jeżeli ktoś coś zrobił, to wiadomo, że nie chciałby zostać za to ukarany. Ale jeżeli ukarany będzie, to wie za co i dlaczego. Natomiast karanie kilkudziesięciu tysięcy ludzi, chodzących na stadiony, za jakieś tam wydarzenie, zakazanie jeszcze większej liczbie osób jeżdżenia za swoją drużyną na mecze wyjazdowe do końca sezonu, uważam za skandal. To chyba nie ten ustrój.

Czy zgodzisz się z tym, że takie wydarzenia jak w Bydgoszczy mogą w pewien sposób odstraszyć od stadionów ludzi, którzy nie chodzą na nie, a mieliby na to ochotę?

Obracam się w takim środowisku, gdzie wszyscy chodzą na mecze.

Nie zdarzyło ci się nigdy, żeby ktoś, powiedzmy z dalekiej rodziny, powiedział ci: „po co jeździsz na te mecze, tam jest niebezpiecznie!”

To mi się zdarzało, ale w latach dziewięćdziesiątych. Naszą rolą jest przyciąganie ludzi na trybuny, a nie odstraszanie. Niedawno przekonaliśmy klub, żeby wzorem lat poprzednich wpuszczać na mecze dzieci do trzynastego roku życia – czyli podstawówka i przedszkole. Na pierwszym meczu było 1200 osób, a niedawno mieliśmy rekord 3400. Miał on miejsce już po finale PP. Jeżeli ktoś myśli, to doniesienia medialne nie mają aż tak wielkiego wpływu na jego decyzję o przyjściu na mecz.

Po zamieszkach w Bydgoszczy wydaliście oświadczenie, że Wiara Lecha, choć nie organizowała wyjazdu na ten mecz, ani nie była dystrybutorem biletów, to przeprowadzi zbiórkę pieniędzy, żeby pokryć straty, które powstały na sektorach zajmowanych przez kibiców Lecha podczas finału PP. Udało się zebrać te pieniądze?

Nie. Jak widać, większość kibiców stwierdziła, że nie jest to jakiś cel, do którego zamierzają się dorzucić – inaczej niż wtedy, gdy przed rokiem płaciliśmy za szkody po fecie mistrzowskiej. Tym razem ludzie stwierdzili, że płacić nie mają zamiaru i zebraliśmy kwotę, która nie jest powalająca – kilka tysięcy złotych. Jak będzie możliwość przekazania tych pieniędzy, to je przekażemy. Natomiast w żaden sposób nie czuliśmy się ani zobowiązani, ani odpowiedzialni. Próbowaliśmy w jakiś sposób zorganizować pieniądze, ale nie ma zainteresowania ludzi. Trudno.

Czy przed takimi meczami podwyższonego ryzyka, jak finał PP Lech – Legia policja powinna konsultować się ze stowarzyszeniami jednego i drugiego zespołu?

Przecież „kibice się na niczym nie znają”, „kibice nie powinni się angażować w kwestie bezpieczeństwa”, więc to jest chyba rola innych organów? A mówiąc już zupełnie serio, każdy o zdrowym rozsądku mówił, że ten mecz nie powinien się tam odbyć. Tym bardziej, że rok wcześniej odbywał się mecz Jagiellonia – Pogoń, po którym kibice też wybiegli na murawę, aczkolwiek druga strona nie wyskoczyła. Ale w momencie radości, zrobić krok do przodu, naprawdę nie jest trudno. A później to już się różnie rozwija. Natomiast wbrew pozorom, przed meczami często zasięga się opinii stowarzyszenia. My chyba najlepiej wiemy, co się może wydarzyć i najlepiej znamy ten temat. Nikomu nie umniejszając, ale decydenci przeważnie mają mierne pojęcie o tym, co się dzieje na trybunach, opierają się tylko na opiniach i raportach ludzi, którzy również mają o tym średnie pojęcie. Gdyby ktoś naprawdę słuchał kibiców, to tych incydentów byłoby o wiele mniej. Zresztą ich liczba i tak maleje – mimo, że dziś za incydenty uznaje się nawet wywieszenie transparentów czy jakieś okrzyki.

Po finale Pucharu Polski Premier Donald Tusk wypowiedział wojnę stadionowym chuliganom. Zaczęło się zamykanie obiektów, liczne aresztowania. Czy uważasz, że to polityka mająca na celu wyeliminowanie bandytyzmu, czy też pokazówka i odegranie się na kibicach za akcję OZSK z połowy kwietnia, kiedy na wielu stadionach pojawiły się hasła: „Niespełnione rządu obietnice – temat zastępczy: kibice”?

Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, aczkolwiek życie nauczyło mnie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wydaje mi się, że była to bardziej forma pokazania, jaka to władza jest surowa, jak będzie męczyć kibiców. Była to forma profilaktycznego nastraszenia. Natomiast uważam, że poszło to zbyt daleko, bo jak się okazuje skrzywdzono kilkadziesiąt – czy nawet więcej – tysiące ludzi, którzy bardzo chcieli iść na mecz. Nie podobają mi się akcje wymierzone w zaangażowanych kibiców, którzy nie mają nic wspólnego z walką z chuligaństwem, czy z bandytyzmem. Po skończeniu prac ultrasi są częściej przeszukiwani, spisywani, a to mandacik za papieroska, a to dowód rejestracyjny zabrany... Szykanowani są za wywieszanie transparentów, przygotowanie opraw, a nie tylko za odpalenie rac. Ktoś powie „kur...” i dostaje zakaz stadionowy. Dla mnie to jest jakiś absurd. Takie rzeczy działy się w wielu miejscach w Polsce. Odczuwają to osoby zaangażowane w stowarzyszeniach. Nie wiem czy w ramach „walki z chuligaństwem” rozjeżdża się wszystko, czy jest to zaplanowana akcja, mająca na celu uderzenie w dobrze zorganizowane struktury społeczne, które nie są sterowalne. Najprawdopodobniej jest to próba rozwalenia środowiska kibicowskiego, które nie wszystkim odpowiada.

Nieoficjalnie mówi się o tym, że kibiców jako potencjalnych głosujących można i tak spisać na straty, gdyż... jest to bastion PiS-u. Co ty na to?

(śmiech) Przypominam, że kilka lat temu protestowaliśmy przeciwko PiS-owi, który wprowadzał absurdalne przepisy wobec kibiców, a wtedy PO było w opozycji. Dla nas nie ma znaczenia, czy ktoś jest czerwony, zielony, żółty czy niebieski, tylko to, kto próbuje robić jakieś rzeczy przeciwko kibicom.

Ceniony politolog, dr Rafał Chwedoruk ocenił, że w zamykając stadiony w całym kraju Donald Tusk trafił kulą w płot i może to odbić się na jego popularności. Zgadzasz się z taką opinią?

Mam nadzieję, że premier doszedł do takich samych wniosków...

Przejdźmy do spraw, po których zrobiło się o tobie głośno. 11 maja policja postawiła Ci zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej oraz publicznego znieważenia poprzez oplucie, za co grozi grzywna lub kara do roku pozbawienia wolności.

Zgadza się.

W związku z zarzutami Lech Poznań podjął decyzję o rozwiązaniu umowy z twoją firmą, która świadczyła usługi cateringowe na stadionie. To oznacza dla ciebie duże straty finansowe... Żałujesz, że doszło do takiego incydentu, biorąc pod uwagę chociażby takie konsekwencje?

Moja firma działa od wielu lat i ma jakąś tam markę, określoną jakość, ceny i z tego względu obsługiwała różne podmioty. Taka jest decyzja zleceniodawcy, że wybiera sobie kogo chce. Mi się wypada jedynie podporządkować.

Czy twoja firma poza Lechem ma także innych, większych klientów?

Oczywiście.

Jak reagują po tych wydarzeniach?

Na chwilę obecną moi klienci są ze mną. Miałem z ich strony sygnały, że ich interesuje przede wszystkim to, czy podam im produkt odpowiedniej jakości i w odpowiedniej cenie.

Nie obawiasz się, że jeśli nagonka na ciebie i na kibiców będzie trwała, to zmienią podejście?

Trudno powiedzieć. Przy stałych klientach, z którymi współpracuję kilka lat, to raczej nie ma znaczenia, natomiast przy nowych? Nie wiem, czy ktoś z tego powodu nie wysyła mi zapytania ofertowego.

W czwartek pojawiła się informacja, że w związku z incydentem podczas meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej otrzymałeś od prokuratora zakaz stadionowy, dotyczący wszystkich meczów Lecha i meczów polskiej reprezentacji (będąc podejrzanym o naruszenie nietykalności kibica podczas meczu polskiej reprezentacji – przyp. red.). Na jak długo ten zakaz?

Jest to taki przepis, który mówi, że otrzymałem dozór plus zakaz prowadzenia określonej działalności. Można zakazać prowadzenia samochodu, praktyki lekarskiej, ja dostałem zakaz chodzenia na mecze. Obowiązuje on na czas postępowania, czyli może trwać miesiąc, a może i dwa lata. Jest to taka kara przed wyrokiem.

Czy będziesz się odwoływał?

Mam bardzo skomplikowaną sytuację prawną, dlatego nie mogę się wypowiadać na ten temat. Natomiast patrząc na tempo rozwijania się tej sprawy, odnoszę wrażenie, że chodzi tu o ważny interes społeczny.

Czy będziesz się potem procesował o odszkodowania?

Prawnicy to analizują. Nie wolno dać się kopać cały czas.

Nie jest to twój pierwszy konflikt z prawem. W marcu 2003 roku brałeś udział w awanturze we Wrocławiu, za co skazano cię na rok więzienia w zawieszeniu i ukarano trzyletnim zakazem stadionowym. Jak oceniasz dziś tamte wydarzenia?

Z chęcią opowiem jak to wyglądało, bo wokół tego też już powstał mit. Taki zarzut, brzmi „pięknie”... Był to wyjazd na mecz, gdzie doszło do bójki. Była to normalna bójka w drodze na stadion, nie żadna „ustawka”. Każdy, kto tam był, niezależnie od tego czy uczestniczył w bójce, czy nie, został skazany. Wszystkie osoby, które potem walczyły przed sądem – a były to bardzo długie procesy – zostały uniewinnione. Wtedy te zakazy były nowe, nie każdy wiedział, jak należy postępować, jak się bronić. Dostawało się wyrok i wracało do domu. Nie każdy też wiedział, że trzeba brać pisemne uzasadnienie wyroku. Ci, którzy je wzięli i potem odwołali się, też zostawali uniewinnieni. Ja tak nie zrobiłem, było to błędem z mojej strony. Dlatego najpierw w sądzie grodzkim dostałem trzy lata zakazu stadionowego, potem w sądzie był rok w zawieszeniu.

W 2010 roku usłyszałeś zarzut wystawienia fikcyjnego zaświadczenia o pracy. Prokurator zawnioskował o wydanie wyroku bez rozprawy i wymierzenie kary 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres 3 lat, a także dozór kuratora i grzywnę 2,5 tys. zł. Jak skomentujesz tę sytuację?

Nie skomentuję.

Z pewnością jako prezes „Wiary Lecha” nie jesteś anonimowym kibicem. Czy wobec wszystkich problemów prawnych, rodzina nie namawia cię, żebyś usunął się w cień?

Nie. Wierzę w to, co robię i rodzina to rozumie. Takich rozmów nie było, aczkolwiek nie wierzę w to, że ta sytuacja się zmieni, dopóki będę aktywnym kibicem. W jednej gazecie stale jest przeklejane to samo - „Litar, który to i to” i tak w kilkudziesięciu tekstach.

Myślisz, że ta sytuacja zmieni się po Euro?

Nie sądzę. Na pewno temat kibiców zejdzie w końcu z tapety, ale jeden pan z tej gazety bardzo mnie lubi. On na pewno będzie „wyciągał” mnie jako temat. To już chyba jakieś sprawy prywatne.

Prywatnie, czyli rozmawialiście kiedyś?

W ogóle nie wiem, skąd mu się wzięła taka mania. Nie znam go. Kiedyś, jak zobaczył mnie w klubie, to uciekł i schował się za kolegą dziennikarzem. Nie wiem, czy ktoś mu kazał tak pisać, czy on ma jakieś idée fixe.

W ostatnich miesiącach, oprócz Ciebie, głośno było też o Piotrze „Staruchu” Staruchowiczu, prowadzącym doping na Legii. Jego zdaniem było „społeczno-medialne zapotrzebowanie na taką szopkę”. Czy nie obawiasz się, że podobnie może być z wyrokami sądu?

Powiem zupełnie uczciwie - biorę pod uwagę, że dowody nie będą najważniejsze. Zewsząd słyszę, że może to być pokazówka. Pozostaje mi tylko wierzyć w niezawisłość sądu.

Nie widać, żebyś z tego powodu był zmartwiony. Mówisz o tych rzeczach z uśmiechem na twarzy.

Może to taka reakcja nerwowa. Wiadomo, że nie jest to komfortowa sytuacja dla mnie, bo oczywistym jest, że wolałbym nie mieć zarzutów. Po prostu, nie mam na to żadnego wpływu. Muszę to przyjmować takie jakim jest.

O walce z chuliganami nie mówi się tylko w kontekście Kowna, czy Bydgoszczy, ale przede wszystkim w perspektywie Euro 2012. Tymczasem „Staruch” powiedział, że jako kibic nie interesuje się tym turniejem oraz drużyną narodową i najchętniej by wtedy wyjechał z Polski. Jak ty podchodzisz do tego tematu?

Kibicować można jednej drużynie, tak uważam. Do reprezentacji podchodzę jak do kadry siatkarzy, czy Justyny Kowalczyk. Wygrywają to fajnie, nie wygrywają to trudno. Reprezentacja nie budzi we mnie jakichś większych emocji. Kiedyś jeździłem na mecze kadry, potem przestało mi się to podobać. Byłem na wyjazdach m.in. z Anglią, Włochami, Belgią. Byłem też na mistrzostwach świata oraz mistrzostwach Europy i... nigdy więcej nie chcę tego widzieć.

Jaki model kibicowania widziałbyś na polskich stadionach?

Super było trzy-cztery lata temu, kiedy używanie pirotechniki nie było karane i nie stosowano takich represji. Wtedy osoby zaangażowane mogły się wykazać w przygotowaniu opraw, dopingu, mogły jeździć na mecze. Dzięki takim inicjatywom stadiony mogły się wypełniać.

Wierzysz, że pirotechnika może się jeszcze pokazać na polskich trybunach?

W pewien sposób wierzę. Jest model duński, gdzie to funkcjonuje. Walczą o to Niemcy i Austriacy. My też o to walczyliśmy. Proponowaliśmy pewne rozwiązania prawne.

Jakie?

Race mogłyby odpalić tylko przeszkolone osoby, organizator meczu wiedziałby kto, gdzie i kiedy ich użyje. W przypadku odstępstw od ustaleń, karany byłby klub, jako organizator oraz określone osoby, których personalia byłyby znane. W rzeczywistości race pojawiają się wszędzie. Wystarczy sobie obejrzeć jakikolwiek raport ligowy. To nie tylko domena Bałkanów, czy kibiców ze Wschodu.

Walczycie o legalizację rac, ale zdajecie sobie sprawę, że na stadionie musi się znaleźć także miejsce dla tzw. „pikników”, którzy niekoniecznie znają historię klubu i jeżdżą na wyjazdy...

Oczywiście! Nigdy nie dzieliłem kibiców na lepszych i gorszych. Dla mnie kibicem jest ten, który ma Lecha w sercu. Czy przychodzi dla atmosfery, stadionu, czy piłkarzy – nie ma znaczenia. Nieważne, w którym sektorze siedzi. Fanatykiem może być zarówno kibic machający flagą, jak i dziadek, który jest na Lechu od 40-lat. Natomiast nie widzę ryzyka pojawienia się w Polsce tzw. „modern football”. Do tego modelu trzeba klientowi coś zaproponować. On jedzie w dobre miejsce na wakacje, musi mieć dobry samochód, ogląda dobre filmy w kinie i na stadion przyjdzie oglądać równie dobry towar. Natomiast na polską piłkę – a chodzę już na nią dziewiętnaście lat – nie da się patrzeć. Jeżeli nie ma dobrej atmosfery, ciężko oglądać to chociażby przez 10 minut. Poza tym przyciąganie konsumenta to nie tylko znacznie drożsi piłkarze, ale także szeroko rozwinięty marketing.

Gdyby nie ruch ultras, to jak widziałbyś polską ligę?

Słabo. Bieda z nędzą. Maksymalnie kilka tysięcy ludzi na meczu, na niektórych kilkaset osób.

A jak oceniasz bezpieczeństwo na polskich stadionach?

Tak bezpiecznie, jak ostatnio, nie było nigdy wcześniej. Mówię to jako osoba, która chodzi na mecze od 19 lat. Zawsze powtarzam – jak ktoś nie chce znaleźć na stadionie problemów, to ich nie znajdzie. Jeśli nie chce, żeby mu się coś złego się przytrafiło, to nic mu się nie stanie. Świadczą o tym nie tylko statystyki policyjne, ale także rodzaj tych przewinień.

Jak oceniasz obecny ogólnopolski protest?

To jest najtrudniejsza rzecz do oceny. My nie protestujemy przeciwko temu, że komuś postawiono zarzuty po finale Pucharu Polski w Bydgoszczy. Protestujemy przeciwko represjom wobec osób, które tworzą oprawy na trybunach. Wojowanie na okrzyki z politykami nie ma sensu, bo wtedy takich kibiców „punktuje” się zakazami. To teraz bardzo modne. Dlatego pokazujemy jaka może być piłka bez dopingu. Padają stwierdzenia, że rządu to nie obchodzi. Jednak ta piłka trafia do potencjalnych sponsorów, stacji telewizyjnych, do szerszych odbiorców. Chcemy pokazać jak ważni jesteśmy dla polskiego futbolu.

Nie sądzisz, że jest to sytuacja z której nie ma wyjścia?

Jest to sytuacja patowa. Teraz jednak liga się kończy. Będzie okres przerwy. Każda ekipa będzie musiała to przemyśleć i przedyskutować. Tu nie ma odgórnie narzucanych decyzji. Trzeba się zastanowić, czego oczekujemy, na co możemy liczyć. Nie jest to proste pytanie... Sondujemy różne warianty, trzeba będzie spotkać się i spokojnie porozmawiać.

Co jest najważniejszym postulatem OZSK?

Zelżenie represji wobec kibiców, którzy nie mają nic wspólnego z tzw. chuligaństwem, którzy odpowiadają jedynie za oprawy. Odstąpienie od odpowiedzialności zbiorowej, czy też od zakazów wyjazdów.

Waszym celem jest też m.in. nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Co chcielibyście w niej zmienić?

Ustawa nie powinna polegać tylko i wyłącznie na karaniu, gdzie kary są wyższe niż w przypadku poważnych przestępstw. Klubom oraz stowarzyszeniom narzuca się tylko odpowiedzialność, nie ma natomiast nic o firmach ochroniarskich, z którymi jest dużo problemów. Żeby ustawa była skuteczna, nie powinni jej pisać tylko i wyłącznie panowie u władzy, którzy o stadionowym życiu mają niewielką wiedzę. Uważam, że powinna być konsultacja i to nie na zasadzie, że posłuchamy przedstawicieli klubu, a i tak napiszemy swoje. "

W ładniejszej formie graficznej;)
http://ekstraklasa.wp.pl/kat,32288,title,Litar-dla-WP-...[page]=5
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
Odnoszę wrażenie, że rozmawiamy o "części" widowni (kibiców), przyznaję, że mylą mi się Litar, Staruch i inni, rzecz w tym, że są "poza prawem"...
Wysłałem powyżej wywiad z Litarem... ,żeby Nie mylić tych 2 innych postaci. Dużo mówi też o sytuacji dla kogoś nie ze środowiska.
Wydaje mi się, że widownia to łącznie nawet kilka grup ludzi (typów kibiców), ale z perspektywy mnie jako niezrzeszonego kibica (mam prawo nie kumać waszych podziałów) albo ustawodawcy, jest to kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach z którymi jest jakiś problem.
Problem jest z władzą i przepisami. Już przedstawiłem kiedy ostatnio były zamieszki w Poznaniu.
Rozumiem oburzenie 'dobrych kibiców" ale niestety tu nie ma chyba innego wyjścia niż zbiorowa odpowiedzialność bo jak odróżnić dobrych od złych na bramce?

Zamknijmy wszystko i nie będzie nic... Kononowicz;) (bo tam może być ktoś "zły").

Zawsze się z Panem zgadzałem w innych tematach ale to widać po prostu że nie jest Pan kibicem.. i nie zna problemu.
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Krystian Szulc:
Patrzac na zachowanie kiboli, jestem za tym aby jezdzili w las i sie prali. Tolerowac na trybynach tego nie bede, wiec po czesci tusk ma racje ale z drugiej strony... zabierajac sie jak pies za jeża nic nie osiągnie.
Jeszcze nie słyszałem żeby kibole lali się w krzakach.. jak dla mnie robią to bojówki ( ciekawe;) )...

Powinno być jak w anglii, grzywna taka ze odechciewa sie łazenia na mecze. Nasi rodacy niestety maja tak poukladane w glowie ze najpierw zabezpiecza dupe od strony prawnej, czyli konszacht z policja a pozniej sie bawia w gangi, co jak widac dosc dobrze im wychodzi. Najpierw proponopwal bym zatem zabrac sie za strozow prawa a pozniej za kiboli...

Jak by było 50 tys zł grzywny i dyskwalifikacja dla wszystkich złapanych (parz ile złapano w Bydgoszczy przez policję), to by była inna bajka.. tak samo za rysowanie murów itp..

Swoją drogą zamykamy stadiony i robimy represje... po 1 incydencie (wcześniej zamieściłem ocenę policji z zeszłego roku jeśli chodzi o bezpieczeństwo i wzrost frekwencji). Co powinniśmy zrobić ze związkowcami dewastującymi w czasie protestów.. (wtedy blisko były zamieszki, chyba w KGHM - zdewastowano okolice, wybito szyby, walka z policją, itp...)
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Krystian Pluciak:
Publikacja wstrząsnęła kibicami. Niektórzy - nie umniejszając winy M. - przekonywali jednak, że zaatakowany mężczyzna był pijany i to, a nie barwy narodowe, miało być przyczyną awantury.

nic nie usprawiedliwia naruszania prawa...
powiedział, że zostanie, bo "wszyscy tu stoją". Zdaniem ochrony był opryskliwy, czuć było od niego alkohol. Badanie wykazało 1,25 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

chyba nie chcesz powiedzieć, ze pijanego można ot tak kopnąć tylko dlatego, że bo jest pijany??
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

On nie był tylko piany... zaczepiał ludzi, darł się i wyzywał.

Mieszkałem na dzielnicy (kamienice "pod miastem") gdzie alkoholicy byli normą, lali żony, kradli przepijali jedzenie dzieci, zaczepiali ludzi.
Jeśli kiedykolwiek alkoholik zacznie szarpać kobietę, robić krzywdę komukolwiek to "dostanie" na wytrzeźwienie.
Brzydzę się alkoholikami, fanatykami (naziści, radykalne grupy religijne, terroryści)...
Prawo jest teraz bezsilne dla nich i do póty piany ojciec będzie wracać katować rodzinę bo sad nic mu nie zrobi, a nastolatki zabijać dziadka "bo wszedł na nasz teren" (przeniesiono ich tylko do innej szkoły!!!), ćpun będzie biegać po osiedlu z siekierą i utnie głowę facetowi z psem (wcześniej zgarniany z 100x i wypuszczany) to Uważam że mam prawo się i bronić, nie pozwalać się okradać i obrażać.

Jeśli ochrona czy policja wpuszcza takie przypadki na mecz to powinny być usuwane natychmiast, aby nie niszczyć widowiska, nie robić zagrożenia.
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Krystian Pluciak:
Zawsze się z Panem zgadzałem w innych tematach ale to widać po prostu że nie jest Pan kibicem.. i nie zna problemu.

Nie jestem kibicem (w rozumieniu bywania na stadionach) bo nazbyt cenie sobie swoje zdrowie. Dla mnie mecz to impreza masowa jak każda inna, zapewne nie jestem ekspertem od bycia kibicem piłkarskim ale nie to jest tu istotne, istotne jest to, że na stadionach dochodzi między innymi do niszczenia mienia i naruszania nietykalności osobistej. Mało mnie obchodzi, jako obywatela, czy to mecz czołowych piłkarzy czy mega projekcja Bolka Lolka: ma być bezpiecznie i z szacunkiem dla jakiejkolwiek własności albo będę przyklaskiwał ograniczaniu takich imprez.

Można mnie nawet nazwać "piknikiem" ale to nie daje nikomu prawa do ubliżania mi czy uderzenia ...

aby uniknąć nieporozumienia, powiem jeszcze raz, że nie podoba mi się także sposób zamknięcia stadionu i atmosfera wokół tego, odbierak to jako demonstracje siły ze strony rządu (mogę zamknąć) ale to inny wątek. Wątek bijatyk na stadionach i niszczenia mienia jest, i próba maskowania tego, zapewne przesadzoną reakcja rządu, to próba odciągnięcia od meritum.

Nie ma znaczenia czy to prawda, że Litar zarabia kupę forsy na tych imprezach, znaczenie ma to że jego obecność tam (miał zakaz), nielegalne wykorzystywanie pomieszczeń stadionowych itp. jest naruszeniem prawa i powinien być potraktowany jak każdy obywatel: ukarany zgodnie z prawem. Gadanie, że dzięki niemu sprzedają się bilety na mecze to chrzanienie takie samo jak próba wybielania pedofila, który poza tym rozdaje głodnym dzieciom jedzenie ...
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Krystian Pluciak:
On nie był tylko piany... zaczepiał ludzi, darł się i wyzywał.

to tema dla policji a nie dla samosądu...
Prawo jest teraz bezsilne dla nich i do póty piany ojciec będzie wracać katować rodzinę bo sad nic mu nie zrobi, a nastolatki zabijać dziadka "bo wszedł na nasz teren" (przeniesiono ich tylko do innej szkoły!!!), ćpun będzie biegać po osiedlu z siekierą i utnie głowę facetowi z psem (wcześniej zgarniany z 100x i wypuszczany) to Uważam że mam prawo się i bronić, nie pozwalać się okradać i obrażać.

nie lubimy więc tego samego ale samosądy to droga do anarchii...
Jeśli ochrona czy policja wpuszcza takie przypadki na mecz to powinny być usuwane natychmiast, aby nie niszczyć widowiska, nie robić zagrożenia.

to znaczy, że problemem jest "jakość" ochrony a nie pozwolenie na samosądy...
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
Krystian Pluciak:
On nie był tylko piany... zaczepiał ludzi, darł się i wyzywał.

to tema dla policji a nie dla samosądu...

Wzywał Pan kiedyś policje do czegoś takiego? Jak ojciec wezwał bo włamali się do garażu, ukradli maszyny za ok 2 tys i wybili szybę, porysowali samo.. to prawie go zbluzgali że coś takiego zgłasza i powiedzieli żeby do takich "pierdół" raczej ich nie wołać. ;)

NP:Jak by Pan zadzwonił a koncercie że pijak ktoś "napity" za panem jest agresywny i przypala machając papierosem to ciekawe jaka by była reakcja...
Prawo jest teraz bezsilne dla nich i do póty piany ojciec będzie wracać katować rodzinę bo sad nic mu nie zrobi, a nastolatki zabijać dziadka "bo wszedł na nasz teren" (przeniesiono ich tylko do innej szkoły!!!), ćpun będzie biegać po osiedlu z siekierą i utnie głowę facetowi z psem (wcześniej zgarniany z 100x i wypuszczany) to Uważam że mam prawo się i bronić, nie pozwalać się okradać i obrażać.

nie lubimy więc tego samego ale samosądy to droga do anarchii...
Gdy to jedyna droga...

Polecam obraz "Lincz", co by Pan zrobił?
Jeśli ochrona czy policja wpuszcza takie przypadki na mecz to powinny być usuwane natychmiast, aby nie niszczyć widowiska, nie robić zagrożenia.

to znaczy, że problemem jest "jakość" ochrony a nie pozwolenie na samosądy...

Dokładnie tak... więc niech nikt się nie dziwi że do owych dochodzi.
Widział Pan filmik z zabezpieczenia sektorów Legii na meczu w Bydgoszczy? 3 ochroniarzy... aż dziw że ich nie zatrzymali (tumu) ;)))))))))

konto usunięte

Temat: Protest kibiców

Nie jestem kibicem (w rozumieniu bywania na stadionach) bo nazbyt cenie sobie swoje zdrowie. Dla mnie mecz to impreza masowa jak każda inna, zapewne nie jestem ekspertem od bycia kibicem piłkarskim ale nie to jest tu istotne, istotne jest to, że na stadionach dochodzi między innymi do niszczenia mienia i naruszania nietykalności osobistej. Mało mnie obchodzi, jako obywatela, czy to mecz czołowych piłkarzy czy mega projekcja Bolka Lolka: ma być bezpiecznie i z szacunkiem dla jakiejkolwiek własności albo będę przyklaskiwał ograniczaniu takich imprez.


Skoro nie jest pan kibicem i nie chodzi pan na stadion to niech sie pan nie wypowiada na temat, o ktorym nie ma pan pojecia. Dzieki takim jak pan, ktorzy przyklaskuja represjom obecny sezon spedzam przed telewizorem zamiast na stadionie. Dlaczego? Bo sie boje, ze za wstanie z miejsca, albo zajecie innego miejsca niz mam wykupione czy za rzucenie brzydkim slowem w przyplywie emocji dostane wysoka grzywne i zakaz. Przez pare lat jak chodzilem na mecze nikomu nic sie nie stalo, nikt nikomu w ryj nie dal, nikogo nie zabil, tych legendarnych maczet tez nie widzialem a zasiadalem i na trybunie "piknikowej" i w Kotle. Na stadionie czulem sie bezpiecznie, o wiele bezpieczniej niz na niektorych podejrzanych ulicach. Teraz jestem traktowany jak przestepca i bandzior.
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

--------------------------------------------------------------------------
"Ilość wybryki chuligańskich co roku drastycznie spada. Te głośne, typu wydarzenia po meczu w Bydgoszczy, to incydenty. Jak donosi Ekstraklasa SA, na stadionach jest bezpiecznie, czego dowodem jest wzrost frekwencji tylko w tym roku aż o 70%!
Tymczasem władza wydaje rozkazy aby "wyłapywać osoby trzymające transparenty obrażające premiera". To się dzieje w całym kraju! Oto POlityka wolności słowa władzy."
---------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
"W necie można znaleźć już mandaty, jakie otrzymują kibice za skandowanie antyrządowych haseł. PRL POwraca!
Warto dodać, że gdy politycy w mediach obrażają się używając zdecydowanie twardszych słów niż "matoł", nic się nie dzieje. Im wolno."
Chodzi o hasła "Donald Ty matole Twój rząd obalą kibole"
-------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
Jak policja łapie "chuliganów"

"Wczoraj wczesnym rankiem zaczęły się zatrzymania osób, którym zarzuca się udział w burdach, jakie miały miejsce po meczu finałowym Pucharu Polski. Policja odtrąbiła pod publiczkę sukces, zatrzymani mieli zostać najbardziej aktywni w zajściach. O tym, że przy okazji doszło do kilku kompromitujących wpadek, już tak głośno nikt nie mówi.

Nie ma jednej oficjalnej wersji dotyczącej łącznej liczby zatrzymanych - w różnych mediach pojawiają się liczby od 23 do 26 osób. Skąd ta różnica? Niewykluczone, że niektórzy wliczają osoby zatrzymane... przez pomyłkę. Zacznijmy jednak od początku - w mediach pojawia się informacja o rozpoznaniu na materiałach operacyjnych już 70 "chuliganów". Wczoraj we wczesnych godzinach rannych rozpoczęto zatrzymania - oczywiście trzeba było pokazać sukces, więc wszystko zrobiono efektownie i uwieczniono na taśmie. Po ludzi nie stawiających oporu, którzy musieli spodziewać się wizyty policji, przyszły oddziały antyterrorystyczne niczym po największych zabójców. Przedstawiciele władzy mówią o możliwości zatrzymania w sumie nawet tysiąca osób. Jeśli wszyscy mają być zatrzymani w ten sam sposób, mamy nadzieję że na koniec policja podliczy koszty "akcji", jak to miało miejsce z podaniem kwoty, na jaką obliczono zabezpieczenie meczu finałowego.

Kogo policja zatrzymała? Podobno najbardziej aktywnych chuliganów sprzed tygodnia. Tyle, że z mniej popularnych informacjach dotyczących sprawy dowiadujemy się, iż sześć osób nie zostało zatrzymanych, bo spodziewało się tego i w porę ulotnili się z miejsca zamieszkania. Według policji to wina... informacji o rozpoznaniu sprawców. Zatem rząd głośno obwieszcza sukces w walce z chuliganami jednocześnie chcąc nie chcąc pomagając im!

Można w ciemno założyć, że właśnie Ci, którzy uciekli przed zatrzymaniem, mogli mieć najwięcej "za uszami". Z pozostałych zatrzymanych spora część przyznała się do winy i chce dobrowolnie poddać karze. Nie wszyscy jednak tak robią. Dlaczego? Bo niekoniecznie wcale są winni! Tego również nie rozpowszechniają media informująca co kilka minut o sprawie - zatrzymano brata bliźniaka osoby, którą miano zatrzymać, fotoreportera, który miał akredytację pozwalającą mu na poruszanie się po terenie boiska i w końcu osobę, której... wcale na spotkaniu w Bydgoszczy nie było!!! Pochwalono się też błyskawiczną akcją zatrzymania osławionego już "Starucha". Miało to miejsce... przed komendą, gdzie Piotr S. przyszedł dobrowolnie wraz ze swym adwokatem celem złożenia swoich zeznań!

W ten sposób uzbierały się cztery pomyłki i fałszywe informacje na ledwie 26 zatrzymanych. Nawet nie w co siódmej sytuacji zatrzymanie staje się bezpodstawne i poszkodowany może domagać się zadośćuczynienia! Tymczasem z informacji z prokuratury wynika, że zarzuty można podstawić już kolejnym 33 rozpoznanym osobom, zatrzymań ma być nawet tysiąc. Śmiało można zatem przyjąć, że ponad setka ludzi może zostać zatrzymana niesłusznie. To porażająco wysoki odsetek jak na tak rozgłośnioną sprawę, olbrzymią determinację rządu i w końcu podobno profesjonalne, nieomylne służby.

Dziś o kolejnych zatrzymaniach na razie nie słychać. Tymczasem władza wobec spływającej zewsząd krytyki szybko zreflektowała się, że zamknięcie stadionów Lecha i Legii było błędem. Okazuje się, że kibice mają wystarczająco dużą siłę przebicia i argumenty do walki o swoje, więc głównę winę przerzucono już z klubów na PZPN. Związku przecież nikt bronić nie będzie, bo zwolenników ma on bardzo nielicznych."
---------------------------------------------------------------------------
Zdjęcie organizacji ochrony, amatorskie.
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=101501843452836...
-----------------------------------------------------------------------------
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v...
Krystian Pluciak

Krystian Pluciak ♛CO MOGĘ DLA CIEBIE
UDOSKONALIĆ?☛JAKIE
BARIERY, BŁĘDY I
P...

Temat: Protest kibiców

Jarek Żeliński:
ie jest Pan kibicem.. i nie zna problemu.

Nie jestem kibicem (w rozumieniu bywania na stadionach) bo nazbyt cenie sobie swoje zdrowie.

To ja nie polecam chodzić po 20 z domu, przechodzić na czerwonym, niebezpieczne dzielnice i szpitale nasze...

Dlaczego ta grupa ?

quiz:
A co się może stać ze zdrowiem na stadionie Lecha? Te kiełbaski za 15 zł.. tłuszcz we krwi, przeziębienie zimą? Będzie bolec gardło od dopingu (jeśli ktoś po to idzie)...
No chyba że jest Pan alkoholikiem (a był bym w szoku bo wydaje się być osobą wykształconą i zdrowo myślącą - poza tą sprawą...) i przyjdzie robić burdy.. no to ktoś Pana wywali..
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Krystian Pluciak:
Wzywał Pan kiedyś policje do czegoś takiego? Jak ojciec wezwał bo włamali się do garażu, ukradli maszyny za ok 2 tys i wybili szybę, porysowali samo.. to prawie go zbluzgali że coś takiego zgłasza i powiedzieli żeby do takich "pierdół" raczej ich nie wołać. ;)

ale to tylko potwierdza, ze problemem jest policja a nie stadion...
to znaczy, że problemem jest "jakość" ochrony a nie pozwolenie na samosądy...

Dokładnie tak... więc niech nikt się nie dziwi że do owych dochodzi.

powiem tak: owszem, nie dziwię się ale nadal uważam, ze warto walczyć o podkręcanie policji niż iść droga samosądu ....
Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński Analityk i
Projektant Systemów

Temat: Protest kibiców

Łukasz O.:
Skoro nie jest pan kibicem i nie chodzi pan na stadion to niech sie pan nie wypowiada na temat, o ktorym nie ma pan pojecia.

Pan nie czyta: nie chodzę na stadiony bo chodząc uznałem, że to bez sensu i niebezpieczne, kiedyś bywałem na Ruchu (mieszkałem w Chorzowie) i po kilku burdach przestałem bo mordobicia mnie nie bawią..

Dzieki takim jak pan, ktorzy przyklaskuja represjom obecny sezon spedzam przed telewizorem zamiast na stadionie. Dlaczego?

bo to obecnie bezpieczniejsze...
Bo sie boje, ze za wstanie z miejsca, albo zajecie innego miejsca niz mam wykupione czy za rzucenie brzydkim slowem w przyplywie emocji dostane wysoka grzywne i zakaz.

czas zacząć panować nad sobą...
Przez pare lat jak chodzilem na mecze nikomu nic sie nie stalo, nikt nikomu w ryj nie dal, nikogo nie zabil, tych legendarnych maczet tez nie widzialem a zasiadalem i na trybunie "piknikowej" i w Kotle.

a ja niestety przeczytałem w gazecie i widziałem na własne oczy jak można sponiewierać człowieka za to, ze "źle mu z oczu patrzyło"... w czasie meczu i po nim... pomijam pociąg, który po meczu zaliczył serię kamieni i utratę szyb...
Na stadionie czulem sie bezpiecznie, o wiele bezpieczniej niz na niektorych podejrzanych ulicach. Teraz jestem traktowany jak przestepca i bandzior.

może czas zmienić towarzystwo bo skoro nie Pan jest tym "złym" a jest Pan tak traktowany....

konto usunięte

Temat: Protest kibiców

Pan nie czyta: nie chodzę na stadiony bo chodząc uznałem, że to bez sensu i niebezpieczne, kiedyś bywałem na Ruchu (mieszkałem w Chorzowie) i po kilku burdach przestałem bo mordobicia mnie nie bawią..

Nie wiem jak jest w Chorzowie, bo nie bywam, ale zgaduje, ze byl pan dawno temu na meczu kiedy sytuacja wygladala nieco inaczej niz w ostatnich latach. Kiedys sam, wierzac w to co pisza w gazetach, balem sie isc na mecz, ale w koncu sie odwazylem i to byla bardzo dobra decyzja. Okazalo sie, ze to co pisali to bylo zwykle klamstwo.
bo to obecnie bezpieczniejsze...

Bezpieczniej sie czulem jak w okolicy stadionu i na samym stadionie nie bylo tyle policji i roznego rodzaju sluzb co teraz.
czas zacząć panować nad sobą...

Sport to emocje. Dlaczego mam panowac nad soba? Niczego nie niszcze, nikogo nie atakuje, nie zabijam itp. Wyrazanie emocji jest czyms zlym?
może czas zmienić towarzystwo bo skoro nie Pan jest tym "złym" a jest Pan tak traktowany....

Dzisiaj kazdy kibic jest traktowany jak przestepca. Jesli przeklne na ulicy w najgorszym wypadku dostane 50 pln mandatu, a pewnie skonczy sie na upomnieniu. Na mandat to pewnie musialbym glosno i donosnie puscic wiazanke. Na stadionie za tego typu zachowanie grozi grzywna 2 tysiace i zakaz na 2 lata. To jest normalne?
Zmieniac towarzystwa nie zamierzam, bo zadaje sie z porzadnymi ludzmi.

Następna dyskusja:

zdemolowane autobusy i tram...




Wyślij zaproszenie do