Temat: KSW Team
"Błachowicz to czołowy europejski zawodnik" - rozmowa z Aleksandarem Radosavljevicem
Jest utytułowanym serbskim judoką. Obecnie walczy w MMA, a jego umiejętności mogliśmy obejrzeć przy okazji dziesiątej edycji "Konfrontacji Sztuk Walki", gdzie walczył w turnieju wagi lekkociężkiej. Wygrał osiem pojedynków i tylko raz przegrał. W marcu, na słoweńskiej gali WFC będzie chciał poprawić swój bilans triumfów, ale na jego drodze stanie Nasz zawodnik. Zapraszam wszystkich do przeczytania wywiadu z Aleksandarem Radosavljevicem, który opowiada o przygotowaniach do walki z Janem Błachowiczem oraz o historii pseudonimu "Serbski Fedor".
Cześć Aleksandar. Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas i możemy porozmawiać.
Nie ma problemu. Cała przyjemność po mojej stronie. W końcu nie często zdarza mi się udzielać wywiadu.
Na początku chciałbym zapytać o wrażenia z udziału w jubileuszowej, dziesiątej gali „Konfrontacji Sztuk Walki”. No właśnie, jakie one są?
- KSW jest wielką galą! Nigdy się nie spodziewałem, że będzie mi dane wziąć udział w tak ogromnym wydarzeniu MMA. Chciałbym móc jeszcze raz wystąpić w Polsce, najlepiej w turnieju wagi ciężkiej.
Jak oceniasz poziom sportowy „Konfrontacji Sztuk Walki”?
- W tej chwili jest to jedna z największych organizacji w Europie. Poziom sportowy jest bardzo wysoki i widać to przy okazji każdego kolejnego widowiska.
Dotychczas przegrałeś tylko raz, właśnie na KSW z Dave'm Dalglieshem. Co powiesz o tamtej porażce?
- Rywal tego dnia był w lepszej dyspozycji i zwyciężył zasłużenie. Bardzo bym chciał móc jeszcze raz walczyć z Dalglieshem. Na pewno będę lepiej przygotowany do tego pojedynku i pokonam Holendra.
Pomówmy o twojej osobie. Jak rozpocząłeś przygodę z MMA?
- Od najmłodszych lat trenowałem judo. Kiedyś jeden z moich przyjaciół przyszedł do mnie i powiedział, że trenuje MMA. Poprosił mnie, żebym pomógł mu rzutach z klinczu. I tak zaczęliśmy trenować. On opowiadał mi o mieszanych sztukach walki i namawiał do spróbowania swoich sił w tej dyscyplinie. Dałem się namówić. Rozpocząłem przekrojowe treningi i robię to do dziś.
A skąd się wziął twój pseudonim „Serbski Fedor”?
- Otrzymałem ten pseudonim jeszcze walcząc amatorsko. Podczas zawodów w Chorwacji pokonałem swojego przeciwnika w niespełna minutę przez ground and pound. Od tamtego pojedynku koledzy zaczęli wołać na mnie „Serbski Fedor”.
27 marca w Ljubljanie, na gali WFC będziesz walczyć z zawodnikiem „KSW Team”, Janem Błachowiczem. Co powiesz o rywalu?
- Jan to jeden z najlepszych wojowników wagi lekkociężkiej w Europie. Od dłuższego czasu był kontuzjowany, ale wiem, że już trenuje i jest w bardzo dobrej formie. Jest niebezpieczny w każdej płaszczyźnie walki. Będzie dla mnie bardzo trudnym przeciwnikiem.
Gdzie się przygotowujesz do tego pojedynku?
- W najlepszym klubie MMA w moim kraju – w „Car Dusan Silni”. Jest to klub, gdzie nie ma dobrego wyposażenia, ale najważniejsze jest to, że jesteśmy najlepsi w Serbii.
Z kim trenujesz?
- Do każdej walki przygotowuje mnie mój trener, Jovan Manojlovic. Moim sparingpartnerem jest mój serdeczny przyjaciel Dragan Tesanovic. W przygotowaniach do pojedynków pomagają mi również moi utalentowani koledzy z klubu.
Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
- Teraz koncentruję się na swoich dwóch najbliższych walkach. Dopiero po nich będę mógł odpowiedzieć na pytanie co dalej.
Czy chciałbyś powiedzieć coś na koniec?
- Tak. Chciałbym podziękować każdemu kibicowi w Serbii i Polsce za to, że interesują się tym sportem i że dopingują Nas, gdy walczymy!
Dziękuję za rozmowę.
- Również dziękuję i pozdrawiamy wszystkich zawodników i fanów MMA.
Rozmawiał Artur Przybysz