Temat: Kobieta w czerni / Woman in black
To nie jest remake, to po prostu kolejna adaptacja książki Susan Hill.
James Watkins udowadnia, że bardzo dobry z niego reżyser, bo "Woman in black" jest zupełnie inny niż poprzedni, rewelacyjny i bardzo brutalny "Eden lake".
Realizacyjnie jest fantastycznie, to naprawdę hołd dla klasycznych ghost story, które operują klimatem, poczuciem zagrożenia, a zjawy manifestują się poprzez zachowania typu poltergeist: poruszanie przedmiotami etc., czy próbując doprowadzić bohatera do obłędu przy pomocy halucynacji, czy zwykłego pojawienia się. Żadnego gore, żadnego rwania flaków tu nie uświadczymy. Swoją drogą kilka momentów, kiedy pojawia się kobieta w czerni... No po prostu palce lizać, zwłaszcza te, kiedy jest gdzieś tam na drugim planie.
Do scenografii, kamery, czy samej estetyki filmu nie mam żadnych zastrzeżeń - jest bardzo ponuro i smutno, z ludzi w wiosce, czy samego Radcliffe'a emanuje poczucie przygnębienia i strachu, i pewnej bezradności.
Przede wszystkim jednak to bardzo sprawnie poprowadzona historia, nie ma tu wielkiej tajemnicy, ale jest ciekawie i intrygująco. I najważniejsze - nie mamy uczucia, że oglądamy kolejną przygodę Harry'ego Pottera, co samo w sobie jest niezłym osiągnięciem ze strony zarówno reżysera, jak i głównego aktora.
Jeśli mógłbym się do czegoś przyczepić, to do jumperów, bo są tutaj zupełnie niepotrzebnie (w pewnych momentach sprawdziłaby się lepiej zwykła cisza lub wyjątkowo głęboki ambient), czy może tego, że strachu mogłoby być więcej.
Mimo wszystko bardzo mocne 4/6, tylko to nie jest film, który powinno się oglądać przy pełnej sali, gdzie ktoś żre popcorn, a za uchem słychać szeptane domysły, na temat tego, co się za chwilę stanie.
Nie, im więcej ciszy tym lepiej. Przypuszczam, że do oceny będzie można dodać oczko wyżej, jeśli "Woman in black" obejrzymy będąc sami w domu...
Łukasz Pytlik edytował(a) ten post dnia 06.03.12 o godzinie 10:46