konto usunięte
Temat: Zasada: Karate ni sente nashi
Jarosław Dobrowolski:
Michal Rumak:
Daj spokoj, nic mnie nie poprawiasz, pojechalem na maxa z ta historia o M. Oyamie; to jest tak jak sie ktos polskich ksiazek o karate naczyta w dziecinstwie, no i wesprze sie autorytetem....
1.Dzwonilem na Okinawe w tej sprawie, zadac pewnej osobie to trudne pytanie. Otoz: prawda jest zgola inna niz to, co naskrobalem w poprzednim poscie, przepraszam za to wszystkich, tym bardziej,ze sam prosilem ,aby podawac sprawdzone infomacje!
1. M. Oyama nigdy nie byl na Okinawie,nigdy tam nie cwiczyl,zyl i tworzyl w Japonii, swoj wyrok sadowy rowniez odbyl w samej Japonii.
2. Nie byl autorytetem na Okinawie, bo nikt go tam nie znal.
... słyszałem już tyle różnych wersji, że nie wiem już co jest prawdą a co nie. Dlatego nie wchodziłem w dyskusje.
Zbych nic nie mówił o wizycie MO na Okinawie, mówił jedynie, że MO miał uznanie (a nie, że był autorytetem).
MO nie można odmówić jednego, że rozpropagował Karate na całym świecie. Jeżeli podliczyć ilość członków organizacji spod znaku Kyokushin oraz wszelkich odnóg liczba powinna być imponująca (pomimo rozpadu polskiego IKO1).
Kult siły? Nie. Ja bym to nazwał kultem hartu ducha, determinacji graniczącej z masochizmem połączone z kompletnym zaślepieniem... (z powodu tego ostatniego nie wyrobiłem w IKO1).
Poznałem w IKO ludzi kreujących się na guru, a w rzeczywistości będących destruktywnymi i antyspołecznymi tłukami. Poznałem też skromnych ludzi dzierżących ogromną siłę... W jednym byli zgodni - karate ni sente nashi było tłoczone (zwłaszcza dzieciom) na każdym kroku... Podejrzewam, że gdzieś w trakcie rozwoju znakomita część z nich zapominała o tej zasadzie.
Polacy (generalnie) nie nadają się do wyznawania zasad azjatów. Poprostu.
Pomimo licznych trudnosci-nie moge sie z Toba zgodzic. Pamietasz seminarium Shorin Ryu, Uechi Ryu, Goju Ryu? Akurat bylem tlumaczem , wiec wiem na pewno ze Mistrzowie (najnizszy stopniem mial 6 dan) byli zachwyceni Polakami, mowia ze maja dobrego ducha walki. W kolejce sie ustawily 8-9 dany , zeby przyjechac tu jeszcze raz. Sensei Chinen, ktory zna nas od 20 lat, jako wady podaje troszek lenistwa no i zbyt dlugie kime. Relatywnei jestesmy powolni w porowaniu z poludniowcami. I to caly komplet wad-list anie jest dluga. Nie mozemy tak generalizwoac. O dziwo, kazdy kto mial okazje trenowac na Okinawie w dobrej szkole, przyswaja sobie zasady poprzez wpolne treningi i poznawanie kultury;nikt nie robi zadnych wykladow na temat zasad, je sie po prostu chlonie jakos.
Bo o zasadach sie nie mowi, je sie realizuje, daje przyklad, to i inni pojda tym tropem.Michal Rumak edytował(a) ten post dnia 13.10.09 o godzinie 23:25