konto usunięte
We wrzesniu rzucilam palenie, slodycze, chipsy i meza :), wiec, zeby nie przytyc, zaczelam cwiczyc callanetics i faktycznie, waga stala w miejscu. No a potem przekombinowalam, wyczytalam, ze 'oponki' pozbede sie tylko dzieki aerobom i zamienilam pania Bojarska na poranny jogging. Generalnie jest super, po biegu caly dzien czuje sie fantastycznie, biegam godzinke w poniedzialek, czwartek, piatek, sobote i niedziele od 28 pazdziernika, tempo sanatoryjne, tetno 120/min, zmeczenie duze, ale nie zabojcze. I wszystko byloby pieknie, gdybym nie przytyla 2 kg. Nie jem wiecej niz wczesniej, wiec nie rozumiem co sie dzieje. Wiem, ze biegam dopiero niecale 2 tygodnie i wszystko pewnie sie jeszcze zmieni, ale czuje sie piekielnie zdemotywowana swoja waga. Prosze Was, fachowcow, o jakies pocieszenie, bo, cytujac Jurka Kilera mam wobec nastepnego biegu 'agresywnosc zero' :((((
Ola