Temat: joga a Kościół Katolicki
Marcin P.:
Nie przedstawia on stanowiska KRK tylko stanowisko grupy księży.
Rozumiem, że jeśli katolik usłyszy od swojego spowiednika, że coś jest grzechem, to wystarczy, że znajdzie innego, który powie inaczej? :)
A to już zależy od indywidualnego podejścia. Szkoda, że nie ma
tu księży praktykujących jogę czy zen.
Chyba nie prowadzono statystycznych badań, ale śmiem twierdzić, że księża praktykujący zen czy jogę nie są większością w KRK.
Tak, ksiądz bardzo zręcznie kreuje się na tolerancyjnego człowieka, a tu i ówdzie zadając skryte ciosy.
Moim zdaniem nie ma w wypowiedziach księdza żadnej kreacji - po prostu człowiek wypowiada konsekwentnie swoje zdanie, które uwiera wiele osób na tym forum - czy fakt, że ktoś ma inny światopogląd oznacza ataki? W tym wątku ktoś juz pisał np. o jadzie zasiewanym przez księdza, czy jakiejś próbie ewangelizacji na siłę. Moim zdaniem głos księdza w tym wątku jest jak najbardziej na miejscu. Przecież tytuł postu nie jest "czym dla mnie jest joga".
W czym katolik różni się od innego człowieka na ziemi, dlaczego joga miałaby zaszkodzić właśnie jemu?
Katolicyzm będący świadomą postawą człowieka, a nie "łatką" uwarunkowaną wychowaniem w takiej a nie innej kulturze, to po prostu wyjątkowy sposób na życie - podobnie jak każda inna droga oparta na świadomych wyborach. Mogę się jednie domyślać czym joga może zaszkodzić katolikowi, ale tu ekspertem będzie raczej ksiądz Łukasz, mimo, że większość wypowiedzi w tym poście podważa jego kompetencje w temacie: co katolik może/ nie może robić.
Mały off top - joga, przy całym swym pięknie, może każdemu zaszkodzić - także hindusowi. Oczywiście "może" nie oznacza "zaszkodzi". Sielankowy nastrój i opowieści o tym, że joga jest dobra na wszystko i dla wszystkich to mi bardziej przypomina reklamę proszku, który od razu prasuje koszulę, niż chęć rzetelnego zdobywania/ przekazywania informacji na temat jogi - jej piękna, bogactwie, ale też i zagrożeń np. dla człowieka uwarunkowanego zachodnimi wzorcami myślenia i postępowania.
Ja rozumiem, że niektóre małoelastyczne umysły nie potrafią znaleźć wspólnego mianownika dla dwóch dyscyplin duchowych,
Myślę, że osobiste wycieczki, w którym by nie szły kierunku, nie wnoszą wiele ciekawego do dyskusji.
ale pisanie o zagrożeniach płynących z praktyki jogi dla katolika nie ma żadnego uzasadnienia.
Postrzegam pisanie o zagrożeniach jako stymulację do refleksji i głębszego poznania tematu, którym ktoś się pasjonuje -bez względu na to czy to joga, origami czy pirotechnika.
Łukasz W. edytował(a) ten post dnia 06.01.10 o godzinie 12:06