Temat: a gdyby tak?
Jakoś nigdy nie spotkałam się z problemem braku współpracy, jeśli chodzi o ofertę. Wszystkie hotele, z którymi współpracowałam i w których sama pracowałam (nawet jeszcze w czasach praktyk studenckich) organizowały sobie sieć współpracujących obiektów, w których można było ulokować nadmiar turystów. Szczególnie wtedy, gdy ktoś w marketingu zaszalał na overbookingu rzędu 145% :-) W czasie szkoleń pytam słuchaczy, jak to u nich wygląda i też b. często słyszę o organizowaniu wspólnych imprez (kiedy np. hotel nie może pomieścić dużej grupy na ważnym evencie a żal żeby uciekła do innego miasta). Hotele często tworzą też wspólne pakiety, kiedy jeden ma znakomite zaplecze konferencyjne a inny jest znany z renomowanej gastronomii albo ma SPA z prawdziwego zdarzenia. Pewnie, że to wymaga pomyślunku i umiejętnej kalkulacji - ale przecież na tym polega biznes.
Za to trudniej idzie mi rozkręcanie wspólnych programów szkoleniowych. Nie mówię tu o szkoleniach otwartych organizowanych przez różne firmy szkoleniowe (swoją drogą teraz na hotelarstwie zna się już każdy ;-)
Mam na myśli sytuację kiedy hotel A pilnie potrzebuje konkretnego i ściśle ukierunkowanego szkolenia dla niewielkiej grupy pracowników. Wiadomo, że szkolenie jest kosztowne a tu trzeba zapłacić za pralnię i dostawcom za mięso :-) Trener ma ustaloną stawkę dzienną, z której często nie spuści, bo musi dojechać z daleka i załatwić opiekę dla psa lub kota na ten dzień ;-)
Zamiast płakać nad kosztem szkolenia można byłoby skrzyknąć jeszcze hotel B i C z tej samej miejscowości i zrobić szkolenie wspólnie. Proste jak świński ogon - ale w swojej praktyce hotelowej tylko dwa razy zdołałam namówić innych hotelarzy na taką formułę (i to w Warszawie, gdzie problem nie jest wcale taki palący, bo jest masa firm, trenerów i ofert szkoleń otwartych). A swojej praktyce trenerskiej osiągnęłam to tylko trzy razy - namawiając znajomych hotelarzy z jednej miejscowości, żeby podzielili między siebie koszt szkolenia. Niepojęte, że można zajmować się biznesem i nie umieć liczyć :-)))
Takie rozwiązanie ma jeszcze jeden plus: jeżeli szkolenie adresowane jest np. do recepcjonistów, często mamy problem, jak wszystkich przeszkolić (ktoś musi pracować). A dwóch szkoleń nie zrobimy, bo to drogo. A można raz zrobić szkolenie finansowane przez hotel A dla połowy własnego stafu i połowy stafu hotelu B, a potem analogicznie takie samo szkolenie, dla pozostałej części recepcjonistów - tylko tym razem na koszt hotelu B.
To jak zadanie z matmy dla drugoklasisty...
Heja!