Sergey P.

Sergey P. People leader in
Customer Service

Temat: trzech w ringu?

Jak dla mnie też.
Mariusz Leonik

Mariusz Leonik Key Account Manager
P&G Professional

Temat: trzech w ringu?

Dziwne ;)
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: trzech w ringu?

W takiej formule akurat całkiem nieźle emulowanych jest wiele sytuacji ulicznych, gdzie może wystąpić ryzyko, że za chwilę nastąpi atak ze strony innego przeciwnika. Więc wymuszane jest inne przemieszczanie się, długie angażowanie się w grappling jest ryzykowne, typowa garda zaczyna mieć mniejsze zastosowanie. To powinno pomóc ludziom otworzyć oczy, dlaczego np. w yiquan i innych chińskich sztukach walki pewne rzeczy robi się inaczej niż np. w boksie, czy mma. Bo zakłada się inne sytuacje walki niż "wypreparowane" 1 na 1 na ringu jako główne odniesienie do czego ma przede wszystkim przygotowywać trening.

Od lat, gdy ktoś wspomni, że w "realu" nie zawsze mamy do czynienia z sytuacją 1 na 1, zwykle pada odpowiedź typu "wielu przeciwników i tak się nie pokona". Ale to jest zakładanie sobie i innym klapek na oczy, rodzaj bycia ślepym na to, że mogą być inne cele na ulicy niż "pokonanie wszystkich przeciwników" - np. wyjście cało z sytuacji i oddalenie się, a także, że są sytuacje, gdy nie jest się równocześnie atakowanym przez iluś przeciwników, ale gdy jest się zaangażowanym z jednym, inny, czy inni zbliżają się lub mogą się włączyć do akcji.

Wiele chińskich tradycyjnych styli powstało z takimi założeniami. Problem ich obecnej nieskuteczności, po części wynika z tego, że poszły w formy i nastąpiło oderwanie od praktyki walki, a w pewnym stopniu, że próbują się sprawdzać w warunkach mocno różnych od tego do czego przede wszystkim były tworzone, a ich przedstawiciele już nawet nie zdają sobie z tego sprawy...

Scena sportów walki nie osiągnęła końcowego etapu ewolucji, obecne "tradycyjne" mma, nie jest ostatecznym osiągnięciem. Z pewnością będą pojawiały się nowe formuły, które będą otwierać nowe perspektywy spojrzenia na sztuki/sporty walki, czasem w jakimś stopniu na nowo "odkrywając" to co zostało zapomniane i jest dziś niedostrzegane.

Temat: trzech w ringu?

Andrzej Kalisz:
W takiej formule akurat całkiem nieźle emulowanych jest wiele sytuacji ulicznych, gdzie może wystąpić ryzyko, że za chwilę nastąpi atak ze strony innego przeciwnika.

ale jak żyję nie spotkałem się z sytuacją 3 różnych stron konfliktu...

nie wiem jak by zostało osędziowane ale ja bym zaczekał aż dwaj pozostali się zmęczą i zatłukłbym zwycięzcę:)

dlatego ta formuł jest bez sensu
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: trzech w ringu?

Oczywiście formuła zapewne nie powstała po to, by uwzględniać realia, ale raczej żeby przyciągnąć widzów znudzonych tym, co już widzieli do tej pory :)

Ale z punktu widzenia o którym mówiłem, też można dostrzec sens w próbach w tym kierunku, bo chociaż raczej nie spotyka się 3 stron konfliktu, to taka formuła daje efekt zagrożenia z więcej niż jednej strony. Reguły też zapewne nie pozwalają na dłuższe bierne wyczekiwanie.

Ponadto jest to tylko jedna z wielu różnych już prób, które idą w podobnym kierunku - świat się cały czas zmienia:

http://www.youtube.com/watch?v=nKkJGwLBtp8
Sergey P.

Sergey P. People leader in
Customer Service

Temat: trzech w ringu?

Robert S.:
Andrzej Kalisz:
W takiej formule akurat całkiem nieźle emulowanych jest wiele sytuacji ulicznych, gdzie może wystąpić ryzyko, że za chwilę nastąpi atak ze strony innego przeciwnika.

ale jak żyję nie spotkałem się z sytuacją 3 różnych stron konfliktu...

nie wiem jak by zostało osędziowane ale ja bym zaczekał aż dwaj pozostali się zmęczą i zatłukłbym zwycięzcę:)

dlatego ta formuł jest bez sensu
Dokładnie, bardziej "realistyczna" byłaby walka 2 na 1, ale to też nie ma sensu bo spodziewałbym się zwycięstwa 2ch w 99,9% przypadków. Wątpię też by jakakolwiek komisja sportowa chciała na to pozwolić.

Moim skromnym zdaniem niemożliwym jest "połączenie" tych dwóch światów. Na ulicy najważniejsze jest zachowanie zdrowia/życia, a w MMA chodzi o pokonanie przeciwnika - cele są bardzo odmienne, więc odmienne powinny być podejścia, metody, taktyka i td. Dodawanie trzeciego zawodnika do walki MMA wcale nie "przybliża MMA do ulicy", ale raczej tworzy groteskowy amalgamat, który nie trzyma się kupy, cechuje się dużym zamieszaniem i znacznie utrudnia osiągniecie zarówno celu "ulicy" jak i celu MMA.

Dlatego zostawmy samoobronę systemom zajmującym się samoobroną (np. Krav Maga), a MMA zostawmy profesjonalnym zawodnikom i niech każdy zajmie się tym co robi najlepiej.Sergey P. edytował(a) ten post dnia 24.07.12 o godzinie 16:52

konto usunięte

Temat: trzech w ringu?

Jedna z głupszych rzecz jakie widziałem ostatnio.
Krzysztof M.

Krzysztof M. Menadżer Sprzedaży
DAB Polska

Temat: trzech w ringu?

zgadzam się z przedmówcą :) porażka!

konto usunięte

Temat: trzech w ringu?

Powinni w 4 jednocześnie walczyć ;)
Zdecydowanie preferuję dwóch, jednak z wysokim poziomem umiejętności...
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: trzech w ringu?

Z punktu widzenia uczestnika

http://www.youtube.com/watch?v=4cf_0b_TP6Y

konto usunięte

Temat: trzech w ringu?

3 w ringu...? Ciekawe... Może od razu ustawkę zorganizować i niech się ze 20 chłopa równocześnie naparza? A ja to bym poszedł o krok dalej- a czemu by "narzędzi" nie wprowadzić do walki...? Może starcie na kije baseballowe, pałki, nunczako itp. To by fajnie było :) Co to się wyrabia...
Mateusz Smoczynski

Mateusz Smoczynski IT Recruitment
Partner / Management
Consultant / Agile
En...

Temat: trzech w ringu?

Jest przeciez taka formuła, nazywa sie ustawka;)

http://www.youtube.com/watch?v=LjB4Zxa1F_E

Caly czas czekam na jakis program w TV, turniej czy cos :)
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: trzech w ringu?

A ja sobie przypominam, jak kilkanaście lat temu na temat zwykłego MMA ludzie się mniej więcej tak samo wypowiadali, porównując do ustawek, do walk gladiatorów, do dzikich zwierząt w klatce... A obecnie jakaś pani adwokat broni jakiegoś ustawkowicza, linię obrony opierając na argumentacji: "ustawki przecież niczym się nie różnią od mma"...

Dodawanie trzeciego zawodnika do walki MMA wcale nie "przybliża MMA do ulicy", ale raczej tworzy groteskowy amalgamat, który nie trzyma się kupy, cechuje się dużym zamieszaniem i znacznie utrudnia osiągniecie zarówno celu "ulicy" jak i celu MMA.

To nieco przypomina opinie o MMA sprzed jakiegoś czasu, gdy boks był widziany jako bardziej "czysty, klarowny", podobnie zapasy, a na tym tle MMA całkiem powszechnie było postrzegane jako "chaotyczne napierdalanie się" :)

Dlatego zostawmy samoobronę systemom zajmującym się samoobroną (np. Krav Maga), a MMA zostawmy profesjonalnym zawodnikom i niech każdy zajmie się tym co robi najlepiej.

Analogicznie: może należałoby zostawić boks bokserom, grappling grapplingowcom, a nie rozwijać jakiegoś amalgamatu zwanego MMA :)

Ponadto w ostatnim okresie wpływ na systemy "uliczne", systemy samoobrony, ze strony sportów walki był ogromny. Choćby wspomniana Krav Maga zupełnie inaczej wyglądała jakiś czas temu, a inaczej dzisiaj, gdy instruktorzy KM zapoznają się z treningiem boksu, czy bjj, wprowadzają formuły sparingowe dostosowane do realiów ulicznych i potrzeb samoobrony. Gdyby stosować się do postulatu "niech każdy zajmie się tym co robi najlepiej", to ten proces by nie zachodził, i do dziś rozumienie samoobrony byłoby na poziomie "kursu chwytów obronnych" sprzed 30 lat. A to właśnie zaistnienie współczesnej sceny sportów walki typu MMA przyczyniło się do zmian. I to w sporej mierze w wyniku tłumaczenia zwolenników współczesnych kontaktowych sportów walki, że bez praktyki w konfrontacyjnych, zmiennych warunkach trudno mówić o skutecznych umiejętnościach. I co teraz chcecie powiedzieć gościom od samoobrony: zrobiliście błąd, trzeba było robić to w czym byliście najlepsi (w nauczaniu "chwytów obronnych", które bez podstaw w postaci właściwego czucia, timingu, umiejętności adaptacji itd. rozwijanych w sparingowych formach treningu, są bezużyteczne), a nie rozwijać się! :)
Sergey P.

Sergey P. People leader in
Customer Service

Temat: trzech w ringu?

Andrzeju, wydaje mi się że się nie zrozumieliśmy. Bardzo lubię MMA i jestem w 100% za rozwojem zarówno tej formuły jak i ogólnie sztuk walki. Ale pozostaję przy swoim postulacie, że teoria i metody samoobrony nie zmieniły się od czasu pierwszego konfliktu w historii ludzkości.

Cel samoobrony: zachowanie życia i zdrowia
Metody: unikanie zagrożenia, rozwiązywanie konfliktów za pomocą słów, ucieczka, EWENTUALNIE technika (cios, rzut) otwierająca drogę do ucieczki

Iain Abernethy mawia "Fighting occurs when Self Defense goes wrong". Szczerze polecam jego darmowy audiobook "The Martial Map", w którym wyraźnie wytycza granice pomiędzy samoobroną, walką i sztukami walki:
http://www.iainabernethy.co.uk/content/martial-map-fre...

Nawiązując do Twojej wypowiedzi:
W takiej formule akurat całkiem nieźle emulowanych jest wiele sytuacji ulicznych, gdzie może wystąpić ryzyko, że za chwilę nastąpi atak ze strony innego przeciwnika.
Moim skromnym zdaniem nie ma sensu porównywać tej formuły do sytuacji ulicznych, ponieważ w sytuacji ulicznej zazwyczaj:
- nie ma 3ch stron konfliktu
- walczący nie są w samych bokserkach
- walczący nie są zamknięci w klatce
- dookoła można znaleźć obiekty mogące posłużyć jako broń
- nie ma sędziego
- nie ma zasad
- może się pojawić broń biała/palna
- przeciwnicy mogą zaatakować z zaskoczenia
- możliwa jest UCIECZKA
- celem jest zachowanie życia i zdrowia, a nie pokonanie przeciwnika/przeciwników

Równie błędnym byłoby założenie, że mistrz świata w MMA nie ma się czego obawiać na ulicy. Zapewne ma przewagę w walce 1 na 1, ale obecność wielu napastników oraz broni niweluje tą przewagę. Wystarczająco wiele znamy historii, gdzie mistrz sztuk walki zostaje pobity lub nawet traci życie w sytuacji ulicznej, do której nie był przygotowany. Np. Blagoi Ivanov (6-0 MMA) mistrz świata w Sambo, który pokonał Fedora został w lutym tego roku ugodzony nożem w serce i omal nie stracił życia. Doskonały zawodnik, ale widocznie jego umiejętności SAMOOBRONY były niewystarczające i zawiodły.

W 100% zgadzam się z tym co powiedziałeś w poście poniżej:
bez praktyki w konfrontacyjnych, zmiennych warunkach trudno mówić o skutecznych umiejętnościach
Dokładnie, a warunki w MMA nie są zmienne, są STAŁE! :)

Powtórzę jeszcze raz - nie ma sensu porównywać MMA i jego wersji do "ulicy". Podczas dobrze prowadzonych zajęć z samoobrony uczący się skupiają się na metodach:
- unikania zagrożenia
- rozwiązywania konfliktów za pomocą słów
- ucieczki
- fizycznych otwierających drogę do ucieczki (jeśli poprzednie metody zawiodą)

Podkreślam słowa "dobrze prowadzonych". Zawsze było i zawsze będzie pełno czarusiów, którzy będą przekonywać, że kilka "magicznych" technik uratuje każdego zawsze i wszędzie. Równie wiele było i będzie "twardzieli", którzy traktują "napierdalanie się" jako idealną receptę na każdy możliwy konflikt uliczny. Moim zdaniem zarówno jedni jak i drudzy są w błędzie. Walka zachodzi, gdy samoobrona zawodzi (nawet się rymuje).

Dlatego zostawmy samoobronę systemom zajmującym się samoobroną, a MMA zostawmy profesjonalnym zawodnikom i niech każdy zajmie się tym co robi najlepiej.

PS. Najlepiej zresztą powiedziałeś to sam:
Andrzej Kalisz:
Oczywiście formuła zapewne nie powstała po to, by uwzględniać realia, ale raczej żeby przyciągnąć widzów znudzonych tym, co już widzieli do tej pory :)Sergey P. edytował(a) ten post dnia 25.07.12 o godzinie 13:57
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: trzech w ringu?

Zapewne różne osoby, które tutaj się wypowiadają, mają różne punkty widzenia. I na filmik, który rozpoczął temat patrzą z różnych punktów widzenia. Zapewne niektórzy są miłośnikami mma. Dlatego zwróciłem uwagę, że padają argumenty przeciwko sando, dokładnie takie same jak przeciwko mma. Więc jest trochę zabawna taka sytuacja.

Ale wracając do kwestii od której ja zacząłem. Zwróciłem uwagę na aspekt tego typu formuły sportowej, który jest zbieżny z częścią zagadnienia samoobrony, czy walki na ulicy. Ja rozumiem, że ktoś, kto zajmuje się samym mma (czy jest tylko kibicem mma), może nie mieć szerszej wizji zagadnień walki i samoobrony. Stąd moja uwaga, jako przyczynek, który może pomóc zauważyć pewne rzeczy i szerzej spojrzeć.

Stąd totalnie zaskoczony jestem, że spotykam się z jakąś absurdalną polemiką właśnie z punktu widzenia interesujących się samoobroną, czy tym co ma do powiedzenia Abernathy.

Wcześniej miałem okazję przeczytać parę tekstów Abernathego, a także spotkać ludzi, którzy mieli z nim bliższy kontakt. Dlatego zdumiało mnie niesamowicie powoływanie się na niego w polemice z tym co napisałem. W końcu wygospodarowałem godzinkę czasu, żeby przesłuchać ten audiobook, i tym bardziej się dziwię, bo Abernathy mówi właśnie bardzo rozsądnie, i mniej więcej to samo przekazuje, do czego i mój post zmierzał.

Tak, że audiobook w pełni polecam. Natomiast nie rozumiem, jak można powoływać się na niego w taki sposób.

Spotykam się tu z jakimś dziwnym postulatem sztucznego rozdzielenia zjawisk, które się wzajemnie przenikają. Wzajemne przenikanie, to jest podstawowe założenie z którym związane jest moje wskazanie na analogie, na które wskazałem. I taka jest też podstawowa wizja przedstawiona przez Abernathego.

Abernathy wcale nie wytycza granic między samoobroną, walką, a sztuką walki, w sensie postulatu, żeby to rozdzielać. On bardzo sensownie zarysowuje całościowy obraz zagadnienia sztuki walki w szerokim rozumieniu, obejmującej aspekty walki, samoobrony oraz sztuki walki w węższym rozumieniu. Tak, nawet w tymże audiobooku tak to ujmuje, te trzy aspekty, które omawia gdzieś pod koniec określając również bardziej ogólnie rozumianym terminem sztuki walki.

Wydzielając te 3 aspekty, i omawiając je, podkreśla co jest charakterystyczne dla danego aspektu w jego części, która nie przenika się z pozostałymi, co znajduje się w części wspólnej z jednym pozostałych aspektów, a także omawia obszar gdzie wszystkie te aspekty się łączą.

Abernathy wskazuje na istotny problem, że wielu ludzi nie zauważa swoistych właściwości któregoś z aspektów i błędnie próbuje go wypełnić tym, co przynależy do innego z nich.

Stąd np. biorą się absurdalne oczekiwania, że coś, co kładzie nacisk na np. aspekty estetyczne, zdrowie, rozwój duchowy (wąsko rozumiana sztuka walki) sprawdzi się doskonale w walce, czy w samoobronie, albo że to co zostało stworzone głównie do samoobrony miałoby się sprawdzić na ringu, albo że sport walki w pełni przygotowuje do samoobrony.

Abernathy doskonale pokazuje, że są istotne elementy samoobrony, które nie są zawarte w treningu walki, ani sztuki walki. Ale to nie oznacza, że samoobrona się do nich ogranicza. Nie oznacza też, że walka, czy sztuka walki nie są związane z samoobroną.

Pomijając tutaj kwestię sztuki walki wąsko rozumianej, a odnosząc się do zagadnień/aspektów walki i samoobrony, Abernathy jak najbardziej wskazuje, że się one przenikają - określa to jako fizyczną część samoobrony.

Tak, mówi on, że do walki dochodzi wtedy, gdy coś źle pójdzie z samoobroną (self-protection) w tym zakresie, który nie przenika się z aspektem walki. Podkreśla, że to jest najważniejszy aspekt samoobrony, tym bardziej, że większość ludzi, którzy zainteresowani są przede wszystkim samoobroną, nie jest w stanie poświęcić czasu i wysiłku na poważny długotrwały trening części fizycznej (przenikającej się z aspektem walki).

Problemem jest, że tacy ludzie, po samoobronę udają się na trening sztuki walki, czy sportu walki, gdzie w gruncie rzeczy nie dostają tego, co z tego punktu widzenia jest najważniejsze. Do tego aspekty fizyczne walki, które tam poznają też nie są tymi, które są najważniejsze z punktu widzenia samoobrony, a ponadto pomijając, że uczą się innych aspektów zagadnienia walki niż najistotniejsze w samoobronie, to często w tym "przesuniętym zakresie" też nie mają szansy na rozwinięcie wyższych umiejętności.

To są bardzo istotne kwestie, tylko, że ja nie do nich się odnosiłem, ani nikomu nie proponowałem niczego takiego, jak pójść na sando zamiast na samoobronę, czy coś...

Stąd totalnie absurdalna jest dla mnie ta polemika, i powoływanie się przy tym na Abernathego.

Natomiast ja mówiłem o aspekcie samoobrony, który przenika się z walką, czy aspekcie walki, który przenika się z samoobroną.

Wskazałem, że formuła sando wpływa na technikę i taktykę tak, że można zauważyć pewne odpowiedniości w stosunku do sytuacji ulicznych, których brak w dotychczasowych formułach sportowych. Czy to nie jest widoczne?

Oczywiście, że nie mówiłem o aspektach niefizycznych samoobrony, więc skąd zamiast odniesienia się do tego o czym mówiłem, nagły przeskok na nie?

Nie mówiłem o tym, że sando jest odpowiednikiem samoobrony, czy walki ulicznej. Skąd zatem reakcja, jakbym tak mówił?

Ja mówiłem, że są tam emulowane niektóre aspekty sytuacji ulicznych. Bo są. Nie widać tego? Ktoś się nie zgadza? Przeskok z tego na zupełnie inny temat nie jest odpowiedzią.

Co to za pomysł, żeby w tym kontekście nagle mówić o tym, że na ulicy nie walczy się w trzech każdy z każdym? Oczywiście, że nie, ale przy takiej formule sportowej pojawia się choćby element niepewności co do tego kiedy i z której strony nastąpi atak, jest jeden przeciwnik, ale za chwilę atakuje inny. Taki aspekt ulicznego starcia się tutaj pojawia. Inny rodzaj czujności staje się niezbędny, inny sposób przemieszczania się po polu walki. Nie widać tego?

Co to za jakieś litanie opisujące samoobronę, w odpowiedzi na to co napisałem. Ja nie pisałem, że to jest równoważnik samoobrony, ale wspomniałem o analogiach i emulowaniu niektórych sytuacji. Czy to tak trudno zrozumieć?

Chodzi o poszerzanie wiedzy o szeroko rozumianej sztuce walki i zagadnieniu walki. O to, żeby ludzie zaczęli rozumieć, że to że inni robią coś inaczej niż w obecnie popularnych formułach, to nie musi znaczyć, że nie ma to sensu, że warto się zastanowić jak różne warunki walki wpływają na technikę i taktykę.

A wracając do Abernathego, to mówi też on, że nie chodzi o to, żeby te trzy aspekty rozdzielać, że nie można ich uprawiać łącznie. Faktycznie w wielu wypadkach one są uprawiane łącznie, z tym, że różne są akcenty i proporcje. Właśnie sam Abernathy jest jak najbardziej osobą, którą interesują wszystkie te aspekty, i wszystkimi z nich się zajmuje.

Jeśli kogoś interesuje samoobrona, ale nie chce, czy nie jest w stanie poświęcić się aspektom fizycznym tejże, to rzeczywiście najlepiej będzie jeśli się zajmie tą częścią, która z częścią fizyczną się nie pokrywa. Może też zająć się częścią fizyczną w ograniczonym zakresie.

Ale to nie znaczy, że zajmowanie się samoobroną musi ograniczać się do tego. Nawet w zakresie fizycznym, chociaż nacisk w samoobronie może być na np. szybko uderzyć, odepchnąć czy przewrócić i oddalić się, to nie znaczy, że tutaj jest granica samoobrony. Czasem tzw. pokonanie przeciwnika (choćby np. doprowadzenie do poddania w parterze, czy znokautowanie) też może okazać ważne w samoobronie (bo ucieczka oznaczać będzie np. pozostawienie na przykład bliskich osób w sytuacji zagrożenia). To wszystko się przenika, nie są to rzeczy całkowicie rozdzielne.

Łatwiej jest powiedzieć - bezsens, zamiast na przykład posłuchać, co ma np. do powiedzenia uczestnik turnieju sando, który dostrzega, że jest to rozwijające w innych aspektach, niż to co robił do tej pory.

Łatwiej jest powiedzieć - nie podoba mi się, zamiast zastanowić się dlaczego to jest inne, jakie umiejętności i cechy będą miały znaczenie w innych warunkach, na co zwrócić uwagę.

Jeszcze jedna kwestia:

Dokładnie, a warunki w MMA nie są zmienne, są STAŁE! :)

Proponowałbym przeczytać ponownie co napisałem i w jakim kontekście. Mówiłem o podejściu do samoobrony (jej części fizycznej) współcześnie vs. jeszcze nie tak dawno temu. O tym, że zmieniło się m.in. dzięki zrozumieniu faktów dotyczących tzw. skuteczności, które nastąpiło m.in. dzięki popularyzacji mma i innych formuł walki. Dzięki temu do świadomości większej liczby ludzi, w tym instruktorów samoobrony i twórców systemów samoobrony dotarło, że samoobrona (w części fizycznej) nie będzie skuteczna przy ograniczeniu się wyłącznie do powtarzania sztywnych schematów ruchowych, że technika, żeby była w praktyce skuteczna musi być ćwiczona w warunkach modyfikowanych. Innymi słowy, że chodzi o rozwijanie umiejętności ruchowych o charakterze otwartym. To jest w sportach walki, w tym w MMA, tego niemal zupełnie nie było do niedawna w samoobronie, a dzisiaj jest. Przynajmniej po części dzięki temu, że nauczający samoobrony zainteresowali się sportem.

Nie na miejscu jest mówienie w tym kontekście o stałych warunkach w MMA, a zmiennych w samoobronie. Oczywiście, że w samoobronie sytuacje mogą być w pewnym sensie bardziej zmienne, nieprzewidywalne i różnorodne, a MMA tworzy warunki relatywnie określone (chociaż przy tych określonych regulaminem warunkach bazowych, nadal mamy do czynienia ze zmiennością i nieprzewidywalnością wymuszającą rozwój umiejętności o charakterze otwartym). Ale ja mówiłem o rozumieniu umiejętności technicznych i o tym jak się ono zmieniło w samoobronie. Totalny szok, że ktoś nie chwyta, że mowa umiejętnościach ruchowych o charakterze otwartym, i zamiast tego zaczyna prowadzić polemikę nie na temat. Brak to podstawowej wiedzy, czy perfidne odwracanie kota ogonem?Andrzej Kalisz edytował(a) ten post dnia 30.07.12 o godzinie 10:33
Sergey P.

Sergey P. People leader in
Customer Service

Temat: trzech w ringu?

Andrzeju, widocznie się nie zrozumieliśmy, być może źle zinterpretowałem Twoje słowa. Zgadzam się z tym co teraz napisałeś. O ile sando nie naśladuje wystarczająco dobrze sytuacji ulicznej to faktycznie zawiera niektóre elementy dla tej sytuacji charakterystyczne, a nieobecne w zwykłym MMA. Fakt, że trening "na ulicę" miałby inne warunki (np. możliwość ucieczki), ale obecność w ringu 3ciej osoby wyłania wiele niebezpieczeństw "ulicy" - np. niemożność skupienia się na parterze. Rzeczywiście jakieś przydatne odruchy może to wyćwiczyć.
Domyślam się też że wpływ MMA o którym mówisz to tzw. "free sparring / free fighting" czyli "wolna" walka z minimum ograniczeń, która nie była wcześniej uprawiana w wielu sztukach walki, przez co zawiodły one w pierwszych walkach MMA w latach 90ch. Ten wpływ jest widoczny w niektórych organizacjach.
Ostatecznie jednak formuła zapewne nie powstała po to, by uwzględniać realia "ulicy", ale raczej żeby przyciągnąć widzów znudzonych tym, co już widzieli do tej pory - czyli znowuż zgadzam się w pełni z Twoją opinią.

konto usunięte

Temat: trzech w ringu?

Tak, mówi on, że do walki dochodzi wtedy, gdy coś źle pójdzie z samoobroną (self-protection) w tym zakresie, który nie przenika się z aspektem walki. Podkreśla, że to jest najważniejszy aspekt samoobrony, tym bardziej, że większość ludzi, którzy zainteresowani są przede wszystkim samoobroną, nie jest w stanie poświęcić czasu i wysiłku na poważny długotrwały trening części fizycznej (przenikającej się z aspektem walki).
Oczywiście, że jedną z metod nauczania jest poprowadzenie zajęć w ten sposób aby nauczyć uczestników unikania sytuacji powodujących konfrontację z napastnikiem. Natomiast zupełnie nie zgadzam się z opinią, że jest to "najważniejszy aspekt samoobrony". Jeśli ktoś nie ma czasu na systematyczny trening powinien w formie korespondencyjnej uczyć się samoobrony. Jeśli ktoś naucza w ten sposób nie ma zielonego pojęcia o samoobronie, bowiem bez poważnego treningu fizycznego nie można spowodować aby uczestnik nabrał (choćby podstawowych) nawyków ruchowych, a które to są niezbędne do właściwej reakcji na różne sytuacje. Dodatkowo to co jest podstawą wpajania na kursach samoobrony to pewność siebie, która w sytuacji kryzysowej pozwoli właściwie ocenić sytuacje.

Wskazałem, że formuła sando wpływa na technikę i taktykę tak, że można zauważyć pewne odpowiedniości w stosunku do sytuacji ulicznych, których brak w dotychczasowych formułach sportowych. Czy to nie jest widoczne?

Tutaj zgadzam się w zupełności, szczególnie sposób poruszania się jest i ataku jest najbardziej zbliżony do ulicznego (oprócz parteru, którego należy unikać za wszelką cenę). To jednak powinno stanowić element nauki samoobrny (sposobu walki na ulicy) a nie być celem samym w sobie, gdyż w żaden sposób nie można ocenić przewagi przeciwnika - bo co oceniać: ilość zadanych uderzeń, sposób poruszania się, lepszą kondycję, czy ogólne wrażenie?

Czasem tzw. pokonanie przeciwnika (choćby np. doprowadzenie do poddania w parterze, czy znokautowanie) też może okazać ważne w samoobronie (bo ucieczka oznaczać będzie np. pozostawienie na przykład bliskich osób w sytuacji zagrożenia). To wszystko się przenika, nie są to rzeczy całkowicie rozdzielne.

Tutaj właśnie jest sedno samoobrony, czyli kalkulowanie czy podjąć walkę, czy płynnie wyjść z niej zabezpieczając osoby najbliższe, narażając się tym samym na zwiększoną agresję napastnika i agresję słowną, która dla osób nieodpowiednio przygotowanych na zajęciach będzie tak silnym bodźcem, który spowoduje brak właściwej oceny sytuacji (nagły wzrost poziomu stresu). Gdy nie można już zapobiec konfrontacji (np. dziewczyna, żona jest w szpilkach i nie zdąży uciec) pozostają tylko umiejętności na zasadzie nawyku mięśniowego, który to buduje się przez setki godzin żmudnych i trudnych treningów z odpowiednim poziomem zaangażowania.
Sergey P.

Sergey P. People leader in
Customer Service

Temat: trzech w ringu?

Mariusz Sukmanowski:
Oczywiście, że jedną z metod nauczania jest poprowadzenie zajęć w ten sposób aby nauczyć uczestników unikania sytuacji powodujących konfrontację z napastnikiem. Natomiast zupełnie nie zgadzam się z opinią, że jest to "najważniejszy aspekt samoobrony".
Mój Boże, dlaczego??? :D Nie odrzucam oczywiście fizycznego aspektu samoobrony, ale czy nie lepiej skupić się na tym by do rękoczynów nigdy nie doszło? Sposobów jest multum - zaczynając od świadomego unikania niebezpiecznych miejsc, poprzez umiejętną deeskalację werbalną, a na prostym "oddaniu kasy i komórki" kończąc.
Jeśli ktoś nie ma czasu na systematyczny trening powinien w formie korespondencyjnej uczyć się samoobrony.
A tego to już w ogóle nie rozumiem, mogę prosić o klaryfikację? :)

konto usunięte

Temat: trzech w ringu?

Mój Boże, dlaczego??? :D Nie odrzucam oczywiście fizycznego aspektu samoobrony, ale czy nie lepiej skupić się na tym by do rękoczynów nigdy nie doszło? Sposobów jest multum - zaczynając od świadomego unikania niebezpiecznych miejsc, poprzez umiejętną deeskalację werbalną, a na prostym "oddaniu kasy i komórki" kończąc.
To widzę, że nie byłeś jeszcze w prawdziwej sytuacji kryzysowej gdy jedynym argumentem była szybkość i celność działania poparta nabytymi umiejętnościami w szkołach sztuk i sportów walki. Zazdroszczę jednak "szklanego domu" i "parasola ochronnego" w codziennym życiu. Pisząc w ten sposób obrażasz m.in. obywateli i stróżów prawa po cywilnemu, którzy jak np. A. Strój stając w obronie obywatela (mogłeś ty nim być) i praworządności zapłacili życiem. Więc proszę wytłumacz jego rodzinie, że mógł wynająć helikopter i przetransportować się do domu!!!Twoja demagogiczna analiza przedmiotowego przypadku, utwierdza mnie w przekonaniu, że nie masz zielonego pojęcia o samoobronie, a w szczególności o jej zastosowaniu w/w przypadkach.
Jeśli ktoś nie ma czasu na systematyczny trening powinien w formie korespondencyjnej uczyć się samoobrony.
A tego to już w ogóle nie rozumiem, mogę prosić o klaryfikację? :)
Widzisz trudno rozmawia się z osobami teoretyzującymi pewne przypadki i zachowania nie popartymi żadnymi realnymi przykładami. Nie możesz nauczyć kogoś teorii nie dając przykładu i nie tłumacząc dlaczego tak a nie inaczej ma się zachować, bo teoria nie poparta praktyką pozostanie samoistnym wytworem twojej wyobraźni gdzie czas, miejsce i celowość działania nie będzie miała żadnego znaczenia.

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Pudzian na ringu




Wyślij zaproszenie do