Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Dla mnie Kolka - Antoni Kolczyński
Przed wojną znało go każde dziecko - był Mistrzem Europy a w Stanach poprzewracał wszystkich amerykańskich mistrzów - jak koniecznie chcieli żeby został w Ameryce i przeszedł na zawodowstwo to powiedział, że musi wracać do kumpli na warszawską Prage. Został najlepszym zawodnikiem meczu Europa-Ameryka
Był za bardzo znany i podczas wojny nie mógł być w konspiracji - wpadł w alkoholizm. Po wojnie stoczył najsłynniejsza walkę jaką widziała Warszawa: Laszlo Papp - Kolka - Kolczyński wciągnięty do walki kompletnie pijany - bez treningu - leczony mlekiem żeby doszedł do siebie. Przez pierwsze 2 rundy z Kolki nie było co zbierać - Paap przewracał go kilkanaście razy a ten ciągle wstawał i 3 runda - huraganowy atak Kolki - Papp ledwo dotrwał do końca - walka miała miejsce w parowozowni na Grochowie a doping był słyszalny na Pradze ! Nigdy nie mieliśmy boksera o takim sercu do walki ! Żeby nasz Andrzej miał choć ćwierć serducha Kolki były Mistrzem Świata od kilku lat. Był obdarzony niesamowitym refleksem a jego słynne ciosy z dołu którymi trafiał upadającego zawodnika - który po nich już nie mógł wstać.
Trener Stamm zawsze mówił że to najlepszy bokser jakiego widział w życiu.
A jaie są wasze typy ?

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Marcin:dziekuję,że stworzyłeś ten temat.
Otworzyłeś tym samym "skrzynię z diamentami" trenera wszechczasów-"Papy" Stamma. Feliks Stamm, to-myślę, że nie tylko dla mnie-wychowawca najlepszych polskich bokserów...Początkowo myślałem o stworzeniu osobnego tematu o wybitnym szkoleniowcu, ale pozwól że przykleję go tutaj.
Zatem: najpierw przedstawię sylwetkę "Papy" Stamma a potem-zgodnie z tematem- moje typy na najlepszych polskich bokserów wszechczasów.

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Feliks "Papa" Stamm (ur. 14 grudnia 1901 w Kościanie - zm. 2 kwietnia 1976) - wybitny polski trener bokserski.
W latach 1923-1926 zawodnik klubu Pentatlon Poznań. Stoczył 13 oficjalnych walk (11 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka) oraz około 30 walk pokazowych. Od 1926 trener boksu w Warcie Poznań, od 1932 wykładowca w Centralnym Instytucie Kultury Fizycznej (dzisiejsza AWF) w Warszawie, od 1936 samodzielny trener polskiej reprezentacji bokserskiej. Wcześniej pomagał zagranicznym trenerom kadry Polski w przygotowaniach m.in. do pierwszego w historii oficjalnego meczu międzypaństwowego z Austrią (1928).
Jako trener siedmiokrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich (od 1936 do 1968). 14 razy prowadził Polskę w turniejach o mistrzostwo Europy. Ponad 130 razy stał w narożniku w czasie oficjalnych meczów międzypaństwowych.
Wychowca i trener kilkudziesięciu wybitnych bokserów, mistrzów oraz medalistów olimpijskich, świata i Europy. Do najznakomitszych należą: Kazimierz Paździor, Jerzy Kulej, Jan Szczepański, Józef Grudzień, Marian Kasprzyk, Zbigniew Pietrzykowski, Leszek Drogosz, Tadeusz Walasek, Zygmunt Chychła, Aleksy Antkiewicz.

Feliks Stamm - legenda polskiego boksu

Jak to często w życiu bywa, o wszystkim decydował przypadek. W roku 1920 Feliks Stamm był instruktorem konnej jazdy w Centralnej Szkole Kawalerii w Grudziądzu. Pokochał konie w czasie służby wojskowej, o boksie w ogóle nie myślał. W pobliżu koszar znajdował się jednak ogródek, który zamieszkiwali zagraniczni goście. Cudzoziemscy oficerowie szukali atrakcji, tym, którzy przychodzili do ogródka proponowali założyć rękawice i emocjonowali się walkami. 19-letni Stamm, który urodził się 14 grudnia w Kościanie zauważył, że po walkach gospodarze częstują walczących czekoladą, kakao i innymi smakołykami. I to go skusiło, założył rękawice i spróbował boksu.
W 1923 roku jego pułk został przeniesiony do Poznania i w tym mieście Stamm kontynuował swą pięściarską przygodę. Był niskiego wzrostu, walczyć musiał przeważnie z rywalami o lepszych warunkach fizycznych. Był jednak bardzo sprytny, unikał uderzeń. Miał instynkt walki, ta go podniecała. Walczył w barwach poznańskiego klubu Penthatlon. Pięściarzem był jednak przeciętnym, w tamtych czasach dobrych zawodników zresztą nie było. Bilans walk, których stoczył zaledwie czternaście, miał jednak bardzo okazały. Wygrał dwanaście pojedynków, jeden zremisował i raz tylko schodził z ringu pokonany. W 1925 roku podjął decyzję, że walczyć już nie będzie i został instruktorem boksu.

Związał się z poznańskim klubem Warta, który przed wojną był prawdziwą potęgą w tym sporcie. Zasługą Stamma było, że w Warcie wychowali się najlepsi w tym okresie polscy pięściarze: Jan Ertmański, Mieczysław Forlański, Jan Arski, Witold Majchrzycki, Aleksander Polus - pierwszy polski mistrz Europy. Dobre wyniki jego podopiecznych sprawiły, że w 1928 roku został asystentem trenerów kadry narodowej. W 1937 został pierwszym trenerem reprezentacji i funkcję tę piastował aż do 1968 roku.
Już wkrótce po objęciu przez Stamma zaszczytnej funkcji polski boks odniósł pierwszy wielki sukces. W 1937 roku mistrzostwa Europy odbywały się w Mediolanie. Do tego czasu żaden z polskich pięściarzy nie potrafił zdobyć złotego medalu na mistrzostwach kontynentu. W Mediolanie dokonał tego zawodnik poznańskiej Warty - Aleksander Polus. Kilkanaście minut po nim do finałowej walki przystąpił łodzianin Henryk Chmielewski i też wygrał swój pojedynek. A więc dwa złote medale dla Polski i okazały puchar za zwycięstwo w klasyfikacji zespołowej. W pobitym polu pozostali Niemcy i Włosi - ówczesne potęgi europejskiego pięściarstwa.
Mediolan był pierwszym spektakularnym sukcesem trenera Stamma. Zapoczątkował on okres wspaniałych osiągnięć polskich pięściarzy. Wymienić wszystkich się nie da, tak jak nie sposób wymienić nazwisk wszystkich najwybitniejszych wychowanków trenera Stamma. Zbyt ich bowiem wiele. Witold Majchrzycki, Aleksander Polus, Henryk Chmielewski, Antoni Kolczyński, Aleksy Antkiewicz, Henryk Kukier, Zygmunt Chychła, Zbigniew Pietrzykowski, Leszek Drogosz, Tadeusz Walasek, Jerzy Kulej, Józef Grudzień, Kazimierz Paździor, Marian Kasprzyk - to ci, którzy polskiemu pięściarstwu przysporzyli najwięcej splendoru. A w narożniku przy każdym z nich stał Feliks Stamm. Medale olimpijskie z najcenniejszego kruszcu, dziesiątki tytułów mistrza Europy.
O dwóch imprezach wspomnieć jednak trzeba koniecznie. W1953 roku mistrzostwa Europy odbywały się w Warszawie i były bezprzykładnym sukcesem polskiego boksu. Aż pięciu podopiecznych Stamma: Henryk Kukier, Zenon Stefaniuk, Józef Kruża, Leszek Drogosz i Zygmunt Chychła stanęło na najwyższym stopniu podium. Kibice w hali, jak i ci przed halą szaleli ze szczęścia. I igrzyska olimpijskie w Tokio w 1964 roku. Finałowe pojedynki z udziałem aż czterech Polaków. W muszej Artur Olech przegrał swój pojedynek. W lekkiej wystąpił Józef Grudzień i walkę wygrał. Po nim do ringu wszedł Jerzy Kulej i też okazał się lepszy od rywala. A po Kuleju walczył Marian Kasprzyk, który także wykazał wyższość nad przeciwnikiem. Trzy kolejne walki i trzy kolejne złote medale olimpijskie dla Polski.
Po raz ostatni Stamm stanął w narożniku polskich pięściarzy w 1968 roku na olimpiadzie w Meksyku. Swą trenerską karierę uwieńczył pięcioma medalami, w tym złotym Kuleja. Był szkoleniowcem wybitnym, jakiego polski boks nie miał i mieć nie będzie. Był pierwszym polskim trenerem, który nie wprowadzał szablonowego systemu szkolenia. Uczył zawodnika takiego boksu, jaki odpowiadał jego charakterowi. W świecie mówiło się o "polskiej szkole boksu", której podstawą był lewy prosty i bardzo dobre wyszkolenie techniczne. W swych podopiecznych widział nie tylko zawodników, ale także ludzi, wielu z nich pomógł wrócić na właściwą drogę.
Boksowi pozostał wierny do końca, jeździł na zawody, służył swoją radą. Aż do 2 kwietnia 1976 roku.

autor/Wiesław Łuczak

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

KASPRZYK MARIAN KRZYSZTOF

Przydomek "Polski Papp", pięściarz z Bielska, który nigdy nie był mistrzem Polski, ale wywalczył złoty medal olimpijski w Tokio (1964).Urodzony 22 września 1939 w Kołomaniu koło Kielc, wraz z rodzicami i sześciorgiem starszego rodzeństwa spędził ostatnie lata wojny u bauera na terenie Niemiec (Fraustadt), gdzie ojciec przymusowo pracował. Po zakończeniu wojny cała rodzina osiadła na Ziemiach Zachodnich w Ziębicach. Tam chodził do szkoły, zetknął się ze sportem i zaczął uprawiać boks w miejscowej Sparcie (1955-1957), a potem w Nysie Kłodzko (1957-1958) aż do czasu, kiedy podczas towarzyskich zawodów, nieznany dotąd nikomu dziewiętnastolatek (169 cm, 69 kg) znokautował świetnego boksera niemieckiego Voigta (Activist z NRD). Zaraz potem "zaproszono" go do BBTS Bielsko (1958-1961 i 1964-1969), klubu pierwszoligowego w którego szeregach walczył m. in. taki as jak Zbigniew Pietrzykowski. Na "dzień dobry" w I lidze (w meczu z Legią) pokonał na punkty Henryka Niedźwiedzkiego. I tak zaczęła się wielka sportowa kariera zawodnika, który nie tylko sylwetką (odwrotna pozycja), siłą ciosu i sposobem walki, ale cerą, kolorem włosów i stylizowanym wąsikiem przypominał sławnego węgierskiego mistrza pięści i dlatego nazwany został "Polskim Pappem". Jego kariera sportowa była tak pełna nieprawdopodobnych i dramatycznych spięć, zarówno w ringu jak i poza nim, iż posłużyła za kanwę scenariusza fabularnego filmu Juliana Dziedziny pt. "Bokser", w którym rolę pięściarza z Bielska zagrał Daniel Olbrychski, a jego rywala... Leszek Drogosz. On i Jerzy Kulej skutecznie blokowali dostęp bielszczanina do najwyższych sportowych zaszczytów w kraju. Toteż nie zdobył on nigdy tytułu mistrza Polski, łatwiej mu było wywalczyć medale na mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich. Stało się to dzięki polityce Feliksa Stamma, który potrafił skutecznie "gospodarować siłami" znakomitej grupy polskich pięściarzy lat sześćdziesiątych, desygnując ich do olimpijskich zadań w wagach: lekkiej, lekkopółśredniej i półśredniej. Robił to z ogromnym wyczuciem i znakomitymi wynikami. Trzykrotny olimpijczyk (1960, 1964, 1968). Okres (1961-1964) nie był jednak dla niego pomyślny. Kilka, następujących po sobie awantur (i bijatyk) poza ringiem, aresztowanie, rozprawa sądowa, skazujący wyrok, pozbawienie wolności. Długa przerwa w życiorysie i jeszcze jeden okrutny, tym razem "sportowy wyrok" - dożywotnia dyskwalifikacja. Ale na szczęście, chwila refleksji po tych bolesnych wydarzeniach, stała się udziałem nie tylko boksera z Bielska. Zaczęto się zastanawiać (m. in. znany prawnik prof. Jerzy Sawicki), czy w ogóle dożywotnia dyskwalifikacja w sporcie ma sens? Czy można zawodnikowi, który odbył karę wyznaczoną przez sąd, zamykać na zawsze drogę powrotu do sportu i społeczeństwa? Doszły i inne znaczące argumenty. Okazało się, że rzekomo pobity milicjant został zwolniony ze służby za notoryczne pijaństwo i awanturnictwo (inicjator incydentu). Za pięściarzem stanął klub i osobiście Zbigniew Pietrzykowski oraz niezawodny w każdej sytuacji "Papa" Stamm. Dyskwalifikację cofnięto. Olimpiada w Tokio była tuż, tuż... Trener miał nie byle jaki orzech do zgryzienia: kogo wysłać do Japonii w wadze półśredniej? Silnie bijącego fightera, który dopiero co rozpoczął treningi - Mariana Kasprzyka, czy też mistrza finezyjnej obrony Leszka Drogosza, który niespodziewanie zapowiedział powrót na ring uznając, że dopiero udział w czwartych igrzyskach w pełni go usatysfakcjonuje. Następuje oczekiwanie na decyzję Stamma. Miesiąc przed igrzyskami, podczas mistrzostw krajowych obaj pięściarze spotykają się już w eliminacjach. Wygrywa Drogosz, który ma zdecydowaną przewagę techniczną, ale w trzecim starciu, po celnym sierpowym Kasprzyka "czarodziej ringu" niespodziewanie "siada" na macie. Stamm jeszcze nie podejmuje decyzji. Przygotowania trwają w Cetniewie. Kolejna walka wielkich rywali tym razem tylko "wśród swoich". I Drogosz znów jest na deskach. Uznaje w końcu wyższość bielszczanina i ten wielki sportowiec sam ogłasza, że do Tokio powinien pojechać Kasprzyk. Stammowi spada z serca wielki ciężar. Kochał przecież obu, ale tym razem chciał "wskazać" na "polskiego Pappa". Miał nosa. I Drogosz i Stamm. Tyle suche nazwiska i liczby. Rzeczywistość - dużo bardziej skomplikowana. Przede wszystkim przeciwnicy byli bardzo silni. Szczególnie mistrz Igrzysk Panamerykańskich z Chile i Włoch Bertini mocno nadwerężyli siły Polaka. Dopisało mu jednak szczęście. Wygrał przecież oba pojedynki 3:2, a więc robił widać dobre wrażenie na sędziach. Największy dramat rozegrał się jednak dopiero w finale. Już w pierwszej rundzie Polak (mańkut, podobnie jak jego wielki rywal) stopuje Litwina silnym prawym sierpem i łamie sobie kciuk (kość Benneta, częsta kontuzja pięściarzy, m. in. trzykrotnie miał ją złamaną Józef Grudzień). Walczy jedną ręką. Nic nie mówi Stammowi. Lewą w drugim starciu rzuca na matę Tamulisa, ale nie może dokończyć akcji prawą ręką. Trener już wie, co się mogło stać. Kasprzyk mówi mu więc w przerwie, że chyba "coś pękło" w prawej dłoni, a na pytanie, czy go poddać odpowiada krótko: "Nie, wytrzymam jeszcze te trzy minuty". I przetrzymał straszliwy ból. Ba, pod koniec walki trafił jeszcze nawet kilka razy Tamulisa prawą. Po raz trzeci z rzędu (przedtem swe walki wygrali: Grudzień i Kulej) zagrano w hali Korakuen Mazurka Dąbrowskiego. "Polski Papp" zdał egzamin pod każdym względem. Nie zawiódł kibiców, a szczególnie ludzi, którzy w trudnych chwilach podali mu rękę. Na Igrzyskach startował jeszcze raz. I na tych igrzyskach nie obyło się bez "olimpijskiego pecha", choć tym razem dał on o sobie znać w innej, już nie bolesnej, a dość frywolnej formie. Kasprzykowi w czasie walki pękły... spodenki. W polskim narożniku pospiesznie i z niemałym zdenerwowaniem szukano zastępczych majteczek. Wreszcie ściągnął swoje masażysta naszej drużyny Stanisław Zalewski i sprawa została uratowana, ale sam przypadek, a szczególnie radość jaką wywołał ten incydent wśród publiczności tak zdeprymowały i zdekoncentrowały polskiego pięściarza, że nie mógł wykazać swojej wielkiej klasy. A przygotowany był znakomicie. Po igrzyskach walczył jeszcze kilka lat reprezentując Górnika Wesoła (1970-1974) i Górnika Pszów (1975-1976). Uzupełniając faktografię z jego kariery należy odnotować jeszcze: był uczestnikiem mistrzostw Europy w Belgradzie (1961), gdzie w półfin. przegrał z Alojzym Tuminszem (ZSRR) - przyszłym mistrzem Europy - i zdobył brązowy medal. Był także drużynowym mistrzem Polski w zespole BBTS Bielsko (1959-60) i 9-krotnym reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych 1960-1967 (6 zwycięstw, 1 remis i 2 porażki). Zwycięzca "Turnieju Przedolimpijskiego" PZB i "Sportu" 1965 w wadze półśredniej. W sumie stoczył 270 walk wygrywając 232, remisując 10 i przegrywając 28. Po zakończeniu kariery zawodniczej był trenerem Górnika Knurów, Górnika Wesoła, Górnika Pszów i BBTS Bielsko. Zasłużony Mistrz Sportu, odznaczony m. in. złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe. Laureat nagrody im. Aleksandra Rekszy (1999). Działacz OZB w Katowicach. Żonaty (Krystyna). Mieszka w Bielsku. Na kanwie jego życiorysu powstała książka pt."Olimpijczyk" (Edward Kurowski) i wspomniany już film "Bokser".

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 223; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2, s. 106-107; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 113-122 i 199; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 187, 191, 194; Najlepsi z najlepszych, s. 44 - 49; Duński, Od Paryża, s. 309-310; Osmólski, Leksykon boksu, s. 76; Olszewski L., Marian Kasprzyk uhonorowany nagrodą im. Aleksandra Rekszy, "Bokser", 1999, nr 6.

*1960 Rzym: w. lekkopółśrednia - w pierwszej kolejce wygrał przez ko w II rundzie z hiszpańskim zabijaką Carmelo Alfonso Garcią, w drugiej zwyciężył 5:0 Gyorgy Pala (Węgry), w ćwierćfin. pokonał też 5:0 samego Władimira Jengibariana - ZSRR (mistrza olimpijskiego z Melbourne (1956), który wyeliminował tam z turnieju Leszka Drogosza), ale nie stanął do walki półfinałowej z Clementem Quarteyem (Ghana). Ormianin przegrywając i ratując się przetrzymywaniem, tuż przed końcowym gongiem uderzył w czoło przeciwnika, nad prawym okiem. Pozostał po tym ogromny krwiak i lekarze w żaden sposób nie mogli zlikwidować opuchlizny. Polak musiał oglądać finał z trybun (zw. Bohumil Nemecek CSRS). Prawie pewny złoty medal przeszedł mu koło nosa. *1964 Tokio: w. półśrednia - w pierwszej kolejce zwyciężył 3:2 Chilijczyka Misaela Vilugrona, w drugiej pokonał 5:0 Siriru Alimiego (Nigeria), w ćwierćfin. wygrał 5:0 z Kichijro Hamadą (Japonia), w półfin. zwyciężył 3:2 Silvano Bertiniego (Włochy), a w finale wygrał 4:1 z Rickardasem Tamulisem (ZSRR) zdobywając złoty medal.*1968 Meksyk: w. półśrednia - w pierwszej kolejce przegrał 1:4 z Armando Munizem (USA) i odp. z turnieju (zw. M. Wolke, NRD).Marcin Klejszmit edytował(a) ten post dnia 10.11.07 o godzinie 17:16

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

DROGOSZ LESZEK MELCHIOR


ps. "Bułakow", przydomek "Czarodziej ringu", trzykrotny mistrz Europy (1953, 1955, 1959) i trzykrotny olimpijczyk (1952, 1956, 1960) z jednym brązowym medalem (1960).

Urodzony 6 stycznia 1933 w Kielcach (syn Stefana i Genowefy), absolwent Technikum Mechanicznego w Gliwicach (1958) i AWF w Warszawie (1967), którą ukończył z wyróżnieniem, otrzymując tytuł magistra wf (profil nauczycielski) z dodatkową specjalizacją - trener. Pięściarz (171 cm, 67 kg) kat. piórkowej, lekkopółśredniej i półśredniej: SHL Stal Kielce 1946-1953 (pierwszy trener Jan Szczygłowski), CWKS Warszawa (1954 -1955), ŁTS Łabędy (1956-1958) i Błękitnych Kielce (1959-1968). "Cudowne dziecko" polskiego boksu ze wspaniałych lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, Czołowy przedstawiciel "szermierki na pięści" (technika, obrona, lewy prosty) zwany powszechnie "czarodziejem ringu". Jak pisze w pamiętnikach był na ringu "sam sobie sterem i żeglarzem", a w życiu kierował się zasadą "jak umiesz liczyć, to licz tylko na siebie". Piękna, długa (niektórzy twierdzą, że zbyt długa) kariera sportowa (1950-1967), wieloletnia absolutna supremacja w kraju (przegrał nieliczne pojedynki w pierwszym okresie boksowania), a także na ringach europejskich. 8-krotny mistrz Polski: w wadze lekkopółśredniej (1953) i półśredniej (1954, 1955, 1958, 1960, 1961, 1964, 1967 - ten ostatni tytuł zdobył mając 34 lata i 9 miesięcy), 3-krotny drużynowy mistrz kraju w barwach CWKS (1953/54, 1954/55 i 1955/56) oraz 33-krotny reprezentant Polski w meczach międzypaństwowych 1952-1960 (31 zwycięstw i 2 porażki). Przegrał tylko z Zasuchinem podczas meczu z ZSRR (1952) i Rumunem Margeritt, także w 1952 (obie walki w wadze piórkowej). W latach późniejszych schodził pokonany bardzo rzadko, głównie z bokserami leworęcznymi (mańkutami) z którymi nie lubił walczyć (odbierali mu główny atut - skuteczne operowanie podstawową bronią, lewym prostym). Miał "na rozkładzie" takich pięściarzy zagranicznych jak m.in. Zachara (CSRS), reprezentanci ZSRR Miednow, Jengibarian, Tamulis, Isajew, Jugosłowianin Lukic, Guzy (NRD), Saluden (Francja), Bosi (Włochy) i krajowi rywale jak Bogdan Guziński (powalił go na matę i jedyny raz (podczas MP1954) w swojej karierze był liczony), bracia Pińscy, Józef Kruża, Henryk Dampc, Sylwester Kaczyński i inni, ale przegrał też (głównie podczas igrzysk olimpijskich) z takimi asami z zagranicy jak: Zasuchin (ZSRR), Caprari (Włochy), Jengibarian (ZSRR), Grauss (RFN), Lukic (Jugosławia), Radoniak (ZSRR), Meyer (Szwajcaria) i Mihalic (Rumunia) a także krajowymi przeciwnikami jak: Arczewski, Przybyłowicz, Kargier, Stefaniuk i Kaczmarek. Największe sukcesy odniósł podczas mistrzostw Europy w latach pięćdziesiątych zdobywając trzy złote medale: w Warszawie (1953) po zwycięstwie w finale nad Milliganem Irlandia (po drodze pokonał m.in. Miednowa ZSRR), w Berlinie (1955), gdzie w finale pokonał Węgra Budaia (podczas tego turnieju wyeliminował znakomitych rywali: leworęcznego Niemca Boveletha, Włocha Ravaglię i Jengibariana ZSRR) i w Lucernie (1959), gdzie walczył już w wadze półśredniej (poprzednie tytuły w kat. lekkopółśredniej) wygrał w finale z Włochem Bossim (tu z kolei już w eliminacjach pokonał Litwina Tamulisa, który reprezentował ZSRR). Mimo, iż ciężko mu było rozstać się z ringiem (po oficjalnym pożegnaniu w 1963, po roku wrócił i znów stanął między linami, a nawet wywalczył tytuł mistrza Polski) do Tokio (1964) pojechał jego wielki rywal Marian Kasprzyk, który wywalczył tam (także z "Benettem" w trakcie finału) złoty medal. Na arenie krajowej został ponadto zwycięzcą Turnieju Przedolimpijskiego PZB i "TL" 1958 w wadze półśredniej i 1959 w wadze lekkopółśredniej oraz Turnieju "Tulipany" 1966. "Czarodziej ringu" stoczył w sumie 377 walk, z których wygrał 363 i przegrał 14 (żadnej nie remisując). Po zakończeniu kariery zawodniczej był trenerem Błękitnych Kielce i Igloopolu Dębica (jego wychowanek Witold Stachurski został wicemistrzem Europy i dwukrotnym olimpijczykiem). Działacz sportowy i samorządowy, m.in. Fundacji "Gloria Victis", PKOl, TOP, OZB w Kielcach, radny Rady Miejskiej w Kielcach i członek Zarządu Miasta Kielce (1990-1994). Zwycięzca (nadzwyczajnego, gdyż odbytego dopiero w 1989 ) plebiscytu na najlepszego sportowca Polski "PS" w 1953, Zasłużony Mistrz Sportu (1954) odznaczony m.in. trzykrotnie złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe, Złotym Krzyżem Zasługi (1953), Krzyżem Kawalerskim (1960) i Oficerskim (2001) OOP. Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej (1986). Oprócz sportu pasjonował się prawie stałym dokształcaniem i filmem jako... aktor "naturszczyk". Zagrał role m.in. w filmach (w sumie zagrał w 15): Bokser (1965), Polowanie na muchy (1967), Znaki na drodze (1968), Krajobraz po bitwie (1970), Martwa fala (1970), Krzysztof (1973), Zawodnik (1977), Pokój 107 (1997). Swoje dzieje (nie tylko sportowe) opisał w książce Czarodziej ringu - wspomnienia (Chicago 1998). Dwukrotnie żonaty (1955, 1973), jest ojcem dwóch córek: Bożeny (1955) i Marioli (1957) oraz dwóch synów: Leszka (1974) i Marka (1978). Mieszka w Kielcach, gdzie zdecydowanie wygrał konkurs (zorganizowany przez redakcję "Echa Dnia") na najpopularniejszego sportowca Kielecczyzny XX wieku (przed lekkoatletką Mirosławą Sarną).

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 181; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 101-112; Olszewski, O złote pasy, s. 186-188; Sportowcy XXX - lecia, s. 293-303; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 180, 184, 187; Duński, Od Paryża, s. 170-171; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 51-53; Pawlak, Olimpijczycy, s. 61-62 (tu błędnie: stoczył 354 walki, żadnej nie przegrał (!) i 14 zremisował); Osmólski, Leksykon boksu, s. 33; Drogosz L., Czarodziej ringu-wspomnienia, s. 18 i dalsze; Kto jest kim, edycja III, Warszawa 1993, s. 136, edycja IV, Warszawa 2001, s. 172; Olszański, Za metą i dalej, s. 18-32; Michniak, Świętokrzyski Leksykon Sportowy, s. 43-44.

* 1952 Helsinki: w. piórkowa - w pierwszej kolejce pokonał 3:0 Birmańczyka Nei Ba Nyeina, w drugiej zwyciężył 3:0 Pedro Galasso (Brazylia), w ćwierćfin. przegrał 0:3 z leworęcznym Sergio Caprari (Włochy), odp. z konk. i zajmując m. 5-8 (zw. Jan Zachara, Czechosłowacja). Niewygodny, walczący jak zawodowiec Włoch zaskoczył młodziutkiego debiutanta (19 lat) w I rundzie i dzięki temu (mimo iż otrzymał napomnienie) wygrał walkę, która w dalszej fazie była bardzo wyrównana. Polak i tak promieniał, że znalazł się w ósemce najlepszych na igrzyskach.
* 1956 Melbourne: w. lekkopółśrednia - w pierwszej kolejce wyciągnął wolny los, w drugiej przegrał z Władimirem Jengibarianem (ZSRR) i odp. z konk (zw. W. Jengibarian, ZSRR). Polak nie miał szczęścia. Dwaj bezwzględnie najlepsi pięściarze tej kategorii miast w finale - spotkali się już w pierwszej walce. "Robienie" wagi (dla Drogosza był to problem właściwie podczas całej kariery sportowej), aklimatyzacja i przetrenowanie (przekroczyło granice wydolności całej grupy bokserskiej) złożyły się tym razem na zasłużoną porażkę "Czarodzieja ringu".
* 1960 Rzym: w. półśrednia - w pierwszej kolejce pokonał 5:0 Benny Nielsena (Dania), w drugiej wygrał 5:0 z Ghasem Yavarkandim (Iran), w ćwierćfin. zwyciężył 5:0 Henry Loubschera (Płd. Afryka) i w półfin. przegrał 2:3 z Jurijem Radoniakiem (ZSRR) zdobywając brązowy medal. (zw. Giovanni Benvenuti Włochy)
Po tej walce wszyscy byli zgodni co do jej wyniku. Polak wygrał wyraźnie dwie pierwsze rundy (różnicą 3 pkt.) i jednym punktem przegrał rundę ostatnią. Ale tylko dwóch sędziów Europejczyków (Francuz i Anglik) wypunktowało zwycięstwo naszego pięściarza 60:58 i 60:57. Trzej pozostali (Afrykańczyk i dwóch Azjatów) punktowali 59:59 i 59:59 (ale ze wskazaniem Radoniaka) i 59:58 dla boksera ZSRR. Fatalna, krzywdząca pomyłka, ale jeszcze nie skandal, jak to stało się w finale z Walaskiem. Okazało się także potem (już w kraju), że nasz reprezentant walczył z pękniętym kciukiem (Benetta). Założono mu gips na 6 tygodni. Na poprawienie olimpijskiego bilansu nie miał już więcej szans

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

PIETRZYKOWSKI ZBIGNIEW



ps. "Piskorz", technolog, trener, pięściarz - rekordzista, niezawodny w ekipie Feliksa Stamma, 11-krotny mistrz Polski, 4-krotny mistrz Europy, posiadacz trzech olimpijskich medali.

Urodzony 4 października 1934 w m. Bestwinka koło Bielska-Białej w nauczycielskiej rodzinie Eugeniusza i Jadwigi (z domu także Pietrzykowskiej), absolwent Technikum Przemysłu Spożywczego (1953), leworęczny pięściarz (181 cm, 81 kg) BBTS Bielsko (1951-1954), w czasie służby wojskowej Legii Warszawa (1955-1956) i ponownie BBTS (1957-1968). Chciał pójść w ślady swego starszego brata Wiktora z którym chodził do sali bokserskiej, podglądał go i starał się naśladować. Pierwsze kroki stawiał pod kierunkiem Ernesta Rademachera. W krajowej rywalizacji trafił u progu kariery na dwóch świetnych rywali (Jerzy Krawczyk i Leszek Leiss z którym nawet dwukrotnie przegrał), ale Feliks Stamm (który dał mu przydomek "Piskorz") obdarzył go wielkim zaufaniem wystawiając 19-letniego chłopca do narodowej drużyny na mistrzostwa Europy w Warszawie (1953). I tak rozpoczęła się kariera polskiego pięściarskiego arcymistrza, którą często porównuje się z rekordowymi osiągnięciami Węgra Laszlo Pappa i Kubańczyka Teofilo Stevensona. 11-krotny mistrz Polski (absolutny rekord krajowy): w wadze lekkośredniej (1954-1957), półciężkiej (1959-1965) był też 3-krotnym drużynowym mistrzem kraju: w zespole CWKS Legia (1954/55 i 1955/56) i BBTS Bielsko-Biała (1959-1960) a także (tu kolejny rekord w historii naszego boksu) 44-krotnym reprezentantem w meczach międzypaństwowych 1953-1966 w tym 42 zwycięstwa i tylko 2 porażki z Węgrem Laszlo Pappem i B. Koutnym CSRS. Kolejny rekord bielszczanina polega na 5-krotnym udziale w mistrzostwach Europy, gdzie zdobył aż cztery mistrzowskie tytuły i jeden brązowy medal. Ten ostatni wywalczył podczas inauguracyjnego występu w Warszawie (1953), gdzie po wygraniu dwóch pojedynków z bardzo groźnymi rywalami (Jugosłowianinem Pavlicem i Rumunem Serbu) przegrał w półfin. z Bruce Wellsem (W. Brytania), który został potem nie tylko mistrzem Europy, ale również otrzymał zaszczytną nagrodę najlepszego pięściarza turnieju. Medale złote zdobył: w Berlinie Zach. (1955) po zwycięstwie w finale (waga lekkośrednia) nad Karlosem Dżanerianem (ZSRR), w Pradze (1957) gdzie w finale wagi średniej pokonał najtrudniejszego jego zdaniem pięściarza, z którym walczył w swojej karierze sportowej, Jugosłowianina Dragoslava Jakovljevica, w Lucernie (1959), gdzie w finale (co sprawiło mu wielką satysfakcję) pokonał wicemistrza olimpijskiego Gheorghe Negreę w II rundzie przez ko i wreszcie w Moskwie (1963). Tu w finale pokonał także bardzo groźnego pięściarza Dana Poźniaka (ZSRR). Drugi, równie barwny rozdział w karierze polskiego arcymistrza to udział w turniejach olimpijskich. Tu niestety na jego drodze do złotego medalu stanęli najwybitniejsi pięściarze w powojennej historii boksu amatorskiego (Laszlo Papp i Cassius Clay), a także inne czynniki jak: sztucznie narzucane limity wag (trzymanie ich przez wiele tygodni, odmawianie sobie jedzenia i picia) i - co szczególnie dotyczyło bielszczanina - niedostatki kondycyjne, które głównie wynikały z tego, że w kraju, wobec prawie stałej supremacji, bardzo rzadko walczył dłużej niż dwie rundy, a często oddawano mu punkty po prostu - bez walki. Oficjalnie zakończył występy w ringu 10 lutego 1968. W sumie stoczył 367 walk z których 351 wygrał, 2 zremisował i 14 przegrał. Pobił jeszcze jeden rekord: w 136 walkach, które stoczył w lidze, wygrał...136! Po zakończeniu kariery sportowej - trener (BBTS, GKS Katowice, Wisła Kraków). Zasłużony Mistrz Sportu (1957), odznaczony m.in. Złotym (pięciokrotnie) Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe oraz Krzyżami: Kawalerskim (1960) i Oficerskim (1998) OOP. Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej (1997) posiadacz medalu Kalos Kagathos (1994) i nagrody im. Aleksandra Rekszy (1986). Poseł na Sejm RP 1993-1997 (czł. BBWR, wiceprzew. Komisji Sportu i Kultury Fizycznej). Kiedyś swoje posłowanie nazwał żartobliwie - piątym tytułem mistrza Europy. Członek zarządu PKOl. Żonaty (Halina Kubeczka), ma dwie córki: Jolantę (1958) i Dorotę (1962). Mieszka w Bielsku Białej.

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 300; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 190-192; Sportowcy XXX-lecia, s. 127-142; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 184, 188, 191; Duński, Od Paryża, s. 688-689; Osmólski, Leksykon boksu, s. 201; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 123-136 i 200-201; Olszewski, O złote pasy, s. 188-191; Pawlak, Olimpijczycy, s. 203; Kto jest kim, wyd. 3, 1993, s. 558, wyd. 4, 2001, s. 740;
Najlepsi polscy, s. 151-161; Olszański, Za metą i dalej, s.166-175; Marcinek, Sportowe asy, s. 85-90

*1956 Melbourne: w. lekkośrednia - w pierwszej kolejce pokonał Richarda Karpowa (ZSRR), w ćwierćfin. wygrał z Bułgarem Borysem Nikołowem, w półfin. przegrał z Węgrem Laszlo Pappem, zdobywając brązowy medal (zw. Papp).
Był to rewanż (po dwóch miesiącach) za Warszawę, kiedy to Polak znokautował Węgra w Hali Mirowskiej. Tym razem Papp zastosował inną taktykę: nie szedł na wymianę, atakował z doskoków i miał Polaka na macie. W trzeciej rundzie osłabł (też z podobnych przyczyn jak Pietrzykowski miał braki kondycyjne), ale szturm naszego pięściarza był spóźniony i walkę przegrał wyraźnie. Stamm po jej zakończeniu powiedział: "Te występy naszych pięściarzy, to dla mnie nokaut. Czas wycofać się z sali treningowej i narożnika".
*1960 Rzym: w. półciężka - w pierwszej kolejce pokonał 5:0 Carla Crawforda (Gujana Brytyjska), w drugiej wygrał 5:0 z Emilem Willerem (ORO/RFN), w ćwierćfin. zwyciężył 5:0 Petara Spasowa (Bułgaria), w półfin. pokonał 4:1 Giulio Saraudi (Włochy) i w finale przegrał 0:5 z Cassiusem Clayem (USA), zdobywając srebrny medal.
Polak stoczył wspaniały pojedynek, ale tylko w dwóch pierwszych rundach. Zastosował rozsądną taktykę walki, która jednak wymagała olbrzymiej koncentracji i fantastycznej kondycji, której niestety (walka była piekielnie szybka) zabrakło naszemu pięściarzowi już pod koniec pierwszego starcia (była to już jego piąta walka w turnieju). W drugiej rundzie coraz częściej stawał w miejscu, prowokując Amerykanina, żeby poszedł do przodu i wdał się w wymianę ciosów. Kiedy to jednak nie nastąpiło wiedział, że przegrywa i myślał nawet o przerwaniu pojedynku. Resztkami sił dotrwał jednak do końca.
*1964 Tokio: w. półciężka - w pierwszej kolejce wygrał przez dyskwalifikację w II rundzie z Ronaldem Holmesem (Jamajka), w ćwierćfin. zwyciężył 5:0 Rafaela Gargiulo (Argentyna), w półfin. przegrał 1:4 z Aleksiejem Kisielowem (ZSRR) zdobywając brązowy medal (zw. Cosimo Pinto Włochy).
Ostatnia olimpijska szansa Polaka (miał 30 lat i 14 rok uprawiał boks) nie została przez niego wykorzystana, mimo iż w tej wadze panowała na świecie posucha. "Przypadkowy" w kategorii półciężkiej reprezentant ZSRR okazał się szybszy i sprytniejszy od zmęczonego fizycznie i psychicznie bielszczanina, który nie chciał przejąć inicjatywy w tej walce i zasłużenie ją przegrał.
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Marcin Klejszmit:
KASPRZYK MARIAN KRZYSZTOF

Przydomek "Polski Papp", pięściarz z Bielska, który nigdy nie był mistrzem Polski, ale wywalczył złoty medal olimpijski w Tokio (1964).Urodzony 22 września 1939 w Kołomaniu koło Kielc, wraz z rodzicami i sześciorgiem starszego rodzeństwa spędził ostatnie lata wojny u bauera na terenie Niemiec (Fraustadt), gdzie ojciec przymusowo pracował. Po zakończeniu wojny cała rodzina osiadła na Ziemiach Zachodnich w Ziębicach. Tam chodził do szkoły, zetknął się ze sportem i zaczął uprawiać boks w miejscowej Sparcie (1955-1957), a potem w Nysie Kłodzko (1957-1958) aż do czasu, kiedy podczas towarzyskich zawodów, nieznany dotąd nikomu dziewiętnastolatek (169 cm, 69 kg) znokautował świetnego boksera niemieckiego Voigta (Activist z NRD). Zaraz potem "zaproszono" go do BBTS Bielsko (1958-1961 i 1964-1969), klubu pierwszoligowego w którego szeregach walczył m. in. taki as jak Zbigniew Pietrzykowski. Na "dzień dobry" w I lidze (w meczu z Legią) pokonał na punkty Henryka Niedźwiedzkiego. I tak zaczęła się wielka sportowa kariera zawodnika, który nie tylko sylwetką (odwrotna pozycja), siłą ciosu i sposobem walki, ale cerą, kolorem włosów i stylizowanym wąsikiem przypominał sławnego węgierskiego mistrza pięści i dlatego nazwany został "Polskim Pappem". Jego kariera sportowa była tak pełna nieprawdopodobnych i dramatycznych spięć, zarówno w ringu jak i poza nim, iż posłużyła za kanwę scenariusza fabularnego filmu Juliana Dziedziny pt. "Bokser", w którym rolę pięściarza z Bielska zagrał Daniel Olbrychski, a jego rywala... Leszek Drogosz. On i Jerzy Kulej skutecznie blokowali dostęp bielszczanina do najwyższych sportowych zaszczytów w kraju. Toteż nie zdobył on nigdy tytułu mistrza Polski, łatwiej mu było wywalczyć medale na mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich. Stało się to dzięki polityce Feliksa Stamma, który potrafił skutecznie "gospodarować siłami" znakomitej grupy polskich pięściarzy lat sześćdziesiątych, desygnując ich do olimpijskich zadań w wagach: lekkiej, lekkopółśredniej i półśredniej. Robił to z ogromnym wyczuciem i znakomitymi wynikami. Trzykrotny olimpijczyk (1960, 1964, 1968). Okres (1961-1964) nie był jednak dla niego pomyślny. Kilka, następujących po sobie awantur (i bijatyk) poza ringiem, aresztowanie, rozprawa sądowa, skazujący wyrok, pozbawienie wolności. Długa przerwa w życiorysie i jeszcze jeden okrutny, tym razem "sportowy wyrok" - dożywotnia dyskwalifikacja. Ale na szczęście, chwila refleksji po tych bolesnych wydarzeniach, stała się udziałem nie tylko boksera z Bielska. Zaczęto się zastanawiać (m. in. znany prawnik prof. Jerzy Sawicki), czy w ogóle dożywotnia dyskwalifikacja w sporcie ma sens? Czy można zawodnikowi, który odbył karę wyznaczoną przez sąd, zamykać na zawsze drogę powrotu do sportu i społeczeństwa? Doszły i inne znaczące argumenty. Okazało się, że rzekomo pobity milicjant został zwolniony ze służby za notoryczne pijaństwo i awanturnictwo (inicjator incydentu). Za pięściarzem stanął klub i osobiście Zbigniew Pietrzykowski oraz niezawodny w każdej sytuacji "Papa" Stamm. Dyskwalifikację cofnięto. Olimpiada w Tokio była tuż, tuż... Trener miał nie byle jaki orzech do zgryzienia: kogo wysłać do Japonii w wadze półśredniej? Silnie bijącego fightera, który dopiero co rozpoczął treningi - Mariana Kasprzyka, czy też mistrza finezyjnej obrony Leszka Drogosza, który niespodziewanie zapowiedział powrót na ring uznając, że dopiero udział w czwartych igrzyskach w pełni go usatysfakcjonuje. Następuje oczekiwanie na decyzję Stamma. Miesiąc przed igrzyskami, podczas mistrzostw krajowych obaj pięściarze spotykają się już w eliminacjach. Wygrywa Drogosz, który ma zdecydowaną przewagę techniczną, ale w trzecim starciu, po celnym sierpowym Kasprzyka "czarodziej ringu" niespodziewanie "siada" na macie. Stamm jeszcze nie podejmuje decyzji. Przygotowania trwają w Cetniewie. Kolejna walka wielkich rywali tym razem tylko "wśród swoich". I Drogosz znów jest na deskach. Uznaje w końcu wyższość bielszczanina i ten wielki sportowiec sam ogłasza, że do Tokio powinien pojechać Kasprzyk. Stammowi spada z serca wielki ciężar. Kochał przecież obu, ale tym razem chciał "wskazać" na "polskiego Pappa". Miał nosa. I Drogosz i Stamm. Tyle suche nazwiska i liczby. Rzeczywistość - dużo bardziej skomplikowana. Przede wszystkim przeciwnicy byli bardzo silni. Szczególnie mistrz Igrzysk Panamerykańskich z Chile i Włoch Bertini mocno nadwerężyli siły Polaka. Dopisało mu jednak szczęście. Wygrał przecież oba pojedynki 3:2, a więc robił widać dobre wrażenie na sędziach. Największy dramat rozegrał się jednak dopiero w finale. Już w pierwszej rundzie Polak (mańkut, podobnie jak jego wielki rywal) stopuje Litwina silnym prawym sierpem i łamie sobie kciuk (kość Benneta, częsta kontuzja pięściarzy, m. in. trzykrotnie miał ją złamaną Józef Grudzień). Walczy jedną ręką. Nic nie mówi Stammowi. Lewą w drugim starciu rzuca na matę Tamulisa, ale nie może dokończyć akcji prawą ręką. Trener już wie, co się mogło stać. Kasprzyk mówi mu więc w przerwie, że chyba "coś pękło" w prawej dłoni, a na pytanie, czy go poddać odpowiada krótko: "Nie, wytrzymam jeszcze te trzy minuty". I przetrzymał straszliwy ból. Ba, pod koniec walki trafił jeszcze nawet kilka razy Tamulisa prawą. Po raz trzeci z rzędu (przedtem swe walki wygrali: Grudzień i Kulej) zagrano w hali Korakuen Mazurka Dąbrowskiego. "Polski Papp" zdał egzamin pod każdym względem. Nie zawiódł kibiców, a szczególnie ludzi, którzy w trudnych chwilach podali mu rękę. Na Igrzyskach startował jeszcze raz. I na tych igrzyskach nie obyło się bez "olimpijskiego pecha", choć tym razem dał on o sobie znać w innej, już nie bolesnej, a dość frywolnej formie. Kasprzykowi w czasie walki pękły... spodenki. W polskim narożniku pospiesznie i z niemałym zdenerwowaniem szukano zastępczych majteczek. Wreszcie ściągnął swoje masażysta naszej drużyny Stanisław Zalewski i sprawa została uratowana, ale sam przypadek, a szczególnie radość jaką wywołał ten incydent wśród publiczności tak zdeprymowały i zdekoncentrowały polskiego pięściarza, że nie mógł wykazać swojej wielkiej klasy. A przygotowany był znakomicie. Po igrzyskach walczył jeszcze kilka lat reprezentując Górnika Wesoła (1970-1974) i Górnika Pszów (1975-1976). Uzupełniając faktografię z jego kariery należy odnotować jeszcze: był uczestnikiem mistrzostw Europy w Belgradzie (1961), gdzie w półfin. przegrał z Alojzym Tuminszem (ZSRR) - przyszłym mistrzem Europy - i zdobył brązowy medal. Był także drużynowym mistrzem Polski w zespole BBTS Bielsko (1959-60) i 9-krotnym reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych 1960-1967 (6 zwycięstw, 1 remis i 2 porażki). Zwycięzca "Turnieju Przedolimpijskiego" PZB i "Sportu" 1965 w wadze półśredniej. W sumie stoczył 270 walk wygrywając 232, remisując 10 i przegrywając 28. Po zakończeniu kariery zawodniczej był trenerem Górnika Knurów, Górnika Wesoła, Górnika Pszów i BBTS Bielsko. Zasłużony Mistrz Sportu, odznaczony m. in. złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe. Laureat nagrody im. Aleksandra Rekszy (1999). Działacz OZB w Katowicach. Żonaty (Krystyna). Mieszka w Bielsku. Na kanwie jego życiorysu powstała książka pt."Olimpijczyk" (Edward Kurowski) i wspomniany już film "Bokser".

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 223; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2, s. 106-107; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 113-122 i 199; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 187, 191, 194; Najlepsi z najlepszych, s. 44 - 49; Duński, Od Paryża, s. 309-310; Osmólski, Leksykon boksu, s. 76; Olszewski L., Marian Kasprzyk uhonorowany nagrodą im. Aleksandra Rekszy, "Bokser", 1999, nr 6.

*1960 Rzym: w. lekkopółśrednia - w pierwszej kolejce wygrał przez ko w II rundzie z hiszpańskim zabijaką Carmelo Alfonso Garcią, w drugiej zwyciężył 5:0 Gyorgy Pala (Węgry), w ćwierćfin. pokonał też 5:0 samego Władimira Jengibariana - ZSRR (mistrza olimpijskiego z Melbourne (1956), który wyeliminował tam z turnieju Leszka Drogosza), ale nie stanął do walki półfinałowej z Clementem Quarteyem (Ghana). Ormianin przegrywając i ratując się przetrzymywaniem, tuż przed końcowym gongiem uderzył w czoło przeciwnika, nad prawym okiem. Pozostał po tym ogromny krwiak i lekarze w żaden sposób nie mogli zlikwidować opuchlizny. Polak musiał oglądać finał z trybun (zw. Bohumil Nemecek CSRS). Prawie pewny złoty medal przeszedł mu koło nosa. *1964 Tokio: w. półśrednia - w pierwszej kolejce zwyciężył 3:2 Chilijczyka Misaela Vilugrona, w drugiej pokonał 5:0 Siriru Alimiego (Nigeria), w ćwierćfin. wygrał 5:0 z Kichijro Hamadą (Japonia), w półfin. zwyciężył 3:2 Silvano Bertiniego (Włochy), a w finale wygrał 4:1 z Rickardasem Tamulisem (ZSRR) zdobywając złoty medal.*1968 Meksyk: w. półśrednia - w pierwszej kolejce przegrał 1:4 z Armando Munizem (USA) i odp. z turnieju (zw. M. Wolke, NRD).Marcin Klejszmit edytował(a) ten post dnia 10.11.07 o godzinie 17:16
Witaj Marcinie,

Pan Marian to cudowna postać z krwi i kości.
Niestety nie potrafił się w porę wycofać i w końcówce kariery przegrywał w lidze z juniorami – to było trochę rozmieniane sławy na drobne.
Ale to faktycznie jedna z najbardziej barwnych postaci
Czekam na historie mojego trenera Tadeusza Walaska
Łukasz Senger

Łukasz Senger Właściciel

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Jestem pod wrażeniem powyższych opisów. Ciekawy materiał.

Nie wiem kto tak naprawdę był najlepszym polskim pięściarzem.
Jak dla mnie najlepszym w historii polskiego boksu jest D. Michalczewski.
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Łukasz Senger:
Jestem pod wrażeniem powyższych opisów. Ciekawy materiał.

Nie wiem kto tak naprawdę był najlepszym polskim pięściarzem.
Jak dla mnie najlepszym w historii polskiego boksu jest D. Michalczewski.
Na pewno Darek miał najwięcej sukcesow - i o włos pobił rekord Marciano ale czy jest najlepszym naszym piesciarzem ? Cieżko czynnemu sportowcowi wystawiać pomnik za życia :)
Jest jeszce kilku swietnych archiwalnych polskich pieściarzy:
1. STANISŁAW KIECAL (1886-1910)
Pseudonim:Michigan Mauler/Michigan Assassin
Wzrost:175cm
Waga:71kg
Urodzony:14.09.1886r. w Grand Rapids, Michigan
Zmarł:15.10.1910r. w Conway, Missouri
Rekord:52(49):4:4:4

Stanisław Kiecal urodził się 14 września 1886r. w Grand Rapids w stanie Michigan w rodzinie polskich emigrantów - Jana i Julii Kiecalów. W wieku 12 lat pod wpływem książek przygodowych opuścił dom rodzinny by w towarzystwie trampów przemierzać pociągami północne Stany Zjednoczone oraz Kanadę aż w roku 1899 dotarł do górniczego miasteczka Butte w masywie Gór Skalistych w stanie Montana. W tym czasie Butte kipiało życiem, jako że w okolicach wydobywano miedź, srebro oraz złoto. Kiecal imał się różnych zajęć, aż do czasu, gdy w czasie bójki, w której korzystając ze swojego doświadczenia włóczęgi wściekle walcząc mocno stłukł jakiegoś dorosłego dryblasa, dostrzegł go były bokser Maurice Thompson.

Oglądanie walk bokserskich było bardzo popularną wśród górników w Butte i często organizowano walki z udziałem miejscowych oraz przyjezdnych zawodników, funkcjonował też przyzwoicie wyposażony klub bokserski, gdzie Kiecal poznawał podstawy techniki pięściarskiej.

Na zawodowym ringu zadebiutował w 1904 roku i wkrótce stał się lokalną sensacją. Od tej pory znany był już jako Stanley Ketchel, a jego pierwszym pseudonimem był "Hobofighter" - "Wojownik - włóczęga". Do 1907 był znany tylko w stanie Montana aż do walki z niezłym czarnym bokserem Georgem Brownem, która odbyła się w Sacramento w stanie Kalifornia. Kiecal znokautował go już w 3 rundzie, co spowodowało, że zakontraktowano mu walkę z "Dumą Kaliforni" - Joe Thomasem.

Do tego czasu Polak stoczył już 43 oficjalne walki, z czego 38 wygrał przez KO, 3 zremisował a tylko dwie przegrał - obie na punkty, na samym początku kariery ze swoim instruktorem, Maurice Thompsonem, który w tym czasie był dla niego zbyt doświadczonym przeciwnikiem.

Walka z uznawanym jako pretendent do tytułu mistrza wagi średniej Irlandczykiem (rekord 27:1:2) zakończyła się remisem, ale młody Polak zdobył wielkie uznanie.

W tym czasie w wadze śreniej ogłoszono wakat, a rewanż Ketchel - Thomas ogłoszono walką o tytuł. Walkę, którą zakontraktowano na 45 rund i która odbyła się w Colma 2 września 1907 roku po dramatycznym przebiegu rozstrzygnął Kiecal nokautując rywala w 32 rundzie.

Zachwycona prasa zaczęła rozpisywać się o walce nazywając Kiecala "The Michigan Assassin" - "Zabójcą z Michigan", jakkolwiek wysuwano wątpliwości, wskazując innych pretendentów do tytułu, których pominięto przy organizacji walki o mistrzostwo. Natomiast w Kaliforni domagano się kolejnej walki Ketchel vs. Thomas - tym razem Polak wygrał po 20 rundach na punkty.

Następnie 23 lutego 1908 roku Kiecal już w pierwszej znokautował jednego z pretedentów do tronu w wadze średniej, Mike'a Sullivana, a trzy miesiące później w 20 rundzie Jacka Sullivana, który chciał pomścić brata bliźniaka.

Kolejnym postrzeganym jako pretendent do tytułu był Niemiec Bill Papke, który okazał się najbardziej zaciętym przeciwnikiem Polaka. Kiecal obronił tytuł 4 czerca 1908 roku wygrywając z Niemcem na punkty po 10 rundach walki. Następnie znokautował ostatniego zaliczanego do grona ścisłej czołówki wagi średniej Hugo Kellego oraz po raz czwarty walczył z Joe Thomasem, tym razem nokautując go w rundzie drugiej.

Kolejna walka miała się okazać jedną z nielicznych przegranych Polaka, a jedyną z człowiekiem walczącym w jego wadze. Była to jednak porażka kotrowersyjna gdyż Bill Papke z którym walczył Kiecal po rozpoczęciu pierwszej rundy w odpowiedzi na wyciągniętą do tradycyjnego powitania rękę Polaka uderzył prosto w szczękę lewym sierpem a następnie poprawił prawym prostym między oczy. Oszołomiony Kiecal przetrzymał następujące po tym wściekł ataki Niemca, ale oczy zapuchły mu do tego stopnia, że nic nie widział i w 12 rundzie przegrał przez KO

Znamienne jest to, że Polak nigdy nie usprawiedliwiał swojej porażki zdradliwym - choć w sumie zgodnym z przepisami - atakiem Niemca, co zostało z szacunkiem odnotowane przez prasę. Wyraził jedynie chęć spotkania się z nim ponownie w ringu.

Walka odbyła się już 11 tygodni później 26 listopada 1908 roku, już bez powitania w pierwszej rundzie (zwyczaj ten nota bene został zarzucony przez bokserów na skutek chamskiego zachowania Niemca). San Fransisco z zapartym tchem patrzyło, jak Polak deklasuje Niemca by ostatecznie znokautować go w 11 rundzie - wielu ekspertów uważa tę walkę za jego najwspanialszy pojedynek.

Po tej walce Papke chciał się zmierzyć z Polakiem po raz czwarty - stało się to w czerwcu następnego roku, a w międzyczasie Kiecal stoczył cztery pojedynki. Wśród nich były dwie świetne walki z doskonałym Jackiem "Philadelphia" O'Brienem, z którym pierwszą uznano za "No Decision" po 10 rundach (choć na 8 sekund przed końcem Kiecal znokautował O'Briena, którego cucono później przez pół godziny), a drugą rozstrzygnął na swoją korzyść przez KO w trzecier rundzie.

Czwarta walka z Papkem to była prawdziwa wojna, w której rywale nie zważali na kontuzje - Papke złamał sobie kość lewej dłoni a Kiecal prawej oraz wybił lewy kciuk. Po 20 rundach bezlitosnego bicia na punkty zwyciężył Polak, którego tytułu nie śmiał kwestionować nikt.

Teraz Kiecal zapragnął tytułu Mistrza Wszechwag i wyzwał do walki znajdującego się w szczytowej w swojej karierze formie Jacka Johnsona, mistrza wagi ciężkiej.

Stanęli naprzeciw siebie 16 października 1909 roku. Ketchel ważył 77kg przy swoich 175cm wzrostu, Johnson - 93kg przy 187cm wzrostu. Walka była pojedynkiem Dawida z Goliatem, przy czym widoczna była przewaga zasięgu i siły Johnsona. Pomimo tego Polak wściekle nacierał i w 12 rundzie po prawym ciosie Johnson zaliczył deski, jednak na "9" wstał. Kiecal pewny zwycięstwa zbliżył się z opuszczoną gardą chcąc wykończyć rywala, i wtedy otrzymał straszliwe uderzenie prawym hakiem w podbródek. Uderzenie wyrzuciło Polaka w powietrze, upadając uderzył najpierw głową a nogi miał jeszcze w górze. Johnson bez sił przewrócił się o jego ciało i padł na ring, z którego podniósł się okropnie zmęczony.

W trakcie tego uderzenia rękawica czarnoskórego mistrza pękła i znaleziono w niej dwa zęby - Kiecal stracił wszystkie przednie górne zęby. Johnson bardzo lubił i szanował Polaka - uważał go za najlepszego białego boksera z jakim się zmierzył, podziwiał jego odwagę i styl. Twierdził, że od nikogo nie otrzymał tak potężnego uderzenia jak od Kiecala w 12 rundzie i nikomu tak silnego ciosu nie zadał.

Stoczywszy jeszcze kilka pojedynków między innymi z zawodnikami wagi ciężkiej Kiecal zostaje 15 października 1910 roku zamordowany podczas wypoczynku na farmie w Conway w stanie Missouri. Podczas posiłku strzelił mu w plecy pracownik farmy i obrabował go, choć motywem była też zazdrość o kobietę.

Stanisław Kiecal zginął mając 24 lata, był w doskonałej formie i mógł jeszcze wiele osiągnąć w zawodowym boksie. W 2004 roku amerykański magazyn "Ring"umiejscowił go na miejscu szóstym wśród najlepszych "puncherów" w historii boksu bez podziału na wagi, jest też Kiecal umiejscowiony w bokserskim "Hall of Fame". Przez wielu ekspertów Stanisław Kiecal jest uznawany za najlepszego zawodnika wagi średniej w historii boksu oraz najlepszego zawodnika w historii w kategorii "pound for pound", czyli bez podziału na kategorie wagowe. Wspominany jest jako profesjonalista zawsze dbający o dobrą formę sportową. Wszyscy wiedzieli też, że jest Polakiem.

Ciekawostką jest, że podobno wyobrażał sobie przed walką przeciwnika obrażającego mu matkę, by wzbudzić w sobie większą wściekłość i agresję w czasie walki.

Stanisław Kiecal spoczywa na cmentarzu Świętego Krzyża w Grand Rapids w stanie Michigan.

2.Szapsel Rotholc
Z Wikipedii
Skocz do: nawigacji, szukaj
Szapsel Rotholc, używano pisowni imienia też jako Szepsel (ur. 2 lipca 1913 w Warszawie, zm. ? 1982 w Toronto, Kanada) - polski bokser, medalista mistrzostw Europy.

Był zawodnikiem klubu Gwiazda Warszawa w latach 1929 - 1939, należał do najlepszych bokserów wagi muszej w Polsce. Z powodzeniem startował w mistrzostwach Europy w Budapeszcie 1934, zdobywając brązowy medal. Był mistrzem Polski w 1933 i wicemistrzem w 1934 w kategorii muszej. Wystąpił 16 razy w reprezentacji Polski, odnosząc 15 zwycięstw i 1 remis w latach (1934 - 1939). Zajmował kolejno 10 i 6 miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego 1934 i 1935 roku.

Był jednym z nielicznych bokserów pochodzenia żydowskiego, któremu udało się przeżyć okupację hitlerowską. Po wojnie zamieszkał w Łodzi, w 1949 roku wyemigrował z Polski do Kanady. Na łożu śmierci wyznał najbliższej rodzinie, że w czasie wojny służył jako policjant żydowski w Getcie Warszawskim.

3. ANTONI ZAŁĘSKI (1913-1997)
Pseudonim: The Man of Steel
Wzrost: 173,5cm
Waga: 71kg
Urodzony: 29.05.1913r. w Gary, Indiana
Zmarł: 20.09.1997r. w Chicago, Illinois
Rekord: 67(45)-18-2

Antoni Załęski urodził się 29 maja 1913 roku w Gary w stanie Indiana w rodzinie emigrantów spod Starego Sącza. W wieku trzech lat wraz z sześciorgiem rodzeństwa został półsierotą - jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. Ząłęscy przeżyli ciężkie chwile, a młody Antoni podobnie jak starsi bracia już w wieku kilkunastu lat pracował w hucie, godząc pracę z nauką.

Gdy nadeszły lepsze czasy, starsi bracia zaczęli uprawiać boks w YMCA - mieli nawet sukcesy jako amatorzy - i wciągnęli w to także Antoniego. Chłopak od razu pokazał, że ma talent, a do tego był bardzo pracowity. Robił szybkie postępy, miał mocne uderzenie i był odporny na ciosy. W 1934 jako amator legitymował się rekordem 87(50)-8-0 i był zdobywcą "Złotych Rękawic" w Indianie i finalistą tego turnieju w Chicago.

W 1934 Załęski zrezygnował z niezłej posady w hucie i zdecydował się na zawodostwo. Początkowo spotkało go wiele rozczarowań - pierwszy manager bardzo eksploatował młodego zawodnika: w ciągu pierwszych sześciu miesięcy Załęski walczył aż 21 razy, przy czym zawodnicy byli często zbyt trudni jak na ten etap kariery. Co prawda przegrał tylko pięć walk, ale po walce z Kidem Leonardem chciał się wycofać - to przestraszyło managera, który bojąc się o źródło dochodów zredukował ilość zakontraktowanych pojedynków w 1935 do siedmiu. Załęski przegrał z nich trzy - a po sromotnej porażce z Dave'm Klarkiem zrezygnował z boksu i powrócił do pracy w hucie.

Po dwóch latach postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem trafił dobrze - najpierw pod skrzydła Benny'ego Roya, a później duetu Sam Pian - Art Winch. Winch był świetnym trenerem i miał na koncie wychowanie Barneya Rossa, mistrza świata w trzech kategoriach wagowych jednocześnie oraz wielu innych doskonałych bokserów. Dopiero tutaj Załęski poznał na czym polega prawdziwa technika i taktyka w boksie.


Dobre metody treningowe połączone z rozsądnym prowadzeniem przez managera szybko przyniosły efekty i Załęski zaczął wygrywać z coraz lepszymi zawodnikami. Od połowy 1937 roku do końca 1938 przegrał tylko trzy z osiemnastu walk, które to porażki błyskawicznie pomścił w rewanżach. W 1939 roku wygrał wszystkie siedem stoczonych przez siebie walk i jego opiekunowie zaczęli myśleć o walce o tytuł.

W tym okresie czasu funkcjonowały dwie organizacje boksu zawodowego: National Boxing Association (obecnie WBA - World Boxing Association) oraz New York Boxing Commission. W wadze Załęskiego mistrzem NBA był Al Hostak, a mistrzem NYBA - Caferino Garcia. Menedżerom Załęskiego udało się zakontraktować dziesięciorundowy pojedynek z Hostakiem, ale nie była to na razie walka o tytuł. Zastrzegli jednak w kontrakcie, że w razie przegranej mistrza zmierzy się z Polakiem jeszcze raz - tym razem o tytuł. Nikt w to nie wierzył, gdyż Hostak był wyśmienitym pięsciarzem - szybkim, o nokautującym ciosie i żelaznej psychice do walki. Przed walką z Załęskim stoczył pięćdziesiąt walk, z których przegrał tylko dwie.


Walka Al Hostak vs Tony Zale odbyła się 29 stycznia 1940 roku w Chicago. To było ciężkie starcie - na początku rundy pierwszej i piątej Polak leżał na deskach. Po piątej rundzie nie mógł trafić do narożnika. Jednakże od szóstej rundy to Załęski zaczął dyktować warunki i ostatecznie wygrał na punkty, jednocześnie wzbudzając zachwyt publiczności i komentatorów, którzy nadali mu przydomek "Człowieka ze stali".

Zgodnie z umową doszło do drugiego starcia - tym razem o tytuł. Odbyło się ono 19 lipca 1940 roku w Seattle - rodzinnym mieście Hostaka. Polak od razu zaatakował i zwiększał swoją przewagę z rundy na rundę, kilkakrotnie posyłając Hostaka na deski. W trzynastej rundzie arbiter odesłał zupełnie wyczerpanego mistrza do narożnika - Hostak po raz pierwszy nie dotrwał do końca walki. Antoni Załęski wygrał przez TKO i został mistrzem świata NBA.Niecały rok później doszło do rewanżu - ale 28 maja 1941 w Chicago to Hostak był challengerem. Już w pierwszej rundzie Polak leżał na deskach, ale szybko się pozbierał i w drugiej rundzie zrewanżował się tym samym - z tym, że sześciokrotnie, po czym walka została zatrzymana.

Jesienią 1941 doszło do unifikacji tytułu NBA i NYBC w wadze średniej. Dnia 28 listopada 1941 roku w Madison Square Garden naprzeciwko Załęskiego stanął Georfie Abrams. Po piętnastorundowym boju Polak został niekwestionowanym mistrzem świata wagi średniej.

Niedługo później Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, i Załęski trafił do US Navy, w której służył do jesieni 1945 roku. Formalnie cały czas był mistrzem, gdyż na czas wojny "zamrożono" tytuły mistrzowskie, ale jego rywale pozostający w cywilu ciężko trenowali, czekając na powrót mistrza. Jednym z nich był Rocky Graziano, syn włoskich emigrantów, były amatorski mistrz USA, który w opinii wielu był głównym pretendentem do tronu. Jednakże zanim Załęski spotkał się z Grazziano, jego menedżerowie przekonali promotorów oraz prasę, aby dać mistrzowi czas na przygotowania. Załęski trenował sumiennie i w styczniu 1946 roku powrócił na ring nokautując sześciu przeciwników.


Po raz pierwszy spotkali się w ringu 27 września 1946 roku w Nowym Jorku a walka przyciągnęła na trybuny 40 000 widzów. Załęski miał w tym czasie rekord 60(36)-14-2 a Graziano 43(32)-6-5. Wojna zaczęła się od początku walki - zaraz po gongu Włoch wylądował na deskach ale pod koniec rundy zrewanzował mu się tym samym Polakowi, którego trzeba było odprowadzić do narożnika. Cały czas obaj szli na wymiany, w drugiej rundzie Załęski był ponownie liczony, podobnie w piątej. Na początku szóstej Graziano rzucił się na Polaka, ale ten ciosami w splot i szczękę powalił go na deski, gdzie został wyliczony. Zawodnicy otrzymali rekordowe sumy prawie 79 000 dolarów, natomiast "Ring Magazine" uznał tę walkę za najlepszą walkę roku, a Załęskiego za boksera roku.

Do rewanżu doszło 16 lipca 1947 roku w Chicago. Na początku przeważał Polak, w trzeciej rundzie Graziano był liczony, ale cały czas napierał pomimo tego, że od piątej rundy był cały zalany krwią a prawy oczodół miał zapuchnięty. Ten wysiłek został nagrodzony - w szóstej rundzie Załęski zaczął słabnąć a Graziano bił coraz mocniej, głównie atakując korpus. W końcu mistrz osunął się na kolana i został wyliczony. Także ten pojedynek został uznany przez "Ring Magazine" za walkę roku.

Trzecie spotkanie miało miejsce 10 czerwca 1948 roku w Newark. Załęski bardzo dobrze przygotował się do tej walki i od samego początku dominował, już w pierwszej rundzie rzucając Włocha na deski, podobnie w trzeciej. Po drugim liczeniu Załęski zaatakował mocno i znokautował rywala. Prawie nieprzytomnego Graziano przetransportowano do szatni i odwieziono do szpitala. Polak miał w dniu walki 35 lat, Włoch - 26.

Odzyskanym pasem mistrz nie cieszył się długo - utracił go już po trzech miesiącach na rzecz Mistrza Europy - Francuza Marcela Cerdana - po ciężkim boju w dwunastej rundzie przez TKO. "Ring Magazine" uznał starcie za walkę roku 1948. Była to ostatnia zawodowa walka bokserska Antoniego Załęskiego.

Antoni Załęski był najdłużej panującym mistrzem świata wagi średniej - ponad 7 lat. W 1958 roku został wybrany do "Hall of Fame" - bokserskiej Komntaty Sławy. Gdy zakończył karierę, angażował się w różne przedsięwzięcia biznesowe ale cały czas miał styczność z boksem - był arbitrem i działaczem YMCA w Chicago, gdzie uczył pięściarstwa młodych ludzi.


Załęski zagrał też w filmie - w 1956 roku nakręcono film o Rockym Graziano pod tytułem "Somebody up there likes me" (w Polsce: "Między linami ringu"). Polak wystąpił tam w roli samego siebie a w rolę Graziano wcielił się Paul Newman. Podczas zdjęć już w pierwszym ujęciu pierwszym uderzeniem Załęski znokautował aktora, za co dostał reprymendę od reżysera. Tłumaczył się, że nigdy nie potrafił hamować siły ciosów. Po wielu z pewnością zabawnych - choć nie dla Paula Newmana - perypetiach sceny walk nakręcono, co Załęski miał podsumować następująco: "Choć mam 43 lata i daleki jestem od dawnej formy wolałbym jeszcze raz rozegrać wszystkie swoje mecze z Rockym Graziano niż tu gimnastykować się z panem Newmanem. To była najtrudniejsza walka, jaką kiedykolwiek rozegrałem!"

Antoni Załęski zmarł 20 września 1997 roku w Stanach Zjednoczonych.
Grzesiek Bienias

Grzesiek Bienias Opis w High
Definition i
dźwiękiem 7.1 :)

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Łukasz Senger:
Jestem pod wrażeniem powyższych opisów. Ciekawy materiał.

Nie wiem kto tak naprawdę był najlepszym polskim pięściarzem.
Jak dla mnie najlepszym w historii polskiego boksu jest D. Michalczewski.
Wielu by dyskutowało na temat 'polskości' Darka Michalczewskiego.
Warto przecież pamiętać że w zasadzie całą karierę zawodową przeboksował pod niemiecką flagą.
Łukasz Senger

Łukasz Senger Właściciel

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Macie racje mówiąc że ciężko sportowcowi wystawiać pomnik za życia. Rozumiem też wątpliwości związane z występami pod niemiecką flagą. To były inne czasy, wówczas łatwiej było podjąć decyzję o wyjeździe do normalniejszego życia, z perspektywy dzisiejszego życia w Polsce to inaczej wygląda. Darek przywiózł nam pozytywną wizję życia, przykład na to że jak się mocno pracuje to się osiąga sukces od pomocnika budowlanego do mistrza świata w boksie. Poza sukcesami sportowymi robił też dobry marketing dla życia w sporcie i poza sportem.
Szkoda że inni wielcy o których piszecie nie mieli takiej szansy jak Darek bo mielibyśmy jeszcze więcej takich gigantów.

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Marcin Pawlak:
Łukasz Senger:
Jestem pod wrażeniem powyższych opisów. Ciekawy materiał.

Nie wiem kto tak naprawdę był najlepszym polskim pięściarzem.
Jak dla mnie najlepszym w historii polskiego boksu jest D. Michalczewski.
Na pewno Darek miał najwięcej sukcesow - i o włos pobił rekord Marciano ale czy jest najlepszym naszym piesciarzem ? Cieżko czynnemu sportowcowi wystawiać pomnik za życia :)
Jest jeszce kilku swietnych archiwalnych polskich pieściarzy:
1. STANISŁAW KIECAL (1886-1910)
Pseudonim:Michigan Mauler/Michigan Assassin
Wzrost:175cm
Waga:71kg
Urodzony:14.09.1886r. w Grand Rapids, Michigan
Zmarł:15.10.1910r. w Conway, Missouri
Rekord:52(49):4:4:4

Stanisław Kiecal urodził się 14 września 1886r. w Grand Rapids w stanie Michigan w rodzinie polskich emigrantów - Jana i Julii Kiecalów. W wieku 12 lat pod wpływem książek przygodowych opuścił dom rodzinny by w towarzystwie trampów przemierzać pociągami północne Stany Zjednoczone oraz Kanadę aż w roku 1899 dotarł do górniczego miasteczka Butte w masywie Gór Skalistych w stanie Montana. W tym czasie Butte kipiało życiem, jako że w okolicach wydobywano miedź, srebro oraz złoto. Kiecal imał się różnych zajęć, aż do czasu, gdy w czasie bójki, w której korzystając ze swojego doświadczenia włóczęgi wściekle walcząc mocno stłukł jakiegoś dorosłego dryblasa, dostrzegł go były bokser Maurice Thompson.

Oglądanie walk bokserskich było bardzo popularną wśród górników w Butte i często organizowano walki z udziałem miejscowych oraz przyjezdnych zawodników, funkcjonował też przyzwoicie wyposażony klub bokserski, gdzie Kiecal poznawał podstawy techniki pięściarskiej.

Na zawodowym ringu zadebiutował w 1904 roku i wkrótce stał się lokalną sensacją. Od tej pory znany był już jako Stanley Ketchel, a jego pierwszym pseudonimem był "Hobofighter" - "Wojownik - włóczęga". Do 1907 był znany tylko w stanie Montana aż do walki z niezłym czarnym bokserem Georgem Brownem, która odbyła się w Sacramento w stanie Kalifornia. Kiecal znokautował go już w 3 rundzie, co spowodowało, że zakontraktowano mu walkę z "Dumą Kaliforni" - Joe Thomasem.

Do tego czasu Polak stoczył już 43 oficjalne walki, z czego 38 wygrał przez KO, 3 zremisował a tylko dwie przegrał - obie na punkty, na samym początku kariery ze swoim instruktorem, Maurice Thompsonem, który w tym czasie był dla niego zbyt doświadczonym przeciwnikiem.

Walka z uznawanym jako pretendent do tytułu mistrza wagi średniej Irlandczykiem (rekord 27:1:2) zakończyła się remisem, ale młody Polak zdobył wielkie uznanie.

W tym czasie w wadze śreniej ogłoszono wakat, a rewanż Ketchel - Thomas ogłoszono walką o tytuł. Walkę, którą zakontraktowano na 45 rund i która odbyła się w Colma 2 września 1907 roku po dramatycznym przebiegu rozstrzygnął Kiecal nokautując rywala w 32 rundzie.

Zachwycona prasa zaczęła rozpisywać się o walce nazywając Kiecala "The Michigan Assassin" - "Zabójcą z Michigan", jakkolwiek wysuwano wątpliwości, wskazując innych pretendentów do tytułu, których pominięto przy organizacji walki o mistrzostwo. Natomiast w Kaliforni domagano się kolejnej walki Ketchel vs. Thomas - tym razem Polak wygrał po 20 rundach na punkty.

Następnie 23 lutego 1908 roku Kiecal już w pierwszej znokautował jednego z pretedentów do tronu w wadze średniej, Mike'a Sullivana, a trzy miesiące później w 20 rundzie Jacka Sullivana, który chciał pomścić brata bliźniaka.

Kolejnym postrzeganym jako pretendent do tytułu był Niemiec Bill Papke, który okazał się najbardziej zaciętym przeciwnikiem Polaka. Kiecal obronił tytuł 4 czerca 1908 roku wygrywając z Niemcem na punkty po 10 rundach walki. Następnie znokautował ostatniego zaliczanego do grona ścisłej czołówki wagi średniej Hugo Kellego oraz po raz czwarty walczył z Joe Thomasem, tym razem nokautując go w rundzie drugiej.

Kolejna walka miała się okazać jedną z nielicznych przegranych Polaka, a jedyną z człowiekiem walczącym w jego wadze. Była to jednak porażka kotrowersyjna gdyż Bill Papke z którym walczył Kiecal po rozpoczęciu pierwszej rundy w odpowiedzi na wyciągniętą do tradycyjnego powitania rękę Polaka uderzył prosto w szczękę lewym sierpem a następnie poprawił prawym prostym między oczy. Oszołomiony Kiecal przetrzymał następujące po tym wściekł ataki Niemca, ale oczy zapuchły mu do tego stopnia, że nic nie widział i w 12 rundzie przegrał przez KO

Znamienne jest to, że Polak nigdy nie usprawiedliwiał swojej porażki zdradliwym - choć w sumie zgodnym z przepisami - atakiem Niemca, co zostało z szacunkiem odnotowane przez prasę. Wyraził jedynie chęć spotkania się z nim ponownie w ringu.

Walka odbyła się już 11 tygodni później 26 listopada 1908 roku, już bez powitania w pierwszej rundzie (zwyczaj ten nota bene został zarzucony przez bokserów na skutek chamskiego zachowania Niemca). San Fransisco z zapartym tchem patrzyło, jak Polak deklasuje Niemca by ostatecznie znokautować go w 11 rundzie - wielu ekspertów uważa tę walkę za jego najwspanialszy pojedynek.

Po tej walce Papke chciał się zmierzyć z Polakiem po raz czwarty - stało się to w czerwcu następnego roku, a w międzyczasie Kiecal stoczył cztery pojedynki. Wśród nich były dwie świetne walki z doskonałym Jackiem "Philadelphia" O'Brienem, z którym pierwszą uznano za "No Decision" po 10 rundach (choć na 8 sekund przed końcem Kiecal znokautował O'Briena, którego cucono później przez pół godziny), a drugą rozstrzygnął na swoją korzyść przez KO w trzecier rundzie.

Czwarta walka z Papkem to była prawdziwa wojna, w której rywale nie zważali na kontuzje - Papke złamał sobie kość lewej dłoni a Kiecal prawej oraz wybił lewy kciuk. Po 20 rundach bezlitosnego bicia na punkty zwyciężył Polak, którego tytułu nie śmiał kwestionować nikt.

Teraz Kiecal zapragnął tytułu Mistrza Wszechwag i wyzwał do walki znajdującego się w szczytowej w swojej karierze formie Jacka Johnsona, mistrza wagi ciężkiej.

Stanęli naprzeciw siebie 16 października 1909 roku. Ketchel ważył 77kg przy swoich 175cm wzrostu, Johnson - 93kg przy 187cm wzrostu. Walka była pojedynkiem Dawida z Goliatem, przy czym widoczna była przewaga zasięgu i siły Johnsona. Pomimo tego Polak wściekle nacierał i w 12 rundzie po prawym ciosie Johnson zaliczył deski, jednak na "9" wstał. Kiecal pewny zwycięstwa zbliżył się z opuszczoną gardą chcąc wykończyć rywala, i wtedy otrzymał straszliwe uderzenie prawym hakiem w podbródek. Uderzenie wyrzuciło Polaka w powietrze, upadając uderzył najpierw głową a nogi miał jeszcze w górze. Johnson bez sił przewrócił się o jego ciało i padł na ring, z którego podniósł się okropnie zmęczony.

W trakcie tego uderzenia rękawica czarnoskórego mistrza pękła i znaleziono w niej dwa zęby - Kiecal stracił wszystkie przednie górne zęby. Johnson bardzo lubił i szanował Polaka - uważał go za najlepszego białego boksera z jakim się zmierzył, podziwiał jego odwagę i styl. Twierdził, że od nikogo nie otrzymał tak potężnego uderzenia jak od Kiecala w 12 rundzie i nikomu tak silnego ciosu nie zadał.

Stoczywszy jeszcze kilka pojedynków między innymi z zawodnikami wagi ciężkiej Kiecal zostaje 15 października 1910 roku zamordowany podczas wypoczynku na farmie w Conway w stanie Missouri. Podczas posiłku strzelił mu w plecy pracownik farmy i obrabował go, choć motywem była też zazdrość o kobietę.

Stanisław Kiecal zginął mając 24 lata, był w doskonałej formie i mógł jeszcze wiele osiągnąć w zawodowym boksie. W 2004 roku amerykański magazyn "Ring"umiejscowił go na miejscu szóstym wśród najlepszych "puncherów" w historii boksu bez podziału na wagi, jest też Kiecal umiejscowiony w bokserskim "Hall of Fame". Przez wielu ekspertów Stanisław Kiecal jest uznawany za najlepszego zawodnika wagi średniej w historii boksu oraz najlepszego zawodnika w historii w kategorii "pound for pound", czyli bez podziału na kategorie wagowe. Wspominany jest jako profesjonalista zawsze dbający o dobrą formę sportową. Wszyscy wiedzieli też, że jest Polakiem.

Ciekawostką jest, że podobno wyobrażał sobie przed walką przeciwnika obrażającego mu matkę, by wzbudzić w sobie większą wściekłość i agresję w czasie walki.

Stanisław Kiecal spoczywa na cmentarzu Świętego Krzyża w Grand Rapids w stanie Michigan.

2.Szapsel Rotholc
Z Wikipedii
Skocz do: nawigacji, szukaj
Szapsel Rotholc, używano pisowni imienia też jako Szepsel (ur. 2 lipca 1913 w Warszawie, zm. ? 1982 w Toronto, Kanada) - polski bokser, medalista mistrzostw Europy.

Był zawodnikiem klubu Gwiazda Warszawa w latach 1929 - 1939, należał do najlepszych bokserów wagi muszej w Polsce. Z powodzeniem startował w mistrzostwach Europy w Budapeszcie 1934, zdobywając brązowy medal. Był mistrzem Polski w 1933 i wicemistrzem w 1934 w kategorii muszej. Wystąpił 16 razy w reprezentacji Polski, odnosząc 15 zwycięstw i 1 remis w latach (1934 - 1939). Zajmował kolejno 10 i 6 miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego 1934 i 1935 roku.

Był jednym z nielicznych bokserów pochodzenia żydowskiego, któremu udało się przeżyć okupację hitlerowską. Po wojnie zamieszkał w Łodzi, w 1949 roku wyemigrował z Polski do Kanady. Na łożu śmierci wyznał najbliższej rodzinie, że w czasie wojny służył jako policjant żydowski w Getcie Warszawskim.

3. ANTONI ZAŁĘSKI (1913-1997)
Pseudonim: The Man of Steel
Wzrost: 173,5cm
Waga: 71kg
Urodzony: 29.05.1913r. w Gary, Indiana
Zmarł: 20.09.1997r. w Chicago, Illinois
Rekord: 67(45)-18-2

Antoni Załęski urodził się 29 maja 1913 roku w Gary w stanie Indiana w rodzinie emigrantów spod Starego Sącza. W wieku trzech lat wraz z sześciorgiem rodzeństwa został półsierotą - jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. Ząłęscy przeżyli ciężkie chwile, a młody Antoni podobnie jak starsi bracia już w wieku kilkunastu lat pracował w hucie, godząc pracę z nauką.

Gdy nadeszły lepsze czasy, starsi bracia zaczęli uprawiać boks w YMCA - mieli nawet sukcesy jako amatorzy - i wciągnęli w to także Antoniego. Chłopak od razu pokazał, że ma talent, a do tego był bardzo pracowity. Robił szybkie postępy, miał mocne uderzenie i był odporny na ciosy. W 1934 jako amator legitymował się rekordem 87(50)-8-0 i był zdobywcą "Złotych Rękawic" w Indianie i finalistą tego turnieju w Chicago.

W 1934 Załęski zrezygnował z niezłej posady w hucie i zdecydował się na zawodostwo. Początkowo spotkało go wiele rozczarowań - pierwszy manager bardzo eksploatował młodego zawodnika: w ciągu pierwszych sześciu miesięcy Załęski walczył aż 21 razy, przy czym zawodnicy byli często zbyt trudni jak na ten etap kariery. Co prawda przegrał tylko pięć walk, ale po walce z Kidem Leonardem chciał się wycofać - to przestraszyło managera, który bojąc się o źródło dochodów zredukował ilość zakontraktowanych pojedynków w 1935 do siedmiu. Załęski przegrał z nich trzy - a po sromotnej porażce z Dave'm Klarkiem zrezygnował z boksu i powrócił do pracy w hucie.

Po dwóch latach postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem trafił dobrze - najpierw pod skrzydła Benny'ego Roya, a później duetu Sam Pian - Art Winch. Winch był świetnym trenerem i miał na koncie wychowanie Barneya Rossa, mistrza świata w trzech kategoriach wagowych jednocześnie oraz wielu innych doskonałych bokserów. Dopiero tutaj Załęski poznał na czym polega prawdziwa technika i taktyka w boksie.


Dobre metody treningowe połączone z rozsądnym prowadzeniem przez managera szybko przyniosły efekty i Załęski zaczął wygrywać z coraz lepszymi zawodnikami. Od połowy 1937 roku do końca 1938 przegrał tylko trzy z osiemnastu walk, które to porażki błyskawicznie pomścił w rewanżach. W 1939 roku wygrał wszystkie siedem stoczonych przez siebie walk i jego opiekunowie zaczęli myśleć o walce o tytuł.

W tym okresie czasu funkcjonowały dwie organizacje boksu zawodowego: National Boxing Association (obecnie WBA - World Boxing Association) oraz New York Boxing Commission. W wadze Załęskiego mistrzem NBA był Al Hostak, a mistrzem NYBA - Caferino Garcia. Menedżerom Załęskiego udało się zakontraktować dziesięciorundowy pojedynek z Hostakiem, ale nie była to na razie walka o tytuł. Zastrzegli jednak w kontrakcie, że w razie przegranej mistrza zmierzy się z Polakiem jeszcze raz - tym razem o tytuł. Nikt w to nie wierzył, gdyż Hostak był wyśmienitym pięsciarzem - szybkim, o nokautującym ciosie i żelaznej psychice do walki. Przed walką z Załęskim stoczył pięćdziesiąt walk, z których przegrał tylko dwie.


Walka Al Hostak vs Tony Zale odbyła się 29 stycznia 1940 roku w Chicago. To było ciężkie starcie - na początku rundy pierwszej i piątej Polak leżał na deskach. Po piątej rundzie nie mógł trafić do narożnika. Jednakże od szóstej rundy to Załęski zaczął dyktować warunki i ostatecznie wygrał na punkty, jednocześnie wzbudzając zachwyt publiczności i komentatorów, którzy nadali mu przydomek "Człowieka ze stali".

Zgodnie z umową doszło do drugiego starcia - tym razem o tytuł. Odbyło się ono 19 lipca 1940 roku w Seattle - rodzinnym mieście Hostaka. Polak od razu zaatakował i zwiększał swoją przewagę z rundy na rundę, kilkakrotnie posyłając Hostaka na deski. W trzynastej rundzie arbiter odesłał zupełnie wyczerpanego mistrza do narożnika - Hostak po raz pierwszy nie dotrwał do końca walki. Antoni Załęski wygrał przez TKO i został mistrzem świata NBA.Niecały rok później doszło do rewanżu - ale 28 maja 1941 w Chicago to Hostak był challengerem. Już w pierwszej rundzie Polak leżał na deskach, ale szybko się pozbierał i w drugiej rundzie zrewanżował się tym samym - z tym, że sześciokrotnie, po czym walka została zatrzymana.

Jesienią 1941 doszło do unifikacji tytułu NBA i NYBC w wadze średniej. Dnia 28 listopada 1941 roku w Madison Square Garden naprzeciwko Załęskiego stanął Georfie Abrams. Po piętnastorundowym boju Polak został niekwestionowanym mistrzem świata wagi średniej.

Niedługo później Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, i Załęski trafił do US Navy, w której służył do jesieni 1945 roku. Formalnie cały czas był mistrzem, gdyż na czas wojny "zamrożono" tytuły mistrzowskie, ale jego rywale pozostający w cywilu ciężko trenowali, czekając na powrót mistrza. Jednym z nich był Rocky Graziano, syn włoskich emigrantów, były amatorski mistrz USA, który w opinii wielu był głównym pretendentem do tronu. Jednakże zanim Załęski spotkał się z Grazziano, jego menedżerowie przekonali promotorów oraz prasę, aby dać mistrzowi czas na przygotowania. Załęski trenował sumiennie i w styczniu 1946 roku powrócił na ring nokautując sześciu przeciwników.


Po raz pierwszy spotkali się w ringu 27 września 1946 roku w Nowym Jorku a walka przyciągnęła na trybuny 40 000 widzów. Załęski miał w tym czasie rekord 60(36)-14-2 a Graziano 43(32)-6-5. Wojna zaczęła się od początku walki - zaraz po gongu Włoch wylądował na deskach ale pod koniec rundy zrewanzował mu się tym samym Polakowi, którego trzeba było odprowadzić do narożnika. Cały czas obaj szli na wymiany, w drugiej rundzie Załęski był ponownie liczony, podobnie w piątej. Na początku szóstej Graziano rzucił się na Polaka, ale ten ciosami w splot i szczękę powalił go na deski, gdzie został wyliczony. Zawodnicy otrzymali rekordowe sumy prawie 79 000 dolarów, natomiast "Ring Magazine" uznał tę walkę za najlepszą walkę roku, a Załęskiego za boksera roku.

Do rewanżu doszło 16 lipca 1947 roku w Chicago. Na początku przeważał Polak, w trzeciej rundzie Graziano był liczony, ale cały czas napierał pomimo tego, że od piątej rundy był cały zalany krwią a prawy oczodół miał zapuchnięty. Ten wysiłek został nagrodzony - w szóstej rundzie Załęski zaczął słabnąć a Graziano bił coraz mocniej, głównie atakując korpus. W końcu mistrz osunął się na kolana i został wyliczony. Także ten pojedynek został uznany przez "Ring Magazine" za walkę roku.

Trzecie spotkanie miało miejsce 10 czerwca 1948 roku w Newark. Załęski bardzo dobrze przygotował się do tej walki i od samego początku dominował, już w pierwszej rundzie rzucając Włocha na deski, podobnie w trzeciej. Po drugim liczeniu Załęski zaatakował mocno i znokautował rywala. Prawie nieprzytomnego Graziano przetransportowano do szatni i odwieziono do szpitala. Polak miał w dniu walki 35 lat, Włoch - 26.

Odzyskanym pasem mistrz nie cieszył się długo - utracił go już po trzech miesiącach na rzecz Mistrza Europy - Francuza Marcela Cerdana - po ciężkim boju w dwunastej rundzie przez TKO. "Ring Magazine" uznał starcie za walkę roku 1948. Była to ostatnia zawodowa walka bokserska Antoniego Załęskiego.

Antoni Załęski był najdłużej panującym mistrzem świata wagi średniej - ponad 7 lat. W 1958 roku został wybrany do "Hall of Fame" - bokserskiej Komntaty Sławy. Gdy zakończył karierę, angażował się w różne przedsięwzięcia biznesowe ale cały czas miał styczność z boksem - był arbitrem i działaczem YMCA w Chicago, gdzie uczył pięściarstwa młodych ludzi.


Załęski zagrał też w filmie - w 1956 roku nakręcono film o Rockym Graziano pod tytułem "Somebody up there likes me" (w Polsce: "Między linami ringu"). Polak wystąpił tam w roli samego siebie a w rolę Graziano wcielił się Paul Newman. Podczas zdjęć już w pierwszym ujęciu pierwszym uderzeniem Załęski znokautował aktora, za co dostał reprymendę od reżysera. Tłumaczył się, że nigdy nie potrafił hamować siły ciosów. Po wielu z pewnością zabawnych - choć nie dla Paula Newmana - perypetiach sceny walk nakręcono, co Załęski miał podsumować następująco: "Choć mam 43 lata i daleki jestem od dawnej formy wolałbym jeszcze raz rozegrać wszystkie swoje mecze z Rockym Graziano niż tu gimnastykować się z panem Newmanem. To była najtrudniejsza walka, jaką kiedykolwiek rozegrałem!"

Antoni Załęski zmarł 20 września 1997 roku w Stanach Zjednoczonych.

Marcin,chylę czoła...Niesamowite biografie naszych rodaków,których los związany był bardziej z USA niż z Polską...
Szczerze mówiąc-to pierwszy raz usłyszałem o nich i wiem teraz,że byli tacy wspaniali pięściarze jak: Stanisław Kiecal i Antoni Załęski...

W nagrodę ;) sylwetka Twojego trenera.

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

WALASEK TADEUSZ



Trener, mistrz Europy w boksie (1961), srebrny (1960) i brązowy (1964) medalista olimpijski z Rzymu i Tokio.

Urodzony 15 lipca 1936 w Elżbiecinie koło Łomży, syn Władysława i Marii Kalinowskiej, parę miesięcy po rozpoczęciu II wojny światowej (luty 1940) wraz z matką, ojcem i dziadkami oraz bratem Henrykiem i dwoma siostrami (Krystyna, Jadwiga) wywieziony został przez Sowietów aż pod Archangielsk. Ojciec miał szczęście dostać się do armii gen. Andersa (walczył potem z II Korpusem), dziadkowie zmarli a reszta rodziny Sybiraków powróciła do Polski w maju 1946 (niebawem dołączył do niej także ojciec, zmarła natomiast najmłodsza, chora siostra Jadwiga). Osiedli na Dolnym Śląsku. Najpierw we Wrocławiu, a zaraz potem w Kłodzku, gdzie zaczęło się "Tadeuszowe boksowanie" w tamtejszej Spójni pod kierunkiem Jana Zycha (1949-1953). Potem przez kilka lat zmieniał kluby jak rękawiczki (GKS Katowice, Stal Czechowice, Górnik Zabrze, Sparta Ziębice) aż w całą tą "pogoń za sławą" wkroczył papa Walasek, który skierował syna do warszawskiej Gwardii (1956-1966), gdzie znalazł wreszcie właściwą opiekę, szkołę (absolwent Liceum Ogólnokształcącego i Studium Trenerskiego przy AWF Wrocław). Przede wszystkim jednak rozwinął swój wielki bokserski talent, stając się jednym z najlepszych zawodników w historii polskiego pięściarstwa. 7-krotny mistrz Polski (176 cm, 76 kg) w wadze średniej (1958-1964), aż 32 razy reprezentował barwy narodowe w meczach międzypaństwowych 1955-1965 (28 zwycięstw, 4 porażki). Pierwszy większy sukces na arenie międzynarodowej odniósł podczas Igrzysk Sportowych Młodzieży w Warszawie (1955), kiedy w finale wagi półśredniej pokonał Rumuna Nicolae Lincę, późniejszego mistrza olimpijskiego. Dwa lata później rozpoczął znaczone sukcesami starty w mistrzostwach Europy. W Pradze (1957), jeszcze w wadze lekkopółśredniej (potem już wszystkie sukcesy odniósł w wadze średniej) zdobył pierwszy srebrny medal przegrywając w finale ze znakomitym Włochem Giovanni Benvenutim. W Lucernie (1959) też został wicemistrzem Europy przegrywając w finale z Gennadijem Szatkowem (ZSRR), aż wreszcie w Belgradzie (1961), kiedy był chyba u szczytu swoich bokserskich możliwości pokonał wszystkich rywali i został mistrzem Europy. A wygrał ze wspaniałymi pięściarzami, m. in. Jugosłowianinem Jakovljevicem i reprezentantem ZSRR - Frołowem. Wreszcie był pierwszy. Ten sukces nabierał szczególnego znaczenia po smutnych dla niego wydarzeniach na olimpijskim ringu w Rzymie. Zwycięzca Turnieju Przedolimpijskiego PZB i "TL" 1958, 1959 w wadze średniej. W lutym 1967 pożegnał się z ringiem. Stoczył 421 walk, z tego aż 378 zwycięskich, 9 remisów i 34 porażki. Potem przez blisko 20 lat był w swoim klubie trenerem. Położył niemałe zasługi w świetnej karierze Jerzego Rybickiego zakończonej złotym medalem olimpijskim. Zasłużony Mistrz Sportu odznaczony m. in. złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerskim OOP. Laureat nagrody im. Aleksandra Rekszy (1996). Żonaty z Marią Orych ma dwoje dzieci: Lidię (urodzona 14 września, w trzy dni po zakończeniu rzymskich igrzysk) i Tomasza. Mieszka w Warszawie.

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 359; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 254-255; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 92-100 i 201-202; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 184, 188, 191; Duński, Od Paryża, s. 975-976; Osmólski, Leksykon boksu, s. 248; Pawlak, Olimpijczycy, s. 248.
*1956 Melbourne: w. półśrednia - w pierwszej kolejce przegrał z Irlandczykiem Frederickiem Tiedtem i odp. z konk. (zw. N. Linca, Rumunia).
*1960 Rzym: w. średnia - w pierwszej kolejce wygrał 5:0 z Sultanem Mahmoudem (Pakistan), w drugiej zwyciężył 5:0 Teifiona Daviesa (Australia), w ćwierćfin. pokonał 5:0 Frederika van Rooyena (Płd. Afryka), w półfin. wygrał 4:1 po bardzo ciężkiej i wyczerpującej walce (najcięższej podczas tych igrzysk) z Eugenijem Fieofanowem (ZSRR) i wreszcie w finale przegrał 2:3 z Edwardem Crookiem (USA), zdobywając srebrny medal.
"Porażka" Polaka (sędziowie z Ghany, Jugosławii i Norwegii wskazali na zwycięzcę Crooka, Anglik i sędzia z RPA wypunktowali wygraną Walaska) była chyba najbardziej i najdłużej komentowanym wydarzeniem sportowym w historii naszego piśmiennictwa. Z decyzją sędziów nie mogli się przede wszystkim pogodzić naoczni świadkowie wydarzeń w rzymskim Palazzo dello Sport. Niesamowite gwizdy, buczenie, złorzeczenie i przekleństwa towarzyszyły ogłoszonemu werdyktowi sędziów. Przez 20 minut kibice nie pozwalali rozpocząć następnej walki. Oburzenie było powszechne, także w kraju, mimo iż pojedynek był niewątpliwie wyrównany, a ludzie przyzwyczajeni do niesprawiedliwych werdyktów sędziów, których nikt już zmienić nie mógł. Finał tej "sprawy" był niecodzienny i jedyny w historii naszego sportu. Z inicjatywy polskich kibiców, z zebranych przez nich pieniędzy i biżuterii, wykonano (wg projektu Stanisława Syrzyckiego) szczerozłoty medal olimpijski, który podczas Balu Mistrzów Sportu (1961) wręczono naszemu pięściarzowi z wygrawerowaną inskrypcją: "Moralnemu zwycięzcy rzymskich Igrzysk - Tadeuszowi Walaskowi". Pojechał na igrzyska po raz trzeci.
*1964 Tokio: w. średnia - w pierwszej kolejce zwyciężył 5:0 Johna Bukowskiego (Australia), w drugiej wygrał 5:0 z Juanem Aquilarem (Argentyna), w ćwierćfin. pokonał 5:0 Ahmeda Hassana (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i w półfin. przegrał przez ko w III rundzie z Walerym Popienczenko (ZSRR) zdobywając brązowy medal (zw. Walery Popienczenko).

konto usunięte

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Hej
Obejrzałem dziś "Boksera" z Olbrychskim i film dokumentalny o Pappie Stammie i tak zacząłem szperać na internecie, że trafiłem na Wasze forum. Super informacje i musze powiedzieć, że o kilku z nich nie wiedziałem.
Moje typy po przeczytaniu i głębokim zastanowieniu:
1. Stanisław Kiecal (niewiarygodne, że tego wszystkiego dokonał do wieku zaledwie 24 lat, poza tym jego krótka kariera to dosłownie gotowy materiał na świetny scenariusz filmowy).
2. Antoni Kolczyński
3. Zbigniew Pietrzykowski
4. Antoni Załęski

Kilka słów komentarza - Kolczyński zainteresował mnie najbardziej, niewiarygodnie wielkim bokserem mógłby być gdyby nie wojna.. tak mi się zdaje. Biorąc pod uwagę zę urodził się w 1917 r. akurat w 41 r. miałby 24 lata. Znalazłem taki cytat o nim:

O jego "wojennej przerwie" w sportowym życiorysie najtrafniej napisał znany trener i nauczyciel akademicki Wiktor Nowak: "W latach okupacji Kolczyński stracił wszystko, co miał najcenniejszego w życiu. Obniżył się jego znakomity kunszt bokserski, niezawodne wyczucie i refleks. Różne sytuacje życiowe podczas okupacji rozluźniły także tkwiące w nim rygory moralno - sportowe, toteż do reprezentowanego niegdyś poziomu sportowego już nigdy nie powrócił".

Jeśli wiecie coś więcej o jego wojennej historii lub gdzie szukać dajcie znać.

Nie miałem pojęcia, że Tony Zale to Załęski, zresztą o Zale'u słyszałem tylko w kontekście Graziano.

Dariusz Michalczewski nie mieści się u mnie w 10. Jakoś mam przeczucie (swoją drogą wielką sprawą byłoby zobaczyć walki Kiecala czy przedwojenne Kolczyńskiego), że Ci "starzy" mistrzowie byli lepsi...

I jeszcze ten Szapsel Rotholc... Po tym co przeczytałem - kolejny fantastyczny życiorys na scenariusz filmowy. Wiecie, gdzie coś o nim można znaleźć?

Sprawdzćie jeszcze to:
http://miasta.gazeta.pl/radom/1,35223,1872337.html
Właśnie ten zawodnik wygrał z Rotholcem mistrzostwo Polski w 1934 r.
Pozdrawiam i gratuluje pomysłu
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Marcin Klejszmit:
WALASEK TADEUSZ



Trener, mistrz Europy w boksie (1961), srebrny (1960) i brązowy (1964) medalista olimpijski z Rzymu i Tokio.

Urodzony 15 lipca 1936 w Elżbiecinie koło Łomży, syn Władysława i Marii Kalinowskiej, parę miesięcy po rozpoczęciu II wojny światowej (luty 1940) wraz z matką, ojcem i dziadkami oraz bratem Henrykiem i dwoma siostrami (Krystyna, Jadwiga) wywieziony został przez Sowietów aż pod Archangielsk. Ojciec miał szczęście dostać się do armii gen. Andersa (walczył potem z II Korpusem), dziadkowie zmarli a reszta rodziny Sybiraków powróciła do Polski w maju 1946 (niebawem dołączył do niej także ojciec, zmarła natomiast najmłodsza, chora siostra Jadwiga). Osiedli na Dolnym Śląsku. Najpierw we Wrocławiu, a zaraz potem w Kłodzku, gdzie zaczęło się "Tadeuszowe boksowanie" w tamtejszej Spójni pod kierunkiem Jana Zycha (1949-1953). Potem przez kilka lat zmieniał kluby jak rękawiczki (GKS Katowice, Stal Czechowice, Górnik Zabrze, Sparta Ziębice) aż w całą tą "pogoń za sławą" wkroczył papa Walasek, który skierował syna do warszawskiej Gwardii (1956-1966), gdzie znalazł wreszcie właściwą opiekę, szkołę (absolwent Liceum Ogólnokształcącego i Studium Trenerskiego przy AWF Wrocław). Przede wszystkim jednak rozwinął swój wielki bokserski talent, stając się jednym z najlepszych zawodników w historii polskiego pięściarstwa. 7-krotny mistrz Polski (176 cm, 76 kg) w wadze średniej (1958-1964), aż 32 razy reprezentował barwy narodowe w meczach międzypaństwowych 1955-1965 (28 zwycięstw, 4 porażki). Pierwszy większy sukces na arenie międzynarodowej odniósł podczas Igrzysk Sportowych Młodzieży w Warszawie (1955), kiedy w finale wagi półśredniej pokonał Rumuna Nicolae Lincę, późniejszego mistrza olimpijskiego. Dwa lata później rozpoczął znaczone sukcesami starty w mistrzostwach Europy. W Pradze (1957), jeszcze w wadze lekkopółśredniej (potem już wszystkie sukcesy odniósł w wadze średniej) zdobył pierwszy srebrny medal przegrywając w finale ze znakomitym Włochem Giovanni Benvenutim. W Lucernie (1959) też został wicemistrzem Europy przegrywając w finale z Gennadijem Szatkowem (ZSRR), aż wreszcie w Belgradzie (1961), kiedy był chyba u szczytu swoich bokserskich możliwości pokonał wszystkich rywali i został mistrzem Europy. A wygrał ze wspaniałymi pięściarzami, m. in. Jugosłowianinem Jakovljevicem i reprezentantem ZSRR - Frołowem. Wreszcie był pierwszy. Ten sukces nabierał szczególnego znaczenia po smutnych dla niego wydarzeniach na olimpijskim ringu w Rzymie. Zwycięzca Turnieju Przedolimpijskiego PZB i "TL" 1958, 1959 w wadze średniej. W lutym 1967 pożegnał się z ringiem. Stoczył 421 walk, z tego aż 378 zwycięskich, 9 remisów i 34 porażki. Potem przez blisko 20 lat był w swoim klubie trenerem. Położył niemałe zasługi w świetnej karierze Jerzego Rybickiego zakończonej złotym medalem olimpijskim. Zasłużony Mistrz Sportu odznaczony m. in. złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerskim OOP. Laureat nagrody im. Aleksandra Rekszy (1996). Żonaty z Marią Orych ma dwoje dzieci: Lidię (urodzona 14 września, w trzy dni po zakończeniu rzymskich igrzysk) i Tomasza. Mieszka w Warszawie.

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 359; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 254-255; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 92-100 i 201-202; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 184, 188, 191; Duński, Od Paryża, s. 975-976; Osmólski, Leksykon boksu, s. 248; Pawlak, Olimpijczycy, s. 248.
*1956 Melbourne: w. półśrednia - w pierwszej kolejce przegrał z Irlandczykiem Frederickiem Tiedtem i odp. z konk. (zw. N. Linca, Rumunia).
*1960 Rzym: w. średnia - w pierwszej kolejce wygrał 5:0 z Sultanem Mahmoudem (Pakistan), w drugiej zwyciężył 5:0 Teifiona Daviesa (Australia), w ćwierćfin. pokonał 5:0 Frederika van Rooyena (Płd. Afryka), w półfin. wygrał 4:1 po bardzo ciężkiej i wyczerpującej walce (najcięższej podczas tych igrzysk) z Eugenijem Fieofanowem (ZSRR) i wreszcie w finale przegrał 2:3 z Edwardem Crookiem (USA), zdobywając srebrny medal.
"Porażka" Polaka (sędziowie z Ghany, Jugosławii i Norwegii wskazali na zwycięzcę Crooka, Anglik i sędzia z RPA wypunktowali wygraną Walaska) była chyba najbardziej i najdłużej komentowanym wydarzeniem sportowym w historii naszego piśmiennictwa. Z decyzją sędziów nie mogli się przede wszystkim pogodzić naoczni świadkowie wydarzeń w rzymskim Palazzo dello Sport. Niesamowite gwizdy, buczenie, złorzeczenie i przekleństwa towarzyszyły ogłoszonemu werdyktowi sędziów. Przez 20 minut kibice nie pozwalali rozpocząć następnej walki. Oburzenie było powszechne, także w kraju, mimo iż pojedynek był niewątpliwie wyrównany, a ludzie przyzwyczajeni do niesprawiedliwych werdyktów sędziów, których nikt już zmienić nie mógł. Finał tej "sprawy" był niecodzienny i jedyny w historii naszego sportu. Z inicjatywy polskich kibiców, z zebranych przez nich pieniędzy i biżuterii, wykonano (wg projektu Stanisława Syrzyckiego) szczerozłoty medal olimpijski, który podczas Balu Mistrzów Sportu (1961) wręczono naszemu pięściarzowi z wygrawerowaną inskrypcją: "Moralnemu zwycięzcy rzymskich Igrzysk - Tadeuszowi Walaskowi". Pojechał na igrzyska po raz trzeci.
*1964 Tokio: w. średnia - w pierwszej kolejce zwyciężył 5:0 Johna Bukowskiego (Australia), w drugiej wygrał 5:0 z Juanem Aquilarem (Argentyna), w ćwierćfin. pokonał 5:0 Ahmeda Hassana (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i w półfin. przegrał przez ko w III rundzie z Walerym Popienczenko (ZSRR) zdobywając brązowy medal (zw. Walery Popienczenko).
Dzieki Marcinie ;)
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Kuba Wideński:
Hej
Obejrzałem dziś "Boksera" z Olbrychskim i film dokumentalny o Pappie Stammie i tak zacząłem szperać na internecie, że trafiłem na Wasze forum. Super informacje i musze powiedzieć, że o kilku z nich nie wiedziałem.
Moje typy po przeczytaniu i głębokim zastanowieniu:
1. Stanisław Kiecal (niewiarygodne, że tego wszystkiego dokonał do wieku zaledwie 24 lat, poza tym jego krótka kariera to dosłownie gotowy materiał na świetny scenariusz filmowy).
2. Antoni Kolczyński
3. Zbigniew Pietrzykowski
4. Antoni Załęski

Kilka słów komentarza - Kolczyński zainteresował mnie najbardziej, niewiarygodnie wielkim bokserem mógłby być gdyby nie wojna.. tak mi się zdaje. Biorąc pod uwagę zę urodził się w 1917 r. akurat w 41 r. miałby 24 lata. Znalazłem taki cytat o nim:

O jego "wojennej przerwie" w sportowym życiorysie najtrafniej napisał znany trener i nauczyciel akademicki Wiktor Nowak: "W latach okupacji Kolczyński stracił wszystko, co miał najcenniejszego w życiu. Obniżył się jego znakomity kunszt bokserski, niezawodne wyczucie i refleks. Różne sytuacje życiowe podczas okupacji rozluźniły także tkwiące w nim rygory moralno - sportowe, toteż do reprezentowanego niegdyś poziomu sportowego już nigdy nie powrócił".

Jeśli wiecie coś więcej o jego wojennej historii lub gdzie szukać dajcie znać.

Nie miałem pojęcia, że Tony Zale to Załęski, zresztą o Zale'u słyszałem tylko w kontekście Graziano.

Dariusz Michalczewski nie mieści się u mnie w 10. Jakoś mam przeczucie (swoją drogą wielką sprawą byłoby zobaczyć walki Kiecala czy przedwojenne Kolczyńskiego), że Ci "starzy" mistrzowie byli lepsi...

I jeszcze ten Szapsel Rotholc... Po tym co przeczytałem - kolejny fantastyczny życiorys na scenariusz filmowy. Wiecie, gdzie coś o nim można znaleźć?

Sprawdzćie jeszcze to:
http://miasta.gazeta.pl/radom/1,35223,1872337.html
Właśnie ten zawodnik wygrał z Rotholcem mistrzostwo Polski w 1934 r.
Pozdrawiam i gratuluje pomysłu
Oczywiscie Antoni Czortek to również legenda polskiego boks.
Jeszcze jeden polski mistrz:
Henryk Chmielewski (ur. 8 stycznia 1914 w Łodzi, zm. 15 listopada 1998 w Hollywood (stan Floryda), polski bokser, mistrz Europy i olimpijczyk.

Największy sukces odniósł zdobywając tytuł mistrza Europy w wadze średniej podczas Mistrzostw Europy w Dublinie 1937, kiedy to również Aleksander Polus wywalczył tytuł mistrzowski.

Podczas olimpiady w Berlinie 1936 zajął 4. miejsce w wadze średniej. Mając rozbite pięści po zwycięskim pojedynku ćwierćfinałowym z faworytem, Amerykaninem Jamesem Clarkiem, przegrał pojedynek półfinałowy i nie stanął do walki o brązowy medal.

Był wychowankiem i zawodnikiem klubu IKP Łódź startując w latach 1930 - 1938.

Trzykrotnie był mistrzem Polski: w wadze lekkiej w 1931 oraz w wadze średniej w 1933 i 1936, a w 1935 wicemistrzem (w wadze średniej).

Wystąpił 16 razy w reprezentacji Polski, odnosząc 12 zwycięstw, 1 remis i 3 porażki.

W karierze amatorskiej stoczył 157 walk, wygrywając 133, 11 zremisował i 13 przegrał.

W marcu 1938 roku zamieszkał w USA i został tam bokserem zawodowym (gdzie używał nazwiska Henry Chemel). Walczył w wadze średniej. W 1945 był klasyfikowany na 4. miejscu w tej kategorii. Ogółem stoczył 82 walki zawodowe, wygrywając 56, 2 remisując i 24 przegrywając. Walczył m.in. z Jakiem La Mottą, przegrywając na punkty.

Po zakończeniu kariery pływał na statkach jako mechanik okrętowy.

W 1987 otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Rekszy.
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Witold Majchrzycki, właściwie Walter Witold (ur. 4 lutego 1909 w Berlinie, zm. 4 grudnia 1993 w Poznaniu), polski bokser okresu międzywojennego, dwukrotny wicemistrz Europy.

Startował w latach 1924-1939. Uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie 1928, gdzie przegrał 2. walkę w wadze lekkiej. Trzykrotnie brał udział w mistrzostwach Europy. W Berlinie 1927 przegrał pierwszą walkę w wadze lekkiej, ale w Budapeszcie 1930 zdobył srebrny medal w wadze półśredniej. Powtórzył ten sukces w Budapeszcie 1934 w wadze średniej.

Siedem razy był mistrzem Polski: 1926 i 1928 w wadze lekkiej oraz 1929, 1930, 1931, 1934 i 1935 w wadze średniej. W 1927 był wicemistrzem w wadze lekkiej, a w 1937 w średniej. W 1933 zdobył brązowy medal w wadze średniej. 13 razy wystąpił w reprezentacji Polski (9 zwycięstw i 4 porażki).

Walczył w poznańskich klubach: Wielkopolskim Klubie Bokserskim, Warcie i Sokole. Z Wartą pięciokrotnie zdobył drużynowe mistrzostwo Polski.

W czasie kampanii wrześniowej walczył w stopniu podporucznika. Ranny dostał się do niewoli, którą spędził w Oflagu VII A Murnau.

Już przed wojną zajmował się działalnością trenerską (od 1933 w Warcie Poznań, a potem w Sokole Poznań). Po powrocie do kraju w 1947 był trenerem w klubach poznańskich. Przez pewien czas współpracował też z Feliksem Stammem przy prowadzeniu reprezentacji Polski. Pracował także w Finlandii i Turcji jako szkoleniowiec trenerów.

Zajął 9. miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego 1930. W 1987 otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Rekszy (wraz z Henrykiem Chmielewskim).
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Jedyny polski Mistrz Świata !

Henryk Średnicki (ur. 17 stycznia 1955 w Siemianowicach Śląskich), polski bokser, mistrz świata.

Jeden z najwybitniejszych bokserów drugiej połowy lat siedemdziesiątych. Jako jedyny do tej pory Polak zdobył złoty medal podczas II Mistrzostw Świata w 1978 w Belgradzie, w wadze muszej, po wygraniu czterech walk. Startował także w I Mistrzostwach w Hawanie (1974) w wadze papierowej, ale bez powodzenia.

Średnicki był dwukrotnie mistrzem Europy. Po pierwszym starcie w Katowicach 1975 w wadze papierowej, kiedy odpadł w ćwierćfinale, w dwóch kolejnych (w Halle 1977 w wadze papierowej i w Kolonii 1979 w wadze muszej) zdobywał złote medale.

Dwa razy startował w igrzyskach olimpijskich. W Montrealu 1976 walczył w wadze papierowej; odpadł w eliminacjach. W Moskwie 1980 doszedł do ćwierćfinału wagi muszej.

Średnicki był sześciokrotnie mistrzem Polski: w wadze papierowej w 1974, 1975 i 1976, w wadze muszej w 1978 i 1979 oraz w wadze koguciej w 1982. W 1977 był wicemistrzem w wadze muszej.

Trzykrotnie zwyciężył w Turnieju im. Feliksa Stamma, w 1977 i 1978 w wadze muszej, a w 1982 w wadze koguciej.

Walczył w GKS Katowice, GKS Tychy, GKS Jastrzębie i Górniku Sosnowiec.

Był zawodnikiem preferującym nieustanny atak, zasypującym przeciwnika ciosami.

Henryk Średnicki bezskutecznie kandydował z ramienia Samoobrony do Sejmu w wyborach parlamentarnych 2005.
Błażej C.

Błażej C. Główny specjalista,
Izba Administracji
Skarbowej w Gdańsku

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Panie Marcinie, a słyszał Pan o Zdzisławie Soczewińskim? Był uczniem Stamma. Trenowałem u niego kiedyś.
Marcin Pawlak

Marcin Pawlak Prezes Zarządu,
Heute Service

Temat: Kto był najlepszym polskim pięściarzem???

Witam ;)

Niestety - nigdy nie słyszałem o Panu Zdzisławie ;)
Udało mi sie znaleźć że startował w Mistrzostwach Europy 1955 w Berlinie Zachodnim.
W wadze piórkowej (57kg) wygrał w eliminacjach z Kayą (Turcja) i z Edwardem Duffym (Irlandia), a w ćwierćfinale przegrał z Pentti Hämäläinenem (Finlandia)
Sam start w latach 50 w reprezentacji Polski na M.E. był ogromnym sukcesem.



Wyślij zaproszenie do