Marcin Nowak Handel B2B
Temat: PRZYSZŁOŚĆ ŚWIATOWEJ GOSPODARKI JEST W AZJI
http://GlobalEconomy.plWydawnictwo Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych
Autor Magdalena A. KOLKA, Henryk S. TUSZYŃSKI (02.07)
Nie jest dziś oryginalnym stwierdzenie, że wiek XXI będzie wiekiem Azji i to Azji zdominowanej także przez rywalizację dwóch krajów: Chin oraz Indii. I o przyszłości światowej gospodarki, którą widzimy w krajach Azji, przede wszystkim w Chinach i Indiach będzie mowa w tym komentarzu. Chcemy jednak w nim uniknąć atmosfery niedoceniania gospodarek tych krajów bo uważamy, że zachodzące w nich procesy to realizacja przemyślanej i mądrze realizowanej strategii. Może zabrzmi to dziwnie, ale w naszej ocenie światowy biznes jest piekielnie nudny, bo na rynku obowiązują tak jak w przyrodzie ciągle te same zasadnicze reguły, działają bezwzględnie i praktycznie od wyroków rynku nie ma odwołania. W tym już dziś globalnym biznesie znacznie łatwiej przegrać niż wygrać.
Skierowanie przemian kraju w jakimś kierunku i skuteczne realizowanie takiego programu wymaga profesjonalizmu opartego na zaawansowanej wiedzy, wysokiej klasie doświadczenia, perfekcyjnie działającej wyobraźni i konsekwencji w działaniu. Chcielibyśmy, by nasi czytelnicy nie ulegali spekulacjom politycznym oraz manipulacjom medialnym i właśnie w taki sposób postrzegali światową gospodarkę i jej przyszłość. Przyszły sukces gospodarczy Indii i Chin to przede wszystkim rezultat trafnego wyboru koncepcji rozwojowej odpowiadającej realnym możliwościom tych krajów i konsekwentnej jej realizacji.
1. Chiny to kraj, który już od przeszło dwóch dekad skutecznie realizuje swoją strategię rozwoju gospodarczego. Najnowsze dane informują, że chińska gospodarka w 2006 roku wzrosła o 10,7% r/r (w 2005 było to 10,5% r/r) i jest to najlepszy wynik od 11 lat. Jest ona dziś napędzana boomem inwestycyjnym oraz dużą nadwyżką handlową. Zastanawiające jest, gdzie znajduje się granica chińskiego rozwoju, bo jak dotąd nie sprawdziły się wielokrotnie powtarzane prognozy o zbliżającym się przegrzaniu gospodarki i jej kłopotach. Jakby tego było mało, Państwowe Biuro Statystyczne Chin przewiduje także w tym roku "porównywalny i stabilny wzrost gospodarczy”.
Chiński rozwój gospodarczy postępuje w tempie dziś nieosiągalnym dla światowych potęg gospodarczych mimo, że zagrożeń dla niej należy upatrywać w istniejącej dysproporcji między inwestycjami a konsumpcją, oraz w konsekwencjach związanych z nieustannie rosnącą nadwyżką handlową. Gospodarka chińska i chińskie towary już na całym świecie są i mają coraz lepszą markę. Nie jest też przesadą opinia, że Chińczycy mogą wszystko wyprodukować, w każdej ilości i praktycznie za każdą cenę, a ze swoimi wyrobami potrafią dotrzeć do każdego zakątka świata i potrafią też wygrać z każdym rynkowym konkurentem.
Prognozy prestiżowych firm mówią, że jeśli utrzyma się obecne tempo wzrostu gospodarczego Chin, to już w 2008 roku kraj ten będzie trzecią gospodarką świata (po USA i Japonii) wyprzedzając w tym rankingu Niemcy. Warunki wyjściowe dla tego kroku są bardzo dobre, bo w ubiegłym roku wg danych Chińskiego Państwowego Biura Statystycznego nadwyżka handlowa Chin wzrosła o 74 %, produkcja przemysłowa o 16,6 %, a konsumpcja o 13,7 %.
Te w dalszym ciągu bardzo dobre wyniki wpływają na poziom zaufania świata biznesu do chińskiej gospodarki i utrzymują sytuację, w której już od szeregu lat jest ona przedmiotem szczególnego zainteresowania tak kierownictw globalnych firm jak i ekspertów gospodarczych. Jak wynika z raportu PwC, szefowie globalnych firm najczęściej uważają właśnie Chiny za rynek o największych możliwościach. To zainteresowanie pobudzają duże oszczędności Chińczyków (ok. 50 % PKB) i największe w świecie rezerwy walutowe Chin, przekraczające już dziś bilion USD. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne do Chin i Hongkongu wskazują, że inwestorzy w dalszym ciągu widzą dobre perspektywy przed chińska gospodarką.
Problemem chińskiej gospodarki jest dziś także dynamiczne inwestowanie w nieruchomości i inne aktywa trwałe, które w 2006 wzrosły o 24% r/r, a czego konsekwencją może być wzrost inflacji. Jednak póki co nie ma takiego niebezpieczeństwa, bo mimo obaw specjalistów inflacja w 2006 roku wyniosła tylko 1,5 %. Od dwóch lat podejmowane są próby ograniczenia poziomu inwestycji (w 2006 dwukrotnie podnoszono stopy procentowe, a stopę rezerw obowiązkowych dla banków nawet cztery razy). By ograniczyć ich tempo wprowadzono także surowsze egzekwowanie przepisów dotyczących ochrony środowiska. Mimo tych uwag nic nie wskazuje na to, żeby Chiny mogły w dającej się przewidzieć perspektywie stracić opinię największej światowej fabryki.
2. O Indiach w Europie jeszcze niewiele się mówi jeśli porównać to z wiedzą o Chinach i chińskiej gospodarce. Indie mają dziś 1,1 mld ludzi, a zasoby siły roboczej wyceniane są na pół miliarda. Indyjska klasa średnia liczy ok. 300 milionów obywateli, a około 70 tys. Hindusów posiada 1 milion USD lub więcej. W klasyfikacji Banku Światowego Indie zajmują obecnie dziesiąte miejsce na świecie pod względem wielkości PKB. Mimo to jest to kraj biedny, a ok. 300 mln dysponuje dziennym dochodem w wysokości 1 USD. Z raportu Goldman Sachs wynika, że w przeciągu najbliższych piętnastu lat przeciętny Hindus będzie cztery razy więcej zarabiał niż teraz i jeżeli ta tendencja się utrzyma, do roku 2050 Indie będą drugą co do wielkości gospodarką na świecie, zaraz po Chinach. Według statystyk Indie od lat 90. podwoiły stopę wzrostu gospodarczego. Nie ma jeszcze pełnych wyników za rok 2006, ale obecne prognozy przewidują wynik 8-9% r/r, a w kolejnych latach może on nawet sięgnąć poziomu 12%.
Mówi się, że Indie kroczą chińską drogą. Jeśli brać pod uwagę tempo wzrostu gospodarczego, to teza ta jest słuszna. Jednak na tym porównania się kończą. Dotychczasowe wyniki Indii są jednak zaskakujące, bo jeśli w Chinach wzrost gospodarczy jest rezultatem przede wszystkim pracy produkcyjnej zdecydowanej większości społeczeństwa, to obecny wzrost gospodarczy Indii jest rezultatem stosunkowo niewielkiej części społeczeństwa.
Indie przez większą część ostatniego półwiecza wychodziły z pozostałości brytyjskiego kolonializmu, rządziły się zasadami będącymi pewną odmianą demokracji, jednak ich gospodarka była w dużym stopniu izolowana od świata. Można nawet powiedzieć, że realizowano koncepcję bardzo dużej samowystarczalności. W odróżnieniu od Chin, gdzie przede wszystkim rozwija się produkcję, w Indiach dominują usługi.
Cechą od lat realizowanej strategii było postawienie na rozwój usług biznesowych opartych na wiedzy. Zostało to zauważone przez inwestorów. W ciągu ostatnich lat ponad 100 wielkich zachodnich korporacji założyło w Indiach swoje ośrodki badawcze szczególnie w dziedzinie tzw. nowych technologii.
Indie od lat inwestują w naukę i szkolnictwo. Świadomie od lat rozwijano tu wyższe studia techniczne. Co roku uczelnie opuszczają tysiące fachowców z rozmaitych dziedzin nowoczesnej technologii. Dziś są tego skutki w postaci zrealizowanych, a uruchomionych w latach 60-tych programów podboju kosmosu czy budowy broni nuklearnej. Wizytówką współczesnego szkolnictwa wyższego Indii są jej specjaliści w dziedzinie informatyki. Opinia o nich przyciąga do Indii licznych inwestorów w sektorze IT co spowodowało, że kraj ten w pełni odrobił dystans w stosunku do krajów rozwiniętych. Dziś można powiedzieć, że obecnie Indie dysponują już drugim na świecie potencjałem twórczym. Obecnie w Bangalore zatrudnionych jest więcej specjalistów sektora IT niż w Dolinie Krzemowej w USA. W Indiach uruchamiają swoje ośrodki badawcze tacy potentaci w informatyce jak Microsoft, IBM, Intel, Cisco System, Hewlett Packard, Google i Motorola. Wyróżniane zalety hinduskich pracowników to: dobre wykształcenie, rzetelność, pracowitość, doskonała znajomość angielskiego.
Bardzo dobra opinia o hinduskich studentach spowodowała, że najlepsze światowe uczelnie otwierają w Indiach swoje filie, a ich absolwenci są pod obserwacją międzynarodowych koncernów i są w nich zatrudniani. Rozwijane badania naukowe czynią, że wielkość inwestycji w biznes naukowy pozwala zaliczyć Indie do pierwszej dziesiątki w świecie, a ich twórcy uzyskują co roku 15 tys. wartościowych patentów. Jest więc podstawa do tezy, że Indie to "knowledge superpower", mocarstwo wiedzy.
Indie są na drugim miejscu na świecie pod względem liczby wykwalifikowanych lekarzy, a w USA na każdych sześciu lekarzy w jeden jest Hindusem. Koszty usług medycznych są w Indiach znacznie tańsze niż te same procedury medyczne w USA czy w Wielkiej Brytanii, nie ustępując im jakością. Stąd rozwój turystyki medycznej do Indii, a także rozwój telediagnostyki medycznej wykorzystującej lekarzy w Indiach. Także niskie koszty działalności R&D powodują, że w ich klinikach wykonuje się wiele badań. Ten kraj zaczyna więc liderować w biotechnologii, a także w takich dziedzinach jak: inżynieria genetyczna, farmakologia, badania nad AIDS.
Bardzo dobra opinia o hinduskich studentach spowodowała, że najlepsze światowe uczelnie otwierają w Indiach swoje filie, a ich absolwenci są pod obserwacją międzynarodowych koncernów. Rozwijane badania naukowe czynią, że wielkość inwestycji w nie pozwala zaliczyć Indie do pierwszej dziesiątki w świecie, a twórcy uzyskują co roku 15 tys. wartościowych patentów. Jest więc podstawa do tezy, że Indie to "knowledge superpower", mocarstwo wiedzy.
3. Patrząc teraz na te dwa azjatyckie kraje, które w dającej się przewidzieć przyszłości zdominują światowa gospodarkę można powiedzieć, że mają one szanse stanowić tandem gospodarczy praktycznie nie do pokonania. Indie to wiedza i technologia oraz gospodarka nakierowana na usługi, a Chiny to kraj, w którym można wyprodukować wszystko (jak juz powiedzieliśmy praktycznie za każdą cenę), chociaż nie można Chinom zarzucić, że nie dbają o rozwój szkolnictwa i badań. Coraz częściej mówi się o rynku Chiny-Indie, jako o przyszłym, podstawowym rynku światowym. Juz dziś mówi się, że utrzymanie się obecnych tendencji rozwojowych spowoduje, że ok. 2020 roku Stany Zjednoczone, Chiny i Indie będą generowały łącznie ponad 50% globalnego wzrostu gospodarczego. Coraz częściej ośrodki badawcze w Indiach uruchamiają swoja produkcję w Chinach. To początek nowej sytuacji w światowej gospodarce.
http://globaleconomy.pl/content/view/2055/28/