konto usunięte

Natalia M.:
Myślę, że zrobienie Rzeźnika w 15h30min., nie jest wielkim wyczynem. Zawodnicy, którzy biegli szybciej mają zapewne inne przemyślenia. Jak się nie ma ambicji, to boli mniej:)

W moim przekonaniu jakakolwiek czynność fizyczna wykonywana przez 15 godzin zasługuje na miano wyczynu; a już bieg po górach w szczególności. Ale każdy mierzy swoją miarą/osiągnięciami/ambicją - więc luz.

konto usunięte

Dokładnie! Niech, każdy się mierzy swoją, miarą. Swoje robi, tak Natalka ;-)
To, ja się podzielę swoimi spostrzeżeniami, z przebiegu całego Rzeźnika. Oczywiście, są to moje subiektywne odczucia. Tomek, zweryfikuje- wszystko.
Zacznę od tego,że ja tam z tym swoim barkiem, biegłam jak biegłam. Na koniec, to już nie bark bolał lecz kolana, bardzo! Biegłam z jedną ręką włożoną/przełożoną/wsuniętą niczym temblak w szelki od plecaka, drugą mogłam swobodnie manewrować ;-)
Było ciężko do momentu kiedy zaczęłam odczuwać ból jednego kolana( jednak leciutka nie jestem, a zbiegi z gór to masakra). Wchodzenie pod górę było wybawieniem, na prostej, gdy biegliśmy tak bardzo nie odczuwałam, bólu kolana. Osamotniona w tym nie byłam, bo innych biegaczy również to dotyczyło. "Jak oni biegną to i ja mogę" nastawienie psychiczne w takich warunkach jest najważniejsze. Człowiek jest w stanie wiele znieść, psycha musi być silna. Miałam kryzys, może dwa. Tomek: "Monika, co z twoją głową"- wystarczyło, szybko się nastawiałam inaczej, chyba ;-) Jego stoicki spokój.
Tutaj ważne jest partnerowanie podczas biegu, ale i bezpieczeństwo. O tyle ja miałam mniejszą presję niż Tomek, który pilnował czasu...nie po to,żeby zrobić Bóg wie, jaką życiówkę...choćby po to,żebym ja mogłam już ostatnią górę przejść, spokojnie. W takich biegach strategia, rozłożenie siły jest bardzo istotne. Warunki, podłoże, jakim biegliśmy też ma znaczenie.
Ogólnie tak...
Od przepaka, do przepaka, odcinkami, ( na przepakach, jedzenie dawali ;-)organizacja bardzo sprawna, zabrakło mi tylko herbaty na mecie :(

Pojechałam tam przebiec Rzeźnika, chciałam tego i dokonałam tego :-) Nie napisze,że przebiegłam go na wielkim zmęczeniu, zmordowaniu, miałam czas czasem na oddech ;-) Co poniektórzy mogli to zobaczyć na załączonych obrazkach ;-)

Niezastąpiony zespół Golden Team, był wszędzie. W miejscu, gdzie usytuowane było biuro zawodów, odprawa :-) Bardzo sympatycznie i życzliwie podchodząc do takich "amatorów"jak - Ja ;-) Wspólna posiadówka na trawce, jedzonko. Tomka. S- wskazóweczki,( o tych, gafach, moich, nie będę wspominała, co?) ;-) Iwonki. L- wystarczyło, jedno słowo, a w głowie podczas biegu - wciąż siedziało ;-)

Oczywiście, Wasze wsparcie! Najważniejsze jednak podejście, zrozumienie, zaufanie do mnie, partnera- Tomek, bardzo dziękuję Tobie za to. Może myślałeś,że ja będę z tych z Warszawy- zawodowców- sportowców, no cóż, trochę cię rozczarowałam :PTen post został edytowany przez Autora dnia 22.06.14 o godzinie 19:58
Tomasz S.

Tomasz S. Digital Marketing/
Recruitment/
Management,
www.staskiewi...

Powiem tak - to nie jest łatwy bieg, nie jest w żadnym wypadku bułka z masłem. Jeśli czyta to ktoś, kto ma na koncie 1 maraton, nie zna gór i marzy o przebiegnięciu Rzeźnika - to jak najbardziej, ale za jakiś czas. Nam się trafiły bardzo dobre warunki pogodowe. Pomimo tego - nie ukończyło biegu 50 par!
A z mojej perspektywy. Impreza stała się już masowa, ale jest jeszcze klimat. O trasie, widokach nawet nie ma co pisać, bo to trzeba przeżyć. Wspaniałe jest biegnięcie w parze i współpraca z partnerem. Niesamowite jest przekraczanie własnych granic. Dla jednego to będzie 15:50, dla drugiego 12:00, a dla trzeciego 10:30.

Gratulacje Monika i Tomek. Natalia i Dominik, Viola i Robert.
Ja zrealizowałem swój plan w 101%. :)
Aleksandra M.

Aleksandra M. Specjalista ds.
testów

Dla mnie wszyscy jesteście Hiroł nie ważne w jakim czasie, ważne, że razem, z uśmiechem na ustach dotarliście do mety, chcecie jeszcze ze sobą rozmawiać :) - ogromny szacunek i gratulacje!!

konto usunięte

Aleksandra M.:
Dla mnie wszyscy jesteście Hiroł nie ważne w jakim czasie, ważne, że razem, z uśmiechem na ustach dotarliście do mety, chcecie jeszcze ze sobą rozmawiać :) - ogromny szacunek i gratulacje!!

Chcemy, Ola :-) bardzo. Nie zapominaliśmy o tolerancji i kulturze sportowej. O tym,że się lubimy ;-)
Cele, celami, ale relacje między nami są najważniejsze.
Natalko, dziękuję, za wysłuchanie mnie w chwili słabości. Jak "katarynka" nawijałam ;-)
Adam W.

Adam W. running machine

Monika M.:
tym nie byłam, bo innych biegaczy również to dotyczyło. "Jak oni biegną to i ja mogę" nastawienie psychiczne w takich warunkach jest najważniejsze. Człowiek jest w stanie wiele znieść, psycha musi być silna. Miałam kryzys, może dwa. Tomek: "Monika, co z twoją głową"- wystarczyło, szybko się nastawiałam inaczej, chyba ;-) Jego stoicki spokój.

dokładnie tak jest w ultra, zawsze powtarzam że tu biega się głową..
Monika i wszyscy inni, którzy ukończyliście Rzeźnika, jesteście Wielcy!
Marcin K.

Marcin K. "Jeśli nie możesz
meczu wygrać, to go
zremisuj."

Gratulacje dla wszystkich "wariatów". Sza-Cun
Andrzej F.

Andrzej F. członek etatowy
Kolegium,
Samorządowe Kolegium
Odwoławcze...

Gratulacje dla Wszystkich :) Rzeźników i kibiców :)
Mój Przyjaciel miał kłopot ( wielki ) z kolanem od 40 km
...zwłaszcza przy zejściach, bo o zbiegach nie było już mowy...
w Berechach powstała nowa jednostka czasu...
"DWA TAJGERKI"...w sumie to tak dokładnie to powinno być
"DWA TAJGERKI I PSIK"- czyli dwa łyki napoju Tiger i "psik" schładzaczem
...byliśmy 5 minut przed zamknięciem punku
i wychodziliśmy po dwóch minutach :)
Michał ukończył pierwszego...ja drugiego Rzeźnika
a w sobotę pojechaliśmy z Naszymi Największymi Kibickami
do Wołosatego...Michał pospacerował po Wołosatem
a my w trójkę...poszliśmy na Tarnicę :)
Ćwiczyłem podbiegi ( tak na 100 metrów ) i zbiegi..
no to to już kilkuset metrowe robiłem
...na prawie pełnym gazie :)
Dziś 10 godzin za kółkiem a jutro pobudka o 4.00
...po południu zaś rowerek :)
Dzięki za cudowne spotkania :)

PS Jakby kto pytał...za rok znowu chcę...to oczywiste :)
Andrzej F.

Andrzej F. członek etatowy
Kolegium,
Samorządowe Kolegium
Odwoławcze...

Monika M.:
Wasze wsparcie, odczuwało sie na miejscu. Przynależność do tej grupy, daje wiele mocy :-) Pomimo, że Was tam nie bylo, zawsze jestescie z Nami- dziekuje.
Tak, rzeźnik, ogarnięty, z listy celôw wykreślony. Dzięki Tomek za bieg. Śmiało mogę napisac, Tobie moźna - zaufac.
Natalka, Dominik, miałam z Was bratnie dusze. Dominik, wracaj do formy, wylecz kolano, zdrowiej :-)
Tak, Andrzej, miło było z razem, pobiec odcinek trasy - jestes Wielki :-) nadajesz wartości tym biegom


Monika nie kadź...
:)

konto usunięte

Andrzej F.:
Monika M.:
Tak, Andrzej, miło było z razem, pobiec odcinek trasy - jestes Wielki :-) nadajesz wartości tym biegom


Monika nie kadź...
:)

No wiesz ,Andrzej ;-) To za te chusteczki do nosa, które mi podniosłeś, kiedy mi wypadły.
i odwrócenie uwagi, na te jezioro, które razem mijaliśmy...ładne było :-)
Ożesz Ty,jeden. Jeszcze nie raz Cię po plecach, pogłaszczę :P Do zobaczenia na kolejnych startach.
Tomasz D.

Tomasz D. Systemy
informatyczne dla
telekomunikacji

Jak zwykle Beskid.tv się sprężył, i jest już filmik:
http://youtu.be/-TLrAZ6nBi4Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.06.14 o godzinie 22:46
Katarzyna C.

Katarzyna C. Business Development
Manager / Project
Manager/Dyrektor
Z...

Gratulacje , tak się cieszę :-)
Może i kiedyś ja się skuszę , jak biegowo będę już w stanie (czyt. za kilka lat...:-) )
Andrzej F.:
Gratulacje dla Wszystkich :) Rzeźników i kibiców :)
Mój Przyjaciel miał kłopot ( wielki ) z kolanem od 40 km
...zwłaszcza przy zejściach, bo o zbiegach nie było już mowy...
w Berechach powstała nowa jednostka czasu...
"DWA TAJGERKI"...w sumie to tak dokładnie to powinno być
"DWA TAJGERKI I PSIK"- czyli dwa łyki napoju Tiger i "psik" schładzaczem
...byliśmy 5 minut przed zamknięciem punku
i wychodziliśmy po dwóch minutach :)
Michał ukończył pierwszego...ja drugiego Rzeźnika
a w sobotę pojechaliśmy z Naszymi Największymi Kibickami
do Wołosatego...Michał pospacerował po Wołosatem
a my w trójkę...poszliśmy na Tarnicę :)
Ćwiczyłem podbiegi ( tak na 100 metrów ) i zbiegi..
no to to już kilkuset metrowe robiłem
...na prawie pełnym gazie :)
Dziś 10 godzin za kółkiem a jutro pobudka o 4.00
...po południu zaś rowerek :)
Dzięki za cudowne spotkania :)

PS Jakby kto pytał...za rok znowu chcę...to oczywiste :)
Sylwia Kalińska

Sylwia Kalińska Manager - Financial
Crime Compliance,
AML, French Speaker

Gratulacje:):) Jesteście wspaniali!!!!!!

konto usunięte

Monika i Tomek, Natalia i Dominik:
gratulacje wielkie dla Was, oj wielkie :)

ps. na chudym postaram się Wam kibicować, mam bliziutko :)

konto usunięte

Tomek. D. - proszę ,wrzuć, ze swojego bloga relacje. Ciekawie napisałeś. A ja, błędy sprawdziłam ;-) Wrzucaj, podziel się wrażeniami :-)

konto usunięte

To świetna impreza. Trasa jest trudniejsza, niż myślałem, ale bardzo piękna i w sumie przyjemna. :) Fajnie jest obserwować z takiej perspektywy Bieszczady i zaliczyć je "w pigułce" jednego dnia. Noc, świt, mgła podnosząca się między drzewami, połoniny, magiczny las z wiolonczelistą pośród drzew!, zbiegi-najtrudniejsze, podejścia-miód dla zmęczonych mięśni-o dziwo, płaskie odcinki-gdzie należałoby się zmotywować do biegu ;], bułka z masłem, serem i sałatą na jednym PK, którą można było zagryźć te wszystkie słodkie batoniki i żele! Ach!

Turyści na trasie bardzo zorientowani w tym kim jesteśmy, życzliwi i pomocni. Miły klimat.

Cel osiągnięty - bawić się i cieszyć tym biegiem pilnując limitów, oraz poobserwować zachowanie organizmu w ciągu tak długiej aktywności. Zaskakujący wniosek, że niektóre kontuzje można przeczekać, aż ruch uzdrowi (?). Dziwne, ale kontuzja, która pojawiła się w okolicy 25km, odeszła zupełnie gdzieś około 65km. I wygląda na to, że nie ma jej do teraz...

Bieg zespołowy prawdopodobnie stanowi tu największą trudność do przezwyciężenia. Zaobserwowałem różne zachowania. Od kłótni; przez rozdzielanie się i czekanie sfrustrowanego, mocniejszego ogniwa, jedynie przed punktem kontrolnym na pozostałość zespołu; aż po epickie walki nieprzytomnych, próbujących dotrzymać kroku swojemu partnerowi; holowanie "zombiaków" na paskach... Choć większość drużyn działała dobrze. I dobrze było mieć świadomość, że my też stanowimy skuteczny zespół.

Fajnie było tak wiele znajomych stąd spotkać przed/po/w trakcie. Gratuluję Wam jeszcze raz. Fajnie było co nie? ;D

Niecierpliwie czekam już na Wawrzyńca!
Natalia Magreta - Łupińska

Natalia Magreta -
Łupińska

psycholog/specjalist
ka psychoterapii
uzależnień/właścicie
...

Tomasz S.

Tomasz S. Digital Marketing/
Recruitment/
Management,
www.staskiewi...

Marcin K.

Marcin K. "Jeśli nie możesz
meczu wygrać, to go
zremisuj."

Tomek, fajny tekst, na prawdę fajny.
Janusz Przybyło

Janusz Przybyło Starszy specjalista
d/s wdrożeń, ASSECO
Poland SA

Duży szacunek dla tych co ukończyli RZEŹNIKA!
(tym którym się nie udało także wyrazy uznania za odwagę i rozsadek jeśli ból zwycięża).
Trochę biegam po górach i wiem jaki to jest ciezki bieg.
Miło było niektórych z Was zobaczyć szczęścilwych na drugi dzień.
Fajna impreza.
Dominik Ł.:
To świetna impreza. Trasa jest trudniejsza, niż myślałem, ale bardzo piękna i w sumie przyjemna. :) Fajnie jest obserwować z takiej perspektywy Bieszczady i zaliczyć je "w pigułce" jednego dnia. Noc, świt, mgła podnosząca się między drzewami, połoniny, magiczny las z wiolonczelistą pośród drzew!, zbiegi-najtrudniejsze, podejścia-miód dla zmęczonych mięśni-o dziwo, płaskie odcinki-gdzie należałoby się zmotywować do biegu ;], bułka z masłem, serem i sałatą na jednym PK, którą można było zagryźć te wszystkie słodkie batoniki i żele! Ach!

Turyści na trasie bardzo zorientowani w tym kim jesteśmy, życzliwi i pomocni. Miły klimat.

Cel osiągnięty - bawić się i cieszyć tym biegiem pilnując limitów, oraz poobserwować zachowanie organizmu w ciągu tak długiej aktywności. Zaskakujący wniosek, że niektóre kontuzje można przeczekać, aż ruch uzdrowi (?). Dziwne, ale kontuzja, która pojawiła się w okolicy 25km, odeszła zupełnie gdzieś około 65km. I wygląda na to, że nie ma jej do teraz...

Bieg zespołowy prawdopodobnie stanowi tu największą trudność do przezwyciężenia. Zaobserwowałem różne zachowania. Od kłótni; przez rozdzielanie się i czekanie sfrustrowanego, mocniejszego ogniwa, jedynie przed punktem kontrolnym na pozostałość zespołu; aż po epickie walki nieprzytomnych, próbujących dotrzymać kroku swojemu partnerowi; holowanie "zombiaków" na paskach... Choć większość drużyn działała dobrze. I dobrze było mieć świadomość, że my też stanowimy skuteczny zespół.

Fajnie było tak wiele znajomych stąd spotkać przed/po/w trakcie. Gratuluję Wam jeszcze raz. Fajnie było co nie? ;D

Niecierpliwie czekam już na Wawrzyńca!

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Rzeźnik 500


Wyślij zaproszenie do