Krzysztof Wierzbicki:
Mam pytanie do bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek. Biegam od 4 miesięcy, zapisałem się na PW2012, by mieć jakiś cel. Wziąłem plan Gallowaya ze strony półmaratonu i tak sobie biegałem wtorki i czwartki po 30-40 minut, w niedzielę trochę dłużej. Galloway pisał by robić to wolno i zwykle to było 6:30-7 min na km. Nie męczyłem się, ale myślałem, że to będzie też moje tempo półmaratonu (większy dystans). Tydzień temu chorowałem, więc opuściłem pierwszy naprawdę długi trening (19 km). W tą słoneczną niedzielę wybiegłem w swoim zwykłym tempie, ale stwierdziłem, że będzie mi się nudzić i przyspieszyłem po 2 km. Przebiegłem 20 km w 2 godziny, czyli 6 min na km. Nie zmęczyłem się bardziej niż po 10 km treningach. I tu pojawiają się pytania: czy wcześniej biegałem za wolno? Na jaki czas mogę się nastawiać w czasie startu w półmaratonie?
a ja włożę kij w mrowisko i powiem żebyś biegł półmaraton w tempie delikatnie szybszym od treningowego. Jeśli biegłeś 6 min/km i było komfortowo to połówkę pobiegnij 5:40 żeby złamać 2h (tak naprawdę bedziesz musiał biec 5:30 min/km bo nie bedziesz biegł po najkrótszej linii i zawsze te 200-300 metrów wyjdzie Ci więcej).
Na rekordy przyjdzie jeszcze czas - jeśli pobiegniesz w tempie na 1:45 (czyli 5min/km) lub 1:50 (czyli w tempie ok 5:10 min/km) to istnieje spore ryzyko, ze na 15 kilometrze będziesz szedł. W ten sposób zrazisz się do biegania.
Ale np. jeśli biegnąc 5:30 min/km na 15 kilometrze będziesz się czuł komfortowo to wtedy proponuję delikatenie przyspieszyć (np. do 5:15-5:20 min/km).
Swoją drogą treningi w tempie 6:30-7.00 min/km biegają ultramaratończycy ucząc w ten sposób organizmu odpoczynku w trakcie biegu. Ale to już inna historia, może kiedyś jak Bóg da zdrowie uda mi się wziąć udział w takim przedsięwzięciu ;-)