Ubiegły rok zakończyłem z bilansem kilkunasty dych, jednej piętnastki, 4 połówek i pełnym Warszawskim (przy okazji był jeszcze reebok zig tech challenge i bieg na szczyt rondo 1. Zarówno halfy jak i fullmarathon rozdziewiczałem dystansowo. Z tym, że Maraton zrobiłem Gallowayem. W tym roku chcę pobiec 2 maratony, w tym jeden pełnym biegiem.
Półmaraton Warszawski jak najbardziej zaliczę (nr startowy 2255)
Cena...no cóż, ktoś kiedyś powiedział, że przyjemność kosztuje. Oczywiście możemy dywagować, czy dużo czy mało.
Czytam i czytam to co niektórzy piszą. Żeby przebiec jakikolwiek dystans, trzeba ruszyć tyłek z domu i zacząc biegac, a żeby to zrobić trzeba biegac CHCIEĆ. Siedzenie na GL i narzekanie, ze deszcz, ze zimno, ze nie dam rady, swiadczy o tym że cheć powyzsza nie jest zbyt duza.
Oczywiscie nie jest przyjemne bieganie w deszczu, czy zimnie, ale mozna isc w tym czasie na bieznie, albo na silownie wzmacniac miesnie (co nie znaczy, ze trzeba pakować jak hardkorowy koksu). mozna wybrac basen, mozna poskakac na skakance. Mozna tez pocwiczyc w domu, pobiegac po schodach, albo wyjsc z domu i nawet gdy zimno, zrobic sobie 15 minutowy intensywny trening interwałowy. (o zimnie zapomnicie po 2 minutach)
A dla tych, którzy obawiają się że nie podołają dystansowi: jeśli dopuścicie podczas biegu taką myśl do siebie, to po Was. Jeśli nie bedziecie mieli siły biec, zacznijcie szybki marsz i gdy oddech się wyrówna, zacznijcie biec dalej. Warto przebiec. Nagroda jest cenna. Satysfakcja i gwaltowny przypływ adrenaliny dający siilnego kopa na piekny finisz do mety jest niesamowita. To zmeczenie pobiegowe i jedna mysl w glowie: dokonałem/am tego, teraz mogę wszystko !
Z uwagi na to, że nie nastawiam sie na czas (zazwyczaj dobiegam w grupie z pierwszej połowie uczestników), nie mam też jakiegoś wyjątkowego planu treningowego. Biegam wtedy gdy mam ochotę. Wkładam buty, wychodzę, biegnę. Jesli nie mam ochoty, to idę na basen, albo wsiadam na rower i jadę przed siebie. Jesli najdzie mnie ochota, to robie interwały.
Faktem jest, ze zwracam jednak uwage na rozbieganie przed połmaratonem i maratonem.
Bieganie ma sprawiac przyjemnosc, a nie byc obowiązkiem, gdyz wtedy łatwo przestac dostrzegać piekno biegania
Ps. polecam Wam książke (choc pewnie czesc z Was juz ją dobrze zna). "Urodzeni biegacze". Daje dużo do myślenia i zmienia nastawienie do tego co robimy. Jest o bieganiu, jest oparta na faktach i jest napisana w dostępny sposób.
do zobaczenia na starcie... i na mecie (bez wyjątku) :)))