Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

też mi się wydaje że wystarczy regularnie biegać, rozciągać się, czasem wpaść na siłownie czy basen i tyle. bez napinki.
Dziękuję za wszystkie wskazówki;)
Celowo wybrałam 4 treningi tygodniowo, bo nie jestem pewna, czy czasami nie skończy się na 3. Zamierzam ściśle się trzymać planu - poniedziałek ,środa, piątek, sobota, z ewentualnym pominięciem piątku ,ale wtedy basen;)
Co do ćwiczeń na kręgosłup i mięśnie brzucha, to tak, czy siak codziennie je robię minimum 20 minut, w dni wolne od treningu - 45. Korzystam głównie z programów Ewy Chodakowskiej. (polecam)

Co do dłuższych wybiegań, to nie zamierzam robić więcej niż 18, jak pisze Adam . Chcę, żeby to był prawdziwy, symboliczny debiut 21 z hakiem,, dlatego wdrożę w życie jednak te mikrocykle podzielone na 4 tygodnie, oparte na zwiększaniu dystansu przez 3 i odpoczynku w 4 tyg. To na raize założenia, nie wiem , jak to wyjdzie w praktyce i co zycie przyniesie, dlatego się nie spinam (aż tak bardzo)
Na razie spinam się od tygodnia bolącą lewą stopą, dziś wybieram się do lekarza.

konto usunięte

i dokładnie, zrób tak jak Ci kobieca intuicja podpowiada
a na dzień dzisiejszy życzę Ci udanego startu!
weź tam pochwal się później, jak się biegło... :-)
Krzysztof Wierzbicki:
Krzysztof Wojciechowski:

panowie prosily o plan ok 1:40:


Obrazek

konto usunięte

Uwaga to nie jest cały plan tylko jego część :)
Joasia L.

Joasia L. Starszy Inspektor,
Ośrodek Pomocy
Społecznej

całe mają się pojawić w weekend :)
Przemysław R.:
Uwaga to nie jest cały plan tylko jego część :)
dokladnie, poza tym plan jest dla "roztrenowanych"Olga S. edytował(a) ten post dnia 14.12.12 o godzinie 12:31
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Olga S.:
Krzysztof Wierzbicki:
Krzysztof Wojciechowski:

panowie prosily o plan ok 1:40:

Ejże, nie biegajcie planów na czas XX:YY. To nie ma sensu.

Poza tym przyznam, że denerwują mnie plany, które każą biec dokładną liczbę km. We wtorek 8, w czwartek 10, w niedzielę 14. Kurna, a jak mam ochotę na 16 albo 13? Marcin S. edytował(a) ten post dnia 14.12.12 o godzinie 15:47
Iwona Ludwinek-Zarzeka

Iwona Ludwinek-Zarzeka redaktor/dziennikarz

Marcin S.:

Ejże, nie biegajcie planów na czas XX:YY. To nie ma sensu.


Mógłbyś rozwinąć myśl?
Poza tym przyznam, że denerwują mnie plany, które każą biec dokładną liczbę km. We wtorek 8, w czwartek 10, w niedzielę 14. Kurna, a jak mam ochotę na 16 albo 13?

To biegasz 16 albo 13. Plan ma Cię naprowadzić na zakładany przez Ciebie czas.Plan ma Ci wskazać gotową ścieżkę (jedną z wielu). Albo z niej skorzystasz, albo nie. Jedni są w stanie ułożyć sobie plan sami, inni nie. Jedni biegają "na żywioł" i co będzie na mecie to będzie, inni zdają się na wiedzę specjalistów i pod ich skrzydłami trenują na złamanie jakiegoś czasu.
Dlaczego nie ma sensu? Właśnie ma. Część z nas zakłada sobie jakiś czas na mecie i do niego się przygotowuje. A plan jest planem. Zbiorem założeń których warto się trzymać, choć też ćwiczyć intuicyjnie.
Każdy ma swoje powody i motywację. Ja lubię plany. Co nie znaczy, że nie lubię ich zmieniać, ot taka różnorodność.
Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Wojciechowski Dyrektor Działu
Sprzedaży
TreningBiegacza.pl

Przed startem zawsze mam jakiś plan i cel czasowy.
Biec, aby przebiec? Może za pierwszym razem, ale co mogłoby mnie motywować do kolejnego startu na takiej samej długości?

Co prawda nigdy nie stosowałem planów treningowych, bo trudno mi samemu dostosować do tabelkowego reżimu. Może przed Półmaratonem Warszawskim skuszę się choćby z samej ciekawości.
Sądzę, że stosując się do wyznaczonych treningów nie potrafiłbym w pełni cieszyć się bieganiem. Po 8km zwykle mam niedosyt. Wówczas zgodnie z planem kończę trening? Może wiedząc, że biegnę na taką odległość starać się zwiększyć minimalnie tempo?

Jaki jest zysk dla mnie, dla budowania formy z biegu na 8km w tempie, w którym mógłbym przebiec 2 razy więcej?

Może to trochę trywialne pytania, ale czasami się nad nimi zastanawiam przeglądając różne plany treningowe.
ale plany są różne dla różnych założeń
nowicjusz inaczej biegnie 8km, a inaczej ktoś kto chce pobiec np 100min HM.
Inaczej, czyli w innym tempie, w innym celu.
Chodzi też o objętość tygodniową itp
Plan trzeba dobrać, dostosować do swoich możliwości i celu, więc branie z internetu "jak leci" mija się celem, no chyba, że chodzi tylko i wyłącznie o zaliczenie dystansu i mobilizacje.

No i jeszcze tak sobie myślę, że jak ktoś woli cieszyć się bieganiem to po co mu plan? A jak już się jednak zdecyduje na jakieś założenia to po to żeby je realizować, a nie żeby się męczyć ze sobą, planem i całym tym wszystkim ...

Niczym Hamlet normalnie ;-)
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Iwona Ludwinek:
Marcin S.:

Ejże, nie biegajcie planów na czas XX:YY. To nie ma sensu.


Mógłbyś rozwinąć myśl?

Uważam, że bieganie planów "na czas XX" jest bardzo ryzykowne dla amatorów, jakimi wszyscy jesteśmy. Skutkuje to zwykle treningami szybszymi i cięższymi niż nasze aktualne możliwości, bo zamiast trenować na granicy tych możliwości (w ten sposób je przesuwając do przodu), trenujemy często już grubo poza nimi, bo "plan na 1h40min tak kazał", bo z natury jesteśmy ambitni (a za to mało cierpliwi).

Pytanie: czy ktoś kto przebiegł półmaraton jesienią 2012 w 1h55min powinien wiosną robić plan na 1h40min? Pewnie, że może, ale jaką ma gwarancję, że nie skończy to się przykrą kontuzją? Może jest w stanie wytrenować się tylko do poziomu 1h45min, a 1h40m to już będzie igranie z ogniem, bo jego ciało, stawy, ścięgna, mięśnie, psychika jeszcze nie są gotowe, bo biega dopiero od pół roku? Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś taki spokojnie zrobi 1h40min, ale to będzie raczej fuks lub mega-talent.

Alternatywą jest bieganie wg aktualnej dyspozycji, sprawdzanej w zawodach lub sprawdzianach. Nie żyłujemy się wtedy w każdym treningu na skraju wyczerpania, natomiast dane odcinki (w tym samym tempie na kolejnych treningach) biega nam się coraz łatwiej. Potem robimy sprawdzian/zawody i jeśli one potwierdzą, że poczyniliśmy postęp, zaczynamy trenować trochę szybciej (podbijamy tempo).

Podsumowując: podejście odwrotne niż "trenuję na 1h40min" polega na tym (pozwólcie, że oprę się na moim przykładzie, tak się złożyło, że znam go najlepiej): pobiegłem dyszkę (np. Bieg Niepodległości) w 44 minuty. Oznacza to, że wolne biegi powinienem _bezpiecznie_ biegać ok. 5min40s/km, tempówki w ok. 4min30sek a interwały w ok. 4min12sek. Nie szybciej, bo jestem jeszcze na to "szybciej" za cienki. Czas na zawodach jest WYNIKIEM moich treningów w danym tempie, a nie CELEM, pod który dobieram tempa treningów. Na abarot, jak mówią nasi sąsiedzi.

Skąd wiedzieć jak szybko biegać treningi? Ja akurat korzystam z Jacka Danielsa (tutaj można sprawdzić: http://www.runbayou.com/jackd.htm ), ale są też alternatywy, np McMillan.

Poza tym przyznam, że denerwują mnie plany, które każą biec dokładną liczbę km. We wtorek 8, w czwartek 10, w niedzielę 14. Kurna, a jak mam ochotę na 16 albo 13?

To biegasz 16 albo 13. Plan ma Cię naprowadzić na zakładany przez Ciebie czas.

Tu się nie zgodzę :) Vide - powyżej.
Plan ma Ci wskazać gotową ścieżkę (jedną z wielu). Albo z niej skorzystasz, albo nie. Jedni są w stanie ułożyć sobie plan sami, inni nie.

Jasne, pełna zgoda. Denerwuje mnie po prostu ta aptekarska dokładność w planach, np 8km, 6km, 22km. Potem ktoś pobiegnie 7km zamiast 8 i będzie cały wieczór płakał i się martwił, że nie dobiegł kilometra i "planu nie zrobił". Wyobrażam sobie dobry plan, w którym są pewne przedziały: np poniedziałek lekki bieg 6 do 8km, niedziela wybieganie 17-20km. A już idealne wydaje mi się podawanie niektórych elementów planu w jednostkach czasu, np. wybieganie 2h. To ma nieraz większy sens, ja przebiegnę wtedy 22km, a ktoś inny, bardziej zaawansowany 25km przy tym samym poziomie zmęczenia i podobnym efekcie treningowym.
Jedni biegają "na żywioł" i co będzie na mecie to będzie, inni zdają się na wiedzę specjalistów i pod ich skrzydłami trenują na złamanie jakiegoś czasu.

To nie są wszystkie alternatywy. Można biegać wg planu, nie "na żywioł", ale nie "na złamanie jakiegoś czasu". Nazwał bym to bieganiem "na osiągnięcie najlepszego czasu przy optymalnym treningu" ;)))
Krzysztof W.:

Jaki jest zysk dla mnie, dla budowania formy z biegu na 8km w tempie, w którym mógłbym
przebiec 2 razy więcej?

Bo nie każdy trening to żyłowanie się i "pushing the limits". Przecież to byłoby szkodliwe! 8 km w lekkim tempie to trening regeneracyjny. Taki też jest potrzebny.

Uff, pomądrzyłem się, sam się uczę, więc nie wykluczam, że piszę bzdury. Opieram się głównie na treningu wg Danielsa:

http://nagor.pl/journal/1/Trening+wg+Jacka+Danielsa+cz.1

http://nagor.pl/journal/2/Trening+wg+Jacka+Danielsa+cz.2Marcin S. edytował(a) ten post dnia 14.12.12 o godzinie 17:27
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Robert Zakrzewski:
Dlaczego nie ma sensu? Właśnie ma. Część z nas zakłada sobie jakiś czas na mecie i do niego się przygotowuje.

Idąc tym tropem, czy to oznacza, że zarówno

60-letnia pani, która ambitnie biega dyszkę w 60 minut, uprawiając z przyjemnością jogging od kilku lat aby zrzucić kilka kg

35-letni facet, który dopiero co zaczął biegać, jest sprawny i biega dyszkę w 50 minut

25-letnia dziewczyna, biegająca od 5 lat i robiąca teraz dyszkę w 45 minut

jeśli wykonają w pełni plan "10km w 40 minut" to taki właśnie wynik osiągną na zawodach? ;) I jakim kosztem? ;)
Teoretycznie się z Tobą zgadzam, niemniej ;)
plan to nie jest jeden wzorzec dla wszystkich - po 1
każdy powinien dobrać dla siebie - np z pomocą trenera = optymalny
a najważniejsze - nie trzeba pisać 6-8 km, wystarczy 7, a odchylenia są możliwe/potrzebne
zgadzam się co do rozpiski na czas, np wybieganie 2h jest ok

Zresztą to wszystko takie jałowe dyskusje, każdy robi co chce - na tym polega amatorskie uprawianie sportu.
Ja mam akurat kilka lat wyczynowego za sobą, więc wiem trochę o planach, takich dobranych, sprawdzianach, startach itp. Ale to już inny świat.
Choć znam "amatorów" obecnie którzy trenują solidniej niż nie jeden zawodnik ...

Teraz ktoś sobie coś tam znajdzie w necie, np 10km w 40' - i już ma PLAN!!! Taka głupotka.
No ale nie odbierajmy ludziom szczęścia ;)
No i nie wszystko dla każdego, więc nie ma co porównywać Pani 60, pana 35 i już szczególnie dziewczyny 25 ;-)

Ja plany lubię, a co lubi reszta? Każdy ma coś swojego pewnie ...
A Ty co lubisz - poza brakiem planów
W bieganiu oczywiście ;-)Robert Zakrzewski edytował(a) ten post dnia 15.12.12 o godzinie 16:42
Marcin Lipowski

Marcin Lipowski
http://www.cyklopedi
a.mazoviamtb.pl/Marc
in_Lipowski_3050 ...

bez planów trudno jest o jakieś postępy. jasne jak biegasz sobie dla przyjemności to wtedy plan nie ma sensu, bo to czy przebiegniesz 10km szybciej czy wolniej cię nie interesuje.

natomiast jak chcesz być coraz szybszy to powiniennes trenowac zgodnie z jakąś koncepcją, przy czym istotne jest aby tą koncepcję wybrać racjonalnie. tzn. zaczynając biegać nie powinno sie nastawiać na 10km w 35 min. tylko jakoś zobaczyć jak szybko potrafi sie przebiec powiedzmy 2km i na tej podstawie oszacować jak szybko możemy pokonac 10km i zgodnie z planem na taki czas trenować. takie plany mają zaletę w postaci przemyślanej koncepcji uwzględniającej potrzebę rozbudowy wytrzymałosci, siły i szybkości.

ja zacząłem biegać w zeszłym roku, przebiegłem bieg niepodległosci w 44min (to był mój test, wcześniej przez miesiąc trenowałem metodą HIIT), przemnożyłem wynik przez 2 i stwierdziłem że w 1:30 powiniennem zrobić półmaraton. tak więc przez całą zimę ustawiałem bieżnię na prędkość 14km/h i jechałem dystans docelowy... efekt taki że rzeczywiście zrobiłem wynik 1:30 na wiosnę, ale na ostatnich km gdzie czułem że mam jeszcze spory zapas sił przyśpieszyć nie mogłem, bo nie potrafiłem biec szybciej. trenując zgodnie z jakimś sensownym planem na 1:30 pewnie mógłbym jeszcze ze 2 minuty z wyniku urwać. co gorsze jeszcze na jesieni tego roku jako że nie trenowałem biegania a jedynie w czasie zawodów okazjonalnie przebiegałem jakiś dystans, przebiegłem bieg niepodległości z czasem 43 min... z kolei listopad przepracowany z trenerem i bieg mikołajkowy już na 41 min poszedł.
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Robert Zakrzewski:
Ja plany lubię, a co lubi reszta? Każdy ma coś swojego pewnie ...
A Ty co lubisz - poza brakiem planów
W bieganiu oczywiście ;-)

Też lubię plany w bieganiu. Ale są plany i są plany. U Danielsa w książce plany nie są "na wynik" i moim zdaniem są świetne. W przyszłym roku na wrześniowy maraton będę trenował według jego tzw "planu A". Nie jest to plan na wynik "XX:YY", ale jest jak najprawdziwszym, pełnym, wymagającym planem treningowym :)
Marcin S.:
Robert Zakrzewski:
Ja plany lubię, a co lubi reszta? Każdy ma coś swojego pewnie ...
A Ty co lubisz - poza brakiem planów
W bieganiu oczywiście ;-)

Też lubię plany w bieganiu. Ale są plany i są plany. U Danielsa w książce plany nie są "na wynik" i moim zdaniem są świetne. W przyszłym roku na wrześniowy maraton będę trenował według jego tzw "planu A". Nie jest to plan na wynik "XX:YY", ale jest jak najprawdziwszym, pełnym, wymagającym planem treningowym :)

Też właśnie trenuje obecnie z planem A Danielsa do maratonu na wiosnę. :)))
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Robert Zakrzewski:
Też właśnie trenuje obecnie z planem A Danielsa do maratonu na wiosnę. :)))


No to trzymam kciuki!

Jack Daniels dobry na każdą okazję ;)
Jeden i Drugi!!! potwierdzam ;))

Wyślij zaproszenie do