Decyzja o pobiegnięcu maratonu zapadłamniej więcej 2 miesiące przed startem. Oczywiście nie był to mój pierwszy maraton. Tak więc: Marzec,
raczej spokojnie biegałem, bo nie stawiałem jakiś większych planów. Trening z przedziału 40-60 km w tygodniu w 5 jednostkach. W marcu zaliczyłem tez 2 starty. Oba to biegi odbywające się w Poznaniu. Na początku 10 km w 38:15, a 2 tygodnie później pólmaraton w 1:22:13. Po tym starcie zdecydowałem o pobiegnieciu maratonu.
Kwiecień,
no tutaj już zacząłem trochę mocniej trenować. Po 10 w Gnieźnie ( 37:05 ) zacząłem poważne przygotowania do maratonu. I tak pierwszy tydzień raczej spokojnie po 10-15 km. W kolejnym tygodniu wprowadiłem trening szybkościowy. We wtorek 5x1km a we środę 4x2 km ( nie wiem czy takie połączenie jest było dobre, jednak czułem się dobrze, więc robiłem taki trening ). Także kolejny tydzień kwietnia wyglądał podobnie z tym, że w poniedziałek i środę robiłem szybkościowe treningi i w odwrotnej kolejności tzn w poniedziałek 4x2km (7:20-7:35) a we środę 10x1km (3:26-3:31). W okolicach piątku, soboty robiłem dłuższy bieg ok 20 km.
Maj,
zacząłem od startu w połówce. Właśnie wtedy zrobiłem 1:15:27, potem dzień przerwy i następna połówka. Może nie był to najlepszy pomysł, ale w tym drugim starcie zrobiłem 1:18:46. Potem 2 tygodnie treningu i kolejna połówka (1:19:31). Zostały 3 tygodnie do maratonu. Kilka treningów szybkościowych np 3x3 km 4x2 km i 4,2,2,1 km i przyszedł sttart w maratonie. Tam pratycznie do 35 km biegło mi się doskonale. Dopiero później zaczęła się zabawa. 36,37,38 nawet 39 można jeszcze podciągnąć, ale 40,41,42 to już raczej tragedia. Wtedy straciłem najwięcej czasu. Na tych ostatnich 3 kilometrach straciłęm ok 5-6 minut. Zrobiłem je w granicach 18 minut.
To tyle jeśli chodzi o moje przygotowania do maratonu i trening w tym okresie.
Jeśli chodzi o 6 km w 15:36 to nie zdażyło mi się jeszcze tak szybko pobiec, chyba, że chodzi o bieg z Bydgoszczy, który moim zdaniem miał ok 4,5km :)