konto usunięte

Ania G.:
Krzysztof Z.:
Chyba mam coś z głową, bo zamiast dumy i euforii z pierwszych 42km mam takie poczucie, że to był trochę "oszukany" maraton - ploty, żarty - taki ruchomy piknik na długim dystansie ;)
Z jednej strony przetestowałem się, sprawdziłem a z drugiej mam taki lekki... może nie niepokój, ale poczucie, że to nie do końca było to.
Za miesiąc mam maraton wigierski, który pobiegnę sam - nie będzie "zajezdni" z jedzeniem i piciem, rozmów, dzięki którym nie wiedziałem gdzie znikają kilometry. Mam poczucie, że prawdziwy sprawdzian będzie dopiero tam. Sam na sam ze swoją głową i nogami.

wiesz, że to samo mi przeszło przez myśl w poniedziałek jak wracałam do Krakowa ale nic nie pisałam bo myślałam , że coś ze mną jest nie tak ;) a tu jednak nie tylko ja

Uff, kapkę mi ulżyło
Żeby nie było nieporozumień - zabawa była przednia, tak w trakcie jak i po ;)
Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Wojciechowski Dyrektor Działu
Sprzedaży
TreningBiegacza.pl

A mi się wydaje,że temu ta impreza miała służyć. Było to pewnego rodzaju przetarcie i zmierzenie z tym dystansem, uwierzenie we własne możliwości. Bez nierzenia czasu, tętna itp. Tylko ja i dystans z linią mety na określonej długości z plotami i śmiechem w tle. Tak miało być dla mnie, jednak nie mogłem z Wami pobiec. Żałuję, bo taki "pierwszy raz" to świetna sprawa. Ja bym miał radoche , a tak mój debiut poczeka do września na MW, a tam presja podwójna: dystans i czas. I wiem, że tworzę ją sobie sam, ale lubię moeć mocne cele
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Oj Krzysztof, Krzysztof....42 km to 42 km i tyle. Tobie po prostu brakuje rywalizacji czasowej, tutaj, w Kabatach chodziło o pokonanie dystansu, nie czasu, chociaż- przecież czasy, jak na debiut mieliście wspaniałe! A to, że atmosfera, śmichy- chichy, wyżerka- to tylko dodało kolorytu i wyjątkowości tych zawodów; bo to były zawody choć może inne niż takie tradycyjne. Mam nadzieję, że Roberton rozkręci się w następnych latach i właśnie będzie biegiem przyjaznym dla tych, którzy swe 42 km chcą przebiec pierwszy raz.

konto usunięte

Haniu, zgadzam się z Tobą we wszystkim, poza tą rywalizacją ;)
Mi chyba bardziej brakuje docierania do granic i przesuwania ich. Albo piątej klepki - kto wie;)

Chodzi mi o to, że na Robertonie były warunki cieplarniane - towarzystwo, śmichy - chichy, wzajemne wspieranie, kibicowanie. I to było super - takiej atmosfery nie poczułem nigdy dotąd.

Gdy myślę o Wigrach to jestem pewien, że będzie dużo trudniej - bo nie będzie wsparcia, pogaduch. Będę sam na sam ze sobą - i to będzie "prawdziwy" maraton, sprawdzian. Jak zwał tak zwał.
Zaczynam czuć respekt przed dystansem.

konto usunięte

Krzysztof Z.:
Haniu, zgadzam się z Tobą we wszystkim, poza tą rywalizacją ;)
Mi chyba bardziej brakuje docierania do granic i przesuwania ich. Albo piątej klepki - kto wie;)

Chodzi mi o to, że na Robertonie były warunki cieplarniane - towarzystwo, śmichy - chichy, wzajemne wspieranie, kibicowanie. I to było super - takiej atmosfery nie poczułem nigdy dotąd.

Gdy myślę o Wigrach to jestem pewien, że będzie dużo trudniej - bo nie będzie wsparcia, pogaduch. Będę sam na sam ze sobą - i to będzie "prawdziwy" maraton, sprawdzian. Jak zwał tak zwał.
Zaczynam czuć respekt przed dystansem.

Krzysiek, ale zobacz jak Robertron wpłynie na Twój pierwszy "prawdziwy" maraton. Teraz już wiesz, że dasz radę a to daje większe poczucie bezpieczeństwa i znacząco zwiększa komfort biegu. Ja przed moim pierwszym oficjalnym maratonem przebiegłem ten dystans treningowo (wiem, żaden trener tego nie poleca itd) z bratem u boku na rowerze i stając na starcie oficjalnego wiedziałem, że jestem w stanie to przebiec :) Z drugiej strony każdy maraton to wielkie przeżycie i ta pewna niepewność czy tym razem dam radę ;)
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Krzysztof Z.:
Haniu, zgadzam się z Tobą we wszystkim, poza tą rywalizacją ;)
Mi chyba bardziej brakuje docierania do granic i przesuwania ich. Albo piątej klepki - kto wie;)

Chodzi mi o to, że na Robertonie były warunki cieplarniane - towarzystwo, śmichy - chichy, wzajemne wspieranie, kibicowanie. I to było super - takiej atmosfery nie poczułem nigdy dotąd.

Gdy myślę o Wigrach to jestem pewien, że będzie dużo trudniej - bo nie będzie wsparcia, pogaduch. Będę sam na sam ze sobą - i to będzie "prawdziwy" maraton, sprawdzian. Jak zwał tak zwał.
Zaczynam czuć respekt przed dystansem.

my będziemy z Olą ;)
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Jakiś czas temu napisałam, jak wielkim przeżyciem był mój pierwszy maraton , który przebiegłam dwa lata temu w Poznaniu. Dzisiaj, z perspektywy czasu i pewnego doświadczenia ( 7 maratonów) napiszę z pełną świadomością- dużo dałabym za to, aby ten pierwszy raz pobiec w Kabatach razem z przyjaciółmi.
Przebiegłam wszakże tutaj swój pierwszy ultra i cenię sobie ten bieg na równi ze wszystkimi wcześniejszymi. Sami chcieliśmy, aby I Roberton odbył się w kameralnej, koleżeńskiej atmosferze. Mam przeczucie, że w latach kolejnych impreza nabierze tempa a ten pierwszy, jedyny pozostanie w naszych sercach na zawsze. Nie umniejszajmy jego rangi tylko dlatego, że nie było tłumów na starcie, dmuchanej bramy z napisem meta, elektronicznego pomiaru czasu, prowadzącego konferansjera, policji czy strażaków.

A czasowa rywalizacja?
50 km w lesie Kabackim przebiegłam w czasie brutto około 5 godz. 30 minut, wliczając w to wszelkie postoje na piciu, papu i pogaduszki.
W czerwcu przebiegłam maraton w Lublinie w czasie....4 godz. 30 minut.

I Letni Roberton Kabacki nie był zwykłym treningiem biegowym, zdecydowanie był czymś więcej niż wiele oficjalnych biegów na dystansach jakich w Polsce dziesiątki.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 16:58
Marcin S.

Marcin S. Konsultant /
Menedżer /
Freelancer

Hanna S.:
50 km w lesie Kabackim przebiegłam w czasie brutto około 4 godz. 30 minut,

Na pewno? Robert na finiszu miał 4:59 na zegarku....
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Muszę go zapytać, czy wyłączał zegarek na przekąskach. Mój garmin zastrajkował, zatrzymał się na 46 kilometrze dlatego podaję czas orientacyjnie;Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 14:20
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Haniu, bój się Boga, jakie Ty masz ładne nogi! napatrzeć się nie mogę i wlepiam wzrok "we" zdjęcia ;))
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Sylwia Z.:
Haniu, bój się Boga, jakie Ty masz ładne nogi! napatrzeć się nie mogę i wlepiam wzrok "we" zdjęcia ;))

????????????????????????????????????????????????
Sylwia  Zajdel-Goleniows ka

Sylwia
Zajdel-Goleniows
ka
Marketing, PR,
komunikacja

Arkadiusz S.

Arkadiusz S. Think training's
hard? Try losing.

Sylwia Z.:
Haniu, bój się Boga, jakie Ty masz ładne nogi! napatrzeć się nie mogę i wlepiam wzrok "we" zdjęcia ;))
Jakby miała szkaradne to by się mogła bać a tak, OCB?
Adam W.

Adam W. running machine

Hanna S.:
Muszę go zapytać, czy wyłączał zegarek na przekąskach. Mój garmin zastrajkował, zatrzymał się na 46 kilometrze dlatego podaję czas orientacyjnie;

jeśli biegliście średnio po 6'00/km (a prawie na pewno tak biegliście) to 5 godzin się zgadza.. z pauzowaniem w stołówce ;)
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

To tylko oznacza, że 50 kabacką pobiegłam szybciej, niż 42 195 na oficjalnej imprezie w Lublinie. Jest trochę biegów koleżeńskich w Polsce i są one traktowane na równi z biegami oficjalnymi, często także z takich nieoficjalnych imprez rodzą się wieloletnie, poważne zawody. Od nas tylko zależy, czym Roberton Kabacki stanie się w przyszłości.

A gdy już sława tego biegu rozniesie się po świecie, niektórzy z nas po latach pochwalić się będą mogli- a ja debiutowałem na I Robertonie właśnie!Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 14:53
Marcin S.:
Hanna S.:
50 km w lesie Kabackim przebiegłam w czasie brutto około 4 godz. 30 minut,

Na pewno? Robert na finiszu miał 4:59 na zegarku....

Mierzyłem tylko czas i tętno (bez GPS)i wyszło 4:59'52" netto 5:32'54" brutto, więc Hania ma dokładnie to samo. Tempo biegu równo po 6 min/km, a długość przerw była jaka była. czekaliśmy na zebranie grupy itp.

A co do dyskusji w sprawie "pierwszego". Moje zdanie jest takie, że impreza miała ułatwić zmierzenie się z dystansem. I wielu osobom się to udało. tzw oficjalne wyniki będziecie mieli z tras atestowanych. A że było łatwo, to tylko dobrze. W głowie już wiesz, że możesz, a teraz można walczyć z czasem. Samotnie.
Ja jestem zadowolony ze swojej pierwszej 50. To miało być właśnie takie lekkie długie rozbieganie. I było. Na ściganie przyjdzie czas.
Krzysiek, Ania - człowiek szybko zapomina, jak się czuł na 4 okrążeniu, a ja Was pamiętam, i nie było za lekko, łatwo i przyjemnie. Więc jeszcze raz powtórzę gratulacje się należą! Choć teraz myślicie, że było to uproszczone zadanie, to zapewniam Was, że nie. Zresztą już niebawem będziecie walczyć z dystansem sami :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.07.13 o godzinie 10:19
Roman Olejniczak

Roman Olejniczak Doradztwo Biznesowe,
Doradztwo Biznesowe
Roman Olejniczak

Biegnij maraton, a później pomyśl o uczestnictwie w biegu na 100 km
Pozdrawiam
Karolina O.

Karolina O. Experienced
Airfreight
Operations Manager

idealny watek dla mnie - przekopie się przez lekturę i zobaczę co z tego wyjdzie :)
Adam W.

Adam W. running machine

ahaaa.
czyli jednak biegniesz na wiosnę maraton :) Orlen, tak jak się umawialiśmy wczoraj, tak? :)
nie musisz się przekopywać, telefon do mnie znasz :D
Karolina O.

Karolina O. Experienced
Airfreight
Operations Manager

Adam W.:
ahaaa.
czyli jednak biegniesz na wiosnę maraton :) Orlen, tak jak się umawialiśmy wczoraj, tak? :)
nie musisz się przekopywać, telefon do mnie znasz :D
wiem, ale jeszcze lekko się wstydzę :P
nie wiem czy będzie to Orlen, bo chciałabym by moi rodzice też to zobaczyli , wiec jak już to jakiś w LYONie :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 30.09.13 o godzinie 15:36

Wyślij zaproszenie do