Dla mnie cała akcja na plus. Wiadoma sprawa ile kasy idzie na resocjalizację i z jakimi skutkami. Jeśli społeczeństwo da więźniom jako rozrywkę i sport tylko kamieniołomy to do niczego pozytywnego to nie doprowadzi. Jeśli coś jest na siłę to nienawidzisz, buntujesz się przeciwko temu. Ważną rzeczą w resocjalizacji jest czas zajęć, który należy umiejętnie zająć czymś pozytywnym. Doskonale wiemy, że nadmiar wolnego czasu, nuda, brak zajęcia przyczynia się do wymyślania głupot i zachowań mało poważnych itd. Jaką oni mają tam inną alternatywę? Praca nad sobą zorganizowana własnym sumptem przy utrudnieniach, ograniczeniach, biurokracji. Mimo kłód pod nogami ci ludzie walczą, mają jakiś pozytywny cel, dążenia, sens życia, nadzieję i mają możliwość pokonywania swoich słabości. Co może być gorsze niż to, że chcemy ich tego pozbawić ?Jeśli masz pasję to twoje życie nie jest takie puste. W tym przypadku jest to bieganie i tak jak opisuje jeden ze skazanych życie wypełnia się harmonogramem zajęć, treningami, pracą. To chyba lepsze niż gry na playstation. Błędy młodości często popełniane pod wpływem, alkoholu, narkotyków należy wybaczać i dać takim ludziom szansę powrotu do społeczeństwa. Kto z nas nie jest bez winy ???. W jaki sposób inny i nie siłowy można nauczyć dyscypliny, stałości,samozaparcia, ponoszenia konksekwencji itd. Dla mnie bieganie to też spokój umysłu,radość forma medytacji, samorealizacji . Czy mamy prawo pozbawiać tego innych? Osoby doświadczone przez narkotyki to często wraki i czy to nie będzie miało pozytywny wpływ na ich organizm? Lepiej odbierać kasę z ZUS i przekazywać na ich pseudo kuracje.?
Artykuł jest napisany mało dziennikarskim językiem, ale dla mnie to jakaś forma tych osób na zrehabilitowanie się, prośba o wybaczenie. Nie określam się mianem katolika, chrześcijanina,a mimo to moje sumienie, świadomość nakazuje wybaczać i dać szansę.
W szoku to jestem , ale jak czytam komentarze katolickich biegaczy pod tym artykułem. Plucie jadem, pogarda, nienawiść, brak tolerancji . Gdzie w tym wszystkim jest miłosierdzie Jezusa, wyznanie grzechów, wybaczenie i pokuta?
Ja tam jestem pełen szacunku, bo ich pólmaraton był „ Pokonaniem Everestu” i pod względem organizacyjnym, logistycznym i treningowym. Dla mnie czymś bardziej zasługującym na respect niż zgłoszenie się na maraton w Chicago, Londynie itp. Wysłanie przelewu, zabukowanie przelotu z fotela przy biurku w pracy i trenowanie, kiedy tylko mamy na to ochotę.
Rozmawiałem z Marcin Miotk (himalaista, maratończyk,ultra) , który sam w pojedynkę spontanicznie ( po nie udanym ataku na K2) bez pomocy sherpów, bez dodatkowego tlenu zdobył prawdziwy EVEREST i powiedział, że tego dokonuje przecież tysiące wspinaczy. W pojedynkę jak on raczej nie.... i nie bez sprzętu, bo został okradziony ;)Przygotować się może prawie każdy, ale zdobycie funduszy, wychodzone drogi do sponsorów to dopiero jest wyczyn, który wymagał długiego czasu, pokory i dla jego samego było większym osiągnięciem :)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 15.12.13 o godzinie 15:07