konto usunięte

Agnieszka S.:
to mój trzeci i najlpeszy maraton, nowa życiówka i druga polowa szybsza od pierwszej :) żałuję tylko że nie widziałam naszych na trasie.. ale tak to jest jak biega się w zupełnie innym wymiarze ;) nastepnym razem postaram się pobiec szybciej, żeby tak nie odstawać od grupy ;)

Aguś, cieszę się,że przyjechałaś i mogłyśmy spotkać się, porozmawiać, to jest najważniejsze. Zapraszam w moje skromne progi, częściej...nie tylko na zawody sportowe. Pobiegłaś super, a jak już będziesz trenować, na pewno biegać będziesz szybciej. :-) nie przejmuj się tym tak. :))
Aneta W.

Aneta W. wizażystka

ale Wam zazdroszczę :)
może uda mi się maratońsko rozdziewiczyć w Paryżu :)

konto usunięte

Aneta W.:
ale Wam zazdroszczę :)
może uda mi się maratońsko rozdziewiczyć w Paryżu :)

Anetka, rozważ Paryż, byłoby suuuper. Jedź!
Małgorzata K.

Małgorzata K. czekam na nowe
propozycje zawodowe
...

Byliście Wspaniali!!!! Wszystkim GRATULUJE!!! :)
Świetne emocje, nie biegłam ale za to towarzyszyłam Wam w różnych miejscach :)
A tutaj taki mały fotoreportaż :) Może odnajdziecie tam siebie :)
https://plus.google.com/u/0/photos/11629036454502581325...
Adam W.

Adam W. running machine

Mariusz R.

Mariusz R. Główny Specjalista
ds. Współpracy
Międzyoperatorskiej

Gratulacje dla Wszystkich WARSZAWSKICH MARATOŃCZYKÓW! Jesteście wspaniali! :)
Adam W.

Adam W. running machine

Droga młodzieży!
Ponieważ w łikend byłam nieco ałt of tacz, to chciałabym wszystkim teraz zbiorczo pogratulować;) Myślałam o Was w niedzielę...mam nadzieję, że Los Dominikos skopał Wam tyłki (na szczęście) w moim imieniu :P
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Gratuluje wszystkim i bardzo ciesze sie na spotkanie za dwa tygodnie w POZNANIU !!!!!!!

konto usunięte

Piotr C.:

Ja będę kibicował na początku ul. Arbuzowej na 26 kilometrze, a Joasia, jak zrozumiałem na 27km :)))))))

Wypatrzyłam CIE , stałeś :-) Piąteczka dla Ciebie Piotrze!
Aleksandra M.

Aleksandra M. Specjalista ds.
testów

a ja osobiście chciałam podziękować Pawłowi D. z którym biegłam od 35km - dzięki za wsparcie psychiczne :) czekam kiedy się ujawnisz na naszym forum :)
Bez Ciebie nie wiem czy dobiegłabym w takim czasie! Za każde słowo otuchy i kopa w tyłek na płycie - dzięki!

konto usunięte

Teraz już wiem co to znaczy być "wywleczonym" ;P. Niniejszym ujawniam się i witam wszystkich nakręconych biegowo forumowiczów.
Ola, ja dobiegłem tylko i wyłącznie przez próżność - nie chciałem dać się pokonać dziewczynie, a i tak się nie udało. :)
A tak na poważnie to wiem że na maratonach jest tak że wsparcie które dasz komuś zawsze do Ciebie wróci. To nigdy nie działa w jedną stronę. Największy zastrzyk wsparcia dostałem na m. Lubelskim, kiedy mój koleżka który jednocześnie był pacemakerem (Tomek) na mój czas gdy już cała grupa wykruszyła mu się, wrócił po mnie kilkaset metrów i holował mnie dalej wśród dzikich bluzgów. No i drugi koleżka (Robert) z którym zawsze w jakiś sposób rywalizowałem o wyniki kilkaset metrów przed metą kiedy zacząłem już iść i to chwiejnym krokiem zwolnił do chodu i wytłumaczył mi że nie mogę wejść na metę tylko muszę wbiec. Więc aż do przedwczorajszego maratonu mięliśmy tą samą życiówkę, co do sekundy ;)
Gratuluję wszystkim walczącym na MW ze sobą i dystansem ;)

konto usunięte

Hej, wszystkim jeszcze raz gratuluję! Mam nadzieję, że dobrze się regenerujecie: nogi u maratończyków i gardła u naszych szalonych kibicek. ;) Fajnie było patrzeć na Wasze zmagania - trochę z zazdrością, ale już wkrótce sobie odbiję w Poznaniu! \o/

Udostępniłem trochę zdjęć - proszę śmiało się częstować. Link poniżej będzie tu do jutra wieczorem (nie cytujcie linka proszę), a później na priv u mnie i na pewno u Krzyśka W. także. :)

[link ;]Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.10.13 o godzinie 06:08
Aleksandra M.

Aleksandra M. Specjalista ds.
testów

a ukradnę sobie :) fajne focie :)

a Poznań będzie nasz! :)
Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Wojciechowski Dyrektor Działu
Sprzedaży
TreningBiegacza.pl

Dominik, thx za obszerną fotorelację :)
Focie z Maratonu już są na fb, a do Jubileuszowych postaram się usiąść dziś popołudniu ;]
Dominik Ł.:
Hej, wszystkim jeszcze raz gratuluję! Mam nadzieję, że dobrze się regenerujecie: nogi u maratończyków i gardła u naszych szalonych kibicek. ;) Fajnie było patrzeć na Wasze zmagania - trochę z zazdrością, ale już wkrótce sobie odbiję w Poznaniu! \o/

Udostępniłem trochę zdjęć - proszę śmiało się częstować. Link poniżej będzie tu do jutra wieczorem (nie cytujcie linka proszę), a później na priv u mnie i na pewno u Krzyśka W. także. :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.10.13 o godzinie 07:17
Biegłem trzeci mój maraton i mimo, że poprawiłem życiówkę o 36 minut jakoś zero satysfakcji po tym starcie. Pierwszy maraton przebiegłem w listopadzie 2012 przygotowując się do niego 1,5 miesiąca z czasem 4:40. Wcześniej nie pokonałem nigdy dystansu większego niż 10km. Drugi maraton był w Lublinie, więc o życiówce można było zapomnieć. Pod Warszawę przygotowywałem się sumiennie do początku września i byłem pewny dużo lepszego czasu. Trzy tygodnie przed maratonem wpadłem na pomysł, aby zamiast kolejnego dłuższego wybiegania wystartować spontanicznie w Biegu 7 Dolin na 66 km. Dla mnie to było ponad 10 godzin walki z samym sobą, ale przebiegnięcie mety dało taką satysfakcję, że tęsknię za tym i szykuję się za rok na 100km. Po ostatnim starcie zauważyłem, że moje ciało potrzebuję dłuższego czasu na regenerację. Dziwna sprawa, bo odczuwałem podczas biegu minimalne przewyższenia, jakimi są osiedlowe progi zwalniające. Na 28km umysł całkiem
mi pofalował, bo gdy mijałem kibiców z dużą dżamba na której nikt tam zbytnio nie potrafił grać zatrzymałem się. Odebrałem instrument i rozpocząłem transowe mocne granie z 3 razy szybszym tempem rytmu. Dużo bym dał, aby samemu słyszeć taki doping podczas biegu. Tym samym rytmem dopingowałem kolegę z Radomia na 40km na Orlen Maraton. Wypadłem z transu biegu, a wpadłem w trans grania ( biegam od 1,5 roku, a na bębnach gram od 20 lat ). Nie słyszałem nawet znajomych, którzy mnie mijali i krzyczeli „ zostaw to i biegnij dalej”:) Po kilku minutach oddałem instrument i zacząłem biec dalej, choć było już zupełnie inaczej. Nogi troszkę odpoczęły. Jakąś energię też wsadziłem w te granie i przez kolejne 10km było naprawdę słabo. Według moich obliczeń 10km przed metą nie miałem już szans na złamanie 4h. Umysł podpowiadał, że po co masz się forsować i tak spokojnie będzie to twój najlepszy czas max 4:20 jak tylko będziesz już utrzymywał tempo truchtu. Poddałem się … Na 36km dopadł mnie kolega na rowerze z drużyny Vege Runners . Jego zadaniem był serwis, motywacja dla 20 biegaczy. Wiadomo skupiał się na początku na tych lepszych zawodnikach bo walczyliśmy o podium drużynowo ( nie udało się 4 miejsce). Jak już nasza „elita” była na mecie zawracał po kolejne osoby. Nigdy wcześniej nie dostałem takiego kopa i przez ostatnie 6km gnałem i udało mi się wyminąć znajomych, którzy wcześniej próbowali wybić mi temat bębnów podczas biegu. Nie wiem skąd ta adrenalina, ale nie pozwoliłem już chyba nikomu się minąć tylko gnałem do mety :). Niestety obudziłem się zbyt późno, bo do złamania 4 h zabrakło 4minut.Ten post został edytowany przez Autora dnia 02.10.13 o godzinie 09:28
Tomasz D.

Tomasz D. Systemy
informatyczne dla
telekomunikacji

Kolejna gigantyczna galeria 4628 zdjęć jest tutaj:
http://maratony24.pl/zdjecia_z_biegow/35_pzu_warszawa_...

Oprócz tego na stronach maratonów polskich są podlinkowane inne galerie.

http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=3&act...

Jakkolwiek szukanie siebie to szukanie igły w stogu siana ... :) Jeżeli ktoś mnie zauważy na jakimś zdjęciu, to proszę o znaka :):
Tomasz S.

Tomasz S. Digital Marketing/
Recruitment/
Management,
www.staskiewi...

No to macie trochę osobistego opisu.

1449, czyli czyściec

Jest 11 października 2009 roku. Wbiegam na metę Maratonu Poznańskiego pokonany. Czas 3:32 uważam za klęskę. Miało być 3:15. I przez 30km wydawało mi się, że będzie. Kiedy na ostatnich kilometrach mija mnie grupa na 3:30 – wyję z bezsilnej wściekłości. Jestem w życiowej formie, lecz przegrywam z własną ambicją. Życiówka 3:19 jest przecież w moim zasięgu, więc 3:30 jest czasem jaki powinienem łykać bez problemu. Nie przypuszczam ile będę musiał czekać na ponowne złamanie tej granicy.
Jest 29 września 2013. Wbiegam na metę Maratonu Warszawskiego. 3:27. Czekałem na to 1624 dni. 4,5 roku. Około 1500 różnych treningów. Kilka tysięcy przebiegniętych kilometrów, kilkaset wypływanych. Klątwa Poznania została przełamana.
Kilka razy wydawało mi się, że to już. Kilka razy byłem blisko, a potem wpadałem w czarną otchłań braku motywacji. Były miesiące, w których realizowałem po 20-30% założonych planów. Kiedy wreszcie udało mi się dobrze przygotować – na ostatniej prostej przed dostałem potężny cios. Paskudna kontuzja zabrała mi prawie rok. Kiedy wydawało się, że wszystko co najgorsze jest poza mną – znowu leżałem na deskach. Musiałem się podnieść z najcięższego z knock-downów. Po 3-ech miesiącach życia przy szpitalnym łóżku nie miałem sił się zebrać. Ale wtedy właśnie równy, systematyczny rytm kroków pozwolił mi wstać po raz kolejny. Powoli zacząłem się odbudowywać.
1449 dni byłem w piekle i czyśćcu. 29 września – na Stadionie Narodowym odrodziłem się biegowo.
Paweł Jurczak

Paweł Jurczak Kontroler finansowy

Krzysztof,
Chyba widziałem od czasu do czasu Twoją koszulke Vege runners :) ja skończyłem 4:03.10 więc blisko :)
Na festiwalu 7 dolin też się mogliśmy spotkać :) ja tylko 36 km biegłem, ale też mi się niesamowicie podobało, może za rok 66 spróbuję :)
;)
To trzeba było zasunąć mi kopa to biegł bym szybciej ;)
Do zobaczenia na B7D :)

Następna dyskusja:

Maraton Warszawski 2013 - b...


Wyślij zaproszenie do