Anna
Pawłowska-Pojawa
PR Manager,
specjalista od
komunikowania,
"lekkie pióro" ...
Radosław S.:
Zakładając, że zauważysz małą tabliczkę oznaczającą kilometry wśród tych tysięcy biegaczy?Małą tabliczkę...? To są tablice co najmniej metrowe. Ciężko ich nie zauważyć. Bez przesady, nie ma u nas takiej rzeki ludzi jak w Berlinie (a i tam oznaczenia trudno przegapić). Co do polegania na GArminie/innym GPS-ie jak na Zawiszy, to ja bym była ostrożna. Lepiej miec opaskę z międzyczasami i zegarek. Kierowanie się chwilowymi wskazaniami prędkości Garmina (lub innego GPS-a) może być bardzo zawodne, złudne i... niebezpieczne (bo nagle spadająca chwilowa prędkosc może spowodować, że przyspieszymy nadmiernie i potem będziemy za to płacić).
Ja oczywiście używam GPS-a na maratonach, ale raczej wspomagająco niż jako wyznacznik. Zdarzył mi się maraton na którym GPS "dołozył" mi 3 km (maraton atestowany, w dużym europejskim mieście, z wyrysowaną optymalną linią biegu :)) Na szczęście w porę (czyt. po 5 km) zorientowalam się, ze coś jest nie tak...