Bieszczady zdobyte, Hyrlata i Okrąglik znów dały mi w dupę na podejściu, a na zbiegach kolana się gotowały, ale było po stokroć lepiej niz rok temu, kiedy to w Ultra Maratonie Bieszczadzkim debiutowałem w biegach ultra. Rok temu na tej samej trasie, na której limit wtedy wynosił 8 godz, nie zmieściłem się i przybiegłem z czasem 8:09 więc w tym roku w głowie był tylko jeden plan. Zejść poniżej 8 godz. Organizator zwiększył co prawda limit do 9 godzin, ale nie dla mnie, ja miałem taki sam jak rok temu. W tym roku pogoda postanowiła jednak trochę utrudnić, bo było pochmurno i bardzo wietrznie. Po zdobyciu Okrąglika, zastanawiałem sie jeszcze, czy złamanie 7 godz jest możliwe, ale postanowiłem się nie spinać, żeby nie pozbawiać się celu na przyszły rok. Ultra Maraton Bieszczadzki 2015 na dystansie 52 km ukończyłem z czasem 7:05 i jestem mega zadowolony. Muszę powiedzieć, że nigdzie tak dobrze nie wchodzi piwko, jak właśnie w Bieszczadach.