Te kalkulatory rzeczywiście mogą mieć spory rozrzut.
Zakładając, że warunki są mniej-więcej porównywalne i nic się ze zdrowiem nie wydarzy to najbardziej miarodajna metoda IMO jest taka:
2-3 tyg przed startem pobiec 25-27km najszybszym możliwym tempem na jakie uważasz, że Cię stać. Wyobraź sobie startowe tempo marzeń, ale realne tzn. takie w jakim biegałeś już wielokrotnie wcześniej w okresie przygotowawczym tylko na krótszych dystansach. Postaraj się je wycisnąć na tym dystansie. Przy czym 1-2km zacznij nieco wolniej. Potem trzeba wejść na tempo docelowe i staraj się je trzymać konsekwentnie mimo możliwych, ale dających się jeszcze zarządzić problemów i wątpliwości. Tempo które w rzeczywistości wykręcisz będzie z dość dużą dokładnością tym z jakim powinieneś dać radę przebiec maraton. Bo jeśli dasz radę utrzymać jakieś tempo przez 25km to dasz radę je utrzymać również przez 42,2km (nie bez bólu oczywiście). Doświadczonym wystarczy testowy start w półmaratonie, ale dla kogoś kto ma wątpliwości na co go stać te kilka km więcej byłoby zdecydowanie lepiej.
IMO trasa w W-wie jest równie szybka jak w Berlinie. Nie widzę żadnej technicznie istotnej różnicy. Obie po asfalcie, pętla przez miasto, obie płaskie do bólu. Więc skąd ten wniosek, że Berlin szybszy???
Jedynie czołówka startujących jest z innej bajki to i rekord trasy o wiele lepszy. Ale gdyby tak w W-wie dawali z milion baksów za rekord świata to tacy panowie jak ci poniżej zlecieli by się tu natychmiast i wykręcili równie kosmiczne wyniki co w Berlinie. ;)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.06.13 o godzinie 19:43