Kochani,
chyba temat postu, a mianowicie "bieganie w mrozie" stał się lekko nieaktualny, ale hard corem to można cały czas nazywać.
Czy też biegając po tych nieodśnieżonych i rozchodzonych chodnikach, szczególnie tych nieuczęszczanych przypominają bieganie po plaży tyle, że do tego jest ślisko. Może trochę bardziej amortyzuje, ale co z tego jak nie można być pewnym podłoża przed każdym następnym krokiem. Do tego zauważyłem, że tam gdzie było odśnieżone ale nie posypane lub za skompo była szklanka odpowiednia na łyżwy, a nie buty biegowe (no chyba, że takie jak kupił ostatnio Tomek asicsy).