Rzeczywiście sporo się o tym mówi i temat chyba został pociągnięty jakiś czas po tym, jak rozdmuchało się sprawę butów minimalistycznych, które swego czasu przecież były ogłoszone jako "jedyne słuszne". Myślę, że sporo zamieszała książka Scotta Jurka, a w następnej kolejności Rich Roll.
Temat weganizmu w mediach mocno się spłyca, rzucane są slogany i jakieś totalne brednie.
Nie raz słyszałam, że weganie nie mają zakwasów, są superwytrzymali, a ich pot mniej śmierdzi (i nie tylko pot...).
Sama jestem wegetarianką, która nabiału i jajek je niewiele. Weganizm nie jest mi obcy i wręcz uważam, że można na nim fajnie żyć, a nawet i intensywnie trenować. Jednak ten cały szał jest jakiś taki sztuczny i nie do końca dla mnie wytłumaczalny.
Szczerze mówiąc czekam aż minie. Do tej pory weganizm był czymś, z czym się stykałam, gdy chciałam. Teraz jest wszędzie i to w jakiejś zmutowanej i odstręczającej formie.