A mnie wciąż brakuje pomysłu na konkretne tzn. wymierne cele:
Na pewno chciałbym:
- dalej biegać z nie mniejszą pasją i radością,
- móc robić to tak jak lubię (np: mieć wystarczającą ilość czasu/możliwości),
- robić to bez szkody dla ważniejszych w życiu spraw (np: rodzina, zdrowie, praca),
- trzymać się z dala od kontuzji,
- rozwijać się.
Tylko co to właściwie dla mnie znaczy "rozwijać się" w kontekście biegania/sportu? Jak to przełożyć na cel, który byłby: jednoznacznie zdefiniowany + wykonalny + mierzalny?
Liczby właściwie nic dla mnie w bieganiu nie znaczą. Wręcz ich nie lubię. Nie cierpię większości zbędnego oprzyrządowania do rejestracji nieistotnych informacji, które odwracają uwagę od istotniejszych spraw np: subtelnych sygnałów wysyłanych nam przez organizm. Co znaczy gigantyczna objętość, za którą nie stoi inteligentny pomysł, jakość i dynamika treningu? O czym świadczy dziennik treningów zapełniony danymi jak z rocznika statystycznego gdy trafia się nam przeciążeniowa kontuzja tuż przed docelowymi zawodami? Czy w takiej sytuacji te sryliony kilometrów i gigabajty danych to powód do dumy czy raczej są zawstydzającym dowodem naszych błędów/niedojrzałości/głupoty/... (do wyboru-uzupełnienia)? Co oznacza jakiś wynik bez kontekstu konkretnej sytuacji i bez szczerego dopowiedzenia sobie "w porównaniu do..." i odpowiedzi na pytanie "czy to było wszystko co najlepsze na co mnie było dziś stać"?
Chyba w tym roku postawię na radość z biegania, ogólny rozwój, poprawę techniki a brak poważniejszych kontuzji przeciążeniowych i poprawienie jakiejkolwiek życiówki na dystansie od 5km do maratonu przyjmę za dowód prawidłowego rozwoju.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.01.14 o godzinie 08:55