Piszę tego posta nie dla doświadczonych, polarnych biegaczy, ale dla tych, których mróz odstrasza.
Po kilku dniach przerwy (ze względu na temperatury) odważyłem się dziś pobiec. To był mój pierwszy bieg na mrozie - trochę się bałem mimo, że dokładnie przeczytałem wszystkie powyższe posty doświadczonych kolegów. I rzeczywiście, frajda z takiego biegu jest wielka!
W Pruszczu Gdańskim było dziś ok -10 do -11 st.C, wiatr umiarkowany. 6km w 31 minut.
Ubiór:
- letnie buty i normalne biegowe skarpety
- zwykłe spodnie dresowe, w których stale biegam
- podkoszulka techniczna z długim rękawem, gruba bluza polarowa, cienka kurtka przeciwwiatrowa z Decathlon
- cienka czapka z lycra (tez Decathlon)
- średniej grubości rękawice polarowe i windstopperem.
Starałem się oszczędzać gardło, czyli oddech przez nos, ewent. "przez język". Na początku trochę marzły ręce, ale w połowie się rozgrzały. W drugiej połowie trochę zaczęły marznąć uda (tu pewnie przydałyby się jakieś dodatkowe spodenki do kolan). Więcej problemów nie pamiętam, za żadne nie żałuję.
No początkujący! Jazda na dwór!
:)))))))))))))