Andrzej
F.
członek etatowy
Kolegium,
Samorządowe Kolegium
Odwoławcze...
Wojciech Wrzesień:
Jestem pewien, że masz rację. Ale ja chcę stanąć na starcie, i później po prostu robić co w mojej mocy i cieszyć się tym (pewnie przez łzy). Reszta teraz jest nieważna. :)
Wow! Gratuluję przede wszystkim odwagi, ale i optymizmu :) Też jestem romantyk. W "zawodzie" biegacza nie od wczoraj. Ten bieg, ta trasa nie dają mi spokoju chyba podobnie jak Tobie - zainfekowały mnie jak wirus. Do tego stopnia, że moje plany startowe w Bostonie i Berlinie, zamach na kolejną życiówkę itp. odjechały na drugi (jak nie na trzeci) plan, ale...
...znam trochę tę okolicę
Trasa świetnie wymyślona - fantastyczna - gratuluję pomysłodawcom. Alternatywnie jedynie Rohacze mógłbym jeszcze doradzić - ale to raczej materiał na inny i równie ciekawy bieg.
Wracając jednak do meritum - trasa wydaje mi się tak wymagająca, że romantyzm i heroizm mogą nie wystarczyć.
A szczególnie zejście (no dobra dla pozorów powiedzmy, że "zbieg") po ok. 47km z Krzyżnego nie daje mi spokoju. To z pozoru niegroźnie (na pierwszy rzut oka) zejście wydaje mi się jednocześnie najtrudniejszym i kluczowym technicznie odcinkiem tego biegu.
Poza tym wdrapanie się z Ornak na Małołączniak - szczególnie gdyby zrobiło się mokro - może okazać się "wyprawą życia" i załatwić połowę stawki
Nie żebym próbował kogokolwiek oceniać, straszyć lub zniechęcać - bo tę trasę (pod paroma warunkami) da się zrobić. Po prostu temat nie daje mi spokoju i bardzo ciekawy jestem przemyśleń ludzi, którzy wiedzą o co w takim wyzwaniu chodzi i znają tę okolicę?
Wojtek, dokładnie o tych dwóch miejscach też myślałem...
jeszcze bym dodał dość wredne zejście z Piątki obok wodospadu...
trochę wody, kilku turystów naprzeciw po górę....
ale może to moje subiektywne odczucie, bo nie lubię tego miejsca
....